ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
— Serdecznie dziękuję, właśnie takiej rady potrzebowałam — odparła, zgrywając przed nim oburzenie, co zaznaczyła wymownym przewróceniem oczami. — Nie potrzebna mi kolejka a d o r a t o r ó w zainteresowanych wyłącznie moim t y ł k i e m — dodała, bo nie od dzisiaj wiadome było, że kierowała się ważniejszymi od wyglądu wartościami. Oczywiście chciałaby znaleźć osobę, która byłaby jednocześnie dobrym i przystojnym człowiekiem, lecz wierzyła, że pokochałaby nawet brzydala, jeśli tylko spełniałby pozostałe wymagania. Jednakże o spraszanie potencjalnych partnerów pod swój dach nie Lenny musiał się martwić. Megara miała w sobie na tyle przyzwoitości, by nie stawiać go w niewygodnym położeniu. Mógł nie mieć nic przeciwko temu, ale ona czułaby się wyjątkowo niekomfortowo, gdyby był za ścianą i „przysłuchiwał” się jej randkom, następnie w typowy dla siebie, żartobliwy sposób je komentując. Zresztą na obecną chwilę w ogóle nie było o czym mówić! Z nikim się bowiem nie spotykała i nie zanosiło się na zmiany w tym zakresie.
— Ugh — jęknęła. Dotknęła jego policzka i odsunęła od siebie wygięte w k s z t a ł t n y dzióbek usta, którym przyglądać się z takiego bliska nie miała zamiaru. Szybko jednak grymas zmienił się w szeroki uśmiech, ponieważ Lenny instynktownie potrafił ją rozbawić; jego wygłupy zawsze wypadały bardzo naturalnie w jej oczach. — Dobrze, wygrałeś. Nie będę nalegać — dodała, zostawiając kubki w spokoju, nawet jeśli ich widok miał ją dręczyć przez najbliższe tygodnie. Obiecała sobie, że nie będzie się wtrącać. Nie będzie wprowadzać zmian, do których zasadniczo nie miała żadnego prawa.
Odwróciła się na pięcie i rozejrzała w poszukiwaniu chlebaka. Następnie zajrzała do wspomnianej szafki, by sięgnąć opakowanie słodyczy. Momentalnie nabrała na nie ochoty.
— Naprawdę? — spytała, siadając obok niego. Przez chwilę męczyła się z otwarciem plastikowej osłonki, a kiedy wreszcie dostała się do środka, położyła ciastka na stoliku między kubkami, lecz żadnego nie wzięła. — Nie twierdzę, że nie dałbyś sobie rady! — poprawiła się, zerkając na niego, by sprawdzić, czy nie poczuł się urażony wątpliwościami, które ujawniła w tonie głosu. — Pomalowanie ścian nie wydaje się trudne. Mogłabym ci trzymać drabinę. Ale panele? Marzą mi się takie piękne, wyglądające jak prawdziwe drewno, ale łatwiejsze w utrzymaniu — dodała, bo prawdę mówiąc, nie wybrała jeszcze ostatecznego wzoru. Biorąc pod uwagę, że cieszyła się z tego domu, zaskakująco ociągała się z podejmowaniem decyzji niezbędnych do jego wykończenia.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Blondynka mocno różniła się od reszty, stereotypowych dziewcząt, które lubiły pokazać odrobinę więcej ciała by zwrócić na siebie uwagę mężczyzn. Beveridge nie starała się jednak o ich uwagę, sprawiając wrażenie kompletnie nie zainteresowanej męskim wzrokiem, jednak tylko nieliczne grono - w tym sam Lennart - wiedziało, że w ostatnim czasie Meg wcale nie myślała o randkowaniu i związkach, chcąc przepracować ten ostatni, najbardziej wyryty w jej sercu. I doskonale to rozumiał, bo sam chował się przed światem, twierdząc, że po tym jak nabałaganił ostatnio, nie powinien pojawiać się w życiu żadnej kobiety. Poza tym, chyba wcale tego nie chciał, bo wciąż nie dźwignął się po wspólnie spędzonych chwilach z Heather i nie był gotowy na nowe wyzwania. W zasadzie, prędzej odważyłby się wodną wycieczkę po pełnej gadów Amazonii aniżeli założyć tindera.
O cholera — odparł i zasłonił usta z widocznie udawanym przejęciem — Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że przerzuciłaś się na kobiety? To ogromna strata dla tutejszych facetów ale muszę przyznać, że to byłoby coś. Mogłabyś je tutaj przyprowadzać! — odparł z ekscytacją, próbując powstrzymać śmiech i przewidzieć ruch, który zakończyłby się wyprowadzonym ciosem w kierunku jego roześmianej twarzy. Tak naprawdę, akceptował ją w każdym wydaniu bo bez względu na to jaką płcią była zainteresowana, wciąż pozostawała tą samą, ciepłą i lojalną Megs, którą znał od dziecka.
Cieszył się, gdy blondynka zaprzestała próby pozbawienia go ulubionych kubków, bo choć nie mógłby złościć się na nią, gdyby faktycznie wyrzuciła je do kosza, to cieszyły go takie drobne pamiątki. Wyszczerbiony kubek, wciąż kojarzył mu się z niezdarnymi rączkami Kelly.
To żadna sztuka. Myślę, że z podłogami wyrobiłbym się w tydzień — przytaknął i wyliczył czas potrzebny do ukończenia wszystkich pokoi. Mógłby się zając remontem po pracy, dlatego wydłużyłby się on o kilka dodatkowych dni ale to wciąż zaoszczędzone pieniądze. — No to pojedziemy coś wybrać. Pożyczę od Thada większe auto i od razu wszystko przewieziemy — zaproponował i sięgnął po ciastko, które łapczywie wcisnął sobie do ust.
Stój! Cofnij się! — krzyknął gdy opszukiem palca nacisnęła na przycisk i pilota i przeskoczyła kanał — Kto gra? — zapytał gdy na ekranie telewizora znów pojawiły się stanowe rozgrywki futbolowe.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Lubiła komplementy. Nie różniła się od większości kobiet aż tak bardzo. Odczuwała przyjemność, gdy ktoś (szczególnie mężczyzna) doceniał jej urodę, lecz większą wartość stanowiła dla niej pochwała charakteru lub osiągnięć. Tych drugich nie miała na swoim koncie zbyt wiele – poszczycić mogła się najwyżej wychowywaniem tutejszych dzieci na porządnych ludzi, na co w dzisiejszych czasach rodzicie zdawali się nie mieć wystarczająco czasu. Gdyby p r z y p a d k i e m poznała kogoś wartościowego, dałaby mu szansę. Nie uciekała od uczuć, ale też nie szukała ich na siłę. Odrobinę naiwnie liczyła na to, że przeznaczenie skrzyżuje jej ścieżki z odpowiednią osobą. Może dlatego od czasów szkoły średniej nie była w poważnym związku? A może miała zbyt duże wymagania? Tak czy inaczej, pozwoliła życiu toczyć się własnym tempem.
Pacnęła go w ramię, przez co o mało nie wylał herbaty; jak na osobę pracującą z dziećmi, zachowywała się mało rozważnie w obecności Lennarta. — Nie, jeśli musisz wiedzieć, nie przerzuciłam się na kobiety. Nadal interesują mnie mężczyźni. Więc jeśli masz sympatycznych kolegów, chętnie ich poznam – odgryzła się.
Przeszłości przyjaciela nie poddawała ocenie, ale miała na ten temat pewne zdanie. Jego p r z y g o d y – choć to mało trafne określenie – nauczyły ją, by nie być pazerną. Wolała mieć jeden kubek niż cały komplet takich sentymentalnych pamiątek.
— To bardzo miłe z twojej strony — powiedziała po chwili namysłu oraz przełączeniu trzech lub czterech kolejnych programów, z których żaden nie wglądał zachęcająco. — Ale nie chciałabym cię wykorzystywać. Już i tak bardzo mi pomagasz. Miałbyś wolny czas spędzać na układaniu podłogi? — zawahała się, mimo że wizja oszczędzenie pieniędzy, jakie musiałaby zapłacić fachowcom wydawała się kusząca. Lista wydatków zdawała się nie mieć końca, a Megara nie zarabiała ogromnych pieniędzy, pozwalających nie przejmować się cenami.
— Jesteś pewien, że masz na to czas i ochotę? — dopytała, przekręcając głowę, by na niego spojrzeć. Zrobiła to akurat, gdy włożył do ust całe ciasto. Uśmiechnęła się szeroko na ten widok.
— Nie strasz mnie! — warknęła, bo niespodziewany krzyk sprawił, że podskoczyła na kanapie. — Typowy wieczór z typowym mężczyzną — przewróciła oczami, lecz odłożyła pilot na stolik, pozwalając mu oglądać mecz. — Może poza herbatą. Chcesz żebym podała ci piwo? — spytała, pozwalając sobie na sarkazm.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
O nie, to brzmi jak konflikt interesów — pokręcił głową, nie zamierzając przedstawiać jej swym kumplom. To prawie tak, jakby dał im przyzwolenie na spotykanie się z jego młodszą siostrą i nie chciał też by w razie jakichkolwiek potknięć, jego relacja z obiema stronami uległa zmianom. Lepiej jeśli pozna faceta z poza jego środowiska. — Poza tym, pamiętam, że mówiłaś coś o przerwie od randkowania i facetów. Zmieniłaś zdanie? — zapytał nieco zaskoczony faktem, że przyjaciółka tak szybko zapragnęła wrócić do gry. Martwił się o nią i nie chciał by facet, którego wpuści do swego serca, postanowi wykręcić jej kiepski numer, zawijając się z jej życia równie szybko co się w nim pojawił. Z drugiej strony, chciał by była szczęśliwa i wiedział, że potrzebowała u swego boku kogoś, kto wniósł by do jej życia nieco światła i radości.
Zaśmiał się pod nosem i ułożył policzek na oparciu kanapy. Przyjrzał jej się z politowaniem i westchnął cicho.
Miałbym pozwolić na to by jakiś naciągacz spartolił ci te podłogi? Jeśli chce by robota była dobrze wykonana, muszę zabrać się za to osobiście. Jeśli tygodniowe opóźnienie ci odpowiada i nie czekasz z utęsknieniem na moment by się ode mnie wynieść to o mnie się nie martw. Potrzebuje produktywnego zajęcia i jak doskonale wiesz, nie potrafię siedzieć zbyt długo na tyłku — odparł, chcąc wspomóc ja najlepiej jak tylko potrafił. Nie czuł się wykorzystywany, zwłaszcza, że cały pakiet pomocy zaoferował jej sam. Lubił pomagać innym i gdyby miał pozwolić na to by kto inny pracował w jej mieszkaniu i pobierał za to pieniądze, najpewniej by zwariował. Prędzej czy później stałby ekipie remontowej nad głową, próbując przydać się na cokolwiek.
Wprowadzając się do niego, najpewniej mogła się tego spodziewać. Halsworth pomimo chaotycznego trybu życia, wciąż lubił zasiąść przed telewizorem z chłodnym piwem w dłoni i odciążyć głowę przed rozgrywką meczową. Nie czuł tez by poproszenie jej o przyniesienie piwa było czymś co zasługiwało na naganę - to przecież zwykła przysługa, prawda? Tak jak zrobienie herbaty, podanie pilota czy podanie każdego innego przedmiotu. — A mogłabyś? Weź sobie jedno i sama się przekonaj jak miłe bywają popołudnia przy rozgrywkach futbolowych — odparł rozbawiony i sam podniósł się z kanapy. Obszedł ją i podszedł do lodówki z której wyjął dwie, schłodzone korony. Wrócił z nimi na miejsce i gdy pozbył się kapsli, wręczył jedną z butelek przyjaciółce. Przyjemnie było czuć czyjąś obecność we własnym mieszkaniu.

megara w. beveridge
koniec :hihi:
ODPOWIEDZ