wyszedł z więzienia teraz pracuje w — porcie sapphire river
37 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
It's a long way down. I keep backing away from the edge. And it's a slow burn out. Like the fires that rage in my head
three. Ephraim Burnett

Cholera.
Burnett. Nazywasz się kurwa Burnett.
Odrobinę za późno dociera do mnie, co właściwie się wydarzyło, co powiedziałem, a raczej w jaki sposób to powiedziałem i co usłyszał stojący przede mną policjant. Służbista, pomyślałam, gdy z uwagą studiował mój dowód. Po dwa razy. Z każdej strony. Jakby tłumaczył sobie każdy wers z obcego języka, czym zwyczajnie mnie irytował, dlatego też zniecierpliwiony, rzuciłem kilka kąśliwym uwag, w mojej opinii, całkiem zabawnych.
  • — Czy to Pana dom?
    — Nie, mojego bliźniaka, mogę już iść?
Nawet nie skłamałem!
Kto mógłby pomyśleć, że nauczony doświadczeniem, będę wiedział, kiedy powinienem się zamknąć, ale nie, niestety... a to wszystko, to jedno wielkie nieporozumienie — to samo powiedziałem jemu, więcej niż raz, gdy kazał mi odwrócić się, położyć ręce na dachu radiowozu i cierpliwie czekać, aż sprawdzi moje dokumenty. Nie słyszałem odpowiedzi dyspozytora, szczerze wątpię, by siedzący w samochodzie policjant zrozumiał cokolwiek z tego szumu i trzasku w krótkofalówce, ale nagle oznajmił, że musi zatrzymać mój dowód, co rzecz jasna musiało skończyć się niemałym sprzeciwem z mojej strony. I zdaje się, że to wtedy przekroczyłem granicę…
Siedząc z tyłu radiowozu, przez chwilę zastanawiam się, czy powinien zmartwić się tą sytuacją, tak nieznośnie znajomą, ale jedynie o czym jestem w stanie myśleć to telefon, który mnie czekał. Jeśli miałem wrócić tej nocy do domu, musiałem zapomnieć, że mam jakąkolwiek godność — przezabawne — i zadzwonić do brata. Dochodzi trzecia w nocy, ale po kilku głuchych sygnałach, słyszę zaspany głos. Nim jednak zdążyłem się odezwać, policjant, który zorientował się, że ktoś odebrał, wyrywa mi słuchawkę z ręki, by się przedstawić i przedstawić „moją sytuację”. Nie wiem czy to standardowa procedura, panujący tu zwyczaj, czy zwyczajnie chciał mnie wkurwić, ale jeśli tak, to zdecydowanie mu się udało!
To zabawne, uwierz, będziemy się z tego śmiać… — odzywam się, gdy policjant łaskawie oddaje mi słuchawkę. — Tym razem to nie moja wina — mówię, nim zdąży cokolwiek powiedzieć, jakby to miało cokolwiek zmienić. I może to ten któryś z kolei zmysł, twin thing, ale jestem wręcz pewny, że Ephraim po drugiej stronie słuchawki, przewraca oczami. To jedna z tych rzeczy, które nas łączą.
powitalny kokos
marcepan
komodor, Dyrektor Generalny Operacji Morskich — w Royal Australian Navy
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I cannot look weak. Not in front of my men, not in front of your men, not at all. For some time now I have been holding my entire world together with both hands, keeping my men in line, seeing to their needs, and the only way that endures is if I look the part.
fifty nine
ambrose & ephraim
Melodia z drugiego aktu Don Giovanniego rozeszła się po sypialni i zaraz po niej szczęknięcie psa. Leżący na podłodze mieszkania wielkich rozmiarów dog wpatrywał się w urządzenie powodujące hałas, mający przypominać właścicielowi, żeby wyciszał telefon przed zaśnięciem. I chociaż w ciągu dnia dźwięk opery wydawał się niczym jeden z wielu, tak w środku cichej nocy przerywanej oddalonymi hałasami miasta, był jak uderzenie dzwonu. Leżąca jak dotąd w spokoju sylwetka drgnęła w pościeli, a wraz z tym rozległo się głośne westchnięcie. Może nawet i przekleństwo zagłuszone wydmuchiwanym z płuc powietrzem. Dłoń odnalazła dzwoniący telefon, a delikatne światła zapaliły się automatycznie w pomieszczeniu. Poruszenie Ephraima spowodowało, że jego sypialnia obudziła się wraz z nim, jednak na szczęście tryb zmierzchowy działał perfekcyjnie. Ostatnie czego chciał, to bijących po oczach lamp. Już i tak wystarczał mu ekran telefonu… zajęło mu dosłownie dwie sekundy, aby wzrok przywykł do tej jasności, a umysł nadążył za tym, co się właśnie działo. Nie znał numeru wywołującego, jednak kierunkowy wskazywał na połączenie pochodzące z Lorne Bay. Kto mógł stamtąd dzwonić i dlaczego nie miałby… Przesunął kciukiem na zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha, wygrzebując się z pościeli.
- Halo? - mruknął do słuchawki, rozcierając zaspaną twarz i siadając na krańcu łóżka. Zamiast odpowiedzi usłyszał po drugiej stronie szum nieznanego pochodzenia i odezwał się nieznany mu wcześniej głos. Policjanta. Ale co... I zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, sprawa rozlała się sama. Ephraim starał się nadążać za napływem informacji, jednak skłamałby, gdyby cokolwiek takiego się nie wydarzyło. Rozespany wciąż próbował się pozbierać. Wystarczyło jednak imię brata, aby pojawiło się w nim No, oczywiście... Bo cóż by innego mogłoby powodować problemy w Lorne Bay związane z komodorem? Zostawił tam swoje trzecie dziecko i teraz miał za to odpowiadać. - Rozumiem. Tak. Tak. Może to pan potwierdzić w bazie - mówił, gdy było trzeba, powoli układając sobie wszystko w głowie. A potem...
Tym razem to nie moja wina.
- Tato… Czy to mama?
Ephraim odwrócił się, aby zobaczyć stojącego w progu sypialni syna, przecierającego oko.
- Nie. Wszystko dobrze, Jace. Śpij dalej - zachęcił chłopca, który tylko skinął głową i ziewając potężnie, wrócił do swojego pokoju. Marynarz obserwował przez krótki moment ciągnący się za synem koc, po czym skupił się na rozmowie, która była zdecydowanie niecodzienna. Ale czy powinien był się dziwić, jeśli brał w tym udział Ambrose? - Jest trzecia w nocy… - westchnął ciężko do słuchawki, przy czym jeszcze raz rozmasował zaspaną twarz. Nie było sensu siedzieć na łóżku, bo zapowiadała się trochę dłuższa wymiana zdań. Wstał więc, by przejść się na balkon sypialni. Oszklona ściana została rozsunięta i miała przed sobą już tylko widok na zatokę oraz oddalony Sydney Harbour Bridge. Oparł się przedramionami o transparentną płytę barierkową i wbił spojrzenie w miasto znajdujące się po drugiej stronie zatoki. Jego brat umiał zapewnić mu rozrywkę — co do tego nie było absolutnie wątpliwości. - Mogłeś zadzwonić rano. I tak cię nie wypuszczą, skoro nie potwierdzili papierów - zaczął, myśląc nad tym, że nikomu nie chciało się sprawdzać bazy danych o takiej porze. A Larabel była w Sydney i nie mogła zwyczajnie tego załatwić polubownie. Kolejne westchnięcie. - Co zamierzasz? - Głupie pytanie, skoro z większości tarapatów to Ephraim wyciągał swojego brata, ale nigdy nie było za późno na naukę. Nawet dla Ambrose'a Burnetta.
Ambrose Hennessy
easter bunny
chubby dumpling
wyszedł z więzienia teraz pracuje w — porcie sapphire river
37 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
It's a long way down. I keep backing away from the edge. And it's a slow burn out. Like the fires that rage in my head
Bóg tylko jeden wie, ile kosztowało mnie wybranie tego numeru.
Nawet nie próbowałem się oszukiwać, był jedyną osobą, do której mogłem zadzwonić i fakt, że był jednocześnie ostatnią osobą, do której chciałem zadzwonić, musiał w tej chwili zejść na drugi plan. Jest trzecia w nocy, mam na sobie te same ubrania, w których parę godzin temu przemokłem do ostatniej suchej nitki i nie mam najmniejszego zamiar spać pod świetlówką, na tym kawałku drewna, który ktoś inny, bardziej optymistyczny, nazwałby ławką. I to nie tak, bym kiedykolwiek był jakoś przesadnie przywiązany do podobnych wygód, ale człowiek wiele jest w stanie docenić w momencie, gdy czegoś mu zabraknie, najczęściej całkiem zwyczajnych rzeczy, jak wygodne łóżko, smaczne jedzenie, metraż przekraczający 10 metrów… wolność.
Telefon, z którego mogłem skorzystać — sam nie wiem, dlaczego policjant nie podał mi po prostu mojego telefonu, w końcu leżał na jego biurku — znajdował się poza celą, a choć wisiał tuż obok na ścianie — stary automat, który ma pewnie niewiele mniej lat niż ja — nie przepuścił okazji i dopilnował, abym te dosłownie trzy metry pokonał w kajdankach. I słowo daję, widząc uśmiecha się pod nosem, gdy je zakładał, miałem ochotę powiedzieć mu, że cieszy go to odrobinę za bardzo, ale w porę ugryzłem się w język.
Wiem, że jest trzecia w nocy, myślisz, że nie wiem, że jest trzecia w nocy? — mówię, nie kryjąc poirytowania, gdy łańcuch kajdanek plącze się ze metalowym przewodem od słuchawki, a ja staram się utrzymać ją z obiema rękami niemal przy samej twarzy. W końcu wzdycham ciężko i niewiele myśląc, obracam się przez ramię w stronę policjanta, który stał obok i słuchał każdego słowa, choć bardzo starał się sprawiać odwrotne wrażenie.
Widzisz, jakie to głupie? — rzucam, a widząc, że robi krok w moją stronę, natychmiast dodaję — Nie skończyłem. — Przez chwilę mierzymy się wzrokiem, jak dwoje dzieciaków, z których żaden nie chce przegrać pojedynku na spojrzenia, w końcu jednak mężczyzna wraca do biurka, rzuca tylko, bym się pośpieszył. I zdaje się, że nie interesują go już szczegóły mojej rozmowy, bo zaczyna wertować jakieś papiery. Kątem oka widzę, jak zagląda na papierowej koperty, do której wrzucił moje rzeczy.
A myślisz, że dzwonię żeby się zameldować? — pytam, nie odwracając wzroku od policjanta. — Przecież je potwierdzili, jeszcze pod domem. Nie chodzę przecież z lewym dowodem. — wzdycham ciężko, i mimowolnie przewracam oczami, choć wiem, że tego nie widzi. Żałuję, że tego nie widzi. Słysząc jego kolejne, niemal od razu się śmieje. Niby, kto tutaj się nie uczy, hm? — Powiem Ci, co ty zamierzasz. Wypijesz kawę czy jakiś rumianek i przyjedziesz tutaj. I wyjaśnisz wszystko temu idiocie, bo nie zamierzam tu zostać dłużej niż godzinę.

Ephraim Burnett
powitalny kokos
marcepan
komodor, Dyrektor Generalny Operacji Morskich — w Royal Australian Navy
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I cannot look weak. Not in front of my men, not in front of your men, not at all. For some time now I have been holding my entire world together with both hands, keeping my men in line, seeing to their needs, and the only way that endures is if I look the part.
Chociaż nie spodziewał się telefonu właśnie w takim momencie, Burnett nie czuł się zaskoczony. Z jakiego innego powodu — prócz pilnego alarmu zwołującego dowództwo — miałby ktoś do niego dzwonić o takiej porze? Nie był to atak bombowy, wojna wdzierająca się do ich kraju, lecz starszy o sześć minut brat bliźniak. Od zawsze zdawali się być nie tyle, ile swoimi przeciwieństwami, ale po prostu możliwościami i nauczkami dla wymagających rodziców. A konkretnie dla ojca, który nie był na tyle elastyczny, aby widzieć swoich synów w świecie wyzbytym marynarki wojennej. Ephraim z własnej woli spełniał każdą jego wolę, doskonale odnajdując się w surowej codzienności, podczas gdy Ambrose starał się, jednak niekoniecznie odczuwał się częścią rodzinnej tradycji. I dla młodszego z bliźniaków to nie był żaden problem, bo po co miał się męczyć? Na co miały przyjść krzyki i kłótnie, skoro możliwości nie zamykały się tylko w tym jednym obrębie.
Im starsi jednak byli, tym Ephraim zaczął utwierdzać się w przekonaniu, że to nie świat miał problem z Ambrosem, ale Ambrose ze światem. Oczywiście to nie tak, że uważał, iż brat był oderwany od rzeczywistości, ale na pewno lubił być buntownikiem. W oczach komodora bliźniak na zawsze miał być dużym dzieckiem, które wolało się taplać w problemach wieku średniego, zamiast stać się pełnoprawnym dorosłym. I chyba mu to pasowało, skoro trwało to już tyle lat. A komodor tęsknił za swoim bratem, nie wiedząc tak naprawdę, co innego mógłby zrobić, aby powrócić ich relację do dawnych dni. Gdy pomimo gniewu ojca, zawsze potrafili się wesprzeć. I poniekąd aktualnie trwająca rzeczywistość miała wiele wspólnego z przeszłością, Burnett nie chciał widzieć bliźniaka w takim stanie. Czy Ambrose w ogóle pamiętał, jak to jest być szczęśliwym? I nie chodziło tylko o jego realia po wyjściu z więzienia. Wcześniej Ephraim nie widział na twarzy brata szczerego uśmiechu. Gdzie był ten stan, którego oboje potrzebowali i oboje potrzebowali widzieć się w nim nawzajem? A tak naprawdę Burnett chciał go silniej dla drugiej części swojego dorastania.
Marynarz nie czuł się specjalnie zbitym z tropu, słuchając tego, co miał do powiedzenia jego brat. Słuchał go w milczeniu. Czy Ambrose naprawdę myślał, że ktoś przebywający w Sydney mógłby się zjawić w Lorne Bay w przeciągu godziny? Dlatego że jakimś dziwnym trafem wylądował na posterunku, gdzie najgorsze co mogło mu się przydarzyć, to spanie na ławce i w tych samych ciuchach? Cóż… Ephraim miał wrażenie, że jego brat już miał to doświadczenie na swoim koncie. Mimo to nie komentował, wiedząc, że jeśli sytuacja wyglądała w ten sposób, Ambrose naprawdę go potrzebował. Może nie w trybie natychmiastowym, ale poczucie odpowiedzialności nie pozwalało Burnettowi tak po prostu wrócić do łóżka i spać w spokoju.
Wypuścił gorące powietrze z nozdrzy, czując, że będzie potrzebował po tym kawy.
- Poproś pana funkcjonariusza do telefonu - odezwał się w końcu nieco schrypniętym od snu głosem, ale jeśli cokolwiek miało zostać ustalone, to nie z bratem, a z policjantem, który przywiózł go na posterunek. Jeśli chciał, Ambrose mógł złożyć skargę na mężczyznę, ale wszelkie tego typu kroki miały się odbyć dopiero po wyjściu Burnetta. Komodor nie wiedział, z kim miał do czynienia i nie chciał narażać brata na większe nieprzyjemności, pomijając fakt, że dopiero niedawno znów cieszył się wolnością.
Ambrose Hennessy
easter bunny
chubby dumpling
ODPOWIEDZ