Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#18

Gdyby ktoś zapytał Camelii w tym momencie, czy była kiedyś szczęśliwsza. miałaby problem, aby odpowiedzieć. Nie dlatego, że nie potrafiła docenić tego, co ją spotykało i wolała patrzeć na szklankę w połowie pustą, lecz musiałaby się zastanowić, czy przypadkiem teraz nie jest ten moment. Serio, nie potrzebowała wiele, by czuć zadowolenie z życia, lubiła jak się jej udawało, to co planowała. Teraz jednak było coś więcej. Po raz pierwszy od czasu studiów była w związku. Wtedy może nie martwiła się, czy partner ją zostawi, teraz wiedziała, że taka opcja istnieje... Totalnie jednak jej to nie interesowała, bo wiedziała, że ktoś taki jak Aiden nie będzie zachowywał się jak gówniarz. Plus, w związku z jej wiekiem, jakoś szczególnie się nie bała zajścia w ciążę, z różnych względów. Jakby życie prywatne to był mały powód do bycia szczęśliwym (a przecież nie był!) to w innych aspektach również nie było źle. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ma szansę zostać wydaną pisarką, choć też bardzo obawiała się odbioru tego, co pisze. Wciąż się wahała, czy nie publikować swoich wypocin pod jakimś pseudonimem. Jednak nawet nie wiedziała, co by mogła użyć. Choć nigdy nie przykładała wielkiej wagi do tego, ile ma pieniędzy na koncie, tak teraz mogła cieszyć się całkiem sporą sumą- choć nie bardzo kusiło jej, by ją wydawać na głupoty. Choć była raz na zakupach i kupiła sobie kilka markowych fatałaszków, to wciąż miała wyrzuty sumienia. Oh, kto by nie chciał mieć takich kłopotów, prawda?
Chciało się jej śmiać z siebie, chciało się korzystać z ładniejszej pogody i wracać na piechotę do domu po pracy, nawet jeśli stała 10 godzin i kręgosłup powinien ją boleć. A że w miasteczku znowu się wiele działo, to aż żal było się nie przejść, zobaczyć co i jak. Aiden niestety był w pracy, więc poszła sama. Przez lata dorosłości, kiedy zamykała się na nowe znajomości, nauczyła się, że to nie jest nic złego. Kupiła sobie duży kubek mrożonej kawy syropem czekoladowym i przechadzała się przed wypielęgnowanymi ogrodami, które były specjalnie na ten czas szykowane przez mieszkańców. W końcu co rok odbywały się konkursy i głosowanie. Dobrze, że Camelia nie mieszkała tutaj, bo ręki do roślin totalnie nie miała. Jedyne na co mogłaby się pokusić, to trawnik. A tym nie zdobyłaby ani jednego głosu, przez co byłoby jej trochę przykro, jak każdemu. Przyglądała się jednemu, wyjątkowo wypielęgnowanemu klombowi róż, gdy zobaczyła mężczyznę wychodzącego z jednego z domów. I z miejsca poczuła się nieswojo w tym miejscu, nieco jak intruz, mimo że było mnóstwo turystów i przechodniów, uskuteczniających takie spacerki po okolicy. Gilmore jednak tego gościa znała. Nie zapomina się takich znajomości - choć tak naprawdę do niczego nie doszło. Nie mogło dojść, był od niej znacznie młodszy. A ona nie szukała ani romansu, ani związku... Niczego nie szukała wtedy, a jednak Darcy się pojawił w jej życiu. Nie na długo, to prawda, jednak to i tak dla kobiety było warte zapamiętania. Stanęła nieco bokiem, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. Z jednej strony chętnie zamieniałaby z mężczyzną parę słów - na nic więcej nie ma co liczyć, skoro on ewidentnie gdzieś szedł, a z drugiej strony, chyba lepiej by było, jakby jej nie zobaczył. Więc stała, troszkę się miotając w swoich myślach, co powinna zrobić w tym momencie.

darcy ashworth