Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Mogła się tego spodziewać. Nie po to matka ich opuściła, żeby potem przez lata cierpieć. Zrobiła karierę, więc mogła założyć rodzinę. Poprawka, zdaniem Eve nie mogła niczego. Nie miała prawa do szczęścia ani tym bardziej miłości, którą z łatwością mogliby jej odebrać. Wystarczyło wyznać światu całą prawdę. Jeden dosady wywiad i Alex byłaby skończona, a jednak żadne z Paxtonów nie zdecydowało się na ten drastyczny ruch. Pewnie sami nie wiedzieli czemu. Na pewno nie Eve, która z chęcią zemściłaby się na matce, ale tak długo myślała o niej jak o zmarłej, że w pewnym sensie zaczęło jej to zwisać. Niestety nie na tyle aby teraz niczego nie poczuć. To cholerne ukłucie zazdrości mocno ją zabolało, ale szybko przypomniała sobie, że to bez sensu. Nie mogła już dłużej złościć się z powodu matki, bo kiedyś od tego zwariuje. Wzięła więc głęboki wdech i przypomniała sobie, że Alex była martwa. W swej wyobraźni ponownie zakopała ją w grobie, do którego nie zamierzała zaglądać. To było zbyt bolesne a mieli z Jeremym inne problemy do rozwiązania.
- Nie mów mi, że będziesz miał traumę. – Z pobłażaniem spojrzała na brata, kiedy ten mocno przeżywał obecność smerfowoza w jego życiu. Eve też nie pasowało to, że musiała nim jeździć i prezentować się na mieście. Było jej strasznie głupio, ale wszystkie złe emocje rozmywały się, bo Ever wciąż jej chciała. Pomimo, że jeździła okropnym autem, policjantka nadal uważała ją za atrakcyjną i tylko to się liczyło. – Postaram się mieć to na uwadze. – Prychnęła z rozbawieniem i również pokręciła głową na znak, że jednak nie będzie próbować się rozbijać. Przynajmniej nie planując ów czynu. Czuła się dobrze i pomimo paru problemów, radziła sobie lepiej niż wcześniej.
- W takim razie zapadniemy się oboje, bo karaoke to moje guilty pleasure. – Nie stroniła od amatorskiego śpiewania. Robiła to w miarę regularnie w barze, w którym zazwyczaj pijała z kolegami innymi weteranami. Śpiewanie sprawiało, że na moment jej myśli stawały w miejscu. Przez chwilę była spokojna i wolna od trosk. To było miłe uczucie.
- Taaa, jestem dość znana. – Mruknęła ni to wesoła ni smutna. – Niektórzy błędnie biorą mnie za policjantkę i mają mieszany stosunek. – Nie będzie przecież wszystkim tłumaczyć, że nie pracowała w żadnych służbach i nie nosiła odznaki. Była jedynie zewnętrznym wykonawcą, który robił swoje a nie zawsze przecież pracowała dla policji. Robiła to także dla miasta, strażaków albo ratowników medycznych. Była tam, gdzie jej potrzebowano, a raczej jej psów.
- To prawda. Lepiej późno niż wcale, co? – Klepnęła brata w ramię i zerknęła na zegarek. – Robota czeka. – Musiała jeszcze potresować dwa psy. – Jeśli kiedyś ściągniesz tu panienkę, to napisz mi wcześniej sms. Będę wiedziała, żeby nie wracać do domu. – Puściła oczko do Jeremyego i z kubkiem kawy wyszła na zewnątrz kierując swe kroki w stronę hali.

z/tx2 Jeremy Paxton
ODPOWIEDZ