gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
40 to będzie chyba

Wiedziała, że ten moment nadejdzie. Jonathan jej to zapowiedział i mimo próśb, by jakoś tego uniknąć, po pierwsze nie chciał o tym słuchać, a po drugie mówił, że to i tak niemożliwe. W zasadzie, mimo ciągłego zagubienia w tej sytuacji, Lisa sama nie była pewna, jak udało jej się tak dobrze ukrywać swój stan przed wszystkimi. Mamę ostatnio widziała na ślubie Jude'a i któż mógłby przypuszczać, że tak szybko po tym jej życie całkowicie się pokomplikuje. Chyba nawet z początku chciała to rozegrać inaczej. Gdy planowała rzucić Remigiusa... wierzyła, że przyjmie to z godnością. Po wszystkim zadzwoni do rodziców i wyjaśni im sytuację, spotka się z Judem i zapewni go, że jest spoko luz, wróci do treningów, zajmie się sobą... tak myślała, zanim do faktycznego zerwania nie doszło, bo potem... potem nawet sama nie była pewna, kiedy jeden dzień zamienił się w tydzień, a ten w następny. Naprawdę chciała wszystkich powiadomić, być z nimi szczera, napisać coś więcej od kłamliwego "mam naprawdę sporo treningów na głowie, nie mogę się teraz rozpraszać". Kiedy zalewała się alkoholem, rycząc i wyniszczając swój organizm brakiem jedzenia i tanimi papierosami, wierzyła, że to co robi, to nie taka kiepska taktyka, że jeszcze wyjdzie z tego na prostą, ale teraz... teraz czekając w szpitalnym łóżku na to, aż dotrze do niej mama... było jej wstyd. Czuła jak przygniata ją strach i poczucie winy, nigdy nie chciała nikogo zmartwić, a tym czasem... swoją głupotą przysporzyła cierpienia wszystkim.
Remigius i Laurissa znaleźli ją w jej domku, nieprzytomną, po tym jak wzięła jakieś tabletki kupione w Shadow. Zrobiono jej płukanie żołądka, wybudzono ją, cały czas od tego czasu kroplówką próbując wyrównać długotrwałe braki w odżywianiu. Powtarzała, że przypadkiem wzięła za dużo, ale szybko zrozumiała, że nikt jej tak naprawdę nie ufa... była jednak zagubiona i wizja, że mama dołączy zaraz do tego grona sprawiała, że już przez samo to szczypało ją pod powiekami. Mówiła sobie w głowie, że ma nie beczeć, ale wtedy drzwi do prywatnego pokoju się otworzyły i cóż... broda zaczęła jej z miejsca drżeć.
- Cześć mamo - przywitała się lekko zachrypniętym tonem i chociaż były to zaledwie dwa słowa, już głos jej się zdążył załamać. - Przepraszam - no i nie wytrzymała. Ramiona kilka razy jej podskoczyły, oczy się zaszkliły. - Nie chciałam martwić ciebie i taty - dodała pospiesznie, jakby musiała mieć pewność, że od tych słów zacznie, że w to jedno jej chociaż uwierzą.

Olivia Westbrook
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
/ po grach

- Pani doktor...
Jedna z pielęgniarek postanowiła odezwać się w końcu do Olivii, która od jakiegoś czasu siedziała na korytarzu przed drzwiami do sali, w której leżała jej córka. Mogłoby wydawać się, że powinna być w środku, że powinna czuwać przy Lisbeth, ale... Nie mogła. Nie potrafiła. Nie miała pojęcia, jak zareaguje na jej widok i jakich słów użyć. Uznała, że wejdzie dopiero wtedy, kiedy będzie gotowa.
Tylko kiedy będzie wiedziała, że to ten właściwy moment?
- Mogę mieć do ciebie prośbę? Nie wpuszczajcie do niej nikogo poza najbliższą rodziną. Żadnych znajomych ani przyjaciół. Lisbeth powinna odpoczywać - poprosiła pielęgniarkę. Kobieta uśmiechnęła się do niej ciepło i przytaknęła, w pewnym sensie czując chyba ulgę, że doktor Westbrook w końcu przebudziła się z letargu. Pierwsza decyzja została właśnie podjęta. Czas na kolejną. Wzięła głębszy wdech, przymknęła na moment oczy, po czym wypuściła powietrze i powoli, spokojnie, weszła do sali.
Nie potrafiła zdobyć się na to, by unieść chociaż jeden z kącików ust. Nie po tym, co przeżyła przez kilka ostatnich godzin, gdy strach i obawa o życie córki mieszały się w jej głowie ze wściekłością, bezsilnością i poczuciem, że jej własne dziecko nie zaufało jej na tyle, by po prostu z nią porozmawiać, a przecież... Kochała całą trójkę swoich dzieci. To nie podlegało dyskusji. Gdy urodził się Austin, była zbyt młoda, by doceniać wszystkie uroki macierzyństwa. Jude pojawił się w jej życiu jako kilkulatek. W przypadku Lisbeth było inaczej. Olivia przeżywała wszystko o wiele bardziej świadomie. Do dziś potrafiła bezbłędnie wskazać to miejsce na swoim brzuchu, na którym podczas ciąży pierwszy raz poczuła kopnięcie maleńkiej córki. dziś w tym samym miejscu czuła tylko bolesny ucisk.
- Spokojnie, odpoczywaj. Później o tym wszystkim porozmawiamy.
W tym momencie najważniejsze było to, żeby dziewczyna doszła do siebie. Na rozmowy rzeczywiście będzie jeszcze czas, bo w tym momencie Oliva naprawdę nie wiedziała już, w co powinna wierzyć. Jedno było pewne - zdecydowanie nie uwierzy w to, że wszystko było dziełem przypadku i to bolało ją najbardziej.
- Wpuszczę tu trochę świeżego powietrza, dobrze?
W sali nie było jakoś specjalnie duszno, ale to chyba dobra wymówka, by móc na moment podejść do okna i skupić wzrok na krajobrazie tuż za nim, a nie na aparaturze medycznej.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie wiedziała co mogłaby powiedzieć i to chyba było w tym wszystkim najgorsze. Racjonalnie wiedziała, że jej mamie należą się wyjaśnienia, przeprosiny, wskazanie jakiś powodów, ale kiedy próbowała sobie ułożyć w głowie odpowiednią wypowiedź, już na wstępie brakowało jej słów. Gdyby wiedziała, że Olivia z trudem weszła do jej sali, pewnie poczułaby jeszcze silniejsze wyrzuty sumienia. Sądziła, że robi dobrze, a najwyraźniej... najwyraźniej wcale nie obierała z ramion bliskich ciężaru, tylko dokładała go znacznie więcej, niż powinna.
- W sumie niewiele robię poza odpoczywaniem - z jednej strony nie chciała rozmawiać, ale z drugiej spodziewała się wielu pytań, więc kiedy jej mama odpuściła temat, paradoksalnie Lisa chciała go ciągnąć dalej. Jakby czuła, że tak powinno być. Póki co jednak śledziła wzrokiem jasnowłosą kobietę, za którą w ostatnim czasie naprawdę tęskniła, ale była tak oporna od zawsze w okazywaniu uczuć, że nawet teraz nie wiedziała, jak miałaby to wyrazić. - Jasne... nie krępuj się - co innego miałaby powiedzieć? Zagryzła zęby na wewnętrznej ścianie policzka i przełknęła chęć poryczenia sią, jak dzieciak. Chociaż broda jej drgała, próbowała udawać odprężoną, ale było to jak na nią naprawdę marnym przedstawieniem. Zdecydowanie na co dzień lepiej kłamała... z resztą też przez to i jej zdolności do zatajania prawdy się tutaj dzisiaj spotkały.
- Strasznie dobrze mnie tu traktują... jakbym była jakąś księżniczką. Opłaca się być córką byłego dyrektora i chrześnicą aktualnego - zaczęła z tej strony. Jakiś taki frazes. Cokolwiek co wypełniłoby ciszę, ale to raczej mama zwykle była lepsza w zagadywaniu, niż Lisbeth. Ona lubiła milczenie, które teraz tak niesamowicie jej przeszkadzało. - Rozmawiałaś z tatą? - zagadnęła, czując, że zadanie pytania będzie dobrą opcją, ale jednocześnie wcale nie wiedziała, czy chce usłyszeć odpowiedź. Wszystko było takie cholernie trudne. Czasem tęskniła za tym momentem, kiedy była nieprzytomna, bo od czasu, gdy ją wybudzili średnio co dziesięć minut docierało do niej, jak wielu osobom, których nigdy nie chciałaby skrzywdzić, narobiła problemu.
- Jeśli jesteś na mnie zła, albo mną zawiedziona, to możesz mi powiedzieć... przeproszę przecież - nie wytrzymała w końcu i wyrzuciła to z siebie już nieco bardziej stanowczo, a pieczenie pod powiekami znów dało o sobie znać. Odchodziła od zmysłów przez to napięcie i chyba nawet bardziej potrzebowała świeżego powietrza, niż mogła przypuszczać.

Olivia Westbrook
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Olivia tym bardziej nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Przede wszystkim nie miała pojęcia, w jaki sposób miałaby zmierzyć się ze sposobem myślenia córki. Co takiego zadziało się w jej głowie? W jaki sposób nagle zakiełkowała w niej myśl o tym, że mogłaby być dla rodziny ciężarem, który należy zdjąć z jej ramion? To wszystko... To zdecydowanie przerastało Liv, wolała więc po prostu milczeć.
- Na całą resztę przyjdzie jeszcze czas.
W tym momencie Lis powinna skupić się tylko na tym, by porządnie wypocząć, dojść do siebie i nabrać sił. Starsza z kobiet nie chciała chyba jeszcze myśleć o tym, co będzie dalej, bo wciąż zbyt intensywnie przeżywała wydarzenia z kilku ostatnich dni.
Rzeczywiście, coś było w specjalnym tym traktowaniu młodszej Westbrook. Duża część personelu znała to nazwisko, wiedzieli, kim jest Lisbeth. Wiedzieli też pewnie, z jaką przypadłością trafiła do szpitala, ale to nie miało znaczenia dla Olivii. Dla niej najważniejsze było zdrowie córki i o ile jakoś udało się zapanować nad aspektem fizycznym, tak psychiczny... Dla matki był on chyba ważniejszy.
- Jeszcze nie. Nie miałam pojęcia, co mam mu powiedzieć.
Znaczy... To była zdawkowa rozmowa. Musiała dać mężowi znać, że ich córka żyje, ale ich rozmowa... Ciężko w ogóle nazwać to rozmową. Oboje przez dłuższy czas milczeli. Liv uroniła kilka łez, ale Stanley o nic nie pytał, bo sam również nie był chyba w nastroju do poważnej rozmowy. Mimo wszystko świadomość tego, że po drugiej stronie słuchawki jest ktoś, z kim po prostu możesz pomilczeć i kto czuje to samo, była dla niej bezcenna.
- Naprawę myślisz, że o to w tym wszystkich chodzi? O to, żebyś przeprosiła? - odezwała się po dłuższej chwili. - I co dalej? Uznamy, że nic się nie stało, bo przecież przeprosiłaś? Lis, masz pojęcie, przez co wszyscy właśnie przeszliśmy?
O ile podczas wypowiadania tych słów udało jej się jeszcze jakoś patrzeć na córkę, tak teraz po prostu musiała odwrócić głowę. Za bardzo bała się swojej dalszej reakcji i tego, że będzie tak po prostu, po ludzku... bezsilna. Tak jak kiedyś. Tak jak wtedy, gdy przed laty przegapiła pierwsze objawy choroby córki. A teraz... To znów się działo. To znowu się wydarzyło i jeśli Olivia była na kogoś zła lub rozczarowana czyimś zachowaniem, to właśnie sienie postawiłaby tu na pierwszym miejscu.
- Jestem... - zaczęła, ale zacisnęła mocniej zęby, bo nie potrafiła jeszcze znaleźć odpowiednich słów, jakimi opisałaby to, w jaki sposób określiłaby obecnie odczucia względem córki i tego, co zrobiła.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Od zawsze była trudna i inna. Wiedziała, że tak jest, nie posiadała przyjaciół, miała swój sport i to na nim zbudowała cały swój świat, do którego niechętnie zapraszała kogokolwiek. Nie wychodziła na imprezy, nie spotykała się z chłopakami, nawet w szkole miała indywidualny system nauczania. Gdyby Margot - siostra Remigiusa - nie postanowiła się z nią zaprzyjaźnić, być może Lisbeth w dalszym ciągu nie wiedziałaby czym tak naprawdę jest życie. Tylko, że potem jej przyjaciółka zginęła, a na jej miejscy pojawił się Remy. Poza nimi... miała naprawdę słabe pojęcie o życiu normalnych dziewczyn.
- Jasne - mruknęła głównie po to, by powiedzieć cokolwiek. Chociaż widok ojca chrzestnego też ją trochę stresował, żałowała, że nie ma go teraz w pomieszczeniu. Takie zetknięcie z mamą jeden na jeden, dawało jej do zrozumienia dobitniej, jak bardzo zawaliła tym razem.
- W sumie to dobrze... po ślubie Jude'a pewnie nie jest gotowy na kolejne rewelacje - tak naprawdę nie wiedziała, jak czuje się z tym, że tata jeszcze nie wiedział, ale ponownie miała wrażenie, że powinna coś powiedzieć. Druga sprawa, że jej słowa równie dobrze mogły odnosić się do Olivii, ona pewnie też wcale nie chciała kolejnej podobnej sytuacji, ale niestety nikt ich nie pytał, gdy podobne problemy się pojawiały.
- Oczywiście, że tak nie uznamy, ale nie wiem, co mam ci powiedzieć, więc zaczęłam od przeprosin, wolałabyś, żebym nie przepraszała? - była w tym wszystkim pogubiona. Takie rozmowy od zawsze ją przerastały, z resztą same w sobie relacje między ludzkie były czymś, co mocno wykraczało poza granice jej kwalifikacji. Czuła się winna, nawet nie teraz, a już od bardzo dawna. Odkąd pamiętała miała problemy z poczuciem winy, które przygniatało ją na każdym kroku. - Dlatego nie chciałam, żebyście wiedzieli! Żebyście nie musieli przechodzić przeze mnie przez takie akcje - odezwała się już żywiej, bo nie trzeba jej było mówić, że zawaliła. Wiedziała o tym, wiedziała, że gdyby była normalną młodą dziewczyną, wszystkim z jej otoczenia byłoby łatwiej.
- Wiem, że jesteś... bo mamo, tak serio, w kółko zawodzę wszystkich, dlatego chciałam się odciąć... Od was, od Remigiusa, od Jude'a, Jonathana... - przetarła twarz dłońmi, aż położyła się ze wzrokiem utkwionym w suficie, bo skoro mama nie mogła na nią patrzeć, to wolała oglądać już tynk i jej to ułatwić.

Olivia Westbrook
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Czy rodzice kiedykolwiek dali jej do zrozumienia, że poprzez swoje zachowanie jest gorsza, niż wszystkie dzieci? Zdecydowane nie. Nawet jeśli za młodu posyłali ją do innych dzieci i namawiali ją, by próbowała się z nimi dogadywać, to przecież żadne z nich nigdy powiedziałoby, że Lisbeth była... mniej udana? przez to, że zadowalało ją jej własne towarzystwo. Razem ze Stanem zawsze chcieli dla niej przede wszystkim jednego: tego, by była szczęśliwa, a to, jak córka zdefiniuje sobie własne szczęście, zależało już tylko od niej. Jedyne, co naprawdę ucieszyłoby Olivię, to to, by córka była z nią szczera. Tak naprawdę szczera.
- Lisbeth, ale za co chcesz przepraszać? Za to, że przeda...
Nie potrafiła dokończyć. Chyba nawet nie musiała. Przecież była lekarzem. , oglądała wyniki jej badań. Wciąż miała w szpitalu znajomych, a tych, którzy nie chcieli jej pomóc, pierwszy raz w życiu zaszantażowała. Zresztą, czy stwierdzenie "albo powiesz mi, co się stało i co wzięła, albo cię zniszczę" naprawdę byłoby szantażem, biorąc pod uwagę jej sytuację rodzinną? A i owszem! Czy się tym przejęła? Niespecjalnie.
- Naprawdę myślisz, że nie chcielibyśmy wiedzieć o tym, że masz jakiś problem? Jaki miałaś plan? Kto miał do nas zadzwonić, żeby powiedzieć nam, że mamy przyjechać na twój pogrzeb? Austin? Jude? A może Jona? Chyba że Kathy, ta ruda pielęgniarka. Ona całkiem nieźle radzi sobie z takimi sytuacjami - zaraz potem zamilkła. Tak naprawdę nie chciała znać odpowiedzi na zadane przez siebie pytania. Z jednej strony naprawdę nie chciała wiedzieć, co siedziało w głowie córki, gdy podejmowała nie do końca przemyślane decyzje, ale z drugiej... Tak. Chciałaby wiedzieć, co nią kierowało i dlaczego uznała, że właśnie to będzie najlepszą metodą na radzenie sobie z problemami.
- Przede wszystkim jestem twoja matką i będę cię kochała nawet wtedy, kiedy kogoś zabijesz - kogoś, ale jednak nie siebie. - Naprawdę pomyślałaś, że którekolwiek z nas chciałoby, żebyś się od nas odcięła?
Oczywiście miała tu na myśli ją, ojca oraz braci dziewczyny. Pominęła Soriente i Wainwrighta. Owszem, byli ważni, ale nie byli rodziną. Nie byli Westbrookami.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Miała naprawdę duże szczęście i wiedziała o tym. Nigdy niczego jej nie brakowało, od najmłodszych lat mogła uprawiać sport, który nie należał do tanich hobby. Mama zawsze dbała o to, by miała najpiękniejsze stroje i najnowszy sprzęt. Wszyscy ją wspierali, jeździli na jej zawody i wieszali medale na ścianach. Wiedziała, że naprawdę urodziła się w cudownej rodzinie, w której nikt jej nie oceniał, ale... ale ona sama siebie oceniała. Non stop. Na początku po prostu chciała być idealna, by w ten sposób odpłacić się za całe dobro jakie dostała od swoich bliskich. Mówiła sobie, że tatuś i mamusia pracują tak ciężko i wracają zmęczeni, a mimo to przychodzą na jej występy, więc musi być najlepsza, by byli z niej dumni. Musi sama trzymać dyscyplinę, by im odjąć obowiązków. Nikt jej o to nie prosił, nikt tego po niej nie oczekiwał, ale ona... ona sama chciała i to gdzieś ją zgubiło. No i krok po kroku, rok za rokiem i oto były tutaj... w szpitalnej sali.
- Ja wcale nie prze...! - uniosła się tak nagle, że ją samą to zaskoczyło. Ona również nie dokończyła, nie dlatego, że bała się tego słowa, a dlatego, że nie wiedziała, czy wypowiadając je, nie skłamałaby. Niewiele pamiętała... poza bólem i chęcią, by ten chociaż na jakiś czas się od niej odczepił. - Nie wydaje mi się - zreflektowała się nieco ciszej. - Chciałam jedynie się zrelaksować - dopowiedziała jeszcze bardziej szepcąc, w dłoniach maltretując materiał pościeli. Spadały na nią kolejne słowa mamy, niczym zasłużony grad, ale też grad, z którym sobie nie radziła. Od najmłodszych lat uciekała od takich konfliktów, dosłownie chowała się pod stołem, w szafie, nie znajdując argumentów, czy jakichkolwiek słów, ale teraz nie miała gdzie uciec. - Przecież żyję, więc... czy nie możemy nie mówić o takich rzeczach? Nie umarłabym przecież - nawet nie chciała myśleć, jak absurdalnie brzmią te słowa, ale broda jej drżała, a wzrok pozostawał tak chłodny, jak to miała w zwyczaju, gdy ze wszelkich sił trzymała emocje, aby się nie rozsypały, bo kto by je potem pozbierał? - Poza tym Kathy to kiepski wybór - totalnie tą uwagę mogła sobie darować, bo nic nie wnosiła, a mimo to była dla niej prostsza od całej reszty.
- Nie chcielibyście... wiem, że mnie kochacie, jestem waszą córką, wiem, że tego nie chcielibyście, ale to nie zmienia faktu, że beze mnie byłoby wam łatwiej - jęknęła i spróbowała złapać z mamą kontakt wzrokowy. Jej oczy niemalże wołały, by na nią patrzyła. - Bo jestem dziwna, mamo, powiedz sama. Czy jest coś, czego jeszcze nie spieprzyłam? - pierwszy raz w życiu przeklęła przy matce. Generalnie Lisa nie przeklinała, ale tyle się ostatnio pozmieniało, że czuła potrzebę sięgnięcia po coś dosadnego.

Olivia Westbrook
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Olivia przychodziłaby na jej występy nawet wtedy (a może zwłaszcza wtedy), gdyby córka była najgorsza, gdyby nie wiodło jej się na zawodach. Wtedy dopingowałaby ją podwójnie! Dla niej nie liczył się wynik. Dla niej liczyło się to, by córka znalazła sobie hobby, zajęcie, które będzie ja napędzało, a jej rolą, rolą matki, było przede wszystkim jej wspieranie. Wydawało jej się, że robiła to całkiem nieźle, ale najwyraźniej... Chyba była w błędzie.
- To miał być relaks?
W jej rozumieniu słowo to miało zupełnie inne znaczenie i zdecydowanie było ono dalekie od tego, co myślała o tym córka. Nie zamierzała teraz wymieniać wszystkich "normalnych" form relaksu, jakie można było sobie codziennie stosować, ale TO... Przyjmowanie szkodliwych substancji nawet w niewielkich ilościach... Nie, to było dla niej zbyt wiele.
- Ale mogłaś umrzeć. Nie dociera to do ciebie?
Najwyraźniej tak właśnie było. I fakt, być może Olivia przesadzała snując od razu najczarniejsze scenariusze, ale nie mogła przestać myśleć o tym, co by było, gdyby córka wzięła coś z niepewnego źródła, że gdyby wzięła tego więcej, gdyby nikt nie znalazł jej na czas... Kolejny raz pokręciła głową. Ta rozmowa w ogóle nie powinna mieć miejsca. Cała ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jak do tego wszystkiego doszło? W którym momencie Lisbeth uznała, że bliskim będzie lepiej bez niej?
- Jak... - zawiesiła na moment głos. - Jak ty możesz tak w ogóle myśleć? Przecież to...
Z niedowierzaniem pokręciła głową. Nigdy, w nawet najtrudniejszych momentach, nie przyszłoby jej do głowy, że jej życie byłoby prostsze bez córki lub któregoś z synów. To nigdy się nie stanie. Nigdy nawet by o tym nie pomyślała, a tymczasem Lisbeth mówiła o tym tak, jakby chodziło o wyrzucenie starej pary butów, w których człowiek już dawno temu przestał chodzić.
- Muszę usiąść - przysiadła na jednym z wolnych łóżek. Gdyby nie to, prawdopodobnie dostawałaby właśnie zawału serca. - Jeśli moje dziecko zastanawia się, co jeszcze może spieprzyć w swoim życiu, to znaczy, że jestem najgorsza matką na świecie.
Może to jeszcze nie zawał, ale jej serce zdecydowanie biło teraz szybciej, niż normalnie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Bała się tej konfrontacji z mamą, właśnie dlatego, że po niej miało w niej tylko wezbrać poczucie winy. Nie miała przygotowanego żadnego pięknego wyjaśnienia na to, co zrobiła. Wiedziała, że zafundowała rodzinie wiele problemów, a ta rozmowa tylko boleśnie jej to uświadamiała.
- Chciałam po prostu wyłączyć myśli - tłumaczyła, chociaż wątpiła, by była w stanie znaleźć słowa, które uspokoiłyby Olivię i jakoś rozwiązały tą sytuację. Nie uważała nigdy blondynki za złą matkę, zawsze powtarzała też, że ma sporo szczęścia do rodziny, można jej było zazdrościć, ale Lisa... Lisa wciąż była sobą i niezmiennie wszystko psuła.
- Dociera... przecież to do mnie dociera - jęknęła, już nie mając sił na to wszystko. Skrzywiła się przy tym nieładnie i boleśnie wręcz przetarła swoją twarz, zastanawiając się, czy nie przydałby się im jakiś mediator. Ona sama była cholernie niekompetentną osobą, kiedy w grę wchodziły takie trudne tematy. - Nie mam pojęcia, co jeszcze mam powiedzieć. Przepraszam, tłumaczę, nie wiem, jest coś, co chcesz usłyszeć, może w ten sposób będzie łatwiej? - w końcu na nią spojrzała, chociaż cła twarz łącznie z gałkami ocznymi, zdawała się jej drżeć. Potrzebowała podpowiedzi, wsparcia, albo czegokolwiek, byleby nie takiego stąpania po ciemku. Patrzyła na mamę, która usiadła na łóżku i chyba nie wytrzymała w tym wszystkim, co coś w niej pękło, kiedy usłyszała słowa kobiety.
- Przestań do cholery! - Lisbeth nie przeklinała, a już na pewno nie podnosiła głosu na rodziców, ale po prostu teraz to ona nie potrafiła uwierzyć w to co słyszy. - Czy ja mam teraz ciebie pocieszać, że nie jesteś najgorszą matką? Kurna, przecież wiesz, że nie jesteś, mam ponad dwadzieścia lat, to, czy chciałam ze sobą skończyć czy nie, nie ma nic wspólnego z tobą, więc na litość! Ledwo mam siłę się budzić i jakoś funkcjonować, więc nie znajdę jej na to, żeby jeszcze zapewniać ciebie, że nie jesteś złą matką. Bo nigdy nie byłaś, ani ty, ani ojciec i wiesz mi, jak widzę ciebie w takim stanie, to cholernie żałuję, że jednak mnie odratowaliście! - wywaliła z siebie, po części przez frustrację, po części przez emocje, jakie się w niej kłębiły. Miała już łzy w oczach i jedna nawet spłynęła, ale szybko ją starła. Miała po prostu dość... wszystkiego. Nie radziła sobie z tym wszystkim i tylko się zbierało coraz więcej problemów dookoła niej, a ona nie wiedziała, jak to zatrzymać.

Olivia Westbrook
ODPOWIEDZ