mama jordana i kelnerka — w once upon a tart
32 yo — 152 cm
Awatar użytkownika
about
We know that from time to time there arise among human beings people who seem to exude love as naturally as the sun gives out heat. We would like to be like that, and, by and large, man’s religions are attempts to cultivate that same power in ordinary people.
six
thad & grainne
Grainne wiedziała, że nie jest tak urodziwa jak niektóre panie w małym australijskim miasteczku. Jej trzydzieści dwa lata nie pozostawiły na niej wielkiego śladu, ale nie przyciągała uwagi jak jej młodsze, bardziej rozbawione koleżanki. Nie była w tym zmartwiona — w końcu miała swoje obowiązki jako matka Jordana i pracownica kawiarni, które zawsze miały pierwszeństwo.
Ten dzień dla Nany rozpoczął się tak, jak wszystkie inne — wstała o świcie, przygotowując się nie tylko do pracy, ale także zajmując się wyznaczaniem zadań dla syna. W końcu musieli współdzielić się obowiązkami, gdy ona pracowała, aby utrzymać zarówno siebie, Jordana, jak i ich dom. I chociaż nie zawsze to wychodziło — szczególnie teraz gdy młody Bennet przechodził nastoletni bunt — Grainne nie rezygnowała. Po szybkiej toalecie i ubraniu się w delikatną sukienkę o pastelowych kwiatach zaparzyła sobie filiżankę herbaty i spojrzała na zegarek. No, tak. Miała dziesięć minut do wyjścia, ale nie chciała dłużej czekać — niedokończona herbata została w kubku, a kobieta wyszła z domu, by wsiąść na rower i pojechać w kierunku Once Upon a Tart. Znalazła się tam tuż przed otwarciem i chociaż dla niektórych mogło to być uciążliwe, Nana preferowała poranne zmiany. Potrzebowała tego oddechu, nie przejmując się tym, co miało dziać się na koniec dnia. Zastanawiając się nad tym, czy Jordan już wstał, rozłożyła elegancko zastawione stoły i udekorowała świeże kwiaty w wazonach. Zapach świeżo zmielonej kawy unosił się w powietrzu, rozpieszczając jej zmysły.
Po otwarciu drzwi kawiarni do środka weszła pani Wilkins, starsza pani, która była stałą bywalczynią tego miejsca. Grainne uśmiechnęła się do niej, wiedząc, że kobieta wyjdzie zapewne dopiero późnym popołudniem. Następnie do lokalu weszła młoda para, zakochana w sobie i w pięknie tego małego miasteczka. Byli to Sarah i Michael, którzy planowali swoje wesele na pobliskiej plaży. Rozmawiali o tym zawsze tak głośno, że chyba nie było w Lorne Bay osoby, która by o tym nie wiedziała. Kolejnym klientem był starszy pan McGregor, były nauczyciel, który teraz przychodził do Once Upon a Tart, aby spędzić kilka godzin, czytając gazetę przy filiżance herbaty. Bennet przygotowała jego napój bez słowa — wiedziała, że preferuje swoją herbatę mocno zaparzoną i bez cukru. Gdy przyniosła mu zamówienie do stolika, skinął jej delikatnie głową w podziękowaniu, a Grainne odwzajemniła uśmiechem. I tak mijał jej kolejny dzień pracy.
Była godzina druga po południu, a kawiarnia zapełniała się ludźmi. Bennet znała większość z nich z imienia. Przygotowywała ich ulubione napoje, starając się rozpoznać ich nastroje i udzielić kilku uprzejmych słów. A przynajmniej na tyle, w jakim stopniu potrafiła. Gdy kolejka klientów się zmniejszała, miała chwilę na oddychanie. Jej myśli błądziły do domu, gdzie Jordan zapewne wrócił ze szkoły i teraz skrywał się w swoim pokoju, pochłonięty grami komputerowymi. Był tak inny niż ona — towarzyski, pewny siebie. Czasami Grainne zastanawiała się, skąd to się wzięło, ale zaraz tylko zbeształa się za te myśli. Nie chciała... Nie zamierzała myśleć o osobie, która w sumie nigdy nie grała w jej życiu roli. Prócz tej jednej. Znaczącej. Ale równocześnie najbardziej nieobecnej.
thad halsworth
ambitny krab
chubby dumpling