Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Trzeba przyznać, że każde z nich wiele zmieniło w swoim podejściu do związków. Z początku wycofanie i niepewność towarzyszyły im praktycznie na każdym kroku, ale powoli dojrzeli do tego, aby nauczyć się "lepiej" formułować pewne kwestie. Szkoda tylko, że ten pozornie coraz poważniejszy związek podszyty był kłamstwem i nieszczerością, a chociaż póki co nie przeszkadzała ona Jasperowi i Pearl skupiać się na uczuciach to przecież było tylko kwestią czasu, aby brutalnie odebrała im tą beztroskę.
Ainsworth jednak nie chciał o tym myśleć. Nie po tym jak już tego wieczoru stoczyli jedną, poważną batalię. Miał dość problemów, więc chłonął każde słowo, deklarację i głupi żart jak gąbka, czerpiąc z tej ulotnej chwili garściami to, za czym był tak stęskniony od lat.
- No, no, bo ty się ze mnie w życiu nie nabijałaś - odpowiedział z przekąsem. - Jak Nate złapał mi nos, najpierw musiałaś mnie opierdolić, potem się ze mną pokłócić, a na sam koniec mi przywalić, aby wreszcie przestać udawać, że się o mnie troszczysz, więc już nie zrzucaj całej winy na mnie, Perełko - dodał, a chociaż zwrócił się do niej w ten pieszczotliwy sposób, to tak naprawdę dało się w głosie Jay'a wyczuć wciąż tę nutkę ironii. - Tak, tak - przytaknął bez przekonania, a gdy wspomniała mu o tym policjancie, prawie zakrztusił się tytoniowym dymem. Odkaszlnął jednak cicho, po czym zaśmiał się pod nosem. - Potrzebujesz musztry, bo inaczej za bardzo się panoszysz i pyskujesz - rzucił, skupiając się na żartobliwym wydźwięku tej sytuacji. Może i na moment zapomniał o tym jakim gnojem był okłamując Campbell i zatajając przed nią swoją prawdziwą rolę w Shadow, ale blondynka sama postanowiła mu prędko o tym przypomnieć. - Łatwiej byłoby stworzyć listę tego co ciebie nie drażni. Założę się, że nie znalazło by się tak zbyt wiele rzeczy. Pomyślmy... - Zaczął przedrzeźniać Pearl, bo chyba dawka romantyzmu i spijania sobie z dziubków była już przez nich tego wieczoru przekroczona, a więc należało wrócić do normalności i wyrównać poziom ujmując nieco melodramatyzmu. - Wino, papierosy - zaczął wymieniać specjalnie akcentując głosem i ciszą to jak niewiele pozycji znajdowało się na tej liście.
- Polemizowałbym w tej kwestii - mruknął cicho, aczkolwiek wcale nie chciał dalej ciągnąć tej kwestii, bo była ona dla niego dość niewygodna. Nie lubił jak Pearl zaczynała nad nim skakać i uznawać, że lepiej ogarnia to w jakiej rzeczywistości żyją. - Ha, ha, ha... Mocno się uderzyłaś w głowę spadając z tego dachu, kochanie - walnął, nim pomyślał, ale miał nadzieję, że temat jaki poruszył bardziej przykuje uwagę Pearl aniżeli określenie jakiego użył w stosunku do niej. - Mogę ciebie co najwyżej nauczyć jak machać tym twoim scyzorykiem od Nathaniela i kilku przydatnych chwytów z samoobrony, ale o broni zapomnij... Nie dość, że inni byliby w niebezpieczeństwie, to jeszcze ty sama stanowiłabyś dla ciebie jeszcze większe zagrożenie niż zwykle - dodał, ucinając tym samym temat, bo absolutnie nie miał zamiaru dalej polemizować z blondynką w tym temacie.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
W końcu poczuła się nieco lżej. Mogła udawać, że nie robi to na niej wrażenia, ale jednak ten upadek i wizyta w szpitalu sporo ją kosztowały. Poruszanie się z nadwyrężoną kostką również i ta doskwierająca samotność. Teraz była po prostu szczęśliwa, nawet jeśli dopiero co się kłócili, a Jasper ją irytował, to była szczęśliwa, że był obok.
- Przywalić... już nie udawaj takiego delikatnego - prychnęła, przewracając oczami. - Lekko ciebie szturchnęłam w nos - poprawiła go, nie zamierzając tego zostawić bez komentarza. - Oczywiście, że się o ciebie troszczę, pacanie... nie powinieneś w to wątpić. Gdybyś mi wtedy pozwolił, poszłabym Nathanielowi oddać - mruknęła, biorąc kolejny kawałek pizzy. Prawdę mówiąc nie pamiętała nawet, kiedy ostatnio coś jadła, więc jej żołądek reagował całkiem sporym zadowoleniem na źródło energii. - Teraz potrzebuję, żebyś po prostu był obok... chcę chociaż na moment poudawać, że jesteśmy normalni - westchnęła pod nosem i przymknęła oczy. Wszystko ją bolało i przez to nie zauważyła też tego jego zachowania, gdy wspomniała o policji. Była niesamowicie wyczerpana i psychicznie i fizycznie, więc chociaż nadal nie umiałaby się do tego przyznać, to teraz liczyła jedynie na to, że ktoś - w domyśle Jasper, po prostu będzie ją przez jakiś czas głaskał po głowie, czy plecach... nic więcej, tyle by jej wystarczyło do szczęścia. - Nie rób ze mnie takiej podłej - burknęła, bo mówiła na serio z tym jego powtarzaniem, że nie wie, co robi. Nie chciała wdawać się w taką licytację, ale skoro już zaczynał. - Ubrania, Pericles, sen, dobra muzyka, urocze starsze małżeństwa, deszcz w słoneczną pogodę, czarne poczucie humoru, rośliny... mogłabym całkiem długo wymieniać - rzuciła jakieś losowe rzeczy, które pierwsze przyszyły jej do głowy. - Ale jak słusznie zauważyłeś, nie było ciebie na tej liście - znów odwróciła się przez ramię, by pokazać mu język, bo sam sobie zasłużył na takie pogrywanie. Dokończyła jeść pizzę i odłożyła talerzyk, po tym, jak zamachała nim w powietrzu, jakby chciała się pochwalić, że zjadła, ale tyle co wypuściła go z ręki, a padło słowo, którego nie spodziewała się usłyszeć. Drgnęła przy tym, nawet jeśli Jasper poszedł z tematem dalej.
- Znajdę kogoś innego, kto mnie nauczy strzelać - mruknęła z przekąsem, starając się zachować spokój i też nie drążyć, ale było jej ciężko. - Kiedyś przyłożyłam ci ten nóż do krtani, chyba nie najgorzej, jak na takiego żółtodzioba, co? - nie była żadnym wojownikiem, nie znała się na sztukach walki, ale mimo wszystko cios wyprowadzić potrafiła. Wciąż czuła się po prostu słabo z tym, gdy traktowało się ją, jak byle panienkę, która postanowiła pobawić się w mroczne śledztwo. Teraz jednak nie ta kwestia zdawała się być dla niej najważniejsza.
- Nazwałeś mnie kochaniem - prawdę mówiąc chciała z niego zażartować, tak jak on wtedy z niej, gdy nazwała go skarbem, ale jej to kompletnie nie wyszło. W tonie jej głosu nie było nawet odrobiny kpiny czy żartobliwości.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Stłumił śmiech, gdy Pearl obruszyła się na wspomnienie o tym jak przypadkiem zrobiła mu krzywdę, gdy jego nos i twarz nie miały się najlepiej po spotkaniu z Nathanielem.
- No już, już... Mój ty mały kozaku. Pewnie Nate byłby przerażony, gdybyś pojechała na niego nakrzyczeć. Chciałem chłopakowi zaoszczędzić stresów - zażartował, bo przecież nie mógł sobie odpuścić i musiał jeszcze odrobinę podroczyć się ze swoją blond, pyskatą panią detektyw. - Dobrze, poudawajmy - zgodził się i nawet przez kilka sekund po prostu przytulał Pearl, bezwiednie błądząc dłońmi po jej ciele. Te jednak dość szybko odnalazły dla siebie najlepsze miejsce na piersiach blondynki i raz po raz wracały do nich, chociaż wciąż interesowały się także innymi partiami jej zmysłowego ciała. - Nie da się zrobić z ciebie jeszcze podlejszej, Perełko - wyszczerzył się, a zaraz potem z nieudawanym zaintrygowaniem wysłuchał listy, na której oczywiście on sam się nie znajdował, co nie szczególnie go zaskoczyło. Byłby wręcz szczerze zaskoczony, gdyby go wymieniła w takim momencie, bo obecnie znów prowadzili swoją nieustanną, słowną potyczkę. - Cóż za rozczarowanie - skomentował jej słowa teatralnym głosem, po czym zaciągnął się papierosem, bo gdy Pearl zaczęła jeść, on grzecznie na kilka minut zabrał ręce z jej biustu. Jednak gdy tylko skończyła pizzę, a on dopalił fajkę, ponownie objął ją ramionami, a chociaż temat jaki poruszali mógłby wydawać się poważny, Jay naprawdę nie chciał o nim tak myśleć. Campbell miała na tyle nierówno pod sufitem, że każdą sytuację potrafiła przerodzić w piekło, aż strach pomyśleć co by się działo, gdyby w sianiu swojego chaosu i terroru miała jeszcze do dyspozycji broń palną.
- Nie znajdziesz - oświadczył z nieskrywanym przekonaniem w głosie, zupełnie tak jakby jej powiedział, że jutro nie wstanie o piątej rano. Złożył przy tym kilka delikatnych pocałunków na jej szyi i ramionach, aby skupić myśli blondynki na innych kwestiach. - Zaskoczyłaś mnie, a poza tym niedługo go tam trzymałaś - burknął, ale wiedział też, że nie może tego tak zostawić. - Jednak jak na żółtodzioba to całkiem nieźle - skomplementował więc jej umiejętności, bo raczej nie każdą, typową pannę z instagrama byłoby stać na takie akcje. - Mogłoby być jednak lepiej. Jakbyś chciała - dodał, bo faktycznie już wolał nauczyć ją kilku chwytów i uników, aniżeli obsługi pistoletu.
Całe szczęście zachowywali balans w swoich konwersacjach i po tym kontrowersyjnym temacie, przyszła kolejny na kolejny, równie trudny, ale o o wiele milszym zabarwieniu. Z jednej strony Jasper miał nadzieję, że Campbell po prostu zignoruje jego słowa, a z drugiej cieszyło go to jak się do niego zwróciła. Nie było w jej głosie wyrzutu, ani kpiny, ani próby pokazania mu, że ona jeszcze nie jest na tym etapie, a on pewnie padłby jej do stóp jakby poprosiła. Cóż.. może i by to zrobił, ale miał nadzieję, że podła Pearl jednak zna granice i nie podda go takim testom.
- Ano, bywasz niekiedy kochana i urocza... Tak wiem, że zapewne przypadkiem, ale no bywasz - nie miał pojęcia jak powinien się wytłumaczyć, więc postawił na coś takiego i aby jakoś przetrwać tę rozmowę na niepewnym gruncie, zaczął ostrożnie polewać wodą ramiona Pearl, po czym sięgnął po jakiś płyn. - Wiem, że lubisz się wylegiwać w wodzie, ale mi już robi się zimno, więc może czas się umyć i wyjść? - Zaproponował, zmieniając nieco kierunek rozmowy, a jednocześnie czując, że coraz bliżej są momentu, w którym takie uniki nie będą takie proste.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Przewróciła oczami, czego nie mógł widzieć, siedząc za nią, ale na tym etapie pewnie już mógł się domyślić, że takie żarty z niej nie spotykają się z jej entuzjazmem.
- Potrafię być groźna, jak chcę… a co ważniejsze jestem nieobliczalna – oznajmiła pewnym siebie głosem. Była też jeszcze jedna kwestia, rzadko kiedy o tym mówili, a gdyby Pearl wiedziała, że siedzący za nią mężczyzna tak naprawdę nie kręcił się przy Hawthornie bez powodu, pewnie ugryzłaby się teraz w język. No, ale nie wiedziała. - Poza tym nie muszę grozić mu fizycznie. Mało kto ma na Nathaniela tyle haków, ile ja i on jest tego świadomy. Mógłby mnie sprzątnąć, ale za to straciłby kontakty w prokuraturze, a i ja czerpię z naszej znajomości – ani myślała przyznawać się do tego, jakie haki na nią ma gangster, więc ubrała to w takie słowa. - Dlatego się przyjaźnimy… bo to brzmi lepiej, niż mówienie, że toniemy na tej samej tratwie. Gdybym więc chciała dostarczyć chłopakowi stresów, zapewniam ciebie Jasper, że nawet bez waszej tężyzny, byłabym w stanie to zrobić – zakończyła dłuższy wywód, pierwszy raz powołując się na te informacje, nie mając nawet pojęcia, jakie błędy popełnia, dzieląc się z nim tą wiedzą. Skąd mogła wiedzieć, że zakochała się w przebrzydłym oszuście? W sumie na podstawie swoich doświadczeń, mogłaby się tego spodziewać. Teraz jednak była zbyt odprężona, by włączała się jej wyczulona podejrzliwość… poza tym z każdym dniem obdarzała Jaspera coraz to silniejszymi uczuciami i naprawdę wiedziała, że tym razem będzie mogła być szczęśliwa.
- Auć… i ty się potem dziwisz, że myślę, że mnie nie lubisz? Masz o mnie strasznie kiepskie mniemanie, Jasper – burknęła, wbijając mu palucha gdzieś w brzuch. Poza tym trudno jej się było skupić, kiedy tak bezczelnie bawił się jej ciałem. Jeszcze jak tylko przejeżdżał dłońmi, to dobrze, ale gdy skupiał się na najbardziej czułym fragmencie piersi, drgnęła, na moment przygryzając wargę. - Jay… jak tak będziesz robił, to mnie niepotrzebnie nakręcisz… już czuję ten twój masaż w podbrzuszu – poskarżyła się, bo na nic nie mogli sobie pozwolić, a on drażniąc jej sutki wcale jej nie pomagał. Nie zasłużyła sobie na takie męczarnie. Tum bardziej, że jak przystało na grzecznego pacjenta, dojadła pizzę!
- Nic by ci się nie stało, gdybyś od czas do czasu przestał mnie traktować, jak blondyneczkę, która jest delikatnisią damą w opresji - ona tez burknęła. Owszem powiedział, że nieźle ja na żółtodzioba, ale nawet jeśli były to jej własne słowa, to wcale się za niego nie uważała. - Obawiam się, że czego bym nie zrobiła, podczas tych naszych lekcji wychodziłbyś z siebie by pokazać mi, jak niewiele potrafię - dodała ciszej, bo jej pewność siebie była rozdmuchana, ale fałszywa. Wcale nie lubiła czuć się, jak ktoś kto bawi się w śledztwo. Owszem, nie miała takiego doświadczenia, jak Jasper. Nie miała jego kondycji, siły i umiejętności, ale nie była bezbronna. - Poza tym wykorzystywanie zaskoczenia to też forma strategii - mruknęła jeszcze na moment przymykając oczy i mimowolnie przypominając sobie kiedy pierwszy raz to usłyszała. Od Nathaniela, gdy była jeszcze nastolatką i jakiś klient się do niej przystawiał. Nie umiała go powstrzymać, aż nie kopnęła go w nos, gdy pochylił się za nisko, bo kiedy na nią patrzył, nie potrafiła otwarcie zaatakować. Przynajmniej wtedy.
- Wolałabym nie bywać, a być dla ciebie kochaną i uroczą - zauważyła pozwalając sobie na szczerość. Prawdę mówiąc trochę ją rozczarowały jego słowa. To tłumaczenie... z miejsca wmówiła sobie, że jego słowa pewnie nie były podszyte większym znaczeniem... po prostu tak się do siebie mówiło, co było miłe, ale... nie było miłością. - Przed chwilą narzekałeś, że woda gorąca, teraz ci zimno... trudno ci dogodzić, barmanie - parsknęła, bo w zasadzie i dla niej było lepiej zmienić temat. Syknęła przy tym cicho, gdy płyn spłynął jej po szramach na plecach. Mimo to pozwalała mu obmywać swoją skórę, samej też zajmując się własnym ciałem. - Czuję, że się gapisz - mruknęła, nacierając mydlinami piersi, a potem zmieniła płyny i obracając się przez ramię, sugestywnie zjechała dłonią pod wodę. - Bezwstydnik - mruknęła, chichocząc przy tym cicho, po czym ostrożnie się odwróciła i skubnęła jego usta. Raz, drugi. Jeszcze trzeci, delikatnie pogłębiając pieszczotę. Dreszcze przebiegły w dół jej kręgosłupa i pozwoliła tej chwili trwać, naprawdę jej potrzebując. Otoczyła ramionami jego szyję, paznokciami drażniąc jego kark. Powolutku, jakby mieli całą wieczność muskała go wargami i językiem, pozwalając na to by ich oddechy się mieszały. W każdym tym geście ukryte były jej uczucia, może nawet zbyt transparentne, bo nie chciała się do nich przyznawać. I kiedy oderwała się od niego n parę milimetrów, otwierają oczy tylko po to, by spojrzeć w niego własne, niemalże te dwa słowa rwały się na jej języku do tego, by wypowiedzieć je na głos. Kocham cię - to nie mogło być trudne, kusiło, błagało o dorwanie się do głosu. Szturchnęła go nosem i westchnęła cichutko, wiedząc, że nie może. - Zamknij oczy jak będę wychodzić i nie marudź. Wiesz, że nie wydziwiam bez powodu - poprosiła. - Gdzieś w garderobie mam jakąś piżamę - mruknęła i rzeczywiście zaraz wyszła z wanny, a potem w ręczniku skierowała się do garderoby, gdzie odnalazła długie śliwkowe spodni z satyny i do kompletu koszulę w tym samym kolorze. Ubrała się i poszła do sypialni, w której zastała już Jaspera. Całkiem przyjemny widok.
- Dziwnie tak... wchodzić tu, jak tak po prostu czekasz - mruknęła, siadając na materacu z głośnym stęknięciem, po czym spojrzała na maść leżącą na szafce. Od ciepłej wody, rany na ciele wydawały jej się jeszcze bardziej obrzydliwe.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nieobliczalność to pierwsze słowo jakim Ainwsorth określiłby Pearl. No może drugie, bo zajebisty tyłek jednak gdzieś tam przeważał w tych jego rozkminach na temat blondynki. W każdym razie niby się przekomarzali, a okazało się, że między słowami Campbell wplotła kilka informacji, które Jaspera nadzwyczaj interesowały. Z drugiej strony cholernie ciężko było mu obecnie wykorzystywać swoją relacją z Pearl w realizacji własnych celów. Jeszcze jakiś czas temu nie doskwierały mu takie przemyślenia i poczucie winy, ale z czasem, gdy pyskatka dziennikarka stała się dla niego ważniejsza niż każde inna panna jaką znał, zdał sobie sprawę, że tym razem sprawy nie będą miały się tak łatwo jak to zakładał.
- W prokuraturze? - Podchwycił niby zaskoczony, ale gdy robił wywiad o Pearl, doszperał się informacji o tym, że jej zmarła siostra była zamężna z prokuratorem. Nie sądził jednak, że ten trop może być nadal żywy, bo blondynka nigdy nie wspominała o swoim szwagrze. Tak więc nie miał pewności, czy to o niego chodziło.
- Widziałaś, że ciebie lubię jeszcze zanim ty polubiłaś mnie - odparł, bo w zasadzie on od samego początku nie krył się z sympatią wobec Pearl. Oczywiście, że była ona interesowana, ale z czasem przerodziła się faktycznie w coś prawdziwego, a potem silniejszego i obecnie Ainsworth zdawał sobie sprawę z tego, że wpadł po uszy i nie wyjdzie z tego bez szanku... Chociaż właściwie nie chciał wychodzić i już powoli zaczynał negocjować warunki w jakich osoba Pearl nie będzie miała nic wspólnego z całą akcją i nigdy nie zostanie wezwana na świadka, czy przesłuchana przez służby. Musiał ją chronić, ale nie było to wcale takie proste. - Mówisz? O tam... - Wymruczał, składając kilka pocałunków na szyi Campbell, gdy jego dłoń powoli wsunęła się między jej uda. Niestety musiał obejść się smakiem, bo Pearl jeszcze stawiała opór, a potem podjęła temat, w którym w ogóle chciała wypaść na groźną, więc Jasper nie chciał jej rozbrajać. - Uwierz mi, że wcale ciebie tak nie traktuję, ale muszę czasem studzić twój zapał, bo jesteś jak taki wściekły honey badger, który rzuca się z kłami i pazurami na większych od siebie nie dbając o konsekwencję - wyjaśnił jak on to widzi i chyba trafnie porównał Pearl do tych niby uroczych zwierzątek, którym brakuje jakiegoś instynktu samozachowawczego, a jednocześnie są cwane i przebiegłe, jak żadne inne. Totalnie jak Pearl. - Oj tak, a ty zaskakujesz mnie każdego dnia - dorzucił, może nieco bagatelizując te jej groźby i słowa, ale wolał skupić się na innych czynnościach. Tym bardziej, że chwilę później chociaż na moment zapomnieli o wszystkim. Pocałunki i pieszczoty Pearl, połączone z bliskością, za jaką bez dwóch zdań tęsknił Jay, sprawiły, że o mały włos a zapomniałby o tym w jakim opłakanym stanie znajdowało się ciało blondynki. Dlatego z niemałym trudem wypuścił ją z objęć, a potem jak prosiła nie zerkał, gdy wychodziła z wanny. No może przez chwilę, bo nie potrafił się powstrzymać.
- Mówisz? - Rzucił, gdy Pearl po jakimś czasie zjawiła się w sypialni. On czekał już dłuższą chwilę, leżąc na łóżku w bokserkach i przeglądając mało znaczące treści w internecie. - Ten typ ma jakąś obsesję na twoim punkcie. Komentuje ci każde zdjęcie i to kilkakrotnie... Mnie też zaczął śledzić - mruknął, pokazując Pearl swój telefon z wyświetlonym na nim profilem. Odłożył jednak zaraz urządzenie, bo zdał sobie sprawę z tego na co zerka blondynka. Uniósł się więc na łózku, aby sięgnąć po maść, a potem przygasił światło. - Kładź się. Bez gadania. Sama sobie nie poradzisz, a ja nie będę pozwalał na to, abyś sobie robiła krzywdę. Kładź się i nie narzekaj, bo inaczej ciebie zakuję w kajdanki i przykro mi, ale tym razem nie będzie zabawnie - rzucił, wychodząc założenie, że jak nie prośbą to groźbą, ale ostatecznie osiągnie swój cel.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
W zasadzie ucieszyło ją, że z całej wielkiej wypowiedzi o jej powiązaniach z Nathanielem, on zainteresował się tylko kwestią prokuratury. W końcu kiedyś lubił snuć domysły co do jej relacji z gangsterem, ale najwyraźniej ich relacja weszła na takie tory, kiedy temat ten nie był już tak ciekawy. Miała tylko nadzieję, że nie uważał wciąż, że była jego kochanką w przeszłości.
- Ano, mąż Lucille był prokuratorem... czy raczej jest - mruknęła, nie mówiąc więcej. Oczywiście, że nigdy mu o tym nie mówiła, bo też o swojej siostrze mówiła niewiele, czy generalnie o swojej rodzinie.
- Kręciłam ciebie, to co innego... wiem, jak wyglądam, nie cierpię na brak powierzchownej uwagi - prychnęła z lekkim rozbawieniem. Mimo wszystko spodobała jej się jego uwaga i poczuła się nieco pewniej. W końcu nic jej tak nie przerażało, jak myśl, że Jasper mógłby mieć jej dość. No, a już szczególnie dzisiejszy wieczór by temu sprzyjał. Kłócili się, była w opłakanym stanie i nie mogła sprawić, by o tym zapomniał, posiłkując się najbardziej pierwotną metodą rozwiązywania konfliktów damsko-męskich. Nie oznaczało to jednak, że jej ciało na niego nie reagowało, bo zachłysnęła się powietrzem i drgnęła tak mocno, że wzburzyła wodę dookoła siebie, gdy wsunął rękę między jej nogi, odruchowo łapiąc za jego nadgarstek.
- Jasper! - rzuciła karcąco. Całe szczęście nie nakręcił jej jeszcze bardziej, chociaż już teraz czuła lekkie spięcie rozczarowania, które generowało jej ciało.
- Co to za porównanie? - parsknęła, nie wierząc w to, co słyszała. - Poza tym te zwierzaki są srogo popierdolone... potrafią pokonać nawet coś znacznie większego od siebie, więc nie powinieneś się o mnie martwić, skoro jestem, jak one - podsumowała, bo widziała kilka filmików na Instagramie. Nie zaprzątała już sobie tym głowy, bardziej skupiona na jego bliskości, przynajmniej do momentu, w którym nie wyszli już z wanny.
- Ano mówię... dla ciebie to nie jest dziwne? - zmarszczyła delikatnie nos, chcąc iść otworzyć okno, ale widziała, że te było już otwarte, więc po prostu usiadła na materacu. - Nie jesteś przypadkiem za stary, żeby być zazdrosnym o Instagrama? - wyszczerzyła się głupio, kiedy pokazał jej ekran telefonu. Skojarzyła nawet nick, bo faktycznie dostawała dużo wiadomości prywatnych i reakcje do relacji, ale jednocześnie... to nie był jedyny taki koleś. - Pewnie mu się podobam i trudno się biedakowi dziwić - wyjaśniła, nie kryjąc nawet swojego rozbawienia. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo gdy złapał za maść, spięła się od razu. Na początku nawet nie dał jej dojść do słowa, wiec tylko otwierała i zamykała usta!
- Nie po to szukałam jakiejś piżamy, żeby teraz pozwalać ci oglądać te rany - burknęła, sięgając po słuszny argument i wcale nie chciała się z nim zgadzać, ale widząc jego zapał, nie miała wyboru. - Robię to po to, żebyś się nie awanturował w nocy - rzucała pod nosem i położyła się na brzuchu. - Czuję się jak idiotka w takich sytuacjach - no bez jej komentarzy niestety się nie dało, bo naprawdę doskwierało jej zażenowanie. Nie radziła sobie w podobnych klimatach, bo nikt jej nigdy takich nie nauczył. Mało miała okazji w życiu, w których mogła być bezbronna i polegać na innym, bez obaw, że zostanie to wykorzystane przeciw niej. - Tylko te na plecach... resztę ogarnę sama - podwinęła jako tako materiał piżamy do góry, ale już leżała, więc czuła, że porusza się niezgrabnie i to też ją frustrowało. Takie... obyczajowe sceny, w których nie próbowała być uwodzicielska czy zmysłowa, albo emanować pewnością siebie... tylko jak zwykły szary człowiek podrygiwała na materacu podciągając materiał z pleców... to nie było dla niej czymś oczywistym i traciła przy tym rezon. Zadrżała delikatnie, kiedy poczuła maść na ranie. Zabolało, ale nie pisnęła. Jedynie zacisnęła oczy, szczękę i dłonie na poduszce... bolało jak diabli, ale w takim cierpieniu w ciszy też była nie najgorsza.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
To, że mąż Lucille był prokuratorem Jasper wiedział z wywiadu jaki przeprowadził na temat Pearl. Chciał wiedzieć jednak więcej na temat łączącej ich relacji, bo przecież to, że w przeszłości był on jej kimś "bliskim" nie znaczyło, że nadal tak było...
- A ty masz z nim dobre układy i dlatego też Hawthorne się tobą zainteresował - rzucił swoim przemyśleniem, trochę też faktycznie nawiązując do powodów, dla których Pearl zaistniała w życiu gangstera. Kiedyś zadeklarowała Jay'owi, że nie spała nigdy z Nathanielem, a więc musiało łączyć tych dwoje coś innego. - Kręciłaś owszem, ale bardziej niż inne, bo nie chciałem, aby to się spieprzyło i skończyło po jednej nocy - odparł, bo ostatecznie odmówił, gdy blondynka sama chciała pójść z nim do łóżka przez powody, dla których nigdy nie powinna nikogo uwodzić. Poza tym z początku faktycznie nie chciał spieprzyć ich relacji, bo jej potrzebował jako klucza, który otworzyłby mu drzwi do Natahniela. Potem zaś w grę weszły uczucia i wszystko zaczęło komplikować się jeszcze bardziej.
Aż dotarli do etapu, w którym każde z nich chciało powiedzieć naprawdę co czuje, ale żadne nie miało w sobie na tyle odwagi, bo przecież obydwoje ostatecznie byli emocjonalnymi kalekami bojącymi się w cokolwiek naprawdę zaangażować.
- Przyjemne, lubię spędzać z tobą czas i niekoniecznie musimy się tylko pieprzyć, aczkolwiek odpowiada mi obecna intensywność tego typu zajęć - wyszczerzył się durnie, po czym zmienił pozycję z leżącej na pół siedzącą i zaczął narzekać na fanów Pearl. - Nie jestem zazdrosny, a zaniepokojony - burknął, oczywiście nie przyznając się w pełni do towarzyszących mu odczuć. - No to akurat wiadome, ale to już jakaś obsesja - dodał, po raz kolejny przyglądając się pozostawionym przez podejrzanego obserwatora komentarzom.
Faktycznie był nieco zaskoczony, ale bardzo pozytywnie, tym że Pearl ustąpiła bez walki. Owszem pomarudziała, bo przecież byłoby za pięknie jakby zgodziła się bez słowa skargi, ale ostatecznie położyła się na materacu i uniosła materiał koszulki, aby Jasper mógł posmarować jej rany maścią.
- Przecież to normalna, ludzka rzecz, daj spokój - rzucił, bo miał pełną świadomość tego, że Campbell przesadzała ze swoimi reakcjami. - Jesteśmy ze sobą nie od dziś, a poza tym pewnie czekają nas naprawdę niekomfortowe chwile, a ta nawet nie zalicza się do wstydliwych - dorzucił. - Nic nie będziesz ogarniać. Poradzą sobie sam - wyjaśnił jak się sprawy mają, a po chwili ostrożnie zsunął spodnie z ciała Pearl, by móc posmarować jej biodro, udo i pośladek. Jak już tam smarował to koniec końców uznał, że blondynka wygląda na naprawdę spięta, a więc może odpowiedni masaż mógłby jej pomóc.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła, nieszczególnie zadowolona z tego, jakim torem poszły myśli Jaspera. Jakby sądził, że tylko prokurator w życiu Pearl mógł zainteresować gangstera.
- Kiedy po raz pierwszy moje drogi skrzyżowały się z Nathanielem, nie miał pojęcia o tym, że mam w rodzinie prokuratora. Anthony dopiero potem się zaczął wpierdalać, ale nigdy się o to nie prosiłam, więc nie... nie dlatego się mną zainteresował - skróciła to dobitnie. - Ale niestety skłamałabym, gdybym powiedziała, że jak już się o nim dowiedział, to nie wprowadziło to żadnych komplikacji do naszej znajomości - wyjaśniła, bo też nie zamierzała tutaj kręcić. Miała świadomość tego, że Nathaniel posiadał pewne układy z Hemingwayem i, że sam Hemingway wpływał na życie Pearl. Mimo to kiedy po raz pierwszy pojawiła się w Shadow... nie była tam jako siostra zmarłej żony prokuratora. Była... po prostu młodą dziewczyną, której się mocno życie pojebało i potrzebowała dla siebie miejsca, a wybrała na to miejsce możliwie najgorszą dostępną opcję. Czasem zastanawiała się, czy Nathaniel by ją puścił na studia, gdyby nie Anthony, ale... ale wolała o tym po prostu nie myśleć. Lepiej jej było ze świadomością, że gangster zrobił to z sympatii. Mimo, że ich przyjaźń była skomplikowana, zwyczajnie chciała wierzyć w to, że chociaż w małym procencie była ona prawdziwa.
- Kompletnie nie brzmi to, jakbyśmy nie musieli się tylko pieprzyć - przewróciła oczami, bo niestety to co dopowiedział, wcale nie utwierdziło jej w przekonaniu, że takie wieczory mu odpowiadają. Niby sobie żartowali, ale wiadomo, że była przewrażliwiona i podobne myśli utrwalała w swojej głowie. - Jasne... zazdrość z ciebie wręcz spływa, aż się boję, że zachlapiesz mi nią pościel - wyszczerzyła się durnie, bo też nie bawiła się w Instagram od wczoraj. Często trafiali się zboczeńcy, którzy korzystali aż za bardzo z anonimowości, jaką dawał im internet, więc nie chciała, by Jasper się tym przesadnie przejmował. Nie było warto.
- Jakie naprawdę niekomfortowe chwile, co? - zesztywniała na moment, bo niekoniecznie spodobało jej się takie zło wróżenie. Wykorzystał to jej chwilowe rozkojarzenie na tyle, by wsunąć jej spodnie z tyłka, przez co gardłowo warknęła, aby wiedzieć, że nie na to się pisała. - Dlaczego musisz być takim upartym osłem, który się rządzi? - tylko po części była hipokrytką, tak? W dodatku znów nastąpiła fala pieczenia, więc musiała się zamknął i zacisnąć z całej siły zęby, aby nie jęknąć z bólu. - Yhm - mruknęła, gdy zapytał, czy jest jej lepiej. Prawda była taka, że jak na dość bezwstydną kobietę, ta sytuacja naprawdę ją krępowała. Zmarszczyła jeszcze czoło, a potem poczuła jego zęby na pośladku i aż podskoczyła.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

- Nienawidzę cię - wymruczała, kiedy jej rozgrzane ciało dochodziło do siebie, a oddech się jeszcze urywał. Nawet nic nie powiedziała, gdy czuła, jak Jasper pozbywa się spodni z piżamy do końca i je gdzieś odrzuca. Po prostu wtuliła się w poduszkę i pozwoliła sobie na sen.

Jasper Ainsworth
<koniec> :twerk:
ODPOWIEDZ