lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Ale jeśli są jakieś miejsca, do których nigdy nie chciałabyś pojechać, musisz mi wcześniej dać znać, bo wiesz, to co ja uważam za ładne, nie dla każdego takie jest - dodał trochę żartem, a trochę serio, bo taka była prawda. Wiele osób nie doceniało piękna w brzydocie, które widział Benji, ale akurat w przypadku Ryan był niemalże pewien, że i ona podzielała jego specyficzny gust. Nawet jeśli nie całkowicie, to umiała dostrzec to czego większość osób nie potrafiła. Między innymi dlatego tak dobrze spędzało mu się z nią czas.
- To akurat prawda. Nie powinno się wpadać w skrajności, a pewne kontrowersje są w wielu przypadkach przesadzone i działają odwrotnie niż chyba niektórzy aktywiści zakładają - tutaj rzecz jasna miał na myśli między innymi takie oblewanie farbą, bo to już była przesada. We wszystkim warto zachować umiar, ale ludzie mieli i wciąż mają skłonności do przesady, a często jest to chęć zwrócenia uwagi bardziej na siebie niż na rzeczywisty problem, a takimi działaniami finalnie skłaniają się na niekorzyść, bo osoby postronne mają po prostu w pewnym momencie dosyć.
- Nic na razie mi o tym nie wiadomo, nikt nigdy nawzajem na siebie nie naciskał i w zasadzie to jest zajebiste, bo nie czujesz na sobie presji, więc wszystko w pełni jest twoją decyzją - chociaż wychowywanie się bez ojca, w tak licznej rodzinie mogło zdawać się ciężkie, tak naprawdę mimo trudniejszych chwil, jakie zdarzały się każdemu, większość z nich była skąpana jasnymi promieniami. Benji nigdy nie mógł narzekać na nacisk ze strony matki, czy wuja. I chociaż wielu znajomych w tym wieku zaczynało już zakładać rodziny, nie kładło to się cieniem ani na nim, ani na żadnym z jego braci. Co swoją drogą mu odpowiadało, bo wychodził z założenia, że pośpiech tylko szkodzi w rozwijaniu relacji, a takie pierdolenie nad głową "kiedy ślub i dzieci" jest trochę jak ta farba wylewana na ludzi przez aktywistów.
- No bo wiesz, od tego ludzie mają internet, nie? - rzucił ironicznie, bo prawda była taka, że większość osób zanim udało się do lekarza, szukało rozwiązań w wyszukiwarce internetowej albo na forach wśród grona lekarzy z praktyką odbytą w simsach. W głównej mierze było to lenistwo i być może strach przed konfrontacją, ale czy diagnozowanie sobie raka za każdym razem nie było równie drastycznym przeżyciem?
- Wiesz, to może nawet i lepiej, że nie kojarzysz - skrzywił się, nie widząc sensu w życiu życiem gwiazd, co było w ostatnim czasie dosyć popularne. - Jeśli tak się poczujesz lepiej to sobie wstrzykuj, ale i bez tego dałem ci ten zajebisty pierścionek, nie? - uśmiechnął się, dając do zrozumienia, że dla niego nie ma takiej potrzeby. Mógłby rzucić jakimś suchym żartem na temat powiększania cycków czy coś, ale nie chciał psuć miłej chwili, a że zaczynało się już ściemniać, zebrali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną.

/zt x2

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
rysuję komiksy — i tworzę obrazki do książek dla dzieci
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zbliżał się już wieczór. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, pozostawiając po sobie bladą łunę, która z każdą, kolejną minutą ginęła, wchłaniana przez granat nadchodzącego wieczoru. Gdzieniegdzie tliły się dogasające ogniska, pozostałości po wycieczkowiczach, chwytających się resztek dnia.
Brodziła w kamieniach. Nie bez celu, idąc drogą znaną tylko swoim stopom, które nadawały kierunek. Zbierała myśli, ale bezskutecznie, bo te lawirowały i wymykały się gdy tylko próbowała je nieśmiało pochwycić. Żadna głębsza analiza nie wchodziła w grę. Zostawało tylko błądzenie, ale nie bez celu.
Być może wybór tego miejsca o tej porze nie należał do najlepszych, ale lubiła je. Było inne, majestatyczne i sprawiało, że tętno przyspieszało jej za każdym razem kiedy stawała u podnóża ruin.
Przymknęła powieki, na chwilę dłuższą niż zazwyczaj. Pozwoliła wedrzeć się zapachom wilgoci, kamienia i pobliskiego lasu do płuc, a kiedy je otworzyła nieopodal zamajaczyła niewyraźna sylwetka. Grzechem byłoby nie pozwolić wiedzionym ciekawością nogom obrać nowego kierunku. Odwrócić się - ot tak - i wrócić do domu, nie mogła. Nie po przejściu tych wszystkich kilometrów, przez które miała wrażenie, że zaraz odpadną jej nogi. Zaryzykowała więc, skradając się wśród gęstwin i nadgryzionych czasem kamieni, w razie gdyby miało okazać się, że to jakiś duch, psychol albo ktokolwiek, kto nie ma najlepszych zamiarów.
- Ty tutaj? - jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Była pewna, że to jakaś fatamorgana, że go tam nie ma, a jej umysł jest zepsuty do tego stopnia, że tworzy teraz za nią obrazy. Zamrugała dwa razy, a on nadal tam stał, wyglądając na równie zaskoczonego co ona. - Postanowiłaś dla odmiany spróbować zwiedzania opuszczonych miejsc? - czuła jak zaczyna się denerwować. Nie była przygotowana na to spotkanie, a już na pewno nie na to, że serce podskoczy jej do gardła, a mózg odmówi posłuszeństwa, podsyłając ustom jakieś bzdurne słowa.

Primrose Brumby
ambitny krab
nick autora
noah
ODPOWIEDZ