adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ po grach

Dawno już tego nie robiła.
Od jej ostatniej zawodowej wizyty na posterunku minęło już... No, kilka ładnych lat. Od czasu wypadku nie praktykowała, ale wróciła już do wykonywania zawodu, miała nawet własną kancelarię, więc to, że z czasem będzie brała jakieś "prywatne" sprawy, było oczywiste. Zresztą, kiedy mieszka się w Lorne Bay i od urodzenia zna się niemal wszystkich mieszkańców, ciężko jest powiedzieć, że jakaś sprawa nie jest na swój sposób prywatna. Owszem, wynagrodzenie zostanie jej zaproponowane, ale cała heca związana była z kimś, kto kiedyś był jej bliski, więc blondynka zdecydowanie nie przyjmie za to żadnych pieniędzy.
Johnny Parker był szkolnym kolegą z wyższej klasy. Był tym, z którym młodziutka Gwen popalała za winklem swoje pierwsze papierosy i zwiewała z nim do szatni, gdy tylko na horyzoncie pojawiała się woźna Filch (naprawdę nosiła takie nazwisko! Co więcej, musiała być siostrą jej popkulturowego odpowiednika, bo oboje... Cóż, typ urody musieli odziedziczyć po rodzicach). Później nieco się od siebie oddalili. Fitzgerald związała się z młodszym Macfarlandem, Parker wyjechał. Jedni mówili, że do pracy, że na platformę wiertniczą, inni, tak jak na przykład stara Swift, wręcz upierali się, że tak naprawdę młody mężczyzna poszedł do więzienia. Trzeba to wyraźnie zdementować. Johnny nie przebywał za kratkami.
Okej, przebywał, ale nie za tymi więziennymi, tylko klasztornymi. Poczuł powołanie, wstąpił na ścieżkę bożą i pomagał potrzebującym w Malawi, w Afryce południowo-wschodniej. On i Gwen wciąż pozostawali w kontakcie, czasem do siebie dzwonili, słowa zakonnika pomagały jej wyjść na prostą po tym, jak straciła męża i to właśnie dziś pojawiła się okazja, by to ona mogła w jakiś sposób pomóc jemu, a w zasadzie jego młodszej siostrze, która nieco pobłądziła. Ot, popełniła błąd. Jej wewnętrzny radar nie zadziałał i nie wyczuł, że mężczyzna w starym samochodzie, któremu chciała sprzedać swoje wdzięki, może być policjantem. A był. W dodatku nowym i nadgorliwym. Słowo! Każdy inny gliniarz zapewne puściłby ją wolno, o więcej, być może podwiózłby ją nawet do domu i kazałby jej w nim pozostać, ale nie on. Nie dość, że ją zwinął, to jeszcze ją sprowokował. Z jakiego innego powodu zaczęłaby wyzywać go od impotentów?
Mniej więcej w takich okolicznościach młoda Dora trafiła do celi.
Dokładnie w takich okolicznościach Gwen pojawiła się przy recepcji z teczką pełną dokumentów oraz ze swoją kulą.
- Ted. Ani trochę się nie zmieniłeś - przywitała się z oficerem dyżurnym. Znali się od lat. Co prawda nie uciekała z nim przed woźną, z nim nie paliła, ale to on był na imprezie, na której pierwszy raz piła alkohol. - Poprosisz kogoś, z kim mogłabym porozmawiać o Dorothy Parker? Będę ją reprezentowała.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Dla Adama degradacja go poprzez przeniesienie między dziwki i ich alfonsów było jak zesłanie z nieba prosto pod bramy piekielne. Tęsknił za swoimi starymi sprawami, za tym dreszczykiem emocji towarzyszącemu każdemu kolejnemu zgłoszeniu. Prawdę mówiąc, swojej obecnej pracy nie mógł traktować całkiem na poważnie. Nie po tym, jak jedna z dziwek, którą zgarnął sprzed motelu zarzygała mu buty, nie po tym jak inna zaoferowała mu uczynienie pewnych czynności, posyłając mu przy tym szczerbaty uśmiech. Takich historii miał mnóstwo w swoim portfolio, a przypomnijmy, był tu od raptem paru miesięcy.
Dziś już w ogóle młodzi i zbyt ambitni żółtodziobi zrobili sobie prawdziwą łapankę. Do aresztu trafiło co najmniej parę nowych pań, niektóre z nich mniej, niektóre bardziej znane Adamowi. On sam nie był aż tak prawilny w kwestiach wsadzania prostytutek na dołek. Zazwyczaj wystarczyło krótkie ostrzeżenie,szybka prezentacja odznaki i panie zwiewały z jego rewiru ile sił w nogach. Ale z drugiej strony, potrafił zrozumieć tę modzieńczą chęć zaprezentowania się od jak najlepszej stronie. Pytanie, komu się w ten sposób prezentowali, bo na pewno nie starszym kolegom. Kujonów nikt nie lubił i to samo tyczyło się również i pracy w policji.
Kiedy oficer dyżurny Ted zawołał go mówiąc, że przyszła prawniczka Dorothy Parker, Brooks westchnął i ruszył za mężczyzną. Nie było tajemnicą, że gliny nie lubiły papug. Przynajmniej oficjalnie, bo nieoficjalnie akurat Gwen była łebska i co najważniejsze - nie była natarczywa. Zawsze świetnie przygotowana, konkretna i rzeczowa. Innymi słowy - była dobrą prawniczką, bo nie zabierało jej zbyt wiele czasu, by coś załatwić. Przynajmniej z jego perspektywy, z jej na pewno nie nie jeśli nie rozliczała się ryczałtowo, a za godziny.
- Gwen Fitzgerald - oznajmił, stając przy kontuarze obok Toda. - Podobno przychodzisz na ratunek Dorze. Cholera, miała dzisiaj strasznego pecha, a wystarczyło żeby wyszła na ulicę 15 minut później - stwierdził posyłając jej lekki ironiczny uśmieszek. Ich relacje Adam uznawał za słodko-gorzkie, lubił ją prywatnie, ale zawodowo nie mógł odpuścić powbijania jej paru szpileczek.
Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Czy druga z tych pań nie miała przypadkiem na imię Wendy? Ona też była kiedyś klientką Gwen, a przynajmniej miała nią być, bo w kluczowym momencie okazało się, że jej również chciani zapłacić w naturze. Gdyby chodziło o jakiegoś pana trudniącego się najstarszym zawodem świata, to kto wie, może Fitzgerald by na to poszła, ale blondynka ani trochę nie była zainteresowana usługami wspomnianej pani. Ostatecznie stanęło więc na tym, że Wendy dostała telefon kolegi Gwen. Jak skończyła się cała historia? Czy nasza bohaterka zadzwoniła do prawnika? Czy odzyskała wolność?
Nie mam pojęcia.
Ona lubiła gliniarzy, zwłaszcza tych miejscowych, bo zawsze szło się z nimi dogadać. Wiadomo, były pewne wyjątki, ale jeśli zarówno jej, jak i danemu policjantowi chodzi o to samo (szybkie załatwienie sprawy), to nie było powodu, dla którego nie mieliby się porozumieć. Liczyła na to, że podobnie będzie i tym razem.
- Adam Brooks - powitała go w podobnym tonie. - Chyba zbyt długo byłam poza zawodem, bo przeoczyłam ten moment, kiedy awansowałeś i z poważnego detektywa wydziału zabójstw stałeś się... - celowo zawiesiła na moment głos. - Poważnym detektywem z innego wydziału.
Ona również nie mogła powstrzymać się przed małym wbiciem mu szpilki. Taka zmiana pracy ani trochę nie była awansem i Gwen doskonale to wiedziała. Nie zamierzała też dłużej się nad nim pastwić. Sama zmiana charakteru pracy była już dla niego wystarczającą karą. Swoją drogą, chyba będzie musiała popytać tu i ówdzie, by dowiedzieć się, co takiego sprawiło, że Brooks zajmował się teraz Wendy i jej szalenie gościnnymi w kroku koleżankami.
- Nie mogła czekać. Musiała zacząć wcześniej, żeby móc później odebrać dziecko z przedszkola - skłamała. Dora nie miała dzieci. - Wpuścisz mnie dalej? Nie każ kalece stać w poczekalni razem z innymi.
Wskazała na swoją kulę. Ani trochę nie uśmiechało jej się tkwić tu, gdzie czekali wszyscy interesanci: zarówno zatrzymani, którzy czekali na wpisanie do policyjnego rejestru, jak i ci, którzy chcieli po prostu coś załatwić. Adam i Gwen zdecydowanie mogli pogadać w jakimś spokojniejszym miejscu, takim które nie śmierdziało moczem i starymi ludźmi.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Oczywiście, była to znana w Lorne Bay Wendy, która przeprowadziła się z Australii prosto ze Stanów, z Albuquerque dokładniej. Wink wink. Adam oczywiście nigdy z takich usług nie korzystał, no bo... yyy... no nie miał takiej potrzeby po prostu. To wcale nie było tak, że Wendy go obrzydzała i nie dotknąłby jej nawet wtedy, kiedy byłaby jedyną kobietą na świecie i od tej dwójki zależałoby to, czy rodzaj ludzki będzie miał swoją kontynuację. To i tak mocno dyplomatyczne twierdzenie...
Roześmiał się słysząc jej przytyk. Pomimo, że naprawdę nie lubił swojego obecnego zajęcia i liczył na szybko powrót do wydziału zabójstw, to jednak takie słowa z ust mecenas Fitzgerald nie były w stanie podkopać jego pewności siebie.
- Zmiany, zmiany... podobno są dobre w życiu - wzruszył ramionami. - Ty chyba też tak stwierdziłaś w pewnym momencie, bo zdaje się że jeszcze jakiś czas temu broniłaś prawdziwych przestępców - odparł unosząc lekko brew. Prawdziwych, to jest takich, którzy wpadali na przykład za to, że chcieli dać policjantowi łapówkę, a nie dupy. Albo takich, którzy nie musieli płacić za usługi adwokata swoim ciałem.
- Powinna pomyśleć o zorganizowaniu jakiejś opieki, bo z takim podejściem będzie lądowała tutaj parę razy w tygodniu, aż dzieciaka będzie odbierała opieka społeczna - odparł. Wiedział, że Gwen puściła mu lekką ściemę, bo przecież zaglądał do akt Dory i wiedział co nieco o jej życiu. Bez słowa wpuścił ją jednak dalej w głąb posterunku, gdzie skinął jej głową na znak, aby podążała za nim.
- To jakaś sprawa pro bono? - spytał, kiedy znaleźli jakąś małą salkę konferencyjną, do której ją zaprosił. - Wyciąganie dziwek z aresztu to zdecydowanie coś poniżej twoich kompetencji, Gwen - dodał zajmując jedno z krzeseł przy stole. Drugie umiejscowione było na przeciwko i Adam wskazał je prawniczce. Nie poczekał, aż to ona zajmie miejsce jako pierwsze - nie byli w końcu w sytuacji "mężczyzna i kobieta", a po prostu - glina i adwokat.
Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- I byłam w tym całkiem niezła. Twoja szwagierka na pewno to potwierdzi - puściła mu oczko. To przecież ona podjęła się obrony Makayli Wyatt po tym, kiedy ta urządziła sobie pijacki rajd po australijskich ulicach. Wtedy nie miała z tym problemu. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy jej własny mąż zginął w wypadku spowodowanym przez nietrzeźwego kierowcę.
I żeby nie było, za tamto Wyatt zapłaciła jej gotówką.
- Dora nie jest złym człowiekiem. Fakt, mogłaby znaleźć sobie jakieś lepsze zajęcie, ale sam przyznasz, że i tak wypada lepiej, niż inne dziewczyny - na przykład wygląda o wiele przyjemniej, niż wspomniana już Wendy. Ubierała się również nieco ładniej i na pewno przyjemniej pachniała. Nie to, żeby Gwen ją wąchała, co to, to nie! Ot, to po prostu luźne spostrzeżenie. - To nie pro bono. Przynajmniej nie w klasycznym znaczeniu - odparła, gdy w końcu już usiadła. Na jej twarzy pojawił się niewielki grymas bólu, bo chodzenie, nawet o kuli, wciąż nie było dla niej łatwe. - Jej starszy brat to mój dobry przyjaciel. Poprosił, żebym mem pomogła, bo sam przebywa za granicą. Jest zakonnikiem, pomaga potrzebującym w Afryce. Siostra kogoś takiego nie może być złym człowiekiem, prawda?
I nie była. Po prostu trochę się pogubiła, ale na szczęście Johnny miał w kraju troche kontaktów, w tym ją, panią adwokat, która wciąż jeszcze pamiętała, jak wyciąga się ludzi z aresztu.
- Tym razem robię to na własny rachunek. Poczekaj chwilkę - sięgnęła do swojej teczuszki i wyjęła z niej wizytówkę. - "Fitzgerald & Hargrove". Oczywiście nie życzę ci, żebyś potrzebował kiedyś adwokata, ale zapewniam cię, że będę wtedy walczyć o ciebie tak samo, jak o Dorę - puściła mu oczko. - To co z nią będzie? Naprawdę chce ci się uruchamiać całą biurokratyczną maszynę, a potem biegać po sądach? Na pewno da się to jakoś załatwić.
Oczywiście między nimi. Po co niszczyć przyszłość młodej, zagubionej kobiety, w dodatku najbliższej krewnej tak porządnego człowieka, jak zakonnik-misjonarz?

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Ach, tak, do tej pory nie może się Ciebie nachwalić. Czasami wspominamy sobie Twoją wspaniałą linię obrony na rodzinnych obiadkach - odparł posyłając jej niewinny uśmieszek. Nie znał szczegółów wypadku męża Gwen - mógłby się dowiedzieć gdyby zaczął odpowiednio grzebać, ale na tamten moment nie potrzebował na temat prawniczki więcej informacji. Nie byli w zasadzie nawet znajomymi - no, może pracowymi, więc tym bardziej Brooks nie grzebał w jej przeszłości.
- Nikt z tych wszystkich, których umieszczamy w celach, nie jest złym człowiekiem. Wszyscy są niewinni - odparł kąśliwie, a następnie wysłuchał tego, co Gwen opowiadał o swoich powiązaniach z zatrzymaną. Ciężko było mu powtrzymać lekki ironiczny uśmiech wstępujący na jego twarz. Gwen na pewno miała w rękawie jeszcze mnóstwo argumentów tego typu, ale Brooks nie był pewien, czy chciałby tego wszystkiego wysłuchiwać. - Wow, jeśli zrobił to po to, żeby wybielić swoimi decyzjami swoją siostrę, to jestem pod wrażeniem - odparł z udawanym entuzjamem, a następnie pochylił się lekko do przodu, opierając na przedramionach. Niestety na Adama nie działały takie łzawe historie. Liczyły się fakty - a te były takie, że Dora była prostytutką.
Przyjrzał się dokładnie wizytówce, którą wręczyła mu Gwen. - Zajmujecie się tylko sprawami karnymi? - spytał niby od niechcenia, zerkając na nią z lekko uniesioną brwią. Pytanie z serii "kolega pyta...". Ale Adam czasami myślał o zmianie adwokata, który prowadził jego rozwód. Był w jego ocenie mało skuteczny, skoro wciąż był żonaty na papierze. Obiektywnie rzecz ujmując rozwody trwały, ale Brooks nie potrafił mieć do tej sprawy nieemocjonalnego podejścia.
- No nie wiem, Gwen. A co z poczuciem sprawiedliwości? Represyjną i odstraszającą funkcją kary? - znowu posłał jej ironiczny uśmieszek, obracając w dłoni wizytówkę. Nie spuszczał z niej oczu i tak owszem, droczył się z nią. W końcu jakbym byłby policjantem, gdyby tak po prostu puścił zatrzymaną do domu? Nawet w imię otrzymania koszu prezentowego prosto z Afryki w ramach podziękować.
Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- No właśnie. Wyobraź sobie, że teraz jestem jeszcze lepsza.
Nie była. Długo nie praktykowała i wciąż jeszcze była na etapie nadrabiania zmian w przepisach prawnych wydawanych na przestrzeni ostatnich lat. Potrzebowała jeszcze trochę czasu, by w pełni wrócić do formy, ale skoro zrobiła już ten pierwszy krok, to teraz będzie Już chyba z górki.
- Daj spokój. Naprawdę musisz tak ironizować?
Na początku było jeszcze zabawnie, ale nie chciało jej się tłumaczyć zawiłości rodzinnych familii Parkerów. To, że Dora miała na koncie kilka występków, wcale nie oznaczało, że jej brata należy oceniać w podobnych kategoriach. To tak, jakby powiedzieć, że Grace była kiepskim gliniarzem (i jeszcze gorszym człowiekiem), bo jej siostra trochę narozrabiała.
A nie. Stop. Grace była chujowa.
- Johnny jest misjonarzem już od dłuższego czasu. Gdyby tylko był w kraju, przyszedłby tu razem ze mną. Kto wie, może nawet zabralibyśmy ze sobą proboszcza. Może jeszcze zdążyłabym po niego podjechać?
Poręczenie od kogoś takiego na pewno by nie zaszkodziło. Niech Brooks doceni to, że Gwen przyjechała tu sama i zajęła się sprawą biednej Dory bez żadnego wsparcia osoby duchownej. Po co mieszać w to wszystko księdza? Jeszcze zapamiętałby sobie Adama i robiłby problemy podczas pierwszej komunii jego syna. Nie warto aż tak ryzykować.
- Tak naprawdę zajmujemy się wszystkim. Niedawno zaczęliśmy i nie stać nas jeszcze na to, żeby odrzucać klientów - odparła. Jeśli tylko Adam chciałby skorzystać usług ich kancelarii, to kto wie? Może dostanie jakąś zniżkę? Oczywiście dopiero wtedy, kiedy okaże dobrą wolę i wypuści biedną Dorę. W przeciwnym razie... Okej, Gwen i tak zastosuje jakąś promocję (na poczet dobrych relacji zawodowych), ale nie będzie ona tak spektakularna.
- Nie wolisz zapełniać aresztów prawdziwymi kryminalistami? - uniosła zaczepnie jedną z brwi. - Ja z nią pogadam, a jeśli będzie trzeba, pogrożę jej kulą - uniosła nawet narzędzie przyszłej zbrodni. Przed czymś takim ugnie się chyba każdy. Nawet Dora.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Nie muszę sobie tego wyobrażać, na pewno tak jest - uniósł zaczepnie brew. Nie zamierzał wnikać w to ile czasu minęło od jej powrotu do praktyki i czy faktycznie miała przez ten czas możliwość nie tylko powrotu do poprzedniego poziomu, ale i zdobycia nowych doświadczeń. On sam po powrocie do wydziału zabójstw z całą pewnością będzie musiał na nowo wdrożyć się w ten tryb pracy. Dlatego nie drążył tego tematu i nie oceniał Gwen i jej obecnych umiejętności.
Na jej kolejne pytanie zareagował jedynie wzruszeniem ramion. Uważał, że największego diabła za skórą mają ci, którzy przed innymi odgrywają największych świętoszków, tuszując w ten sposób swoje prawdziwe oblicze. A co do Grace, nie była chujowym gliniarzem. W pracy była bardzo dobra, ale zdecydowanie gorzej szło jej w życie prywatne.
- Błagam, nie. Jeszcze tylko kleru mi tutaj brakuje - zaprotestował natychmiast. Ludzie obecni na posterunku - w celach - tworzyli już prawdziwe freak show, więc Brooks nie chciał widzieć tutaj kolejnego przebierańca. Nawet jeśli sam kiedyś może mieć do niego jakiś interes.
- Nie bałaś się tak rzucać na głęboką wodę? - spytał krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Naprawdę go to ciekawiło, a tak naprawdę - mimo że znali się już teoretycznie od paru lat - rzadko mieli okazję na tego typu pogawędki. Kto wie, może Adam za parę lat sam pójdzie na swoje i założy biznes jako prywatny detektyw?
Uśmiechnął się pod nosem w odpowiedzi na jej komentarz.
- Wydajesz się być naprawdę pewna tego, że posłucha twojej wychowawczej gadki - stwierdził, po czym wstał, głośo odsuwając krzesełko. - No dobrze. Poczekaj tutaj chwilę, przyprowadzę naszą gwiazdę. W końcu to nieeleganckie rozmawiać o kimś podczas jego nieobecności - rzucił ironicznie, po czym wyszedł z salki, wracając za parę chwil ze skutą Dorą. Dziewczyna wyglądała na przestraszoną i zmieszaną, dopiero na widok Gwen wyraźnie się rozpromieniła.
- No, pora na girl talk - stwierdził sadzając Dorę na miejscu, które wcześniej zajmował, sam z kolei przysiadł jednym pośladkiem na stoliku obok. Sam miał zamiar jedynie się przysłuchiwać, bo jednak dziewczyńskie ploteczki nie były tym, za czym jakoś szczególnie przepadał!
Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Może i miał rację, ale Gwen doskonale znała ojca Parkera i wiedziała, że w jego przypadku było to szczere powołanie. To nic, że głos z nieba pchał jego siostrę w zupełnie innym kierunku; w stronę panów lubiących uciechy. Ważne było tylko to, że jej brat był zakonnikiem, poczciwym obywatelem i chociażby z tego powodu należał mu się jakiś szacunek.
- Tak. Ja też nie chciałabym tu nikogo sprowadzać, ale sam rozumiesz, że dla dobra mojej klientki, gotowa jestem na wiele.
Na naprawdę wiele. Mogłaby sprowadzić tego księdza, ale i po co? Przecież to tylko problemy, zarówno dla niego, jak i dla niej. Lepiej po prostu się dogadać i właśnie na to liczyła Fitzgerald. Nie rozmawiała przecież z pierwszym lepszym krawężnikiem, tylko z poważnym gliniarzem, który mógł zdziałać prawdziwe cuda.
- Pewnie, że się bałam. Cały czas się boję, ale dałam się na to namówić i póki co wcale nie żałuję.
Wiadomo, praca na swoim była jednak czymś zupełnie innym, niż posiadanie umowy w jakiejś innej kancelarii. To nic, że byli młodą firmą. Najważniejsze było to, że działała ze swoim najlepszym przyjacielem i dzięki temu mogła rozdawać ludziom wizytówki z własnym nazwiskiem.
Niech tylko Adam nie myśli sobie, że strach związany z prowadzeniem kancelarii będzie miał wpływ na sposób prowadzenia przez nią spraw. Przeciwnie. Teraz, gdy pracowała na własny rachunek, miała jeszcze większą motywację.
- Dzięki - puściła mu oczko. Na szczęście nie musiała zbyt długo czekać na Dorę. Biedna, kompletnie nie pasowało do wizerunku pani lekkich obyczajów, jakie zazwyczaj lądowały w celi. To kolejny argument przemawiającym za tym, by ją stąd zabrać.
- Boże, dobrze, że przyszłaś, bo ta laska, z którą siedzę... Ona jest jakaś nienormalna. W ogóle nie śpi i cały czas na mnie patrzy - jęknęła dziewczyna. O tak, to zdecydowanie nie była dobra towarzyszka odsiadki. Na szczęście istniała szansa, że takowa zaraz się zakończy i nie trzeba będzie już zastanawiać się, o czym takim rozmyśla kumpela spod celi.
- Sam widzisz, że to nie jest miejsce dla niej - spojrzała na Adama. - Zresztą, Dora obiecuje, że nie będzie więcej zaczepiać policjantów. Nikogo nie będzie zaczepiała, prawda?
Niezbyt chętnie, ale przytaknęła. Cóż miała robić?

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Adam wiele razy słyszał, że to właśnie głos z nieba kazał komuś zabić czy poćwiartować zwłoki. O dziwo to właśnie niebiosa górowały nad szeptami do ucha ze strony szatana, zupełnie tak jakby morderca bał się, że szatan to już przeżytek i nikt mu w niego już nie uwierzy.
- Nie wątpię - mruknął, w końcu jej determinacja sklejała się z tym, co mówiła wcześniej o tym że próbuje wrócić do biznesu. Niestety, to wymagało pracy na najwyższych obrotach i na wiele desperackich kroków, w tym wzywanie księdza.
- Początki zawsze są trudne. Ale to, o czym mogę cię zapewnić, to to że jeszcze wielu śmiałków czeka na wyciągnięcie ich z opałów. Posterunek policji w Lorne Bay, polecamy się na przyszłość - posłał jej lekko ironiczny uśmiech, podśmiechując się lekko pod nosem ze swojego żartu. Póki co musiał przyznać, ze szło jej całkiem nieźle. Nie była butna tak jak niektóre papugi, które przychodziły tutaj jak do siebie i wystawiając całą listę żądań. Mecenas Fitzgerald zdecydowanie wiedziała, jak podejść detektywa Brooksa.
- Mówisz o Maurze. Dziewczyna wzięła jakąś mieszankę amfy i ecstasy, myśli pewnie że właśnie znajduje się mniej więcej w połowie drogi między Ziemią a Marsem. Czekamy do rana z przesłuchaniem, aż trochę to z niej zejdzie - podsumował. I faktycznie, Dora nie wyglądała jak typowa kuracjuszka tego pięciogwiazdkowego hotelu ze spa, ale w oczach Adama to był akurat ostatni argument przemawiający za jej niewinnością.
- Nie, czekajcie. Nie chodzi o to, żebyś ich nie zaczepiała, bo jeśli coś się stanie masz do nas przybiec w podskokach - wytłumaczyć Dorze, po czym pochylił się lekko w jej stronę. - Po prostu nie oferuj swoich wdzięków na ulicy. Nikomu - dodał przytakując głową swoim własnym słowom. - Nawet Gwen nie ma na tyle wielkiego serca, żeby za każdym razem wyciągać cię stąd pro bono, prawda? - podsumował, tym razem przerzucając wzrok ponownie na panią mecenas, która przybyła Dorze na pomoc.
Gwen Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
To chyba dobrze, że Gwen miała małą przerwę w pracy i nie miała ostatnio nic wspólnego z tego typu sprawami. Owszem, lubiła prawo karne, było oni dla niej znacznie bardziej porywające, niż inne dziedziny jej zawodu, ale prawdopodobnie wymiękłaby, gdyby klient tłumaczył jej się głosami z nieba lub piekła. Na to wszystko nie była jeszcze gotowa.
- Nie zawsze będę brała sprawy pro bono i nie zawsze będę próbowała się z tobą układać dla dobra mojego klienta. Jesteś gotowy na prawdziwą wojnę? - poruszyła brwiami Ona chyba nie miała na to wszystko wystarczającej siły. Wolałaby układy, ugody i tego zamierzała się trzymać, ale gdyby musiała... Dawniej była butna. Teraz wolała używać nieco innych metod.
- No daj spokój. I wy sadzacie kogoś takiego z młodą dziewczyną, która nieco zbłądziła? - spojrzała na funkcjonariusza. - Adam, przecież ja to zaskarżę. Być może stracimy trochę czasu, ale przecież moja klientka to młoda dziewczyna, która nie ma nic wspólnego z narkotykami. Nie powinniście sadzać jej z naćpaną laską. Dora ma prawo czuć się zastraszona. Dora, boisz się?
Korzystając z okazji kopnęła pod stołem swoją klientkę, która od razu przytaknęła. Dziewczyna zdecydowanie była gotowa słuchać swojej pani mecenas, dlaczego więc nie miałaby stosować się do jej rad po wyjściu z aresztu? Przecież o to w tym wszystkim chodziło. Biedne dziewczę. Przecież od razu widać, że jest niewinna i że będzie już grzeczna.
- Ale... Że jak?
Dora nie był specjalnie lotna. To dlatego Gwen pokręciła głową i kazała Brooksowi się nią nie przejmować. Fitzgerald wszystko jej wyjaśni. Oczywiście w momencie, kiedy młoda dziewczyna wyjdzie, bo blondynka nie zakładała innego scenariusza.
- A już na pewno nie stać na mnie twojego brata. Razem z dużą zniżką dla dobrych przyjaciół - dodała jeszcze. Dziś oczywiście nie będzie niczego chciała, ale następnym razem wystawi im taki paragon, że... No, że Dora musiałaby chyba zacząć się sprzedawać, żeby jakoś na to wszystko zarobić. Nie nie. To wciąż zła droga. Trzymajmy się tej, w której Fitzgerald robi jednak coś za darmo.
- No dooooobra. Obiecuję, już nie będę. Puści... sz mnie... pan?
Najwyraźniej Dora poszła po rozum do głowy i jednak nie przeszła z nim tak całkiem "na ty".

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- Wojna? Może najpierw zacznijmy od pary bitew - odparł unosząc zaczepnie brew. Nie było tajemnicą, że z reguły gliny i papugi nie darzyły się większą sympatią. Ci najskuteczniejsi prawnicy potrafili wyciągnąć swoich klientów z największego bagna, czym tylko wkurzali gliniarzy, który tygodniami czy miesiącami zbierali dowody, które w sądzie miały okazać się przełomowe.
- Gwen, do cholery, to areszt, a nie pięciogwiazdkowy hotel. Sadzamy zatrzymanych tam, gdzie jest miejsce. I uwierz mi, tamta ćpunka i tak nie był najgorszym towarzystwem, jakim tu dysponujemy - odparł, bo jeszcze tego mu tu brakowało, żeby Fitzgerald chciała tu cokolwiek skarżyć. Brooks był co prawda przekonany, że sąd by to uwalił, ale nie lubił sobie w ten sposób utrudniać życia. Dążył do zminimalizowania papierków, procedur i postępowań, w jakie był zaangażowany - zdecydowanie stawiał na działanie.
Z lekkim zażenowaniem patrzył na Dorę, a następnie zerknął porozumiewawczo na Grace. To już jej rola, by zadbała o to, by jej klientka przestała błądzić. Kiedy jednak Dora zadeklarowała chęć poprawy, wypuścił powietrze z ust.
- No dobrze. I mam nadzieję, że już nigdy się nie zobaczymy, a już na pewno nie w takich okolicznościach, rozumiemy się? - skierował się do Dory, a następnie spojrzał ponownie na panią mecenas. - Poczekajcie tu. Przyniosę wam odpowiednie kwity, które zaniesiecie policjantowi dyżurującemu - powiedział, mimo że Gwen zapewne pamiętała te wszystkie procedury. - Masz szczęście, że mnie tu masz - dodał puszczając jej oczko, trochę się drocząc bo przecież nie to, że Fitzgerald była jego dobrą koleżanką czy przyjaciółką. Ale dobrą znajomą - już jak najbardziej, więc mogli to potraktować jako koleżeńską przysługę, prawda?

/zt x 2
Gwen Fitzgerald
ODPOWIEDZ