SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
5

Próbowała dyskretnie przesunąć się w stronę szatynki, ale za każdym razem, gdy tylko pokonywała choćby dziesięć centymetrów swoim tyłkiem, sunąć po niemiłosiernie twardej ławce kościelne, była gromiona spojrzeniem przez pastora (nie wiem, sprawdzę potem, bo nie pamiętam) aka duchownego. Zupełnie, jak gdyby robiła coś bezbożnego, a przecież ona tylko próbowała niespostrzeżenie przemknąć do Diviny, która wydawała się wsłuchana w słowa mężczyzny niemal z nabożną czcią. Claire miała ochotę tylko potrząsnąć głową z politowaniem nad tym jej skupieniem, ale jednocześnie nie mogła sobie darować i odpuścić próbę porozmawiania z Diviną, która to od pewnego czasu zaczęła ją intrygować.
Dotychczas jej nastawienie do tej dziwnej dziewczyny było raczej obojętne. Ot, sobie żyła i była, i była szalenie uzdolnioną organistką, co Claire potrafiła przyznać bez mrugnięcia okiem. To wszystko i w zasadzie tyle wystarczyło samej Claire. Divina jej nie interesowała tak długo, jak tylko nie wtrącała się w jej życiu i nie nawracała jej zagorzałej ateistycznej duszy. Swoją drogą, trochę śmiać się jej chciało za każdym razem, gdy śpiewała na próbie, a ktoś ją chwalił i mówił, że ma niemal anielski głos. Ciekawe kto w ogóle wpuścił ateistkę do kościoła… W każdym razie tak długo jak nikt jej nie próbował nawrócić i nie oblewał jej wodą święconą, Claire była całkowicie w porządku z przebywaniem w murach kościelnych i śpiewaniu psalmów. Niemniej, słyszała przeróżne legendy o samej Norwood i prawdę powiedziawszy do tej pory unikała jej jak tylko mogła. Jednakże któregoś dnia spostrzegła Divinę w Shadow. Miejscu, które prawdopodobnie wskazałaby jako ostatnie, w którym można by spotkać tego typu dziewczynę. A tymczasem tam ją właśnie widziała – i to nie samą, bo w towarzystwie przystojnego i dobrze zbudowanego barmana, którego – o zgrozo – teraz też Claire spostrzegła w jednej z kościelnych naw. I chyba właśnie jego widok sprawił, że Buxton w ogóle postanowiła zagadnąć Divinę, do której tak uparcie się przesuwała.
Wreszcie znalazła się tuż obok niej. I poczuła się tą przeprawą przez rzędy ławek ustawionych na chórze nieco zmęczona. Zważając na to, że w owym momencie odbywała się tylko próba i jakieś ogłoszenia dotyczące ważniejszych celebracji w kościele oraz innych prób, Claire ze spokojem przechyliła się w stronę Diviny. — Kim jest ten mężczyzna? — spytała bezceremonialnie szeptem i wskazała na niego niekreślony ruchem dłoni. — Dlaczego widziałam go w twoim towarzystwie już kilka razy? Wpakowałaś się w jakieś kłopoty? — spytała jeszcze i nawet osłoniła usta dłonią, szeptając te pytania niemal do ucha Diviny i tym samym unikając gromiącego spojrzenia ze strony duchownego.
Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
numery ogarnę dziś.
ale też dam ciuchy, skoro Divina w końcu nie chodzi w jednym starym swetrze i pocerowanej spódnicy... #zacudzyhajsbaluj

Od czasu, w którym wyszła sama na spacer minęło parę dni i jak na razie nie podejmowała prób powtórzenia swojego wyczynu. Za bardzo cieszył ją fakt, że z twarzy Jaspera zniknęły ślady pobicia i niekoniecznie chciałaby ponownie ryzykować zdrowiem swojego ochroniarza. Przynajmniej póki co. Zaakceptowała więc na pewnym poziomie, że do kościoła będzie przychodzić w jego towarzystwie, chociaż miała wrażenie, że bardziej niż jej, przeszkadza to właśnie Ainsworthowi, który nie wyglądał, jakby się bawił najlepiej. Dla Diviny wyglądało to całkiem inaczej... świątynię znała dobrze i od zawsze uważała ją za swoje bezpieczne miejsce. Tylko tutaj ją doceniano, nawet jeśli większość parafian w dalszym ciągu wolała nie mieć z nią zbyt wiele wspólnego. Nie zrażała się tym jednak wcale. Robiła to co do niej należało i celebrowała czas spędzony na pogłębianiu własnej wiedzy.
Jak zawsze podchodziła bardzo poważnie do takich spotkań z Bogiem, dlatego też swoją uwagę poświęcała duchownemu, nawet nie dbając o to, co działo się dookoła niej. Miała całkiem spory talent w wyłączaniu się z otoczenie i teraz z niego korzystała. Przynajmniej starała się, bo jednak moment, w którym Claire znalazła się obok niej, nie umknął uwadze organistki. Uniosła nieco brwi, chociaż nie planowała odzywać się pierwsza. Nie musiała tego i tak robić, bo Buxton bardzo szybko przerwała ciszę, w zasadzie bez pardonu, czy przywitania, pytając o kogoś, komu w pierwszej chwili Norwood nie przypisała danych Jaspera. Dlatego też zmarszczyła nos, rozglądając się za wspomnianym mężczyzną, ale kolejne słowa kobiety pomogły jej zrozumieć, o kogo pytała.
- To bardzo dużo pytań - zauważyła spokojnie, zerkając na Claire, ale bynajmniej nie planowała jej zbyć. Nie umiała tego robić, a przynajmniej jeszcze nie. Pokora była w niej zakorzeniona na tyle głęboko, że kiedy ktoś chciał pozyskać od niej wiedzę, najczęściej mu jej udzielała, nie bacząc na to, że czasem takim zachowaniem może działać na własną szkodę. - Ma na imię Jasper. Jeśli przeszkadza ci jego obecność, to przepraszam, ale nie jest tutaj z mojej woli i nic nie mogę na to poradzić - przyznała więc całkiem szczerze, chwilę dłużej zastanawiając się nad tą kwestią kłopotów, jakby sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. - Jasper mi nie zagraża, jeśli o to pytasz. Można powiedzieć, że... dotrzymuje mi towarzystwa? - chyba wstydziła się powiedzieć, że jest jej ochroniarzem. Brzmiało to dla niej zbyt dumnie, a mimo wszystko Divina raczej była z gatunku tych prostych osób, które dodatkowo nie mają o sobie zbyt wysokiego, a raczej mają bardzo niskie mniemanie. - Prosiłam, żeby był dyskretniejszy... widziałaś go tylko w kościele? - zagadnęła, bo w zasadzie... wierzyła, że w kościele łatwiej będzie mu udawać, że jest jedynie kolejnym wiernym, chcącym wziąć udział w nabożeństwie.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Strój Diviny również nie umknął uwadze Claire. Dziewczynę zawsze kojarzyła raczej z podobnymi do siebie zestawami ubrań w stonowanych kolorach. Tymczasem tego dnia Divina wyglądała… po prostu ładniej. Wyglądała na bardziej zadbaną, miała na sobie ładne i pewnie nie takie tanie rzeczy i samo to dawało Claire do myślenia. Poza tym Claire Buxton zwyczajnie się nudziła. Spotkania z Bogiem nie były dla niej, zważywszy na jej całkowity brak wiary. Do kościoła uczęszczała tylko dlatego, iż jej rodzina wmawiała jej, że tak wypada i dobrze to wygląda, a ponadto dano jej możliwość śpiewania. Owszem, musiała zatem nauczyć się siłą rzeczy pieśni, ale z drugiej strony, nigdy przesadnie nie skupiała się nad ich znaczeniem; nie analizowała poszczególnych słów. Traktowała je p prostu jako lirykę, którą musi znać o każdej porze dnia i nocy. Wiedziała jednak, iż podejście świętej Diviny nieco się różni od jej własnego – nie przeszkodziło to jej jednak, by zbliżyć się do dziewczyny i zapytać wprost o to, co ją męczyło, gdy tylko widziała Norwood.
Rzeczywiście, kierowana ciekawością Claire zadawała całkiem sporo pytań, na które niekoniecznie każdy rozmówca mógłby zechcieć jej odpowiedzieć. Jednakże coś podpowiadało Claire, że Divina nie będzie miała większych oporów, by wyspowiadać się jej ze wszystkiego. Zacisnęła więc tylko usta w niemym oczekiwaniu na odpowiedzi ze strony dziewczyny. — Ależ nie, nie przeszkadza mi. — Facet był przystojny, nie ma co oszukiwać nikogo i to, dlatego właśnie Claire zwróciła na niego uwagę w pierwszej chwili. — Trochę jak taka… guwernantka? Przyzwoitka? — zastanowiła się, bo przecież niemalże od razu takie skojarzenie przyszło jej na myśl. Tylko, że guwernantki, przyzwoitki czy nianie, które zazwyczaj towarzyszyły młodym damom były surowymi kobietami z kodeksem zasad, a nie seksownymi mężczyznami w obcisłych koszulkach. Zerknęła na niego jeszcze raz niby to dyskretnie, po czym jej wzrok skupił się na Divinie.
Nie, nie tylko — zaprzeczyła odruchowo, nie wdając się w szczegóły. Pewnego razu przecież widziała go w Shadow, ale tam stał za barem, więc z oczywistych przyczyn, stwierdziła, że jest barmanem. Natomiast innym razem widziała go przed budynkiem Shadow w towarzystwie Diviny właśnie, ale jak się właśnie okazało mylne było jej myślenie, że to święta Divina towarzyszyła jemu – najwyraźniej to Jasper towarzyszył jej. — A w zasadzie… dlaczego? — dodała jeszcze szeptem, wpatrując się w koleżankę i próbując odnaleźć na jej twarzy odpowiedzi.
Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Sama Divina nigdy nie narzekała na swoje ubrania, dostawała je głównie z jakiś zbiórek i to i tak, jak co lepsze zostały już przebrane. Nie miała ich nigdy wiele, ale okres, w którym wstydziła się zniszczonej garderoby już dawno w niej minął. Teraz w zasadzie bardziej krępowała ją możliwość noszenia czegoś nowego, czystego, w żaden sposób nie naprawianego, bo miała wrażenie, że każdy ocenia to jako stroje, które jej nie pasują. Tylko, że jednocześnie, poza zawstydzeniem, nie było w niej innych negatywnych emocji... może żal do samej siebie, że musi korzystać z cudzej dobroci, ale poza tym... miło było chodzić w czymś tak wygodnym i po prostu ładnym.
Odetchnęła z ulgą, kiedy Claire przyznała, że obecność Jaspera jej nie przeszkadza. Z jednej strony Norwood nie była ślepa, sama umiała ocenić, że jej ochroniarz był atrakcyjny, ale z drugiej też była na tyle do tyłu z relacjami z ludźmi, by nawet nie wpaść na to, że to jego uroda może być powodem, dla którego był tu mile widziany. Dopiero uczyła się doceniać bardziej cudzą aparycję i dbać chociaż trochę o swoją własną.
- Nie jestem pewna czy to dobre określenie... to raczej ja mogłabym być jego przyzwoitką - przyznała może zbyt szczerze, marszcząc przy tym nos. Była nieco zaskoczona taką rozmową, kiedyś z resztą odpowiadała półsłówkami, ale ostatnie tygodnie sprawiły, że mocno się otworzyła i może też przez to dodawała nawet więcej własnych przemyśleń, niż mogłaby się spodziewać. Oczywiście przy tym nadal nie planowała mówić, że Jasper wcale tak wiele wspólnego z przyzwoitością nie miał, bo sypiał z kobietami bez ślubu i poruszał często wielce niestosowne tematy. W dodatku przeklinał. No, ale mówienie o nim niepochlebnych rzeczy przed Claire nie było w styli Diviny, tym bardziej, że mimo tych grzechów, wciąż uważała go za swojego przyjaciela. Przyjaciela, którego obecność... nie tak łatwo dało się wytłumaczyć i uświadomiła to sobie właśnie w chwili, w której Buxton zadała jej kolejne pytanie. Nie mogła powiedzieć całej prawdy, a kłamstwo w przypadku Norwood też nie wchodziło w grę. Właśnie takich sytuacji się obawiała, ale łudziła się, że mało kogo jej osoba jakkolwiek zainteresuje. - Jego szef... niepotrzebnie się o mnie martwi - ubrała to w takie słowa, chociaż już zaczęła w palcach miętosić fragment materiału własnego ubrania. - Stresuje się, kiedy Jasper mi nie towarzyszy, więc jesteśmy na siebie w pewnym sensie skazani - wyjaśniła nieco więcej, nie chcąc wychodzić na taką, która odpowiada półsłówkami. Poza tym przeniosła wzrok z ochroniarza na Claire, krzyżując z nią spojrzenia. - Czy mogłabyś to zachować dla siebie? - poprosiła, bo wolała nie skupiać na sobie zbyt wiele uwagi, a przynajmniej nie na tym, co było związane z Nathanielem.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Zapewne wcześniej, ilekroć wzrok Claire spoczywał na Divinie, dziewczyna dochodziła do dość przykrego i złośliwego zarazem wniosku, że Norwood prawdopodobnie ubiera się w odzież, którą ktoś jej podarował. Tak jak daruje się różne rzeczy osobom potrzebującym. Nigdy w zasadzie Claire nie poskąpiła się o choćby próbę dowiedzenia się, dlaczego tak było w przypadku Diviny. Słyszała lokalne plotki, gdyż zapewne ciężko było ich uniknąć w Lorne Bay, ale nigdy w zasadzie nie dopytała u źródła. Nigdy też specjalnie nie interesowało ją to w jaki sposób Claire pozyskuje fundusze na życie i czy w ogóle jakieś posiada. Niemniej, dostrzegła widoczną zmianę w schludnym i drogim ubiorze Diviny. Samo to już było dla niej zapewne alarmujące, bo przecież to nie pasowało do wykreowanej wizji, jaką nosiła w głowie Claire przez te wszystkie lata znajomości z nią.
Dziewczyna parsknęła otwarcie śmiechem na jej słowa i odrzuciła włosy na plecy. — Chyba nie mogłabym się bardziej zgodzić — wymamrotała, unosząc oczy do sufitu. Pohamowała się jednak przed wypowiedzeniem, iż nie jest to lada wyczyn konkurować przecież ze świętą. Wbrew pozorom przecież Claire wcale nie miała zamiaru jej tutaj ubliżać czy krytykować jej podejścia nawet pomimo tego, iż sama była zadeklarowaną ateistką. Autentycznie wzbudziła jej zainteresowanie na tyle, by faktycznie pokusić się o życzliwe dopytanie o powody, dla których u Diviny zaszło tyle widocznych gołym okiem zmian. — Hmm… — Claire wydęła wargi w zamyśleniu i tylko spojrzała na Divinę dość wymownie, mrugając szybko wachlarzem rzęs. — A co właściwie łączy cię z jego szefem? — Oczywiście, że musiała jej zadać tak bezpośrednie i jakże nasuwające się natychmiast pytanie. Zmarszczyła natomiast brwi na prośbę dziewczyny. — Masz na myśli czy mogłabym zachować dla siebie, że masz takiego przystojnego… ochroniarza? Skarbie, wydaje mi się, że to widać na pierwszy rzut oka — podroczyła się nieco złośliwie, ale zaraz odchrząknęła i ponownie łypnęła na Jaspera. Nagle zmrużyła oczy i ponownie jej wzrok padł na Divinę. A z jej oblicza można by odczytać, iż cokolwiek wpadło do jej głowy, nie było to nic dobrego. — Zachowam dla siebie to, o co prosisz. Ale nic za darmo. W zamian musisz mi wszystko odpowiedzieć — oznajmiła stanowczo. I w normalnych okolicznościach między dwójką osób, których zażyłość była mocniejsza niż ta między Diviną, a Claire, słowa te mogłyby zabrzmieć niemal przyjacielsko. Niemniej, dziewczyny siedzą w kościelnej nawie nie przyjaźniły się ze sobą, a Claire kierowała się najzwyklejszą w świecie ciekawością.
Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Rzeczywiście przez większość życia Divina ubierała na siebie to, co jej spadło przy okazji jakiś zbiórek dla potrzebujących, a że korzystała z tego, czego nikt nie chciał, ubrania te wyglądały, jak wyglądały. Była jednak młodą kobietą, chociaż nie przykładała uwagi do swojego wyglądu, sama wiedziała, że aktualnie prezentuje się lepiej. Nie miała pojęcia, że jej ubrania są drogie, ale nawet gdyby były bardzo tanie, krępowało ją trochę, że sama nie mogła za nie zapłacić.
Uniosła nieco brwi, gdy usłyszała śmiech kobiety. W zasadzie zaczęła się zastanawiać nad tym, czy obecność Jaspera była aż na tyle ciekawa, by Claire poświęcała Norwood więcej uwagi, niż zwykle. Nie uważała tego za nic złego, po prostu nie przywykła, że ktoś faktycznie się nią interesuje.
- Sama do końca nie wiem... to dość skomplikowana relacja - poczuła, że się rumieni, bo nigdy nikt nie zadał jej podobnego pytania. Nic z resztą dziwnego, zważywszy na to, że w podobnej sytuacji była po raz pierwszy. Wcześniej nie miała przy sobie nikogo, z kim mogłoby ją łączyć coś interesującego. - Nie wiem też, czy wypada mi o tym opowiadać - dodała, opuszczając spojrzenie. Nie znała się ani na takich kwestiach, ani tym bardziej na prowadzeniu rozmowy na ich temat. - A jakby był brzydki, to lepiej by się wtapiał w tłum? - zapytała głupio i sama powiodła wzrokiem po Jasperze, który chyba wyczuł, że o nim rozmawiają, bo też zaczął spoglądać w ich kierunku, patrząc na Divinę pytająco. Pokręciła więc delikatnie głową na boki, jakby chciała mu powiedzieć, że w istocie nie dzieje się nic, czym miałby się niepokoić. - Wszystko? - otworzyła szerzej oczy, a serce zabiło jej mimowolnie, kiedy spojrzała na Claire, próbując sobie poukładać w głowie warunki tego dość nieoczekiwanego układu, na który chyba nie powinna się zgadzać. Przełknęła więc ślinę i z nerwów, całkowicie bezwiednie, zaczęła zaciskać palce na materiale swojego ubrania. - Po prostu... mam w życiu kogoś, kto się o mnie troszczy, a Jasper jest tego wyrazem - to też było czymś nowym, Przyznanie się na głos, że Nathaniel obdarzał ją troską, kogoś takiego, jak ona, kogoś, kto w jej mniemaniu całkowicie na to nie zasługiwał. Nie pierwszy raz spłonęła rumieńcem. - Pewnie wolałabyś rozmawiać z nim, niż ze mną... mogłabym was sobie przedstawić - uznała, że to całkiem bezpieczne posunięcie, bo sama... była pierdołą, jeśli chodzi o rozmowy. Nie potrafiła dobierać słów w sprytny sposób, nigdy nie była tym zainteresowana, ale teraz czuła, że przez te braki, daje Claire i jej ciekawości dużą przewagę.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Claire w zasadzie nie chodziło o samego Jaspera – mężczyzna był tylko ostatecznym pretekstem, by zagadnąć Divinę. Bardziej chodziło o to, że w tej szarej myszce zaszła pewna zmiana, która przyciągnęła uwagę Claire na tyle skutecznie, iż ta wreszcie zdecydowała się do niej podejść. Nagle zmieniła się jej garderoba, nagle widywała ją w miejscach, w których myślała, iż nigdy jej nie spotka, nagle Nowood otaczał opieką jakiś nieznany mężczyzna. A Claire była na tyle ciekawa, iż musiała ją zagadnąć o powody, dla których to wszystko się działo. Po części też przebiegło jej przez głowę, iż ktoś może próbować wykorzystać świętoszkowatą Divinę. A to – niezależnie od poziomu sympatii, jakim Claire darzyła Norwood – byłoby bardzo nie w porządku.
Skomplikowana? — powtórzyła Claire, mieląc owe słowo ostrożnie w ustach i przyglądając się dziewczynie sceptycznie. — Ale… nie jesteś mu nic winna, prawda? Nie wpadłaś w kłopoty? — Miała wrażenie, że już o to pytała, ale chyba warto było się powtórzyć w razie gdyby Divina nie miała śmiałości się najpierw przyznać, iż w istocie ma problemy. — Potrzebujesz… mu coś spłacić? Potrzebujesz pieniędzy? Bo wiesz, że pochodzę z bogatej rodziny i… — Urwała, bo przecież Divina chwilę wcześniej zapewniła ją, że szef owego ochroniarza się o nią martwi. Być może Claire nieco za bardzo się zagalopowała i teraz warto było ugryźć się w język. Odrzuciła włosy na plecy, dając jej ewidentnie do zrozumienia, że spłacenie kogoś nie byłoby dla niej żadnym problemem, gdyby tylko Divina naprawdę tego potrzebowała i potrafiłaby to przyznać. Tyle, że dziewczyna chyba zachowywała się za spokojnie jak na kogoś, kto był komuś coś winien. — Czy wypada… — powtórzyła za nią i uśmiechnęła się porozumiewawczo. — Ach. A więc o takiego rodzaju relacje chodzi — oznajmiła dobitnie, obdarzając Divinę wymownym spojrzeniem i uśmiechem. — Zrobiłaś wreszcie coś niegrzecznego? — spytała, drażniąc się z nią lekko. Zaśmiała się nawet cicho na jej głupiutkie pytanie o wygląd Jaspera, uznając to oczywiście za żart i tylko potrząsnęła głową. Trochę z politowaniem. Jakby to Divina była sześcioletnim dzieckiem.
Czekała cierpliwie, ale nawet po swoim „żądaniu” nie przyszło jej się dowiedzieć niczego szczególnego. Choć przecież samo zachowanie Diviny było dość wymowne i wiele z niego dało się odczytać. A jeszcze więcej dopowiedzieć. — Skarbie… gdybym wolała rozmawiać z nim zamiast z tobą to po prostu bym do niego podeszła i bym się przedstawiła, prezentując się, z jak najlepszej strony — wytknęła jej z prychnięciem, nie zdając sobie sprawy z tego, że pewnie mężczyzna by ją zwyczajnie olał. Trochę jak Zeta. Spojrzała raz jeszcze na Divinę i stwierdziła, że nie będzie się z nią dłużej drażnić. — A jesteś szczęśliwa? — zadała to jakże proste pytanie, które dopełniła cichym westchnieniem.
Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Cieszenie się czyimś zainteresowaniem bez wątpienia nie było tym, do czego Divina jakkolwiek przywykła. Niby od jakiegoś czasu zaczynała się uczyć, że ludzie nie tylko zwracali na nią uwagę, ale nawet z nią rozmawiali, czy pytali o jej opinie, ale wciąż przeżywała niemały szok za każdym razem, gdy coś takiego miało miejsce. Tym razem nie było inaczej, dlatego też niekoniecznie wiedziała, jak powinna się zachować.
- W zasadzie to jestem mu winna całkiem sporo - odpowiedziała chyba zbyt szczerze, ale nie umiałaby inaczej. Poza tym nie myślała też, jak dokładnie to brzmi. Zbyt zaskoczona pytaniami, nie rozważała jakiś delikatnych wersji odpowiedzi, które sprawdziłyby się tu lepiej, niż takie odarte z wyjaśnień fakty. - Och, nie nie, nie wzięłabym od ciebie żadnych pieniędzy. Poza tym on nie pozwoliłby mi niczego spłacić w ten sposób - zamachała dłonią, uśmiechając się przepraszająco. Nie spodziewała się takiej propozycji ze strony Claire. Oczywiście nigdy nie przyjęłaby od niej pieniędzy, ale i tak było jej miło, że kobieta nie wahała się tego zaproponować. W końcu Divinie wydawało się, że Buxton niekoniecznie za nią przepadała... mało kto za nią przepadał przecież. - Takiego rodzaju? Nie bardzo rozumiem - przyznała zgodnie z prawdą, ale jednocześnie sposób, w jaki Claire to wypowiedziała, sprawił, że Divina się zarumieniła, nie do końca rozumiejąc zawstydzenie, które zaczęło jej doskwierać. A może raczej wygodniej jej było nie rozumieć tego. - Niegrzecznego? O czym ty teraz myślisz? Nie robię żadnych bezeceństw - wyszeptała pospiesznie, opuszczając spojrzenie, bo z miejsca serce zaczęło jej szybciej obijać się w piersi. Nie była pewna, co chodziło po głowie stojącej obok kobiety, ale i tak temperatura jej ciała podniosła się ze stresu i nawet jaka święta osoba, jak Divina, zaczęła myśleć o różnych, niepoprawnych tematach.
- Mogę was sobie przedstawić, ale on ma kogoś, z tego co wiem, chyba, że o tym nie myślisz, to przepraszam, że to w ogóle sugeruję - zaplątała się w tej wypowiedzi, już kompletnie nie wiedząc, jak powinna się zachować, by nie zrobić z siebie pośmiewiska i przy okazji nadążyć za tym, o czym rozmawiały. Uniosła jeszcze brwi do góry, już całkowicie zbyta z tropu jej pytaniem. Potrzebowała chwili, by ostatecznie odrobinę się uśmiechnąć. - Myślę, że tak. Nathanielowi na mnie zależy, jak nikomu przed nim nigdy nie zależało... jak miałabym nie być szczęśliwa? - wypowiedziała to nieco bezwiednie, zdradzając przy tym imię mężczyzny o którym dyskutowały. Faktycznie była szczęśliwa, ale nie było to łatwe szczęście... bo i Hawthorne nie był człowiekiem prostym.

Claire Buxton
SEKRETARKA | CHÓRZYSTKA — CROWN PROSECUTOR'S OFFICE | KOŚCIÓŁ
23 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś była łyżwiarką, ale nabawiła się kontuzji w wyniku czego musiała przerwać treningi, odwołać swoje uczestnictwo w mistrzostwach i z ukochanego UK wrócić do Lorne Bay, gdzie ojciec załatwił jej ciepłą posadkę sekretarki w biurze prokuratora. Śpiewa też w kościelnym chórze, choć przecież jest ateistką. Pochodzi z lordowskiej rodzinki i jest siostrą Alfiego. Natomiast Ace z nią randkuje, ale tylko jako zastępstwo!
Naprawdę? — zainteresowała się Claire i tylko spojrzała z wyczekiwaniem na koleżankę, nie bardzo rozumiejąc w zasadzie cóż takiego mała, naiwna i niewinna przede wszystkim Divina może być winna Nathanielowi. Przecież chyba każdy w Lorne Bay wiedział, że kręgosłup moralny Diviny Norwood był właściwie jednym z najsprawniejszych w tym miasteczku. Nie mówiąc o tym, że jako jawiąca się powszechnej opinii jako zagorzała katoliczka z pewnością zawsze wybierała ścieżkę prawa i dobra. I może właśnie o to chodziło? Nie wypowiadając żadnej z tych insynuacji Claire tylko wpatrywała się w starszą koleżankę.
Uśmiechnęła się natomiast pobłażliwie na pytanie Diviny. Może jednak tylko Claire miała dirty minds w tej rozmowie, a Divina wciąż pozostawała całkowicie niewinna. W odpowiedzi Claire tylko wzruszyła ramionami, nie bardzo chcąc wchodzić w tłumaczenie tego, co miała na myśli. Roześmiała się jednak, słysząc słowo „bezceństwa”. Na tyle głośno, że zwróciła na siebie niepożądaną uwagę pastora. — Na pogaduchy sobie przyszłaś do kościoła czy na próbę chóru, dziewucho? — warknął w stronę Claire, na co dziewczyna zmierzyła go w odpowiedzi wysoce pogardliwym spojrzeniem, pokazującym, że nie ma do niego za grosz szacunku. — Daj mi swój numer, Divina — szepnęła pośpiesznie w jej stronę. — Może później wytłumaczę ci o co chodziło — zażartowała, całkowicie się przecież z nią drocząc.
Nie jestem zainteresowana — oznajmiła spokojnie i tylko machnęła ręką, pokazując jakby jej to wcale nie miało interesować. Ona też przecież była obecnie zainteresowana kimś innym i tylko na owym osobniku skupiała swoją uwagę. A że Claire była ciut kochliwa to już inna kwestia. Rzuciła ostatnie powłóczyste spojrzenie w stronę Jaspera i tylko niedbale odrzuciła włosy na plecy.
Zmarszczyła brwi na zapewnienie Diviny i tylko głośno odchrząknęła. — Wiesz, to świetnie, że jesteś szczęśliwa, ale to nie tak, że szczęście musi być warunkowane mężczyzną, bo… — I nie dane jej było dokończyć, bo tym razem pastor zjawił się niczym Snape tuż nad nimi, rzucając Claire kazanie o niewychowaniu. Dziewczyna wytrzymała całe dwie minuty, po których bardzo ostentacyjnie zerknęła na zegarek i obwieściła na głos, że próba dobiegała końca, więc pastor swoje przemówienie może zatrzymać sobie na inny raz. Pozbierała się z nawy i już po chwili opuściła kościół.
Divina Norwood

/zt x2 <33
ODPOWIEDZ