lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
Maya nigdy, przenigdy nie działała pochopnie. Każde z jej działań było przemyślane, nigdy nie pozwalała sobie na chociaż odrobinę szaleństwa. Obawiała się, że może to ją zaprowadzić do problemów, do momentów których będzie w przyszłości żałowała.
Dzisiejszego dnia nagięła swoje zasady; postanowiła postawić absolutnie wszystko na jedną kartę i pierwszy raz poczuć, że to ona podjęła jakąś decyzję. Męska dłoń na jej kolanie była dla niej niejako przyzwoleniem do tego szaleństwa. Odbierała to jako obustronną chęć do wprowadzenia ich relacji na zupełnie inny poziom.
Przez te parę sekund zupełnie inaczej odczuwała jego dotyk, interpretowała spojrzenie. Tak jakby wyjął z niej w tej jednej sekundzie jakąś jej część, zabawił się nią w dłoniach i przywłaszczył na zawsze. Otworzył ją i wskazał odpowiednią drogę, której szukała od lat a nigdy nie potrafiła na nią wstąpić. Stał się całą kompilacją cech, które uwielbiała i które zaczęła uważać za niezbędne do prawidłowego funkcjonowania.
Nie drgnęła na jego słowa. Doskonale wiedziała co nastąpi za kilka mikro sekund, że ich usta pierwszy raz spotkają się w ciepłym pocałunku. I z utęsknieniem czekała na ten moment, chociaż z tęsknotą nie mogło mieć to wiele wspólnego. Zamknęła oczy czując jego wargi na swoich; tak delikatne i nieśmiałe, jakby robiły to po raz pierwszy w życiu. Nie była zadowolona z tego, jak niewiele czasu los postanowił poświęcić im na ten wielki moment. Westchnęła cicho i gdy tylko ich usta, niepotrzebnie zupełnie, oddaliły się od siebie, czubkiem swego nosa tknęła jego nos jak młody tygrys domagający się atencji. I dopiero po tym geście powróciła do ponownego poznawania jego ust, przejmując przy tym nieznacznie inicjatywę. Tym razem dużo pewniej z łączyła ich wargi, a na dodatek przysunęła się bliżej jakby miał jej zaraz uciec. Nie była w tym pocałunku nachalna ani łapczywa; dokładnie badała każdy kącik jego warg, jakby chcąc nauczyć się ich na pamięć. I dopiero po chwili odsunęła się na kilka centymetrów., spuszczając przy tym wzrok.
- Mogę zrobić wiele, abyś o tej chwili nie zapomniał. - wyszeptała.
KONIEC


mercury fairweather
ambitny krab
A.
brak multikont
ODPOWIEDZ