lorne bay — lorne bay
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Pani sprzedawczyni w sklepie plastycznym. Nieco zbyt rozkojarzona, romantyzująca życie, które na to nie zasługuje. Zamiast próbować zapanować nad swoimi traumami, całą swoją uwagę i serce poświęca Mercuremu.
002.

Maya tysiące razy układała w swojej głowie scenariusze ponownego spotkania z Tuckerem. Zastanawiała się nad tym co by mu powiedziała: czy zapytałaby o to jak poszło mu na studiach? Czy interesowałoby ją imię jego żony, ilość dzieci i marka samochodu? Czy po prostu wykrzyczałaby mu w twarz, że zostawił ją samą, zupełnie bezbronną, na pastwę zapijaczonych kochasiów matki i ich rządz. Każdego wieczoru gdy się nad tym zastanawiała, obierała inną taktykę: raz była pokorna i miła aby kolejnego wieczoru odgrywać w swoich myślach bohaterkę, wyrzucającą z siebie najgorsze obelgi. Wszystko to przychodziło jej łatwo, bo była przecież przekonana, że mężczyzna nigdy już nie pojawi się w jej życiu.
Po jakimś czasie co raz rzadziej myślała o ich ponownym spotkaniu aby w końcu móc zapomnieć o tej fantazji.
Minęło tyle lat. Ona sama zmieniła się nie tylko wizualnie ale także mentalnie: zaakceptowała swój los, dojrzalej patrzyła w przyszłość i nie miała żalu do całego świata o to jak potoczyło się jej dzieciństwo. Wychodziła z założenia, że wszystko należy zaakceptować bo to co nas spotyka ma wpływ na naszą przyszłość. Zdarzały się nawet dni, że rozumiała decyzję byłego chłopaka, szybko jednak zrozumienie przeistaczało się jednak w ponowną niechęć i wiedziała, że wszystko z nią jednak w porządku.
Tego dnia nie sądziła, że jej fantazje mogą stać się rzeczywistością. Spacer, który zaplanowała sobie już jakiś czas temu, miał być chwilą relaksu i znalezieniem inspiracji dla kolejnych obrazów. Lubiła samotnie snuć się po okolicy, napawać się świeżym powietrzem i odkrywać nowe zakątki miasteczka. Dzisiejszego dnia postanowiła jednak zajrzeć do miejsca uczęszczanego przez miejscowych dużo rzadziej, ze względu na swoją nietypową aurę. Jej ruiny kojarzyły się jednak z miejscem nastoletnich schadzek i miłymi, beztroskimi chwilami. Nie zakładała jednak, że mogłaby kogokolwiek spotkać; dzień zmierzał już ku końcowi, a wieczorami nikt nie zapuszczał się w te okolice. Zdziwiła się więc widząc z oddali męską sylwetkę. Zmarszczyła jedynie brwi i niewzruszona obecnością nieznajomego nie zatrzymała się ani na chwilę; chciała zrealizować założony cel i krótko powspominać.
- Nie boi się Pan? - odezwała się będąc w niedalekiej odległości od mężczyzny. - Samotnie w takich miejscach? - to samo pytanie mógł jej zadać nieznajomy, jednak to o na postanowiła przejąć inicjatywę. Sądziła, że mówiąc o możliwym niebezpieczeństwie, będzie miała dużo mniejsze szanse na stanie się ofiarą. To ona stała się wyższością.
Jednak tylko na chwilę, bo gdy tylko podeszła o kilka kroków bliżej i mogła bliżej przyjrzeć się twarzy nieznajomego, zamarła. Całe jej ciało znieruchomiało a ona sama miała wrażenie, że nigdy już nie nabierze tylu sił aby móc się ruszyć. Stał przed nią jej największy koszmar a zarazem człowiek, którego kochała jak nigdy nikogo. Ktoś, kto tworzył cały jej wszechświat tylko po to aby go zrujnować.
Nie zastanawiając się zbyt długo, bez słowa odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem rzuciła się w stronę głębin lasu, jak najdalej od mężczyzny, modląc się o to aby był tylko wytworem jej wyobraźni.
A może z kimś go pomyliła? Aby się upewnić rzuciła jeszcze okiem przez ramię jednak upewniwszy się, że właśnie miała okazję porozmawiać ze swoim byłym chłopakiem, poczuła jak do jej oczu zaczynają napływać łzy, których tak bardzo się teraz wstydziła.

Tucker J. Hoskins
ambitny krab
A.
brak multikont
ODPOWIEDZ