Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Cwany lis, tylko oby w tym procesie nie stracił ręki albo nogi. Jak to w tej dziecięcej rymowance:
"Chodzi Lisek koło drogi,
Nie ma ręki ani nogi,
Lis Lis ogon ma,
Nie wiadomo komu da."


Jedno było pewne: komuś ten ogon zamierzał dać, pewnie częściej niż rzadziej. W przypadku Aresa faktycznie nie było wiadomo, komu da ten "ogon". Żeby tylko obyło się bez rzeżączki czy chlamydii! Gabrielle mimo tego stresu bawiła się świetnie, już całkiem zapomniała, że ukradli ten jacht. Omamił ją, machał jej zabawką z kocimiętką przed nosem, a ona jak taka kicia chciała więcej i więcej. Z kocimiętką jest ten problem, że nie wszystkie koty na nią reagują, a jeśli już to wrażliwość pojawia się dopiero od około 6-tego miesiąca życia. Efekt kocimiętki utrzymuje się przez kilka minut, później kot przestaje się interesować i do aktywności może powrócić dopiero po jakimś czasie od ostatniej ekspozycji. Oby Gabi tak mocno się nie naćpała Aresem, że będzie mieć go dość! Chociaż... To raczej nie będzie możliwe, przecież nie będą ze sobą spędzać każdej minuty dnia. Ares ma swoje obowiązki, nie ma czasu na zabawy z gówniarą. Ona powinna się cieszyć, że wyskrobuje dla niej choć trochę i być wdzięczna!
- Nie prawda.- skłamała gładko jak nigdy. Nie chciała wyjść na napaloną gówniarę, która myśli tylko o tym jak tu się dobrać do rozporka niemal obcego faceta. Nie było tak. Owszem miała jakieś tam swoje pragnienia, fantazje i potrzeby, ale nie żyła tym, to nie było priorytetem. Seks dla niej był bardzo ważny emocjonalnie, jak dla większości kobiet. To nie tylko akt mający na celu dać odrobinę przyjemności. Jak dotąd nie zaznała jej wiele i chyba tak na poważnie nie ogarniała, że to może być super zabawa. Czuła te dreszcze, łaskotki w dole brzucha, przyspieszone bicie serduszka, uderzenie gorąca. Ciało pragnęło dotyku, pragnęło dotykać drugiego ciała, poznać je, ale mózg działał silniej i ta bariera przekroczenia pewnej granicy. Rozsądek wygrywał i gdzieś tam z tyłu głowy była przeświadczona o tym, że faceci chcą tylko zaliczać i jak im się to uda, to już tracą zainteresowanie. Czuła to instynktownie i troszkę z doświadczenia, niewielkiego, ale jednak.
- To tak jak mi kolesia w sutannie i z koloratką.- zaśmiała się nerwowo, ale jak już żartowali o tych sługach bożych to i ona nie mogła być dłużna. Dobrze jej było w jego ramionach a słowa mężczyzny podziałały na nią jak aloes na poparzenie słoneczne. Ukojenie... Nie czuła presji, że musi iść z nim do łóżka, bo on jej pragnie. To znaczy, to było super uczucie, że nie wprost powiedział jej, że jej pragnie, że mu się podoba tak bardzo, że chętnie spędziłby z nią długie minuty na wspólnych pieszczotach. To takie plus trzydzieści do pewności siebie jeśli ująć to w statystykach. Uśmiechnęła się ciepło i pokiwała głową na znak, że rozumie i docenia. Dała się powieść na kanapę, gdzie bez namysłu skorzystała z zaproszenia do przytulania. Jej dwa razy nie trzeba proponować takich rzeczy. Biedny Ares jeszcze kiedyś się przekona, że to będzie taki miś Koala uwieszony na drugim, wiecznie... Będzie na nim wisieć, tulić się w każdym możliwym momencie dnia, tylko po to, by być blisko, czuć ciepło, zapach i miłość. Wróć... Jaka miłość? Tu przecież będzie połamane serce i sponiewierane ciało!
Gabi ułożyła się wygodnie, ale i tak by nie wbijać mu nigdzie łokcia czy kolana, słuchała sobie spokojnie bycia jego serca i czule gładziła dłonią jego klatkę piersiową, zataczając małe, leniwe kółka. Patrzyła w niebo i opowiadała o gwiazdach jak Pumba o kulach gazowych Simbie i Timonowi.
- Mogłabym tak leżeć godzinami. Jesteś taki cieplutki i tak ładnie pachniesz... I masz takie silne ramiona... Przyjemnie czuć ich ciężar na sobie. Uwielbiam się przytulać...- cóż za pochwały, cóż za wyznanie! Zrobiło jej się tak błogo, że mogłaby zasnąć, ale nie zrobiła tego. Oczywiście, że zgodziła się na podwózkę do domu, bo jakże by inaczej. Młoda dziewczyna i samotny powrót przez miasteczko? Kto to widział! Plus jest taki, że czuła się totalnie zaopiekowana i bezpieczna. Mega się bała kiedy dobijali do portu i cumowali jacht tam skąd go wzięli. Gabi pomagała jak umiała, wykonywała proste czynności i polecenia. Zastanawiała się gdzie on do cholery nauczył się sterować jachtem... Ale zada mu to pytanie przy innej okazji.
Została odwieziona prosto pod dom. Jej matka na nią czekała, sterczała w oknie. Miała wałki na głowie, na sobie jakiś wyświechtany szlafrok i paliła z nerwów papierosa. Kobieta jak zobaczyła samochód Aresa mało nie wyzionęła ducha. A gdy ujrzała swoją córeczkę, żegnającą się czule z mężczyzną to mało brakowało, a zeszłaby na zawał. Gabi jak weszła to natychmiast została przesłuchana, a raczej została podjęta próba wyciągnięcia wszystkich możliwych informacji, ale to spełzło na niczym, bo Gabrielle oznajmiła, że jest zmęczona. Poszła pod prysznic a później spać, bo te wrażenia i emocje totalnie ją wykończyły. Nim usnęła to się jeszcze pokulała po łóżku i pomachała nogami, wypiszczała z radości w poduszkę i dopiero wtedy zamknęła oczy i odleciała w krainę snów. Miała jedynie cichą nadzieję, że Ares bezpiecznie dojechał do siebie i też grzecznie jak ona poszedł spać. Ona się chyba zakochała... Przepadła.

Ares Kennedy

zt x 2 / KONIEC
rozbrykany dingo
Gabi
ODPOWIEDZ