Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#8

Nie dało się ukryć, że Camelia nie uznawała walentynek. Może raz w życiu spędziła je z osobą, którą kochała, a później już była tylko samotną matką w niewybredny sposób pozostawioną samą sobie. Oczywiście, gdy dziewczynki były małe, to kobieta zaciskała zęby kupowała ciasteczka w serca, czy robiła inne dekoracje własnoręcznie, mają zawsze jakiś drobiazg dla swoich dziewczynek. Teraz już były dorosłe i każda z nich mogła sama decydować czy chce, lub czy lubi walentynki.
W tym roku niby... niby mogłaby się umówić z Aidenem, by wspólnie spędzić ten dzień i pewnie, gdyby chodziło o każdy inny dzień, to sama by to zaproponowała, ale nie do końca wiedziała, co ich łączy, a wspólne świętowanie dnia zakochanych było już wymowne, że za takich można ich uznać. Mogli jeszcze się umówić, choć jak się okazało, ludzie zaczęli świętować ten dzień, nie tylko sklepy. Zaraz po powrocie z pracy usłyszała dzwonek do drzwi i gdy po chwili je otworzyła, leżała paczka na wycieraczce, lecz nikogo przy niej nie była. No trudno, kobieta zerknęła co na niej pisze i zobaczyła imię Sage, więc sobie wszystko dośpiewała.
Brunetka to przejęła i zabrała do mieszkania. Postawiła przesyłkę na stole w salonie i napisała do córki, czy będzie dziś, bo kupidyn był u niej. Po odpowiedzi, że wyjątkowo, jak na święta przystało, będzie już niedługo w domu. Camelia więc zabrała się za przygotowanie jakiejś kolacji dla nich i czekała. A ciekawość ją zżerała, bo absolutnie nic nie słyszała do tej pory o tym, aby Sage kogoś miała! O Anice również tego nie słyszała, ale z nią stosunki wciąż były dość napięte, choć chyba chyliły się ku poprawie. Dla niej Gilmore też przygotowała drobny prezencik, więc wyszła z inicjatywą!
-A kogo to strzała amora trafiła, co?-zapytała z miejsca, gdy zobaczyła młodszą córkę w drzwiach. Ciekawość zdecydowanie wygrała nad jakimikolwiek chęciami zachowania pozorów. To w sumie pierwszy raz, kiedy obie były w takiej sytuacji. Camelia nie miała za wiele doświadczenia jak się zachować!

Sage Gilmore
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Camelia Gilmore

Sage Gilmore lubi Walentynki.
Nawet gdyby miało to oznaczać kupowanie bielizny w ramach prezentu dla siebie samej i samotny wieczór spędzony na obżeraniu się czekoladkami z tych przeklętych, acz uroczych pudełek przyozdabianych w serduszka. A skoro nie miała żadnego stałego partnera - zapowiadało się więc, że w tym roku tak to właśnie będzie wyglądać. Maraton w pracy w salonie kosmetycznym skończył się dopiero dzisiaj, do domu wróciła więc w porze raczej późnoobiadowej. Po drodze zaliczyła jeszcze sklepy, gdzie kupiła drobne prezenty dla mamy i siostry, oraz ten dla siebie. Seksowny komplet bielizny w piekielnym, czerwonym kolorze miał być rzeczą jedynie dla jej oczu, a nie że tam jakiś Wren czy inny Alfie mieliby mieć okazję na specjalny pokaz, tym bardziej związany z seksem. Oczywiście była to jedynie linia obrony w razie, gdyby dokopała się do niego sama Camelia, bo przecież niesiona wszelkim zauroczeniem płcią przeciwną Sage wpadła do domu jak huragan, rozkładając się ze wszystkimi torbami w samym środku salonu.
Pewnie nawet próbowałaby w tym momencie schować tą jedną, kluczową reklamówkę, ale wtedy w futrynie kuchennych drzwi wyrosła jej szanowna rodzicielka, co samą zainteresowaną wyjątkowo zestresowało, przez co widać było, że próbuje coś ukryć.
- Co? Jakiego amora? - w ogóle nie zarejestrowała sensu wypowiedzi swojej matki, więc próbowała ją właśnie rozkładać w głowie słowo po słowie, zupelnie jakby ta nie mówiła po angielsku. Aby dodatkowo ułatwić sobie skupieniez jak i odsunąć podejrzenia o jakieś niecne zamiary, zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu i dopiero wtedy dojrzała paczkę. Zrobiła na jej widok wielkie oczy, w końcu pewnego rodzaju nowością w ich domu były takie rzeczy, po czym jednak jakby połączyła fakty. Walentynkowy prezent, czyli matka ma jakiegoś fagasa! - OJEZUTYKOGOŚMASZ!!!! - prawie wykrzyczała, wyraźnie ucieszona z tego faktu i zupełnie jak małe dziecko, które biegnie do choinki wykopać spod niej pierwszy prezent, wręcz podskoczyła do stolika na którym ów się znajdował. Dopiero wtedy przeczytała na pudle s w o j e imię. W pierwszym odruchu się odrobinę skrzywiła, że to jednak nie matka znalazła sobie kolejnego boskiego Enrique, ale potem na jej twarzy wyrósł zauważalny rumieniec i ciszej już poprawiła: - O Jezu, to ja kogoś mam? Skąd to, co to, kto? - tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Klapnęła obok na kanapę i zgarnęła paczkę na kolana, próbując otworzyć ją bez udziału nożyczek i noży.
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia również planowała spędzić ten wieczór sama i jeśli tylko Sage by chciała, mogłyby siedzieć razem. Zdarzało się już przecież, że we trzy jadły lody, oglądając jakiś film. Mogłyby udawać, że ten dzień jest jak każdy inny i trochę to taki przeciętny wieczór przypominało. Teraz jednak dziewczyny były dorosłe, miały pełne prawo spędzać każdy wieczór same, tak jak chcą. Z chłopakami, czy bez nich, same lub nie. Więc nie chciała proponować Sage, bo wszystko wskazywało na to, że na Anice to żadna z nich nie może liczyć. Nie chciała pokazać córce, że ma ją za przegrywa, który nie potrafi sobie załatwić randki na ten dzień. Jednak szczerze mówiąc, bardzo by się dziwiła, gdyby młodsza z tych dwóch miała czas na spotykanie się z kimkolwiek przy swoim jakże napiętym grafiku.
-Słucham?-zaśmiała się, słysząc niemal pisk córki, gdy ta zobaczyła pudło na stole. No tak, Camelia chyba zapomniała wspomnieć, dlaczego dopytywała się, kiedy jej córka wróci do domu. Sage o Aidenie nie wiedziała nic, ale to jeszcze nie był moment, aby się do niego przyznawać. Camelia bała się tego, że jak komuś coś o nim powie, to zaraz, za dwa dni, będzie musiała to wszystko dementować. Przechodziła już przez to nie jeden raz, więc wiedziała, jak bardzo upokarzające to było. Nie, absolutnie nie.
-No właśnie chciałam się o to samo zapytać. Z tego co wiem, to Ty nawet nigdy z chłopakiem w cztery oczy nie rozmawiałaś, a tu proszę, prezent walentynkowy. Może ciężki nie jest, ale na pewno coś tam w środku jest-powiedziała. W końcu przeniosła ten karton z wycieraczki na stół. A co do nieśmiałości i niedoświadczenia córki, to nabijała się z niej lekko, pamiętając, jak całkiem niedawno zarzekała się, że ona nigdy z nikim i w ogóle to jest dziewicą, amen. -Więc kto to sprawił taką niespodziankę, dzwoniąc do drzwi i uciekając?-zapytała. Nie było naklejki kurierskiej, na pewno było doręczone osobiście.

Sage Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore

[akapit]

005

Miała zadzwonić przed potencjalnym przyjściem i uprzedzić o tym, że się pojawi, ale skoro Camelia sama potwierdziła, że będzie w domu po osiemnastej… Zresztą, i tak była tędy akurat przejazdem. To nie tak, że czaiła się jakoś specjalnie od kilkudziesięciu minut zbierając się na odwagę podczas chodzenia w tę i z powrotem za osiedlowym sklepem. To nie tak, że z desperacją patrzyła, czy może firanki w oknach się poruszają albo światło gdzieś się nie zapali akurat w tych oknach, które przynależały do mieszkania, w którym od kilku tygodni nie postawiła swojej nogi. Wiedziała, że jej wymówka ze świadectwami i innymi dokumentami mogła brzmieć wiarygodnie, ale i tak samo wejście na górę przerastało jej możliwości.
Zobaczyła nagle, że Sage wchodzi na klatkę schodową i stwierdziła, że… to bardzo dobry moment na wielkie wejście! Camelia nie będzie przecież aż tak zła, jeśli w domu będzie także jej druga córka, będąca kimś na zasadzie mediatora! To mogło się udać. I na pewno nie będzie tak niezręcznie, jeśli będą we trzy, a nie we dwie.
W dodatku zbliżały się burzowe chmury i zerwał się dość silny wiatr. Powinna zdecydować się szybko, a nie czaić się nie wiadomo ile. Przecież nie chciała zostać w mieszkaniu matki dłużej, niż było to konieczne! Dlatego korzystając z okazji, że akurat ktoś wychodził, uśmiechnęła się do sąsiada i podbiegła złapać drzwi, zanim te zamkną się na amen (bo skoro nie miała klucza, musiałaby zadzwonić domofonem, a to uprzedziłoby Camelię, że przyjdzie, wolała jednak pozostać względnie niespodziewaną).
Mogła zapukać. I już prawie to zrobiła, kiedy usłyszała głośne, siostrzane “OJEZUTYKOGOŚMASZ!”, co wywołało w niej zainteresowanie, bo… nie pamiętała, kiedy mama miała ostatnio jakiegoś faceta. Przystawiła ucho do drzwi, żeby podsłuchać coś więcej, bo cholera, ale mimo wszystko chciała poznać szczegóły, nawet jeśli wciąż ona i Camelia były na siebie obrażone, a przynajmniej takie sprawiały wrażenie. Oparła się dłońmi o drzwi, żeby jeszcze więcej wyłapać z rozmowy, ale nie zauważyła, że skrzydło nie było dokładnie domknięte framudze i… drzwi otworzyły się na całą szerokość, a Anice zacisnęła mocno powieki, jakby dzięki temu mogła zniknąć, zapaść się pod ziemię, a żeby zasłonić twarz pokrytą rumieńcem, skłoniła głowę, aby kapelusz zasłonił pół jej twarzy.
- Hmm… Nie przeszkadzam? Mogę? - zapytała przestępując niepewnie przez próg, bo nie była pewna, czy jest tutaj w ogóle mile widziana.

Camelia Gilmore Sage Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Anice Gilmore, Camelia Gilmore

Poderwała głowę z nad paczki i zmrużyła oczy, zupełnie jakby teza matki obrażała ją w tym momencie do żywego.
- Co? - najpierw zapytała, jakby zupełnie nie wiedziała o co chodzi. Szybko jednak załapała do czego w swojej wypowiedzi pije jej szanowna rodzicielka i postanowiła to teatralnie okazać klepiąc się głośno w czoło w geście facepalmu z rozmachem. Westchnęła trochę i jak na zawołanie wcieliła się w rolę dobrej, cnotliwej wręcz córeczki: - Mamo... - zaczęła uspokajającym, kojącym wręcz tonem. - Przecież to tylko walentynkowy drobiazg a nie pierścionek zaręczynowy i rozmowy o posagu - uśmiechnęła się delikatnie. Zarejestrowała właśnie w tym momencie, że paczki nie dostarczył kurier. Została zostawiona pod drzwiami, korytarz jest długi, ktoś musiał mieć możliwość schować się wcześniej, by zostać niezauważonym przez Camelię, która otworzyła drzwi... WREN! Jej oczy zrobiły się wielkie jak pięć złotych i gdyby tylko mogła to tym razem teatralnie zlapalaby się za serce. Postanowiła się jednak nie sprzedać z tym, że wie od kogo jest ten prezent. Odstawiła go obok siebie, z cwanym zamiarem wyniesienia do swojego pokoju i otworzenia kiedy będzie już sama. Wtedy jednak w domu otworzyły się drzwi i do środka wręcz dosłownie wpadła Anice. Jezu, ratunek prosto z niebios.
- Siemano - rzuciła głośno, prawie śmiejąc się przy tym w głos. - Jesteś cała? - jak przecież wszyscy dobrze wiedzą, Sage Gilmore jest troskliwą siostrą. Musiała jedynie teraz wykorzystać odpowiednio jej pojawienie się i odbić piłeczkę od swoich miłosnych perypetii. Poderwała się z kanapy, w miarę zgrabnie zabierając swoją paczkę i ruszyła w stronę swojej bliźniaczki. Prezent mogła szczęśliwie po drodze dosłownie wrzucić do swojego pokoju. Wyrosła przed swoim idealnym klonem i przytuliła ją na powitanie. - Dobrze cię widzieć - powiedziała cicho i zapraszającym gestem wskazała jej, by ruszyła za nią z powrotem w stronę kanapy. I postanowiła odpalić bombę, która raz na zawsze - przynajmniej w dniu walentynek - odsunie wszelkie podejrzenia o zakochanie od jej skromnej osoby.
- Wiesz, że mama kogoś ma? Nie chce się tylko przyznać i wmawia mi, że to za mną ktoś lata. Co jak ogólnie wiadomo, jest zupełną n i e p r a w d ą - jasne, bo jej ostatnie podboje z Alfiemu, Wrenem czy Chrisem to takie zupełne nic. Nic a nic.
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia nie była głupia, czy naiwna. Nie była bardzo wykształcona, lecz to nie powodowało, że można ją okłamywać i mamić w każdym aspekcie. -I bardzo dobrze, bo posagu żadnego nie ma. Chwal się co tam dostałaś!-powiedziała. Może to było gorzkie stwierdzenie, wręcz wrzucenie sobie kamyczka do ogródka, że jest złą matką bo nie jest w stanie przygotować małej fortuny dla każdej z córek, albo chociaż funduszu powierniczego. Dobrze, że jest XXI wiek i nikt już nie oczekuje, że kobieta wniesie do związku wiele, bo to określa ciekawość wybranki, zamiast charakteru, wyglądu, czy po czym mężczyźni teraz wybierają swoje wybranki.
Zacznijmy od początku. Camelia nie miała nikogo, nie była w oficjalnym związku od momentu, kiedy ostatni raz szanowny pan tatuś dziewczynek chciał zbałamucić starszą z pań Gilmore. Dlatego też pewnie Anice miała problemy, aby skojarzyć, kiedy ostatni raz kogoś z matką widziała.-Hej Anice. Nikogo nie mam, nie słuchaj jej. Próbuje odwrócić od siebie uwagę i nie pokazać nam co tam dostała od swojego wielbiciela.-rzuciła swobodnie do córki, z którą od dawna się nie widziała.
Camelia absolutnie nie miała nic przeciwko temu, by starsza z jej córek weszła, spędziła z nimi czas. Jednak aby naprawić relacje potrzeba było czegoś znacznie więcej. To spotkanie mogło być dobrym krokiem w stronę poprawy relacji, czy otwarciu oczu przez Anice, że to ona demonizuje swoją matkę.-Nie każ nam czekać, Sage!-cóż, one zawsze były bliskie sobie i nie miały szczególnych tajemnic. Przynajmniej córki nie miały przed matką, bo w drugą stronę mogło być zupełnie inaczej. Z wiadomych przyczyn. Teraz, gdy obie podrosły, trochę się to pozmieniało, a nie ma co się wstydzić, prawda?

Anice Gilmore Sage Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
To nie tak miało wyglądać. Anice miała wkroczyć dumnie do tego mieszkania i z głową podniesioną do góry odebrać świadectwa i inne dokumenty (które w gruncie rzeczy w ogóle nie były jej potrzebne, ale powód do powrotu do domu zawsze się znalazł!). Kiedy wtargnęła w środek TAKIEJ sceny poczuła się jak intruz patrząc to na matkę, to na siostrę, niewiele rozumiejąc z tej sytuacji i nie wiedząc, czy powinna jednak się wycofać, czy może wejść do środka? Z opresji - nieświadoma tego, że ona również w pewien sposób odciągnęła uwagę matki od bliźniaczki - wybawiła ją Sage, która zwróciła się do niej jako pierwsza.
- Wychodziłam z gorszych opresji - uśmiechnęła się szeroko w kierunku siostry, kiedy już się poprzytulały na “dzień dobry”, bo z nią przecież nie miała napiętych stosunków. Jak Sage to robiła, że zawsze była Szwajcarią? Anice nie potrafiła tego zrozumieć, naprawdę. I trochę zazdrościła tego siostrze, też chciałaby mieć więcej wyrozumiałości. I cierpliwości.
I rozumu. Tak, tego ostatniego zdecydowanie jej brakowało!
- Taaaaak? - zapytała znów zerkając kontrolnie to na siostrę, to na matkę. Tknięta jakimś poczuciem wewnętrznej kultury, jaką wpajała im matka - choć z większym zaangażowaniem robiła to babcia, jej trudniej było odmówić niż Camelii - zdjęła jednak ten nieszczęsny kapelusz i odwiesiła go na szafkę koło wejścia wchodząc niepewnie do środka i tym razem upewniła się, że drzwi zostały szczelnie zamknięte. Nie była pewna, jak ma zareagować na wieść, że mama ma jakiegoś faceta. Nie była pewna, jak w ogóle ma się odnosić do Camelii, która… zachowywała się normalnie. Była to jakaś gra pozorów? Czy może… wybaczyła już córce jej akcję z policją i awanturę w trakcie przypadkowego spotkania, gdy oddała klucze od mieszkania?
- Najlepsze akcje dzieją się oczywiście pod moją nieobecność! - westchnęła teatralnie wywracając oczami. Naprawdę była w tyle, co się działo u siostry, a co działo się u matki. Ostatnio bardzo je zaniedbała. Z wiadomego powodu. Na myśl o którym czuła się zażenowana i zawstydzona. Zaczęła nawet zastanawiać się, po czyjej stronie powinna stanąć. Obie były ryzykowne. Bo z matką była w konflikcie. Gdyby obrała stronę siostry, powinna wypytywać o romanse Camelii? Ale czy powinna stawać przeciwko siostrze i bratać się z matką, z którą były teraz oficjalnie skłócone?
Kurwa, to już dylemat wagonika wydawał się być mniej skomplikowany niż ta rozkmina!
Zdecydowała się więc pozostać Szwajcarią. A raczej jej marną podróbą, bo… zaczęła bombardować sama siebie.
- Od kilku lat w naszej trójce przynajmniej jedna z nas uprawiała regularnie seks. A skoro u mnie - wskazała palcem na siebie - od kilku tygodni jest posucha, to któraś z was - przeniosła palec najpierw na siostrę, później na matkę - musi wyrabiać moją… to znaczy naszą średnią - poprawiła się zaraz uśmiechając się niewinnie. - Skoro nie mam swojego życia miłosnego, przynajmniej posłucham o pikantnych szczegółach z waszego - rozłożyła dłonie do boków - jedną ręką wskazując na siostrę, drugą na matkę. - Nie musicie się tak bić o pierwszeństwo - dodała z ironią. - Ale ktoś zawsze nam powtarzał, że starsi mają pierwszeństwo - powiedziała sugestywnie nie wskazując nikogo bezpośrednio, ale powstrzymując uśmiech spojrzała wymownie na matkę. Choć również siostrze posłała spojrzenie pod tytułem "nie ciesz się tak, na ciebie też przyjdzie kolej!".

Sage Gilmore Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Anice Gilmore, Camelia Gilmore

Otworzyła buźkę szeroko, w sposób tak przerysowany że ciężko było to jeszcze nazywać nawet teatralnym.
- Łamiesz moje młodzieńcze, małe serduszko! - tym brakiem posagu oczywiście. Złapała się jednak dosyć szybko na tym, że ani nie ma nadal szesnastu lat by nazwać swoje serce (jeszcze w ogóle je ma?) młodzieńczym, ani jednak że brak jakiegokolwiek posagu był dla niej jeszcze nowością. Temat oczywiście był co najwyżej żartobliwy, w końcu mamy takie czasy, że nawet jeśli ktoś w związku ma mieć kasę to jest to mężczyzna. Wybaczcie panowie, ale jednak biznes jest biznes. - Ależ ja powtarzam po raz kolejny, ja nie mam wam co pokazywać, to z pewnością jakaś jedna wielka pomyłka - tak, bo przecież jej imię było aż tak popularne i na pewno w tej jednej klatce mieszkało chociaż kilka jego nosicielek. Dobre sobie Gilmore, wiadomo że paczka jest dla ciebie, teraz więc trzeba odpowiednio bardzo szyć by odwrócić od siebie i swojego walentynkowego podarunku uwagę.
- Słuchaj, słuchaj! - szturchnęła siostrę ramieniem, a matce rzuciła gromiące wręcz spojrzenie. Biorąc jednak pod uwagę jej raczej drobną budowę, było to raczej komiczne, ale nikt nie mógł odmówić, że próbowała. I próbowała nawet kontynuować temat, wsadzając na małą bombę bycia głównym wątkiem ich kochaną matkę, ale wtedy bombę to odpaliła Anice. I nie, żeby one obie były kiedykolwiek jakimiś grzecznymi, pruderyjnymi dziewczynkami, ale takie bezeceństwa? Przy matce? Kto to widział, no koniec świata!
Rozsiadła się więc wygodnie na kanapie, a raczej tak bardzo się w nią zapadła, że próbowała chyba się w ogóle w najlepsze schować.
- O stara - jęknęła i wywróciła oczami. Szczerze mówiąc może i miały dosyć otwartą relację z matką, taką mocno koleżeńską, gdzie temat seksu również nie był tabu. Owszem, ale temat seksu w ujęciu czysto teoretycznym, a nie takim, że masz tam gdzieś gościa lub gościówę, który ma dwie ręce, dwie nogi i co trzeba między nimi. No na litość boską. - Nie wiem jak ty, ale ja nadal będę trzymać się wersji, że nie mam zielonego pojęcia co to jest seks, po co jest seks i jak się to robi. Zresztą niby z kim? Od kiedy rozstałam się z policjancikiem to jak widzicie, nie mam szczęścia w miłości - wzruszyła ramionkami obojętnie i nawet jakąś smutną minkę odstawiła. Ciekawe czy któraś z bliskich jej pań, miała świadomość że Sage do seksu to wcale tak właściwie żadnej miłości nie potrzebuje?
Widząc, że matka jeszcze się nie zapowietrzyła na te zwierzenia, a jedynie łypie okiem w stronę, gdzie schowana była walentynkowa paczka, zakończyła dramatycznym:
- NIE POKAŻĘ.
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia właściwie nie przejęła się tym, że Anice się pojawiła w domu. To znaczy... cieszyła się, że ją widzi, że zdecydowała się przyjść do domu, jednak rozmawiały ze sobą, niemalże umówiły się na ten termin. Nie zamierzała robić z tego jakiejś większej afery. Ani wpadać w ramiona córki, szlochając z ulgą, że jej córka łaskawie pojawiła się w domu, ani udawać obrażoną i urażoną, że ta miała czelność się pojawić. To jednak nie znaczyło, że wszystko u nich było już jasne i rozwiązane. Obie będą potrzebowały szczerej rozmowy, aby ostatecznie zakopać topór wojenny. Jednak nie warto było psuć takiej sytuacji, która była dość zabawna i tak bardzo wydawała się być tym, jak kiedyś, gdy bliźniaczki były mniejsze, wyglądało wiele ich dni.
-Naprawdę sądziłaś, że tylko udaję, że nie mam kasy, aby nauczyć was pokory?-zaśmiała się. Tak, znała tego mema, ale nie pamiętała już, czy to Sage, czy Anice jej go podesłała, trochę się nabijając z matki. Żaden problem, ona się wcale nie obrażała.
-Anice...-Camelii aż dech zaparło, bo wiadomo, nie było miedzy nimi tematów tabu, ale aż taka bezpośredniość i otwartość też nie była im znana. Owszem, Anice kiedyś przybiegła do niej z płaczem, bo jej pierwszy raz nie wyglądał tak, jak sobie tego wyobrażała, czy z innego powodu jej o tym powiedziała, lecz to było coś innego. Oczywiście, nawet nie udawała, że wierzy w dziewictwo córek, bo dlaczego miałaby? Nie oczekiwała od nich życia w celibacie, były młode, były w bardziej lub mniej poważnych związkach.... -Na mnie nie patrzcie. Waszego ojca od lat nie widziałam i nie mam zamiaru tego zmieniać-nie wiedziała, czy kiedykolwiek z którąkolwiek rozmawiały o tym, że Camelia nogami i rękami zapiera się przez swojego byłego przed kolejnym związkiem, ale to nic. A co najważniejsze, to była prawda. Może widziała się parę razy z Aidenem i dostała od niego walentynkę do salonu (i pewnie ktoś Sage o tym doniósł), to naprawdę jeszcze z nim nie spała. Choć kto wie, kiedy się to zmieni. Na razie ich relacja rozwijała się miło, lecz powoli.
-Sage?-spojrzała na nią, jako że w takim razie to ona by musiała ratować rodzinny honor.-Choć z drugiej strony nie. Nie chcę znać pikantnych szczegółów. Ale nie spotykasz się z nikim? Jak chcecie, to mogę nam lody z zamrażarki przynieść-zaproponowała. Pewnie, że miała lody, czy inne czekoladki w domu. Była jak Miley Cyrus, potrafiła sama sobie kupić kwiaty, czy tam czekoladki.

Anice Gilmore Sage Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
Biorąc pod uwagę, że ostatnie tygodnie Anice spędzała raczej z przyjaciółmi, a nie z ułożoną matką, siostrą i ogólnie rodziną Gilmore, można było się spodziewać po niej takich właśnie tekstów. Niby tylko kilka tygodni, a ona już zapomniała o jakiejkolwiek ogładzie? A może nigdy jej nie miała, tylko musiała się powstrzymywać przez te wszystkie lata i gryźć się w język, żeby nie palnąć jakiejś głupoty w towarzystwie? A jednak nie spodziewała się, że matka i siostra były aż tak pruderyjne, ale Anice ich oburzenie przyjęła z lekkim - choć wciąż nieśmiałym, gdy kątem oka zerkała na Camelię, nie wiedząc absolutnie, czego się może po niej spodziewać - uśmiechem.
- No proszę was! - jęknęła żałośnie wywracając oczami, choć na jej policzki wystąpił jednak nieznaczny rumieniec, kiedy została tak sprowadzona do parteru przez siostrę i matkę. Przecież nie powinna się niczego wstydzić a przynajmniej nie w tej kwestii, bo powodów do wstydu w przypadku Anice Gilmore trochę by się znalazło!. - Wszystkie trzy jesteśmy dorosłe i żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, nie powinnyśmy się wstydzić swojej seksualności! - dolewała oliwy do ognia, trochę mocniej wypinając pierś, choć nigdy nie uważała się za jakąś zagorzałą feministkę. - Z tego co wiem - a wiem całkiem sporo, pomyślała nie patrząc wprost na matkę, ale te słowa były ewidentnie skierowane do niej - wcale nie potrzebujesz do tej czynności konkretnie ojca. Nada się pierwszy lepszy facet z baru. Albo kobieta - dodała zaraz szybko; może za szybko, bo przecież wiedziała, że Camelia woli mężczyzn. - Ktokolwiek - dodała zaraz z machnięciem ręki, żeby nie drążyć więcej tego tematu. A żeby nikt o to nie zaczepiał, musiała odwrócić uwagę od siebie. Wspomnienie policjancika wbijało jednak Anice w ogromne zażenowanie, bo właśnie były (jak się okazywało) facet Sage przesłuchiwał pannę Gilmore w sprawie narkotyków, za jaką została zatrzymana pod koniec poprzedniego roku. I chociaż korciło Anę, żeby zagaić siostrę o powody ich rozstania, tak w tym temacie wolała się nie wychylać jakoś mocniej, tylko że był to dobry sposób na skierowanie rozmowy znów w stronę Sage.
- Skoro nie od policjanta, to od kogo? - z zaciekawieniem podwinęła nogi pod siebie przybierając swoją ulubioną pozycję na kanapie i wbiła w siostrę zainteresowane spojrzenie. Naprawdę tyle działo się pod jej nieobecność, że aż wargi świerzbiły ją od nadrobienia ploteczek! - Jak ty nie otworzysz, równie dobrze mogę zrobić to ja - powiedziała falując brwiami i rozprostowała jednak nogi z cwanym uśmieszkiem zerkając kątem oka w kierunku drzwi do pokoju Sage. - Odciski palców mamy te same, geny te same, wyglądamy identycznie, więc teoretycznie to tak, jakbyś ty otworzyła tę paczkę… - kombinowała na głos udając minę myśliciela, zagryzła złośliwie wargi i oparła dłonie na brzegu kanapy gotowa do podniesienia się z miejsca, jeśli nie zrobi tego wcześniej Sage, po czym posłała siostrze wyzywające spojrzenie.
Tęskniła za tym. Cholera, tak bardzo za tym tęskniła!

Sage Gilmore Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Anice zawsze była dziewczyną, która na lekcji etykiety szybko wyleciałaby za drzwi. Nie, żeby jej siostra była jakoś szczególnie lepsza, bo żadna z nich na pewno nie zostałaby zaproszona na herbatkę do królowej. Ich matka również, ale z innych powodów - w końcu kto zaprasza na takie akcje stare samotne matki? W sensie stare panny, a do tego samotne matki? To się nie godzi! Więc Camelia nie miała najmniejszych pretensji do swoich córek, niezależnie co robiły. No, chyba że przyprowadzała je policja, czy sprowadzały policję w sprawie przeszukania. To już było lekkie przegięcie i chyba nie było osoby, która nie powiedziała Camelii, że miała pełne prawo się oburzyć i wścieknąć na córkę. A przecież nawet nie skrzyczała Anice jakoś koszmarnie, ot lekko potraktowała lodem. No, ale już nieważne. Może stwierdzenie Anice było nieco wyjściem przed szereg, ale tylko odrobinę, bo panie mówiły sobie naprawdę wiele od zawsze. Camelia pamiętała jeszcze te rozmowy o kwiatkach i pszczółkach, które kilkukrotnie przeprowadzała z córkami. Raz, bo wypadało, a potem gdy miały pierwszych poważnych chłopaków.
-Oczywiście, że nie potrzebuję, ale wasz tatuś skutecznie mnie zniechęcił do związków. -przyznała otwarcie. O tym rozmawiały nie raz. Camelia nie od zawsze była totalnie otwarta w sprawie mówienia swoich historii córkom, ale odkąd były dużymi i mądrymi dziewczynkami, nie ukrywała co się wydarzyło między Enrique a nią.
-Sage ma kogoś nowego. Ostatnio bardzo rzadko jest w domu, nawet jak ma wolne w pracach-zwróciła się do Anice. Camelia co prawda poznała kiedyś ich sąsiada na korytarzu, ale nie wiedziała, że jej córka czasem tam spędza wolny czas. A to, że jest za ścianą własnego pokoju, tylko ze złej strony, wcale nie znaczy że można to uznać, że jest w domu. -No ale nie chce nam mówić, to pewnie coś poważnego-spojrzała na córkę, jak ta się oburzy na te słowa. Oczywiście, że mama dobrze życzyła swoim dzieciom, ale chyba nie było nic złego, że troszkę się ponabijała z niej, prawda? -Oj dajmy już jej spokój. Nie chce, to nie. Choć na pewno łamie nam tym serce-wróciła się do Anice. -Oglądamy coś? Mam lody i popcorn -zaproponowała. Zupełnie, jakby Anice po prostu wróciła po swojej zmianie do domu, a nie jakby pojawiła się przypadkiem, w innym celu, po raz pierwszy od kilku tygodni.

/zt x3 Sage Gilmore
ODPOWIEDZ