rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
✶ 8 ✶
Dochodziła północ, Zacharias właśnie kończył swoją zmianę (nawet nie miał siły liczyć, ile godzin dzisiaj przepracował) i marzył już tylko o tym, żeby wziąć gorący prysznic i położyć się spać. Sezon na jesienne wypadki rozkręcił się na dobre, przez co żaden z pracowników szpitala nie mógł narzekać na brak obowiązków; wręcz przeciwnie, grafik pękał w szwach, wszyscy robili nadgodziny a obowiązków wcale nie ubywało.
Prawdę mówiąc, Zachowi było to aktualnie całkiem na rękę, bo skupienie się na pracy pozwalało mu oderwać myśli od osobistych problemów - a konkretnie jednego, ale bardzo istotnego problemu, który napatoczył się dość niespodziewanie i od kilku dni spędzał mu sen z powiek. By za mocno się na tym nie skupiać, Montgomery wolał zawalić się pracą... co w pewnym sensie pomagało, jednak pojawiały się też skutki uboczne w postaci permanentnego niedospania, bólu absolutnie wszystkich części ciała oraz niekontrolowanego spożywania coraz większej ilości kofeiny. Jak tak dalej pójdzie to pewnie niedługo sam będzie potrzebował jakieś profesjonalnej medycznej pomocy.
Wracając - był tak zmęczony, że nawet obowiązkową fajkę przed drogą chciał sobie już podarować. Zresztą, wypalił w ciągu dnia prawie całą paczkę, musiał oszczędzać tą resztkę, która mu została. Dowlekł się do wyjścia, popchnął drzwi i wyszedł na zewnątrz, niemal natychmiast zderzając się ze ścianą deszczu. Kiedy ostatni raz wychodził zapalić, jakieś dwie godziny temu, nie było nawet w połowie tak źle... wystarczyło szybkie spojrzenie na zalany parking, by stwierdzić, że dojazd do Lorne będzie w najlepszym razie problematyczny, w najgorszym natomiast, niemożliwy. Na myśl, że mógłby utknąć gdzieś w połowie drogi pomiędzy Cairns i Lorne, momentalnie ogarnęło go jeszcze większe zmęczenie i zniechęcenie do wszystkiego.
- Jebać to - mruknął do siebie, podejmując decyzję dosłownie w ułamku sekundy. Tą jedną noc może przespać się w szpitalu, nic mu się nie stanie... i tak spędzał tu tyle czasu, że już powoli zaczynał się czuć, jakby tu mieszkał. Miał w samochodzie jakieś czyste rzeczy na przebranie, więc whatever. Zaoszczędzi przynajmniej czas, który straciłby na dojazd.
Zawrócił do szpitala i starając zbytnio nie rzucać się w oczy (bo jeszcze nie daj Boże ktoś mógłby coś od niego chcieć), skierował swoje kroki do jednego z pokoi socjalnych, przystosowanych do drzemek w czasie nocnych dyżurów. Zgasił światło i położył się z myślą, że pójdzie spać do samochodu, jeśli ktoś będzie mu przeszkadzał. Bo owszem - dalej się łudził, że będzie potrafił odmówić, jeśli ktoś poprosi go o pomoc.

Charlotte Hargreeves
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ po grach

- Jebać to.
Dokładnie to samo powiedziała sobie dziś rano, kiedy zeszłam na podziemny parking i zobaczyła swoją łódź, która jeszcze wczoraj była autem. Zresztą, cały ten dzień układał się jakoś... No właśnie. Dziwnie. Jej własne auto stało teraz zalane pod jej mieszkaniem i miała już problem z tym, by dotrzeć do pracy. Traf chciał, że jeden z jej znajomych jechał akurat do Cairns, więc zabrała się z nim. Fakt, nieco się spóźniła, ale ostatecznie dotarła do szpitala. Wszyscy rozumieli jej sytuację, bo chyba każdy pracownik dojeżdżający tu z Lorne Bay i okolic (czyli niemal wszyscy) mierzył się z czymś podobnym. Nie tylko prywatnie, ale też zawodowo, bo przecież cała lokalna społeczność mierzyła się z tym problemem.
Jej plan również zakładał nocowanie w pracy. Było to o tyle dobre, że faktycznie zaoszczędziłaby mnóstwo czasu. Mając do wyboru komunikację miejską, może jakąś próbę dotarcia do domu pociągiem, wciąż nie miała pewności, że uda jej się do niego dotrzeć. To dlatego ona również wolała tu dziś zostać. Zresztą, ostatnio i tak nie miał powodów ku temu, by pokazywać się w swojej dzielnicy. Nic jej tam nie trzymało, nic jej tam nie ciągnęło, wolała więc skupić się na pracy oraz niesieniu pomocy tym, który jej potrzebują.
Przyjemnie będzie też znaleźć sobie jakiś kącik do spania, by zregenerować siły i faktycznie nieco oderwać się od izby przyjęć. Chwilowo nie mieli dużo pracy. Ot, raptem kilku pacjentów z bólami brzucha, jeden połamaniec, nic nadzwyczajnego. W zasadzie dziwiła się nawet, że sytuacja pogodowa nie sprawiła, że w ciągu ostatniej godziny, może dwóch, oddział nie zapełnił się ludźmi wymagającymi opieki medycznej. W każdym razie, miała przy sobie pager, pielęgniarki wiedziały, gdzie mniej więcej ją znajdą, więc nie odczuwała większych wyrzutów sumienia w związku z tym, że na moment zeszła z placu boju.
Traf chciał, że wybrała akurat ten, który był już zajęty.
- O, przepraszam - odezwała się od razu, kiedy tylko zobaczyła swojego rezydenta. Od razu zgasiła również główne światło, bo zapaliła je, gdyby tylko weszła, ale nie będzie przecież świeciła mu w oczy wielką lampą.

Zacharias Montgomery
ODPOWIEDZ