Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Machinalnie przekrzywiła głowę w bok uważając za dziwne fakt, że ktoś prowadzący śledztwo (na dodatek córka zaginionej) nie rozmawiała o szczegółach sprawy ze swym ojcem. Od tego właśnie powinno się zacząć. Ba, policja zawsze na pierwszym miejscu – jako podejrzanego – stawiała partnera. To był rytuał i choć szef policji podczas poszukiwań tego nie okazywał, po wszystkim na pewno zabrał pana Parkins na przesłuchanie.
- Co za kaszana. – Powinna zatrzymać te słowa dla siebie, ale jak inaczej skomentować brak tak ważnej informacji? Z jednej strony rozumiała postawę mężczyzny, bo w oczywisty sposób chciał chronić córkę, ale z drugiej widząc jak bardzo dziewczyna zaangażowała się w poszukiwania, nie wyobrażała sobie przemilczenia tak ważnego faktu. – Tylko nie wyciągaj pochopnych wniosków, dobrze? – zasugerowała, bo sama nie umiała dać Maxine wszystkich odpowiedzi. Powie co znaleźli, ale nie wyjaśni skąd i czemu to tam się wzięło. Nie odpowie też na pytanie, czemu Sarah najwyraźniej chodziła w tamto miejsce a o czym pan Parkins musiał wiedzieć (przynajmniej tak to po jego zachowaniu odczytała Eve, ale detektywem nie była).
Z ciężkim westchnieniem dłonią przetarła czoło przypominając sobie, czemu nie wnikała w szczegóły śledztw. Była ich częścią, ale nie do jej obowiązków należał kontakt z bliskimi. Znajdowała co trzeba, składała raport i wracała do domu. Tylko tyle i nic więcej. Świadomie odcinała się od reszty, bo nadmiar emocji ludzi ściśle powiązanych z ofiarami, kiedyś porządnie by ją przytłoczył (a przecież miała własne spore problemy).
- Był tam mały grób. – Nieoficjalny, dziwnie oznaczony i w bardzo dziwnym miejscu. – Z tego, co później słyszałam znaleziono tam szczątki dziecka. Chyba niemowlaka. – Zacisnęła wargi patrząc na Maxine, której reakcji nie umiała przewidzieć. – Kojarzysz tajemniczy ołtarzyk w Pearl Lagune (klik)? Na tamtym pseudo nagrobku były podobne symbole. Przynajmniej tak powiedział jeden z młodych policjantów. – Nie weryfikowała tego, bo nie miała potrzeby. Ktoś jednak zakopał tam zwłoki dziecka i państwo Perkins o nim wiedzieli. Pytanie tylko brzmiało czyje to było dziecko i czemu ktoś miałby zrobić coś takiego? – Po tym odkryciu zabrali twojego ojca na przesłuchanie. Słyszałam tylko plotki od policjantów, ale podobno to nie jego dziecko. – Plotki jednak nie były podważalnym dowodem. – Najlepiej, żebyś porozmawiała o tym z tatą. - Nie znała szczegółów, więc nie mogła się wypowiadać. Co najwyżej snuć domysły, ale po minie dziewczyny domyśliła się, że to i tak za dużo.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Wstęp o niewyciąganiu wniosków brzmiał nieco podejrzanie. Czyżby Eve chciała podzielić się jakimś ekstremalnym znaleziskiem, podczas pracy z policją? Szkoda, że sama Parkins niewiele wiedziała w kwestii całokształtu poszukiwań. Funkcjonariusze wydawali się zbywający względem jej osoby, a przecież dawno temu przekroczyła próg pełnoletności. Tak lekceważące podejście ze strony policjantów tym bardziej przekonywało ją, aby w przyszłości nie współpracować z tym dwulicowym organem.
Z wolna kiwnęła głową, wypijając jeszcze odrobinę wody z butelki.
Ok, grób ze szczątkami niemowlaka. Czasami zdarzało się i tak, że w czasie poszukiwań znajdowano zwłoki zupełnie innych osób, albo inne, ciekawe znaleziska. To wcale nie musiało mieć powiązania z Sarah, a jednak… niewielkie ziarno ciekawości zasiało się w myślach studentki kryminalistyki. Być może, podążając za śladem innej tajemnicy, rozwiąże tę drugą?
Nie mogła jednak tracić zbyt wiele czasu.
- To nie ma sensu - pokręciła głową, nieco zawiedziona, acz lekko zszokowana taką odpowiedzią. Spodziewała się czegoś bardziej pomocnego, a w zamian dostała krótką, poboczną, nieco makabryczną historyjkę. Ojciec nie mówił jej wiele rzeczy, więc fakt, że nie wspomniał o jakimś grobie był bardzo typowy.
- Brzmi bardziej jak… coś powiązanego z sektą, albo czymś podobnym.
A przecież Sarah nie bawiła się w takie rzeczy. Od zawsze była kobietą nauki i babranie się w voodoo, albo rzeczach pochodnych, to zdecydowanie nie jej klimat. Ludzie się zmieniali, ale w przypadku matki byłoby to zbyt ekstremalne. Powinna brać pod uwagę każdą opcję, jednak biorąc pod uwagę oczywisty brak obiektywizmu w tej sprawie, wiedziała, jakie tropy brzmiały na najbardziej prawdopodobne.
Paxton brzmiała zupełnie tak, jakby coś sugerowała, a przecież to niedorzeczne.
Krótki, kłujący ból głowy dał o sobie znać, koncentrując przy prawej skroni. Parkins skrzywiła się lekko, próbując rozmasować palcami obolałe miejsce.
- Dlaczego sądzi pani, że może to mieć związek z moją matką? - dopytała, tak na wszelki wypadek, bo domysły nie mogły być prawdziwe. - Jedyne, sensowne wytłumaczenie to takie, które wiąże się z którymś z jej pacjentów. W takim sensie, że…
Westchnęła, za sprawą nieprzyjemnego natłoku myśli, utrudniającego wysławianie.
- Może znalazła ten grób, bo któryś z pacjentów jej o nim powiedział. Bardzo poważnie traktowała swoją pracę. Podobnie, jak rodzinę.
Nie bez powodu zaznaczyła tę drugą kwestię. Jeśli Paxton chciała sugerować bliskie pokrewieństwo zmarłego dziecka z Sarah, popełniała błąd. To zły kierunek i Max doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Parkinsów nie dotyczyły takie sprawy. Nie i koniec.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Nie była detektywem ani nie babrała się w tym bagnie. Nie znała historii rodziny Parkins ani ich samych. Jedyne wnioski, które mogła wysnuć były na podstawie krótkiej obserwacji. W świecie prawa to niewiele. Zaledwie nic nieznaczące poszlaki, dlatego starała się z nimi nie wychylać sugerując bezpośrednią rozmowę z osobą, która mogła coś o tym wiedzieć. W ów przypadku był to pan Parkins, który wydawał się mieć pojęcie co to za miejsce znaleźli.
- Nie znam twojej matki, ale od ośmiu lat prowadzę ten ośrodek a od ponad czternastu pracuje z psami. – Nie była pierwszą lepszą osobą, która uznała że będzie ratować świat udając, że zna się na rzeczy. Uważała się za specjalistkę w swojej dziedzinie, bo była sumienna i bardzo dokładna. Miała zasady i przede wszystkim ufała swoim psom (a zwłaszcza Jello). – Mogę więc potwierdzić, że albo bardzo często albo w ostatnim czasie przed zaginięciem twoja matka uczęszczała tamtą drogą i chodziła w to konkretne miejsce. – Owszem, zdarzało się że pies wskazywał na grób, bo wyczuwał zwłoki. Tylko, że Jello była ukierunkowana na cel. Nawet gdyby po drodze odnalazła grób, to wskazałaby go, ale później poszłaby dalej tropem narzuconego jej zapachu. Tak się nie stało. To był koniec celu. To było miejsce, do którego uczęszczała Sarah (albo często albo ostatnio przed zniknięciem). – Więc tak. Mogę śmiało stwierdzić, że twoja mama wiedziała o tym miejscu i nawet jeśli poszła tam pchana wyznaniem pacjenta to czy nie oznacza, że jednak miała z tym jakiś związek? – Związek między nią a pacjentem, który nie chciał aby ktokolwiek chodził w tamto miejsce? Może Sarah odkryła czyjąś tajemnicę a wraz z nią sekrety większej rzeszy ludzi, którym to się nie spodobało? – Może to jakiś trop? A może to wcale nie miało związku z jej zaginięciem? Nie wiem. Mówię tylko tyle, co wiem z pracy. – Z poszukiwań, które zakończyły się nad grobem niezidentyfikowanego niemowlaka. – Wiem, że brzmi to jak szaleństwo, ale Lorne Bay wcale nie jest takie spokojne i doskonałe. To miejsce pełne tajemnic i idealne miasteczko do ukrycia się. – A kto chce się ukryć jak nie szumowiny społeczne? Jak nie ludzie popełniający kiedyś błędy? Każdy widział to co chciał. Jedni dostrzegali sielankę a inni zaplecze klubu Shadow i dziwne znaki w okolicach ołtarzyka w Pearl Lagune.
- Przykro mi, że nie mam niczego więcej. – Pierwszy raz okazała szczere emocje określając je na głos. Wiedziała jak to jest dostać prawie nic. A może jednak to było coś? Tego nie wiadomo, dopóki się nie sprawdzi, ale w tej chwili Maxine musiała czuć się okropnie, bo zamiast odpowiedzi zyskała kolejne przytłaczające ją pytania. - Powtórzę się, ale porozmawiaj z ojcem. Nie może być tak, że jeździsz rowerkiem po farmach pytając ludzi o swoją matkę nie posiadając podstawowych informacji od ojca. - To było ważne źródło wiedzy, od którego Maxine powinna zacząć, choćby to miało oznaczać, że wyciągnie te informacje siłą, poprzez kłótnie albo groźbę. Jeżeli zależało jej na odnalezieniu Sary - to zrobi wszystko.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
W jakim celu Sarah miałaby chodzić po jakichś dzikich terenach, na dodatek w pobliżu rzekomego grobu dziecka? Czy to nie było nielegalne? Chowanie zmarłych powinno się przecież odbywać w przeznaczonych do tego miejscach, przynajmniej do tego przywykła Max, mieszkając jeszcze w Europie.
Będzie musiała przyjrzeć się tej sprawie. Nie czuła, aby kobieta kłamała i tworzyła tę lekko niedorzeczną historię na poczekaniu. Jeśli mówiła prawdę, powinna dodać ten fakt do zebranych dowodów i przejść do zgłębienia tematu.
Kątem oka zerknęła na czarno-białego czworonoga leżącego u podnóża fotela, zajętego przez Paxton. Być może, gdyby posiadała podobne do psa tropiącego umiejętności, dałaby radę szybko wyłapać odpowiedni trop, prowadzący do matki. Niestety, przez cały ten czas musiała wspomagać się zwykłymi, ludzkimi sposobami, o większych stopniu zawodności.
Nic innego nie pozostało.
Gdyby tylko była w stanie odnaleźć zapiski, dotyczące konkretnych pacjentów… Skoro policja jeszcze do nich nie dotarła (albo się tym nie chwaliła), musiały być trzymane w nieoczywistym miejscu. Jedyne, w co Max miała wgląd, to zwyczajne, kalendarzowe zapiski o ilości poszczególnych sesji. Zwięzłe, lakoniczne i symboliczne.
Może to w aktach pacjentów skrywały się odpowiedzi, których tak bardzo potrzebowała?
Wszystko po kolei, chociaż i tak działała w totalnym chaosie, przeplatanym przemyślanymi akcjami.
Powinna stopniowo dawkować sobie kolejne kroki, zmierzające do ujawnienia prawdy.
- Nie wydaje mi się, żeby mama chciała ukrywać się w Lorne, skoro wcześniej bardzo jawnie tu żyła - nie ukrywała swojej pracy, rodziny i obecności w miasteczku. Jeśli okazałoby się, że ktoś, albo coś zmusiło ją do ucieczki z kraju, albo tego konkretnego rejonu, w końcu wyjdzie to na światło dzienne. Im więcej osób mogło brać udział w tym procesie, tym trudniejszy będzie on do rozszyfrowania.
- W porządku, ważne, że dowiedziałam się czegoś nowego - mógł to być trop prowadzący do ślepej uliczki, ale dobre i to. Była gotowa do przejrzenia wszystkiego, co okaże się potencjalnie przydatne. To jasne, że nie zamierzała rezygnować ze śledztwa. Musiała jedynie nieco wyważyć swoje życie i zacząć nadrabiać pewne zaległości, wynikające ze zbyt dużego zaangażowania w poszukiwania.
Kiwnęła głową, raz jeszcze słysząc o ojcu. Z nim również będzie musiała porozmawiać. Zbyt długo unikali siebie nawzajem, omijając bezpośrednie omówienie tematu matki. Będzie trzeba to zmienić, choćby dla dobra najmłodszego członka rodziny, zamkniętego w sobie.
- Nic tu po mnie - nie chciała dłużej zabierać Paxton czasu. - Dziękuję za pomoc.
Opuściwszy zajmowane miejsce, uścisnęła dłoń kobiety, kierując się w następnej chwili ku wyjściu, w czym towarzyszyła jej właścicielka włości. Wzięła ze sobą butelkę wody, ze względu na nieustępliwą pogodę, sprzyjającą duchocie.
Okazało się, że rada od Shivy nie była taka bezużyteczna, dlatego też przed ponownym wskoczeniem na rower wysłała do niej wiadomość z podziękowaniem.
Miała szczerą nadzieję, że w końcu uda się ułożyć wszystkie skrawki historii w jedną całość.

Eve Paxton
/ztx2
ODPOWIEDZ