weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Raine Barlowe

Ten dzień wydawał się być spokojnym dniem w pracy. Oprócz jakichś typowych wizyt dotyczących zwierząt domowych, Hepburn nie spodziewała się żadnych rewelacji ani tym bardziej niebezpieczeństw, no chyba że trafiłby do nich jakiś przejechany zwierzak z zagrożeniem życia i pilną operacją. Gdy zatem kobieta układała grafik przyjęć zwierzęcych pacjentów to rozległ się dźwięk telefonu należącego do kliniki weterynaryjnej. Odebrała go i dowiedziała się że w lesie deszczowym znajduje się ranny kazuar. Od razu Rose kazała zaaferowanej kobiecie odejść od ptaka jak najdalej, w końcu ten gdy poczuje zagrożenie to mimo urazu będzie próbował się bronić, więc zaatakuje kobietę swoim rogiem, a to mogłoby się dla niej skończyć nawet utratą życia. Hepburn nigdy nie była na akcji z tym wydawałoby się prehistorycznym ptakiem, który z rzadka pojawiał się w Lorne Bay. Gatunek ten był na wymarciu i wydawałoby się, że wszyscy przedstawiciele tego gatunku znajdują się obecnie w sanktuarium dla dzikich zwierząt, ale okazuje się że nie wszystkie, albo to był jakiś uciekinier z sanktuarium, więc tym bardziej będzie się bał ludzi, którzy już raz go zamknęli. Zatem weterynarz poprosiła kobietę, by ta wyszła najlepiej przed las deszczowy, od strony kliniki najlepiej i tam spotkają się na miejscu. Musiała zadbać o bezpieczeństwo nieznajomej. Sama zaś przygotowała odpowiedni sprzęt, w tym apteczkę, w której miała dosłownie wszystko, musiała również wziąć sprzęt do usypiania zwierząt, z którego nie lubiła korzystać z racji tego, że nie chciała mieć bardzo bliskiego kontaktu z tak niebezpiecznym stworem jakim był właśnie kazuar. Wzięła także weterynaryjny samochód terenowy na wypadek gdyby trzeba było dostać się w najdalsze rejony lasu deszczowego, a także na wypadek gdyby trzeba było przewieźć ptaka na teren kliniki bądź do sanktuarium dla dzikich zwierząt, bo na pewno leczenie nie zakończy się na miejscu, w którym znajdą owego ptaka. Całe szczęście las nie znajdował się daleko od kliniki weterynaryjnej, więc kobieta dojechała na umówione miejsce stosunkowo prędko, gdzie zastała prawdopodobną rozmówczynię.
- Witam, Rose Hepburn, weterynarz. To z panią rozmawiałam w sprawie rannego kazuara? - zapytała by się upewnić czy ma do czynienia z właściwą osobą. Nie chciała rozpowiadać osobom postronnym, że po lesie deszczowym często uczęszczanym przez mieszkańców biega prehistoryczny, niebezpieczny ptak, by nie wywołać miejscowej afery i zaniepokojenia wśród mieszkańców, bo to tylko skończyłoby się wszechobecną paniką oraz samozwańczym polowaniem i sądem nad ptakiem, który jedynie się bronił, czując zagrożenie.
- Gdzie spotkała pani tego ptaka i skąd stwierdzenie że jest on ranny? - upewniwszy się że rozmawia z właściwą osobą, wyjęła z samochodu apteczkę i broń, z której będzie wystrzeliwać strzałki z środkiem usypiającym w stronę niebieskiego ptaka. Zatem przygotowanie miała za sobą, teraz przygodę czas zacząć!
happy halloween
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
85.

Spokojne spacery najwyraźniej nie były pisane Raine, bo kiedy tylko zapuściła się odrobinę głębiej w las, usłyszała dźwięki, wskazujące na jakieś dzikie zwierzę, w nie do końca komfortowej sytuacji do tego. Tym razem była całkiem nieźle przygotowana na wędrówkę. Miała swoje górskie buty, kupione przed kilkoma miesiącami na wycieczkę do Nowej Zelandii, plecak z wodą i batonami energetycznymi i naładowany telefon, którego postanowiła za często nie wyjmować z kieszeni, żeby przypadkiem nie doprowadzić do rozładowania baterii. Raczej nie chciałaby zgubić się sama w lesie, z kimś znajomym to już inna sytuacja, ale teraz nawet nikt by chyba nie wiedział gdzie jej szukać, mogłaby więc skończyć jako kupka kości pod jakimś drzewem.
Zwarta i gotowa do wędrówki musiała jednak zboczyć ze ścieżki, wypatrując w oddali zwierzęcia, które wydawać mogło słyszane odgłosy. Nie był to raczej żaden przyjazny piesek, a coś dużego i jej nieznanego, więc z dużą dozą ostrożności patrzyła pod nogi, jednocześnie próbując dojrzeć to coś. Tajemnicze stworzenie w końcu pokazało się jej w szamotaniu gałęzi, a ciemne plamy na piórach wskazywały dość jasno na krew. Pierwotnym odruchem dla dziewczyny było podejście i próba pomocy, ale dość szybko przypomniała sobie, że tak naprawdę nie wiedziałaby co może zrobić.
Wtedy postanowiła złapać zasięg i zadzwonić do lokalnej kliniki weterynaryjnej, w myślach dziękując za zasięg internetu i zgodnie ze wskazówkami rozmówczyni, skierowała się do głównej ścieżki, która prowadziła do tego konkretnego miejsca, próbując też jak najlepiej opisać gdzie się znajduje. - Dzień dobry, dzwoniłam w sprawie rannego ptaka - nie miała pojęcia czym było owe zwierzę, bo wyglądało dla niej trochę jak struś pędziwiatr, a trochę jak indyk i naprawdę nie wiedziała skąd ludzie w ogóle wiedzą jak rozpoznawać ptaki. - Mogę panią zaprowadzić, to niedaleko wejścia, a skąd wiem, że jest ranny, no too... dlatego, że leci mu krew? - nie do końca wiedziała czy teraz powinna opisać dokładniej miejsce zranienia, albo cokolwiek więcej, ale tak naprawdę niewiele więcej widziała, więc nie czekając na dalsze pytania ruszyła przodem do lasu. - Słyszy pani? - przystanęła w pewnym momencie, wstrzymując oddech, a wśród dźwięku szumiących na wietrze drzew dało się usłyszeć to dziwne skrzeczenie, które przywołało Raine do ptaka.

Rose Hepburn
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Raine Barlowe

Kazuary to były naprawdę przedziwne stworzenia. Niby to ptak przypominający wielkością strusia, lecz ubarwieniem głowy i szyi bliżej mu było do pawia, na głowie nosi jakąś kamienną czapkę, która okazuje się potem rogiem niczym u nosorożca, a jego dźwięk przypomina pradawne dinozaury, jak się oglądało bajki czy filmy z tymi wymarłymi istotami to się słyszało tylko takie dźwięki. W dodatku ten znosi zielone jajka, co było chyba kolejnym ewenementem wśród ptaków, lecz czy on aby na pewno był ptakiem? Rose była poniekąd zaskoczona, że nikt nie pomyślał aby uznać go jako coś pomiędzy gadami i ptakami, ale nie miała nad czym się tutaj spierać i udowadniać innym. Nie chciała przecież zmieniać porządku świata jak uczono się od wieków. Jednak jak kobieta opowiedziała jej przez telefon, że to jakiś struś ni to struś bo ma kolorową głowę to od razu Hepburn przypomniała sobie o kazuarach. No cóż, szykuje się naprawdę niezła akcja.
- Bardziej potrzebowałabym konkretniejszych informacji, czy ta krew wypływała mu ze skrzydła, czy z innej części ciała oraz czy nie wyglądało tak jakby miał złamane skrzydło bądź nogę. - powiedziała zanim weszły do lasu przygotowane na akcję ratowniczą. Pewnie to jej wina, że wcześniej nie skonkretyzowała pytania, ale często tak jest że to co dla nas jest oczywiste to dla innych bywa nieco mniej z racji tego, że oni są lepsi w innych sprawach. Gdyby Raine zaczęła jej mówić o mechatronice to zapewne Rose robiłaby wielkie oczy i kiwała głową na znak że rozumie, zastanawiając się jednocześnie w jakim języku brunetka do niej mówi.
- I mów mi Rose, nie pani. - dodała, przedstawiając się raz jeszcze, bo nie lubiła jak się tak do niej zwracano, to strasznie ją postarzało przecież. Chwilę potem jednak można było usłyszeć dźwięk niczym z Parku Jurajskiego i tym bardziej pani weterynarz utwierdziła się w fakcie że mają do czynienia z kazuarem, a nie jakimś innym ptakiem. Ruszyły zatem za głosem ptaka.
- Prawdopodobnie będę potrzebowała pomocy. Ten ptak może nie wygląda, ale jest niebezpieczny przez to, co ma na głowie, a mianowicie ten róg, którym mógłby naprawdę mocno uszkodzić człowieka. Dlatego proszę się do niego nie zbliżać zanim zastrzyk, który muszę mu zaserwować nie zacznie działać. Nie boi się pani widoku krwi, prawda? - to pytanie wydawało się wręcz czystą formalnością, bo skoro zobaczyła kobieta rannego ptaka i zadzwoniła po pomoc, a nie przykładowo zemdlała mogło świadczyć o tym, że widoku krwi się nie boi. Jednak kobieta wolała być pewną aniżeli cucić potem kobietę obok niebezpiecznego ptaka, który również będzie mógł wybudzić się ze znieczulenia w każdej chwili w zależności od jego metabolizmu i wagi.
happy halloween
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie wiem, ciężko powiedzieć, nie dał do siebie podejść, więc nie widziałam z bliska, poza tym w ogóle się na tym nie znam, no i ma ciemne pióra, więc ciężko zobaczyć krew - wzruszyła ramionami, czując się nieswojo przez dość osobliwą prośbę o dokładne informacje co do stanu zdrowia zwierzęcia. Nie była weterynarzem, lekarzem, ani właścicielem żadnych podobnych zwierząt, więc nie miała pojęcia co właściwie powinna zrobić, dlatego też zadzwoniła od razu do odpowiednich służb i teraz czuła, jakby dokonała niepoprawnego wywiadu medycznego, chociaż nie miała narzędzi, w postaci wiedzy, żeby go wykonać. - Raine - przedstawiła się w odpowiedzi, chociaż było to raczej formalnością. Z doświadczenia pracy w Hungry Hearts przez kilka miesięcy, powiedziałaby raczej, że w profesjonalnych sytuacjach nauczyła się zwracać do obcych jej ludzi formalnie. Nie była w stanie powiedzieć ile kobieta ma lat, z pewnością była trochę starsza od Barlowe, w końcu musiała już być po studiach i mieć doświadczenie w swojej pracy, żeby zajmować się podobnymi przypadkami.
- Nie mam nawet żadnych rękawiczek, ani nic, więc nie zamierzam podchodzić - uniosła ręce dla podkreślenia swojego stanowiska i przez chwilę przeszło jej przez myśl, że musi wyglądać jakoś bardzo odważnie, skoro Rose po raz któryś podkreśla, żeby nie dotykała zwierzęcia - ani trochę nie miała w głowie podobnego pomysłu, bo mogłoby się to skończyć źle dla niej, albo dla ptaka, który dalej wydawał z siebie odgłosy. Dodatkowo widok krwi jej nie brzydził - nie raz zdarła sobie kolano, przecięła palec, albo coś z tych rzeczy, ale jakoś nie miała ochoty dotykać krwi innych stworzeń. Nie nadawałaby się na lekarza, ani weterynarza, całe więc szczęście miała wybraną inną ścieżkę życiową. - Także tak naprawdę nie wiem w czym mogłabym pomóc, bo nic nie wiem o ptakach - dodała jeszcze, bo oczywiście, jeśli było coś, co mogłaby zrobić, z chęcią by się tego podjęła, ale w obecnej sytuacji wolała nie wychodzić przed szereg, bo szamoczący się z bólu i strachu ptak nie tylko rogiem mógłby zrobić coś złego, ale też dziobem, skrzydłami, czy pazurami.

Rose Hepburn
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Raine Barlowe

- Dobrze, proszę się nie stresować, pomogę mu. Po prostu zwykle gdy ptaki mają złamane skrzydło bądź kończynę to wykrzywiają ją w dość charakterystyczny sposób, by pozbyć się bólu. - pewnie jeszcze jej jakoś tak prowizorycznie pokazała jak ptak powinien trzymać złamane skrzydło, czy nogę, na pewno na chwilę obecną się to nie przyda Barlowe, ale będzie kobieta wiedziała na przyszłość, jeśli znów przyjdzie jej mieć do czynienia z rannym mniejszym tym razem ptakiem.
- W razie potrzeby mam rękawiczki w podróżnej apteczce, mogę potrzebować twojej pomocy to przeniesienia zwierzęcia na pakę samochodu, albo żebyś mi przytrzymała przykładowo skrzydło, bym mogła dostać się do ewentualnej rany postrzałowej. Niestety kłusownicy polują na te ptaki, dlatego przy życiu zostały jedynie nieliczne okazy w sanktuarium dzikich zwierząt. - opowiedziała, bo nie dało się ukryć, kazuary były kolejnymi zwierzętami o statusie zbliżonym do wyginięcia. Tak wiele zwierząt zaliczało się obecnie do tej kategorii, zastępowane przez zupełnie inne gatunki. Do czego ten świat zmierzał? Im oczom ukazał się ptak w całej swojej okazałości i już na pierwszy rzut oka weterynarz zauważyła że skrzydło jest nienaturalnie wykrzywione u tego stworzenia. Załadowała zatem swoją broń strzałką z środkiem usypiającym, uklękła w krzakach, znajdując odpowiedni kąt i wystrzeliła, trafiając zwierzę za pierwszym razem. Spojrzała na zegarek na dłoni, odliczając w myślach czas kiedy środek musi zadziałać, a potem znów spojrzała w stronę rannego ptaka.
- Proszę ze mną podejść. - zwróciła się do szatynki i w parę kroków były już blisko pradawnego ptaka. Weterynarz uklękła przy rannym zwierzęciu i przyjrzała się dokładnie jego skrzydłom oraz reszcie ciała, wtem zauważyła że ten miał zakleszczoną kończynę w sidłach nastawianych często na zwierzęta które były zabijane dla pożywienia. Rose spojrzała na Raine.
- Przede wszystkim musimy czymś podważyć te kleszcze, by uwolnić nogę ptaka z sideł, niestety nic takiego nie znajdę w swoim ekwipunku.... - otworzyła czarną skórzaną torbę robiącą za apteczkę podręczną, ale oczywistym było, że znajdzie tam raczej wszystko do opatrywania zwierzęcych ran bądź ewentualnego ich zaszycia, ale nic do cięcia metalu czy otworzenia sideł. Już jakiś czas nie było kłusownictwa w mieście, ale te jak widać pojawiło się ponownie i nie spodobało się to Hepburn. Może Barlowe miała jakiś pomysł jak otworzyć te sidła?
happy halloween
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Wzruszyła ramionami, bo naprawdę nie rozumiała skąd pomysł, że mogłaby mieć jakiekolwiek pojęcie o wyginaniu skrzydeł przez ptaki. To była dla niej dość abstrakcyjna wiedza, bo o ile jeszcze w przypadku psa, czy kota, może i mogłaby dostrzec coś więcej, w końcu miała więcej styczności właśnie z tymi zwierzętami, jak pewnie większość osób, a ptaki to widziała w gnieździe na drzewie, może kiedyś w zoo, albo jako kury na sąsiedniej farmie, ale nie miała zbyt wiele okazji przyglądać się dosyć rzadkiemu ptactwu, nie mówiąc już o tym, żeby być w stanie rozpoznać sposób jego poruszania się. Nie była weterynarzem, w przeciwieństwie do kobiety, którą powiadomiła o wypadku i czuła się dosyć niekomfortowo w tej sytuacji, jakby spodziewano się od niej specjalistycznej wiedzy. W końcu taką chyba zdobywało się na studiach, po to byli weterynarze.
- A nie lepiej jest zabrać tego ptaka w jakiejś... inne miejsce niż las? I mieć do pomocy kogoś bardziej zaznajomionego niż ja? - nie bała się krwi i to nie ten aspekt jej w tej sytuacji nie odpowiadał, raczej fakt, że nie znajdowały się bardzo daleko w lesie, więc spokojnie można było wrócić do czystego gabinetu, z dobrym oświetleniem i odpowiednimi asystentami, czy innymi lekarzami weterynarii, którzy mogliby pomóc Rose. W gruncie rzeczy i tak Raine zaangażowała się już bardziej, niż się tego spodziewała, bo myślała, że skończy się na telefonie, a teraz patrzyła jak towarzysząca jej kobieta usypia zwierzę i wydawało się jej to czymś zupełnie abstrakcyjnym. Zrobiła kilka kroków za nią, dalej trzymając bezpieczny dystans, bo naprawdę nie wiedziała jak mogłaby pomóc, nie posiadając kompletnie żadnej wiedzy.
- A nie da się go przenieść z... tym? - pierwszy raz widziała sidła tak blisko i nie wiedziała tak naprawdę czy są one jakoś umocowane w ziemi, ale wydawało się jej, że nie powinny być. - Jak je otworzymy to nie spowoduje to jakiegoś nagłego krwawienia? - to Rose wiedziała tutaj lepiej, ale może w dynamicznym wydarzeniu zapomniała o tym, chcąc w pierwszym instynkcie po prostu uwolnić ptaka? - Mechanizm nie może być zbyt skomplikowany, więc łatwo się go pewnie da zwolnić, tylko czy to dobry pomysł? - akurat na takich rzeczach znała się całkiem nieźle, więc nie powinno być za ciężko to otworzyć, ale nie chciała przez to pogorszyć stanu zdrowia ptaka.

Rose Hepburn
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Raine Barlowe

Już pewnie o tym wcześniej wspomniałam, ale tak to już było, że niektórzy ludzie mówili o pewnych sprawach jakby były one wręcz oczywiste dla wszystkich dookoła, nie zauważając tego, że temat dotyczy głównie ich branży bądź osób o tym samym hobby co dane osoby. Rose często łapała się na tym, że mówiła do ludzi o rzeczach które co prawda były dla niej oczywiste, ale dla innych już niekoniecznie i wtedy przepraszała i próbowała do tematu podejść bardziej łopatologicznie, żeby druga strona go zrozumiała, albo urywając ostatecznie temat gdy nie było zainteresowania z drugiej strony. Gdzieś tam pewnie uznała, że kobieta może będzie chciała znać na przyszłość taką ciekawostkę jak wygięcie ptasich skrzydeł przy złamaniu, co dotyczyło także o dziwo nielotów do których zaliczał się owy kazuar.
- Owszem, chcę go zabrać do kliniki weterynaryjnej, a następnie do sanktuarium koali, gdzie będzie miał właściwą opiekę, ale na razie jest on skazany na nas. Tutaj muszę przeprowadzić mu prowizoryczną pomoc by potem z twoją pomocą przenieść go na pakę samochodu i przetransportować go do miasta. - kazuar nie był ptakiem lekkim, ważył pewnie tyle samo, bądź odrobinę mniej niż struś i najlepiej byłoby przenieść go we dwie osoby. W końcu to nie kura że weźmiesz ją pod pachę i zaniesiesz gdziekolwiek bez zbędnego wysiłku, a poza tym każde bezwładne, uśpione zwierzę podobnie jak nieprzytomny człowiek, waży więcej niż zwykle.
- Nie możemy zabrać go wraz z sidłami, bo ich ostrza będą wbijać się coraz to głębiej w ranę i rozszarpywać oraz niszczyć tkanki. Dlatego potrzebuję uwolnić jego kończynę z sideł by móc założyć opaskę uciskową na ranę i dzięki temu ptak nie straci dużo krwi ani kończyny. - odpowiedziała zatem na pytania kobiety, mając już swoisty plan działania. Teraz nie miała możliwości swobodnego włożenia rąk by już umocować w odpowiednim miejscu wcześniej wspomnianej opaski uciskowej wraz z bandażem i patykiem, który usztywniłby kończynę, przyjmując rolę szyny podczas złamań ludzkich kości, zatem musiała zrobić to szybko gdy usuną zagrożenie.
- Biorę pełną odpowiedzialność za to, co się stanie gdy otworzymy te sidła. Mas jakiś pomysł by je otworzyć? - odpowiedziała poważnie, bo jednak jako weterynarz brała pełną odpowiedzialność za zdrowie kazuara, który był ich dzisiejszym pacjentem, ale brunetka obok niej wyglądała na taką, która ma pomysł, jak zwolnić mechanizm szczęk i Hepburn chciała go poznać, by móc go wykorzystać również w przyszłości. Coś podejrzewała że kłusownictwo nie zakończy się z dnia na dzień i wiele takich sideł jeszcze jej zostanie do rozbrojenia w całej swojej karierze weterynaryjnej.
happy halloween
nick
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ale po co...? Ugh, nieważne - pokręciła głową, bo bez sensu było wdawanie się w dyskusję na temat działań weterynarza, którym w końcu Raine nie była. Wydawało się jej, że większe prawdopodobieństwo na uratowanie, czy pomoc ptakowi, byłoby w sterylnych warunkach gabinetu weterynaryjnego, a nie gdzieś w lesie, z niemającą doświadczenia w takiej pracy dziewczyną jako kimś, kto mógłby ewentualnie pomóc. Chociaż pogotowie zawsze miało przy sobie nosze, więc może chodziło o usztywnienie skrzydła, albo tego, co się w ogóle zadziało? Nie widziała sensu w diagnozowaniu ptaka na ziemi w lesie, kiedy były tak blisko od cywilizacji. - No nie wiem jak działają takie wnyki, ale chyba dopóki się nie ruszają, to nic się nie dzieje, przecież teraz dosłownie nic się nie dzieje - ptak się nie ruszał, tak samo jak i konstrukcja, a majstrowanie przy niej wydawało się być Raine tylko niepotrzebną próbą zrobienia czegoś na siłę. Żadna z nich się na tym nie znała, a jeden mały błąd mógł być tragiczny w skutkach. Jedyne fakty o kłusowniczych narzędziach łapania zwierząt Raine kojarzyła z filmów - tych przyrodniczo-dokumentalnych, jak i zupełnie fabularnych, ale były one wykonywane z dostępnych w wielu domach rzeczy, przynajmniej, jeśli ktoś posiadał farmę i sprzęty rolnicze, nie mogły więc być zbyt skomplikowane mechanicznie. Gdyby ludzie potrafili budować nowe maszyny bez problemu i żadnego przygotowania, Barlowe nie musiałaby studiować mechatroniki i od razu wiedziałaby co i jak. - Jakbym się przyjrzała to owszem, mogę mieć jakiś pomysł, ale nie wydaje się pani mieć z tym dużo doświadczenia i myślę, ze nie powinnyśmy tego otwierać - przez chwilę się zapomniała, w końcu Rose chciała, żeby mówiła do niej po imieniu, ale skoro sama nie wiedziała jak otworzyć wnyki, to i nie wyglądała jakby wiedziała co z tym zrobić. Odpowiedzialność mogła sobie brać - Raine przecież nie miałaby jak zostać do niej pociągniętą - ale były tu we dwie. - Nie możemy go po prostu jakoś przetransportować do samochodu? Chyba da się wjechać tutaj głębiej, to już w ogóle będzie bliżej - trochę czuła jakby podważała kompetencje Rose, ale w gruncie rzeczy ta była młoda, sama chciała, żeby mówić do niej po imieniu i nie miała raczej zbyt dużego doświadczenia, więc może lepiej, żeby ktoś z większym stażem miał szansę na to spojrzeć.

Rose Hepburn
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Raine Barlowe

Może dla Raine nic się nie działo, ale Rose jak spojrzała na tę konstrukcję samych sideł to domyślała się, że te ostrza wrzynały się w nogę ptaka, a z czasem wbijały się w kość, czego jak najbardziej chciała uniknąć.
- Na pewno mimo tego że są zamknięte to uszkadzają tkanki i zapobiegają prawidłowemu przepływowi krwi w nodze ptaka, w ogóle tego przepływu obecnie nie ma. Obawiam się że mogły naruszyć kość, bo są naprawdę silne. - tyle potrafiła kobieta powiedzieć "na oko". Jednak nawet jeśli nie otworzą tych sideł to muszą wtedy przenieść ptaka wraz z tym, co trzyma jego nogę, tylko czy nie każde wyniki i sidła były czymś z tyłu utwierdzone do podłoża bądź drzewa? To znów sprawi, że stracą tylko czas, podczas którego zwierzę może się wybudzić z narkozy.
- Wiem co należy zrobić, jednak nie mam do tego stosownych narzędzi. - odparła, bo nic co się nosiło w podręcznej apteczce nie mogło zbyt wiele zdziałać w dziczy, no chyba że na dość krótki czas jak teraz, kiedy to kobiety próbowały w jakimś stopniu wydostać zwierzę z kleszczy sideł.
- Owszem, możemy wziąć ptaka wraz z tymi wnykami, jednak zwykle takowe są do czegoś przymocowane, więc musimy je uwolnić albo od ptaka, albo od drugiej strony. - kobieta spojrzała w stronę samochodu, stąd widziała go jak stał, więc dałyby radę podnieść i przenieść ptaka tak krótki kawałek, ale co zrobić z tym ciężkim metalem, który musiał być do czegoś przytwierdzony? Inaczej cały ten mechanizm nie miałby sensu.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ