farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
mara somerset

Tym się właśnie różniły, Cherry poszukiwała wszystkiego w zrządzeniu losu, a Mara na wszystko potrafiła znaleźć statystykę, która udowadnia, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że często ludzie sami tworzą te przyczyny, a potem zwalają wszystko na przewrotny los.
- Jeżeli masz rację i oni mnie przez jakiś czas śledzili to skoro my jesteśmy tutaj to czy moi rodzice są w niebezpieczeństwie? - zapytała, a w jej głosie dało się wyczuć swego rodzaju niepokój, bo nie chciała sprowadzać nieszczęścia na swoich rodziców, a gdyby ktoś się właśnie włamał na farmę do ich domu to bardzo łatwo będzie wyprowadzić staruszkę z chorobą Alzheimera, która nawet nie będzie oponować przed zabraniem jej na zewnątrz czy gdziekolwiek, wystarczy że powie się jej coś wiarygodnego, a ona pójdzie w to niczym naiwne dziecko. A jej tata był sparaliżowany, więc niezwykle łatwo zabrać czy obezwładnić osobę z niedowładem nóg, ot co. Aż widać było, jak szatynka pobladła tak nagle.
- Wierz mi czy nie, ale wyglądasz na taką super bohaterkę. - uśmiechnęła się na te słowa ze strony blondynki i nie skłamała jej, bo w ogóle krzywdzące było to że większość bohaterek w komiksach z super mocami było szatynkami. A Cherry uważała że to blondynki są bardzo waleczne i one byłyby w stanie zwojować świat i uratować go od zakłady. Albo może nie wszystkie blondynki, ale Mara na pewno.
- Z moją głową wszystko w porządku, mogę cię o tym zapewnić. - po chwili jednak zacisnęła usta, bo zrozumiała tę obrazę ze strony Somerset. Blondynka sobie mogła uważać, że szatynka jest głupia, bo wierzyła w magię, właściwie to zawsze ludzie którzy w takową wierzyli byli szykanowani przez społeczeństwo, a wiedźmy palono przecież na stosie za uprawianie magii. Niech sobie zatem Mara będzie takim niedowiarkiem, Cherry wiedziała swoje, bo raz już przecież wywołała ducha, który trochę potem nabroił w jej życiu. A co jeśli to nie był duch tylko oszustka, która go niby wywołała z szatynką? Nie było czasu by się nad tym obecnie zastanawiać.
- Problem w tym, że nie mam przy sobie żadnej kasy. - stwierdziła, po czym włożyła ręce do kieszeni, gdzie były jedynie jakieś drobniaki. No cóż, postara się wtedy tak zagadać szamankę, by wyszło na to że to Mara będzie musiała zapłacić, a ona będzie jej winna na kreskę. I tak panna Somerset trafiłaby na listę osób, którym Whitehouse jest dłużna pieniądze, a trzeba było przyznać że ta lista była trochę długa, więc szybko się blondynka swojej kasy nie doczeka. Chwilę potem usłyszały jakiś szelest i Cherry złapała blondynkę za rękę.
- Słyszysz? Ktoś się zbliża. - wyszeptała z szacunku dla duchów, które pewnie przesiadują w tym miejscu, a te liczby były jakimś kodem do połączenia z nimi i nawiązania kontaktu.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ