kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
Minęło trzy tygodnie. Trzy długie tygodnie, w trakcie których Anice ani nie wróciła do domu, ani nie zwróciła się o pomoc do dziadków, ani nie odezwała się w żaden sposób do Camelii. Tymczasowo pomieszkiała u Geordie na kanapie, ale… sama nie potrafiła tak dłużej wytrzymać. Potrzebowała pokoju do wynajęcia. Najlepiej na wczoraj. Nie mogła się jednak do tego zmusić, bo… wierzyła głęboko, że prędzej niż później pogodzi się z mamą i będzie mogła wrócić do siebie.
Nie chciała jednak wikłać w to Sage. Już i tak dziewczyna stała między młotem a kowadłem będąc pośrednikiem między matką i córką. Musiała sama jakoś wybadać sytuację. Bo duma minęła w ciągu kilku dni. Później było przerażenie, później zaczęła się tęsknota. Nigdy wcześniej tak długo nie rozmawiała z matką. Nawet jak pojechały kiedyś z Sage na kolonie wakacyjne, to dzwoniły do siebie prawie codziennie! A teraz minęło prawie cztery tygodnie. Bez jednego smsa. Bez codziennych ploteczek. Wielokrotnie przechodziła koło salonu, w jakim pracowała matka, ale nie miała nigdy odwagi wejść do środka. Brakowało jej rozmów i tej bliskości. Ale po tym, co powiedziała, nie umiała jednak przeprosić.
Tak czy siak, chciała wyczuć nastrój Camelii i w trakcie swojej przerwy w restauracji zamknęła się na zapleczu i stwierdziła, że to ten dzień, kiedy wreszcie odezwie się do mamy. Wykręciła z pamięci jej numer i kilka razy go skasowała, zanim wreszcie udało jej się nacisnąć zieloną słuchawkę. Obgryzając i tak już mocno sfatygowane skórki wokół paznokci oparła się plecami o drzwi wejściowe do zaplecza, aby nikt jej nie przeszkodził i z mocno bijącym sercem przyłożyła słuchawkę do ucha.
Odbierze? Nie odbierze?

Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#7

To były ciężkie trzy tygodnie dla Camelii. Starała się dużo pracować, bo jak wracała do domu to i tak nikogo nie było. Było to dla niej nowe doświadczenie - zazwyczaj któraś z córek była, najczęściej właśnie Anice, jako że jej bliźniaczka pracowała na nocki, a nawet jeśli akurat nie miała zmiany na stacji, to spędzała czas ze znajomymi. Ta dziewczyna miała niespożytą energię, matka na jej miejscu dawno by padła trupem, dostała zawału od ilości wypitych kaw i coś tam by się jeszcze na pewno znalazło, no ale jednak młodość rządziła się swoimi prawami.
Camelia próbowała podpytać jedną z sióstr, co się dzieje u tej drugiej, niezależnie od tego, że miała niby nie sprzedawać tajemnic, nie kablować, nadawać i taj dalej. Wierzyła jednak, że gdyby coś się działo, coś niedobrego, to na pewno zaraz by doniosła matce. Przecież wtedy żadne obietnice czy zasady nie obowiązywały, prawda?
Kobieta wracała właśnie do mieszkania po ciężkiej zmianie u fryzjera. Młodsza już nie była, a 8 godzin na nogach, lekko się pochylając powodowały ból kręgosłupa, więc jedyne o czym teraz brunetka marzyła, to prysznic i łóżko, jakiś serial i kolacja. W związku z czym miała sporą torbę zakupów spożywczych, które kosztowały fortunę i były zdecydowanie zbyt duże dla jednej osoby. Może przygotuje dla Sage znowu jakiś lunch, w końcu ostatnio wyjadała jej to, co matka sobie przyniosła do fryzjera.
Chwilę trwało, zanim odłożyła torby i wygrzebała telefon z torebki. Nawet nie spojrzała na wyświetlacz, ale jedno mogła zapewnić - wcale nie spodziewała się, że to może być jej córka, ta córka.-Halo?-zapytała lekko, przytrzymując aparat ramieniem do ucha, odkładając klucze na półeczkę i zabierając się za rozkładanie zakupów do szafek i lodówki.

Anice Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
Im dłużej trwało połączenie i Camelia nie odbierała, tym serce Anice biło jeszcze bardziej oszalale. To było niemożliwe, żeby pół restauracji nie słyszało tego łomotu. Dłoń, którą podtrzymywała telefon tak się spociła, że urządzenie prawie wyślizgnęło się spomiędzy jej palców i musiała przenieść aparat do drugiej ręki przykładając do ucha.
Już wymyśliła sobie milion powodów, dla których mama nie mogła odebrać telefonu - a nawet nie musiała się starać, wiedziała przecież, że w pracy Camelia wycisza urządzenie, że potrafi zostawić go w torebce i przez kilka godzin o tym zapomnieć, że wyszła wynieść śmieci i nie brała na tak krótki dystans smartfona ze sobą. Wszystko po to, żeby nie dopuszczać do siebie prostej myśli - że mama nie chciała odebrać od niej telefonu, bo wciąż była na nią wściekła.
Jednak słysząc po drugiej stronie połączenia głos Camelii, serce Anice na moment stanęło, podskoczyło do gardła, wywinęło koziołka, zapadło się do brzucha i wróciło w ciągu zaledwie jednej sekundy. Krótkie słowo w wykonaniu matki niewiele pomogło rozeznać się w tym, w jakim nastroju jest obecnie Camelia.
I co teraz, geniuszu?!, zdała pytanie samej sobie czując narastającą panikę. Przez chwilę nie mówiła nic, a potem palnęła pierwszą głupotę, jaka przyszła jej do głowy, bo - a to nowość! - wciąż była głupim tchórzem!
- Sorry, wylałam piwo na telefon, zaczął świrować i pewnie wybrał twój numer przez przypadek - chociaż mama nie mogła tego zobaczyć, dla dodania “wiarygodności” tej wymówce wywróciła oczami, choć policzki piekły ją od gorąca, jaki w nie uderzył pod wpływem tej marnej wymówki, w którą Anice sama nie uwierzyła. Nie wiedziała, co jeszcze powiedzieć, więc po prostu… milczała, ale nie zakończyła połączenia.

Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Żeby złapać Camelię w takiej sytuacji, że z miejsca odbierze telefon, trzeba było mieć spore szczęście, bo jednak jej styl życia, powodował, że nie zawsze to było możliwe, ani było jej priorytetem. Za każdym razem jednak gdy widziała nieodebrane połączenie, to niezależnie czy znała numer, czy nie, to oddzwaniała, więc nawet jeśliby się Anice nigdy nie doczekała krótkiego "halo", to wkrótce sama musiałaby to powiedzieć. Chyba by przecież odebrała telefon od mamusi, prawda? W końcu poniekąd sądzi, że to matka powinna ją przeprosić, tak?
Jako, że wciąż nie usłyszała żadnego głosu po drugiej stronie słuchawki, wzięła aparat w dłoń, aby móc spojrzeć na wyświetlacz. Widząc imię swojej pierworodnej córki, trochę się zdziwiła. Szczerze mówiąc, to nie bardzo wiedziała, jak ta cała sytuacja mogłaby się zakończyć, kto powinien wyciągnąć pierwszy rękę, jak to wyjaśnić. Sądziła jednak, że to córka powinna choć dać jej znać, że przestała już puszczać fochy i przyznać się do tego, że się uniosła. Oczywiście, Camelia sobie zdawała sprawę, że nie jest bez winy, ale na pewno nie uzna, że 100% winy leży po jej stronie, nie teraz, nie nigdy.
-Anice?-zapytała, jakby chcąc się dowiedzieć, czy na pewno nie stało się coś, co by spowodowało ten telefon. Coś innego niż chęć pojednania. Może potrzebowała pomocy, pieniędzy, może wplątała się w coś gorszego?
-Oh Anice...-jęknęła tylko, sama się lekko uśmiechnęła do siebie, bo wiedziała, że to wyjaśnienie o piwie, i przypadkowym wybraniu numeru, było dla niej naprawdę mało wiarygodne. -Wszystko jest w porządku?-zagadnęła łagodnie. Miała nadzieję, że zabrzmi to, a raczej znając temperament swojej córki, że ona potraktuje to jakie pytanie z troski, a nie dlatego, że matka ją znowu o coś obwinia. Camelia nie była aż tak złośliwa, a dodatkowo wciąż miała mocny instynkt macierzyński i oczywiście, że się martwiła o swoją małą gwiazdkę anyżu.

Anice Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
Boże, Boże, Boże…
Anice miała wrażenie, jakby ktoś uwiesił jej kamień na szyi i ten kamień właśnie przygniatał jej jelita, ale przynajmniej nie dusił. No, w teorii nie dusił, bo w praktyce nie była w stanie wydusić z siebie słowa, kiedy usłyszała to “Anice” w wykonaniu mamy. Jak ona za tym tęskniła! Nie była w stanie sama przed sobą tego wcześniej przyznać, dopóki zniekształcony przez połączenie głos nie poruszył tej struny w jej duszy, która tak bardzo została naciągnięta na przestrzeni ostatnich tygodni. Aż zasłoniła dłonią usta, żeby nie jęknąć i nie zacząć prosić o przebaczenie. Zacisnęła mocno wargi, na chwilę przyłożyła do mikrofonu telefonu kłąb drugiej ręki i odchrząknęła, żeby dojść do siebie i zacząć mówić normalnie.
Ale kiedy ponownie usłyszała to “oh, Anice”... no coś w niej pękło. Chciała tylko wybadać sytuację, ale ten łagodny ton głosu matki sprawił, że po jej policzkach zaczęły spływać łzy, które pociekły także nosem. Wierzchem dłoni je otarła i znów przez dłuższą chwilę milczała, co wcale a wcale nie wydawało się podejrzane. Ponownie wykonała swoją poprzednią sztuczkę z zakryciem mikrofonu, odchrząknęła i mimo wszystko przywołała na usta wymuszony uśmiech, żeby samą siebie podbudować w tej sytuacji, bo oczywiście - na szczęście! - matka nie mogła jej teraz zobaczyć.
- Tak, wszystko w najlepszym porządku - starała się brzmieć rzeczowo, żeby zapewnić Camelię, że radzi sobie w tej “dorosłości” doskonale, ale kogo chciała oszukać? Jej głos był rozedrgany od płaczu i emocji. Tak długo udawała, że jest dorosła, aż wreszcie zrozumiała, że w gruncie rzeczy… jest po prostu dzieckiem i cholernie tęskni za matką. Wciąż jednak duma zwyciężała nad potrzebą bliskości, więc zrobiła to, co umiała najlepiej: zaczęła kombinować. - A skoro już rozmawiamy, to potrzebuję moich świadectw ze szkoły średniej, żeby złożyć papiery… do pracy - palnęła pierwsze, co przyszło jej do głowy. - Mogłabym sama ich poszukać, ale… nie mam kluczy, jak sama wiesz. - Dodała już pewniej, chociaż i tak musiała ponownie przetrzeć zasmarkany nos.

Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia też była trochę zestresowana tą rozmową. Nigdy wcześniej takiej nie przeprowadzała, bo to ewidentnie była największa kłótnia z którąkolwiek z córek, jakie przeprowadziły w trakcie ich nie tak krótkiego życia. Starała się, aby trzymać się swoich przemyśleń, takich jak te, że nie powinna ot tak wybaczyć córce, tylko poczekać aż ta przeprosi. Bo nie oszukujmy się, w tym wypadku Anice naprawdę powinna była przeprosić - jak nie za swoje zachowanie w trakcie konfrontacji, tak za wszystko co do niej doprowadziło. Nie mogła złamać się tak, jak łamała się w tym momencie, tylko widząc imię swojej pierworodnej na ekranie telefonu.
-Na pewno?-zapytała, bo nie była pewna, czy dobrze interpretuje dźwięki, które słyszy. Może były to łzy, ale raczej nie. Prędzej jakiś harmider, może jakieś inne dźwięki z zewnątrz. Jednak z drugiej strony doskonale znała swoją córkę i raczej mogła przewidzieć jak ta się zachowa w każdej sytuacji. Prawie każdej, bo naprawdę wtedy nie sądziła że rozmowa się potoczy.
-Oczywiście. Mogę zapytać, co to za praca?-łagodnie zadała pytanie, bo była ciekawa. Nie chciała podważać prawdziwości tego stwierdzenia, czy prowokować, że ktoś taki jak Anice nie mógł sobie tak szybko załatwić jakiejś porządnej pracy - w końcu, gdyby poszła do Shadow, to by raczej nikt nie pytał o świadectwo, tylko najwyżej zerknął w jej dowód, aby upewnić się, że ma skończone 18 lat. -Kiedy chcesz przyjść po to?-no tak, zabrała klucze, które wciąż leżały w misie przy wejściu do mieszkania. Czy to było kłamstwo, czy nie, nie widziała najmniejszego problemu w tym, by Anice wpadła do ich mieszkania. Znając rozkład dnia Sage, to matka musiała być wtedy w domu.

Anice Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
I Anice zdawała sobie z tego wszystkiego sprawę. Że to ona powinna przeprosić. Tylko że to było takie trudne! A w dodatku im dłużej to wszystko trwało, tym miała większy opór przed tym, żeby zebrać się w sobie i powiedzieć to przeklęte “przepraszam”, jakby z każdym kolejnym mijającym dniem wypowiedzenie go było coraz trudniejsze! Tak jak rozmowa z matką. Z jednej strony żałowała, że w ogóle ją zaczęła, ale tak bardzo nie chciała jej przerwać, żeby jeszcze trochę posłuchać głosu Camelii.
Zdała sobie nagle sprawę, że tęskni nawet za tymi momentami, kiedy kłóciły się o jakąś pierdołę i ostatecznie pani Gilmore wlepiała Anice szlaban powołując się na jakąś moralną zasadę rodzicielską.
- Tak, zdecydowanie - zabrzmiało mniej łzawie niż wcześniej, a nawet było całkiem pewne i stanowcze, choć musiała się podeprzeć kolejnym wymuszonym uśmiechem, który miał dodać jej otuchy w trakcie tej trudnej rozmowy. Było to jednak iluzoryczne wrażenie, bo musiała zagryźć wargi, żeby nie wydobyć z siebie jakiegoś westchnienia czy kolejnej porcji płaczu.
Dla dodania sobie profesjonalnego wyglądu przetarła wierzchem drugiej dłoni oczy z łez, poprawiła włosy, wygładziła restauracyjny uniform i wyprostowała się. Musiała coś wymyślić na szybko i pierwsze, co przyszło jej do głowy, to nawiązanie do…
- Geordie powiedziała, że szukają ludzi do pracy w archiwum kancelarii, w której teraz pracuje, może uda mi się załapać - zbywające wzruszenie ramion przy tym jakże uroczym kłamstwie, które wypowiedziała bez drżenia powieki, chociaż wciąż drżał jej nieco głos. Przełknęła ślinę opierając się mocniej plecami o drzwi. - Nie wiem, kiedy tobie pasuje? Pracujesz w tych samych godzinach co zawsze? - starała się brzmieć nonszalancko, ale… serio? Przecież od lat mama pracowała w tych samych godzinach, czasem łapiąc jakąś klientkę czy znajomą dodatkowo. Wątpiła, żeby w ciągu tych kilku tygodni jej życie wywróciło się do góry nogami tak bardzo, żeby nagle zmieniły jej się godziny pracy.

Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że było to trudne, przyznanie się do błędu, czy pomyłki nigdy nie było łatwe. Zwłaszcza jak się jest Gilmore i całe życie miało się pewne wartości wpajane. Żeby liczyć tylko na siebie, aby walczyć o swoje i żeby nie dawać sobie w kaszę dmuchać. Może uparcie i brak umiejętności przyznania się do błędy to nie do końca było to, co Camelia próbowała przekazać swoim córkom, jednak to też przychodziło poniekąd bokiem. Generalnie, gdyby nie chodziło o nią samą i o jej rodzinę, byłaby z córki dumna. Zawsze szukała dobrego w każdej z córek - czasem było łatwiej, czasem mniej. To zawzięcie i obstawanie przy swoim u Anice mogło być uznane właśnie jako komplement. Tylko, że tym razem działało to przeciwko niej. I jako matka uważała, że zawsze trzeba umieć się zachować odpowiednio do sytuacji. A ta tym razem wskazywała na coś innego...
-To dobrze-zaprzestała drążenia tematu. Ona, jako kobieta mocno rozwiniętym instynktem macierzyńskim wiedziała, że jest inaczej, jednak wiedziała też że zadawanie kolejnych pytań nie spowoduje nic dobrego. Wyraziła troskę, dała możliwość córce, aby się złamała i jednak wygadała, więc każdy ruch był wykonany, jak na porządnego rodzica przystało.
-To trzymam kciuki. Geordie... Zatrzymałaś się u niej?-zapytała. Nie miała pewności, jedyne co wiedziała na sto procent, to to że Anice nie pojechała do dziadków, bo już by o tym wiedziała. Matka by doniosła już Camelii o tym, nawet jeśli by się zarzekała, że nic nie powie nikomu. Jeśli nawet Sage wiedziała, bo przecież siostry nie pokłóciły się ze sobą, a zawsze za to łączyła je pewna więź, to się z tego nie wygadała. Jednak było to do przewidzenia, skoro były przyjaciółkami i Feldstein zaangażowała się w znalezienie Anice pracy.
-Tak, po 18 jestem raczej zawsze w domu-powiedziała. No a po 20, to już niemal zawsze. Choć żadna z dziewczynek nie wiedziała o tym, że ich matka się kimś spotyka i może się zdarzyć, że któregoś wieczoru będzie spędzać czas z Aidenem. Jednak to na pewno nie była rozmowa na telefon.

Anice Gilmore
kelnerka — Beach Restaurant Lorne Bay
24 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
coś nie może znaleźć swojego miejsca na świecie, choć szuka wytrwale! tymczasowo (?) kelneruje w przybrzeżnej restauracji i szuka odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jest Anice Gilmore
Jak to się działo, że mimo iż Camelia znajdowała się kilka kilometrów stąd, albo w salonie kosmetycznym, albo w domu, a Anice tak dokładnie wiedziała, jaką mama przybrała teraz minę? I jak wyglądały jej oczy, kiedy mówiła to dlaczego aż tak bardzo spokojne “to dobrze”, chociaż obie wiedziały, że to nie do końca była prawda. A jednocześnie cieszyła się, że ucięły akurat ten temat. Bo nie umiałaby dłużej utrzymać głosu we względnie stabilnym tonie, bez ponownego wchodzenie w drżenie wzruszenia, wstydu i poczucia zażenowania samą sobą.
- Tymczasowo - udzieliła dość wymijającej odpowiedzi ponownie już wzruszając ramionami w odruchu, jakby rozmawiały ze sobą twarzą w twarz. - Choć docelowo myślałam o tym, żeby przenieść się do Cairns. - Kłamstwo! Ale powiedziane tylko po to, żeby wzbudzić w Camelii trochę obaw i może poczucia tęsknoty za córką, która przecież mieszkała kilka przecznic dalej u przyjaciółki. - Są tam lepsze oferty pracy, a nie opłaca mi się… - nie dane jej było dokończyć bo ktoś nagle naparł na drzwi od tyłu, a Anice wystraszyła się tego niespodziewanego gestu i wydała z siebie krótkie “och!” marszcząc brwi i przyciskając mocniej telefon do ucha.
- Anice? To ty? Szukają cię na sali… - usłyszała głos Holly dobiegający zza drzwi. Wygładziła uniform i odsunęła się, żeby wpuścić koleżankę do środka, ale przypomniała sobie, że przecieć wciąż ma matkę na linii.
- Muszę kończyć. Pa. - Rozłączyła się pospiesznie, w duchu ciesząc się, że koleżanka z pracy przerwała im tę rozmowę, bo sama nie wiedziała, co więcej powiedzieć, a z drugiej strony… nie potrafiła bez bólu w sercu wcisnąć tej przeklętej czerwonej słuchawki, żeby przerwać połączenie, jakby oznaczało to jakiś koniec, przed którym nie było już powrotu.
A przecież to “pa” w jej wykonaniu zabrzmiało ciepło; zupełnie tak, jakby między matką i córką nie było żadnego konfliktu…

/zt Camelia Gilmore
ambitny krab
coconut
nope
ODPOWIEDZ