onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Byłoby prościej, gdyby czuła więcej. Tymczasem Desiree coraz częściej wpadała w swoistego rodzaju odrętwienie i wzruszyła ramionami nawet wtedy, gdy jej partner dotykał pięścią jej twarzy, choć obiecywał jej uczciwie, że tego nie zrobi. Miał pozwolenie na kopanie jej, bo jako lekarz doskonale wiedział gdzie uderzyć, by nie poczynić w jej organizmie zbyt dużych szkód, ale wciąż błagała go o to, by zostawił miejsca, których nie można było wytłumaczyć. Tyle, że na jego pięść reagowała ostatnio wzruszeniem ramion, a to irytowało go niesamowicie. Ciągle wrzeszczał, że powinna być obecna i inaczej to wszystko przeżywać. Obiecywała poprawę, ale zupełnie nie mogła zmusić się do reakcji.
Zastygała zwykle w zwierzęcym wręcz przerażeniu. Czasami właściwie czuła się jak zaszczute zwierzątko, które w chwili ataku próbuje wtopić się w tapetę. Niestety na ścianie mieli jedną z tych bardziej krzykliwych, więc drań zawsze ją znajdywał. Pozwalała mu wtedy na znęcanie się nad sobą i przypominała sobie o wrzasku i płaczu. Najwyraźniej jednak licha z niej była aktorka, bo rano musiała przykrywać śliwę pod okiem całkiem nieumiejętnym makijażem.
Po raz kolejny przekonywała się, że ludzie jednak nie zwracają uwagi na takie drobiazgi, a przynajmniej nie w takim miejscu jak Shadow. Tutaj na porządku dziennym były rozróby, więc widok poturbowanej kelnerki nie był niczym niecodziennym. Raczej świetnie się wpisywała w schemat tego miejsca, gdzie rządzili nabuzowani testosteronem mężczyźni. Ogierzy, którzy po powrocie do domu tłuką swoje żony. Takie były stereotypy, bo Desi wiedziała, że prawda jest nieco inna. Jej James był poważanym lekarzem i właścicielem ślicznego domku z ogródkiem. Bajką dla każdej nieświadomej dziewczyny i była wręcz przekonana, że koleżanki jej go zazdroszczą. Tyle, że żadna nie wiedziała, że zamienił się w kreaturę człowieka po stracie swojego pierworodnego.
Ten siniak pod okiem wytłumaczyłyby na kilka sposobów, ale żaden z nich nie uwzględniał agresywnego męża. Lekarze czegoś takiego nie robią. Jak i policjanci, Desiree z jednym z nich teraz pracowała ku jego ogromnemu niezadowoleniu. Miała nadzieję, że na Jasperze wyczerpała swój pech i nie spotka już ją żadna zmora z przeszłości.
Myślała tak do momentu, gdy po powrocie z papierosa i przypudrowaniu noska stanęła przed zadaniem obsłużenia pewnego bydlaka z czasów minionych. Z żałoby, bo dobrze pamiętała, że ten mężczyzna bardzo wnikliwie badał sprawę śmierci jej dziecka widząc w niej główną winowajczynię całego zajścia. Nie, żeby postrzegała się sama inaczej, ale to co on robił było tak brutalne i bezduszne, że z miejsca odeszło jej odrętwienie i pojawiła się wręcz nieludzka furia. Ten człowiek ją przyprawiał o ciarki, z tym, że obecnie przerażenie zaczęła zastępować wściekłość.
Tak dotkliwa, że była pewna, że psychiatra byłby z niej dumny. Hej, nie jest robotem i coś czuje. Nie tylko zaś czuła, a musiała zareagować i zanim złapała się rozsądku jak kotwicy, podeszła do tego mężczyzny, do tego pieprzonego i przekupnego idioty, by podać mu drinka.
Dosłownie na twarz, bo chlusnęła jego martini jakby robiła to całe.
- Smacznego, skurwysynu - śmieszne, że akurat teraz poczuła chęć walki, nie wtedy, gdy omal złamano jej nos. Najwyraźniej jednak Hemingway miał jakieś specjalne umiejętności w doprowadzaniu jej do szewskiej pasji.

August A. Hemingway
Agent Federalny — Australian Federal Police
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Znudzony praworządnością agent federalny, który dał się przekupić.
004.

Byłoby prościej, gdyby czuł więcej. Zamiast tego zapadał się coraz głębiej, przestając zwracać uwagę na cokolwiek, co nie miało bezpośredniego wpływu na niego samego.
Dawno przestał zastanawiać się nad słusznością własnych poczynań. Nie walczył z wyraźną zmianą, jaka w nim zaszła, akceptując, że nie był już wzorem do naśladowania. Początkowe lata służby udowodniły mu, że praworządność, na której w tamtym czasie mu zależało, była ułudą. Wprawdzie byli wśród nich szaleńcy, uważający, że walka o sprawiedliwość oraz przestrzeganie narzuconych zasad to chwalebne postawy umacniające najważniejsze filary humanitarnej ludzkości, ale dla niego stały się nic nieznaczącymi hasłami mającymi m o t y w o w a ć do cięższej pracy, za którą ktoś innych zgarnie nagrodę. August nie zamierzał dłużej pracować dla cudzej korzyści.
Z tego względu – zamiast w biurze, zakopany w dokumentacji, której żaden z pracowników agencji federalnej nie lubił przeglądać – spędzał wieczór w klubie słynącym z dobrego alkoholu, pięknych kobiet i c i e k a w e g o podejścia do klientów. Z mężczyzną ubranym w niechlujnie zapiętą koszulę oraz krawat, którego węzeł dawno został rozplątany, rozmawiał o przebiegu niedawnych wydarzeń. Poświęcał mu jedynie część uwagi; trudno się temu dziwić, gdyż Shadow słynęło z rozrywek rozpraszających koncentrację. Od czasu do czasu przytakiwał lub uśmiechał się, aby pokazać zainteresowanie tematem, mimo że jego zdaniem omawianie r o z w i ą z a n y c h problemów było idiotyczne i wręcz prosiło się o wywołanie kolejnych. Nauczył się, że osoby mówiące najwięcej, mają najmniej do powiedzenia. Dlatego zachowywał ostrożność i odzywał się tylko wtedy, kiedy musiał. Wolał zasłaniać usta szkłem wypełnionym alkoholem, a bez szklanki w ręku czuł pustkę, którą próbował zagłuszyć miarowym stukaniem o blat.
Kątem oka dostrzegł blondynkę niosącą jego zamówienie. Niecierpliwił się. Wyprostował plecy, chcąc jak najszybciej przechwycić alkohol, jednak, zamiast wylądować w jego dłoni, znalazł się na jego twarzy, włosach i ubraniu.
— Kurwa mać! — wrzasnął, odbierając towarzyszącemu mężczyźnie chęć kontynuowania rozmowy. Zerwał się z miejsca. Zaskoczony zajściem, odruchowo chwycił kelnerkę za ramię, nie pozwalając jej odejść. Wolną dłonią starł alkohol z twarzy, czując, że zaczynając piec go oczy. — Idiotka — syknął, lustrując twarz o delikatnych rysach, do których zajadłość prezentowanego mu uśmiechu w ogóle nie pasowała.
Nie poznał jej; widział te oczy, jasne włosy okalające smukłą buzię o zapadniętych policzkach, ale nie powiązał ich z kobietą niegdyś będącą lekarzem. Być może to kwestia drastycznej różnicy środowisk, przez które w jego umyśle nie odblokowały się odpowiednie zapadnie? Tak czy inaczej, patrzył na nią ze złością i niezrozumieniem. — Czego, kurwa, chcesz? — spytał, nie puszczając jej ramienia.

Desiree Riseborough
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Nie należała do osób specjalnie wylewnych. Nie wzięło się to wcale z dnia, w którym straciła swoje jedyne dziecko. Już wcześniej była jedną z tych person, które poświęcają czas działaniu, a nie gadaniu. W dużej mierze wynikało to z pracy, która wręcz wymagała od niej szybkiego reagowania. Nie była psychiatrą, by toczyć z pacjentami głębokie dysputy nad ich organami, a praca w szpitalu nijak się miała do egzystencji Meredith Grey, która pomiędzy badaniami rozwiązywała sercowe problemy swoich pacjentów.
Rozkroić, zszyć, puścić do domu albo odwieźć do kostnicy.
Proste i wręcz żołnierskie polecenia wryły się w jej umysł tak bardzo, że gdy zobaczyła Augusta zareagowała wręcz instynktownie. To nie tak, że przygotowała sobie w zanadrzu wielką mowę o tym jak próbował zniszczyć jej życie. Niby w czym to miało pomóc? Nie była idiotką, wiedziała, że tacy ludzie jak on rzadko odczuwają coś na wzór wyrzutów sumienia. I ona, choć nie należała do takich złych ludzi, swoją moralność pożegnała już dawno.
Czego więc mogła spodziewać się po nim?
Krzyku. Tak, tego mogła się domyśleć i przed tym powinna się jakoś obronić, ale pozwoliła mu złapać się za ramię.
- Mam prawo oblać drinkiem każdego sukinsyna. Wybrałam ciebie - trochę szarżowała z tymi przywilejami kelnerki, ale pracowała to już na tyle długo, by wiedzieć, że tu nie szuka się dobrych obyczajów. Praca tutaj charakteryzowała się prawem dżungli- przetrwają najsilniejsi.
A Desiree musiała być całkiem mocna, skoro stała i patrzyła mu w oczy. Nie zamierzała mu pokazać, że jego uścisk boli. Czy zmieniła się na tyle, by jej nie poznał?
Do dziś dziwiła się, że na skutek tamtych wydarzeń po prostu nie osiwiała z rozpaczy i tylko niebieskie oczy stały się bardziej wyblakłe, zupełnie jak odbijało się w nich całe jej znużenie życiem.
- Lekarka, która zabiła własne dziecko? Mówi ci to coś? - dla niego to nigdy nie był wypadek i dlatego znienawidziła go do reszty. Zaś to uczucie- ta obrzydliwa chęć zamordowania go było jednym z niewielu ludzkich odruchów, jaki jest pozostał, więc uczepiła się go jak topielec chwyta się koła ratunkowego. Przez moment jednak nie pomyślała o konsekwencjach, a jednak szła na wojnę z mężczyzną silniejszym od siebie. Tyle, że tego typu ryzyko podejmowała w domu każdego dnia, więc i tu nie bała się ewentualnej kary za znieważenie władzy.
Jak dla niej powinien już od razu zapaść się pod ziemię, ale piekło tak nie działało.
Chyba właśnie dlatego przestała wierzyć w Boga, bo zabierał ludzi niewinnych i nieskalanych grzechem, a zostawiał takie cmentarne hieny, na które w gruncie rzeczy nawet szkoda byłego tego taniego drinka.

August A. Hemingway
Agent Federalny — Australian Federal Police
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Znudzony praworządnością agent federalny, który dał się przekupić.
Shadow miało i n t e r e s w goszczeniu pewnych ludzi. August nie był facetem, który trafił tutaj z przypadku wyłącznie po to, by popatrzeć na skąpo ubrane (lub całkiem ubrań pozbawione) dziewczyny i napić się mocniejszego alkoholu. Przyszedł tutaj, bo klub oferował spokój oraz dyskrecję. Gwarantował, że dobra zabawa nie wykluczy, a wręcz pomoże w prowadzeniu trudnych rozmów, za którymi stały pokaźne pieniądze. Dodatkowo sam zostawiał tutaj niemałe sumy za każdym razem, gdy przekraczał próg tego miejsca, od razu żegnając się z główną salą i przechodząc do pomieszczeń, do których dostęp nie był możliwy dla wszystkich. Lubił to. Pracownicy Shadow doskonale wiedzieli, jak sprawiać, by ich klienci byli zadowoleni – rozpieszczali ich. August lubił być rozpieszczany, nawet jeśli miał za to płacić.
Konfrontacja z rozwścieczoną blondynką tym bardziej go zirytowała. Zaburzała bowiem wyraźnie ukształtowaną opinię, jaką wyrobił sobie na temat klubu.
— Jesteś niepoważna, stuknięta! — stwierdził, rozciągając usta w prześmiewczym uśmiechu. W jego głosie szyderstwo mieszało się z odrazą; bo choć twarz, którą obserwował była godna podziwiania tak wszystko, co wychodziło ze zdobiących ją ust, nie pasowało do urokliwego obrazka. Tak, kobieta pasowała do Shadow, ale w oczach Augusta nie był to komplement. — Zabiłaś własne dziecko? Kurwa, nic dziwnego, że teraz roznosisz drinki — odparł, nie próbując przejrzeć zagadki, którą podsunęła mu pod samą t w a r z. Przesunął dłonią po ciemnej bluzce, a zdjęte z niej krople strząsnął na podłogę, z trudem powstrzymując się przed zwilżeniem nimi oblicza blondynki. Gniew przysłonił mu oczy, a wypity wcześniej alkohol nie sprawił, że chętniej wracał do przeszłości, rozwijając w myślach długą listę prowadzonych niegdyś spraw. Zamiast tego, dumał nad tym, jaką przyjemność sprawi mu rozmówienie się z osobą trzymającą pieczę nad pracownikami, którzy – czego doświadczył w najmniej przyjemny sposób – zdecydowanie wymknęli się spod kontroli.
Puścił ją.
Palce wcześniej zaciskające się na jej ramieniu pulsowały, szukając sprawiedliwości, na którą nie mógł sobie pozwolić. Bywał bezwzględny, jednak wychowanie nie pozwalało mu na agresję wobec kobiet.
— Pamiętam cię — oznajmił, kiedy odpowiednie wspomnienie niczym zakurzona teczka dowodowa, odsłoniło się przed nim. — Więc? Zamierzałaś coś tym wskórać? Jedyne, co udało ci się osiągnąć, to zyskanie mojej niechęci — powiedział, oblizując usta, na których pozostało nieco alkoholu. Potrzebował go więcej, zacznie więcej. Tak, rzeczywiście ją pamiętał. Wprawdzie szczegóły wciąż pozostawały niewyraźne, ale sceptycyzm, jaki zachował wobec matki uchodzącej za n i e w i n n ą powoli klarował się w jego umyśle. — Prócz tego, zamierzam odpowiednio pochwalić cię przed szefem. Na pewno doceni twoje zaangażowanie wobec klubu i jego gości — dodał, tym razem przeczesując palcami zwilżone, lepiące się włosy; parszywe to było uczucie.

Desiree Riseborough
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Obrzucenie jej inwektywami nie mogło przynieść efektu. Głównie dlatego, że Desiree myślała o sobie w najgorszych kategoriach. Jeszcze do niedawna z rozmysłem planowała samobójstwo, a jej chwilowa poprawa stanu zdrowia psychicznego wiązała się głównie z decyzją, którą podjęła. Tak zdesperowany człowiek nie mógł przejmować się kilkoma obelżywymi słowami, wypowiedzianymi w jej kierunku. Zresztą jej partner co dzień wypluwał ze swojego gardła gorsze określenia. Robił to tak często, że faktycznie uwierzyła w to, że nie zasługuje na żadne odkupienie.
Zesłanie do takiego podłego miejsca jak ten klub było i dla niej rodzajem kary i degradacji. Z tego też powodu mogła stać całkiem prosto, gdy stwierdzał oczywistość.
Tak, była szalona i stuknięta, ale nie obchodziło ją to na tyle, by zwracać na niego uwagę. Gdyby ją puścił to zapewne cała ta historia przeszłaby bez echa, bo dostała swoją marną zemstę.
On jednak ją trzymał i przez krótką chwilę pożałowała tego, że już nie jest lekarzem. Mogłaby wynieść skalpel i przy najbliższej okazji wpakować mu go w tętnicę, a potem go odratować. Tylko po to, by umierał powoli i w męczarniach. Na paraliż też coś by znalazła.
- Jesteś agentem, a chodzisz do tego typu melin? - warknęła, bo ten niezbyt lotny mężczyzna chyba potrzebował więcej czasu, by do niego dotarło, że nie jest obcą i że znają się bliżej.
Bliżej to znaczy za czasów śledztwa, które próbowało zrobić z niej morderczynię własnego dziecka. Zupełnie jakby wówczas nie miała sama wyrzutów sumienia, zupełnie jakby potem pierwszy raz nie dostała od partnera, który uwierzył w tę wizję. Powodów do nienawiści tego psa nazbierało się sporo i powinien dziękować na klęczkach, że w takiej sytuacji wylała mu tylko drinka.
Naiwnie czekała aż połączy wszystkie kropki.
- Mam coś zyskać? Ktoś bardziej kompetentny od ciebie uznał to za wypadek, więc śmiało, wsadzaj mnie do więzienia - prychnęła i założyła ręce na piersi, nadal była zdenerwowana, ale powoli powracała do swojego obojętnego ja. Głównie dlatego, że docierało do niej, że miał rację. Nic nie wskóra, nie przywróci życia Teddy’emu, bo tak chce. Była bezsilna i na dodatek zapewne stanęła na odcisku znajomemu szefa. Na jego słowa zaśmiała się jednak nienaturalnie.
- Ach, tak? Dorosły i silny facet będzie się skarżył na delikatną blondynkę, która wylała na niego drinka, zapewne przez przypadek? Boże, czy ty masz jaja czy nawet to przehandlowałeś pod stołem? - tyle, że cała ta rozmowa zaczynała być za głośna i zbyt stanowcza, więc wreszcie skierowała się w stronę zaplecza.
Jego decyzją było to, że zostanie tutaj czy pójdzie za nią, ale wówczas zdecydowanie nie ręczyła za siebie.

August A. Hemingway
ODPOWIEDZ