Strażak — LORNE BAY FIRE STATION
29 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Będąc wiecznym dzieckiem ciężko jest żyć.
Nie zawsze w sklepie dostanie się ulubione żelki, ale w wieku lat trzydziestu nie wypada już płakać patrząc na pustą półkę.
Szpitale zawsze przerażały Troya. Kojarzyły mu się jedynie z rozpaczą, śmiercią, stratą. Z nieustannym czekaniem na przyjęcie do lekarza wiedząc, że ma się w środku jakiegoś śmiertelnego robaka i wierząc ślepo w to, że najlepszy lekarz w okolicy zdoła go wyleczyć.
Kiedy wybierał zawód strażaka nie sądził, że przyjdzie mu bywać w tym miejscu tak wiele razy i to w nieprzyjemnych okolicznościach. Zdarzały się oczywiście momenty w których ludzie wychodzili z opresji cało, a potem dziękowali poszczególnym strażakom czy lekarzom, ale były to przypadki, które mógłby policzyć na palcach jednej dłoni.
Tym razem natomiast nie pojawił się na szpitalnym korytarzu przypadkiem. Od kilkunastu dni jak nie kilku tygodni przychodził tutaj za każdym razem pod byle pretekstem. Jakiś czas temu podczas jednej akcji gdzie przyszło mu ratować wraz z kumplami jedną ze starych kamienic, belka spadła mu na głowę i musiał przyjechać do szpitala żeby mu ją zaszyto. Robiła to jedna z ładniejszych pań z kamizelką z napisem Ratownik Medyczny.
Troy był typem cichego faceta, który wolał słuchać niż opowiadać o sobie, ale kobieta była tak promienna i urocza, że Hover otworzył się przed nią opowiadać różnorakie historię na swój temat. Jedne śmieszne, drugie jeszcze zabawniejsze i tak oto Nina wpadła mu w oko, a on starał się udawać, że chce być dla niej jedynie dobrym znajomym. I choć niektóre rozmowy działy się w nieco nieodpowiednich momentach to Hover miał wrażenie, że kobieta również go lubi. Oszukiwał samego siebie, że to jedynie zwykła znajomość,ale przynajmniej nadal mógł przychodzić do kobiety i nie było niezręcznych sytuacji.
Powoli kończyły mu się wymówki i nawet jednego razu o mało co nie zaprosił jej na randkę, ale z nieba spadł mu jego szef wysyłając dokumenty, że regularnie będą musieli się badać. I tak oto szedł odebrać wyniki i całkowicie przypadkiem wszedł na oddział w którym zazwyczaj przebywała Nina. Zapukał cicho w drzwi, a potem słysząc głośniejsze zaproszenie wszedł do środka z uśmiechem na twarzy.
- Hej! Jak Ci mija popołudnie? Spokojnie? - Spytał z troską, bo w ich pracy spokój jest najważniejszy. I nie tylko w sytuacjach kiedy trzeba go zachować, ale również w czasie dyżuru. Brak telefonu oznacza dobre wiadomości.
- Bo nawet jeśli jest nawał pracy to wiesz, że mi to nie przeszkadza. - Dodał przypominając sobie te wielokrotne rozmowy w czasie w których Nina szyła komuś rane, a on stał nad nią opowiadając o tym co robił dzień wcześniej.


Nina Maclerie

*wybacz, że dopiero teraz ale byłem na urlopie i dopiero wróciłem
ambitny krab
Troy Hover