komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Nie potrzebował tego. Tak właściwie, gdyby miał do wyboru kastrację i ponowne spotkanie ze swoją podwładną to zdecydowanie rozważałby pierwszą opcję. Wszystko dlatego, że rozmowa z nią przywołała wydarzenie, które próbował bezskutecznie wyrzucić ze swojej pamięci. Niesamowite, że potrafił przestawić swoją głowę na tryb zapominania o sprawach ważnych, a w tym konkretnym przypadku nie był w stanie tego zrobić. Raz uświadomiona sobie prawda powracała i zadawała mu ból. Na nic zdały się jednak jego wyrzuty sumienia i chęć zadośćuczynienia. Poczyniona krzywda była tak ogromna, że nawet Remington- ten sam bananowy chłopczyk bez cienia refleksji nad sobą- nie potrafił sobie tego wybaczyć.
Jak więc mógł kogokolwiek prosić o wybaczenie?
Zapewne dlatego jak dotychczas nie zjawił się u Saskii, bo nie znalazł odpowiednich słów. Był przekonany (co więcej), że nigdy nie wyłuska z piersi odpowiednich przeprosin, bo były one bezwartościowe i gdyby mógł, to od razu rzuciłby je do kosza. Nic więc dziwnego, że samo spotkanie z Autumn napawało go przerażeniem, ale znał protokół. Nie był aż tak stary, by go tworzyć (rzecz jasna), ale już jako zastępca uczył się go na pamięć i wiedział, że w przypadku naruszenia godności wyżej postawionego kolegi należy przeprosić. Tak naprawdę za ten atak mógłby ją zwolnić dyscyplinarnie, ale niech dziewczyna zna jego łaskę.
Tak sobie i wszystkim przynajmniej wmawiał, bo chodziło głównie o jej milczenie. Gdyby jej się wymsknęło przypadkiem, że jako komendant lubi sobie gwałcić dziewczyny to zapewne skończyłaby się jego udana kariera. Podobnie jak prochy, pewnych rzeczy się po prostu nie tolerowało i fakt, że obecnie był czysty tak naprawdę niczego nie zmieniał.
Jedna jaskółka nie czyniła wiosny, a w jego życiu nadal panowała mroczna i sroga zima, niezależnie od stanu zakochania do jakiego doprowadziła go Ainsley. Jak na razie znajdował się na granicy i przypuszczał, że Autumn może sprawić, że znowu zechce ją przekroczyć i ubić ją krzesłem.
Nie wiedział, co dziewczyna miała w sobie, ale działała na niego ostatnio jak płachta na byka. Cóż, przynajmniej wiedział, że i jej uczucia są odwzajemnione w tej kwestii, więc nieco zacierał rączki na te przeprosiny, które mogły okazać się niezłym cyrkiem. Wiedział przecież, że według niej nawalił po całości i należało mu się, ale musiała się ukorzyć, by nie stracić pracy. Zaś pokorna Autumn to było zjawisko rzadsze niż zorza polarna w Australii, więc drgnął niespokojnie, gdy zegar wybił trzynastą.
Na tę godzinę właśnie ustalił ich spotkanie i obecnie już tylko czekał na pukanie do drzwi, które miało zmienić wszystko.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
41

Autumn nienawidziła Dicka Remingtona każdą cząstką w swoim zgrabnym ciele. I Bóg jej świadkiem – albo i nie znając podejście Goldsworthy do spraw duchowności – że naprawdę miała ku temu wszelkie powody. Sprawy wcale nie ułatwiało to, że spędziła dwa tygodnie na przymusowym wolnym we własnych czterech kątach. Praca przynajmniej pozwoliłaby jej nie myśleć o tym, jak paskudnym zwyrodnialcem był Dick. Tymczasem Autumn została wysłana na wolne, podczas którego musiała zrobić sobie szkolenie z code of conduct, zakończonego testem online, którego wyniki musiała później przełożyć do związkowców i kadr. Poza tym wymuszono na niej przeprosiny. Nie musiały być publiczne, ale Remington musiał je potwierdzić. I chyba właśnie ten punkt był w tym wszystkim najgorszy i Autumn wiedziała, że znienawidzi siebie, gdy tylko z jej ust wydobędą się jakiekolwiek słowa przeprosin. I wcale nie pomogło jej chodzenie i psioczenie na Remingtona u swoich przyjaciół i brata. Doprawiała mu rogi, ale nikomu z bliskich nie mogła powiedzieć, dlaczego tak naprawdę. Bo prawdziwego powodu swojej nienawiści i impulsywności nie mogła podać ze względu na dobro Saskii. Gdyby tylko dziewczyna nie wymusiła na niej, że nikomu nie powie, to Autumn by nie milczała. Bo kobieta rzeczywiście musiała milczeć – ale nie ze względu na potrzebę zachowania pracy w jednostce. Tylko ze względu na Sas. Wciąż jednak uważała, że Dick jest niebezpieczny. I to nawet bardziej niż ona choć pewnie kilka innych osób mogłoby powiedzieć inaczej.
Autumn zdecydowanie potrafiła doprowadzić mężczyzn do szewskiej pasji. Potrafiła ich kusić gdy tylko chciała, ale potrafiła też ich niesamowicie wkurzać. I nawet przy tym zbytnio się nie musiała starać. A do wyprowadzania z równowagi Dicka miała chyba wyjątkowy talent i czyniła to z bezczelnym uśmiechem. Ale ta sytuacja była dosyć nietypowa. W końcu ona nie chciała tam być. Ale jeżeli chciała zachować posadę w tej jednostce i nie ciągnąć za sobą kiepskiej reputacji to musiała zdobyć się na przeprosiny. Zresztą kazano jej. Gdyby nie to, że jej kazano, i że Dick musiał potwierdzić, w życiu by się na to nie zdobyła. Prawdopodobnie wróciłaby do pracy jak gdyby nigdy nic. I tak miała zamiar unikać mężczyznę jak tylko się dało.
Stała chwilę przed jego drzwiami, zanim ostatecznie zdecydowała się zapukać. Zastosowała zasadę liczenia do dziesięciu i trzech oddechów, i gdy ją zaprosił, z bijącym ze stresu sercem przekroczyła drzwi gabinetu. Tym razem zapobiegawczo dla niej i dla niego pozostawiła drzwi na oścież otwarte. — Załatwmy to szybko — mruknęła z widocznym poirytowaniem, stając na środku pomieszczenia.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Chciałby powiedzieć, że jej nienawiść ma jakieś znaczenie, naprawdę chciałby. Tyle, że w swoim życiu spotykał się z taką ilością niechęci, że kolejna nie robiła już na nim żadnego wrażenia. Zdecydowanie łatwiej było wieszać po nim psy niż próbować go zrozumieć i był tego świadom. Jak i faktu, że prochy niczego nie usprawiedliwiają. Nie mógł jednak oprzeć się wrażeniu, że ta dziewczyna skreśliła go znacznie wcześniej, a ta historia pisana przez Saskię jedynie podbudowała jej niechęć. Z tego też powodu nie widział powodu, by jej cokolwiek ułatwiać.
Skoro ludzkie zasoby czy jak to się nazywało, wymagały od niej przeprosin to postanowił zaryzykować rozmową z nią, mimo że na sam jej widok znowu zrobiło mu się niedobrze.
Tym razem jednak był przygotowany i bogatszy w przebieg tamtego felernego dnia. Nie mogła go już niczym zaskoczyć ani wytrącić z trybu zadaniowej machiny. Zazwyczaj tak zachowywał się w pracy- na wskroś profesjonalnie i bez zbędnych uczuć. Tak właśnie zamierzał potraktować swoją podwładną, choć na jej widok wszystko się w nim gotowało.
Te emocje były niesamowitą sprawą. Od kiedy zaczęły do niego powracać, już bez wsparcia kokainy to zaczął odczuwać niespodziewanie wiele, zupełnie jakby przerwało tamę i teraz z każdej strony zalewało go to samo odczuwanie. Odkrył już, że ma po dziurki w nosie tego napięcia, ale nie miał innego wyjścia niż tyle pójść z prądem.
- Usiądź - na filmach w takich sytuacjach mieli teczkę z danymi osobowymi i przygotowanym wypowiedzeniem, poza tym mężczyźni bywali pod krawatem. Tymczasem Dick siedział przy pustym stole i nosił opięty, czarny podkoszulek, który podkreślał, że nie unika siłowni. Oni wszyscy, zresztą, musieli być szalenie wysportowani. Ta myśl jednak ostatnio nie dawała mu spać- zrobił krzywdę Saskii, bo był od niej silniejszy.
Nie zamierzał jej prosić o zamknięcie drzwi. Sam wstał i to zrobił, a potem się o nie oparł. Musiała go wysłuchać, a wiedział, że będzie miała z tym problem.
- To co się stało…między mną, a Sas…Nie chcę twojego ani jej wybaczenia, nie musisz również tego rozumieć, ale wiedz, że będę tego żałować do końca życia, bo skrzywdziłem kogoś mi bliskiego. Najbliższego - przełknął ślinę i spojrzał na nią uważnie. Nie musiała mu wierzyć, ale musiała to usłyszeć. - I w dupie mam twoje nieszczere przeprosiny. Mam ci coś podpisać? Będziesz miała zmiany z każdym, byle nie ze mną - zakomunikował, bo cóż, mogła mu nawet obiecać poprawę, ale wiedział, że przy nadarzającej się okazji chętnie rzuciłaby go do ognia.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że tak naprawdę nie miał nawet prawa jej winić, skoro okazał się… cóż, podłym gwałcicielem. To słowo jednak stanowiło tabu w jego słowniku, więc przymknął oczy, bo nie mógł znieść tego bólu świadomości, kim stał się tak naprawdę.
Już nigdy nie miał być tamtym beztroskim chłopakiem, który czasami sobie przyćpał. Narkotyki realnie zniszczyły mu życie, a on jeszcze im w tym przyklaskiwał. Idiota.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Od niechcenia przypomniała sobie o ich rozmowie w barze. Jak łatwo było jej wtedy powiedzieć, że z niemałą satysfakcją zaciągnęłaby go przed sąd, nie obawiając się sztabu drogich prawników. Tylko, że wtedy w barze tylko się z nim droczyła bezczelnie, chcąc mu z satysfakcją dać znać, że gdyby chodziło o nią, to by walczyła o siebie, nawet jeśli miałaby stracić pracę i przegrać sprawę. Bo chodziło o sprawiedliwość. Tylko, że teraz czuła się całkiem bezsilna. Zwłaszcza stojąc przed nim i wiedząc, że Dick jest bezkarny, bo Saskia nigdy nie zdecyduje się pójść na policję i zgłosić napaści. I za to nienawidziła Remingtona jeszcze bardziej – bo prawdę powiedziawszy, mylił się w ocenie jej osądu. Nawet gdy wyznał jej prawdę o byłej dziewczynie i utraconym dziecku, Autumn się starała. Naprawdę się starała, usprawiedliwiając go, że był wtedy na dnie i było to dawno i choć uważała, że powinien udać się po psychologiczną pomoc i skończyć z nałogiem, to wciąż łudziła się, że może ma jeszcze szansę się zmienić. Czasami się łudziła. Tylko, że sprawa z Saskią przelała czarę goryczy i sprawiła, że naprawdę go skreśliła. Zresztą, miała wrażenie, że po ostatniej akcji, uczucie jest odwzajemnione i teraz Dick też jej nienawidzi. I trochę przez to obawiała się tego, jak będzie wyglądała ich współpraca.
Musiała przyznać, że poczuła się lekko osaczona, kiedy wstał i zamknął drzwi za nią. Czy w ogóle powinni zamykać drzwi, kiedy znajdowali się sami w jednym pomieszczeniu? Ostatnim razem nie skończyło się to za dobrze i gdyby nie Mia to prawdopodobnie skończyłoby się dla Autumn o wiele gorzej. Tymczasem spoglądała na niego z podejrzliwością, mimo wszystko trzymając gardę, choć musiała przyznać, że nie czuła się pewnie w jego towarzystwie – nawet jeśli robiła dobrą minę do złej gry.
W istocie go wysłuchała i zaciskała mocno usta, by nie przerwać mu owej wypowiedzi, choć usłyszenie, że nie oczekuje – nie, poprawka, że nie chce – wybaczenia od Saskii było rozczarowujące i Autumn na powrót poczuła coś w rodzaju rozgoryczenia. — Nie mam zamiaru wdawać się w dyskusję na ten temat. Zresztą dobrze wiesz, co o tobie myślę — odparła przez zaciśnięte zęby, odwzajemniając jego spojrzenie i wzruszając ramionami. — Gdybyś naprawdę żałował, to byś coś zrobił — dodała jeszcze tonem zirytowanym, mając na myśli w zasadzie jedno rozwiązanie. — Cóż, ale ja nie mam w dupie twojego niepewnego potwierdzenia, więc dla formalności przepraszam, że kopnęłam cię na oczach całej załogi — powiedziała z kamienną twarzą, choć w jej oczach odbił się błysk satysfakcji. Już teraz wiedziała, że będzie schodzić mu z drogi i nawet nie musiał obiecywać jej tych osobnych zmian. Co prawda w pracy nie zrobiłaby niczego nieprofesjonalnego i nie dałaby mu zginąć w kryzysowej sytuacji i prawdopodobnie własnoręcznie by go wytaszczyła z płonącego budynku, ale chyba lepiej było tego nie sprawdzać. Bo w oczach Autumn, Richard Remington był podłym gwałcicielem i tchórzem zarazem. I zwyczajnie nie potrafiła spojrzeć na niego w żaden inny sposób. Nawet jeśli zasłaniał się tym, że działał pod wpływem narkotyków to dla Autumn nie miało to żadnego znaczenia i nie zmieniało to oceny jego osoby.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Nie, nie darzył Autumn nienawiścią, choć początkowo tak mu się wydawało. Tak było prościej- być wściekłym na dziewczynę, która odkryła przed nim prawdę. Nie bez przyczyny w pierwszej kolejności zabijano posłańców złych wiadomości, a tym właśnie dla niego była jego podwładna. Odsłoniła przed nim zasłonę, która gwarantowała mu kokaina i teraz musiał powoli nauczyć się żyć ze świadomością, że obrócił w perzynę coś, co było mu ekstremalnie drogie. Nie było to łatwe i mógł wyładować się na niej, by poczuć chwilowy spokój.
Tyle, że nie zmieniłoby to prawdy. Richard Remington najbardziej nienawidził samego siebie i nie znał na to żadnego remedium. Świadomość, że uczucie to z nim zostanie była wręcz druzgocąca i sprawiała, że nie mógł na nią patrzeć. Te wszystkie emocje kotłowały się w nim bez reszty i nie mógł nic na to poradzić. Wiedział od prawnika, że powinien żyć jak dotychczas, bo nie było żadnego dowodu i nie dojdzie do skazania, ale czy tego chciał? Po prostu zamknąć ten rozdział i udawać, że Saskia nie istnieje?
Wcześniej kierował się dość pierwotnymi instynktami i liczyło się tylko jego przetrwanie, niezależnie od tego ile osób podeptał na swojej drodze. Nie odczuwał wyrzutów sumienia ani nie karmił się wspomnieniami- parł do przodu jak ten żywioł nie bacząc na zniszczenia. Teraz jednak coś się zmieniło i nie chodziło już o to, że był ekstremalnie trzeźwy. Wyrosło w nim sumienie i choć pragnął zdusić ten oset w zarodku rozwijało się ono prężnie i obecnie nie mógł już patrzeć na świat oczami degeneraty. Gdzieś łapało go współczucie, szarpało ogromne poczucie winy i odpowiedzialności, także za Autumn, bo była w końcu jego pracownicą. Może dlatego musieli ograniczyć swoje kontakty do minimum, bo wiedział, że nie zniesie już tego więcej.
Była dla niego wręcz żywą manifestacją tego, że spierdolił i że na haju przekroczył jedną z tych granic, których nie należało przekraczać. Była dla niego absolutnym wyrzutem sumienia i wiedział, że ta konwersacja jest jedną z ostatnich, ale musieli ją przeprowadzić we właściwy sposób.
Dlatego zamknął drzwi. Nie po to, by ją przerazić bądź narazić się na kolejne ciosy. Tylko po to, by to wyjaśnić i wręcz rozedrzeć opatrunki na ranie, która miała broczyć nieustannie. W końcu nie zazna spokoju ten, kto przeklęty.
- Co bym zrobił? - podchwycił. - Myślisz, że cokolwiek można zrobić, by zapomniała? A może pójdę do więzienia i przestanę dokładać się jej do czynszu? Myślisz, że to jej pomoże? - ironizował, ale wiedział, że nie chodzi o pomoc jej, ale o jego ego. Nie wytrzymałby w więzieniu ani jednego dnia, a łatka gwałciciela pozostałaby z nim na dobre. - Masz jakiś pomysł czy będziesz teoretyzować jak masz w zwyczaju? - zakpił lekko, bo wydał się nagle o lata świetlne dojrzalszy od tej dziewczyny.
Co było absurdalne, bo dalej był niedojrzałym pajacem, ale przecież umiał grać jak mało kto.
- I skończ z tymi przeprosinami - wycedził. - Powinnaś mnie zabić, ale ci nie wyszło, więc po prostu schodźmy sobie z drogi, dobrze? - poprosił i spojrzał jej prosto w oczy. Nie rzucał wyzwania ani nie prosił, raczej oznajmiał spokojnie, że ta sprawa musi zostać zamknięta.
To również polecił mu jego prawnik i pewnie wiedział lepiej jak uniknąć całego tego kłopotu. Za te słowa Dick przywalił mu w zęby, ale ojciec jakoś to wyprostował. Jak zawsze.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Stojąc tam przed nim Autumn jednocześnie chciała i nie chciała znaleźć się teraz w jego głowie. Zapewne byłoby to ciekawe doświadczenie. Ostatnie resztki nadziei na to, iż w Dicku gromadzą się jakiekolwiek wyrzuty sumienia już dawno umarły, ale gdyby poczuła trochę tej nienawiści, jaką czuł Richard do samego siebie, może popatrzyłaby na niego trochę inaczej. Z drugiej strony nie chciała patrzeć na niego inaczej niż na człowieka, który w istocie zawinił i zrobił coś potwornego. Nie miała mu czego wybaczać. A już na pewno nie chciała okazywać mu ani krzty zrozumienia, bo uważała, że zwyczajnie na to nie zasługiwał.
Naprawdę sądził, iż jest to jedna z ostatnich ich rozmów? Bo Autumn w owym momencie bardzo w to wątpiła. Obawiała się, że dopóki ich ścieżki będą się krzyżować – a jeszcze nawet nie wiedziała, jak bardzo będą – to ich rozmowy nigdy już nie będą na inny temat niż właśnie temat Saskii. I zapewne jakieś zawodowe i formalne sprawy. Rzecz w tym, że Autumn już teraz wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie spojrzeć na Remingtona jak na kogoś innego niż gwałciciela. I cóż, nawet, jeśli nie słowa to zamierzała mu o tym przypominać przynajmniej wymownym spojrzenie pełnym nienawiści.
Nie wiedziała o tym, że dokłada się do jej czynszu. Albo może wyparła to wygodnie z pamięci? Nie. Na pewno nie wiedziała i Sas musiała jej o tym nie wspominać. Niemniej, w momencie, gdy to powiedział, rzeczywiście można było zobaczyć na twarzy Autumn przelotny błysk zaskoczenia. Ale zaraz zastąpił go chłód i niechęć. To nawet nie był pozytyw w tym wszystkim. To, że był dla niej miły, nie oznaczało, że później jej nie zawiódł i nie postąpił w sposób brutalny wobec bezbronnej Saskii. — Myślę, że zadbałeś o to, by nie zapomniała już nigdy — powiedziała ostro z błyszczącymi oczyma. — A może pójdziesz do więzienia i wręczysz jej rekompensatę pieniężną, żeby nie musiała już się martwić o czynsz? — zakpiła ze wzruszeniem ramion. Przemawiała przez nią irytacja, ale jego ton i postawa zawsze doprowadzały ją do takiego stanu. Wiedziała, że tak naprawdę Sas już nic nie pomoże. Dick zawiódł jej zaufanie. Skrzywdził ją ktoś, kogo uważała za przyjaciela i to było jeszcze bardziej bolesne. Dlatego Autumn domyślała się, że nawet jakby Dick poszedł siedzieć do więzienia – czemu bardzo kibicowała w tym momencie – to niewiele by to przyniosło samej Sas.
Dobrze. — Chyba nie mogła zabrzmieć bardziej obojętnie, a jednocześnie jadowicie, co tylko zaakcentowała wzruszeniem ramion. Miał rację, że schodzenie sobie z drogi było dla nich najlepszym możliwym wyjściem. Zresztą, Autumn wciąż nie ufała sobie za bardzo i nie wiedziała czy tak naprawdę najlepszą opcją nie byłoby opuszczenie remizy. Jednakże nie chciała dać mu tej satysfakcji. — To wszystko? — spytała ze zmarszczonymi brwiami, rzucając wymowne spojrzenie w stronę drzwi. Wciąż był jej komendantem, więc liczyła na odmeldowanie.
Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Cóż, jego umysł był zależny od tego, ile zakazanych substancji w niego wtłoczył. Obecnie będąc całkiem trzeźwym i racjonalnym, nie mógł sobie tego wybaczyć. Świadomość braku kontaktu z Saskią doprowadzała go wręcz do obłędu, ale wiedział, że nie może prosić jej o wybaczenie. Jak i Autumn, bo jeśli czegokolwiek nauczył się w swoim grzesznym życiu to tego, że krzywda pozostaje jedynie po stronie ofiary, a pani strażak (choć pełna dobrych intencji) zdecydowanie nie mogła pojąć relacji, która łączyła go niegdyś z dziewczyną. Jak sama stwierdziła, była poza jego głową i mógłby jej powiedzieć wszystko, ale nie uwierzyłaby w ogrom cierpienia, jakie szarpało nim na samą myśl o utraconej przyjaźni.
Najgorsze jednak było w tym to, że Dick doskonale zdawał sobie sprawę, że jego ból niczego nie naprawi. W tej materii był niemalże bezsilny i musiał przyjąć porażkę. Czy wierzył, że dzięki temu ich kontakty staną się rozluźnione? To było raczej pobożne życzenie zakopania wszystkiego głęboko w ziemi bądź ukryciu w szafie. Na swoim koncie miał już kilka takich śmierdzących trupów, które wysypywały się przy każdej okazji z jego komody. Nie sądził, że komukolwiek zaufa na tyle, by o nich opowiadać. Być może Divinie, ale ona umiała usprawiedliwić każdy jego czyn uzależnieniem, co sprawiało, że jeszcze bardziej nienawidził siebie. Był winny, a jak to dziecko szukał ciągle możliwości uniknięcia odpowiedzialności.
Taki był z niego gówniarz mimo faktu przekroczenia przez niego trzydziestki. Nadal (poza nałogiem, oczywiście) życie nie dokopało mu na tyle, by zacząć wyciągać z tego daleko idące wnioski. Jak na razie szarżował i zdał sobie prędko sprawę, że niepotrzebnie przyznał się Autumn do tego rodzaju słabości jak pomoc charytatywna. Wymierzona w jedną dziewczynę, którą poznał w Shadow jeszcze za czasów, gdy był tam mile widzianym gościem. Nietrudno było zauważyć, że barmanka potrzebuje rozpaczliwie lokum i opieki, a on w przypływie swoich dobrych dni po odwyku odważył się jej pomóc. Potem zaś to wszystko spieprzył, zniszczył, rozdeptał w drobny mak, bo jednak kokaina była ważniejsza.
- Jeśli wniesie oskarżenie to tak, pójdę do więzienia. Zadowolona? - warknął, bo miał dosyć przypominania mu o poniesionej winie. Tak, nie mógł o tym zapomnieć i każdy jego dobry uczynek wobec Saskii jedynie potęgował fakt tego jak mocno potem ją skrzywdził. W końcu co innego zadać cios nieznajomemu, a co innego zrobić to z osobą, która mu ufała bezgranicznie. - Tylko proszę przestań się w to mieszać, bo jej to nie pomoże. Twój moralny kompas wytrzyma takie milczenie? - zironizował, bo zdążył już ją poznać i rozumiał, że odtąd stanie się jej wrogiem numer jeden.
Powinna nawet być szczęśliwa z tego powodu, bo Dick karygodnie traktował jedynie przyjaciół.
Podniósł głowę i spojrzał na nią wyzywająco. Czekał aż go uderzy albo powie coś, co sprawi, że będzie musiał ją wylać i już nie będzie patrzeć w te oczy, w których widział tylko pogardę.
- Możesz się odmeldować - rzucił w końcu i dał jej wyjść, ale czuł, że to jeszcze nie koniec. Póki to pracowała, musieli koegzystować i to zaczęło przyprawiać go o ciarki.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Rzeczywiście – choćby nie wiadomo, jak silne tliło się u Autumn pragnienie zrozumienia, to przecież nie potrafiłaby być obiektywna względem Dicka Remingtona już nigdy więcej. Mogła sobie udawać nawet, że zawsze stara się wejść w czyjeś buty, ale w tym przypadku wobec każdego członka Remingtona była już od pewnego momentu uprzedzona. To uprzedzenie zawiniło się w o wiele bardziej negatywne uczucie w momencie, gdy Saskia wyznała jej prawdę o tym, co się wydarzyło. Nie potrafiła więc zrozumieć ani tego co się stało, ani tego, co kierowało Dickiem; nie potrafiła też zrozumieć, że prawdopodobnie jego cierpienie było szczere na wspomnienie o wyrządzonej krzywdzie Sas oraz na myśl o zakończonej z nią relacji. Nie potrafiła – i w zasadzie to nawet nie chciała spróbować tego zrozumieć, gdyż utraciła wszelką nadzieję, iż Dick kiedykolwiek będzie w stanie odkupić swoje winy.
Nie potrafiła go usprawiedliwić. To znaczy… nie tak do końca. Bo przecież Autumn rozumiała, że uzależnienie Dicka było problemem, i że to używki sprawiały, że nie myślał jasno i nie panował nad sobą, że jego umysł zwyczajnie nie ogarniał granicy między tym, co dobre, a co złe. Rozumiała, że zapewne na trzeźwo moralność nawalała mu tylko trochę, a pod wpływem szkodliwych substancji próżno było u niego szukać kręgosłupa moralnego. Wszystko to zdawało się względnie zrozumiałe, ale mimo wszystko Autumn nie potrafiła tego uznać za argument usprawiedliwiający jego czyny. Uważała, że powinien gnić w więzieniu i uważała, że cokolwiek by go tam spotkałoby, byłoby karą, na którą prawdopodobnie sobie zasłużył.
I dlatego zupełnie to było dla niej nie pojętne, że ktoś taki jak Richard, który popełniał błąd za błędem, był w stanie zdobyć się na jakąkolwiek pomoc względem Sas. Albo, że zrobił cokolwiek, by wcześniej zasłużyć sobie na jej przyjaźń. To było trochę tak jakby żyły w nim dwie sprzeczne istoty. Jedna przemocowa, a jedna taka, która potrafi zdobyć się na okazanie dobroci i serca.
Nie. Ani trochę nie jestem zadowolona — odparła z niechęcią i chłodem. Nie była zadowolona, bo doskonale wiedziała, że Saskia nie zgodzi się na wniesienie oskarżenia, a on będzie chodził sobie bezkarnie po Lorne Bay. — Dobrze wiesz, że tego nie zrobi — odwarknęła w odpowiedzi ze złością. Sama by to najchętniej zrobiła za Sas, ale nie mogła się wtrącać i nie mogła tej decyzji podejmować za nią. Właśnie dlatego była taka wściekła na Dicka, bo doskonale wiedziała, że ani ona, ani Saskia nie mogą mu nic zrobić. No, może poza nasłaniem na Dicka kogoś, kto ponownie by mu obił twarz, ale Autumn nie była pewna czy tym nie napytałyby sobie jeszcze większej biedy. Nie odpowiedziała już nic więcej i tylko zacisnęła usta, gdy zadał jej pytanie o milczenie. Najgorsze było to, że wytrzymywała z trudem, ale musiała to zrobić dla Saskii. Zacisnęła więc dłonie w pięści i odwróciła od niego wzrok, by nie musieć już więcej patrzeć na jego wyzywające spojrzenie. Milczała do momentu, gdy nie kazał jej się odmeldować. — Tak jest — mruknęła niechętnie i wstała natychmiast. Wyszła w pośpiechu i zamknęła za sobą drzwi tylko odrobinę za mocno.
Miała ochotę zwymiotować po tej rozmowie.  Dick Remington

/zt <3
ODPOWIEDZ