współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
W sumie to Miles i Suzie mieli zagospodarować pokój chłopaka w ten sam dzień w który się wprowadził. Plan jednak nie wypalił, ponieważ blondyn musiał jechać do siostry i jej w czymś pomóc. W sumie to dobrze się złożyło, bo i panienka Worthington musiała zostać trochę dłużej na uczelni. Umówili się na dziś, parę dni później po wprowadzce Hortona do nowego domu. Jakoś tak się złożyło, że przez te kilka nocy spał w pokoju zawalonym kartonami. Jedynie szafa była poniekąd wypełniona ciuchami. Reszta rzeczy niestety została w takim stanie w jakim była parę dni temu. Przywiózł z rodzinnego domu już niemalże wszystko czego potrzebował. Od rana dom był pusty, więc nawet nie miał kto mu z tym pomóc, ale po kilku kroplach potu, wyzwiskach do siebie się udało. Chciał mieć pokój rozmieszczony tak, aby telewizor był na przeciwko łóżka. To w sumie jedyny wymóg tak naprawdę. Reszta wyjdzie w praniu, a może tak mu się po prostu wydawało. Godzina robiła się dość późna, a za oknem było już praktycznie ciemno. Miles podszedł więc do samych drzwi, aby zapalić sobie światło. Troszkę podskoczył, jak zza jego pleców wyłonił się bardzo dobrze znany mu głos. Odwrócił się, a za jego plecami stała Suzie.
Nawet nie zapukała, ale totalnie mu to nie przeszkadzało. Przecież nie leżał z nikim w łóżku czy coś. Nawet jak byłby nagi to swojej nagości się nie wstydzi. Lubi czasem paradować w samych bokserkach albo i bez nich, więc czasem domownicy będą mogli go napotkać w dość dziwnej sytuacji.
W końcu jesteś. Potrzebuję kobiecej wizji żeby dobrze rozplanować rozmieszczenie wszystkich moich gratów — rozłożył szeroko ręce w geście kapitulacji. Kobiety mają to do siebie, że jeśli chodzi o logiczne podejście do takich rzeczy potrafią nieźle pomóc. A Milesowi nie pozostało nic innego niż zdać się na blondynkę. Tym bardziej, że potrzebował umieścić gdzieś swoje biurko, regały na książki oraz swój własny telewizor wraz całym zestawem grającym. A no i oczywiście kilka kwiatów takich jak Drzewko Pieniędzy, Palma Kentia, Dypsis Lutescens oraz Pachira Aquatica. To nie tak, że jest on maniakiem roślinnym, po prostu lubił mieć w pokoju zielono. — Jeśli uda nam się to ogarnąć choć trochę tak, jakbym tego chciał to mam dla Ciebie małą niespodziankę — uniósł kącik ust, ciesząc się na jej widok. Towarzystwo domowników sprawiło, że Horton zaczął czuć się tu jak w domu. Coraz pewniej i spokojniej. Zwłaszcza w obecności panny Worthington.

suzie worthington
przyjazna koala
mils
liam
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
- cztery -



Minęło zaledwie kilka dni od momentu wprowadzenia się nowego współlokatora, jednak poza powitaniem go i oprowadzeniem po domu, nie mieli zbyt wielu okazji do tego choćby minąć się w salonie. Dziewczyna w ciągu dnia pracowała, popołudniu studiowała, a wieczorami starała się przygotować potrzebne materiały na zajęcia. On także spędzał sporo czasu w pracy i poza domem, więc mijali się nieustannie. Niekiedy, gdy zawalona książkami, leżała na łóżku, przygotowując się do egzaminu, słyszała jego głos, dobiegający z salonu i niejednokrotnie miała ochotę dołączyć do niego i reszty przyjaciół, jednak ani razu nie oderwała się od nauki. Pamiętała jednak, że zobowiązała się do tego by pomóc mu z wypakowaniem jego rzeczy i po rozstawieniem ich na półkach, dlatego gdy rankiem spotkali się w kuchni, dziewczyna poruszyła temat dokończenia jego przeprowadzki i zgodnie z obietnicą, zaklepała dla niego wieczór. Po powrocie z uczelni, wskoczyła pod szybki prysznic, a po opuszczeniu łazienki, wciągnęła na siebie szare, bawełniane dresy oraz luźny top. Gotowa do działania, stawiła się w pokoju chłopaka i zanim przekroczyła jego próg, zapukała w na wpół otwarte drzwi.
Przecież obiecałam, że ci w tym pomogę. Zawsze dotrzymuje słowa — odparła z uśmiechem i weszła w głąb pokoju. Dłońmi przeczesała swoje proste włosy i upięła je w wysoki kucyk, tak by nie przeszkadzały jej przy pracy. Rozejrzała się dookoła, próbując wyłapać zmiany, które wprowadził pod jej nieobecność i przeniosła swój wzrok na blondyna. — W zasadzie całkiem nieźle ci idzie ale skuszona dobra kolacją, udzielę ci kilka rad i dotrzymam towarzystwa — zażartowała, a gdy usłyszała wzmiankę o niespodziance, uśmiechnęła się szerzej. Cóż, ucieszyłaby się bardziej, gdyby sama mogła ją sobie wybrać! Chyba nawet wiedziała co chciała i w zasadzie.. patrzyła na to. — Dobra, jestem w pełni zmotywowana do działania, dlatego.. od czego zaczynamy? — zapytała i ułożyła dłonie na biodrach, czekając na sugestie z jego strony. Nie miała pojęcia co znajdowało się w tych wszystkich kartonach.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Jego mina od razu się poprawiła, gdy w drzwiach stanęła panienka Worthington. Stawiła się do pracy, a to już duży plus w oczach chłopaka. Nie znał jej na tyle, aby określić czy jest słowna czy nie. Mimo wszystko teraz zrobiło mu się lepiej. Nie tylko dlatego, że pomoże mu posprzątać, ale również dlatego, że będzie miał doborowe towarzystwo podczas ogarniania tego gówna. Jak napomniała o tym, że zawsze dotrzymuje słowa - nie odpowiedział nic, jedynie bardzo teatralnie się jej ukłonił.
Słysząc o kolacji nawet się nie zdziwił. Typowa kobieta, która nad wczas myśli o jedzeniu. To nic złego. Po prostu to takie stereotypowe, a tak bardzo prawdziwe! — Kolacja będzie na pewno. Zwłaszcza, że dzisiejsza praca będzie bardzo męcząca — uśmiechnął się tak jakby do siebie, przy okazji puszczając oczko w kierunku dziewczyny. Nawet w tych zwyczajnych ciuchach wyglądała zjawiskowo. Pod jej nieobecność zbyt wiele rzeczy tak naprawdę nie zrobił. Jest typem bardzo wybrednym przez co ciągle coś mu tutaj nie pasowało.
Zacznijmy od tego, że opowiesz mi jak minął Ci dzisiejszy dzień — rzucił z siebie, również zakładając ręce na biodra. Za cholerę nie wiedział od czego zacząć. Niby nie było w pokoju zbyt dużego syfu, jednak sam początek w tym wszystkim bywa najtrudniejszy. Potem to wszystko jakoś pójdzie — Może najpierw duże gabaryty. Jak myślisz, gdzie powinno stać łóżko? — zapytał, spoglądając w jej kierunku. Przecież będziesz spała tu prawie tak często jak ja chciał dorzucić i zażartować... a może wcale nie chciał z tego żartować i powiedzieć tak na poważnie? Who knows.
Wiesz co.. zanim się rozkręcimy zmieniam zdanie. To co miało być niespodzianką, niech będzie motywacją do pracy — wyjął z szafki tequilę i delikatnie wymachiwał nią przed dziewczyną — Nad niespodzianką zastanowię się później — uniósł jeden z kącików ust ku górze. W sumie nie wiedział do końca czy jest do dobry pomysł i jak mocną głowę ma Suzie. A co jeśli butelka będzie pusta, a ekipa niezdolna do pracy? — I uważaj teraz! Zrobię dla Ciebie wyjątek i też się napiję, a co! — powiedział dumnie, jakby było to jakieś historyczne wydarzenie. No dobra. Może po krótce trochę tak było, bo Miles praktycznie wcale nie pił. Jednak nadarzająca się okazja wydawała się być słuszną do opicia. Wyciągnął więc z szafki dwie szklanki i zaczął polewać do nich trunek.

suzie worthington
przyjazna koala
mils
liam
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
Męcząca? Chyba nie każesz mi dźwigać żadnych ciężkich rzeczy? — spojrzała na niego z lekkim przerażeniem, bo na myśl o ciężkich czynnościach, tylko to przyszło jej na myśl. Oczywiście mogła mu pomóc poukładać wszystko w szafach i na półkach albo ewentualnie zasugerować zmiane rozmieszczenia mebli ale to by było na tyle. Wiele sportów uprawiała hobbystycznie ale nie były to aktywności typowo siłowe - łapki miała wiotkie i słabe. Była jednak święcie przekonana, że chłopak jedynie się zgrywał, a gdy puścił jej oczko, odetchnęła z ulgą. — Ahhh, dzień jak co dzień. Klientki dawały mi w sklepie do wiwatu, robiąc totalny burdel na frontach i stołach. Potem przyszły jakieś smarkule, które kręciły się po sklepie i darły papy, a na sam koniec wykładowca oddał ocenione egzaminy i tylko punkt dzielił mi mnie od piątki — odparła ze zrezygnowaniem i zamiast zabrać się za robotę, minęła go i opadła ciężko na zasłane kocem łóżko. I nawet pogładziła materiał dłońmi, będąc zaskoczoną faktem, że istniał na tej planecie facet, który ścielił swoje łoże! Lubiła odrobinę pomarudzić ale przy tym też zwracała uwagę na drobne szczegóły, które stawiały chłopaka w pozytywnym świetle.
Przez wgląd na to, że dość wygodnie się na nim leży, uważam, że powinno stać gdzie stoi. Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy tak duże, dwuosobowe łóżka, dosuwają do ściany. Wtedy meble tracą swój potencjał — wzruszyła ramionami i podparła się na łokciach, by mieć lepszy widok na blondyna — Ale zastanawiam się czy nie lepiej byłoby postawić tą dużą szafę pod tą ścianą i schować za drzwiami — wskazała paluszkiem na ścianę naprzeciwko siebie i spojrzała sugestywnie na Hortona. Chyba nie miał specjalnej potrzeby trzymania tak dużej szafy na samym widoku?
Stąd mam dużą lepsza perspektywę, zobacz — odparła z rozbawieniem i poklepała miejsce na łóżku, tuż obok siebie. Czy tym samym próbowała go przekonać, że powinna zarządzać przemeblowaniem i organizacją wystroju z pozycji leżącej? Tak, najpewniej tak było.
Fakt, że chłopak postanowił nie trzymać jej zbyt długo w niepewności i wręczył jej podarunek w postaci alkoholu, sprawił, że jeszcze bardziej się uśmiechnęła. Tego właśnie potrzebowała! Dobrego kompana, wolnego wieczora i tequili, która bez wątpienia uprzyjemni im prace. — Panie Horton, czy mam na Pana zły wpływ? — zapytała, chichocząc pod nosem, po czym wyciągnęła rękę po podarek, który obejrzała jakby miała jakiekolwiek pojęcie o alkoholach. Piła to co było, zazwyczaj. Odkręciła butelkę i gdy Miles zbliżył się ze szklaneczkami, rozlała złotawy trunek do szklanek i przejęła od niego swoją.
Winszuje i doceniam fakt, że nie pozwolisz upijać się damie w samotności — dodała żartobliwie i stuknęła szklaneczką w jego szkło. — Za twój nowy, własny kąt — dodała i upiła małego łyka alkoholu, po czym skrzywiła się niezgrabnie.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Najcięższe co będziesz musiała teraz dźwigać to mój charakter i moje niezdecydowanie — przytaknął głową, wzruszając przy tym ramionami — A uwierz mi, to waży więcej niż szafa przepełniona ciuchami — dodał, delikatnie śmiejąc się pod nosem. Jasne jest, że nie będzie od niej wymagał noszenia wszystkich ciężkich rzeczy. Jest dżentelmenem i nie pozwala kobietom wykonywać tak ciężkich zadań. Tym bardziej, że Suzie ma drobne rączki i nie mógł pozwolić, aby w jakikolwiek sposób się uszkodziły.
Praca z ludźmi jest czasem naprawdę wymagająca to prawda — przytaknął głową, samemu potwierdzając swoje słowa — A co do oceny to mam Ci gratulować czy ochrzanić za to, że jakbyś się bardziej przyłożyła to byłaby piątka? — zapytał, spoglądając w jej kierunku. Nie wiedział czego Suzie od niego oczekuje w tejże sytuacji, dlatego wolał się upewnić. Mógł być w tym momencie dumnym z jej osiągnięcia, a jeśli będzie wolała tę drugą wersję no to katem też być może, a co!
To prawda. Miles jest facetem, a faceci z założenia są bałaganiarzami to mimo to lubił porządek. Czasem zdarzało mu się zostawić syf, ale takie sytuacje można spokojnie policzyć na palcach jednej ręki.
Dobrze. W takim razie łóżko zostaje w tym samym miejscu — zgodził się z jej zdaniem. Poza tym faktycznie nie lubił gdy duże łóżko stoi jedną stroną przy ścianie. Gdyby ktoś miał u niego nocować to jedna osoba przez drugą będzie musiała przechodzić górą - to naprawdę uciążliwe. No chyba, że będzie to piękna kobieta, wtedy Miles mógłby nie mieć z tym problemu, wykorzystać sytuację i zostawić ją na górze na kilka dłuższych chwil.
Jak zaczęła mówić o szafie to zaczął się zastanawiać. To był największy problem. Chciał ją ukryć, lecz nie wiedział jeszcze w jaki sposób. Posłuchał się Suzie i parę sekund później usiadł bardzo blisko niej. No ładnie. Mieli zacząć pracę, a już się od niej wymigują. Dwóch kierowników budowy, a zero pracowników. Nie zwiastuje to zbyt dobrze. — Właśnie chcę, żeby szafa była w jak najmniej widocznym miejscu. Mam dużo roślin i myślę czy nie ustawić ich po obu stronach szafy, tak aby to one w pierwszej kolejności rzucały się w oczy — zamyślił się spoglądając się przed siebie. Z drugiej jednak strony mógłby kaleczyć drzewka nie jednokrotnie pewnie uderzając je drzwiami szafy. Tyle trudnych decyzji.
Zaśmiał się, gdy napomniała o złym wpływie. — Chyba tego dziś po prostu potrzebowałem. Nie przypisuj sobie wszystkich zasług słoneczko — wzruszył ramionami. Ostatnio miał dużo stresu, ciężkich dni i naprawdę w takich chwilach abstynent potrzebuje alkoholu. Mimo, że go nie lubił to raz od święta po prostu potrzebował. — Tylko jak się odwrócę i usłyszę chrapanie, bo przegrałaś z butelką tequili to zobaczysz! — dodał, delikatnie szturchając ją ramieniem. Chociaż w sumie nie był pewien czy takiego scenariusza by nie wolał, aby po prostu dziewczyna została tu na noc. No ale przecież nie mógł jej tego powiedzieć wprost, co nie.
Stuknął się szkłem z dziewczyną po czym również upił łyk ze szkła, które parę chwil temu zostało wypełnione alkoholem. — Zdążyłem dowiedzieć się, że studiujesz i pracujesz w sklepie z ciuchami, ale to wciąż mało. Chcę czegoś więcej. — dodał, kładąc się obok Suzie w takiej samej pozycji jak ona. Praca na chwilę przeszła na drugi plan — Cel na ten najbliższych sześć miesięcy, marzenie z dzieciństwa i idealny dzień jaki mogłabyś sobie wyobrazić. Słucham?— przysunął do ust szklankę, aby upić kolejny mały łyk napoju. Spoglądając na piękną buźkę swojego dzisiejszego kompana alkoholowego.

suzie worthington
przyjazna koala
mils
liam
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
Całe szczęście ta niewielka przestrzeń nie pozostawia ci zbyt wielu opcji — odparła z wielką ulgą, bo gdyby zaczął po wszystkim marudzić i wyraził by chęć zmiany, najpewniej kazałaby mu się tym zająć w pojedynkę. Lubiła jego towarzystwo i z chęcią mu pomagał ale nie zamierzała przecież spędzić tutaj całej nocy. No dobra, nie byłoby to wcale takie złe ale wolałaby w takim razie spędzić resztę wieczora na nieco przyjemniejszych rozrywkach, do których z pewnością nie należało kolejne przemeblowanie.
Ale ja na tą piątkę w pełni zasłużyłam! Wykonałam zadanie zgodnie z poleceniem profesora i poświęciłam temu ostatnie dwa tygodnie. To wymagający człowiek i mam wrażenie, że nikt nie jest w stanie sprostać jego kaprysom. Nawet jego żona — wzruszyła ramionami, nie czując się w żaden sposób odpowiedzialna za niższy stopień. Bywała leniwa i olewcza ale dokładała wszelkich starań by ostatnie dwa semestry zakończyć z jak najwyższym wynikiem. Jak każdy, miała wzloty i upadki ale tym razem, wiedziała, że zrobiła wszystko by na tę wysoką ocenę zasłużyć. Mogłaby się najpewniej o nią wykłócać ale obawiała się, że to, przyniosłoby zupełnie odwrotny efekt.
Roześmiała się na wzmiankę o roślinach, bo przecież nie często spotykało się faceta, który jakkolwiek interesowałby się domowymi kwiatkami. Właściwie była święcie przekonana, że tacy w ogóle nie istnieli ale cóż, to sprawiło, że Horton po raz kolejny ją zaskoczył. — Postaw jakiegoś na tej szafce — wskazała etażerkę przy łóżku — I jeśli chcesz, postaw resztę na szafie ale będą widoczne dopiero stąd, nie na wejściu — dodała, nie wiedząc gdzie indziej mógłby je rozmieścić. Nie miał zbyt wielu powierzchni, które nadawały by się na odpowiednie miejsca dla roślin, a przecież nie każdy mógł stać w kącie, zupełnie odcięty od słońca. — Albo na parapecie? Przyda im się trochę światła dziennego — odezwała się ponownie, rozglądając się po pokoju. Najlepiej gdyby skonsultował to z Ell, ona lepiej znała się na roślinach domowych.
Wygięła usta w podkówkę i spuściła wzrok. Cóż, po części cieszyła się, że osoba niepijąca, sięgała po alkohol nie z jej winy, a z drugiej, poczułaby się lepiej wiedząc, że miała na niego tak duży wpływ. Musiała jednak zadowolić się tym co miała i przełknąć swą dumę. — Usnąć? Widać, że słabo mnie znasz — parsknęła i zmierzyła go wzrokiem — Może się jednak okazać, że mam gorszy dzień i dopadnie mnie zmęczenie. Wtedy najlepiej przykryj mnie kocykiem i zepchnij na drugą połowę łóżka — odparła zadziornie, przekazując mu instrukcje obsługi. Nie lubiła gdy ktoś ją budził - robiła się wtedy marudna i opryskliwa. Nie było jednak problemu z chrapaniem, chociaż sama nie była w stanie sprawdzić jak zachowywała się gdy spała. Ell jednak nigdy nie zgłaszała jej żadnego biadolenia przez sen, lunatykowania czy też chrapania.
Jego pytania zbiły ją odrobinę z pantałyku. Nie często pytano ją o takie rzeczy, bo nikogo tak naprawdę to nie interesowało. Dla niej było to wygodne, bo nie miała większych planów na siebie i odwlekała to wszystko w nieskończoność. Lubiła tu i teraz.
Na pewno chce skończyć studia, bo zostały mi ostatnie dwa semestry. Marzenie z dzieciństwa, o jeju.. — wbiła wzrok w szklankę i po chwili zastanowienia ponownie zabrała głos — Chciałam zostać weterynarzem i mieć własnego konia. Marzył mi się taki w maści Tobiano — odpowiedziała i zachichotała. Niestety żadne z marzeń nie spełniło się ale to nic! — Wymarzony dzień? Sama nie wiem — wzruszyła ramionami i upiła sporego łyka alkoholu ze szklanicy.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Na jej słowa uśmiechnął się i w arogancki sposób wbił w nią wzrok. To prawda. Nie powinien zgrywać buca w tejże sytuacji tym bardziej, że Suzie wyraziła chęć pomocy przy ogarnięciu tego pomieszczenia. Wizja kobiety zdecydowanie była tu potrzebna, więc musiał zamknąć buzię na kłódkę i wziąć się w garść.
Tacy ludzie są dla mnie niezrozumiali. Gdybym był profesorem i przychodziłyby do mnie na zajęcia piękne studentki to logicznym jest, że oceny od razu dostawałyby najlepsze — przytaknął głową z pełnym zdecydowaniem. Na pewno niejeden profesorek miał takie myśli, to pewne — Czy to nie zabrzmiało zbyt seksistowsko? — ściągnął brwi, zastanawiając się nad tym czy nie zabrzmiało to nad wyraz jednoznacznie. Poza tym na szczęście lub nieszczęście jemu taka przyszłość nie grozi. Jest głąbem, bo nie skończył swoich studiów dlatego w najbliższej przyszłości będzie musiał zastanowić się nad swoim "jutrem". Czas mu zdecydowanie ucieka, a przecież całe życie kuokami zajmować się nie może.
Posłuchał porady blondynki i jeden z kwiatów został położony na szafce, a resztę małej eskapady roślinnej powędrowała na szafę. Okno było dobrym miejscem, lecz Miles często lubił posadzić swoje dupsko na parapecie i gapić się przed siebie, więc kwiaty by mu tam przeszkadzały. W sumie to nie muszą być widoczne dla innych. Miles będzie miał na nie dobry punkt widzenia. — Nie uznaj mnie za wariata z tymi roślinami, po prostu lubię żywą naturę w pokoju. Uważam, że dodają fajnego klimatu i czuję się bardziej rześko — dodał, spoglądając za siebie na wylegującą się blondynkę. Faktycznie rzadko spotykany temat jeśli chodzi o facetów. Miles w tej kwestii był na pewno inny i gdyby mógł to wyhodowałby w swoim pokoju istną dżunglę.
Horton nie podejrzewał, że Suzie się nawali tymi kilkoma szklankami tequili, ale oczywiście on jak to on musiał z tego zażartować. Czasami nie wychodzilo mu to na dobre, bo w niektórych sytuacjach powinien zachować powagę. — Myślałem, że będziesz chciała, żebym zaniósł Cię do Twojego pokoju jakby zmęczenie wzięło górę, ale Twoja wersją bardziej mi się podoba — uniósł kącik ust, uśmiechając się przy tym zadziornie. Taki pomysł odpowiadał mu bardzo. Suzie była dla niego jak zagadka, którą chciał rozwikłać, jednak było to póki co ciężkie. Mimo wszystko jest dobrą kandydatką jak na pierwszą dziewczynę, która będzie miała okazję zostać na dłużej w jego królestwie.
Miles lubił zadawać dziwne i skomplikowane pytania i naprawdę niektóre z tych kwestii bardzo go obchodziły. W końcu Suzie i Ell zagoszczą w jego życiu na dłużej. Chciał je lepiej poznać. Gdy panienka Worthington napomniała o studiach to nie odpowiedział w żaden sposób. Chociaż ona ma te ambicje których Hortonowi zabrało, aby ukończyć uczelnię. Słuchając dalej upił spory łyk trunku. — Mój dziadek miał swoją stadninę. Całe dzieciństwo jeździliśmy do niego i spędzałem w stodole parę godzin dziennie. W pewnym etapie swojego życia też chciałem zajmować się końmi — jego słowom towarzyszyło przytaknięcie głową. Do kiedy dziadek żył w życiu wszystko było inne. Kiedy jeździł do nich do domu czuł szczęście - to chyba najbardziej kojarzy mu się z dzieciństwem.
W pewnym momencie odstawił szklankę i zaczął przesuwać mniejsze meble.
Jak się poznaliście z Ell? — zapytał, ciągnąć komodę w kierunku jednej ze ściany — Tutaj chyba będzie okej! — odparł, krzyżując ręce na klatce piersiowej i czekając na odpowiedź blondynki.

suzie worthington
przyjazna koala
mils
liam
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
I dlatego nim nie jesteś — opowiedziała uszczypliwie i roześmiała się. Po rozpoczęci swojej studenckiej przygody, szybko zrozumiała, że ładna buzia oraz kuse ubranie w żaden sposób nie gwarantowały jej wyższych stopni - wręcz przeciwnie. Profesorowie z przymrużeniem oka spoglądali na młode dziewczyny, których wizerunek wręcz krzyczał jestem łatwa i obciągnę ci za ocenę wyżej, skupiając się jedynie na wiedzy, którą student posiadał oraz chęci rozwijania swych umiejętności. Susan nie zapominała na zajęciach o manierach i kulturze, którą wyniosła z domu, zostawiając tym samym wyszczekaną i swawolną Suzie za drzwiami sali wykładowej. — Zabrzmiało ale to nic, każdy z was tak mówi — pokręciła głową, nie biorąc jego słów na poważnie. Młodzi chłopcy zawsze uważali, że blondynki i krągłym biuście, zasługiwały na uczelni na specjalne traktowanie. Worthington mdliło na samą myśl, że któryś z tych panów w podeszłym wieku, mógłby spoglądać na nią jak na obiekt seksualny. To obrzydliwe! Co innego gdyby miała na swych zajęciach jakiegoś młodego, początkującego profesora..
Zachichotała gdy mówił o roślinach, bo wcale nie uważała go za dziwaka! Fajnie, że potrafił docenić dobroci, jakie płynęły z posiadania i przede wszystkim dbania o roślinność, bo większość chłopaków których znała, interesowało się jedynie zielskiem skręcanym w bletkach. Sama co prawda nie posiadała wielu roślin, gdyż od przeprowadzki nie robiła żadnych większych zakupów, które miałyby na celu upiększenie jej własnego kąta ale tak, ceniła sobie t o w a r z y s t w o kolorowych kwiatków i innych, tych mniej wymagających roślin. — Ale to nic wstydliwego ani dziwnego. Gdyby nie roślinność, zabrakło by nam tlenu do życia i antydepresantów. Zieleń działa przecież uspokajająco i koi nerwy — odparła z aprobatą, posiłkując się wiedzą, którą nabyła jeszcze jako mała dziewczynka. Cieszyła się, że mieszkała w miejscu takim jak to, bo pomimo braku roślin w pokoju, wystarczyło wychylić głowę przez okno bądź wyjść na ganek by zaczerpnąć świeżego powietrza i nacieszyć oko zielenią. — Będę przesiadywać w twoim pokoju gdy będę miała gorszy dzień — dodała, ignorując fakt, że przecież Ell miała pełno roślin, które mogłyby ją wesprzeć w nagłej depresji.
To bardzo miłe z twojej strony ale wolałabym ci oszczędzić dźwigania, zwłaszcza po alkoholu. Ty nabawisz się przepukliny, a ja przywalę głową w futrynę. Na co to komu? — odparła żartobliwie, trzymając się kurczowo swojej propozycji, która przypadła jej do gustu znacznie bardziej. Nad ranem na pewno podkradłaby mu jakąś dłuższą koszulkę zakropioną jego perfumami i nigdy by mu jej nie zwróciła.
Gdy opowiedział o farmie dziadków i czasie który za młodu spędził na farmie, jej oczy rozbłysły, a ona jęknęła z zachwytem. Często zazdrościła innym dzieciństwa, które sama wspominała nędznie. Co prawda jej rodzina posiadała pieniądze i nie przejawiała żadnej patologii ale bycie córką pastora nie było tak ekscytujące jak życie na farmie.
Naprawdę? Zazdroszczę ci, bo ja swoje młode lata spędzałam w kościele i na obozach, które organizował. Mój ojciec jest pastorem — ułożyła usta w prostą linie, nie kryjąc swego niezadowolenia. Rodzice najpewniej nie byli dumni z córki, choć nie twierdziła, że przestali ją kochać. Żyła inaczej aniżeli sobie życzyli i chyba to denerwowało ich najbardziej.
Znamy się jeszcze z czasów szkoły. Jest ode mnie rok starsza ale nigdy nam to specjalnie nie przeszkadzało — odpowiedziała na jego pytanie i odstawiła szklankę na stolik nocny, stojący przy łóżku. Podniosła się z niego i podeszła do komody, którą przesunął pod ścianę, by zajrzeć do szafek i przyjrzeć się jego garderobie. Interesowała się ubraniami i lubiła zaglądać ludziom do szaf.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
A żałuj. Miałabyś ogromne szanse na to, aby zostać moją ulubienicą — odbił piłeczkę szczerząc się od ucha do ucha. Oczywiście do bycia profesorem było mu bardzo daleko i nawet nigdy mu to przez myśl nie przeszło, ale perspektywa pracy z młodymi kobietami mogłaby naprawdę nacieszyć oko. Mimo to na pewno byłby bardzo zawodowy w tym co by robił i nie zaczepiałby biednych dziewczyn. Ten stereotyp ciągnie się za światem od bardzo dawna i mimo że nie jest tak na każdej uczelni to jeden niewłaściwy krok lub spojrzenie i wykładowca może wylądować w sądzie.
Na sam fakt tego, że Suzie od razu wrzuciła go do jednej szuflady ze wszystkimi facetami od razu się zaśmiał rozkładając szeroko ręce. Co mógł jej odpowiedzieć? Nie chciał rzucać tekstami o tym NO CO TY, PRZECIEŻ JA TAKI NIE JESTEM skoro wiadomo, że kobiety na starcie wrzucają każdego faceta do jednego wora. Może ten jego tekst był nie do końca smaczny, lecz nie miał na myśli obrażenia w żaden sposób blondynki. Poza tym trochę sobie z tej sytuacji żartował.
U niego jest to bardzo zróżnicowane na przestrzeni lat. Kiedyś miał cały pokój obklejony plakatami gwiazd rocka, a teraz gdy widzi zbyt dużo dekoracji to bierze go na odruch wymiotny. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu mógłby mieć w pokoju graciarnie i wszystko porozwalane dookoła, a teraz dręczą jego sumienie brudne skarpetki na środku pomieszczenia. Czy to już powinno nazywać się starością. — Tak, a szczególnie ta którą możemy zwinąć w rulonik i zapalić. Ona zdecydowanie potrafi koić nerwy — zażartował, odpowiadając przy tym dziewczynie. Faktycznie zielone potrafi totalnie człowieka wyluzować. Nawet i te prawdziwe kwiatki, które działały na niego jak rybki w akwarium. Jednych uspokaja coś takiego, a drudzy doszukują się swojej oazy w różnych dziwnych rzeczach. — Nie powiem wprost, że trzymam kciuki za jak najwięcej gorszych dni — od razu jej odpowiedział. Nie życzył Suzie źle, ale im częściej będzie tu wpadać tym lepiej. W końcu będzie mu raźniej, prawda? — ale z drugiej strony fajnie jakbyś wpadła czasem z dobrym humorem — od razu sprostował, aby nie wzięła go za chama czy coś. Nie miał złych intencji, po prostu chciał, żeby zabrzmiało to dobrze i aby Suzie wiedziała, że jej obecność tutaj jest baaardzo mile widziana. W końcu od samego początku złapał z nią bardzo dobry kontakt.
Nie będę sypał tekstami jak każdy superbohater i nie powiem, że mógłbym Cię podnieść po pijaku w ilości razy dwa, więc po prostu przyznam Ci rację i zostaniemy przy tym, że śpisz u mnie — wzruszył tylko ramionami upijając pokaźny łyk ze szklanki swojego trunku, gdzie zza szkła było widać jego delikatny uśmieszek. Obojgu nie byłoby na rękę przemieszczać się po domu pod wpływem, bo jeszcze faktycznie mogliby zrobić sobie krzywdę i spaść ze schodów czy coś. Dlatego też scenariusz z tym, że Suzie zostaje na noc odpowiadał im obojgu, choć nie można ukrywać, że Milesowi to nawet bardzo na rękę.
Gdy powiedziała o tym, że jej ojciec jest pastorem, wiedział, że Suzie nie ma w związku z tym zbyt łatwo w życiu.
Czyli w skrócie wychodzi na to, że jesteś monitorowana na każdym możliwym kroku? Rodzice chcieliby, abyś była grzeczną i odpowiedzialną córką, ale to nie do końca zgrywa się z Twoim charakterem, zgadłem? — spojrzał w jej stronę licząc na to, że opowie coś więcej. Widać, że blondynka jest osobą bardzo otwartą i za pewne imprezową, a ojciec pastor z pewnością tego nie ułatwia. Każdy miał swoje plecy na których musiał dźwigać plecak wypełniony problemami. Miles też bardzo długo rozczarowywał swoich rodziców nie chcąc być tym, kim oni zapragnęli aby był.
Podążał wzrokiem za Suzie, która zaglądała do jego rzeczy w międzyczasie orientując się, że miała pustą szklankę. Miles jej jak i sobie od razu dostarczył zapasów, dolewając do szkła.
Jeśli coś Ci wpadnie w oko to śmiało możesz brać. Lubię rozdawać kobietom swoją garderobę. Poza tym jak Ell zobaczy Cię w mojej koszulce to będzie snuć teorie — uniósł kącik ust, biorąc swój alkohol w rękę.

suzie worthington
przyjazna koala
mils
liam
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
Wciąż je mam — odpowiedziała, uśmiechając się przy tym łobuzersko i zwilżyła językiem usta. Co prawda nie istniała szansa na to by zostać jego szkolna pupilką ale wciąż mogła być jego ulubioną współlokatorką, prawda? Uważała, że miała ku temu naprawdę duże szanse, zwłaszcza, że Elodie była raczej zajęta uwodzeniem ich sąsiada. I dobrze też się stało, bo ostatnie czego chciała to prowadzić chorą rywalizacje o chłopaka z najlepsza przyjaciółką! Nie chciała zresztą budować żadnego związku - zwłaszcza pod jednym dachem - dlatego nie warto byłoby ryzykować popsuciem się relacji dziewcząt z powodu kilku niezobowiązujących nocy w pokoju obok. Najrozsądniej byłoby jednak poszukać obiektu zainteresowań poza własnym domem ale cóż, blondynka do najrozsądniejszych i odpowiedzialnych osób nigdy nie należała.
A masz blanta? — zapytała z większym entuzjazmem, spoglądając na niego sugestywnie. Co prawda nie paliła często, zwłaszcza, że nie była fanką mieszania zielska z alkoholem ale zdarzało jej się od czasu do czasu zasiąść na kanapie ze współlokatorami i wziąć kilka buchów zwieńczających cięższy dzień. — Chociaż to nieistotne, nie mieszam trawki z alkoholem — dodała i machnęła ręką, jednak nie wykluczone, że wróci do tej rozmowy przy kolejnej okazji. Po zdanych egzaminach będzie miała powody do świętowania. Usłyszawszy jego kolejne słowa uśmiechnęła się, a jej policzki odrobinę się zarumieniły. — Skorzystam z każdego zaproszenia, bez względu na przebieg dnia — odparła, spoglądając na niego zza literatki. Nie miała nic przeciwko spędzenia większej ilości czasu w jego pokoju, jednak musiała pamiętać o umiarze, bo przecież nie chciała tym samym zaniedbać reszty lokatorów!
Cóż, spójrzmy prawdzie w oczy - bycie córką pastora nie posiadało żadnych plusów, jedynie szereg minusów. Jako mała dziewczynka, uczęszczała co niedziele do kościoła, odprawiała modlitwy przy każdym posiłku i chodziła na dodatkowe zajęcia katechetyczne. Zwracano uwagę na każdy jej ruch i gest, bo przecież nie wypadało jej imprezować, pić i palić, co w pewnym wieku stawało się czymś w rodzaju normalności. Chciała być jak normalna nastolatka, a nie ktoś, od kogo wymagało się więcej aniżeli było to konieczne. Przyszedł jednak czas buntu i moment, w którym Susan pragnęła utrzeć rodzicom nosa. I poniekąd się udało, bo można sobie jedynie wyobrazić ich minę na wieść o tym, że ich córka straciła dziewictwo na obozie organizowanym przez kościół, ups! — A wyglądam na kogoś, kto co niedziela uczęszcza do kościoła? Moi rodzice nie akceptują mojego stylu życia oraz tego, że nie udzielam się w społeczności katolickiej, więc non stop robią mi wywody. W końcu się od nich wyniosłam ale nawet teraz, narzekania nie mają końca — wzruszyła ramionami w bezradności, nie przejmując się nazbyt niepołechtanym ego ojca. Chciała podejmować własne wybory i podążać ścieżką, którą sama dla siebie wybrała.
Kucając przy jego komodzie z ubraniami, oglądała dokładnie jego ubrania i roześmiała się słysząc jego słowa. — Jakie teorie? — podniosła się, zamknęła szufladę i uśmiechnęła się zalotnie — Że ze sobą sypiamy? — zapytała wprost, spoglądając na niego badawczo. Cóż, doskonale znała przyjaciółkę i musiała przyznać, że wcale nie byłaby tym zaskoczona. Poza tym, Elodie znała ją od podszewki i najlepiej wiedziała co chodziło po głowie samej Susan. — A chciałbyś? — zrobiła krok w przód, chwyciła szklankę wypełnioną alkoholem i omiotła go lubieżnym spojrzeniem. Cóż, chłopak na pewno nie był przyzwyczajony do tak bezpośrednich treści, które padałyby z ust dziewczyny ale własnie takie były współlokatorki - nie owijały w bawełnę i lubiły grę w otwarte karty.

miles horton
współwłaściciel agencji reklamowej — Cairns B&C Advertising Agency
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Został współwłaścicielem firmy marketingowej, którą prowadzi nowy facet jego matki, ale największym życiowym zwycięstwem jest to, że Maddie została jego dziewczyną.
Na jej słowa nie odpowiedział w żaden sposób, po prostu uśmiechnął się do siebie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Suzie jest dziewczyną, która lubi się zabawić. Widział to po wszystkich przeprowadzonych dialogach i w sumie każdy facet byłby w raju trafiając do tego miejsca. Miles mimo wszystko miał mieszane uczucia. Obiecał sobie, że nie będzie wchodził do każdego damskiego łóżka jakie postawi mu przed nosem życie. No ale wiadomo, że faceci w tych czasach są bardzo łatwi i kobiety doskonale potrafią ich zmanipulować. Tym bardziej gdy w grze jest jeszcze alkohol.
Mam... — odpowiedział jej bez zastanowienia, lecz gdy zdążył dopowiedzieć jeszcze resztę, Suzie poinformowała go, że obecnie nie jest blantem zainteresowana. Nie musiał już się głowić, więc w zamian za to odpowiedział jej w inny sposób. — W takim razie Ci go nie zaproponuję w tym momencie, ale chociaż wiesz do kogo możesz się zgłosić gdy Twoi dostawcy nie będą odbierać telefonu — wzruszył ramionami dając jej sygnał, że w tej kwestii będzie mogła na niego liczyć. Chłopak nie jest jakimś handlarzem czy coś, po prostu lubił mieć zielone w zapasie i nie martwić się, że gdy będzie go potrzebował to musi z nożem na gardle szukać kogoś kto mu to załatwi. Tak przynajmniej był uzależniony tylko od siebie.
Gdy Suzie napomniała o częstych odwiedzinach to się uśmiechnął. Wiadomo, że musiała równo rozłożyć swój tyłek między pokojem innych współlokatorów. Po prostu Horton chciał jej zaznaczyć, że w jego królestwie również jest mile widziana i może do niego wpadać o każdej porze dnia.
Miles nigdy nie był człowiekiem religijnym. W sumie to po dzień dzisiejszy nim nie jest. W kościele bywa tylko na ślubach swoich bliskich albo na pogrzebach. Nie wyobrażał sobie chwili w której ktoś każe mu iść do tego miejsca. — A powiedziałaś im kiedykolwiek, że nijak ma się to do Twojego stylu życia? Czy po prostu za każdym razem potrafisz się dobrze wykręcić? W takich momentach bycie stanowczym gra kluczową rolę i nawet jakby się na Ciebie obrazili to z biegiem czasu trochę by pewnie wyluzowali — w sumie to nie do końca wiedział jak biednej Suzie może w tym pomóc i jaką radą mógłby ją olśnić. Nigdy nie był w takiej sytuacji, lecz miał nieodparte wrażenie, że blondynka jest na tyle silnym charakterem, że sobie z tym jakoś poradzi.
Wnioskując po całej ich rozmowie spodziewał się tego, że Suzie jest dziewczyną bardzo otwartą i bezpośrednią, jednak sposób w jaki odpowiedziała na jego słowa trochę go zaskoczył. Chyba nigdy w życiu żadna kobieta nie zapytała go wprost czy chciałby ją przelecieć. Na szczęście Horton nie miał czegoś takiego, że druga osoba potrafiła mu zamknąć usta tak, aby nie wiedział co ma powiedzieć. — Mówił Ci już ktoś, że jesteś bardzo bezpośrednia? — odpowiedział, unosząc jeden kącik z ust ku górze. To pytanie było głupie, zwłaszcza gdy ktoś popatrzy na Suzie. Czy jest na świecie ktoś, kto by nie chciał? — Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że jesteś w moim typie to tak — powiedział bez zastanowienia, przecież ludzie cenią sobie najbardziej szczerość, prawda? Miles był czasem aż nadto szczery. Mimo to delikatnie się uśmiechnął i podszedł w kierunku blondynki. Położył dłoń na jej ramieniu i masując je od góry do dołu dodał na sam koniec, trochę ciszej, prawie szeptem. — Ale wieczór jest jeszcze długi, a my mamy robotę do wykonania, pamiętasz? — kolejnym krokiem było odejście kawałek dalej i podniesienie kilku rzeczy walających się na ziemi. Horton uśmiechał się do siebie nieco głupkowato, ale na tyle bezpiecznie to robił, że Suzie nie mogła tego widzieć. Po chwili jednak odwrócił głowę. — Poza tym słyszałem, że Ci się podobam. Ell mi powiedziała — uniósł kącik ust, spoglądając na dziewczynę. Czekał na jej odpowiedź i na to jak ona zareaguje na szczere pytanie. Skoro grają w otwarte karty to dlaczego Miles nie mógł zarzucać jej lawiną bezpośrednich pytań. — To nic złego. Może nam to ułatwić wiele kwestii — dodał na sam koniec, aby nieco podkręcić atmosferę.

suzie worthington
przyjazna koala
mils
liam
studentka i sprzedawczyni — sklep odzieżowy Rowie
29 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Córka pastora, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami i studentka ostatniego roku, której marzeniem było zostać biologiem morskim. Do niedawna wolała poznawać nowych ludzi, szaleć na imprezach oraz udawać, że wciąż ma dwadzieścia lat, jednak teraz, jej jedynym celem jest poderwanie swojego hydraulika.
Blondynka także nigdy nie uważała się za osobę mocno uduchowioną, zwłaszcza, że czas spędzony w kościele był czymś do czego była zmuszona przez rodziców. Rodzina często narzucała pewne wybory swoim niepełnoletnim dzieciom, tłumacząc im tym samym, że w momencie osiągnięcie pełnoletności, mogą robić to, co im się żywnie podoba. Bullshit. Susan do dziś musiała wysłuchiwać o tym co jej przystoi, a co nie.
Oczywiście, niejednokrotnie. Tłumaczyłam, że to nie tak, że jestem ateistką i mam głęboko w duszy wartości rodziny ale, że nie mam ochoty praktykować tego w sposób jaki im odpowiada. Mam wrażenie, że w końcu zaakceptowaliby by to gdyby nie fakt, że przejmowali się tym co powiedzą ludzie z kościoła — wzruszyła bezradnie ramionami, czując, że nie istniał sposób na przetłumaczenie rodzicom czegokolwiek. Wiedziała, że wstydzili się tego w jaki sposób prowadziła się ich córka ale większość ich wyobrażeń była jedynie fikcją. Blondynka lubiła poimprezować ale przecież nie sypiała z każdym, napotkanym facetem, nie tańczyła w klubie ze striptizem i nie brała narkotyków. Pracowała, studiowała i co najważniejsze - była niezależna.
Owszem, była bezpośrednia, wyszczekana i lubiła zadawać ludziom pytania, które często krępowały rozmówców. Fakt, że zrobiła tak pruderyjny wywiad, nie świadczył o tym, że zamierzała zrzucić z siebie całe ubranie i wskoczyć mu do łóżka (no, może trochę) ale stanowił jedynie o jej ciekawości. Chciała wiedzieć co skrywała bujna czupryna bruneta.
Tak, dość często to słyszę — odpowiedziała z rozbawieniem, nie przejmując się zbyt śmiałym pytaniem. Starała się zaobserwować jakiekolwiek oznaki jego zawstydzenia ale nic takiego nie zarejestrowała. Zamiast tego, Horton cieszył się jak szczerbaty na suchary. — Co w tym złego? To zwykłe pytanie — dodała, opierając się ręką o stojąca obok komodę. Jego odpowiedź wystarczająco ją usatysfakcjonowała, dlatego uśmiechnęła się szerzej, czując jeszcze większa pewność siebie. Gdy położył swe dłonie na jej ramionach, spojrzała prosto w jego czekoladowe tęczówki. — Ale skąd pomysł, że na to czekam, huh? — gdy zabrał swe dłonie, upiła kolejnego łyka i wróciła z powrotem na jego łóżko, przyglądając się jego porządkom z bezpiecznej odległości. Czekała na jasne instrukcje, bo przecież nie wiedziała gdzie co powinno trafić. Uśmiech zszedł z jej twarzy, gdy chłopak wspomniał o niewyparzonym języku Ell, bo choć mogła spodziewać się tego po przyjaciółce, lubiła uchodzić za mało zainteresowaną, a w tym momencie, jej plany trafił szlag.
A to żmija — mruknęła, zapijając irytacje tequilą i odwróciła wzrok — Sama miała na ciebie chrapkę ale tak się składa, że leci na naszego sąsiada, który właśnie rozstał się ze swą dziewczyną. Gdybyś zjawił się tu wcześniej, pewnie próbowałaby położyć na tobie swe małe rączki — dodała, przenosząc wzrok z powrotem na Milesa, któremu najpewniej powinna jakoś pomóc. Zgadzała się w kwestii tego, że nie było nic złego w słowach Donoghue ale Susie nie lubiła przed wcześnie zdradzać swoich intencji.
Wiesz co, chyba położę się dziś wcześniej. Wezmę prysznic i przygotuje się na jutro do pracy — odparła, odstawiając niemalże pełną szklankę na jego stolik nocny. Cóż, musiała odrobinę ostudzić ten apetyt, by sobie chłopak nie pomyślał, że jej życiowa misją było przeturlanie się w jego pościeli. Zanim opuściła pokój, zbliżyła się do niego i poklepała go po umięśnionym torsie, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że czym prędzej powinna wrócić do siebie. — Dokończymy tequile kiedy indziej — rzuciła i posyłając mu uśmiech na pożegnanie, przekroczyła próg jego pokoju i robiąc zaledwie kilka kroków, zniknęła za drzwiami do własnego królestwa w którym rzuciwszy się na łóżko, starała się stłumić własne pragnienie posiadania go choć przez kilka krótkich chwil.


k o n i e c <3
miles horton
ODPOWIEDZ