Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
retro #1

Tor wyścigowy w Cairns nie był miejscem, w którym Joy często się pojawiała. Właściwie, to jak do tej pory była tu tylko raz, kiedy to jej kumpela zabrała ją do towarzystwa jako skrzydłową, bo jej nowy bolec totalnie lubił w motory. Pannie Turner nie przeszkadzało to jakoś bardzo. Trochę miała na oku kumpelę, a trochę skupiła się na poznawaniu nowych ludzi i oglądaniu ich pięknych motocykli, jednocześnie odkrywając w sobie duszę blachary. Dziś sytuacja była niemal identyczna. Jej przyjaciółka Sophia nie odstępowała swojego przystojniaka w skórze ani na krok, ale Joy zaraz po przybyciu na miejsce machnęła na nią ręką i poszła przywitać się z pozostałymi. W rękach niosła pudło z babeczkami, bo już wtedy była zapalonym cukiernikiem, choć jej kariera w Le Coin De Paradise dopiero się zaczynała i była tam póki co niewiele znaczącym asystentem. Jednak babeczki robiła wyborne! Była też duszą towarzystwa, nic więc dziwnego, że znajome twarze uśmiechnęły się na jej widok.
- Siemka! - zaświergotała radośnie, jeszcze w drodze otwierając pudło i ukazując towarzystwu jego zawartość. - Mam dla was coś słodkiego, turbo babeczki mocy - zachichotała.
- Myślisz, że będę miał po nich większe przyspieszenie? - jeden z chłopaków, jeśli dobrze pamiętała, Jason, uśmiechnął się do niej nieco kpiąco, ale że był łasuchem, to od razu wyciągnął rękę po jedną z babeczek. Drugą objął Joy na przywitanie. Reszta ekipy poszła w jego ślady, więc zawartość pudła zaraz znikła niemal całkowicie. Joy rozmawiała z nimi chwilę, podziwiała ich maszyny, ale potem dostała sygnał, że czas na ostatnie przygotowania do wcale nie legalnego wyścigu, więc usunęła się na bok. Przystanęła obok niewysokiej dziewczyny, której chyba nie widziała tu wcześniej.
- Hej, chcesz babeczkę? - zagaiła Joy, od razu wystawiając w jej stronę pudło. Babeczek zostało tylko kilka, a tak naprawdę Turner chciała się ich już pozbyć, bo tylko zajmowały jej ręce, których potrzebowała do wyciągnięcia z torebki jakiegoś alkoholu. No cóż, nie miała zamiaru dziś prowadzić, więc co będzie sobie szczędzić? - Jestem Joy. Też jeździsz? - zapytała, wodząc wzrokiem od dziewczyny przez motocykle do Sophii, która niemal wisiała na ramieniu swojego bolca. Joy jeszcze nie chciała jej mówić, że nic z tego nie będzie, bo typ pewnie zostawi ją dla pierwszej lepszej laski z większymi cyckami. Niech się cieszy, póki ma możliwość. Były młode, powinny korzystać z życia, a kto wie, kiedy Sophia będzie miała kolejną okazję na tak zajebisty seks? Zresztą, ona sama potrafiła skakać z kwiatka na kwiatek. Joy była pod tym względem nieco inna. Nie miała jeszcze doświadczenia z żadnym długim związkiem, bo trochę bała się zaangażowania, ale i tak każdą miłostkę leczyła potem dłużej, niż było to warte. Czasem myślała, że jednak prawdziwa miłość nie jest jej pisana, ale potem dochodziła do wniosku, że przecież ma dopiero dwadzieścia cztery lata, jeszcze tyle życia przed nią!

Tamilla Silversmith
christmas time
Joy
brak multikont
mechanik — Taipan AutoMoto
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
"Depression and anxiety don't need a visa, they can travel everywhere," Nomad said. ""It's harder to share with the people back home if you are struggling, because they say 'How come? You always wander!'"
RETRO #1

Odkąd ostatni raz Tamilla Silversmith stanęła na torze wyścigowym minęło dobrych kilka lat. Niespełna dekada, gdyby organizatorzy łaskawie wyczekali jeszcze kilka miesięcy do jej dwudziestych piątych urodzin. Niebo płonęło popołudniowym, zachodzącym żarem australijskiego słońca i właśnie ten znak był sygnałem dla startujących, że pora na absolutnie ostatnie poprawki przy maszynach, jeżeli chcieli wyruszyć o czasie. Gdy tylko zapadnie zmierzch, motocykle skierują się na linię startu, a po zmroku rozbłysną latarnie uliczne i neonowe ozdoby karawan z tłustym jedzeniem.
Tamilli przeszło przez myśl, że w rzeczywistości cały ten zlot fanów nielegalnych wyścigów przypomina bardziej karnawał dla obłąkanych. Zabawne, jeszcze kilka lat temu uważała takie zloty za najlepszą rozrywkę na świecie. Niektórzy z kolei mieli inną wizję okolicy.
Nie miała w zwyczaju wychodzenia poza strefę komfortu zwanego dalej rasowym sceptycyzmem. Może wyssała to z mlekiem matki, a może połowa chromosomów od ojca tak ją ukształtowały - niezależnie od początku, finał był taki, że mało komu ufała. Mało komu też odpowiadała na pierwszorzędne, niewinne zaczepki.
Babeczki i niezobowiązujące przedstawienie? Jak mogłaby źle zareagować na ta coś takiego?
- Tam i z powrotem - odparła z wolna, zerkając, niby to niechętnie, na podsunięte pudło. Zapach wypieków mieszał się ze spalinami ślizgaczy i oleju silnikowego. - Zawsze wszystkim wciskasz słodycze i swoje imię... - Zmierzyła od stóp do głów dziewczynę. - ...Joy? - Zatrzymała wzrok na opalonej, całkiem przyjemnej dla oka buzi. Nie raziła specjalnie wulgarnością, jak w przypadku umalowanych partnerek rajdowców, ani nie drażniła, gdy przyglądało się jej bardziej niż kilka sekund. Wnioski: raczej nie była przysłowiowym przedłużeniem ego nadętego bubka. Sceptycyzm jednak kazał Silversmith zachować dalekoidącą ostrożność. Nowi ludzie to tylko problemy, a tych nie potrzebowała więcej w życiu - i ludzi, i problemów, i dokładnie w takiej kolejności.
- Silversmith! - rozległ się baryton. Mały tłum cheerleaderek nieopodal przesuwał się w dziwnej konfiguracji to na prawo, to na lewo, lecz nikt nie widział prowodyra zamieszania. - Koń osiodłany? Napojony? Płotka musi wygrać ten rajd, albo głupi Richi Kovalsky znowu będzie szczerzył japę, jakby złapał płaszczkę na pędraka! Stfu!
Niski, barczysty brodacz z wytatuowaną bilą ósemką na tyle gładkiej łysiny wyłonił się ze zbiegowiska i wyrósł, jak ten krasnolud spod ziemi tuż obok Joy i Tamilli.
Na swój sposób jego osoba bawiła w ten rzadki, rozczulający sposób.
Silversmith potaknęła, podpierając się po bokach.
- Wszystko gotowe.
- Turbina wyrównana?
- Będzie kosić asfalt
- No, złociutka, to lubię słyszeć! - Krasnolud klasnął w dłonie i potarł chytrze o siebie, gdy zorientował się, że najwidoczniej przerwał rozdawanie łakoci dla bezdomnych zwierząt. Spojrzał zaintrygowany na Joy, dyskretnie poprawił mleczną brodą grubymi paluchami i zsunął z małych, wyłupiastych oczu złote awionetki. - Silver, nie mówiłaś, że masz takie intrygujące znajome. Witam - wyciągnął uprzejmie dłoń - jestem Justynian IV. Syn Justyniana III, dawnego mistrza Oceanii w wyścigach Formuły 3, aktualnie staruszka prowadzącego tory wyścigowe w Sydney. Jak panią zową?
Tamilla wywróciła oczami, omal nie uderzając otwartą dłonią w czoło. Ze współczuciem skinęła ku Joy:
- Zignoruj go.
- Słyszałem to!
joy turner
powitalny kokos
Edgerunner
brak multikont
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Niewinność - to cecha, którą zdecydowanie można było przypisać Joy Turner jeszcze cztery lata temu. O ile entuzjazm i radość z życia nawet pozostały jej do dzisiaj, o tyle przez ten czas zdążyła sobie nagrabić. Miała już co nieco za uszami, a było to rzeczy, o które wtedy sama siebie by nawet nie podejrzewała. Wydaje się, że cztery lata to nie dużo, ale w jej wieku człowiek może bardzo się zmienić przez taki czas.
Wzruszyła ramionami, słysząc odpowiedź dziewczyny. Jeśli nie miała ochoty, Joy nie zamierzała się jej narzucać. Słysząc jednak pytanie, zaśmiała się.
- Nie, tylko czasem - odparła zaczepnie, przyglądając się dziewczynie równie uważnie, co tamta jej. - Nie zawsze mam przy sobie babeczki, wtedy muszę improwizować.
Nie zdążyły jednak kontynuować tej mało owocnej rozmowy, bo została im ona przerwana. Joy odsunęła się od pół kroku, pozostawiając przestrzeń dla rajdowców. Chciała patrzeć, może się czegoś poduczyć - od ojca wiedziała co nieco o samochodach, ale motocykle nie były jej bajką - nie chciała natomiast przeszkadzać. Rozbawiły ją porównania do zwierzęcia, ale próbowała nie dać tego po sobie poznać. Po prostu stała z uśmiechem na twarzy, bo miała dziś dobry humor i wszystko ją tutaj fascynowało. Typowy świeżak.
Jej uśmiech zrobił się jeszcze większy, gdy łysy mężczyzna zwrócił się do niej. Starając się utrzymać pudełko z babeczkami w jednej ręce, drugą wsunęła w jego dłoń i dygnęła z gracją. Słysząc Silver, zaśmiała się, ale postanowiła brnąć w tę zabawę.
- Bardzo miło mi poznać. Joanna I Turner, córka Turnera prowadzącego Turner Garage w Lorne Bay - przedstawiła się, próbując utrzymać równie uroczysty ton, co brodacz, zaraz jednak wróciła do swojego typowego, pełnego entuzjazmu sposobu bycia i wysunęła w jego kierunku pudełko wciąż zajmujące jej ręce. - Może babeczkę? - zaproponowała z uśmiechem. Odwróciła się do Tamilli. - A więc, masz na imię Silver? To następnym razem przygotuję coś specjalnie dla ciebie, ze srebrnymi dekoracjami - puściłą do niej oko. Zabawne, że uznała, że kiedykolwiek się jeszcze spotkają. Nie zważając jednak na to, jak bardzo odważny był to plan, w głowie już widziała metaliczny lukier spływający z babeczki i zanurzone w nim srebrne cukrowe kulki. Totalnie uwielbiała bawić się dekoracjami, dopóki oczywiście nie zepsują smaku jej wypieków, czuła satysfakcję, gdy udało jej się wystroić ciasto dopasowując się tematycznie do okazji. Silver co prawda nie wyglądała jej na osobę, która mogłaby to docenić, ale... przecież nie zepsuje jej to zabawy.

Tamilla Silversmith
christmas time
Joy
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron