Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
#13

Czas świąt był dla Joy wyjątkowo pracowity - tak bardzo, że na ten czas zawsze zatrudniała jakichś studentów, łasych, by sobie dorobić bez większych zobowiązań. Oni jednak mogli stać i obsługiwać klientów w cukierni, natomiast od wypieków, to już byli stali pracownicy, którzy wiedzieli, co z czym i jak trzeba zmieszać. Turner zostawiała im większość prostszych przepisów, samej biorąc się za bardziej skomplikowane ciasta czy torty. No i, oczywiści, pierniki, na które miała specjalny przepis, na które ciasto leżakowało już trochę czasu, a które potem potem będą uśmiechać się do klientów zza szyby. Tyle tylko, że chyba trochę ją poniosło, bo na pierniki w sklepie nie było już miejsca (ani nawet chętnych), a całe mieszkanie już miała nimi zawalone. Właściwie, to nawet nie rozumiała, jak do tego doszło. Wydawało jej się, że niewiele zrobiła, wcale nie czuła się zmęczona czy zarobiona. Kiedy jednak jeden z pierników skończył rozdeptany pod jej butem, uznała, że nie można więcej ich marnować, zapakowała sporą ich część w plastikowe pudełka i wyszła z mieszkania, by zapukać do sąsiednich drzwi. Pierwsze pudełko wręczyła brunetce spod czterdziestki, zaś z kolejnym podreptała pod trzydziestkę ósemkę, gdzie przystanęła, zadzwoniła do drzwi i przybrała na twarz szeroki uśmiech. Wierzyła, że dzielenie się dobrem wraca, a jedzenie było przecież dobre. Wierzyła też, że utrzymywanie pozytywnych relacji z sąsiadami jest ważne. Skoro zatem mogła je nawiązać przy pomocy dobrego jedzenia, to... uznała to za jeden ze swoich lepszych pomysłów. Zatem, no dalej, człowieku spod trzydziestki ósemki (Joy nawet nie wiedziała, kto tu mieszka), wyjdź do niej, odwzajemnij uśmiech i weź od niej pierniczki. To może być przecież początek pięknej przyjaźni!

Maxine Parkins
christmas time
Joy
brak multikont
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
#11

Dzisiejszy dzień skupiał się wokół nędznych prób złapania odrobiny odpoczynku. Krótka drzemka i popołudniowe katowanie konsolowych gier poniekąd odsunęło ją od niekończących historii, związanych z dopchaniem do śledztwa jak największej ilości pobocznych drobiazgów. Uzyskała wiele nowych informacji od postronnych osób z Lorne, co dodawało jej wiary w ludzkość. Nie spodziewała się podobnego zaangażowania mieszkańców, w sprawie poszukiwań matki. Być może zaczęła od złego nastawienia i powinna częściej wychodzić do ludzi, aby koniec końców sięgnąć swojego nadrzędnego celu, dyktującego powrót w rodzinne strony.
Dzisiejszego dnia nie mogła spędzić z Eleonore, jako, że dziewczyna miała zajęcia na uczelni. Wysyłała do niej krótkie wiadomości, ale zarazem nie chciała zabierać jej zbyt wiele czasu. Powoli zbliżały się egzaminy, a ten czas warto spożytkować na dodatkową naukę… nie ważne, jak bardzo Parkins chciałaby wyskoczyć na miasto i oderwać od bazy logistycznej, usytuowanej w wynajmowanym mieszkaniu.
Słysząc dzwonek do drzwi, zapauzowała Red Dead Redemption, zastanawiając się, kogo mogło przywiać o tej godzinie. Nie zamawiała nic na dowóz nie mniej, jej wrodzona ciekawość zwyciężyła, motywując ciało do opuszczenia wygodnej kanapy w salonie.
Po podejściu do drzwi wejściowych, zerknęła przez wizjer, dostrzegając osobę kompletnie dla niej nieznaną. Czyżby zleceniodawca Heisenberga z Shadow postanowił podrzucić jej jakieś nowe fotki? Tyle, że wtedy raczej nie wysyłałby młodej dziewczyny, wyglądającej całkiem zwyczajnie. Cóż, nie zaszkodzi wybadać sytuacji.
- Dzień dobry? - odezwała się tuż po uchyleniu drzwi, stając w powstałej szparze, jakby lada moment z mieszkania miał wyskoczyć futrzak, wylewnie witający gości. Może powinna sprawić sobie jakieś zwierzątko? To nie byłby wcale taki zły pomysł.
- Coś się stało? - dopytała dla pewności, bo być może nieznajoma była sąsiadką, którą Max nieświadomie zalała. Rury w wynajmowanym mieszkaniu raczej nie szwankowały, ale w warunkach sąsiedzkich wszystko może się zdarzyć. Parkins przekonała się o tym doskonale, mieszkając w Paryżu, przy okazji studiów. Tamtejsze kamienice, chociaż wspaniałe i pełne dostojnego uroku, posiadały pewne mankamenty, powodujące nieprzyjemne, sąsiedzkie spory.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Jeśli Maxine Parkins nie miała z kim wyskoczyć na miasto, to właśnie spadło na nią błogosławieństwo. Stojąca przed jej drzwiami blondynka była pierwszą chętną do takich wypadów. O ile oczywiście nie kolidowało to z jej pracą, choć... czasem można zrobić wyjątek. Nie samą pracą człowiek żyje, ot co.
- O, cześć! - ucieszyła się, dostrzegając młodą twarz wyjawiającą się zza drzwi. Sama lekko wychyliła się w tamtą stronę, aby sąsiadka mogła dobrze ją widzieć. - Nic groźnego, na szczęście. Jestem Joy, mieszkam obok. Upiekłam pierniczki, ale trochę przesadziłam z ilością i boję się, że się zmarnują - zaśmiała się nerwowo, mając wrażenie, że wcale nie brzmi to przekonująco, a bardziej, jakby chciała potruć swoich sąsiadów. - Może chciałabyś trochę? Oczywiście za darmo. Totalnie nie jestem harcerką - zapewniła, nawiązując do małych dziewczynek chodzących po domach i sprzedających ciasteczka. Co prawda jej samej nigdy się taka sytuacja nie przydarzyła, więc nie była pewna, czy to nie bajki... ale podobnie było ze Świadkami Jehowy - też jej nigdy nie odwiedzili, a jednak jakoś wydawało jej się, że chodzą po tych domach i trują ludziom dupki. Ona akurat nie chciała być nachalna, więc jeśli ciemnowłosa sąsiadka zaraz ją wygoni, to Joy zniknie bez słowa. Ale mógł to też być początek pięknej przyjaźni, kto wie?
Założyła jasne włosy za ucho i wbiła wyczekujący wzrok w Max. No przecież nie odmówi pierniczków, prawda?
christmas time
Joy
brak multikont
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Tuż po usłyszeniu imienia dziewczyny, skinęła głową, wypowiadając krótkie „Max”. Mieszkając we Francji nie miała zbyt dużej styczności z sąsiadami. Każdy wydawał się kompletnie zaabsorbowany swoim życiem, jak to bywa w wielkich miastach, pokroju Paryża. Dopiero w razie nagłych awarii, pęknięć rur albo innych kataklizmów, ludzie wyjaśniali sytuacje, wychodząc ze swojej anonimowej strefy.
Zapach wspomnianych wypieków mile połaskotał Max po nozdrzach, budząc skrywana ochotę na coś słodkiego. Teraz te delikatesy własnej roboty będą jej chodzić po głowie przez cały dzień. Najgorsze było to, że jedynie domowe pierniczki potrafiły tak skutecznie zamieszać w jadłospisie i namówić do złego… a raczej przyjemnego, bo drobny cheat-meal jeszcze nikogo nie zabił. Wręcz przeciwnie, Parkins nawet przydałaby się taka konkretna dawka węglowodanów.
- Tak po prostu? - dopytała na wszelki wypadek, zatrzymując spojrzenie na misce z pysznościami. Nigdy nie spotkała się z tak sympatycznym gestem. Sąsiedzkie odwiedziny z wypiekami kojarzyła raczej z amerykańskich filmów, ukazujących w ten sposób przedmieścia, albo małe miejscowości, gdzie wspólnota mieszkalna i integracja wewnątrz niej odgrywała wielką rolę.
- Jesteś pierwszą sąsiadką, z którą rozmawiam - przyznała szczerze z uśmiechem, delikatnie kręcąc głową. - To bardzo miły gest.
Aż było jej głupio brać te najpewniej wyborne ciasteczka za bezcen. Powinna coś wykombinować. Nie miała burdelu w mieszkaniu, więc mała pogawędka przy ciepłym napoju raczej żadnej nie zaszkodzi?
Istniało jeszcze prawdopodobieństwo, że Joy nasłał niejaki Cameron, stojący za podrzuceniem do jej stolika w Shadow szemranych fotografii. Jeśli tak było, sąsiadka posiadała genialne umiejętności aktorskie.
Kto nie ryzykuje, ten nie ma.
- To może… wejdziesz na herbatę? - zaproponowała, nieco szerzej uchylając drzwi wejściowe, chcąc tym samym zaoferować coś od siebie, żeby czasami nie wyjść na pasożyta, żerującego na biednych sąsiadach. Kto wie, może dowie się czegoś ciekawego o okolicy, albo pozostałych sąsiadach?

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Lorne Bay było na pewno inne, niż taki Paryż, a nawet różniło się pod tym względem nieco choćby od pobliskiego Cairns, które dla okolicznych mieszkańców było jedynym przykładem wielkomiejskiego życia. Oczywiście Joy, jako młody millennials, widziała trochę więcej świata, ale ta małomiasteczkowa mentalność tkwiła w niej głęboko. Już jako dziecko żyła za pan brat z sąsiadami, podobnie jak jej rodzice. Po wyprowadzce z domu rodzinnego nawiązywanie takich znajomości było nieco trudniejsze - miała na to mniej czasu, a i sąsiedzi byli mniej chętni do pogawędek. Czasem jednak trafiały jej się takie dni, jak ten. Szła w odwiedziny, niosąc jedzonko i licząc na choć kilka słów o niczym konkretnym. A tu nawet trafiła się herbatka! Czyż to nie wspaniałe?
- Tak, tak po prostu - pokiwała głową ze śmiechem. A potem zdziwiła się, słysząc kolejne słowa Max. - Ojej, jesteś tu nowa? - spytała, bo było to jedyne wyjaśnienie, dla którego ciemnowłosa miałaby nie znać innych sąsiadów... Zupełnie tak, jakby Joy ich znała. No ale jej zdarzyło się pomóc jakiejś starszej pani wnieść zakupy po schodach albo przekazać komuś list, który omyłkowo trafił do jej skrzynki. - O, bardzo chętnie - uśmiechnęła się szeroko w odpowiedzi na zaproszenie. - O ile to oczywiście nie problem. Bo jeśli ci przeszkadzam, to mogę ci je po prostu zostawić i sobie pójść, naprawdę nie musisz się niczym odwdzięczać - potrząsnęła głową. - Ale jeśli masz czas, to chętnie wstąpię - całkowicie już zapomniała, że sama była zarobiona po uszy, yup. - W końcu poznałabyś jakąś sąsiadkę - zachichotała. Jej zdaniem, relacje sąsiedzkie były bardzo ważne. Kto niby będzie pilnował twojego mieszkania przed squatersami, jak pojedziesz na wakacje? Od tego właśnie jest sąsiedzki monitoring, który ma nawet więcej zalet, niż człowiek mógłby się spodziewać.

Maxine Parkins
christmas time
Joy
brak multikont
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
- Można tak powiedzieć - przyznała, odnośnie bycia nową w tym australijskim otoczeniu. Będąc na studiach zdarzało jej się odwiedzać rodziców, ale zwykle porywała się na to, w przypadku świąt, albo innych, dłuższych dni wolnych od nauki. Sam lot z Francji do Australii trwał dobre dwanaście godzin i to z przynajmniej jedną przesiadką. Można uznać więc, że Lorne było pełne nowości i zmieniających się krajobrazów. Przynajmniej lokalne społeczności starannie dbały o swoje otoczenie, z czym w Paryżu bywało różnie. Rotacja mieszkańców była tak intensywna, że nie sposób przywiązywać się do sąsiadów; nie wspominając już o dbaniu o wspólne podwórka, na których zazwyczaj roiło się od szczurów. Takie były już uroki tętniących życiem metropolii.
- Kiedyś mieszkałam w Lorne, ale… - potrzasnęła głową, bo właśnie uzmysłowiła sobie, że takie rozmawianie przez próg mieszkania to podejście bardzo nieufne i mało eleganckie.
- Więcej mogę powiedzieć przy herbacie.
Żeby czasami Joy nie pomyślała sobie, że to jakieś przesłuchanie, a nie sąsiedzka wizyta zapoznawcza, rodem z popularnego symulatora życia. Skoro już Joy zaoferowała pierniczki, szkoda, aby tak stała na klatce schodowej.
- Nie przeszkadzasz, spokojnie - zapewniła, bo mimo wszystko warto poznawać nowych ludzi, bez zasłaniania się pewnymi sprawami. - I tak miałam sobie zrobić przerwę, wiec wpadłaś w idealnym momencie.
Przerwę od grania oczywiście, bo wielogodzinne wpatrywanie się w ekran telewizora to rzecz niekoniecznie zdrowa dla młodych oczu (i starych też).
- Śmiało - przesunęła się w drzwiach, aby nieco szerzej je uchylić, zapraszając tym samym dziewczynę do środka. Przeczucia rzadko kiedy ją zawodziły, dlatego też nie obawiała się potencjalnego zagrożenia ze strony sąsiadki.
- Tak w ogóle, mam na imię Max - odezwała się już w środku, po zamknięciu drzwi wejściowych. - Jakiej herbaty się napijesz? Mam chyba ze cztery rodzaje…
Parkins za szczególną fankę herbat nie uchodziła, ale czasami lubiła się napić czegoś ciepłego, nieco innego od napojów gazowanych i energetyków.
- Rozgość się, siadaj gdzie chcesz - rzuciła jeszcze, przechodząc przez salon (do którego się wchodziło po przekroczeniu drzwi wejściowych), aby dorwać się do kuchni. Sprawnie sięgnęła po dwa sporawe kubki, jak i pudełka z herbatą. Jak to dobrze, że wczoraj wzięła się za sprzątanie i nie musiała się wstydzić przed niezapowiedzianą sąsiadką. Nie przejmowała się również tym, że zostawiła na widoku odpaloną na konsoli, zapauzowaną grę. A nóż wywiąże się z tego jakaś konwersacja? Joy nie wyglądała na zapaloną fankę gierek, ale pozory mogły mylić.

Joy Turner
ODPOWIEDZ