badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
10.
- Dziwna jakaś - słowa pani Miller aż zbyt intensywnie dotarły do jej uszu, kiedy próbowała zająć miejsce w ostatniej ławce, gdzieś na samym końcu alejki przed obrzydliwie przystrojonym kościołem. Wolałaby tego nie słyszeć, bo podobne opinie na jej temat krążyły jeszcze nim potrafiła sięgnąć brodą stołu.
- Teraz te młode baby takie są - wtrącił sędziwy John Nutter, dziadek panny młodej. - Kto by pomyślał, żeby takie rzeczy...
- Jakby to brakowało normalnych zawodów i zainteresowań. To nie można już iść na fryzjerkę albo krawcową? Moja córcia, wiesz pan, ta najmłodsza, to pielęgniarstwo skończyła. To jak doktorka prawie, wszyscy jej się w pas kłaniają. Co u ciebie słychać, kochanieńka? - naturalnie ostatnie słowa skierowane były do Tate. Och, biedna, nieszczęśliwa Tate - kobieta nawiedzona, z niezrozumiałymi przez innych mocami – męczyła się na tym ślubie niemożebnie.
Po trzydziestosekundowej wymianie półzdań, w końcu zostawiono ją w spokoju. Na zewnątrz panował taki upał, że sukienka kleiła się do skóry, a w powietrzu unosił zapach spalonego asfaltu i wyschniętej ziemi. Było więc źle. A chwilę później zrobiło się jeszcze gorzej, gdy obok dostrzegła postać, której widoku ani trochę nie potrzebowała do szczęścia. Rozejrzała się nerwowo, szukając drogi ucieczki, ale na to chyba już nieco za późno.
- Ty też przyszłaś poszydzić z Mary, której mężem będzie Jerry i która przyjmie jego nazwisko i od tej pory będzie nazywać się Mary Berry? - Tate chyba wolała, kiedy jej niedoszła miłość posługiwała się swoim wcześniejszym nazwiskiem, bo zanim w jej życiu pojawił się Jerry Berry, Nutter nie brzmiało najgorzej, o ile człowiek nie rozmyślał ciągle o dosłownym znaczeniu tego słowa.
Oczami wyobraźni wielokrotnie stawała przed ołtarzem u boku Mary Nutter, która z niepohamowaną radością przyjęła zaręczyny podczas romantycznego spaceru po Kings Canyon. Wprawdzie Tate z romantyzmem niewiele miała wspólnego, ale w swojej głowie lubiła udawać, że stać ją było na takie niecodzienne gesty. No i nazwisko Nutter doskonale odzwierciedlałoby jej osobowość, przynajmniej według sąsiadów. Może wtedy pani Miller nie miałaby się czego przyczepić, chociaż znając ją, to nie pojawiłaby się wtedy na ślubie dwóch kobiet. Wątpliwa sprawa, że nawet sam dziadek panny młodej wziąłby udział w tak szczególnym wydarzeniu. Czy to dlatego Mary za wszelką cenę chciała wyjść za mąż za Jerry'ego. I czy Tamilla Silversmith, która usiadła na drugim końcu ławki, miała takie same podejrzenia? Przecież z Mary nie był znowu żaden taki cud, więc co takiego w niej widziały, rozpoczynając nie do końca zdrową rywalizację o jej względy?

Tamilla Silversmith
sumienny żółwik
-
mechanik — Taipan AutoMoto
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
"Depression and anxiety don't need a visa, they can travel everywhere," Nomad said. ""It's harder to share with the people back home if you are struggling, because they say 'How come? You always wander!'"
Nie spodziewała się, że ze ślubu trafi od razu do domu pogrzebowego. Wewnętrzne trzecie oko, przeczucie, instynkt - jak zwał, tak zwał, ale coś specyficznego podpowiedziało Tamilli Silversmith, aby ubrać czarny kostium przewiązywany w pasie luźnym paskiem z materiału do sandałków na obcasie. Coś, co trzymało od poranka za trzewia i równie skutecznie przyprawiało o mdłości, gdy tylko zerkała na datę w kalendarzu.
Pogrzeby powinny być smutne, nie obrzydliwe.
Tamilla westchnęła cicho, skubiąc dyskretnie pomalowanymi paznokciami za rąbek paska. Co za paskudny widok. Paskudna okoliczność. Podniosła wzrok na ołtarz. Nawet kościelne ornamenty królowały wśród paskudztw uroczystości z pozoru wesołej. I wtedy największe paskudztwo przemówiło ludzkim głosem: mania na punkcie rzeczy paranormalnych, rzep czepiający się psiego ogona i nieszczególnie cywilizowana relacja z lat młodości.
Leniwie odwróciła śpiące spojrzenie w bok, nawet nie starając się wyglądać na neutralnie nastawioną względem Tate. Wzruszyła ramionami od niechcenia.
- Brzmi równie szyderczo, co Jane Doe - mruknęła ponuro. - Mary Berry Jane Doe... jak wyliczanka patologa w kostnicy. Ęcie pęcie, w której ręce? Na kogo wypadnie na tego czeka lodówka.
Za plecami Tamilli rozległo się niskie chrząknięcie. Odwróciła się ze sztucznym uśmiechem słodkiej, młodej panny i napotkała karcącą minę Johnatana Lebiedzkiego - emerytowanego sklepikarza, żerującego na turystach szukających przygód w Lorne Bay. Pomachała do niego z wolna, po czym płynnym ruchem serdecznie pozdrowiła środkowym palcem.
Lebiedzki spłonął wściekłą purpurą na twarzy i grube podgardle napięło zaciśniętą do granic możliwości muchę.
- Spokojnie, bo żyłka panu strzeli i się uleje - dodała Silversmith, odwracając się przodem i burknęła pod nosem: - Byłaby wielka szkoda, gdyby z tej komedii zrobiła się grecka tragedia...

Tate Callaway
powitalny kokos
Edgerunner
brak multikont
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Nie mogła się nadziwić, że kiedyś wraz z Tamillą rywalizowały o względy Mary. Teraz było to dla niej nie do pomyślenia, bo wspomniana Mary nie miała w sobie niczego, co w jakikolwiek sposób mogłoby zaimponować Tate. Była ładna, owszem, nawet bardzo, ale oprócz tego liczy się jeszcze to, co człowiek ma w głowie, a chyba Mary za wiele w niej nie miała. Sam fakt, że kobieta wychodziła za mąż za faceta z dziwną przeszłością. Ba, sam fakt, że związała się z facetem i planowała z nim przyszłość. Czy to nie absurd?
Tate była w różnych związkach, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że mężczyźni w dużej mierze byli niedojrzali, a już na pewno nie angażowali się w pasje drugiej połówki, traktując kobiety jako maszyny do rodzenia dzieci i zwykłe kury domowe. Nie chciała tego. Potrzebowała czegoś więcej i pewnie dlatego każda jej relacja z facetem kończyła się totalnym niepowodzeniem.
- Chyba na stypie bawiłabym się lepiej - mruknęła już nie wiedząc, czy swoje słowa bardziej kierowała do Silversmith, czy do siebie, choć najbardziej pasowały one do samego Lebiedzkiego, który w pewnym momencie zrobił się purpurowy. Świadomość, że młodsza od niego o ponad pół wieku pannica próbowała go uspokoić, stała się dla niego nie do zniesienia.
Można więc śmiało powiedzieć, że w to gorące, grudniowe popołudnie, całe miasto żyło ślubem Mary i Jerry'ego. Sama Tate była zaskoczona ilością mieszkańców, którzy uczestniczyli w tym niezwykłym wydarzeniu. Dużo miłych słów padło tego dnia o pannie młodej, i chociaż większość z nich została wypowiedziana zupełnie bezmyślnie, aby tylko podtrzymać ten fascynujący temat, Callaway nie rozumiała zamieszania wokół ślubu. A jednak była tutaj i z każdym kolejnym momentem żałowała podjętej decyzji.
- Strasznie kusa sukienka - skomentowała przyciszonym głosem, tym razem definitywnie kierując swoje słowa do siedzącej obok Silverstone. - Ledwo zakrywa jej tyłek, który i tak nie wygląda zbyt dobrze. Mogę przysiąc, że jeszcze rok temu prezentował się lepiej - niewątpliwie złośliwe to było z jej strony, ale jakoś automatycznie zapragnęła się ulotnić. - Myślisz, że jest w ciąży? Na pewno jest w ciąży, inaczej nie wychodziłaby za tego palanta. Zresztą ostatnio jej babcia prosiła mnie o kontakt ze swoim nieżyjącym od dziesięciu lat mężem i ten wcale nie był zachwycony z wyboru wnuczki. Ani z faceta, ani z sukienki - nie wiedziała, po co dzieliła się tą wieścią z Tamillą, ale Tate z reguły dużo mówiła. Najwyraźniej ku nie zadowoleniu pani Miller, która zlustrowała ją morderczym spojrzeniem, szepcząc coś na ucho swojemu zgrzybiałemu mężulkowi.

Tamilla Silversmith
sumienny żółwik
-
mechanik — Taipan AutoMoto
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
"Depression and anxiety don't need a visa, they can travel everywhere," Nomad said. ""It's harder to share with the people back home if you are struggling, because they say 'How come? You always wander!'"
- Zdajesz sobie sprawę, że brzmisz, jak każdy moherowy beret w kościele? - skwitowała retorycznie ściszonym głosem, gdy tłum między nawami zmniejszył decybele podobnych plotek. - Tylko taki chamsko nawiedzony. - Wywróciła oczami, dodając pod nosem: - Jeszcze trochę, a odprawią tu egzorcyzmy, zamiast zaślubin...
Jak za sprawą magicznej różdżki, wszyscy powiedli wzrokiem do otwierających się drzwi nieopodal tabernakulum. Mężczyzną w białym fraku z naręczem nut przeszedł obok ołtarza, stanął naprzeciwko posągu Najświętszej Dziewicy i ukłonił się uprzejmie. Do panny młodej tylko skinął a pana młodego ominął bez słowa. W pośpiechu pomknął ku wąskiej klatce schodowej z prawej, aż ślad po nim zaginął.
Pomruki rozbrzmiały ponownie między gośćmi. Komentujące, miejscami oskarżające za butę plotki, co to sugerowały, że stary organista nie kłania się panu młodemu, bo sam chciał spróbować swoich sił z Mary, ale ich płomienny romans w zakrystii udaremnił Jerry Berry.
Wszyscy są tu siebie warci - pomyślała Tamilla, zakładając ręce. Zniecierpliwiona postukiwała palcami, dyskretnie bujając diabła na lewej nodze. Czuła w duchu, że to ostatnia możliwość, aby opuścić kościół bez większych uszczerbków na zdrowiu psychicznym.
Nie zamierzała z niej nie skorzystać.
I właśnie, gdy sięgnęła do oparcia przed sobą, rozbrzmiały organy weselne, a rodziny Berry i Nutter powstały, jak egipscy niewolnicy na mojżeszowski znak. Dumni, szyderczo radośni, palący głupa.
- Daję stówę, że nie dotrwają do pół roku - wyszeptała nieopodal Tamilli starsza kobiecina przypominająca Betty White z ery Golden Girls. - Jak mi słodkie stópki Jezuska stajenkowego świadkiem, Nutter do Berrych się nie nadaje.
- Gina ma rację - zawtórowała niższa wdowa (jeśli wierzyć po czarnym welonie). - Patrzcie, jakie krzywe nogi.
- Niedobre do rodzenia synów - zawtórowała pani Miller, znana osobistość wśród fanów robótek ręcznych na drutach. - Ani nogi, ani macica. Wygląda jak patyk opakowany w białą chusteczkę do nosa.
- Z tym chwastowym wiechciem przypomina raczej zasmarkaną chusteczkę.
Trio zdrowych siedemdziesiątek zaniosło się rechotem, gdy Marsz Mendelsona brzmiał między wytwornymi witrażami w najlepsze.
- W sumie.... podobieństwo jest nawet uderzające. - Tamilla mimochodem zerknęła na Tate z przekąsem, gdy to złośliwy chochlik na ramieniu podpowiedział jej, jak odwrócić uwagę zebranych i uciec bocnzym wyjściem. - Dwie stówy, że nie zgłosisz się, gdy ksiądz zapyta, kto nie zgadza się na ten mezalians.

Tate Callaway
powitalny kokos
Edgerunner
brak multikont
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- Zrzędzisz jak stara baba - wysyczała przez zaciśnięte zęby, na co wszystkie otaczające je staruszki zmroziły ją w spojrzeniem. Tate mogła przysiąc, że gdyby wzrok mógłby zabijać, byłaby już martwa dziesięć razy z rzędu. Mimo to nie przeszkodziło jej to w kontynuowaniu wywodów, za to pojawienie się panny młodej już tak.
Zerknęła przez ramię na kroczącą alejką Mary, której towarzyszył ojciec; minę miał nietęgą, jakby i jemu całe to przedstawienie nie było na rękę. Co się dziwić, Jerry Berry nie cieszył się dobrą opinią, ale to akurat nie było dla nikogo nowością. Zresztą to sprawiało, że on i Mary Nutter idealnie się dopełniali, wszak oboje mieli coś za uszami.
- A on też chudy taki - pani Miller aż pokręciła głową z nieukrywanym niedowierzaniem. - Ona to go nie nakarmi - podsumowała, jakby doskonale znała umiejętności kulinarne jego przyszłej małżonki.
- Uschnie przy niej chłopaczyna - westchnęła ciężko Gina vel Betty White. - Chłop to potrzebuje takiej, co potrafi porządnie ugotować i nakarmić. A jak ona wychowana na jakichś wegańskiej diecie, to co będzie jadł? Trawę? Na królika mi nie wygląda - zmrużyła oczy, chcąc upewnić się czy aby na pewno nie miał w sobie czegoś z zajęczaków.
Tate poczuła wewnątrz ogromne rozbawienie, kiedy tak słuchała komentarzy starszych pań, które snuły to coraz nowsze teorie i osądy, ale mimo to spojrzała na Tamillę z poważną minę. Nawet kącik ust jej nie zadrżał, żeby nikt przypadkiem nie pomyślał, że przesiadywanie tutaj sprawia jej jakąkolwiek przyjemność.
- Umowa stoi - wyciągnęła w kierunku Silversmith rękę, chcąc przypieczętować ich układ. Teraz musiała tylko wymyślić, jaką dobrą wymówką przerwać ceremonię ślubną.
Po tym, jak panna młoda dołączyła do pana młodego, ksiądz wygłosił piękne do porzygania kazanie o wzajemnym szacunku i małżeńskiej miłości. Chyba każdy obecny zgodnie stwierdził, że jego pogadanka trwał zbyt długo, o czym świadczyły głośne stękania i przewrotki oczami.
-... Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela. Jeśli ktoś zna powód, dla którego tych dwoje nie powinno wstąpić w związek małżeński, niech powie teraz lub zamilknie na wieki - ksiądz dla zasady rozejrzał się po uczestnikach ceremonii i Tate wiedziała, że teraz na stała jej chwila prawdy. Rzuciła Tamilli znaczące spojrzenie w stylu: patrz na to, po czym zerwała się na równe nogi i teraz wszystkie pary ślepiów były skierowane właśnie na nią. Niech to szlag. Co teraz?
- Bo... - urwała, szukając w głowie idealnego argumentu. - No bo... - wydusiła z siebie, ale nie było czasu do namysłu, co zmusiło ją do głośnego odchrząknięcia. - Jerry Berry sypia z najstarszym wnukiem pani Miller! - wykrzyczała w końcu, a zgromadzeni najpierw wydali z siebie odgłosy zaskoczenia, a potem wokół zapadła wszechobecna cisza. W międzyczasie Tate zerknęła na Silverstone, posyłając jej nieme: wyskakuj z kasy, lala.

Tamilla Silversmith
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ
cron