Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tęsknił za jego ulubionym rodzajem świętego spokoju i za jego ulubionym człowiekiem. To prawda, jemu też doskwierała ta tęsknota bardziej niż zwykle, ale z drugiej strony wcale nie żałował. Miał wrażenie, że nie mógł się lepiej wstrzelić w odpowiednią ramę czasową, a gdyby poczekał jeszcze trochę, mogłoby już tak nie wyjść.. Nie zmieniało faktu, że tęsknił jak zawsze, a dodatkowo samotne noce i poranki też w porównaniu nie należały do najprzyjemniejszych. Jeszcze tylko trochę, tak się pocieszał.
Pokręcił powoli głową, wskazując na krótkofalówkę na swojej piersi, z którego raz po raz dochodziły krótkie szczeknięcia, które pewnie dla niej nie robiły żadnego sensu. Wiedziałby, gdyby się coś działo, to było pewne; postanowił jej też oszczędzić marudzenia na temat tego, jak to wyższych stopniem ich procedury zwykle stawiają w tych "lepszych" sytuacjach, jako bardziej "cennych". W końcu wydali na ich treningi więcej, jakby nie było miało to pewien ponury sens.
Zaśmiał się lekko, bo wyraźnie nie chciała odpuścić tej jego rudości. Poprawił się na fotelu, zastanawiając krótką chwilę jak jej to najtreściwiej opowiedzieć.
- Zima tu jest, wiesz, północna półkula. - sprostował najpierw, wskazując na swoją bluzę. Może nie było aż tak zimno, rzeczywiście, ale mimo wszystko flamingi i żółwie na pewno by tego nie lubiły. - A co do rudości.. Mieli na myśli to, jak ich strofuję? Wiesz, to gówniarze, czasami się panoszą, a tutaj nie lubię się powtarzać i nie jestem najbardziej cierpliwy. Nie mam też w zwyczaju krzyczeć. Zwykle jak coś spierdolą, odrabiają w jakiś inny sposób; dodatkowym patrolem nad ranem, albo treningiem, czasami załatwię im służbę przy myciu garów, czyli coś, czego nikt nie lubi, Jestem okropny czasami, ale. - urwał, wzruszając ramionami. Rozumiał, że byli młodzi, rozumiał, że mogli mieć swoje "ale" w stosunku do autorytetu jakiegokolwiek i woleli luźny kontakt z przełożonym... I rozumiał to też, pewnie. Luźny kontakt kończył się w momencie, w którym do konwersacji wchodziło polecenie albo rozkaz. Nie było zmiłuj i musieli liczyć się z konsekwencjami; tyranem nie był, ale zasady jakieś musiały być, to nie była szkoła, a on nie był ich prawdziwym tatą czy starszym bratem.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
No tak, zasięg radiowy, stały kontakt, stała czujność, te sprawy… Nie żeby cokolwiek na ten temat wiedziała, ale gdyby tylko ruszyła wyobraźnią, mogłaby się ewentualnie domyślić. Skoro on był spokojny (uważny, nieco rozproszony, ale w gruncie rzeczy nawet spokojny), to też nie widziała powodu, żeby się stresować.
- Ojej, no to pingwiny i renifery – poprawiła się i przewróciła oczami, jakby to była żadna różnica. Flaming czy pingwin, potejto potajto. - I ludzi chodzących do góry nogami… Hej, nigdy mi chyba nie mówiłeś, jak udaje ci się utrzymać tyle czasu, chodząc odwrotnie – nie omieszkała rzucić ulubionym sucharem dotyczącym drugiej półkuli jaki miała w zanadrzu… I tak na dobrą sprawę jedynym. Wspominałam już, że była królową dowcipu? No, także tego.
I oczywiście, że nie zamierzała odpuścić jego rudości! Usłyszała to i nie było opcji, żeby teraz nagle od-usłyszała. Głównie dlatego, że nie chciała. Brzmiało interesująco, jak mała szpileczka na tyle niegroźna, że jego chłopcy nie bali się jej wbić, a jednak wszystko wskazywało na to, że coś się za tym kryło. Musiała drążyć i dowiedzieć się, co takiego. Przywykła już do Gusta takiego, jakim był przy niej, w Lorne, w znacznie innym otoczeniu i innych warunkach. Podejrzewała, że w odmiennych okolicznościach mógł pokazywać nieco inną stronę swojej osobowości, więc była zwyczajnie ciekawa, jaką posiadał opinię u grupki młodych żołnierzy, za których był odpowiedzialny. Poza tym jeśli mogłaby to wykorzystać do dręczenia go przez najbliższą wieczność – nie mogła odpuścić. Była tylko prostą mendą. - To brzmi… Przerażająco – stwierdziła szczerze. - Chyba nawet straszniej niż „nie jestem zły, tylko rozczarowany” – dodała. Czy była w stanie wyobrazić sobie takiego Gusta? Być może. - Ale… Dyscyplina musi być? – na szczęście nie w jej przypadku. Była wyjątkowo odporna na dyscyplinowanie. Chociaż… - Mi też wpisują ranne zmiany… Kiedy zaliczę wyjątkowo dużo spóźnień w danym miesiącu… Cholera, chyba też jestem dyscyplinowana… - stwierdziła z wyrazem autentycznej realizacji. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet działało…

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Definitywnie, gdyby usłyszał, czy zauważył chociażby cień czegoś niepokojącego, tyle by go widziała w tym samochodzie. W teorii nie mógł go opuścić, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby wychylił się przez drzwi, nie..? Oczywiście już lata wstecz wymyślił sporo sposobów na to, żeby obejść trochę procedury. Wyraźnie był hipokrytą jeśli chodziło o trzymanie się zasad; na swoje usprawiedliwienie miał tylko to, że łamał jedynie te totalnie bezsensowne, stawiające go znad jego brygadą. Bullshit to był.
Roześmiał się lekko na renifery i pingwiny, bardziej na chodzenie do góry nogami. Mogła nie być mistrzem żartu, ale i tak go bawiła, ok? Wyraźnie nie było mu wiele potrzeba.
- Mamy specjalne buty. - wspiął się na wyżyny swojej kreatywności, rozbawiony, wskazał nawet na swoje zupełnie zwyczajne trepy, mimo że nie miała za bardzo jak ich zobaczyć. Właściwie jak tak o tym rozmawiali, to rzeczywiście była dziwaczna myśl, bycie na drugiej stronie półkuli.. Wolał te rozmyślania zostawić na wyjątkowo nudny wieczór, kiedy będzie próbował zasnąć.
Kiwał głową powoli, przytakując. Chodziło mu dokładnie o tą dyscyplinę. Nie mógł traktować ich pobłażliwie, bo.. Po prostu życie nie było pobłażliwe, służba nie była pobłażliwa i musieli, po prostu musieli go słuchać, żeby to wszystko działało. Dla swojego bezpieczeństwa, dla jego bezpieczeństwa i całego oddziału w przypadku bardziej złożonych misji. których na szczęście już od dawna nie było, ale.. Mieli być w gotowości zawsze bez żadnych ale i bez wyjątku.
- Tak właśnie. Działa? - zagadnął, po raz kolejny rozbawiony, bardziej z faktu bycia świadkiem jej małego olśnienia.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Doceniała to, że bawiły go jej nieśmieszne dowcipy. Może brałaby pod uwagę, że tylko udawał, żeby zwyczajnie sprawić jej przyjemność (to czasami się zdarzało, brak zrozumienia dla czyjegoś humoru zazwyczaj skutkował niezręcznością dla obu ze stron, więc zwyczajnie lepiej było go unikać), ale znali się na to zdecydowanie zbyt długo. Gdyby nie rozumieli się w tak fundamentalnej kwestii jak poczucie humoru (dla Billie to było naprawdę ważne), pewnie nie byliby nigdy tak blisko, jak byli przez wiele lat… Z jedną drobną przerwą, nic wielkiego. Faktycznie nie mogła zobaczyć jego butów, ale wyciągnęła szyję do góry, jakby to miało jej pomóc w zobaczeniu czegokolwiek po drugiej stronie wyświetlacza pod innym kątem. To tak nie działało. Potem z powagą pokiwała głową, aby chwilę później wyszczerzyć szeroko zęby, gdy rozmawiali o dyscyplinie. Nie do końca jej ulubiony temat.
- Nie – parsknęła pod nosem, ale być może odpowiedziała mu odrobinę zbyt szybko, żeby można było ją posądzać o całkowitą szczerość. Prawda była taka, że trochę działało faktycznie. Zdarzało jej się wybiegać z domu w pośpiechu, żeby uniknąć spóźnienia, a tym samym konieczności świerknięcia na tych koszmarnie nudnych poranno-południowych zmianach w ramach kary – a pośpiech nie byłby przez nią brany pod uwagę, gdyby niefortunny grafik nie był dla niej groźbą. - Jestem wyjątkowo odporna na dyscyplinę - zapewniła i przewróciła oczami. Nie mogła pozwolić, żeby Gust pomyślał, że jest inaczej i też zaczął próbować na niej jakichkolwiek metod wychowawczych… - Nie nadawałabym się totalnie do wojska. Albo bardzo szybko bym uciekła albo przyprawiła wszystkich szefów o nieustający ból głowy – stwierdziła i akurat to było całkiem szczere. Nie nadawała się do rutyny, dyscypliny ani tym bardziej do wczesnego wstawania i obierania ziemniaków dla całej kompanii. Nic fajnego. Plusem byli przystojni mężczyźni w mundurach, ale hej – nie musiała być w armii, żeby mieć wojskowego na wyciągnięcie ręki, nie? No… Kiedy już jej wojskowy wróci w końcu do Lorne, oczywiście.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Nie był szalony aż tak, żeby porywać się z motyką na słońce i bawić w jakieś poskromienie złośnicy czy inne okiełznanie huraganu. Już bardzo dawno temu przyjął, że niektóre kwestie u Billie były niereformowalne i to było jak najbardziej w porządku. Każdy jakieś miał, nie? Jej roztrzepanie wcale mu nie przeszkadzało, nawet miło rezonowało z jego własny, wewnętrznym chaosem, bo ułożony był tylko na wierzchu. Pomyślałby kto, że to już będzie za dużo chaosu, ale nie, wcale nie, było mu w sam raz w ich relacji zarówno przed jej zacieśnieniem, jak i teraz.
Prychnął na jej szybciutką odpowiedź, jedyne jak to skomentował to niedowierzającym uniesieniem brwi, ale właściwie to nie oceniał. Jego ekspresja nadal była pogodna, uśmiechał się mimo to, że nie do końca wierzył jej zapewnieniom i nawet postanowił nie drążyć faktu dyscypliny.
- Bardziej to rozwalanie wszędzie wszystkiego by było problemem, wiesz, nie odkładanie rzeczy na miejsce.. - mógłby wymieniać konkretne rzeczy, które zauważył już przez ten moment, kiedy z nią mieszkał, ale się powstrzymał, jedynie głupio uśmiechając. Była chaosem, już to ustalili i do chaosu nijak nie pasował wojskowy porządek i rygor. - A poza tym, gdybyś tu była, totalnie byś mnie rozpraszała. I pewnie często bym się spóźniał. - wzruszył ramionami, jakby to był w tym wszystkim największy problem, zakładając, że gdyby była wojskową jak on, to w tym samym miejscu co on. To by było na pewno miłe, mieć Billie przy sobie.. Ale był prawie pewny, że zamiast pracy, miałby w głowie ją. I tak miał, ale bezpieczne było założenie, że gdyby była we własnej osobie obecna, byłoby znacznie trudniej się skupić.
- Dobra, wracają. Mamy jeszcze kilka przystanków po drodze, więc będę się wyłączał. - przeniósł spojrzenie za szybę samochodu, w reakcji na krótki komunikat z krótkofalówki. Westchnął cicho, zupełnie nieświadomie, w duchu pocieszając się, że już niedługo i pojedzie na tą przepustkę... o której, cholera, nie mógł jej powiedzieć, bo to była niespodzianka urodzinowa. Do dupy. Posłał jej za to ciepły uśmiech. - Uważaj na siebie. I wysyłaj mi memy, jak zawsze, żebym nie miał zaległości. - wiadomo, skoro nie mógł mieć Billie przy sobie, kiedy się budził rano, przynajmniej mógł się trochę pośmiać z głupich memów. Zawsze coś. - Kocham cię. - i z tym małym wyznaniem, jak zawsze od niedawana, kończył rozmowę.

/koniec

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Być może gdyby była inną kobietą, wzięłaby do siebie to, z jaką swobodą wypominał jej wady. Ale była Billie Winfield, naprawdę ceniła szczerość, szczególnie tą, którą serwował jej Gust. Nadal gdzieś tam w środku uważała go za swojego najlepszego przyjaciela. Jeśli ktokolwiek mógł jej szczerze mówić, co myśli, to zdecydowanie był to właśnie on. Ufała mu i w tych komentarzach o jej bałaganiarstwie nie dostrzegała zresztą niczego złośliwego. On wiedział, że ona była bałaganiarą i nie czuła potrzeby, aby to w sobie zmieniać, a ona miała świadomość, że całkiem lubił porządek i że jej bałagarniarstwo będzie go wkurwiać. No trudno, nie? Widziały gały, co brały i tak dalej.
- Potrafię odkładać rzeczy na miejsce – zaprotestowała z pewną dozą oburzenia, prychając lekko pod nosem. - Po prostu czasem wybieram nie do końca ortodoksyjne miejsca - sprecyzowała. Bo kto powiedział, że miejsce skarpetek nie mogło być na podłodze, miejsce czytanych książek na parapecie, a bezprzewodowych słuchawek w łazience?
Zaśmiała się, gdy powiedział, że by go rozpraszała. Szczerze? Wierzyła w to tylko do pewnego stopnia. Może i faktycznie miałby głowę nieco bardziej zajętą (jeśli w ogóle), ale byłą w stanie uwierzyć w to, że Gust jest na tyle poświęconym swojej pracy i swoim obowiązkom facetem, że byłby w stanie odstawić pokusy na nieco dalszy plan, żeby skupić się na tym, co było do zrobienia. I nie widziała w tym niczego złego. Szczerze powiedziawszy, nawet trochę by to podziwiała, gdyby jej przypuszczenia faktycznie były prawdą. No, ale nigdy nie planowała iść do wojska. Serio, ktoś w tym układzie prędzej czy później by oszalał – albo ona albo jej przełożony. Dyscyplina i rutyna naprawdę nie były dla niej, o dużej odpowiedzialności nie wspominając. Ryzyko zawodowe mogła przyjąć, jeśli chodziło o nią, w przypadku Gusta przyjmowanie ryzyka o jego życia i zdrowie przychodziło jej zdecydowanie trudniej.
- Nie pozwoliłabym ci mieć zaległości w memach, za kogo mnie masz, szanujmy się trochę – aż prychnęła, marszcząc brwi i robiąc pełną wyrzutu minę. Nie trwało to jednak długo. Zaraz uśmiechnęła się do niego jednym ze swoich cieplejszych, bardziej czułych uśmiechów. - Wróć szybko – odpowiedziała, bo również ona miała na tym etapie swoje tradycyjne pożegnania i to było tym, z którego korzystała najczęściej.

Nom, koniec
Gust Johansen
ODPOWIEDZ