wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron zdawał sobie też sprawę, że i tak nie ma najgorzej w życiu. Jego sytuacja rodzinna w pewnych momentach była skomplikowana, ale przynajmniej miał rodzinę. No i kiedy Barnard przechodził najtrudniejsze chwile w życiu, to nawet ojciec okazywał mu wsparcie. Na swój szorstki sposób, ale to było ważne i pewnie zaważyło na tym, że mężczyzna nie myśli już tak jednoznacznie negatywnie o swojej relacji z rodzicielem. Jednego Aaron jest pewien, jeśli będzie miał kiedyś dzieci, bo w sumie by chciał, tylko nie jest w stanie przewidzieć, jak się jego życie potoczy, to będzie bardziej wyrozumiały dla decyzji swojego dziecka. Będzie pewnie więcej słuchał i rozmawiał, bo z tym też był problem w jego młodzieńczych latach. Plany planami, ale i tak nie można mieć pewności czy za dwadzieścia lat, dorastające dziecko Aarona nie będzie miało w głowie podobnych przemyśleń, do tych, które od dłuższego czasu dają mu samemu do myślenia.
- To miłe. - powiedział krótko, podsumowując już temat wypracowanego przez Cass słodkiego zwyczaju dostarczania słodkości na szpitalny oddział. Z każdą rozmową miał coraz szerszy obraz Cassandry i wychodziło mu z tego wszystkiego, że dziewczyna jest naprawdę dobrym człowiekiem. I, że nie załamała się mimo przeciwności losu, to jest godne podziwu.
- Niekoniecznie. W zupełności wystarczyłaby dożywotnia możliwość przyjścia na kawę i ciastko. - stwierdził. Gdyby tak w gratisie zawsze dostawał swoje zamówienie, to prawdopodobnie w którymś momencie pomysł Barnarda zostałby spłacony. Nie wiedział oczywiście, czy Cassandra kiedyś podejmie się realizacji takiego biznesu, ale gdyby tak się wydarzyło, to chciałby dostać e-maila albo chociaż smsa z zaproszeniem na otwarcie literackiej kawiarni, na pewno zjawiłby się na otwarciu. No, chyba że działoby się to gdzieś daleko od Lorne Bay, ale wtedy na pewno byłby dumny, że z niepozornej rozmowy, podczas podróży jego błękitnym pickupem w deszczowe popołudnie, wyniknęło coś takiego.
No dobra, chyba jednak jego komentarz wywołał pewną konsternację, dlatego nie ciągnął już tematu braku koordynacji, a na ratunek przyszła im pęknięta opona. Więc nawet jeśli we wnętrzu samochodu mogłaby się zrobić odrobinę cięższa atmosfera, to szybko się stamtąd ulotniła.
- Dobrze. Trzymaj kciuki, żebyśmy dojechali jak najdalej. - powiedział, jednocześnie odgarniając mokre włosy z czoła, a potem przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyli dalej. Aaron mieszka w Opal Moonlane, więc na szczęście przez cały czas trzymali się głównych ulic i pozostała droga minęła całkiem szybko. Aaron musiał zatrzymać się dopiero na parkingu przecznicę od jego mieszkania, ale stamtąd droga do suchego miejsca na przeczekanie była już bardzo prosta i krótka.
- Przepraszam, że tak wyszło. - powiedział, gdy byli już do daszkiem nad drzwiami do bloku, w którym znajdowało się mieszkanie wykładowcy. - Chcesz zaczekać u mnie? Nie przemokłaś mocno? Może napijesz się rozgrzewającej herbaty? - dopytywał, sam nie wiedząc, jak ma się w tej sytuacji zachować.

Cassandra Hammond
Studentka literatury — James Cook University
23 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Werter w damskiej skórze. Miłośniczka literatury romantyzmu. Często "odwiedza" szpital, a w szczególności oddział kardiologii i pulmonologii.
Ogólnie rodzina to pojęcie bardzo szerokie – jakby nie patrzeć, nie była z Hammondami związana w żaden sposób krwią. Ci byli jej adopcyjnymi rodzicami, ba! Cassandra nie była ich jedyną przybraną córką. To jednak nie sprawiało, że nie mogła ich nazwać rodziną. To ludzie, którzy ją wychowali, o nią dbali od niemal samego początku i to się dla niej liczyło. Gdy skończyła osiemnaście lat, dostała możliwość skontaktowania się ze swoją biologiczną matką, jednakże nigdy z niej nie skorzystała – nie chciała jej w sumie znać, bo to winą tej kobiety było to, że Cass urodziła się wcześniakiem i wszystkie komplikacje z tym związane. Gdyby się urodziła zdrowa, ale biologiczna matka postanowiłaby ją oddać do adopcji bo jej sytuacja finansowa w tamtym momencie nie pozwalałaby na wychowanie dziecka, to byłaby zupełnie inna kwestia. Nie wspominając też o tym, że z tego co Cass było wiadome, to jej biologiczna rodzina nigdy za specjalnie się nią nie interesowała. Pozbyli się problemu i zniknęli z życia dziewczyny tak szybko, jak się w nim pojawili.
Myślę, że możemy się tak umówić – odparła z uśmiechem na jego propozycję. W sumie to całkiem niezły „deal”. On dał jej pomysł na biznes, ona go zrealizuje i Aaron będzie wiecznym klientem VIP, który będzie mógł przychodzić do niej na kawę i ciastko. Czy kiedykolwiek to się ziści? Ciężko stwierdzić, Cassandra nie wychodziła tak daleko myślami w przyszłość. Znaczy zawsze można było pomarzyć czy pożartować, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, w jakim stanie się znajdowała i że za parę miesięcy coś, co jest bardzo możliwe dzisiaj, może wcale takie nie być.
- Trzymam – odparła, jednocześnie unosząc dłonie ze skrzyżowanymi palcami.
Przejechali całkiem spory kawałek jak na posiadanie kapcia w oponie, jednakże musieli mimo wszystko przejść się kawałek. Niestety, żadne z nich nie miało parasolki, więc chcąc nie chcąc trochę zmokli. I jak Cass tego nie mówiła na głos, to było jej trochę chłodno. Na przeprosiny Aarona uśmiechnęła się jedynie i machnęła ręką.
Daj spokój, gdyby nie Ty, to wciąż stałabym na przystanku pod uczelnią – odparła całkiem serio… no, może dopiero co by do autobusu wchodziła. Ale zdecydowanie byłaby dalej domu, niż bliżej, więc i tak pomoc Aarona była naprawdę duża… i nagle pojawiła się pewna propozycja, która… cóż, wydawała się mimo wszystko lekko nieodpowiednia, jakby na to spojrzeć z poziomu osoby trzeciej. Wykładowca proponuje studentce by przyszła do niego do domu. I jak gdzieś w głowie Cass, w bardzo dalekiej podświadomości, zapaliła się ta lampka, tak… teraz nie mogła nie spojrzeć na to jako szansy na wymienienie z Aaronem kilku słów. – Napiłabym się herbaty, trochę zrobiło mi się chłodno. Dziękuję za troskę – odparła, spoglądając na Aarona i posyłając mu lekki uśmiech. Jakby nie patrzeć te pytania tak dla niej zabrzmiały – jakby rzeczywiście się martwił, czy przypadkiem się Cassandra nie rozchoruje po spacerze w deszczu.

Aaron Barnard
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Gdyby nie prowadził teraz samochodu, to na znak zawarcia umowy, uścisnąłby dłoń dziewczyny. Niestety będzie im musiała wystarczyć umowa słowna. A może rzeczywiście za parę lat okaże się, że Cassandra otworzyła swój własny biznes. Nie musi to być od razu literacka kawiarnia, ale Aaron dosyć rzadko spotyka swoich byłych studentów, którzy zajmują się czymś związanym z ich zamiłowaniem do literatury, a to zawsze bardzo miłe i takie budujące, że jemu o jego koleżankom i kolegom po fachu udało się nie zabić pasji w młodych ludziach, których przyszło im kształcić.
Co się zaś tyczy stricte panienki Hammond, to choć Aarona łączy z nią zupełnie inny typ relacji, niż małżeństwo, w którym był, ale to byłby dla niego bolesny cios, gdyby się dowiedział, że coś w planie leczenia Cass poszło nie tak. W ogóle jest taka grupa bliskich mu osób albo, na których mu z jakichś przyczyn zależy, że gdyby któreś z nich miało zabraknąć, to część blizn na jego psychice na nowo zostałoby rozdrapanych. Wiadome jest, że niektóre uczucia zarezerwowane są dla tej najważniejszej osoby w życiu, ale też w jakimś stopniu to jest problem uniwersalny.
- Może autobus by w końcu przyjechał i nie zmokłabyś tak bardzo. - powiedział nieco zawiedziony. Bo przecież chciał dobrze i zdawał sobie sprawę z tego, że każde przeziębienie jest niebezpieczne, gdy twoja odporność jest na przerażająco niskim poziomie i niektóre organy nie działają, jak należy. Właśnie dlatego wyskoczył z tą propozycją schronienia się w jego mieszkaniu, nie miał żadnych nieczystych intencji. Aczkolwiek nie da się ukryć, że osoba trzecia, taka na przykład związana z uczelnią, mogłaby uznać to za nieodpowiednie i donieść na tę sytuację od właściwych w takich kwestiach władz uczelni.
- No to chodźmy. - uśmiechnął się smutno, otwierając przed młodą kobietą drzwi do bloku. Smutno, bo wróciły do niego trudne wspomnienia, ale nie chciał Cassandry obciążać swoimi problemami, więc w milczeniu weszli po schodach. Barnard mieszkał na jednym z niższych pięter, więc to był jakiś plus, bo wind w blokach na tym osiedlu nie było.
Kiedy rozmawiali w mieszkaniu, starał się nie dać po sobie poznać, że coś mogło być nie tak. Przy herbacie porozmawiali trochę na tematy literackie, bo prywatnych już trochę dzisiaj poruszyli, a gdy przestało padać i Cass się ogrzała, to wróciła do domu.

Cassandra Hammond
zt. x2
ODPOWIEDZ