Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Akurat jej było bardzo na rękę, aby Jasper nie drążył i sam sobie te wino zinterpretował w tak luźny sposób. Bo faktycznie chciała przed nim wypaść dobrze, skupić się na pozytywach, a trudne rozmowy odsuwać jak najdalej, bo wtedy… wtedy jej osoba nie była już taka cool, wówczas zaczynała przerastać, a ona nie chciała widzieć w jego oczach tego, jak ten blask, z którym na nią patrzy, gaśnie, ustępując wątpliwościom.
- O hoho! Włamałaś się! Weszłam po tym, jak ty włamałeś mi sie do domu i przeszukiwałeś mi gabinet - upomniała się o sprawiedliwość w tych niesłusznych oskarżeniach. - A nożem groziłam ci, bo wbiłeś mi do samochodu w podejrzanym miejscu - kontynuowała, wybielając się dalej. - No i sam zgodziłeś się na pracę u gangstera, gdy ja próbowała ciebie od tego odwieść… Wszystko jasno wskazuje na to, że to ja jestem tutaj tą porządną - podsumowała tonem pełnym determinacji, bo przecież nie myślał chyba, że zostawi ten temat bez komentarza prawda?
Miał szczęście, że wyglądał tak przyjemnie w jej kuchni. Nie sądziła, że typ robiący sałatkę kiedyś będzie dla niej tak fascynującym widokiem, że nie będzie mogła oczu oderwać… oczu i rąk w zasadzie.
- Podoba mi się ta twoja inwencja twórcza - zachichotała, gdy wspomniał o lustrze. Faktycznie czuła się przy nim naprawdę swobodnie i nie planowała nawet tego ukrywać. Nie chciała stwarzać niepotrzebnych barier, tym bardziej, że już od dawna był jej o wiele bliższy, niż przypadkowo poznani w barach faceci. Oboje o tym wiedzieli, inaczej nigdy nie pocałowałby jej na imprezie Halloweenowej. - I kto tu jest bezwstydny - rzuciła przewrotnie, kiedy zgodził się z zasadami tej jej adoracji. No, ale nie chciała już przesadzać, więc usiadła przy stole, unosząc brew, gdy przed nią stanął talerz z sałatką.
- A więc jutro będzie jej szczęśliwy dzień - podsumowała złośliwie, wypuszczając tytoniowy dym z płuc. Kiedy jednak zapytał o jej plany na wieczór, nagle przypomniała sobie o tym, o czym nie myślała dziś jeszcze, a co przecież zwykle przepełniało każdą jej myśl. - Muszę popracować trochę… no, a potem pójdę do wanny na długą kąpiel - wyjaśniła mu, jak to widzi ze swojej strony, kolejny raz zaciągając się papierosem popijając go kawą, kiedy to Jasper spojrzał wymownie na jej sałatkę. Już miała mu przypomnieć, że nie jada śniadań, ale nim zdążyła przełknąć kawę, on dodał kolejne słowa i cóż… spojrzała na niego, jakby jej wzrok miał mówić “serio?”, a następnie prychnęła.
- Nie będziesz mi życia układał - przypomniała to, co już mu powiedziała kilka razy, ale złapała za ten widelec i grzankę, której rogiem nieco pomieszała w sałatce. - Robię to dlatego, że to pierwszy posiłek, jak słusznie zauważyłeś… z grzeczności - mruknęła, chwilę podchodząc do sałatki, jak pies do jeża, aż w końcu zgasiła papierosa i faktycznie wzięła pierwszą porcję do usta, żując i czując na sobie spojrzenie Jaspera. W dziwny, niezrozumiały sposób, poczuła się zawstydzona i chyba nawet zapiekły ją poliki. - Nie gap się, bo ciebie kopnę zagroziła mu więc, odwracając twarz do boku i niby przypadkiem ukrywając polik za dłonią trzymającą widelec.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Kiwał głową na znak, że rozumie co ona tam do niego mówi, ale niekoniecznie przyjmował to do wiadomości. Nawet jeśli miała poniekąd rację to nie musiała być o tym informowana wprost, zresztą właśnie na tym polegał ich urok, żeby sobie w niczym nie przytakiwać bez walki.
- Winny się tłumaczy, Perełko - odpowiedział kompletnie olewając jej argumenty, jakkolwiek słuszne się nie wydawały. - Pozory mylą, a ty jesteś tego świetnym przykładem - dodał jeszcze, w zasadzie pozostawiając blondynce swoje słowa do wolnej interpretacji, bo albo mogła je uznać za zgodzenie się z nią, albo próbę zakończenia rozmowy tak, by nic nie było wiadome.
- Cieszę się, bo rozbudziłaś we mnie sporo fantazji - mruknął, a przez pieszczoty Pearl na kilka sekund musiał odłożyć nóż na bok, bo niestety jej adorowanie utrudniało mu skupienie się na krojeniu warzyw. - Ja - rzucił krótko, gdy już zostawiła go w spokoju.
Wspólne śniadanie także było miłą odmianą. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek przyjdzie mu je przygotowywać dla Pearl. Owszem zakładał, całkiem słusznie, że koniec końców się z nią prześpi, ale obstawiał krótki romans. Życie miało jednak inne plany wobec nich i tak oto byli razem, siedząc w domu blondynki i zachowując się jak typowa, chociaż w ich wydaniu to określenie było mocno naciągane, para.
- Mhmmm… Zazdrosna? - Ciągnął dalej, widząc ten złośliwy uśmieszek na twarzy Pearl. - Kolejna kąpiel? Na serio niezła z ciebie księżniczka - skomentował co usłyszał, po czym pokręcił lekko głową i przez jakiś czas bardziej skoncentrowany był na jedzeniu, a przynajmniej do chwili jak nie wypomniał blondynce, że ona także dostała swoją porcję. - Będę - nie zgodził się z nią, a potem uśmiechnął się cwanie, gdy jednak zgodziła się skosztować odrobinę. - Doceniam, moje serduszko bije szybciej ze szczęścia - dodał niby przekornie, ale było w tych słowach całkiem sporo prawdy. - Przemoc to słaba karta, tym bardziej jak nie ma się szans z przeciwnikiem - wymądrzył się, nadal nie pozbywając się tego podłego uśmiechu z twarzy, ale zaraz potem nabił na widelec pomidora i wsadził do go ust patrząc przy tym na Pearl z wyzwaniem w oczach. - Chcesz iść ze mną na siłownię? Jutro? Potem moglibyśmy pójść na plażę i nie wiem… Jak skończe z Diviną to wpadłbym do ciebie wieczorem - zaproponował, bo coś czuł, że dzisiaj i tak już się nie spotkają, bo kończył późno w nocy, ale za to nad ranem z chęcią ponownie rozpocząłby dzień od niepoważnych dialogów ze swoją niepoważną panną.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła jedynie w odpowiedzi na jego słowa, bo dobrze wiedzieli, że w jej tłumaczeniach było bardzo dużo prawdy. Poza tym oszczędziła mu też komentarzy, bo spodobały jej się jego słowa i chciała przez moment się na nich skupić, jak i na całej tej chwili. Dziwnej normalności, której przecież tak łaknęła. Od dawna. Marzyło jej się mieć kogoś, kto też, chociaż nie chciała wybiegać zbyt daleko myślami, które z resztą jasper uznałby za nie pasujące do niej, wniesie do jej życia coś na kształt rodzinnego ciepła. Będzie jadał z nią posiłki i planował następne dni. Może miał swój kubek w jej kuchni… kiedyś, za jakiś czas, niebawem.
- Taki przyziemny facet, jak Jasper Ainsworh miewa fantazję? Musisz mi kiedyś o nich opowiedzieć - mruknęła jeszcze zanim zostawiła go w spokoju. Wciąż próbowała się w tym wszystkim odnaleźć, ale było przyjemnie.
- O świętą? - prychnęła na ten absurdalny, chociaż nie tak absurdalny pomysł. - Proszę cię, po wczorajszym byłbyś głupi patrząc na inne - wytknęła mu trochę z bezczelnością. Zaraz z resztą wzruszyła ramionami, nie przejmując się jego przywarą. - Królową - poprawiła nawet, szczerząc się z tą samą manierą. - Wanna to moje bezpieczne miejsce, jedynym w którym potrafię się wyłączyć, musisz przyjąć na klatę to, że będziesz z nią stale rywalizował - wyłożyła mu bardzo klarownie, jak to wszystko wyglądało. Zaraz jednak przewróciła oczami, cicho ponownie prychając. Już tam będzie… przerośnie go to, ale nie mówiła o tym na głos, zamiast tego bezczelnie rzuciła w niego kawałkiem tosta, który odbił się i wylądował gdzieś na stole. - Twoje serduszko bije tak za każdym razem, gdy mnie widzisz, moje jedzenie śniadań nic tu nie zmienia - odpowiedziała cwaniacko, ale miała dobry humor, więc umieściła w ustach kolejny kęs sałatki, popijając to kawą. Uniosła też w oburzeniu brwi. - Proszę? Nie znasz moich możliwości, barmanie! A ja wiem, gdzie ciebie złapać, żebyś niewiele mógł zrobić - nie zamierzała zostawać w tyle, w tej rozmowie, ale kiedy zaproponował siłownię, jakoś tak… nie skłamałaby mówiąc, że było w niej sporo entuzjazmu. Nie lubiła ćwiczyć przy innych. - Ale nie z samego rana - od razu to zastrzegła, bo po dzisiejszym powinien już wiedzieć, że lubiła się wyspać. - Pójdę głównie popatrzeć, jak podnosisz ciężary i popilnować ciebie - zadecydowała więc, kończąc tę porcję sałatki, którą jej nałożył, a przy tym ściągnęła też spod oczu żelowe płatki, następnie ogarniając nieci kuchnię, a potem jakoś tak miała parę paczek do sprawdzenia, przy okazji pokazując ich zawartość Jasperowi, pogadali o różnych głupotach, a czas leciał i nie wiedzieć kiedy, spędzili prawie cały dzień w swoim towarzystwie, aż barman nie musiał wyjść do pracy.

Jasper Ainsworth
<koniec> <3
ODPOWIEDZ