Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Lisbeth i Pericles przeszli samych siebie podczas organizacji Halloween, bo wszystko było dopracowane perfekcyjnie, a całość prezentowała naprawę wysoki poziom i aż trudno było uwierzyć, że za wszystkim stała dwójka osób bez większego doświadczenia. Sam Remigius niewiele się wtrącał, użyczył tylko swojej willi i ewentualnie odpowiadał na pytania, które zadawała mu Lisa, ale samemu niczego nie sugerował. Widział, że Westbrook i jej przyjaciel chcą się spełnić w przygotowaniach i wyszło im to fenomenalnie. Jednak, bycie gospodarzem takiej imprezy wiązało się ze sporą odpowiedzialnością, więc Soriente nawet nie musiał się domyślać, że stres zjadał Lisbeth na każdym kroku. Starał się więc ją wspierać i dodawać otuchy, a przede wszystkim nieustannie znajdować się w pobliżu, gdyby go potrzebowała. Imprezy jednak rządzą się swoimi prawami, a on też nie był anonimową osobą i czasem zdarzyło mu się gdzieś na dłużej zabawić, albo porobić kilka zdjęć z innymi Avengersami.
Jednak nigdy nie pozwalał sobie na dłużej niż piętnaście minut rozłąki, więc zaczął czuć lekką panikę, gdy od pół godziny nie mógł zlokalizować Lisbeth. Piękna wampirzyca także miała sporo na głowie i wiele osób chciało się do niej dostać, chociażby by pogratulować imprezy, ale jak na złość nikt nie wiedział gdzie ona jest. Aż w końcu ktoś zasugerował, by zajrzał do pokoju, gdzie kilka osób grało w prawdę i wyzwanie. Sornete nawet nie brał pod wgląd tego pomieszczenia wcześniej, przekonany o tym, że Westbrook nigdy z własnej woli by tam nie zaszła, a jednak ku jego zaskoczeniu, gdy tylko zajrzał do środka dostrzegł ją siedzącą pośród innych i najwyraźniej świetnie się bawiącą.
Miał nawet pomysł, by się wycofać bez słowa, ale wtedy go dostrzegła i nie musiał długo czekać, aby znalazła się obok.
- Hej Lisku, szukałem cię - wymruczał i uniósł lekko brodę Lisbeth ku górze, aby skosztować delikatnie jej warg. Miała na sobie ostry makijaż, więc uważał, aby go jej nie zepsuć. - Kurwa, ale jesteś seksowna w tym przebraniu - wypalił zaraz, bardzo niestosownie, bo byli wśród ludzi, ale zapomniał już jak cholernie podobał mu się jej kostium. Cmoknął jeszcze przy tym i zmierzył ją spojrzeniem, a potem jak gdyby nigdy nic wrócił do tematu. - Od kiedy ty grywasz w butelkę? - Zagadnął, bo ta kwestia go frasowała. Lisa z natury bała się wszystkiego co mogłoby ją jakkolwiek zawstydzić, a tutaj proszę taka odmiana. W każdym razie francuz cieszył się z tego, że dobrze się bawiła, bo należała jej się odrobina relaksu po tym całym stresie. Miał też nadzieję, że odpuściła sobie nieco i już nie będzie przejmowała się każda pierdołą, a wreszcie pozwoli im się zabawić, tak naprawdę i po dorosłemu.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Mimo, że była gospodynią, nie do końca się nią czuła, głównie dlatego że jak przystało na zatwardziałego introwertyka nie znała większości osób, które przyszły, a za których zaproszenie odpowiedzialny był Pericles. Z tego też względu kilka ataków paniki już zaliczyła, przeczekując je albo w sypialni, albo u Kawy i Majoneza, a potem lecząc drinkiem, który zwykle wręczał jej Soriente. Blondyna akurat wolała się trzymać, bo tylko przy nim czuła się bezpiecznie, ale w takim tłumie mimo wszystko łatwo było o zgubienie. Poza tym pewnie wiele gości z nim chciało porozmawiać, a ona nie miała nic przeciwko. Ostatecznie to Soriente pokrył większość kosztów, a chociaż Lisa nie lubiła rozporządzać jego pieniędzmi, to uznała jego rolę sponsora medialnego w tym przedsięwzięciu, dzięki czemu mieli super dekoracje i brmanoe, a także inne atrakcje.
Zanim trafiła do pokoju, w którym grali w prawda czy wyzwanie, szukała właściwie Remigiusa, więc nic dziwnego, że w chwili, w której się pojawił w drzwiach, od razu do niego ruszyła. Była delikatnie zawiana, a chociaż nie dało się tego nazwać żadnym pijaństwem, to wystarczali na tyle, by nie chowała się po kątach przez cały czas.
- To ja Ciebie szukałam... Weszłam tam, żeby zapytać o ciebie Periclesa i jakoś tak zostałam na dłużej - przyznała zaraz po tym, jak ją pocałował, a następnie zarumieniła się lekko, gdy skomplementował jej strój, ale też wbrew temu gestowi, obróciła się wokół własne osi. - Wiedziałam, że Ci się spodoba - przyznała, a zaraz przybliżyła się, by usłyszał jej konspiracyjny ton głosu. - Słyszałam nawet jak jacyś kolesie mówili, że jestem gorącą łaską i mogłabym ich ugryźć - pochwaliła się, bo mimo wszystko przed Remigiusem nie miała za dużo doświadczenia w kontaktach z mężczyznami, a co za tym idzie, nie znała sytuacji, w których adorował ją ktoś więcej, niż Remy. Spojrzała jeszcze w kierunku drzwi przez które wyszli, bo Lisa nie chciała przeszkadzać im w zabawie, a przy tym chciała się jeszcze trochę pochwalić. - Pierwszy raz grałam - przyznała od razu, lekko zakłopotana. - Weszłam tam tylko do Perry'ego, ale potem tamta dziewczyna mnie wylosowała i zapytała, czy jestem dziewicą, no i uznałam, że jakbym zwiała, to by wyszło, że jestem, a no... Już nie jestem... No i boże, jak dobrze, Remy, bo tam są ludzie w moim wieku, a jeden chłopak spał już z czterema osobami... Kiedy? - nie czekała jednak na odpowiedź, kręcąc jedynie głową na boki. - Ja tam nikogo nie znałam ale Perry znał, więc nie chciałabym wypaść na takiego niedoświadczonego leszcza - westxhnela cichutko, dzieląc się z nim swoimi przemyśleniami. Alkohol nieco rozwiązywał jej język, z resztą nie pierwszy raz tak na nią działając. - No, ale teraz już ciebie będę pilnować. Jest tu za dużo kobiet w skąpych strojach, a ty za dobrze wyglądasz - machnęła dłonią na strój blondyna, żałując, że nie zawiesili na nim po prostu prześcieradła z dziurami na oczy i tyle. Wystarczyłoby.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Cieszył się, że ją odnalazł i to w tak dobrym nastroju, bo poprzednie razy, gdy znikała na dłużej, zazwyczaj kończyły się odnajdywaniem Lisbeth w sypialni na górze, albo łazience. Dlatego swoje poszukiwania francuz i tym razem rozpoczął od górnego piętra i był lekko zestresowany tym, że nie odnalazł tam brunetki. Z jej atakami paniki i strachem przed ludźmi, równie dobrze mogła niepostrzeżenie opuścić posiadłość i wrócić swoim autem do własnego mieszkanka. Całe szczęście prawda okazała się o wiele bardziej przyjemniejsza, a Lisa o wiele bardziej rozluźniona, może nawet lekko podpita, bo jej rumiane poliki były znacznie bardziej spąsowiałe niż normalnie.
- E-e-e - rzucił niby rozbawiony komentarzem brunetki, ale jednak średnio podobała mu się wiedza o tym, że jacyś kolesie chcieliby być pogryzienie przez jego pannę. - Te ząbki mogę gryźć tylko mnie - oznajmił, więc łapiąc przy tym Lisbeth delikatnie pod brodą, aby uniosła głowę w jego stronę. - Ale z tym, że jesteś gorąca muszę im przyznać rację - dodał, po czym skradł Westbrook całusa, a w zasadzie chciał tylko tyle, jednak po tym jak zbliżył wargi do jej ust, nie umiał się nacieszyć tym krótkim zbliżeniem. Pamiętał o jej makijażu, ale przecież impreza jakiś czas już trwała i nie każdy zwracał wciąż uwagę na takie szczegóły jak rozmazana szminka.
Remigius wysłuchał z uwagą tej nieco chaotycznej opowieści Lisbeth o tym jakim cudem wzięła udział w grze w prawdę i wyzwanie. Nie wszystko z niej zrozumiał, ale też to co było istotne chyba pojął, chociaż niektóre zwroty szczególnie wryły mu się w pamięć. Nim jednak odniósł się do nich, Lisa skomplementowała jego wygląd, na swój osobliwy sposób, czym ponownie wprawiła francuza w stan rozczulenia. Lubił jak była czasem nieco zazdrosna.
- Twoja kiecka też nie za wiele zakrywa, mimo wszystko, więc i tak mój wzrok przykuwasz tylko ty - odpowiedział, zgodnie z prawda, bo mimo swojej objętości, kreacja Westbrook odsłaniała dokładnie to co powinna, przysłaniając to, co tylko Sorinete mógł podziwiać. - I wcale nie jesteś takim leszczem, mała... Jakby wiedzieli co potrafisz to uuu..... - Zaczął, spoglądając na dziewczynę wymownie. - Nie jedna chciałaby być tak gibka i kondycyjnie wytrzymała jak ty - rozprawiał dalej, nic nie robiąc sobie z tego, że może mówił troszkę zbyt głośno, ale muzyka dudniła im tuż nad głowami, a on chciał mieć pewność, że Lisa go słyszy. - Poza tym faceci mają inny przemiał, niż kobiety, więc nie przejmuj się tym typkiem... - Pokiwał głową, a że obok znajdował się bar to ściągnął zaraz z niego dwa kieliszki, dla siebie i dla Lisy, po czym jeden z nich wręczył dziewczynie. - I z czego tam jeszcze się spowiadałaś, Lisku? - Dopytał, bo całkiem był ciekaw tego na jak wiele szczerości pozwoliła sobie wycofana społecznie Lisbeth.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Dobrze, że Remigius zjawił się akurat w tamtym momencie, bo mimo wszystko Lisa sama chciała się ulotnić. O ile te erotyczne pytania ją peszyły, to jednak jakoś sobie z nimi radziła, ale gdyby to na nią miało paść zadanie z wypiciem mieszaniny zlewek z cudzych drinków... Fuj, nie chciała nawet o tym myśleć i nadal dziwiła się, że ktoś mógł wpaść na takie obrzydlistwo.
- Od kiedy ty taki zaborczy jesteś, hmm? - spojrzała na niego, ale chyba faktycznie miała dobry humor, a raczej... jej humor tej nocy był sinusoidą. Właśnie przeżywała wzrost entuzjazmu, a kolejny napad paniki miał pewnie nastąpić gdzieś za nim, ale tym przyjdzie jej się martwić potem. - Cieszę się, bo miałam obawy co do tego stroju, że wiesz... nie będzie mi pasował i w ogóle - podzieliła się z nim swoimi obawami, odruchowo unosząc też materiał sukni, bo brak ramiączek nieco ją stresował i co jakiś czas wolała wykonać podobny gest. No, ale w tym wszystkim zrobiła przerwę na pocałowanie blondyna. Oczywiście gdy ta pieszczota się przedłużyła, zarumieniła się patrząc na niego z lekką naganą. - Remy, dookoła są ludzie - przypomniała mu, jakby miał na moment zapomnieć. Miała wrażenie, że między nimi ostatnio jest całkiem dobrze, a kryzysy które posiadali należały raczej do mniejszych, niż większych. Po wizycie Christophera jej żołądek nie dał rady i potrzebowała pochylić się nad muszlą klozetową, a potem zrobiła sobie jednodniowy post, ale tak poza tym małymi kroczkami szła do przodu.
- Bez przesady... widziałam tutaj pannę która była tylko owinięta w taką folię, jak się rozstawia, gdy wiesz... nie wolno gdzieś wejść - podzieliła się z nim swoimi obserwacjami, tym razem przyjmując rolę takiej starej babci aka monitoringu osiedlowego. No jej się to w głowie nie mieściło! Mimo to uśmiechnęła się zaraz pięknie i objęła go ramionami, przymykając na chwilę oczy. - No, ale dobrze, bo inaczej bym ci wydłubała oczy - podzieliła się z nim swoją opinią, ale długo się nie przytulała, bo przez jego słowa delikatnie go szturchnęła, odsuwając się. - Weź przestań, bo ktoś usłyszy - skarciła, ale zaraz też zachichotała, bo chyba w chwili, w której podniosła się z podłogi, alkohol uderzył jej do głowy. Złapała też zaraz za kieliszek, który Remy jej podał i spojrzała na niego z uwagą, jakby coś liczyła, ale w tej kalkulacji przerwał jej całkiem ciekawy komentarz Soriente. - Co to znaczy niby inny przemiał, co? - niemalże oburzyła się, żądna informacji na temat tej nieznanej sobie logiki. - Przyznałam się jeszcze do bycia aresztowaną - dodała po chwili. - Nie wiem, czy powinnam więcej pić - te słowa też opuściły jej usta, ale dosłownie sekundę po tym wypiła zawartość szkła, krzywiąc się delikatnie. Lekki dreszcz przebiegł jej ciało, kiedy ponownie spojrzała na Remigiusa, marszcząc przy tym nos podejrzliwie. - A gdzieś ty w ogóle był, jak cię nie było, co? - zapytała, bo tej kwestii chyba jeszcze nie uzgodnili i może i Remy mówił, że tylko ona przykuwała jej wzrok, ale nawet Lisie ten uciekał, gdy widziała niektóre stroje co odważniejszych panien.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Zmierzył jej uroczą buźkę pełnym fascynacji spojrzeniem. Rzadko kiedy miał okazję poznawać Lisbeth z tej bardziej wyluzowanej strony, gdy nie analizowała wszystkiego, a alkohol dodawał jej odwagi i kurażu.
- Odkąd mam taką młodziutką pannę u boku... Nie jeden chciałby mi ciebie zabrać, więc muszę być czujny - odparł, a raczej wymruczał ponętnie, nim na kilka sekund odpłynął kosztując ust dziewczyny. Podobało mu się to w jaką stronę w ostatnim czasie podążał ich związek. Było o wiele lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu, gdy lawina problemów przygniotła ich oboje. - Za dużo myślisz... We wszystkim ci pięknie, a bez wszystkiego jeszcze lepiej - rzucił, uśmiechając się łobuzersko, zupełnie jakby był takim samym małolatem, jak ci, którzy siedzieli w pomieszczeniu obok kręcąc butelką i wystawiając swoją odwagę na próbę. - A ja jestem w swoim domu, nie muszę być przyzwoity - odparł niedojrzale, ale potem pozwolił Lisbeth odzyskać równowagę, chociaż kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie zaczął zastanawiać się nad tym, aby ponownie odwiedzić sypialnię na górze, tym razem z innych powodów nie poprzednio.
- Mówisz o tej w żółtej taśmie policyjnej? - Doprecyzował, po czym dodał głupio - Nie zwróciłem na nią uwagi - i zaśmiał się przelotnie, zadowolony ze swojego wybornego żarciku. - Patrzę tylko na ciebie - zadeklarował ponownie, prawdopodobnie krzyżując palce w prawej ręce, ale nikt mu tego nie udowodni, bo schował ją pod płaszczem. - I co, że usłyszy? Przecież to komplement... Ale dobrze, bo jeszcze faktycznie zaraz będę musiał zmierzyć się z jakimś twoim adoratorem w boskim pojedynku - ostatnie słowa wypowiedział z mocą i dla większego efektu, pokręcił w ręku atrapą Mjolnira, która wyglądała całkiem autentycznie. Nie mniej jednak, Soriente był ciekaw tego co jeszcze wyznała przed nieznanymi sobie ludźmi Lisa i jakimi smaczkami się z nimi podzieliła. Nie liczył na spektakularną wiedzę, nadal pamiętał kogo miał przed sobą, ale i tak był niezdrowo zaciekawiony. Tylko, że nim dowiedział się czegokolwiek, musiał sam odpowiedzieć na pytanie o głupotę, którą powiedział, a której nie sprecyzował. Mógł to przewidzieć, bo Westbrook nie jednokrotnie pokazała mu jakim żółtodziobem w sprawach seksu była i jak niewiele o pewnych rzeczach wiedziała, nawet jak dla innych to było oczywistą sprawą. - Raczej to, że faceci statystycznie mają więcej partnerek seksualnych niż kobiety... - Wyjaśnił krótko i na temat, powstrzymując się od jakichkolwiek wzmianek na temat zaangażowania i uczuć. Wolał nie podkopywać się, gdy myślami szedł już po schodach na górę, aby pokazać Lisbeth ich nową pościel. - Niegrzeczny Lisek... Wtedy byłaś złą pannicą, chociaż... - Zrobił małą przerwę i aktorsko spojrzał w górę, jakby zastanawiał się nad tą kwestią intensywnie. - Nadal jesteś i moglibyśmy to wykorzystać - odezwał się w końcu, po czym dopił swojego drinka i odstawił go na bok. Posłał też Lisbeth dość jednoznaczne spojrzenie, ale zniknęło ono równie szybko, jak alkohol w ustach dziewczyny. - Pij, oj pij Lisku - zachęcił ją, mrużąc przy tym oczy, bo jego niecny plan na pewno byłby łatwiejszy do zrealizowania z bardziej wesołą Westbrook. - Rozmawiałem z jakimiś ludźmi, pozowałem do zdjęć, dałem autograf lasce w taśmie policyjnej i jej koleżance, która nie miała kartki więc podpisałem się na jej dekolcie, potem wypiłem drinka z kumplem i zacząłem ciebie szukać - wyliczył jedno po drugim, zupełnie jakby wymieniał Lisbeth listę zakupów i chociaż wiedział, co przemycił w swojej odpowiedzi, nie planował absolutnie tego komentować.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Faktycznie ostatnio mieli na głowie więcej, niż mniej, więc i dla Lisy ich związek stawał na nogi. W końcu zaczęła się realnie starać, a waga przestała być przerażającym urządzeniem. Może i w dalszym ciągu miała opory przed jedzeniem i stanowczo z dużo ćwiczyła, ale wychodziła małymi krokami na prostą. No i ta impreza też miała być poniekąd pokazaniem się ze strony, której w zasadzie nie posiadała, ale odkąd poznała Chrisa, chciała udowodnić sobie i Remigiusowi, że wcale nie jest nudna.
- Raczej mi ciebie... Mnie przed tobą nikt nie wyrywał - być może powinna się tego wstydzić, bo nie brzmiało to za bardzo cool, ale alkohol zachęcał ją do mówienia wszystkiego, jak leci. - Remy! Pomyślą sobie o nas, że jesteśmy jacyś... No wiesz - aż przyłożyła mu dłoń do ust, gdy pochwalił jej wygląd bez ubrań, a kiedy go tak widziała, z zatkanymi ustami, parsknęła śmiechem, bo ten widok był naprawdę zabawny. Miała zaskakująco dobry humor i nawet zaraz pokiwała mu palcem przez twarzą. - Dziś nie jesteś u siebie w domu... Tylko na mojej imprezie. Jesteś tu gościem, jak inni - wypięła dumnie pierś, wchodząc w tryb organizatora pełną gębą. Jak na potwierdzenie tych słów z resztą, poprawiła zaraz atrapę grobów, bo ktoś musiał je potrącić, dumnie oceniając, że dekoracje za które zapłacił Remy, wyglądały wspaniale. Ani ona, ani Perry, nie dysponowali budżetem na takie atrakcje, a Remy załatwił też sporo rzeczy ze swojego studia.
- Kłamiesz mnie! - no i dobry humor miał diabli strzelić, gdy Soriente bezbłędnie opisał kobietę, o której wspominała Lisa. Z miejsca nabrała powietrza w poliki i nawet głupi by zauważył, że się naburmuszyła, nie kupując jego tłumaczeń. - Po co? Bo jak ma więcej w biuście to zaraz trzeba się za nią oglądać? Ja dla ciebie założyłam seksownie buty - jęknęła z wyrzutem, gotowa co najmniej znaleźć pannę w taśmie policyjnej i powiedzieć jej że dla niej impreza się skończyła. Nie potrzebowali tu takich kuszących lafirynd. Dlatego tez wzmianka o pojedynku się nie przejęła, bo to ona póki co myślała o walce.
- Trochę to niesprawiedliwe... Jakbym chciała, też mogłabym znaleźć sobie kandydatów i dobić nawet do szóstki - oznajmiła z mocą, bo wszedł jej mode rywalizacji, a jako sportowiec miała ją na wysokim poziomie.- Wykorzystać? Chcesz żeby mnie znów aresztowano? - skrzywiła się, bo akurat ona w ogóle by nie chciała, a nie miała pojęcia, że mocno minęła się ze znaczeniem jego słów. Wolała wysłuchać gdzie też się szlajał, niż to analizować, ale wcale ta jego opowieść nie sprawiła jej w dobry nastrój. - Wiedziałam! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Dotykałeś cudzego dekoltu, jezu, e jestem na ciebie wściekła! Wyrzucę tę małpę! - oznajmiła z mocą, a skoro Pericles mówił jej wcześniej, że widział Remka na zewnątrz, to teraz Lisa skierowała te kroki ku tarasowi, czując, jak emocje w niej buzują. Niestety nie widziała tam wspomnianych panien, ale za to Soriente za nią wyszedł. - Ale sobie nagrabiłeś! Bo co? Bo ja jestem płaska, a ty masz za duże nazwisko, żeby się zmieściło?! - chyba jednak nie powinna była pic tego ostatniego drinka, ale teraz sama się tym kompletnie nie przejmowała, mierząc Soriente morderczym wzrokiem.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Prawdopodobnie Lisbeth miała nie jednego adoratora, ale albo nie umiała dostrzec tego, że ktoś się nię interesuje, albo zaprzątała sobie głowę innymi sprawami, aniżeli jakieś miłostki. Znał ją na tyle, by podejrzewać i jedno i drugie.
- Wyrywał, ale pewnie nie zczaiłaś, mała - podzielił się swoimi przemyśleniami. Niejednokrotnie podpuszczał Westbrook rzucając co niej dwuznaczne teksty, a ona zdawała się być na nie kompletnie odporna. - No wiem, co? - Zaśmiał się, a że stał blisko Lisbeth to korzystając z okazji, objął ją dłonią w tali. Tylko, że dłoń ta nie pozostawała na miejscu, a zaraz rozpoczęła niesforną wędrówkę, wsuwając się pod materiał sukni Lisbeth. - To ugość mnie ładnie - zaproponował, naprawdę mając nadzieję na to, że uda mu się namówić Lisę na szybki numerek piętro wyżej. Tylko, że sam już nieco wypił i może powinien nie żartować sobie ze wszystkiego, bo irytowanie brunetki na pewno nie pomagało mu w realizacji planu.
- Nie kłamię, nie mam pojęcia o kim mówisz - wyszczerzył się durnie, a gdy Lisa dodała kolejne słowa zacmokał cicho. - No weź daj spokój, Lisku... Lubię twoje cycki, innych mi nie potrzeba - posilił się o dosłowność, doskonale wiedząc, że Westbrook na tego typu słowa szybko oblewała się rumieńcem. - Wiem i doceniam, ale inni też patrzą na twoje zgrabne nogi i wcale mi to nie przeszkadza, póki wiadomo kto jest ich współwłaścicielem - dodał, chcąc ją nieco udobruchać.
Chyba nawet mu się to udało, bo temat uległ zmianie, a przy tym był całkiem dobrym tropem, by poprowadzić go w odpowiednią stronę. Aczkolwiek stwierdzenie Lisy było tak samo urocze jak zabawne, więc Soriente zaśmiał się rozczulająco widząc wzburzenie wymalowane na twarzy dziewczyny. Jakoś nie umiał uwierzyć w to, że wstydliwa Westbrook byłaby wstanie osiągnąć tak wysoki wynik, w tak młodym wieku. W ogóle nie powinna go osiągać, tak w gwoli ścisłości.
- Oczywiście, ale po co, mała? Masz może tylko jednego na koncie, ale za to jakiego - rzucił nieskromnie, a jego usta powoli przybliżyły się do jej szyi. - Możesz go liczyć za dziesięciu minimum - dodał, bo przecież wybujałe ego było drugim imieniem Remigiusa. Poza tym wbrew pozorom przyjemny i sympatyczny francuz miał dość wybujałe fantazje, które niejednokrotnie przyprawiły Lisę o wypieki na twarzy. - Ja mogę ciebie zaaresztować, Lisku... Ale najpierw będę musiał ciebie przeszukać, bardzo dokładnie - poleciał, skoro Westbrook sama podała mu się jak na tacy tym pytaniem.
I prawdopodobnie na tym powinien zakończyć, ale zbyt długi język był niestety wadą Remka. Niejednokrotnie wpadał przez niego w kłopoty i tym razem nie było inaczej, bo głupim żartem rozjuszył Lisbeth na tyle, by ta zaraz od niego odskoczyła i w bojowym nastroju udała się w stronę tarasu szukając bogu, ducha winnej dziewczyny w taśmie.
- Liska! Czekaj! Ej! - Ruszył za nią od razu, ale była szybsza i zdecydowanie mniejsza, więc sprawniej przemykała się między tłumem. Dopadł ją dopiero na zewnątrz, gdzie po raz kolejny oberwało mu się za bycie kretynem. - Co? Ale głupoty gadasz... Po pierwsze twoje cycki są w sam raz, po drugie po cholerę ci mój autograf, ale jak chcesz to mogę podpisać każdy fragment twojego ciała, a po trzecie... Daj spokój, Lisku - Stanął na przeciwko niej wypowiadając ten monolog układając dłonie na jej barkach. Schylił się przy tym nieco, aby móc spojrzeć w jej oczy, chociaż chyba sama Lisa niekoniecznie chciała na niego patrzeć. - To impreza. Ludzie świetnie się bawią i jakoś tak głupio wyszło, ale ej... To nie pierwszy dekolt jaki podpisałem i zapewniam ciebie nie było w tym nic ciekawego - wyjaśnił, pewnie znów mówiąc za dużo, ale niestety neurotyzm i ekstrawertyczność dawały Soriente tyle samo plusów co minusów w byciu świetnym partnerem.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Sama nie była taka pewna co do tego, czy ktoś rzeczywiście kiedykolwiek ją podrywał, ale też nie uważała, żeby było to kwestią wartą jej uwagi. Głównie skupiona była teraz na Remigiusie i może tych drinkach, które wypiła dla kurażu i teraz chyba procenty szalały w niej w za dużej ilości.
- Dobrze wiesz co! - nie zgodziła się z nim. Generalnie Lisbeth była mocno uzależniona od towarzystwa Remigiusa, z pominięciem tych chwil, gdy bała się jego reakcji i wówczas go unikała, ale po alkoholu jej potrzeba bliskości przyćmiewała mocno zawstydzenie i zwyczajowe opory przed zachowaniem się w jakich nieodpowiedni sposób. Pewnie dlatego zamiast go stanowczo odsunąć, pozwalała mu na takie brzydkie zagrywki, rumieniąc się przy tym pod kolor swojej szminki. - Przecież się staram być dobrą gospodynią - mruknęła nie do końca rozumiejąc, tak tradycyjnie, ale przynajmniej była szczera i nawet się do niego przybliżyła, głównie po to, by trenem sukni ukryć jego dłoń przed wzrokiem innych gości. No, ale temat pani ubraną w taśmę dość mocno psuł jej cały ten klimat. Faktycznie jednak zarumieniła się zaraz przez jego słowa, nawet jeśli były tym co chciała usłyszeć.
- A jakbym ja patrzyła na jakiś typów w negliżu, też być podchodził do tego tak na luzaku? - spojrzała na niego podejrzliwie, podchodząc z tej strony. Język jej się bez wątpienia rozplątał, mimo pewnego zawstydzenia, więc tym bardziej była skora do jakiejś rywalizacji, ale też poddawaniu się jego słowom. - Jako dziesięciu? Mogę? - on sobie żartował, a ona naprawdę brała te kalkulacje na serio i cóż, jej upojony alkoholem umysł sportowca opiewał w piórka. - To tak będę teraz mówić - oznajmiła z dumą, bo przecież sam jej to podsunął. Cieszyła się więc swoją chwilą triumfu, pozwalając Remy'emu na to, żeby sobie w spokoju Remiugiuszował. - No i czego będziesz szukał podczas tego przeszukiwania? - zagadnęła, całkiem zainteresowana, bo poddawała się jego słowom, jednocześnie nie doszukując się w nich jeszcze drugiego dna i tego pewnie by nie wychwyciła, bo pani w taśmie wróciła na tapetę, a w Lisie się zagotowało.
- Żebym miała! Inni mają twoje autografy, a mi nigdy nie dałeś! - nie wiedziała o co się kłóci, ale się kłóciła, to było najważniejsze. - Dobra, to szukamy czegoś do pisania! Nie będę gorsza od jakiejś panny, której na strój nie stać - przystała więc na jego pomysł, tym razem nie wiedząc na co się godziła, ale się godziła. Wciąż to stanowiło priorytet. Zmarszczyła zaraz czoło i jednak spojrzała mu w oczy, a frustracja tak w niej wezbrała, że nie wiedząc, jak sobie z nią poradzić, wciąż w głowie mając imprezę, złapała go za nos. - To ostatni dekolt jaki podpisałeś! - podsumowała. - Poza moim - dodała, bo mieli szukać pisaka, już nie pamiętała dlaczego, nieistotne. Poza tym kątem oka dostrzegła swoją ofiarę, gdzieś na skraju ogrodu. - Co za małpa, stoi tam, patrz! Ale ją pójdę wyjaśnić! - rzuciła i miała puścić jego nos, ale sam Soriente jej nie wypuścił w ramion. - Remy puszczaj, wysoka pinda, gapi się na ciebie i prosi o moje pięści - siłowała się z nim z całych swoich sił, z pełnym zaangażowaniem, próbując wykorzystać wszystkie możliwości swojego ciała... a zatem pewnie wciąż na poziomie, w którym ktoś postury Soriente mógł ją przy sobie zatrzymać jedną ręką. - Załatwię ją, jak ubezpieczenie dla naszych zwierząt - szybko, profesjonalnie i nim sam o tym pomyślisz! - jeszcze walczyła, ale nawet o krok nie przybliżyła się do tamtego końca ogrodu. Warknęła więc, wznosząc oczy do nieba, tupiąc nogą, po czym dała się obrócić w jego stronę. - Argh, to inaczej! - rzuciła wściekle, po czym całkiem płynnie wyskoczyła, by opatulić go nogami w biodrach, jak mały koala i cóż, przynajmniej odruchowo ją puścił, by podtrzymać jej ciało na sobie. - Robię popisówę - oznajmiła, jakby mówiła, że robi salto i po prostu wczepiła się dłońmi w jego włosy, a raczej w perukę, którą miał na sobie i złączyła ich wargi w całkiem odważnym pocałunku, nie dbając o to, że dookoła jest sporo ludzi, co dla wycofanej Lisy było zachowaniem wręcz nie do przeskoczenia.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Lekko wstawiona Lisbeth była zjawiskiem bardzo przyjemnym i niespotykanym, a zapewne nie jeden terapeuta zaleciłby jej taki stan przynajmniej raz w tygodniu, gdyby wiedział jak rozluźniona i spontaniczna bywała wtedy Westbrook. Wciąż przypominała tę spiętą i zdyscyplinowaną pannę, ale o wiele więcej rzeczy jej umykało, nie przejmowała się tak każdą pierdołą, a przede wszystkim była miła. Na tyle miła, by swoim zachowaniem zachęcać Soriente do pogłębienia pieszczot, którymi ją obdarowywał, gdy ona sama gadała jakieś tam głupotki pod nosem.
- Nie! W sensie nie możesz mówić, że miałaś dziesięciu, Lisa - poprawił ją, aczkolwiek nie sądził, aby dziewczyna pamiętała zbyt wiele z tej rozmowy następnego dnia. Był rozbawiony jej stanem i tym jak łatwo udawało mu się ją podpuszczać. - Masz mówić, że by dorównać umiejętnościom twojego faceta, trzeba by dziesięciu innych kochanków - wyjaśnił, nieskromnie jak to na Soriente przystało, co miał na myśli. Świetnie się bawił żartując sobie z Lisa i z Lisy, a przy tym cieszył z tego, że Westbrook wreszcie nieco wyluzowała i zaczęła imprezować na swoim własnym przyjęciu. Gdy powiedziała mu o tym, że pragnie je zorganizować, francuz pierwsze co, zaczął przejmować się stresem jaki zapewne będzie Lisbeth przy tym wszystkim towarzyszył. Dobrze więc, że odrobina alkoholu pomogła mu zniknąć i brunetka zaczynała wyglądać na całkiem zadowoloną. - Chodź na górę to ci pokażę jak niebezpieczna potrafisz być - wymruczał zachęcająco, gdy sama Lisa zaczęła się do niego łasić. Było dobrze, było naprawdę dobrze, ale posypało się jak zwykle, bo Soriente nie potrafi w żarty z umiarem.
- Ale... Lisa? Ej.. - Szedł za nią, gdy nagle wpadła na pomysł odnalezienia jakiegoś markera. - Lisku, ale po co ci... Jezu, ale z ciebie głupol, Lisa! - Szedł za nią, aby jakoś zapanować nad tym lisim szałem, w który wpadła i nim się obejrzał złapała go za nos, co niekoniecznie było przyjemne. - Ała! - Poskarżył się więc, a potem zachichotał cicho. - Podpisze się na nim! Podpiszę! - Obiecał. - Specjalnym piórem - dodał głupio, ale uwaga Westbrook była już skupiona na innej ofierze. W ostatniej chwili zdążył złapać swojego narwanego agresora, który nie przebierał w słowach rzucając w stronę dziewczyn stojących nieopodal wymowne słowa. - Mała, uspokój się... No co ty? - Powstrzymywał ją i śmiał się przy tym, bo więcej w tym wszystkim było komizmu niż prawdziwej, groźnej akcji rodem z jakiś kiepskich filmów o nastolatkach zazdrosnych o swoich partnerów. Mimo tego Soriente na moment przestraszył się nie na żarty, bo kto wie co by się stało, gdyby Lisę puścił i faktycznie dopadłaby swoją ofiarę. - Kupiłaś ubezpieczenie dla wiewiórów? - Spytał zaskoczony, bo rzeczywiście nie miał najmniejszego pojęcia o tym jak odpowiedzialna była. Z drugiej strony ta groźba była tak w stylu Westbrook, że jeszcze bardziej go rozbawiła. - No już... Już... Spokojnie, ty mały agresorze - wreszcie Lisa ogarnęła się na tyle, aby spojrzeć na niego. - Nikogo nie będę już podpisywał, tylko ciebie - dodał, ale brunetka miała inne plany. - Co jaką popi... - Nie dokończył, gdy jej usta znalazły się na jego wargach. Z początku był tym zaskoczony jak diabli, potem znów parsknął cicho prosto w usta Lisy, ale ostatecznie oddał pocałunek i na wszelkie wypadek wszedł do środka z Westbrook na rekach. - Widzisz? Jesteś bardzo niegrzecznym Liskiem - oznajmił, gdy znaleźli się przy schodach, a on nie zamierzał jej wypuścić z objęć. - Porozmawiamy sobie o tym - dodał. - Na osobności - dokończył mrucząc wymownie, bo skoro nie mogła mu się już wyrwać i potrzebowała jakiś deklaracji, on z chęcią jej je złoży, potrzebują tylko na chwilę zniknąć z pola widzenia wszystkich innych, by nikt nie słyszał jak wyznaje jej tę miłość.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Rzadko kiedy piła alkohol, bo nie uważała, żeby ten był potrzebny w jej życiu, ale dzisiaj faktycznie pozwoliła sobie na więcej niż zwykle, bo przecież była to impreza i miała się bawić i w ogóle. No i też po poznaniu Christophera, chciała jednak pokazać przez Remym, że nie jest nudziarzem i też potrafi się rozerwać. Stąd z resztą ten absurdalny pomysł, żeby zorganizować imprezę Halloweenową. Trochę chciała, by sobie na nią patrzył i myślał, że fajnie mieć taką dziewczynę, jak ona.
- Myślałam, że wtedy brzmiałoby cool - pogubiła się już całkowicie w tym, co miała mówić, a czego mówić nie miała. - Nie uważasz, że to brzmi trochę pretensjonalnie? Innym kochankom mogłoby się zrobić przykro - zmarszczyła nos, zdecydowanie za bardzo analizując całą ta sytuację i nie traktując jej przy tym kompletnie, jak żart. W tym stanie z jednej strony mocno skupiała się na genezie każdego słowa, a z drugiej... rezygnowała z wielu barier i ograniczeń. Chociażby tych, które zwykle nie pozwalały jej okazywać przywiązania do Remigiusa na poziomie, na jakim faktycznie je czuła. Teraz było inaczej i wiele mógłby na tym ugrać, gdyby nie wspomniał o tej felernej pannie w taśmie. To właśnie doprowadziło ich do całej tej sytuacji, w której Westbrook włączył się zew krwi.
- Nie śmiej się, trzymam cię za słowo! - znów nie zrozumiała jego głupich żartów, a nawet poczuła jakąś dumę, skoro pióro miało być specjalne, a nie jakiś tam tani mazak, pewnie ledwo piszący! - Ja jestem spokojna, ale nie może być, żeby jakieś panny przy mnie ciebie kusiły zataśmowanym ciałem - wyjaśniła rzeczowo, nadal buńczucznie, już wyobrażając sobie, co zrobi, gdy dojdzie do konfrontacji, chociaż ta z powodu Soriente się przeciągała. Nie oznaczało to natomiast, że w tym demonicznym szale, jej rozsądek całkowicie się zatraci. O nie! Gdy był potrzebny, ujawniał się, tak jak teraz, gdy skinęła głową z werwą. - Oczywiście, dobra opieka weterynaryjna to podstawa świadomego hodowcy! - oznajmiła, jakby czytała jakiś slogan z broszury. Możliwe z resztą, że właśnie tak było, ale teraz nie o tym mieli rozmawiać, a o jej walce z taśmową lalą. Przynajmniej do czasu, aż nie zmieniła strategii, dając za wygraną w szarpaninie. Nie dała mu dokończyć wypowiedzi, inicjując całkiem głęboki i namiętny pocałunek, a przy tym uniosła się nieco na udach, wierząc, że przez to ten wygląda jeszcze bardziej zmysłowo. Otóż to, miała patrzeć i płakać... tylko, że na pewno trudniej było jej oglądać to przedstawienie, gdy Remy wniósł Lisę do domu. - Remyyy, jakim niegrzecznym? Zepsułeś show, tamta panna miała patrzeć i zazdrościć - poskarżyła się, bo ona miała tutaj całą strategię opracowaną. Przez to też nabrała powietrza w poliki i fuknęła pod nosem. - A co z zasadą, że imprezowiczom nie wolno na piętro? - zapytała, kiedy do niego przylgnęła, opierając brodę na jego ramieniu, przez co mogła oglądać tańczący tłum z góry, gdy Remy wspinał się po schodach. - Ty łamiesz zasady, więc kto tu jest niegrzeczny? Przeczytam ci jeszcze raz regulamin imprezy - oznajmiła więc markotnie, ale też z jakąś dumą, bo ten rozwiesiła po całej willi, a wcześniej sporządziła i z niemałym oddaniem przedstawiła i Soriente i Perry'emu. Przez alkohol w krwi, nie umiała też się długo gniewać, więc zaraz zachichotała, opierając polik na boku jego głowy, bo brodą nadal była wygodnie zaczepiona o jego ramię. - Ale jej pokazałam, co? Niech wiedzą, że jesteś tylko mój - podsumowała, licząc na słowa uznania, które teraz miło połechtałyby jej ego.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Zawsze bawiły go momenty, w których Lisbeth tylko po części rozumiała sedno rozmowy. Niby prowadziła konwersację, ale była krok za nim, przez co niekiedy wypadała nieco komicznie, ale w ten uroczy sposób.
- Oj nie cool i na pewno żaden facet nie chciałby tego słyszeć - zachichotał widząc tę konsternację wymalowaną na twarzy Lisy. - Ale ty nie masz innych kochanków! - To go już totalnie rozbawiło, aczkolwiek Westbrook wydawała się być szczerze zaangażowana w tę głupią rozmowę, jakby conajmniej poruszali temat globalnego ocieplenia, albo pokoju na świecie. - Masz mnie, ja ci wystarczam... Za dziesięciu - uciął, a dla podkreślenia tego efektu, pocałował brunetkę przeciągle i czule.
Było coraz lepiej i o ile temat byłych-niedoszłych kochanków Lisy był już dość abstrakcyjny, o tyle to podpisywanie się na jej ciele kompletnie przekraczało skalę. Remigius raczej rzadko widywał Lisę pijaną. Raz, może dwa z czego jeden z tych razów zakończył się dość niezręcznie, bo o mały włos nie zaciągnęłaby go do łóżka, a wtedy jej seksualne doświadczenia były zerowe.
-Dobrze! Zobaczymy, czy będziesz taka pewna swego jak zacznę te podpisy - rzucił spoglądając na Lisbeth dwuznacznie, ale prawdopodobnie minie sporo czasu nim w końcu Westbrook zacznie łapać te wszystkie podteksty, które wkradał w swoje wypowiedzi. - Nikt mnie nie kusi, a jak to robi to na darmo, tak? Wolę swoją wampirzycę - wyjaśnił, aczkolwiek słowa były nie wystarczające, bo gdyby nie przytrzymał Lisbeth, kto wie jak mogłyby się skończyć jej bokserskie zapędy.
Mógł się spodziewać, że Lisek-chytrusek spadnie na jakiś inny plan, skoro Remy sprawnie sabotażował pierwszy jaki sobie założyła. Dobrze jednak, że ten kolejny był totalnie inny i w przyjemny sposób angażował Soriente, który nie miał nic przeciwko takiemu wylewnemu okazaniu sobie czułości. Tym bardziej, że odkąd wpadł na Lisę po jego głowie chodziły niecne myśli.
- Patrzyła - wymruczał, nie mając pojęcia czy to prawda, czy też nie. Bardziej zajęty był pieszczeniem szyi Lisbeth i tym jak idealnie jej tyłek mieścił się w jego dłoniach, gdy niósł ją w stronę schodów. - Nie znam jej - skłamał, bo Lisa milion razy czytała mu regulamin, pytając czy na pewno o niczym nie zapomniała. - Znam go na pamięć... Łamię zasady, bo chcę dostać naganę od pani gospodarz. Naganę na osobności - zachichotał, zaciskając lekko zęby na uchu Lisy. Potem na moment zaprzestał swoich pieszczotliwych gestów, bo zaczął wspinać się po schodach, a wiercąca się Westbrook trochę to utrudniała.
- Pokazałaś... Oj pokazałaś - mówił cokolwiek chciała, bo był już w drodze do sypialni i w zasadzie jakby się go spytała, czy jutro wezmą ślub, pewnie też by przytaknął w głowie mając już tylko jedno. - Jestem twój, a zaraz pokażę ci co miałem na myśli mówiąc o tych dziesięciu kochankach - oznajmił, gdy byli już w pomieszczeniu. Nadal trzymając Lisę na rękach, klęknął na wysokim łóżku i pochylił się nad nią, ponownie zaczynając badać ustami jej szyję i dekolt. - To gdzie mam się podpisać? - Zapytał, spoglądając na dziewczynę z błyskiem w oku, bo chyba właśnie do niej dotarło o czym Soriente z nią rozmawiał przez ostatnie dziesięć minut.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Chociaż nie do końca kontaktowała, bo po alkohol sięgała rzadko, to jednak sama w tej chwili czuła się tak, jakby nie mieli za sobą żadnych problemów. Znów było tak, jak na początku i to też uświadamiało jej ile czasu są już ze sobą i jak sporo przeszli.
- Strasznie skomplikowane są te kochankowe sprawy - pożaliła mu się, wzdychając, jakby na jej barki wraz z tym tematem opadły wszystkie problemy współczesnego świata. Z małą przerwą, w chwili, w której ją pocałował. - Ale no... nie chcę innych kochanków - zgodziła się z nim, uśmiechając z nieco pijacką, ale jednak rozczulającą manierą.
Faktycznie kompletnie nie wyłapywała dwuznaczności Soriente, wciąż uważając, że to pewna forma zawodów między nią, a panią w taśmie, której imienia czy też innych personaliów nawet nie znali. To znaczy liczyła, że Remy też ich nie zna.
- Twoja wampirzyca jest najlepsza! - oznajmiła dumnie, co dla osoby o tak niskiej samoocenie, jak ta Lisy, było naprawdę sporym wyzwaniem, a raczej dowodem na to, jak bardzo pijana była w tej chwili. Jakby ta chęć bitki, a potem słynna popisówa nie świadczyły o tym już wystarczająco. W każdym razie uwierzyła mu, gdy powiedział, że jej wróg numer jeden patrzył, ale i tak żałowała, że nie przyglądał im się dłużej.
- To była zasada od ciebie - wypomniała mu, a zaraz fuknęła wściekle. - Jak znacz na pamięć, jak nie pamiętasz podstawowej zasady? - nawet w tym stanie w kwestii wszelkich zasad nie dawała się łatwo wpędzić w maliny. Mogła nie stać na nogach od alkoholu, a i tak walczyć o wszelkie regulaminy i inne normy. - Prosisz się o mój gniew? - powinna zapytać, jakby mu groziła, ale zapytała bardziej, jakby próbowała dojść do tego, co sugerował Remigius. Poza tym podskoczyła zaraz w jego ramionach, bo ugryzł ją w ucho, co wywołało ciarki na jej ciele.
- Byłbyś też mój, gdybyś był moim mężem - no skoro mieli się hajtać już jutro, to deal with it. Lisa wyczuła to telepatycznie, a że była pijana, mogła mówić, co jej ślina na język przyniosła, serdecznie pozdrawiamy. - Wtedy nikt by mi ciebie nie próbował podkradać - kontynuowała swoją światłą myśl, nawet nie notując w głowie chwili, w której wniósł ją do sypialni. Zamiast jednak skierować się do stolika na którym stała kopia regulaminu, Remy wybrał łóżko i cóż... faktycznie nieco więcej do jej myśli zaczęło docierać. - Miałeś na dekolcie, jak tamtej pannie - no, ale też nie do końca wszystko. Mruknęła ciszej, a jej dłonie odruchowo ułożyły się w jego włosach. Puls jej przyspieszył, podobnie jak oddech. - Ale najpierw regulamin... nie wolno nam tutaj być... już w sypialni właściciela w szczególności. Wiesz, że mam numer do ochrony? - zapytała, bo jednak trochę jej się w głowie mieszało... szczególnie gdy musiała upominać gospodarza, który jednocześnie był gościem, jeszcze jak się okazuje, jednym z tych kłopotliwych. - Byłby wstyd, gdyby ciebie wyprowadzili - zauważyła, wciąż trzymając nogi mocno oplecione dookoła jego bioder, jak wtedy gdy ją wnosił po schodach.

remigius soriente
ODPOWIEDZ