detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Pub Rudda, w przeciągu ostatnich kilkunastu tygodni stał się drugim domem Prestona. Tutaj czuł się anonimowy, chociaż w Lorne Bay tak naprawdę nie ma miejsca o anonimowości, zawsze w każdym miejscu znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która zna ciebie, twoje rodzeństwo albo rodziców. W każdym razie nikt z klientów nie pokazywał na niego palcem, szepcąc między sobą, że miejscowy stróż prawa coś za często spogląda na dno kieliszka. Bo był taki moment z miesiąc temu, że Turner spędzał tutaj naprawdę każdy wieczór. Nieraz przyjeżdżał do baru prosto z pracy, a potem, kiedy nawet jeśli by chciał, to nie był w stanie wsiąść za kierownicę swojego samochodu, to albo udawał się do pobliskiego motelu, albo zamawiał taksówkę i jechał do mieszkania, by kolejnego poranka znów wyjść do pracy. Chodziło o to, że mieszkanie wywoływało tak wiele wspomnień, iż nie był w stanie przebywać tam na trzeźwo. Najlepszym rozwiązaniem byłaby przeprowadzka, z tym że to nie było takie proste, więc powiedzmy, że jest w trakcie procesu przeprowadzki. I choć pozbierał się już trochę, to w mieszkaniu i tak nie lubi spędzać czasu, więc każda okazja do pozostania dłużej w pracy czy wyjścia gdzieś wieczorem jest dobra. A, że weekendy są najtrudniejsze, to dziś nie był w stanie oprzeć się przed kolejną wizytą w zaprzyjaźnionym barze. Nie zamierzał upijać się w trupa, choć nie można już teraz jednoznacznie stwierdzić, jak będzie wyglądała noc.
Natomiast początek wieczoru był bardzo podobny do poprzednich, które Preston spędził w Rudd's. Mianowicie usiadł przy barze, zamienił kilka zdań z właścicielem lokalu, który dzisiejszego wieczoru stał za barem, a potem zamierzał zająć jeden z ustawionych w rogu stolików, zdecydowanie jak najdalej od tarczy do darta i stołu bilardowego, bo tam z upływem wieczoru gromadzi się najwięcej głośnych i wesołych ludzi, a Preston nie był w nastroju do upijania się na wesoło.
Jeszcze się jednak nie przesiadł. Powoli sącząc bursztynowy alkohol, rozglądał się wśród klientów. Kilka razy spotkał tutaj kobietę, która chyba podobnie jak on, ostatnio została mocno przetyrana przez życie. Chyba trochę liczył, że pomimo upływu czasu — nie było go tutaj od trzech tygodni — znów odnajdzie ją w tym samym miejscu i będą mogli wspólnie przechylić kilka kieliszków. No niestety, nie tym razem, z tym że policjant nie był ostatnio w nastroju do nawiązywania nowych relacji, więc zgarbił się na wysokim stołku barowym i w zamyśleniu zataczał kręgi szklanką na naznaczonym duchem czasu blacie.

Zoya Henderson
*przepraszam za ten niewydarzony początek
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#56


Ostatnie tygodnie były dla niej cholernie ciężkie. Starała się jak mogła, by trzymać fason i udawała, że nic jej nie rusza. Była twarda, a zarazem zimna jak skała. Zamknęła się w sobie i nie mówiła ani słowa o tym co jej się przytrafiło. Chciała to wyprzeć ze swojej pamięci i chociaż czuła, że nie będzie to łatwe do zrobienia, to przy odrobinie alkoholu udawało jej sie chociaż na chwilę poczuć lepiej. Dwie czy trzy szklanki whisky ściągały z jej ramion troski i przynajmniej na krótki moment czuła się odrobinę lepiej. Nic więc dziwnego, że odwiedzała, z większą częstotliwością niż zazwyczaj, lokalne bary. Jak tak dalej pójdzie to będzie mogła wyrobić sobie kartę stałego klienta. Wybierała bary, głównie dlatego, że dalej nie pozbyła się wszystkich rzeczy, które przygotowała dla swojego dziecka, a które zalegały w jej apartamencie. Nie miała do tego sił, a jednocześnie nie była w stanie przebywać w otoczeniu tych wszystkich zabawek, mebelków czy ciuszków, które jej dziecko nigdy nie założy. Gdy tylko wchodziła do własnego mieszkania czuła jak jej depresja tylko się wzmacnia i chociaż zdawała sobie sprawę, że pozbycie się tego wszystkiego byłoby dla niej lecznicze i zbawienne, to jednak wciąż to odwlekała. Nie mogła pogodzić się ze stratą jedynej istoty, którą mogłaby kochać bez pamięci i, dla której ona sama byłaby najistotniejszą osobą w świecie. Zoya czuła, że nigdy dla nikogo nie była ważna i najwyraźniej już nigdy nie będzie. Musiała się z tym pogodzić, ale niestety było to ciężkie.
Kolejny wieczór miał niczym nie różnić się od poprzednich. Wyszła z domu zatrzaskując za sobą drzwi i wszystkie podłe myśli. Skierowała swoje kroki w stronę znajomego miejsca, w którym czuła się już względnie zadomowiona, jakkolwiek źle, by to nie brzmiało. Weszła do baru i zauważyła kilka znajomych twarzy, z którymi za niedługo będzie mogła się już witać jak ze starymi znajomymi. Gdy podeszła bliżej lady, by usiąść na jednym z wysokich krzeseł zobaczyła siedzącego nieopodal mężczyznę. Widywała go tu od czasu do czasu, ale już od kilkunastu dni go tu nie spotkała. Postanowiła więc trochę zaryzykować i zamiast usiąść gdzieś z dala od wszystkich wybrała krzesło obok znajomego nieznajomego. - Dawno Cię tu nie było - powiedziała siadając obok i machnęła ręką na barmana, by zamówić sobie whisky. Nie była delikatną panienką, która wlewała w siebie kolorowe drinki. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że się dosiądę - decyzję już podjęła, ale jeżeli chciał pobyć chwilę sam to mogła się przesiąść. Rozumiała potrzebę samotności, nawet w barze przepełnionym ludźmi.

Preston Turner
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston coś wie o udawaniu, że nic złego w jego życiu się nie stało. Nie ma chyba jednej osoby na świecie poza Prestonem, która wiedziałaby o tym wszystkim, co zdarzyło się w ostatnich miesiącach. Mężczyzna nie dzieli się z nimi swoją historią, bo nie sądzi, by ktokolwiek był mu w stanie pomóc. A jeśli już uchyla furtkę i zdradza bliskim szczątki swoich doświadczeń, to czuje, że to nie na miejscu, bo przecież jest facetem i powinien sobie radzić ze wszystkim. To on powinien służyć pomocnym ramieniem, a nie w drugą stronę. To wszystko oczywiście ma się nijak do zdrowia psychicznego, a to w ostatnim czasie wyraźnie u Turnera szwankuje, ale pewne zasady, które wyniósł z domu rodzinnego, po dziś dzień są dosyć istotną częścią jego osobowości. Tę, zgodnie z którą nie powinien okazywać słabości, już raz próbował się wyzbyć, ale wystarczył jeden poważniejszy kryzys i znów wszystko jest po staremu. Jakby nie mógł chociaż raz na jakiś dłuższy czas mieć poukładanego zarówno życia osobistego, jak i zawodowego. Ciągle tylko ta śmierć i strata ludzi. Mogłoby się wydawać, że pracując tyle tak w policji, człowiek powinien być już znieczulony na niespodziewane odejście ludzi, a jednak są takie momenty, jak śmierć kolegi z pracy na twoich oczach, czy zniknięcie najważniejszej osoby w Twoim życiu, nad którymi nie można przejść do porządku dziennego.
Bywały dni lepsze i gorsze. Dzisiejszy zdecydowanie można przypisać do tej drugiej grupy. Poza wszystkimi problemami ostatnio Turnerowi doszedł jeszcze jeden. Dowiedział się o śmierci wieloletniego przyjaciela swojego ojca, a że mężczyzna nie miał nikogo, to właśnie Prestonowi, jako z jakiegoś powodu jedynemu spadkobiercy, została odczytana ostatnia wola zmarłego. Był już raz w dopiero co odziedziczonym domku, ale nie znalazł tam żadnych rzeczy, które mogłyby mu podpowiedzieć, co ma z tym fantem zrobić. No bo tak na dobrą sprawę, to po co mu drewniana chatka z buszu, skąd wszędzie jest daleko, ale z drugiej strony i tak trudno mu się mieszkało w dotychczasowym domu.
- Znamy się? - zapytał zdezorientowany. Spojrzał jeszcze raz na kobietę, tym razem dłużej, bo być może zaraz odnajdzie ją w którejś z przegródek swojego mózgu. Lorne Bay jest w końcu małe, a pracując w zawodzie odpowiedzialności publicznej, jest spora szansa, że widziało się niemalże każdego mieszkańca miasteczka przynajmniej raz w życiu. - Jeśli mieliśmy już okazję się poznać, to nie bierz tego personalnie. Kiepski czas... - powiedział i podniósł do góry szklankę z alkoholem, w którym zdążył się już roztopić lód. Zrobił gest przypominający wzniesienie toastu — jakby gorsze momenty w życiu potrzebowały dodatkowej zachęty — i przysunął szklankę do ust.
- Śmiało. Choć nie jestem ostatnio najlepszym towarzystwem. No, chyba że do napicia się. - zauważył i skoro już i tak udało się kobiecie przyciągnąć uwagę barmana, to i on zamówił u niego następną kolejkę. Miało być inaczej niż przed jego małą przerwą, miał się nie zataczać na koniec wieczoru, ale prawdopodobnie tak to się właśnie skończy.
Regularne, niemal codzienne picie, potem przerwa i powrót do starych przyzwyczajeń. Czy to już, aby nie podchodzi pod chorobę alkoholową?

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Henderson miała nadzieję, że w końcu, w jakimś nagłym przypływie geniuszu, wpadnie jej do głowy pomysł jak sobie poradzić ze stratą, której doświadczyła. Jak na razie jedynym sposobem było zakopanie się w nadmiarze pracy w ciągu dnia i nadmiarze alkoholu w ciągu wieczorów i nocy. Być może byłoby lepiej gdyby sama umówiła się do terapeuty i postarała się w ten sposób jakoś ogarnąć swoje życie. Fascynujące, że sama słuchała o ludzkich problemach i starała się im pomóc, a nie potrafiła tego samego zrobić dla siebie. Taka o właśnie była Zoya, zawsze i za wszelką cenę chciała każdemu udowodnić, że świetnie sobie radzi. Nie pokazywała emocji, a już szczególnie tych negatywnych. Z pozytywnymi też zresztą był problem, który teraz się pewnie tylko pogłębi. To zawsze było dla niej trudnością, utrata rodziców w młodym wieku odcisnęła na niej spore piętno. Teraz straciła własne dziecko i było tylko gorzej. Dlatego zamiast starać się jakoś naprawić swoje życie, wolała pić w barze.
- Jeszcze nie - odpowiedziała wprost - chociaż widywałam Cię tu na tyle często, że w sumie znamy się przynajmniej z widzenia - był dla niej jedną z tych twarzy, które kojarzyła i gdyby go spotkała w jakimś innym miejscu na spokojnie byłby wtedy "tym typem z baru". Nie miała mu za złe tego, że nie zwrócił na nią uwagi wcześniej, głównie dlatego, że nie uważała się teraz za nikogo wartościowego, na kogo warto by było spojrzeć. W jej głowie była naprawdę beznadziejna skoro nie była w stanie wykonać jedynego zadania, do którego w teorii się urodziła, czyli do urodzenia dziecka. - Spokojnie, jakoś to przeżyje - stwierdziła z delikatnym uśmiechem.
- Jesteśmy w barze, nie potrzebuje klauna do zabawiania - ale o wiele milej byłoby się napić w jakimś towarzystwie niż tak w zupełności samemu. - No więc Twoje zdrowie - wniosła taki skromny toast, gdy mężczyzna już też dostał swoją porcję alkoholu. - Myślisz, że możemy się tu postarać o kartę stałego klienta? - Zapytała z lekkim rozbawieniem, gdy napiła się łyka swojego picia.

Preston Turner
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston nie był w stanie powiedzieć, ile w tej teorii jest prawdy, ale zasłyszał gdzieś kiedyś, że terapeuci, dobrzy terapeuci bardzo często zmagają się z wieloma własnymi nieprzepracowanymi problemami. Coś w tym może być, bo wydawało mu się, że jest to droga prowadząca przez całe godziny rozmowy i niby można mówić do samego siebie, ale kluczowe jest, by na końcu ktoś obiektywnie postawił diagnozę i udzielił rad, jak wyjść z problemu. Sami nie jesteśmy w stanie być obiektywni we własnej sprawie, to się niestety sprawdza we właściwie wszystkich sferach życia. Poza tym mówi się też, że szewc bez butów chodzi, i tutaj już Turner byłby w stanie wymienić kilka przykładów. Nic nie stoi na przeszkodzie, ażeby jego nowa znajoma stała się kolejnym z nich.
Wracając do rzeczy bardziej przyziemnych, to codzienność Prestona wygląda wręcz bliźniaczo podobnie, do tego, w jaki sposób ostatnie dni mijają Zoyi. Też tylko praca i topienie smutków w alkoholu. Już było lepiej, co nawet sama brunetka mogła zaobserwować, nie widząc policjanta od kilkunastu dni, ale nieoczekiwanie pojawiły się kolejne problemy. Tak więc po pierwsze dołożył sobie pracy, postanawiając, że samodzielnie odremontuje odziedziczony właśnie drewniany domek w buszu, a po drugie te nowe problemy musiał utopić z czymś wysokoprocentowym. Jeśli szukać by wymówki, to można powiedzieć, że Preston w ten sposób czci pamięć po staruszku Johnie — przyjacielu jego ojca — który niespodziewanie zostawił mu spadek, ale mężczyzna nie potrzebował próby wytłumaczenia sobie, dlaczego znów wylądował u Rudda. Nikogo, przed kim musiałby się tłumaczyć, też jakoś nie było w jego życiu. Niewątpliwym plusem samotności jest fakt, że nikt nie oczekuje od ciebie wyjaśnień, gdy wracasz do domu po tym, jak wypiłeś o kilka kieliszków alkoholu za dużo.
- A, ok. - uciął temat, zdobywając się na uniesienie jednego kącika ust. Taki półuśmiech, bo na pełny nie był w nastroju. W jego głowie pojawiły się myśli, że skoro trafiali na siebie regularnie, to kobieta też z czymś nie może się uporać w życiu, ale co będzie dopytywał, skoro oficjalnie znają się dopiero od dwóch minut? Mężczyzna nie chciałby, żeby go ktoś ciągnął za język, więc i on nie robi tego samego.
- Różni ludzie, w różnym celu przychodzą do takich miejsc. - wzruszył ramionami. Niektórzy tutaj zachowywali się jak tacy klauni albo karykaturalne postaci z kreskówek. Może jeszcze nie teraz, bo pora była jeszcze dość wczesna, co Preston stwierdził, spoglądając na zegarek. Jednak bywając tutaj więcej niż kilka razy, dostrzegł już przeróżne typy ludzi. - I vice versa. - odpowiedział, podnosząc szkło.
- Ja liczę na prywatny stolik, o tamten... - pokazał na zajęty dzisiaj stolik w najciemniejszym miejscu lokalu. - ...myślę, że należy mi się już za same interwencje na zgłoszenia na awanturujących się klientów. - dodał. No bo tak, służbowo też zdarzało mu się tutaj kilka razy być. Ostatnio to nawet nie tak dawno, jakoś w okolicach nocy halloweenowej.

Zoya Henderson
ODPOWIEDZ