medyk wojskowy — na przymusowym urlopie
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Medyk wojskowy, która w przerwach między kolejnymi turami jeździ karetką jako ratownik. Uczy się, czym jest tak naprawdę miłość, jednocześnie decydując, czy wracać na front.
Odczuwała dumę po tym, jak dzielnie zignorowała wiadomość otrzymaną od Cedrica, zamiast rzucić wszystko i paść w jego ramiona. Wprawdzie jej serce zabiło szybciej, kiedy zobaczyła imię mężczyzny na samym końcu wiadomości tekstowej, ale starała się ze wszystkich sił trzymać swojego postanowienia o tym, że ponad rok płaszczenia się przed nim i zabiegania o kontakt to i tak wiele, a milczenie ze strony MacLeriego było bardzo wymowne. Czego więc mógł teraz od niej chcieć?
Nie mogła pozwolić sobie na popadnięcie w spiralę myśli, ponieważ była to równia pochyła ku temu, aby wszelkie jej postanowienia szlag trafił, a ona wpadła po uszy z powrotem w wir uczuć do mężczyzny. W końcu to nie tak, że nagle wymazała z pamięci wszystko to, co do niego czuła lub to, co razem przeżyli. Wciąż trzymała w sobie te wspomnienia i prawdopodobnie zawsze będzie. Nie mogła jednak pozwolić na to, aby zaślepiły jej zdolność logicznego myślenia. A to podpowiadało jej jasno, że to nie był mężczyzna dla niej. Świadczyły o tym wszystkie znaki na niebie i ziemi.
Uznała zatem, że najlepszym sposobem na to, aby nie pozwolić sobie na zbędne analizowanie pobudek, jakie mogły kierować Cedricem, będzie wyrwanie się z domu i spotkanie ze znajomymi. Skupienie się na pogawędkach o niczym miało ogromny potencjał na zajęcie głowy.
Nie przewidziała jednak tego, że to od czego tak uparcie chciała dzisiaj uciec, dosłownie pojawi się na jej podjeździe. Zatrzymała się gwałtownie i zrobiła krok w tył, kiedy niemal zderzyła się z nikim innym jak Cedricem MacLeriem we własnej osobie. Nabrała powietrza w płuca, aby nie powiedzieć czegoś, czego mogłaby potem żałować. Jak to jest, że kiedy na niego spojrzała, wszystkie argumenty przeciwko ich relacji nagle wyparowały i nie mogła przypomnieć sobie ani jednego z nich? Serce zabiło jej szybciej, kiedy powoli wypuściła powietrze.
Cedric? Co ty tutaj robisz? — zapytała cicho, nie do końca pewna, czy chce znać odpowiedź na to pytanie. Powinna przeprosić go, poinformować, że się śpieszy i czym prędzej uciec, a tymczasem stała przed nim, czując się jak nastolatka, z walącym sercem i gęsią skórką, jaka pojawiła się na jej ciele od samego wychwycenia spojrzenia mężczyzny. Nie tak to miało wyglądać. Zdecydowanie nie tak.
Drgnęła, czekając na jego odpowiedź, zdradzając jak bardzo niekomfortowo się przy nim czuła. Znaczna część niej chciała stąd po prostu uciec, jednak ta mniejsza, okazała się być znacznie silniejsza, powodując, że dalej tu była — Dobrze wyglądasz — dodała znacznie ciszej, odruchowo lustrując go od góry do dołu. Cieszyła się, że stanął na nogi (dosłownie i w przenośni). Nawet jeśli nie było im pisane być razem, to życzyła mu jak najlepiej.

cedric maclerie
Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
- sześć -



Nie zamierzał się narzucać. Rozumiał to, że dziewczyna nie chciała się z nim widzieć po tym jak przez pierwsze miesiące po jego powrocie, starała się nawiązać z nim kontakt, a on nie raczył nawet podnieść słuchawki. Nawet młodszej siostrze zlecił odprawianie wszelkich gości, nie chcąc wdawać się w jakąkolwiek konwersacje z inwalidzkiego wózka. Gdy doszedł do siebie na tyle by przejąć wypożyczalnie sprzętu wodnego po zmarłym przyjacielu, zaczął opuszczać własny dom, jednak nie zbaczał z trasy dom-praca, by nie natknąć się na nikogo, kto mógłby zainteresować się jego stanem zdrowia. Nie lubił opowiadać o tym co wydarzyło się w Sudanie ani wysłuchiwać pełnych litości ofert pomocy, której nie potrzebował. Przez prawie pół roku naprawdę w to wierzył, jednak wiele sytuacji udowodniło mu, że bez pomocy Tess, nie byłby w stanie nawet napić się szklanki soku. W końcu przestał wierzyć w to, że kiedykolwiek stanie o własnych siłach i się załamał. Nie pomagały mu leki ani terapie z psychiatrami, a w końcu zaczął tez olewać rehabilitacje, które były dla niego zwykła stratą czasu. Teraz, dziękował Bogu za to, że postawił na jego drodze młodsza siostrę, która nie pozwoliła mu się załamać i poddać. Po tym jak zostawiła go narzeczona, miał tylko ją.
Nie zapomniał o Fermwell z którą łączyło go kilka pocałunków i przygodny seks na froncie, jednak po wypadku w bazie, nie interesowały go romantyczne relacje ani to co wydarzyło się zanim jeszcze stracił funkcjonalność w nogach. Nie znaczyło to jednak, że traktował ją jak każda kobietę z która mogłoby go łączyć wyłącznie łózko ale.. połączyło ich coś w nieodpowiednim miejscu i czasie. Chciał by to zrozumiała, więc gdy był gotów do tego by stawić jej czoła, podjął próby skontaktowania się z nią. Nie przyniosło to jednak żadnego rezultatu, dlatego gdy siedział bezczynnie w domu, nasunęła mu się myśl by wyprowadzić Bowleya na spacer i zajrzeć do niej. Nie mieszkała w końcu na końcu miasta, a na końcu tej samej ulicy.
Gdy znalazł się na skraju jej działki, zwolnił kroku i przełknął nerwowo ślinę, czując, że odczuwał pewnego rodzaju stres. Minął ponad rok od ich ostatniego spotkania w rozpadającej się na kawałki bazie. Wiedział, że jej widok przywoła cała masę nieprzyjemnych wspomnień, o których starał się zapomnieć za wszelką cenę. Nawet nie spostrzegł się gdy labrador wyrwał mu się wraz ze smyczą z dłoni i podążył w stronę drzwi w których ukazała mu się brunetka. Zupełnie jakby wywołał ją myślami, to było przerażające.
Ekhm, cześć — rzucił niepewnie i podrapał się po skroni, nie wiedząc jak wyjaśnić swoją obecność na jej podjeździe. Przyszedł tu co prawda w konkretnym celu ale teraz, zupełnie nieprzygotowany na ta konfrontacje, nie potrafił odpowiedzieć jej na proste pytanie. — Spacerowałem — odpowiedział i niemalże od razu pożałował tego, że nie ugryzł się w język. Nie powiedział jej początkowo prawdy, nie chcąc jej się narzucać. Miał zrobić to inaczej i nie spodziewał się tego, że Gigi nagle wyskoczy mu zza drzwi. Złapał w końcu wirującego wokół jej nóg psa i odciągnął go by dać jej nieco swobody. Przez własną niepełnosprawność nie miał okazji zabrać psa na porządne szkolenie. Był młody i nieokrzesany.
Dzięki, ty też. Zresztą jak zawsze — odparł odrobinę zakręcony i posłał jej ciepły uśmiech. Stał tak przez chwile wpatrując się w nią i sprawiając, że atmosfera się zagęszczała. Wiedział, że wyglądał jak kołek i powinien cos powiedzieć, dlatego odezwał się jednak prędko tego pożałował. Znowu. — Wybierasz się gdzieś? — zapytał głupkowato. Nie Einsteinie, dziewczyna właśnie wyszła ze swojego domu tylko po to by zaczerpnąć świeżego powietrza. Pierwszy raz w życiu nie potrafił rozmawiać z kobietą, co najmniej jakby zwalony budynek uszkodził mu mózg.

gigi fernwell
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
medyk wojskowy — na przymusowym urlopie
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Medyk wojskowy, która w przerwach między kolejnymi turami jeździ karetką jako ratownik. Uczy się, czym jest tak naprawdę miłość, jednocześnie decydując, czy wracać na front.
To, co można było powiedzieć o Gigi w całej tej sytuacji, to fakt, że była potwornie zmieszana, kiedy przychodziło do czegokolwiek związanego z osobą Cedrica. Nie dało się ukryć, że stał się pierwszym mężczyzną, którego tak naprawdę szczerze pokochała. Nie pomagały również okoliczności, w jakich do tego doszło. Czy wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie atak na bazę, którego doświadczyli? Nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie, choć przez pierwsze miesiące była to główna myśl, chodząca jej po głowie. Z każdym kolejnym dniem bez odzewu ze strony mężczyzny, coraz rzadziej pozwalała sobie na uciekanie myślami w jego kierunku, powoli godząc się z tym że to, co było między nimi wśród gorących piasków Sudanu, zniknęło wraz z bazą, w której stacjonowali.
To, czego nie przewidziała, a uderzyło ją nagle po tym jak minął pierwszy szok związany z niespodziewanym spotkaniem MacLeriego to przebudzenie się niekoniecznie przyjemnych wspomnień, związanych z tamtym dniem. Wprawdzie włożyła naprawdę wiele pracy w to, żeby wszystko przepracować i jakoś ułożyć sobie w głowie, to nie mogła zignorować nieprzyjemnego ucisku w żołądku na wspomnienie tamtego dnia. Odchrząknęła, chcąc oczyścić gardło i pośpiesznie odgoniła myśli, powracając do tu i teraz.
No tak — odparła na jego odpowiedź, wędrując wzrokiem do uroczego psa, kiedy ten odbiegł wesoło w stronę swojego właściciela. Czuła się dość niezręcznie i potwornie ją to dezorientowało. Przecież kiedy widzieli się z Cedem ostatni raz, wszystko było między nimi takie proste, skrajnie odwrotne od tego, co działo się teraz.
Dziękuję — bąknęła i uśmiechnęła się delikatnie w reakcji na komplement mężczyzny. Zawahała się, zanim odpowiedziała na jego pytanie. Czy odpowiedzieć, że tak i pośpiesznie uciec? Czy może wykorzystać to, że w końcu spotkali się twarzą w twarz? Finalnie zdecydowała się na to drugie. Ciekawość wygrała i Georgia musiała przekonać się, czy ta dziwna mieszanka wrażeń i uczuć, jaka jej teraz towarzyszyła, ustąpi temu, co zapamiętała o ich relacji. Czy może większość została tysiące kilometrów stąd, pogrzebana wśród piasków pustyni — Właściwie to… i tak, i nie. Szłam w stronę centrum, może przejdziemy się razem? — zasugerowała i wzruszyła ramionami. Nie chciała mu się narzucać, skoro do tej pory tak usilnie unikał jej towarzystwa — Jak się czujesz? — zapytała po chwili ciszy, kiedy powoli ruszyli przed siebie.

cedric maclerie
Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
Gdyby ich pobyt na froncie zakończył się inaczej, być może ich relacja potoczyłaby się zupełnie inaczej, jednak tragiczne wydarzenia skutkujące kalectwem mężczyzny oraz szeregiem innych dysunkcji, wywróciły jego życie do góry nogami. Po powrocie do rodzinnego miasteczka, skupiał się wyłącznie na tym, że najpewniej nigdy nie wróci do sprawności fizycznej sprzed wylotu - nie rozpaczał po zdradzie narzeczonej ani tym, że zostawiła go przez wideo rozmowę. To nie miało dla niego większego znaczenia - był kaleką i jego życie towarzystwie skończyło się raz na zawsze. Czuł, że nie spełniłby się w roli partnera ani też kochanka, przez wgląd na to, że poruszał się na wózku i funkcjonował tylko z pomocą najmłodszej z sióstr. Zapomniał też o tym co łączyło go z Fernwell, nawet gdy zostawiała mu całą masę połączeń i pojawiała się przed drzwiami jego domu. Nie dlatego, że nie w jego życiu nie znaczyło - dlatego, że relacje damsko-męskie stały się dla niego mało istotne.
Pewnie, przejdźmy się — odpowiedział i uśmiechnął się niepewnie, nie wiedząc czy uczucie dyskomfortu umożliwi mu wyduszenie z siebie czegoś bardziej złożonego. Było mu wstyd za to jak ją potraktował i nie chciał już na wstępie usprawiedliwiać tego wypadkiem i własną niepełnosprawnością. Uszkodzony najwyraźniej miał także mózg, skoro podjął decyzje o odepchnięciu od siebie wszystkich, którym na nim zależało. Był masochistą, który sam sobie wyrządzał krzywdę. Pewnie dlatego niejednokrotnie pragnął śmierci i skończenia ze sobą jak zwykły tchórz.
Dobrze, naprawdę. Chyba sam do końca nie wierzyłem w to, że jeszcze kiedyś to powiem — odpowiedział, krocząc obok niej z labradorem, trzymanym na smyczy. Był cholernie wdzięczny za to, że jego los się odmienił i dostał szanse na normalne życie. Musiał jedynie pogodzić się z faktem, że jego kariera w wojsku była skończona, a to nie przychodziło mu łatwo. Nie wyobrażał sobie życia bez wyjazdów na front, adrenaliny i chłopaków, których nazywał braćmi. W zasadzie niewiele ich w brygadzie zostało.
A ty? Wiem, że powinienem spytać cię o to wcześniej i upewnić się, że jesteś cała i zdrowa ale.. jestem idiotą i pyszałkiem która zamknął się jedynie na własne krzywdy i problemy — zwiesił głowę, nie mając odwagi na to by spojrzeć jej w twarz. Był mężczyzną, którego mało rzeczy przerażało - nie bał się nawet śmierci i drwił z niej co najmniej jak gdyby czuł się jak młody, nieśmiertelny Bóg. Kobiety też nie stanowiły dla niego problemu - chyba, że przychodziło do poważnych rozmów, uzewnętrzniania się i odkrywaniu własnych słabości. — Co się z tobą działo przez cały ten czas? — zapytał i odważył się na nią spojrzeć. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak bardzo brakowało mu jej uśmiechu i wizyt w skrzydle medycznym, gdzie wymieniali się niewinnymi spojrzeniami, przepełnionymi tęsknotą i potrzebą zbliżenia.

gigi fernwell
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
medyk wojskowy — na przymusowym urlopie
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Medyk wojskowy, która w przerwach między kolejnymi turami jeździ karetką jako ratownik. Uczy się, czym jest tak naprawdę miłość, jednocześnie decydując, czy wracać na front.
Skinęła głową, kiedy przystanął na wspólną przechadzkę. Wsunęła dłonie do kieszeni spodni, ale tylko po to, by po chwili je wyjąć. Czuła się dziwnie niezręcznie i nie potrafiła sobie z tym do końca poradzić. Czy to otoczenie wprawiało ich w ten nastoletni wręcz brak ogłady przy przeciwnej płci, czy wypadek, w którym oboje uczestniczyli, odcisnął na nich większe piętno, niż do tej pory zakładała?
Jedno było pewne. Nie byli już tymi samymi Cedricem i Gigi, którzy skradali ukradkowe spojrzenia i pocałunki, mijając się w wojskowej bazie w Sudanie. Ta swoboda i przyjemne napięcie, jakie między nimi wtedy istniało, zniknęło gdzieś, być może bezpowrotnie. Georgia nie do końca wiedziała, co powinna z tym zrobić oraz co o tym myśleć. Nie dało się jednak ukryć, że to spotkanie skrajnie odbiegało od tego, jak to sobie wielokrotnie wyobrażała. Nie padli sobie w ramiona, nie czuła przyjemnych motylków w brzuchu, a między nią i mężczyzną wisiała tylko napięta i bardzo dziwna energia. Niemniej, chciała skorzystać z możliwości spędzenia z nim czasu. Może potrzebowali go nieco więcej, aby odnaleźć się na nowo?
Ponownie pokiwała głową, kiedy odpowiedział na jej pytanie. Do cholery, zawiesiła się, czy zatraciła możliwość reagowania w jakikolwiek inny sposób? Odchrząknęła niezadowolona ze swojego spięcia i posłała Cedricowi lekki, dość niepewny uśmiech. Wyglądał dobrze, nie dało się ukryć. Cieszyła się, że wyszedł cało z tego, co przeszli, nawet jeśli ona nie miała wstępu do etapu leczenia duszy i ciała, jaki przechodził. Choć z początku było jej z tym bardzo ciężko, to finalnie i ona podjęła się leczenia swoich ran solo.
Cieszę się, naprawdę! Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy — odparła szczerze i po raz pierwszy, na dłużej wychwyciła spojrzenie MacLeriego. Chociaż nie dodała nic więcej, było widać w jej oczach ulgę. Ulgę oraz odpływające powoli poczucie winy o stan Cedrica, które towarzyszyło jej nieprzerwanie od powrotu do kraju. Milczała chwilę, zanim ponownie się odezwała — Ja… och, no wiesz, teraz wyszłam już na prostą, ale na początku nie było kolorowo. Potrzebowałam cię, Ced, więc nie będę zaprzeczać, jesteś idiotą. Chyba jednak minęło już tyle czasu, że zdążyłam to sobie przepracować — nigdy nie należała do osób, które owijały w bawełnę i krygowały się przed powiedzeniem komuś prawdy, dlaczego zatem teraz miałaby postąpić inaczej? — Znasz mnie, nie umiem usiedzieć w jednym miejscu, więc zrobiłam kurs ratownika i jeżdżę w karetce — puściła mu oczko i zaśmiała się, czując jak z kolejnymi mijającymi minutami, atmosfera między ich dwójką się rozluźnia — Niedługo wracam — dodała po chwili. Zerknęła badawczo na mężczyznę. Była gotowa do powrotu, dostała zielone światło od swojego terapeuty, nie istniały również żadne inne przeciwwskazania. Dlaczego zatem nagle poczuła dziwny ucisk w żołądku, kiedy po raz pierwszy wypowiedziała te słowa na głos? Nie rozmawiała jeszcze wprawdzie z dowódcą, ale miała to zrobić dosłownie na dniach. Tylko, czy na pewno powinna? I dlaczego jej myśli automatycznie powędrowały w stronę Tima, którego przecież tak naprawdę dopiero co poznała i nie mogła oczekiwać, że jego osoba jakkolwiek wpłynie na decyzję o powrocie do czynnej służby. A jednak?

cedric maclerie
Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
Przekonany był, że niezręczność była głównie po jego stronie, przez wgląd na sposób w jaki potraktował ją półtora roku temu. Nie przypuszczał, że i ona mogłaby czuć się w jego obecności niekomfortowo - zwłaszcza po takim czasie. Cieszył się, że zdecydował się podejść pod jej dom i znaleźli trochę czasu na rozmowę, potrzebowali zrzucić z barków dźwigany ciężar i naprostować kilka kwestii. Może wtedy będą w stanie wyzbyć się tej krępacji i strachu?
Przykro mi, że przez tą całą walkę z samym sobą byłaś przeze mnie zbywana. Widziałem każde połączenie, wiadomość i naprawdę nie było mi łatwo zamykać się przed tobą. Nie byłem na to gotów i sam nie jestem pewien czy teraz jestem — wyjaśnił, czując się źle z faktem, że pomimo tego jaką krzywdę jej wyrządził, ona wciąż o niego dbała. Nie zasługiwała na to jak ją potraktował, a on nie zasługiwał na jej dobre i ciepłe serce. Gdy przyznała głośno, że go potrzebowała i nazwała go idiotą, nie wiedząc czemu.. uśmiechnął się. Potrzebował by wylała na niego całą swą złość, bo na dłuższa metę nie mógłby znieść całej tej uprzejmości. Wiedział, że prędzej czy później wszystko pierdolnie jak reaktor jądrowy. Znał jej temperament.
Tak, jestem idiotą. Zgodzę się z każdym epitetem, którym rzucisz mi w twarz. Zasłużyłem sobie — przytaknął i pokiwał głową, przyjmując jej słowa na klatę. Nie oponował, nie miał odwagi. Wiedział, że zawiódł i że ona również potrzebowała pomocy po wszystkim tym, co wydarzyło się w Sudanie. Oboje widzieli jak umierają ludzie i gasnące światło w ich oczach. Nie sądził by istniał człowiek, który byłby w stanie poradzić sobie z tym w pojedynkę. Myślał nawet, że sam nie potrafiłby się od tak złamać ale cóż, poznał się na własnych granicach bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. — Czyli dalej trzymasz się medycyny i pomagasz ludziom. Przynajmniej jedno z nas dostało szanse na prace w zawodzie — odparł, spuszczając wzrok i uśmiechnął się, choć tym razem bardziej wymuszenie. Dość mocno ugodziła w niego wieść o tym, że jego kariera w wojsku dobiegła końca. Nie interesowała go praca za biurkiem albo bycie kierowcą w armii. Chciał wrócić na front i właśnie dlatego, jej słowa zabolały go tak bardzo. — Co? Wracasz na front? Gdzie? — zapytał widocznie zaskoczony. Sam nie wiedział czy kierowała nim zazdrość czy troska o jej życie. Ostatnim razem niewiele brakowało, dlatego nie chciał by znów cokolwiek jej zagrażało. Nie byłoby go w pobliżu by ją chronić.

gigi fernwell
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
medyk wojskowy — na przymusowym urlopie
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Medyk wojskowy, która w przerwach między kolejnymi turami jeździ karetką jako ratownik. Uczy się, czym jest tak naprawdę miłość, jednocześnie decydując, czy wracać na front.
Powoli skinęła głową, słysząc jego odpowiedź. Poniekąd rozumiała. Każdy radził sobie z traumą inaczej. Ona potrzebowała wtedy jego bliskości, a on samotności. Po prostu pracowali nad sobą w kompletnie inny sposób, co sugerowało niebezpośrednio, że byli zupełnie innymi ludźmi. Tutaj, na rodzimej ziemi, gdzie byli sobą. Nie na odległym krańcu świata, gdzie wszystko prezentowało się zgoła inaczej.
Mogłeś mi to napisać. Tylko tyle. Zrozumiałabym — szepnęła więc tylko, podnosząc na mężczyznę spojrzenie sarnich oczu. Dałaby mu przecież potrzebną przestrzeń, zamiast bombardowania wiadomościami i telefonami. Uchroniłby ją w ten sposób również przed niezliczonymi godzinami zastanawiania się nad tym, co zrobiła nie tak, że postanowił kompletnie wyciąć ją ze swojego życia, choć wcześniej byli nierozłączni. Teraz miała to już na szczęście za sobą, ale przez długi czas obwiniała się za sytuację, w której się znaleźli. W końcu to ona pierwsza ruszyła w stronę walących się budynków i kuli ognia, w którą zamienił się ich obóz.
Więcej ich nie będzie, Ced. Nie o to chodzi, żebym rzucała w ciebie teraz obelgami, choć był czas, kiedy miałam ich na podorędziu naprawdę wiele — przeplatane oczywiście z chęcią wykrzyczenia, że go kocha i rzucenia się w silne ramiona. Tylko, czy to, co do niego czuła, na pewno było miłością? Teraz, po czasie, w kompletnie innej rzeczywistości spokojnego Lorne Bay, nie była już taka pewna. Spotkanie MacLeriego tylko ją w tym przeświadczeniu utwierdziła. Poniekąd była wdzięczna za ten zbieg okoliczności, który sprawił, że w końcu na siebie wpadli i mieli szansę spojrzeć sobie w oczy gdzieś, gdzie nie istnieje ryzyko, że za sekundę stracą życie. A to rzucało kompletnie inne światło na ich relację.
Nie mów tak. Może twój zawód wcale nie miał być w wojsku — puściła mu oczko, chcąc jakoś odrobinę rozładować wisielczy humor, jaki chcąc nie chcąc, wywołał swoimi słowami mężczyzna. Gigi wiedziała, co teraz robił, Lorne Bay nie było wszak ogromną metropolią, także informacje o jego mieszkańcach były całkiem ogólnodostępne, zwłaszcza kiedy chciało się je uzyskać — A jeśli miał być, to sam wiesz, że możesz wrócić — zakończyła, unosząc kąciki ust. Podejrzewała, że powrót w innej roli był dla kogoś takiego jak Cedric uwłaczający dla ego, ale miała nadzieję, że uda mu się przemóc i spojrzeć na tę możliwość z bardziej otwartym umysłem.
Jeszcze nie wiem gdzie, ale dopuścili mnie — odpowiedziała, poważniejąc. Z jednej strony nie mogła się doczekać informacji o tym, że wyjeżdża, z drugiej budziło to w niej pewien niepokój, którego wcześniej w sobie nie miała. Nie potrafiła go jeszcze sprecyzować i wskazać źródła jego powstania, ale nie dało się ukryć, że teraz było inaczej, niż każdym poprzednim razem.

cedric maclerie
Były żołnierz i właściciel wypożyczalni sprzętu — Ultimate Watersports
36 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Od ponad roku emerytowany weteran wojenny, który w końcu pożegnał się z wózkiem inwalidzkim i próbuje udźwignąć nową rzeczywistość jako właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego, którą dostał w spadku po zmarłym przyjacielu.
Może i mogłem ale nie zrobiłem. Wtedy nie myślałem o tym w ten sposób — odparł, wiedząc, że nie miał możliwości cofnąć czasu i zachować się w stosunku do dziewczyny inaczej. Nie wątpił w to, że uszanowałaby jego decyzje i prośbę o czas ale wtedy kompletnie nie zastanawiał się nad tym czy przypadkiem nie uraził kogoś brakiem odzewu czy kolejnym, nieodebranym połączeniem. Przejmował się tylko i wyłącznie niepełnosprawnością, której doznał oraz śmiercią żołnierzy, którym nie udało się opuścić piaszczystego Sudanu choćby w podobnych okolicznościach. Im odebrano życie i szanse na powrót do domu, a jemu możliwość poukładania sobie wszystkiego na nowo, bo nie wierzył w to, że jako kaleka mógł oczekiwać na coś więcej niż codzienne wizyty w swojej wypożyczalni czy rehabilitacje w centrum miasteczka. Nie potrafił wtedy dziękować za darowane ż y c i e.
Teraz, miał jednak okazje na to by wszystko naprawić i wiedział, że należało zacząć od kobiety, która przechodziła przez to samo co on. Rodzina nie do końca potrafiła sobie wyobrazić obraz zgliszczy i wykrwawiających się ciał, a Gigi.. ona była tam z nim. Poza tym nieważne jakim gburem by się stał, rodzina wybaczyłaby mu wszystko. Bał się jednak, że w przypadku G. popalił już wszystkie mosty.
Naprawdę zwyzywałabyś kalekę? — zapytał odrobinę prześmiewczo i uśmiechnął się. Taki już był - nawet podczas śmiertelnie poważnej dyskusji, potrafił wpleść drobny żart dla rozluźnienia atmosfery. Podczas długich miesięcy na pustyni, Fernwell na pewno zdążyła poznać się na jego głupawych dowcipach i przytykach. Lubił się śmiać i zarażać swoim poczuciem humoru rozmówców.
Teraz prowadzę wypożyczalnie po Darrenie ale to pewnie już wiesz — odparł, licząc na to, że nie będą musieli odbywać rozmowy o poległych żołnierzach. W ich gronie znajdował się najlepszy przyjaciel szkota, co jedynie potęgowało wciąż jątrzące się rany. — Ale cholera, to wojsko dawało mi to poczucie spełnienia. Nie nadaje się do tego by do końca życia wypożyczać sprzęt, przyjmować dostawy i rozliczać papiery — pokręcił głową i prychnął, czując, że był w najmniej odpowiednim miejscu. Oczywiście mógł prowadzić to miejsce, bo obiecał to Darrenowi ale nie chciał by było to jedyne czym się w życiu będzie zajmował. Mógł znaleźć jakieś dorywcze zajęcie ale nie, to nie zastąpi mu adrenaliny i poczucia przynależności, które dawały mu australijskie siły zbrojne. — I nie, nie mogę. Znaczy się ta decyzja należy do mnie ale nie sądzę by przywrócono mnie do służby. Kulasy nigdy nie będą miały sprawności sprzed wybuchu — dodał, czując palącą zazdrość, bo gdyby mógł, sam dołożyłby wszelkich starań by dostać taką szanse ale.. chyba dostał ich przez ostatnie dwa lata zbyt wiele. Poza tym jeszcze trochę mu zajmie doprowadzenie swego stanu psychicznego do względnej poprawności, a bez tego sam nie pchał by się na front.
Spojrzał w końcu na swojego czworonoga, po czym przeniósł swój wzrok na nią i zatrzymał się. — Słuchaj, masz plany, dlatego my skierujemy się w stronę lasu i dokończymy spacer ale jeśli miałabyś ochotę, możemy spotkać się przed twoim wielkim powrotem — zaproponował i skrócił smycz, co by labrador nie chciał ruszyć za brunetką.

gigi fernwell
happy halloween
rejwen#6729
dale, donalda, nicholas, milo, sidney, rafe, suzie
medyk wojskowy — na przymusowym urlopie
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Medyk wojskowy, która w przerwach między kolejnymi turami jeździ karetką jako ratownik. Uczy się, czym jest tak naprawdę miłość, jednocześnie decydując, czy wracać na front.
Przepraszam, nie wzięłam tego pod uwagę. Pomyślałam tylko o sobie, jak ostatnia egoistka — westchnęła i podniosła wzrok na MacLeriego. Wiedział, że daleko jej było do egocentryzmu — Chyba najlepiej będzie po prostu do tego nie wracać. Co się stało, to się nie odstanie — dodała i na wzmocnienie swoich słów, skinęła głową z przekonaniem. Oboje doskonale wiedzieli, że nie cofną już czasu, tak samo jak najwyraźniej nie wskrzeszą uczucia, które towarzyszyło im w Sudanie. Musieli wziąć to na siebie i żyć dalej, a może wyciągną z całej tej historii coś niespodziewanego - przyjaźń.
Jeśli zaszłaby taka konieczność… — odpowiedziała, siląc się na powagę, ale nie trwało to zbyt długo, bowiem już po chwili kącik ust brunetki zaczął drgać, a ta parsknęła śmiechem. No cóż, trudno było pozostać obojętnym wobec słów mężczyzny, które być może nikogo poza nią by nie rozbawiły, ale w tej chwili wydawały jej się być naprawdę zabawne. Czy chodziło o stres, jaki powoli z niej schodził, czy o to, że jednak nie należeli do przeciętnych obywateli, nosząc ze sobą w pamięci sceny, jakich nie życzyli oglądać nikomu innemu, sprawiające, że ich granice nieco rozmywały się z tymi innych ludzi. Za to zawsze lubiła towarzystwo Cedrica. Kiedy znajdowali się Bóg wie gdzie, na końcu świata, wśród piaskowych zasp, to właśnie on potrafił sprawić, że się śmiała. Tak prawdziwie. Jakby nie stacjonowali w miejscu objętym wojną i ludzką tragedią.
Tak, coś mi się obiło o uszy — nieco spoważniała, ale nadal jej twarz pozostawała pogodna. Cieszyła się, że wyszedł na prostą, nawet jeśli nie potrzebował do tego jej pomocy. Pozostawało mieć teraz nadzieję, że zdoła ułożyć sobie życie tak, aby sprawiało mu przyjemność — Jeżeli nie sprawia ci to przyjemności, to doskonale wiesz, że nie musisz tego robić. Darren na pewno nie chciałby, żebyś się do tego zmuszał. Poza tym życie jest zbyt kruche i krótkie, żeby tracić czas na coś, co nas nie spełnia — odważyła się wyciągnąć rękę, aby położyć ją na ramieniu swojego rozmówcy, w pokrzepującym geście — Jeśli taka jest ostateczna diagnoza lekarska, to może to znak, że jednak nie powinieneś wracać. Kto wie, może wszechświat próbuje ci coś przekazać — sama zastanowiła się w tej chwili nad swoim powrotem. Czy aby nie wykorzystali całego przysługującego im szczęścia na poprzedniej turze? Zadrżała mimowolnie, ale szybko odsunęła od siebie te myśli — Zaraz, wróć… co ja wygaduję. Za dużo czasu spędzam w tym zabobonnym miasteczku — zaśmiała się po chwili i pokręciła głową. Przecież nigdy nie wierzyła w tego typu rzeczy. Liczyła się tylko nauka. Nic poza tym.
Chętnie, zresztą, jeśli nie celowo, to na pewno na siebie wpadniemy, skoro jesteśmy sąsiadami, a ty w końcu zacząłeś wychodzić z domu — rzuciła odrobinę uszczypliwie i puściła mężczyźnie oczko, zanim każde w nich ruszyło w swoją stronę.

cedric maclerie
koniec
ODPOWIEDZ