Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
15. + Outfit

To był ten nieszczęsny moment kiedy Joel nienawidził swojej pracy. Zdarzało mu się to bardzo rzadko. Naprawdę rzadko. Prawie wcale. Były jednak osoby, z którymi pracować nie chciał. Najgorsze było to, że niestety on nie miał nic do gadania. Klienci mogli wymagać tego, z którymi ochroniarzami chcą pracować, ale ochroniarz nie mógł wybrać z którym klientem chciał pracować. Przełożonego Joela nie interesowało to, że w przypadku pana Strakera, którego miał ochraniać przez cały tydzień, dochodziło do konfliktu interesów.
Kilka lat temu, kiedy DeWitt pracował jeszcze jako prywatny detektyw, został zatrudniony przez pewną kobietę. Panią Fisher, której córka została zamordowana, a głównym podejrzanym był właśnie Straker. Policja nic z tym nie robiła, wszyscy bali się tknąć sprawy, w której podejrzanym był jeden z bogatszych ludzi w Australii. Kiedy już ktoś się podjął oskarżenia, świadkowie zaczęli ginąć, dowody magicznie znikały (i nie miało to nic wspólnego z magicznymi sztuczkami Joela!), a ofiar przybywało. Młode kobiety ginęły, ciała odnajdywano przy akwenach wodnych i często były schowane w torby z inicjałami pana Strakera. Nic poza tym na niego nigdy nie znaleziono. A jak znaleziono to dowody nie były dopuszczane, a później gdzieś ginęły. Sprawa bardzo pochłonęła Joela kiedy się nią zajmował, pochłonęła też dużo pieniędzy. Dostawał nawet listy z pogróżkami, raz został pobity. Ewidentnie komuś zależało na dopilnowaniu, żeby sprawa została zapomniana. No i DeWitt w końcu musiał ją porzucić. Przeprosił panią Fisher, wymyślił powody, dla których nie może tego zrobić i krótko po tym zrezygnował z bycia prywatnym ochroniarzem. Finansowo był spłukany, a emocjonalnie długo dochodził do siebie. Sprawa była zbyt ciężka dla jednej osoby. Jeszcze takiego Joela, który wtedy był świeżakiem w branży i miał zerowe koneksje. Może teraz byłoby łatwiej, ale odkąd sprawę porzucił, nigdy do niej nie wrócił. Była jego największą porażką.
No, ale teraz musiał sobie o wszystkim przypomnieć. Zajmował się ochroną Strakera i najgorsze w tym wszystkim było to, że ten absolutnie go nie pamiętał. Wkurwiało to Joela niesamowicie. Jasne, było to nieco pocieszające, bo Straker był nieprzyjemnym człowiekiem i Joel naprawdę nie chciał słyszeć od niego żadnych komentarzy, ale nie zmieniało to faktu, że czasami nie chciał działać profesjonalnie i liczył na to, że ktoś Strakera zaatakuje, a on nie będzie w stanie go ochronić. Teraz na przykład, wraz z kolegą pełnili dyżur pod drzwiami hotelowego apartamentu, w którym znajdował się Straker. Był w towarzystwie młodej kobiety. Dziewczyna nie miała nawet trzydziestu lat. Joel był pewien, że dzieci oraz żona Strakera nie mieli o tym pojęcia. Niestety tajemnica zawodowa zobowiązywała go do trzymania gęby na kłódkę. Postanowił zrobić sobie przerwę, więc poinformował partnera, że jedzie do baru na kawę.
Bary w drogich hotelach miały do siebie to, że były otwarte do późna. Dzięki Bogu. Ludzi nie było zbyt wielu, więc Joel dał radę obrzucić spojrzeniem wszystkie twarze po tym jak już złożył zamówienie. Czekając na kawę zobaczył wzrokiem znajomą twarz. Nawet nie potrzebował sekundy, żeby ją skojarzyć. Wziął kubek na wynos z kawą i ruszył w stronę dziewczyny. -Błagam. Powiedz mi, że nie jesteś tutaj z powodu, o którym myślę. - Rzucił wprost do jej ucha i łapiąc za łokieć pociągnął ją delikatnie na ubocze. -Mówiłem ci, żebyś to zostawiła. - Westchnął poirytowany.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
4

Z reguły Mabel wydawała się bardzo odporna. Ale bywały takie sprawy, które przyprawiały ją o odruch wymiotny; sprawy, w których na pewnym etapie swojego własnego śledztwa i łączenia dowodów na bieżąco, miała ochotę przestać grzebać, ponieważ były dla niej zbyt makrabryczne. Zbyt straszne lub zbyt emocjonalnie wyczerpujące. Po prostu zbyt. Niektóre przywołały paskudne wspomnienia i otwierały rany, które wydawało jej się, że już dawno udało jej się zakleić. Jedną z tych spraw była sprawa Jodie Fisher – sprawa, którą niemal żyła cała Australia. Była to jedna z tych historii, która starym wyjadaczom true crime oraz hienom dziennikarskim przez długi czas nie schodziła z ust. Była to też historia, która każdy w wysokich kręgach społecznych powtarzał i przekręcał na swój sposób. Ale Mabel nie interesowały te wszystkie plotki i pogłoski wśród bogaczy. Ją interesowały fakty. Zazwyczaj spraw podejmowała się, gdy już były one zamknięte lub przeleżały jakiś czas. Taktyka ta była o tyle sprawdzona, że przynajmniej po zakończeniu pracy nad daną sprawą, Mabel miała pełny pogląd na całość wydarzeń; jej narracja była zatem rzeczowa i konkretna, wyzbyta wszelkich opinii, domyśleń i przeczuć; i dysponowała juz wszystkimi dowodami, jakie udało jej się zdobyć. Pozyskanie wszystkich dostępnych dowodów i manewrowanie nimi już po zamknięciu sprawy pozwalało jej na pełne przedstawienie sprawy i oddanie sprawiedliwości ofiarom.
Sprawa córki pani Fisher oraz domniemany udział Strakera była na tyle gorącą sprawą, iż ciężko było nie złamać własnych reguł i nie zająć się podcastem nieco przedwcześnie. Wszystko jednak układało się przeciwko niej. W dodatku trafiła na detektywa, który był w jej ocenie tak odpychający, ofensywny i pasywno-agresywny, że tylko wszystko jej utrudniał. Ostatecznie sprawa była na tyle niejasna, że Mabel uznała, iż nie będzie w stanie opowiedzieć jej obiektywnie. Bez opinii świadczącej przeciw Stakerowi – czego zrobić nie mogła, bo jednak to były tylko jej odczucia a nie fakty. A dowodów brakowało.
Ale teraz – kiedy jej zasięgi i znajomości były już nieco lepsze, a i łapówki robiły swoje – dowiedziała się, iż Staker upodobał sobie w szczególności jeden z hoteli, w którym gwarantowano mu anonimowości. Prawdę mówiąc, Mabel również o niczym by się nie dowiedziała, gdyby nie przyjaźniła się z kilkoma osobami z obsługi hotelowej i gdyby jeden z chłopaków z ekipy sprzątającej nie wisiał jej przysługi. Ktoś wsypał jej ową cenną informację, dorzucając jeszcze parę pogłosek o sprowadzonych dziewczynach. A to wystarczyło, by kierowana ciekawością Mabel postanowiła osobiście sprawdzić, co się dzieje w owym hotelu.
W odróżnieniu od Strakera – Mabel pamiętała Joela bardzo dobrze. Spodziewała się raczej, że ten wda się z nią – w całkiem zasadną sprzeczkę – gdy tylko jego spojrzenie na niej spocznie. Dlatego gdy tylko go spostrzegła na owym korytarzu, natychmiast odwróciła się na pięcie i uciekła do hotelowego baru z zamiarem zakamuflowania się do czasu aż Joel zniknie z horyzontu. Liczyła tutaj dość naiwnie na zmianową wymianę ochrony. Przekupiła nawet chłopaka z ekipy sprzątającej, by dał jej znać, gdy dostrzeże tego właśnie mężczyznę gdzieś w hotelowym holu lub na zewnątrz. Nie przewidziała jednak, że Joel postanowi w tak krótkim czasie zejść ze swojej warty – na tyle krótkim, iż wręcz niemożliwym będzie powiadomienie jej o tym. Nieco się więc spięła, gdy usłyszała głos gdzieś koło swojego ucha i odruchowo też próbowała wbić mężczyźnie łokieć w brzuch w panicznej próbie samoobrony, ale bezskutecznie.
Co zostawiła? — spytała głupio, udając całkowicie zdumioną, jakimkolwiek oskarżeniem ze strony Joela. Wyrwała się z jego uścisku i napiła się swojej kawki na wynos i posłała mu niemal wyzywające spojrzenie. — Nie podoba mi się twoje założenie. Może jestem tutaj z powodów czysto hobbystycznych? Na zlocie influencerów? Albo na szkoleniu z tworzenia marki osobistej — rzuciła z wymownym wzruszeniem ramion. To ostatnie naprawdę odbywało się w hotelu – Mabel sprawdziła to przed przyjazdem. Ba! Nawet znajdowała się na liście uczestników gdyby ktoś pytał. Oczywiście nie zamierzała uczestniczych w prelekcji.
joel dewitt
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
W innym świecie, w świecie w którym Joel nadal był detektywem i nadal był zainteresowany kontynuowaniem tej kariery, Mabel byłaby idealną wspólniczka. Bez problemu mogłaby być Robinem dla jego Batmana. Albo może nawet BatGirl. Chociaż bardziej widziałby ją w roli Oracle. Pomijając oczywiście poruszanie się na wózku inwalidzkim. Tego by jej nie życzył. Albo mogłaby być taką Wyrocznią, która informowałaby go o wszystkim na bieżąco przez słuchawkę. Wyszukiwałaby dla niego informację podczas kiedy on mógłby rzeczywiście działać. Mieli całkowicie odmienne charaktery. Joel miał vibe typowego detektywa z kina noir, a Mabel była dociekliwa, umiejętności manipulowania miała opanowane do tego stopnia, że Joel jednocześnie wierzył, że Fairweather byłaby świetnym szpiegiem. Nie wykluczał faktu, że mogłaby być nawet lepszym detektywem niż on. Jedyne co utrudniłoby jej karierę to to, że była kobietą. Świat się zmieniał, a przynajmniej udawał, że się zmienia, ale i tak były zawody, które nigdy nie traktowały na pewnych pozycjach kobiet. A szkoda, bo Joel wierzył, że kobiety mogłyby na spokojnie zwojować świat. Nawet nie miałby nic przeciwko temu.
Nie skrzywił się i nie wypuścił głośno powietrza kiedy poczuł jej łokieć w okolicach swoich żeber. Poczuł za to dyskomfort i miał pewność, że Mabel w ogóle się nie zmieniła. A jeżeli się zmieniła to w kierunku, który przewidział jej te parę lat wcześniej. Zmieniła się na lepsze. Nie wiedział czy ugodziła go tak słabo, bo jednak się znają czy nie chciała zwracać na siebie uwagi. Wierzył, że gdyby chciała to by go powaliła. Chociażby tym, że byłby zaskoczony.
-Naprawdę będziemy się w to bawić? – Uśmiechnął się niedowierzając. Oczywiście, że Mabel będzie zgrywała niewiniątko i że nie wie o co chodzi. Jeszcze chwilę pozwolił sobie na to, żeby pobawili się w odpowiadanie pytaniem na pytania. –Jesteś tutaj z powodów hobbystycznych. Oczywiście, że jesteś. Ale czasami musisz wiedzieć kiedy sobie odpuścić. – Joel bał się tego, że kiedy Mabel zacznie się kręcić wokół Starkera, ten ją wreszcie dostrzeże. I nawet DeWitt chciałby, żeby ją dostrzegł na zasadzie wydania nakazu zbliżania się, albo żeby ją pogonił. Wiedział, że na to szanse są małe. Dla Starkera Mabel mogłaby być kolejną ofiarą. Może nie wykorzystałby jej tak samo jak poprzednich dziewcząt, które zamordował, ale z pewnością upewniłby się, żeby Mabel milczała. Idealnie wpasowywała się w typ ofiary Starkera.
-Mam wezwać ochronę i prosić, żeby upewnili się, że dostaniesz tymczasowy zakaz pojawiania się w hotelu czy wyjdziesz grzecznie? – Zapytał z baaaardzo przyjacielskim uśmiechem. Nienawidził tego, że musiał teraz pracować dla Starkera, ale niestety był profesjonalistą i pracę wykonać musiał. Nie chciał stracić posady i reputacji przez kogoś tak tragicznego.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Fairweather byłaby w istocie dobrym szpiegiem. Choć nigdy wcześniej o tym nie myślała – właściwie jeszcze do czasów studenckich nigdy nie rozpatrywała grzebania w sprawach wręcz tragicznych i strasznych. Jakkolwiek okrutnie to nie brzmiało, Mabel potrzebowała wypełnić głowę czyimiś tragediami by nie myśleć o własnej nieprzepracowanej. Dlatego tak łatwo przyszło jej zaangażować się w pierwszą sprawę morderstwa młodej kobiety w Hongkongu, później w czytanie reportaży o Tedzie Bundym, później w zgłębianie sprawy Zodiaka i ile tak naprawdę w filmowej wersji było prawdy. A następnie już jakoś to szło – jej niegroźne hobby stało się czymś więcej, a Mabel lubiła dzielić się historiami. Jeśli tylko one miały komuś pomóc, kogoś przestrzec, sprawić, by komuś w podobnym przypadku zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza… jeśli tak to czemu nie? Mabel dlatego była taka dobra w rozgrzebywaniu spraw i researchu, bo musiała w jakiś sposób zapełnić głowę i poświęcała całą swoją uwagę danej sprawie. Aczkolwiek w wizję z kina noir byłaby skłonna pójść.
I choć zapewne tworzyliby świetny duet to jednak nie zanosiło się na taką dynamikę między nimi. Dlatego stała teraz przed nim i mierzyła go hardym spojrzeniem. Próbowała grać miło, ale jedno jego zdanie wskazało jej, w jakim kierunku pójdzie ta rozmowa. Nawet nieszczególnie się przecież łudziła, iż jej uwierzy i sobie pójdzie. Nie miała go przecież za zupełnego tępego osiłka, prawda. Uważała raczej, że… się nie przykładał – wtedy – ale nie miało to nic wspólnego ze sprytem, a raczej jego brakiem. Wzruszyła więc początkowo tylko niewinnie ramionami. Ale już po chwili stało się jasne, że nie musi grać – że to bez sensu totalnie. Wywróciła więc na niego oczyma, kiedy poradził jej, by wiedziała, kiedy należy odpuścić. — Dziękuję za tą jakże cenną i męską radę, ale rzecz w tym, że doskonale wiem, kiedy odpuścić — oznajmiła chłodno i lekko się skrzywiła, obdarzając go wymownym spojrzeniem. — I coś mi mówi, że to jeszcze nie czas. — Możliwe, że grała tutaj ryzykowną kartą, ale prawdę powiedziawszy Mabel naprawdę się nie bała. Przynajmniej nie na ten moment. Z reguły podchodziła do spraw rozsądnie i naprawdę wiedziała, kiedy się wycofać albo kiedy ewidentnie przesadzała. Nie miała problem z odejściem od sprawy czy od przyznania się do porażki. Ale cóż, jak każda uparta kobieta, sama musiała dojść do tego, że już wystarczy. Rzecz jasna nie rozpatrywała siebie pod kątem następnej ofiary Starkera.
Jego słowa go rozjuszyły, choć przecież powinna się była tego po nim spodziewać. Prychnęła gniewnie i posłała mu tylko groźne spojrzenie. — Jak ty w ogóle możesz sypiać w nocy? — warknęła, pozbywając się już wszelkich uprzejmości. Normalnie starała się zachować oskarżenia i subiektywność dla siebie, a w podcastach posługiwała się wyłącznie faktami, ale w starciu z Joelem jakoś nie potrafiła powstrzymać tej uwagi. — Ostatnio – jeśli dobrze pamiętam – stałeś chyba po przeciwnej stronie sprawiedliwości — dodała uszczypliwie, wciąż się w niego wpatrując i krzyżując ręce na piersi. — No chyba, że coś się w tej sprawie zmieniło, o czym jeszcze nie wiem — dodała prowokująco wręcz i tylko niedbale wzruszyła ramionami.
joel dewitt
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Joel naprawdę nie robił tego wszystkiego po złośliwości. Właściwie to naprawdę marzyło mu się to, żeby ktoś w końcu się zajął Strakerem. Tym bardziej, że naprawdę wiele rzeczy wskazywało na to, że mógł być sprawcą. Naturalnie istniała szansa, że był niewinny i ktoś po prostu robił wszystko, żeby zrzucić winę na niego, ale jednocześnie policja nigdy go nawet nie zaprosiła na żadne przesłuchanie. Wymigał się od wszystkiego. Jeżeli przekazywał jakieś informacje policji to robił to wszystko przez prawników. Człowiek niewinny raczej by tak nie postępował, robiłby wszystko, żeby udowodnić, że nie jest w żadnym stopniu zamieszany w tak okrutne zbrodnie. Po Strakerze to spływało. Nadal robił swoje pokazując, że wielu policjantów jest opłacanych przez niego. Mimo wszystko Joel nie chciał, żeby w coś takiego angażowała się Mabel, która nie miałaby takiej siły przebicia jak osoba pracująca w policji i mająca po swojej stronie prawo i ewentualną sprawiedliwość. Przez takie podchody naprawdę narażała się na bycie kolejną ofiarą. A jeżeli nie kolejną ofiarą Strakera, to ten z pewnością nie miałby nic przeciwko temu, żeby ją po prostu uciszyć. Stać go było na wynajęcie płatnego zabójcy, a jednocześnie czuł się na tyle bezkarny, że mógłby to zrobić sam i pewnie nie czułby wyrzutów sumienia.
Zaśmiał się. Może nawet trochę za głośno i z pewnością niespodziewanie, ale zaskoczyła go. –Męską radę? – Zapytał będąc nadal rozbawionym. –Tu chodzi o zdrowy rozsądek i o twoje bezpieczeństwo. – Nawet nie chciał tutaj się pokazywać jako rycerz w srebrnej zbroi. Albo w jego przypadku jako mroczny rycerz w stroju nietoperza. Taką samą radę rzuciłby mężczyźnie. Komukolwiek, kto próbowałby się zaangażować w tą sprawę. –Czas na porzucenie tego minął już dawno. – Powiedział prawie błagalnym tonem. Dla niego nie było to teraz komfortowe, bo dochodziło do konfliktu interesów. Nie mógł o tym rozmawiać, nie powinien jej nawet potwierdzać tego. Że Straker jest w hotelu. A jednak, swoim zachowaniem nieco to zrobił. Pomijał już fakt, że ktoś przed nim musiał pęknąć i sprzedać jej info na ten temat. W końcu tutaj była, a nie powinno jej tu być. Z pewnością nie przyszła na ten zjazd, o którym wspomniała wcześniej.
Jej kolejne słowa go zabolały. Nie w kontekście tego, że Mabel w ogóle miała możliwość zranienia go, ale nigdy wcześniej o tym tak nie pomyślał. Jasne, czuł się niezbyt komfortowo z tym co robił, ale nie odbierał tego jako zmiany stron. Po prostu wykonywał swoją pracę i nie miał wpływu na to kim obecnie będzie się zajmował. –Nadal jestem po tej samej stronie. – Przeczesał sobie włosy ręką i uciekł wzrokiem, gdzieś na bok. –Po prostu zdałem sobie też sprawę z tego, że są rzeczy, które mimo dobrych chęci są poza moim zasięgiem. I że w tym przypadku nie zdołam zrobić nic, żeby do tej sprawiedliwości dociągnąć. Nie wiesz przez co musiałem przejść jak prowadziłem sprawę. – Trochę się skrzywił, bo nawet samo wspomnienie tego było dla niego bolesne. Fakt, że teraz musiał dbać o ochronę człowieka, którego parę lat wcześniej próbował dopaść był dla niego odrażający. –Nic się nie zmieniło. Jesteśmy po prostu płotkami w sprawie, która sięga zbyt głęboko. Powinnaś o tym wiedzieć. – W końcu Mabel siedziała w tej sprawie dłużej. A przynajmniej sprawiała wrażenie osoby, która nigdy sobie nie odpuściła. Wątpił, że po tylu latach nagle jej się coś przypomniało i postanowiła do tego wrócić. Na bank przez te wszystkie lata na boku gdzieś ją tam badała i czekała na odpowiedni moment.
-To jak? Wyjdziesz po dobroci? – Zapytał i gestem ręki wskazał korytarz prowadzący do wyjścia z hotelu.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Sprawy Strakera nie potrafiła odpuścić z wielu powodów. Ale jednym z nich było to, że sama sprawa wydawała jej się dość bliska, choćby z powodu bezkarności oprawcy. Mabel nie potrafiła porzucić tego przypadku, ponieważ czuła, iż jest winna swoim słuchaczkom doprowadzenia opowieści o Strakerze do końca. Była świadoma tego, że jej zasoby są raczej marne i żaden z niej detektyw czy policjant by mogła dokonać niemożliwego, ale przynajmniej mogła trochę powęszyć. Z daleka i niespostrzeżenie. Wiedziała, że w razie jakiegoś niepowodzenia może skończyć marnie – jeśliby zakładać, że miała rację co do osoby Strakera – ale jednocześnie chciała to mini-śledztwo kontynuować. Oczywiście, miała też świadomość tego, że w pewnym momencie powinna się wycofać. Ale póki co czuła się na tyle bezpiecznie, że nie czuła takiej potrzeby.
Brewka jej pyknęła, kiedy się zaśmiał. W pierwszej chwili nawet straciła czujność i jej rysy złagodniały, bo tak bardzo ją zaskoczył dźwięczny śmiech mężczyzny, który był całkiem sympatycznym dźwiękiem. Ale zaraz, gdy tylko się odezwał, odzyskała rezon. Przewróciła na niego oczyma, co wydawało jej się reakcją wystarczającą. — Czy to groźba? — spytała, bo prawdę powiedziawszy ciężko to było ustalić po jego tonie. — Zamkniesz mnie w areszcie za nękanie? Masz w ogóle taką możliwość? — Trochę głupio z jej strony, że sama podtykała mu pomysły, ale jednocześnie w jej słowach było trochę kpiny, bo jednak nie sądziła, by Joel miał aż taką autorytatywną pozycję.
Och, serio? — wtrąciła niezbyt grzecznie, uparcie się w niego wpatrując, kiedy to on z kolei uciekł wzrokiem. — No dobra, może i nie wiem przez co przeszedłeś, ale byłeś tylko detektywem i nie zdziałałeś zbyt wiele na korzyść swojej klient, która przeżyła koszmar z powodu tego, co przytrafiło się jej córce, więc nie zgrywaj teraz ofiary — rzuciła nieco zgryźliwie. Prawdopodobnie później, gdy już sobie przemyśli jego wyznanie będzie jej głupio, że rzuciła mu podobne słowa prosto w twarz. I będzie jej głupio, że w ogóle nie wzięła pod uwagę jego starań i uczuć, tylko z góry rzuciła w niego oskarżeniem. Ale na ten moment naprawdę miała wrażenie, iż były detektyw próbuje z siebie zrobić ofiarę i jakoś w jego przypadku nie potrafiła dostrzec odcienia szarości, który by optował za tym, iż naprawdę nie chciał źle. — Wiem. Ale wiem też, że zawsze ktoś w końcu wpada. Może przez drobne potknięcie, może przez niedopatrzenie, może przez zbytnie zapatrzenie w siebie, a może przez niedocenienie przeciwnika… Ale zawsze następuje potknięcie i wkrada się nieostrożność — oznajmiła ze wzruszeniem ramion. Generalnie znała przecież profil. Bo tak było. Im bardziej zachłanni stają się psychopaci, tym łatwiej im w końcu zaliczyć wtopę, bo nagle roztropność zostaje przesłonięta przez chciwość.
Stwierdziła, że zrobi to, co umiała najlepiej i skonfunduje osobnika płci męskiej. — Nie — odparła, zakładając ręce na piersi. — I co zamierzasz zrobić? — spytała z autentyczną ciekawością, mierząc go wyniosłym spojrzeniem. Na tyle wyniosłym, na ile było to możliwe z poziomu absurdalnie niższej osoby.
joel dewitt
ODPOWIEDZ