Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
29.

Po tym, jak Jasper ją pocałował, nie potrafiła sobie znaleźć nigdzie miejsca, miała wrażenie, że nagle Lorne Bay zaczyna ją dusić, bo nie wie gdzie uciekać przed barmanem, a o tym, że musi przed nim uciekać wiedziała na pewno, bo... bo co innego jej pozostało? Miała swoją misję, swoje demony, swoje obawy i te wszystkie problemy z tym, bo komuś zaufać. Gubiła się we własnych uczuciach i nie chciała nikogo do siebie dopuszczać, ale zjawił się on i wszystko jej po wywracał do góry nogami.
Upewniwszy się, że nie spotka Ainswortha u Nathaniela, przyjechała do niego, w pierwszej kolejności pomagając Divinie w kąpieli. Nadal uważała dziewczynę za pewnego rodzaju przeszkodę, ale to nie tak, że całkowicie nie było jej szkoda organistki. Tym bardziej, że była pewna, że nie wszyscy w posiadłości gangstera są jej przychylni. Wyszła z łazienki i od razu napotkała spojrzenia Nathaniela, który siedział w fotelu i czekał aż skończą.
- Możesz zabierać ją do łóżka... dam wam trochę czasu - minęła go i opuściła sypialnię, samej przechodząc do najbliższego salonu, a raczej do półki na którym leżała karafka z whisky i się nią obsłużyła. Alkohol był mocny, ale robił swoje i to było dla niej teraz najważniejsze. Mogłaby wrócić do domu, tylko, że chyba nie chciała. Z jednej strony Hawthorne nie był człowiekiem, któremu można się było zwierzać przy herbacie, ale z drugiej sporo ich łączyło i nawet jeśli zachowywał się często jak skończony chuj, nie umiałaby udawać, że nic dla niej nie znaczy. Było to skomplikowane, jak wszystko w jej życiu.
- Wciąż nie rozumiem, co między wami jest... w życiu nie widziałam, żebyś się tak kimś opiekował - zauważyła, kiedy po jakiś piętnastu, może dwudziestu minutach, Nathaniel opuścił sypialnię Diviny i do niej dołączył. Przygotowała już wcześniej dla niego szklankę z alkoholem, więc teraz jedynie ją wyciągnęła, aby sobie wziął i się z nią napił. - Coś zmiękczyło serce Nathaniela Hawthorne'a... nie przeraża ciebie to? - zapytała bez kpiny, bardziej tkwiąc w jakiś rozmyślaniach, bo chociaż pytała o niego, to sama myślała o sobie. O tym, że ona była przerażona, bo myślała tylko o Jasperze i nie potrafiła przestać. Naturalnie więc uważała, że odsunięcie się od niego będzie najlepszym możliwym posunięciem.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Wcale nie prosił Pearl o pomoc w sprawowaniu opieki nad Diviną, ale blondynka sam od siebie przychodziła co jakich czas. Nathaniel miał więc nadzieję, że wiedziała o jego wdzięczności, chociaż nie potrafił mówić o niej wprost, za to zwykł zapraszać ją na drinka. Było to ich prywatne przyjęcie w dwie osoby, na którym zwykle nie rozmawiali zbyt wiele, ale ich relacja niekoniecznie wymagała tego, aby prowadzić jakieś głębokie dialogi. Jednak tamtego wieczoru, Nate miał wrażenie, że Campbell była jakaś taka przybita, znacznie bardziej podkurwiona i na pewno nie tak zadziorna jak zwykle. Nic więc nie mówił, czekając aż zostaną w końcu sami, co nastąpiło po tym jak pożegnał się z Diviną, pozwalając na to, aby wypoczęła w spokoju.
- Mało wiesz o życiu, Pearl - rzucił niby oschłym tonem, ale pod sam koniec kącik jego ust drgnął delikatnie zdradzając tym samym, że Hawthorne wcale nie uważał swoich słów za prawdę. Kto jak kto, ale stojąca przed nim blondynka wiedziała akurat zaskakująco wiele o tym jak spierdolony był otaczający ich świat. - Jest dla mnie ważna, to chyba oczywiste - dodał, po czym upił niewielką ilość alkoholu i skierował się w stronę tarasu, aby zaraz po wyjściu odpalić papierosa. Nic była cicha i przyjemna, idealna by rozkoszować się smakiem whisky w dobrym towarzystwie. - Nawet jeśli przeraża to i tak za późno, prawda? - Spojrzał na blondynkę, która zapewne do niego dołączyła, bo inaczej musieli by do siebie krzyczeć. - W każdym razie wolę bać się o coś co daje mi przyjemność, niż spierdalać bez końca przed własnym strachem - dodał, jak na siebie całkiem wylewnie, ale przecież nie było co oszukiwać. Norwood nie znalazła schronienia w jego domu dlatego tylko, że pięknie grała. Oczywistym było, że Nathanielowi na niej zależało i nawet jak z początku nie chciał przyznawać się do tego uczucia, wmawiając sobie, że bawi się w boga, to z czasem nie było wyjścia jak stanąć z prawdą twarzą w twarz, spuścić gardę i dostać wpierdol. - A ty? - Zapytał, nie mając pojęcia o tym jaki chaos dział się w głowie Pearl. Nate co najwyżej podejrzewał, że zaczęła być dość blisko z Ainswrothem, szczególnie po tym jak ten poinformował go o akcji w starym krematorium. - Wyglądasz kiepsko jak na siebie. Co jest? Boisz mi się o czymś powiedzieć? - Dopytał, absolutnie nie mając na myśli jej flirtów z Jasperem, a właśnie tą sytuację z przed kilkunastu dni. - Może o swoim ostatnim, spierdolonym i lekkomyślnym śledztwie? - Wyjaśnił wiec ostatecznie co mu chodziło po głowie, po czym ponownie zaciągnął się papierosem. Oparł się też plecami o barierki i mierząc dziewczynę wzrokiem, czekał aż zacznie się tłumaczyć z tej swojej niesamowitej głupoty.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła jedynie na jego słowa, ale nie brała ich na serio. Z resztą... po tym, jak na nią wrzeszczał, gdy organistka była ranna, większość osób zwiałoby z podkulonym ogonem. Skłamałaby mówiąc, że jej to nie ruszało, ale po prostu znała Nathaniela i chociaż był gruboskórny, wiedziała, że musiał na niej wyżyć swoją agresję, ale wcale nie oskarżał jej o wszystko, co wtedy zaszło. Po prostu był już taki wybuchowy.
- Ano oczywiste... ty chyba dla niej też, skoro zakryła cię własną piersią. Ja bym w życiu tego dla ciebie nie zrobiła - pozwoliła sobie na tę żartobliwą złośliwość, by chyba poudawać trochę, że z nią wszystko w porządku i to wcale nie tak, że cały czas myśli o jego pracowniku. Wstała też i wyszła za nim na taras, by samej również sięgnąć po papierosa. - Ech... dlaczego to brzmi tak rozsądnie w twoich ustach? - burknęła, jakby nie chciała się z tym zgadzać, ale nie mogła. Bo faktycznie ryzyko warte podjęcia było ważniejsze, niż strach sam w sobie. Więc skoro sam Nathaniel to robił, dlaczego ona nie potrafiła? Może dlatego, że Hawthorne nigdy nie udawał kogoś lepszego, Divina poznała go z najgorszej strony, a Pearl... Pearl kreowała się na lepszą, niż była w rzeczywistości. Uniosła brew i spojrzała na niego do boku, gdy zapytał o nią, a potem... potem wyprostowała się, krzywiąc jeszcze bardziej.
- Dobrze wiesz, że się nie boję - rzuciła bardziej buńczucznie, niż wiarygodnie. - Nie muszę się chyba spowiadać i... skąd o nim wiesz? - czy tam byli jacyś ludzie Hawthorne'a? Bo co do tego, że mówi o krematorium, nie miała wątpliwości. Tylko, że nikt nie wiedział, że właśnie ona tam była, nikt nie poznał jej danych, poza jedną osobą, która znała je już wcześnie. - Nakapował na mnie? - warknęła, jakby zamiast tych słów rzuciła co najmniej jakieś przekleństwo. Nie wiedziała jakie dokładnie emocje ją zaatakowały, bo sama myśl o Jasperze już sprawiała, że w głowie miała istny mętlik. - Miałam drobne kłopoty, ale Jasper pojawił się na czas. Niekoniecznie chciałam się przed tobą chwalić, no ale widzę, że twój pracownik zdecydował inaczej - kontynuowała, czując jakąś złość, ale tak naprawdę po prostu dawała ujście innym emocjom. Tych, których nie umiała nazwać. Tych, że tak wiele ich łączyło, a ona przecież powinna odciąć go od swojego życia, a nie rozmawiać o nim z Nathanielem i przez to przypominać sobie na nowo tamtą noc, która wszystko zmieniła.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Absolutnie nie należał do osób skromnych, ale nie potrafił wmówić samemu sobie, że mógłby być dla Diviny kimś istatnym. Tym bardziej, że Norwood okazywała dobre serce wielu osobom, które na to nie zasługiwały i tak samo jak ochroniła jego przed kulą, tak zapewne osłoniłaby chociażby tego gnoja Remingtona, który znosił mu sen z powiek.
- Sam bym się tobą osłonił jakbym musiał - odparł, uśmiechając się ze szczerym rozbawieniem, które co tu dużo mówić, nie zdarzało się zbyt często. Co do słów Pearl to z jednej strony szczerze w nie wierzył, a z drugiej zdawał sobie sprawę z tego, że nawet jeśli skakali sobie do gardeł, w jakiś sposób byli dla siebie ważni. On od lat dbał o to, aby jej nic się nie stało, chociaż nie miała o tym zielonego pojęcia, a ona... Można powiedzieć, że dzięki niej Nathaniel się nie nudził. - Bo sama myślisz tak samo, ale jesteś jeszcze tchórzem - rzucił posępnie. Wiedział, że blondynka nie miała szczęście w miłości, a każdy kolejny facet jaki stawał na jej drodze okazywał się gorszy od poprzedniego. Była idealnym materiałem na kilka chwil zapomnienia, ale nie na coś stałego, bo co tu dużo mówić, nieustannie dbała o to, aby właśnie tak ją postrzegano.
- Mhmm... - Mruknął pod nosem, bo niejednokrotnie o wybrykach Pearl dowiadywał się od osób postronnych. Tylko, że tym razem sprawa była naprawdę poważna i to z wielu względów. - Od Jaspera - odpowiedział bez zająknięcia, bo o tym, że mężczyzna zaczął odgrywać jakąś ważniejszą rolę w życiu Campbell już wiedział, ale nie miał pojęcia jak sama zainteresowana podchodzi do sprawy. - Nie określiłbym tego w taki sposób. Z jego wiadomości wywnioskowałem coś zupełnie innego - wyjaśnił spokojnie, po czym zaciągnął się papierosem. Nie odrywał przy tym spojrzenia od Pearl, nie chcąc przypadkiem przeoczyć jakiegoś istotnego drobiazgu, lekkiego gestu, mogącego powiedzieć mu więcej o tym co właśnie czuła. - Drobne kłopoty? Proszę cię, jak chcesz kłamać to chociaż się postaraj - prychnął niezadowolony, bo przecież znał szczegóły tego co wydarzyło się w krematorium. - Dobrze, że tam się zjawił... Zastanawia mnie tylko jakim cudem wiedział gdzie i kiedy... - Zaczął dumać, powoli pociągając przy tym papierosa, a jego błękitne spojrzenie nadal lustrowało Pearl. - Musiałaś mu powiedzieć, a z tego co wiem nie koniecznie lubisz opowiadać o swoich, głupich akcjach - dodał, oczywiście nie mogąc odpuścić sobie kilku nieprzyjemnych epitetów, ale taki już był.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła niby ze wściekłością, ale jednak i ją rozbawiła jego odpowiedź, nawet jeśli niekoniecznie była dla niej pozytywnym scenariuszem. Zastanawiała się co dokładnie działo się w jego głowie, z resztą na pewno nie ona sama. O Divinie mówił mało, a większość nie rozumiała, co dokładnie stoi za jego zachowaniem.
- Oho, ostatecznie historia mojego życia uczuciowego jest o wiele bardziej różnorodna, od twojej, więc nie szarżuj z tym tchórzem - burknęła, zaciągając się papierosem. - Znalazł sobie kogoś na kim mu zależy i kozaczy - dodała pod nosem, wypuszczając siwą chmurę z płuc, tylko po to, aby zaraz zaciągnąć się po raz kolejny i tym razem popić to solidnym łykiem alkoholu.
Imię Jaspera w ustach Hawthorne'a było dla niej czymś dziwnym... może dlatego, że dawno nie słyszała go na głos? Unikała w końcu wzmianek o barmanie, jak ognia. Nawet dzisiaj przed swoim przyjazdem upewniła się, że go tu nie spotka, a mimo to, wciąż był obecny. W którym momencie stał się tak istotną częścią jej otoczenia? Nie potrafiła na to odpowiedzieć.
- Co niby wywnioskowałeś? - uniosła brew, nawet nie kryjąc tego, że była zainteresowana. Najchętniej w ogóle przejrzałaby te wiadomości, bo nie lubiła, gdy ktoś załatwiał coś za jej plecami, ale z drugiej strony miała też unikać tematu Jaspera, a lgnęła do niego, jak ćma do ognia. Odwróciła spojrzenie, czując się tak, jakby ją przyłapano na gorącym uczynku. Z jednej strony jej natura mówiła, by milczała, a z drugiej... ostatnie dni były kurewsko ciężkie. Ledwo dawała już sobie radę. - Pisałam z nim... - wzruszyła ramionami. - Spotkaliśmy się przypadkiem kilka razy - kolejne wzruszenie ramionami, a potem potarła czoło, jakby z czymś walczyła i ostatecznie czuła, że walkę tą przegrała. - Kurwa - podsumowała więc i wypiła whisky do dna, wzdychając po tym ciężko. - Nie chciałam mu o niczym opowiadać, ok? Ani w ogóle się do niego zbliżać, dobra? Ale pojawił się, potem ta cała akcja z Diviną, którą został zamieszany przeze mnie, twoja oferta pracy i nagle zaczęłam się o niego martwić, a powinnam mieć w niego wyjebane. Potem mi pomógł i... żesz kurwa! - warknęła kolejny raz, bo frustracja zaczęła w niej narastać, a nienawyzane od dawna uczucia domagały się ujścia. - Chciałam się od niego odciąć, ale mnie pocałował i wszystko mi tym zepsuł - poskarżyła się, czując jak siłą rzeczy jej oddech przyspiesza. Zgasiła papierosa, ale nie sięgnęła do razu po kolejnego, jedynie wsuwając dłonie we włosy i mocno zaciskając na nich palce, jakby to miało pomóc jej się skupić.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nie mógł się spierać z Pearl, bo miała rację. W życiu Nathaniel kochał raz, może dwa, aczkolwiek ta druga miłość nosiła bardziej znamiona platonicznej, aniżeli takiej o jakiej przyszło im mówić. Nie miał więc zbyt wielkiego doświadczenia, a to jakie posiadał nakreślone było cierpieniem, śmiercią i zemstą, która ostatecznie doprowadziła go tu, gdzie był obecnie. I osiągnął to wszystko, odbywając swoją krwawą krucjatę i poprzysięgając, że nie zdobędzie się nigdy więcej na odwagę, aby ponownie okazać słabość; ulokować w kim uczucia, pozwolić sobie na miłość. Mógł tak myśleć, aż do chwili, gdy na jego drodze stanął przeciwnik tak niepozorny i słaby, że bagatelizowanie go ostatecznie powaliło Nate'a na kolana, poniewierając i za nim mają sobie wszelkie zasady jakimi kierował się przed poznaniem Diviny.
- Pytałaś mnie to dostałaś odpowiedź. Do siebie samej mniej pretensje o to, że ci ona nie pasuje - rzucił, przyglądając się blondynce z o wiele większym zainteresowaniem niż zwykle. A po tym jak zapytała o jego wnioski co do wiadomości od Ainswortha, Hawthorne stał się jeszcze bardziej podejrzliwy. - Bał się o ciebie, a z drugiej strony nie chciał, abym się bezpośrednio mieszkał, żeby ciebie nie wkurwić... Więc albo jest w chuj empatyczny i wie, że jesteś spanikowana na punkcie swojej niezależności, albo zależy mu na tobie - wyjaśnił więc co zrozumiał, co wyczytał i co wywnioskował, bo nie był durnym człowiekiem, a odczytywanie relacji między ludzkich szło mu całkiem sprawnie, bo niejednokrotnie udawało mu się na takich informacjach skorzystać. Jednak tutaj w grę wchodziły nie biznesy, a Pearl.
Ewidentnie coś ją gryzło. Ta piękna, blond główka skrywała jakiś okrutny sekret, z którym nie potrafiła sobie poradzić, ale wystarczyło uderzyć w odpowiedni punkt, aby dostać się do środka i poznać tajemnicę. Jasper - czemu mnie to, kurwa, nie zaskoczyło - mruknął do siebie w myślach, gdy na wspomnienie nowego ochroniarza Norwood, Pearl wpadła w złość. Złość, która prędko przemieniła się w niepewność, a ta w rozdrażnienie i frustrację, gdy ostatecznie dziewczyna pozwoliła sobie na szczerość, jakiej Nathaniel dawno od niej nie uświadczył. Był może nawet lekko zaskoczony tym wyznaniem, ale zaraz przypomniały mu się te wieczory w Shadow, gdy głupiutka, młodziutka i lekkomyślna Campbell zgrywała wyzwoloną striptizerkę, a tak naprawdę on prowadził ją za rękę i pomagał raz po raz, gdy potykała się o kolejne stopnie życia. Obecnie Pearl może była nieco mądrzejsza, ale nadal miała tendencję to wyjebywania się na ryj przy nieco większych przeszkodach.
- Wszystko ci zepsuł? - Powtórzył z lekkim rozbawieniem. - Nic ci nie popsuł, bo ciebie znam i jak jakiś frajer ci nie odpowiada to spławiasz go od razu, a więc sama igrałaś w ogniem i się, kurwa, poparzyłaś, Pearl - wyjaśnił jej co zrozumiał z tego bełkotu jakim go poczęstowała. Z jednej strony współczuł jej tego strachu i niepewności w jakiej się znajdowała, a z drugiej miała dwie opcje i w zasadzie Nathanielowi nie było na rękę, aby korzystała z żadnej, chociaż... - Lubię tego gości, Divina chyba też i naprawdę nie chcę mi się szukać kogoś nowego, bo ci odpierdala - wyłożył więc jasno to jak widzi sprawę. - Widzę, że nie wchodzi tu w grę seks, a jakieś uczucia, więc tym bardziej przemyśl sobie co zrobisz, bo nie mam zamiaru was niańczyć... - dodał, nadal będąc dość poważnym i groźnym, bo faktycznie poirytowało go to jak sprawy się pokomplikowały. Miał dość własnego gówna do uporządkowania, a jeszcze musiał zajmować ją tym co działo się u ludzi wokół. - Ale żeby sprawa była jasna to... Ten Jasper wygląda na normalnego gościa i raczej nie na takiego, który chce ciebie wychujać jak poprzedni - dopowiedział i dopił swojego drinka jednocześnie uznając, że jego pokłady wsparcia i empatii wobec Pearl zostały ostatecznie wykorzystane na ten wieczór.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wiadomo, że interesowało ją, co dokładnie stało za obecnością Diviny w tym domu. Interesowało i denerwowało jednocześnie, bo chociaż Nathaniel często zachowywał się, jak skończony skurwysyn, to jednak Pearl wiedziała, że mu na niej zależy, tak jak on wiedział, że jej zależy na nim. Przeszłość mocno ich ze sobą zżyła i chyba żadne z nich nie chciało okazać się nielojalną pizdą bez honoru w stosunku do tego drugiego.
- Bo zawiła ta twoja odpowiedź... Nie powiem, żebym była wielką fanką przetrzymywania tu organistki, ale ma na ciebie mimo wszystko dobry wpływ - podzieliła się z nim swoją opinią i ponownie pociągnęła kilka łyków alkoholu, by zaraz o mało co się nim nie zakrztusić. Mogła wielu spraw się spodziewać, ale tego, że Nathaniel powie jej o tym, że Jasperowi na niej zależy - nie. Prawdę mówiąc chciała to usłyszeć, chciała by powiedział jej to ktoś trzeci, a nie jej naiwna natura kobiety, która wciąż liczy na cud, a mimo to, gdy usłyszała już te słowa, poczuła, jak panika wzbiera w niej jeszcze bardziej. - Byłoby fajnie, gdyby istniała tylko ta druga opcja - mruknęła, nie wiedząc, jak inaczej mogłaby to skomentować. Miała tylko coraz większy mętlik w głowie, pewnie stąd ten jej wybuch. Chociaż Hawthorne nie robił za idealny przykład powiernika, wiedziała, że to co mu powie, zostanie bezpieczne, a przy tym jego opinia będzie szczera i odarta z jakiś pocieszających patetyzmów, które były jednym z powodów, przez które Pearl nie posiadała przyjaciółek. Może Nate był szorstki, ale przynajmniej nie istniało ryzyko, że zacznie jej tu pierdolić o potędze uczuć i innych takich gównach, które utwierdziłyby ją w przekonaniu, że woli umrzeć samotnie. Nie wolała, ale doskonale sobie wmawiała, że właśnie tak jest.
- Dobra, przyznaję, że nie był mi obojętny, ale sądziłam, że... że panuję nad tym - warknęła, gdy tak bezlitośnie wytknął jej, że sama nie była bierna, bo gdyby Jasper się nie liczył, faktycznie po prostu kazałaby mu spadać i nie przejmowała się niczym więcej. Tylko, że tutaj nie mogła tak postąpić i nie wiedziała, co ma więcej powiedzieć i... i potrzebowała jakiejś pomocy. Bo nawet jeśli Nathaniel stwierdził, że niańczyć ich nie będzie, to chyba jednak... nie pierwszy raz zamierzał to zrobić, a ona - chociaż nigdy nie powie tego na głos - była mu za to wdzięczna. - Naprawdę tak myślisz? - spojrzała na niego tak, jakby te wszystkie podłe wstawki nie miały znaczenia. W zasadzie dla niej nie miały, nie znała go przecież od wczoraj i wiedziała jaki jest. - Że może... warto dać mu szansę? - potrzebowała jakiegokolwiek wsparcia. Jednocześnie licząc na nie i bojąc się zrobić jakiś krok w kierunku tego zaufania. Już czuła, że dłonie jej się trzęsą. Przygryzła na moment dolną wargę ust i odetchnęła głębiej. - Ale jak mnie wychuja, to go zwolnisz? I obijesz mu mordę? - to było dla niej istotne. Może też miało być potwierdzeniem na to, że zapadła jakaś decyzja i podobnym poczuciem humoru (a może szczerością), chciała trochę rozładować napięcie, jakie w niej się pojawiło.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Divina nie stanowiła jakiejś tajemnicy, a z drugiej strony Nathaniel wcale nie chciał rozmawiać o niej z innymi. Nawet z Pearl, która była dość mocno zaangażowana w całą sprawę, a jednak nadal tak naprawdę wiedziała niewiele. Nate nie zwykł nikomu się zwierzać ze swoich uczuć to po pierwsze, po drugie nie szukał też porady co powinien zrobić, przekonany o tym, że sam wiedział najlepiej. Ufał ludziom tylko wtedy, gdy miał na nich jakiegoś haka, bo nie wierzył w dobroduszność, chociaż ostatnimi czasy blondynka swoją okazała niejednokrotnie.
- Całe szczęście nie masz nic do powiedzenia na temat tego, gdzie Divina będzie przebywać i jak długo - wtrącił, bo musiał być podły i podkreślić to, że nie podobają mu się takie komentarze. - Dobry wpływ? - Prychnął. - Od kiedy to zrobiłaś się taka ludzka? - Dodał, bo oczywiście wolał jej dopieprzyć niż przyjąć do wiadomości fakt, że może naprawdę Norwood go zmieniła, chociaż odrobinę częściej chodził mniej wkurwiony, a to już wiele.
Jednak o wiele bardziej niż o sobie, Nate wolał rozmawiać o Pearl. Nie żeby jakoś szczególnie interesowało go to z kim sypiała i się spotykała, ale osoba Jaspera miała odegrać dość istotną rolę także w jego życiu, więc nie chciał już na wstępie mieć pod górkę.
- Zapanujesz nad czym? - Zapytał z przekąsem. - Myślałaś, że sobie poużywasz, a potem spierdolisz jak zwykle, tak? - Wyjaśnił sam sobie co też Pearl mogłaby mieć na myśli. - Trzeba było go przelecieć i zostawić... Teraz to już za późno - dodał spokojnie, bo obserwując z boku tę ich relację jednoznacznie dochodził do wniosku, że nie tylko blondynka się pogubiła, ale Jasper także. W przeciwnym wypadku nie pisałby do niego, nie prosił o to, aby zapewnił jej bezpieczeństwo i nic nie mówił. - Tak, dobrze mu z oczu patrzy... I nie wygląda na głupiego cwaniaka, poza tym go sprawdziłem i nie znalazłem niczego, co mogłoby mi podpaść. Nie jest żadną szują - podzielił się swoją opinią na temat Jay'a. Może i nie była ona jakaś wybitnie zachęcająca, ale jak na Nathaniela to wcale nie brzmiała najgorzej. - Już się wpierdoliłaś w to, więc... Co gorszego może się stać? Popłaczesz dzień dłużej? - Zapytał ją samą w ramach udzielenia odpowiedzi na to, czy warto ryzykować jej z Jasperem. Właściwie miał to gdzieś, póki nie wadziło jego interesom, ale też może odrobinę, było mu szkoda tego jak Pearl miotała się ze swoimi uczuciami i myślami. - Nie wiem... Zastanowię się jak bardzo będziesz chodziła wkurwiona i utrudniała mi życie... Jak będzie kiepsko to go wyjebię - odparł, trochę w żartach, a trochę zdając sobie faktycznie sprawę z tego, że Pearl ze złamanym serduszkiem to wrzód na tyłku, więc lepiej, aby żyła sobie szczęśliwie i tym samym im wszystkim pozwalała egzystować w spokoju.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Kiedyś się go bała. Jak każdy z resztą, kto wiedział do czego był zdolny. Trzęsła się na jego widok i unikała kontaktu wzrokowego, a potem Nathaniel zrobił coś, co Pearl uważała za fundament ich przyjaźni - okazał się mieć swoją ludzką stronę, może nawet na jakich chory sposób opiekuńczą. Bo zdała sobie sprawę, że o ile ona nie wyrządzi krzywdy mu, on nie wyrządzi krzywdy jej, będzie pomagała jemu, a on obdarzy ją pomocą. Można mówić, że to interesowność, ale dla Pearl było to przejawem lojalności i czegoś pewnego w jej życiu. Dlatego teraz nie bała się mówić z nim otwarcie.
- A ona? Ona ma coś do powiedzenia w tym temacie? - zapytała więc, nie przejmując się podłością mężczyzny, tylko posłała mu przeciągłe spojrzenie. Zaraz jednak parsknęła śmiechem. - Ja? - uniosła wysoko brwi, nadal szczerze rozbawiona. - Ja zawsze byłam ludzka, tylko ty na siłę ludziom tego odmawiasz, bo łatwiej ci ich wtedy traktować jak nic niewarte pionki - podzieliła się z nim swoją opinią, no bo też lubiła myśleć, że należała do wąskiego grona osób, które taką szczerość mogły mu wyłożyć. - Tylko, że Divinie tej ludzkości odmówić nie jesteś w stanie i dlatego ma na ciebie dobry wpływ- dokończyła, w końcu zwalniając go z kontaktu wzrokowego i przeniosła spojrzenie na morze.
- Nie mogłam go przelecieć i zostawić, bo pracuje dla ciebie. Wciąż nie sypiam z pracownikami Shadow - przypomniała mu, bo dla niej przygodny seks działał tylko wtedy, gdy nie musiała już oglądać takiego typa, a przynajmniej miała na to raczej nikłe szanse. Poza tym dość mocno uderzyły w nią słowa, że było już za późno. O ile wcześniej patrzyła mu w oczy, teraz uparcie udawała, że znany widok morza jest niezmiennie fascynujący. Musiała przeanalizować to wszystko i chociaż Nathaniel nie wydawał się najlepszą osobą do udzielania takich rad, to jednak dość mocno wierzyła jego osądom. - Czyli mówisz, że powinnam spróbować? Z nim? - zapytała wiec wprost, zaciskając dłoń w pięść. - Że to może się udać i, że może Jasper faktycznie nie jest jak ci wszyscy inni gnoje? - potrzebowała się wygadać, ale potrzebowała też wsparcia. - Bo ja chyba naprawdę go lubię... to znaczy wkurwia mnie, drażni nawet bardziej, niż twoje pogadanki na dywaniku, ale sama nie wiem... czuję się przy nim bezpiecznie - przyznała, znów pozwalając sobie na większą szczerość. - Kiedy mnie uratował, zaproponowałam mu seks, chciałam, żeby został, a on odmówił... to znaczy został, ale nie chciał niczego w zmian... nikt mnie tak nigdy nie potraktował - przyznała, uśmiechając się pod nosem, bo wciąż te wspomnienie wywoływało w niej przyjemne skojarzenia.

Nathaniel Hawthorne
ODPOWIEDZ
cron