23 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
and everything
we need
is just too far
nienawiść była kosmatym i niewdzięcznym stworzeniem; skulonym, zapalczywie skamlącym pod szorstką warstwą dzielącą trzeźwe poczucie od maszkaronów instynktów. Rosła, rosła i rosła, puchła jak nadmuchany do granic balon wypełniony duszącym, bojowym gazem, trucizną, niedługo później spijaną przez pełzające robactwo skłębionych naczyń. Nie znał dokładnie chwili, w której uwiła gniazdo, zaszyła się w jednym z ciemnych, niedostępnych zakątków; piwnicznej części umysłu zionącej smrodem stęchlizny i moralnego zepsucia, które, niby smugi rozkładu, nigdy nie mogło ustać (mogło się tylko szerzyć). Struty był nienawiścią, tym nowotworem, nieuchwyconym szkiełkiem i doświadczonym okiem, miażdżącym, jednak, z palącą go zawziętością bezliczne strumienie myśli. Nienawiść z powodzeniem ukrywał za łagodnością twarzy, fasadą, którą cierpliwie chronił przed kanonadą oskarżeń, wypuszczaną donośnie zza rozchylanych, ojcowskich ust, nie pozwalając, nigdy, przenigdy, na obalenie twierdzy własnego opanowania. Nie ulegał pokusie, która codziennie wybrzmiewała zdradliwym, wężowym szeptem, szelestem, aby nareszcie poddał się prowokacji, aby podgryzał owoc poznania gniewu; stał, w zamian za to, ze wzrokiem o pełgających i zniekształconych emocjach, zabłąkanym w przestrzeni jak nieudolny pielgrzym
cała przemiana, której został poddany, zdeformowany niczym sylwetka w źrenicy tafli krzywego, cyrkowego zwierciadła, składała się w przepełniony ponurą systematyką proces, przebiegający, odkąd miał siedem lat. Wtedy, jeszcze bez zrozumienia, usłyszał straszliwy wyrok, osąd lekarzy, wydany nagle na jego bliźniaczą siostrę. Powtarzające się epizody bólu, który zaciskał szczęki na drobnym, dziecięcym ciele, zyskały naukową nazwę. Mięsak Ewinga wyżerał i wyszarpywał resztki wątłego zdrowia, nawracał, niczym koszmar wczepiony zębami w jawę. Walka z wynaturzeniem, paskudztwem, nagminnie poszerzającym ekspansję, trwała ponad trzy lata. Śmierć jego siostry, mimo, że stała się wydarzeniem, na które wszyscy poniekąd byli przygotowani, które dało się wyczuć, zanim na dobre zgasła iskra w jej oczach, przybiła całą rodzinę dosadnym gwoździem żałoby. Żałoby, która, z biegiem tygodni, miesięcy, lat, zaczynała tracić na rzeczywistej wartości, stając się przeżywaną wręcz groteskowo liturgią, do jakiej sprowadzała się każda, toczona wspólnie dyskusja. Smutek, drążący po śmierci Freidy, został przekuty w oręż pozyskania uwagi i postronnego współczucia. Wtedy, naprawdę zaczął ich nienawidzić, szczerze i bezlitośnie, padając łupem kolejnych i okazalszych przytyk ze strony własnego ojca. Czuł, że najchętniej, gdyby mieli możliwość, sprzedaliby jego życie, duszę, samemu diabłu, byle przywrócić Freidę, tę lepszą część wyjątkowej więzi, łączącej dwoje bliźniaków. Nie miał, podobnie jak ona, talentu do zjednywania ludzi, do zaskarbienia sympatii, wczepiony, dawniej, z przestrachem, w przystań matczynej spódnicy. Zdaniem rozgniewanego, zawiedzionego ojca, zawsze był niewłaściwy, uczył się niedokładnie, bez ambicji i pasji, poświęcając się w początkowych latach przede wszystkim rysunkom oraz literaturze. Nie ciekawił się, nigdy, interesami ojca, które mógł później przejąć, a które, wydaje się, bezpowrotnie i z własnej woli utracił
zniechęcony żałosną, niedołężną relacją, łączącą go przede wszystkim z surowym ojcem-despotą, przestał w ostateczności próbować; dążyć do wykrzesania z niego właściwej dumy. Przeciął, pół roku temu psychiczną, wyschniętą już pępowinę, której resztki łączyły go, do tej pory, jeszcze z rodzinnym domem. Porzucił studia, wskazane przez rodziciela i ruszył w kierunku własnych, prawdziwie żywionych pasji. Zatrudnił się do pomocy w antykwariacie; wieczorami, w zaciszu wynajętego mieszkania, tworzył ilustracje do książek, przyjmując z zadowoleniem pierwsze, poważniejsze zlecenia

twórczość, wydana na światło dzienne, była natchniona błogą, przezroczystą beztroską, która, przenikała pokrętnie na blade kartki w wilgotnych, akwarelowych smugach; jakby na przekór wszystkim, brudnym, zagęszczonym zmartwieniom, trapiącym bez przerwy umysł

(tylko zwierzęta i dzieci, o roześmianych, zaokrąglonych buziach, zdawały się absolutnie szczęśliwie, zaklęte w wielkiej idylli bez widocznego kresu)


anything else?
– rysować zaczął świadomie razem z chorobą siostry. Barwne, utrzymywane w bajkowym tonie postacie poprawiały jej nastrój, potrafiły wykrzesać, zamiast grymasu bólu i uwiędłego zmęczenia, choć krótkotrwały uśmiech. Do dzisiaj, każde ze sporządzonych dzieł przypomina mu okres, który prędko utracił, pierwszą, dziecięcą młodość, wyrwaną mu barbarzyńsko jak serce z ciała składanej bóstwu ofiary. Oprócz posługiwania się tradycyjną techniką, tworzy też przy użyciu tabletu graficznego;
– nie zgadzał się (i nie zgadza) z późniejszym i obecnym podejściem gromady krewnych do śmierci bliźniaczej siostry. Wierzy, że Freida nie chciałaby nadmiernego łkania, przytłumionego przez wnętrze dłoni, okrywającej usta kokonem mięśni i ścięgien. Sam, jak każdy człowiek, przeżył żałobę na swój wyjątkowy sposób. Nigdy, ponadto, nie był przesadnie szczodry w emocjach, stąd wiele razy sugerowano mu oschłość i obojętność na niesłychaną tragedię, zupełnie, jakby pobliscy, otaczający go ludzie nie rozumieli szczególnej, niezwykłej więzi, jaka łączy rodzeństwo, będące razem jeszcze pod sercem matki;
– pochodzi z rodziny należącej do klasy średniej wyższej. Jego ojciec jest właścicielem firmy budowlanej, którą pierwotnie chciał, aby Haydn przejął po nim;
– jego imię, podobnie jak zresztą zmarłej przedwcześnie siostry, jest konsekwencją zamiłowania matki do poszczególnych artystów. Urzeczona przez prostą, niezakłamaną lekkość płynącą z utworów Haydna, dla niezbędnego kontrastu, ochrzciła córkę na cześć Fridy Kahlo i jej niosących ciężki bagaż obrazów;
– od przeszło kilku miesięcy jest właścicielem buldoga francuskiego, wabiącego się Brutus. Zwierzę, początkowo pełniące rolę czworonożnego towarzysza jednej z orszaku ciotek, okazało się z biegiem lat dla niej zbyt chorowite, wymagające uwagi, której, najwyraźniej, nie chciała jemu poświęcać;
– jest leworęczny; oprócz tego, cierpi na delikatną nadwzroczność. Nie powinno cię zdziwić, gdy spotkasz go w okularach, pochylonego nad książką;
– posłuchał wskazówek ojca; zaczął, za jego namową, studiować architekturę. Musiał, oczywiście poświęcić ostatnie lata szkolnej edukacji na intensywną naukę, by sprostać wymaganiom uczelni. Kierunek, jaki rozpoczął, nie przypadł mu od początku do gustu, męczył się przy wspinaczce na szczeble konkretnych lat. Pół roku temu porzucił studia na uniwersytecie w Sydney i osiadł w rodzinnym miasteczku;
– odznacza się sporą wiedzą na temat sztuki i jej rozległych gatunków. Może poszczycić się szerokimi horyzontami; poznając i oceniając dzieło, nie kieruje się krzywdzącymi szeregami uprzedzeń. Swoje zamiłowanie zawdzięcza części rodziny ze strony matki; jego dziadek był szanowanym fotografem, matka zaś, przede wszystkim, stała się niespełnioną artystką. Śledząc jej zachowanie oraz pożycie w związku, doszedł do wniosku, że wyszła za mąż głównie z wyrachowania, dając się zamknąć w klatce żony-ozdoby, żony-zamkniętej w domu, byle móc hobbystycznie, bez przeszkód, tworzyć obrazy, w przerwie na zajmowanie się dziećmi;
– kiedy dorastał, stawał się mniej wycofany i małomówny. Do dzisiaj ma w sobie jednak duszę obserwatora, który, pod przykryciem dystansu, wyciąga stosowne wnioski z różnych poczynań ludzi. Jest jedną z osób, które cieszą się wąskim, lecz zaufanym gronem przyjaciół. Nie lubi zawierać licznych, tętniących fałszem kontaktów, podobnie jak nienawidzi tłumów. Krzykliwe, pompatyczne przyjęcia, sprawiają, że czuje znaczny dyskomfort, marząc, aby z nich uciec w pierwszej, nadarzającej się chwili;
– życie emocjonalne, jakie (fatalnie) wiedzie jest przepełnione chaosem. Po pierwsze: niezwykle łatwo go zrazić. Po drugie: z biegiem czasu, często odczuwa wrażenie, że drugi człowiek i tak go nie zdoła zrozumieć; ogarnia go wielki nonsens, czego nie można za nic mu wytłumaczyć, co wbija sobie do głowy jak chorobliwą mantrę. Po trzecie: sam jest niestały w uczuciach, niezwykle łatwo popada w zauroczenie, zrywa, po czym próbuje odbudować relacje;
– obdarzony łagodnie-chłopięcą urodą, w dzieciństwie padał ofiarą drażniących szykan oraz gromkich salw śmiechu ze względu na długie włosy, jakich za żadne skarby nie chciał pozwolić ściąć (na domiar złego, jak ma dziewczynkę przystało, lubił obracać się w towarzystwie dziewczęcym). Obecnie, wygląd, w niektórych, niefortunnych przypadkach uprzykrza mu nadal życie; zdarza się, że nie jest traktowany poważnie przez niektórych dorosłych.
haydn thomas greenwood
04/07/1998
lorne bay
sprzedawca w antykwariacie; ilustrator książek dla dzieci
basara; uzależnione od zleceń
opal moonlane
kawaler, biseksualny
Środek transportu
zdecydowanie najczęściej służą za niego klasycznie własne nogi lub nadszarpnięty szponami czasu rower; nie zadbał o prawo jazdy

Związek ze społecznością Aborygenów
żadnych, szczególnych więzi i pokrewieństwa, nie licząc przyglądania się z iskrą zaciekawienia ich dorobkowi kulturowemu i pracy, podjętej w dzielnicy Tingaree

Najczęściej spotkasz mnie w:
różnorodnych miejscach, ograniczonych przez samą kapryśność losu; antykwariacie, obecnego za ladą albo skrytego w jednej z ciasnych alejek; na plaży, w parku, z poczciwym czworonogiem na smyczy; w bibliotece, kawiarni, klubie, czy stojącego w kolejce do kasy w kinie

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
(niestety) ojca i matkę – Waltera i Lucindę Greenwodów

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
nie
haydn greenwood
dominik sadoch
Obrazek
ambitny krab
pierogi leniwe#8581
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany