26 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
zbir i dealer w Shadow, z wykształcenia chemik, który przerwał doktorat z farmakologii po śmierci męża, właściciel dwóch psów, groźny jak nigdy dotąd
Tacy jak ja kończą na ławce pod blokiem. Urodziłem się na Pradze, w Warszawie. Matka jak to matka, każde dziecko z innym konkubentem, oprócz nas trojaczków. Nazwała nas Bazyl, Bonifacy i Baltazar. Chyba w szpitalu podawali jej za dużo morfiny, czaicie bazę? Nazwać dzieci jak zjeby.
Mieszkaliśmy w trzech pokojach, nam się dostał mały, z bratem spałem na łóżku piętrowym, jeszcze na dole. Nie byłem wcale takim kozakiem, przynajmniej od początku. Z tym, że mieszkając w takim środowisku szybko się uczysz – albo ty kosisz albo koszą ciebie. Z chłopakami z sąsiedniego bloku stworzyliśmy pakt, czterej muszkieterowie, braci się nie traci, wybierz cokolwiek. Miałem też wtedy dziewczynę. Była bogata, znudzona i pewnego dnia pomagałem załatwić jej tabletki na skrobankę. Po pewnym czasie pół patointeligencji zaopatrywało się u mnie. Zrozumiałem, że zostałem powołany do wyższych celów niż przesiadywanie pod blokiem, oglądanie dup i złopanie piwa.
Stałem się patronem od spraw beznadziejnych (towaru trudno dostępnego) w Warszawie. Przenosiłem towar z jednej strony Wisły na drugą, imałem się zajęć niewykonalnych i o mały włos nie wpadłem.
Właśnie przez Laurę. Idiotka oznajmiła mi, że to było moje dziecko. Trafiłem na dołek, potem do aresztu, potem do więzienia. To tam zrozumiałem, że podchodziłem do wszystkiego źle, że byłem za mądry, by kumplować się z tym marginesem, że mogłem mieć wszystko, a skończę z recydywą. Niektórzy po dwóch latach trafiają znowu do pierdla, ja wiedziałem, że już nie będę na tyle debilem, żeby dać się złapać.
Po powrocie po odsiadce skorzystałem z okazji i poszedłem do wieczorówki. Laurę olałem, poznałem swoją przyszłą narzeczoną i zacząłem pracować w sklepie. Odkładaliśmy z Anielą na mieszkanie, pracowałem na dwie zmiany i znowu myślałem, że jestem za mądry na to wszystko. Gdy w moim życiu pojawiła się dawna kumpela, odbiło mi. Pierwszy raz uderzyłem narzeczoną i poszedłem w tango za miastem.
Złapałem stopa i poznałem jego. Do dziś nie wiem dlaczego historia potoczyła się tak a nie inaczej, ale Julian… Milczeliśmy zazwyczaj razem, pozwolił mi się uczyć, sam mnie uczył. Kupił mi psa, dom, następnie razem uciekliśmy do Hamburga, gdzie w najbardziej naturalny sposób zostaliśmy małżeństwem. Miał kilka warunków – zero działalności przestępczej, ale mogłem ukończyć studia.
Wybrałem chemię i farmację, w Polsce, w mojej rodzinie nie byłoby mnie na to stać, ale cóż, Godlewski rozpieszczał mnie. Byliśmy szczęśliwi.
A potem jak to bywa u mnie się zjebało.
Palił tak wiele, że rak przyszedł całkiem spodziewanie, ale rokowania do czasu były dobre. Opracowywałem leki, ale nie na ten rodzaj nowotworu. Wyjechał do Brazylii, bo nie chciał umierać przy mnie, zostałem sam z dwoma psami i majątkiem, który mnie krępował. Nie byłem gotowy na bycie CEO, nie wyobrażałem sobie przyszłości w holdingu, nie miałem pojęcia czym Julian się zajmował poza tym, że był coraz bardziej znerwicowany.
Jedyne co potrafiłem i potrafię to chemia, postanowiłem więc połączyć przyjemne z pożytecznym i zacząć koncentrować się na przerzucie ogromnych ilości narkotyków. Dlaczego Australia?
Bo Godlewski mi kiedyś powiedział, że mogę być gdziekolwiek zechcę.
Postawiłem więc wszystko na jedną kartę i udałem się do dziekana z dość nietypową prośbę o rozpoczęcie mojego przewodu doktorskiego w Australii. Chyba byłem na tyle zdesperowany, że się zgodził i tym sposobem na wizie studenckiej wyjechałem do tego kraju.
Pojawiłem się więc rok temu w tej podłej mieścinie, zbieram kontakty, znajomych, mam nieograniczony budżet i właściwie tylko jedno mnie przeraża – bez jego kontroli jestem gotowy na wszystko.

- spokojny, absolutnie małomówny, brzydzi się przekleństw, ale nieobliczalny – jest w stanie zabić, gdy już wpadnie w zimną furię, za czasów młodości często łamał kości i wybijał zęby, obecnie jest nieco bardziej opanowany, ale nie oznacza to, że z niego taki przyjemniaczek, lepiej nie wchodzić mu w paradę;
- do miasta przybył w konkretnym celu, chce zająć się produkcją amfetaminy na światową skalę, ale na razie jeszcze zbiera ekipę i bada rynek;
- chemia i farmacja to dwa jego ogromne koniki, jeszcze w Hamburgu pracował w koncernie farmaceutycznym i piął się po szczeblach kariery (głównie za protekcją męża), ale obecnie mówi głośno, że zrobił sobie przerwę od pracy i od doktoratu, za to kroki swe skierował do Shadow, gdzie został dealerem tylko po to, by poznać rynek i nawiązać współpracę;
- ma dwa psy, oba to owczarki niemieckie o wdzięcznych imionach Cezar i Kaligula, oba zwierzaki dostał od męża i jest z nimi zżyty;
- biseksualny, ale o Julianie nie rozmawia za wiele, wręcz rozpowiada, że wyszedł za niego dla pieniędzy co jest absolutną bujdą na resorach, bo pomimo dwuletniej żałoby nie pozbierał się jeszcze po jego śmierci;
- mówi po polsku, angielsku i niemiecku, ale to zasługa tylko i wyłącznie Godlewskiego;
- nie ma kontaktu ze swoją rodziną, byłymi kumplami, właściwie nie ma kontaktu praktycznie z nikim, a całe dnie spędza samotnie w domu nad oceanem i opracowuje strategię;
- umysł zupełnie ścisły, nie umie w literaturę, muzykę, sztukę, ma również problem z zawiłymi metaforami bądź z wyrażaniem emocji przez słowa, bardziej przemawia do niego staromodny sposób złamania nosa delikwenta przez bliskie spotkanie z umywalką;
- wbrew pozorom czasami mu zależy, ale zdarza się to niezwykle rzadko i zazwyczaj dotyczy jego zwierząt, a nie ludzi.
Bazyl Godlewski
17.09.1995 r.
Praga, Warszawa, Polska
formalnie właściciel holdingu po śmierci męża, ale jest dealerem i (zapewne) zbirem
Shadow
Pearl Lagune
wdowiec, biseksualny
Środek transportu
Posiada mercedesa z 2017 roku, czarnego, do którego jest ogromnie przywiązany.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie i znając jego obycie nie wie kto to nawet jest.

Najczęściej spotkasz mnie w:
w Shadow, na spacerze w parku z psami, nad oceanem.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Och, dajcie mu po prostu zdechnąć.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie.
BAZYL GODLEWSKI
TIM BORRMANN
powitalny kokos
enchante #8234
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany