28 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Były marynarz, który próbuje odnaleźć się w roli sternika, a gra w życie jeszcze nigdy nie była tak ciężka.
*sea shanties playing in the background*
Październikowe popołudnie, rozdzierający krzyk i on… chwila, on? Przecież to miała być dziewczynka! Wielki szok i niedowierzanie na twarzy rodziców, które po chwili zamieniło się w serdeczny uśmiech. No bo co też mieli zrobić? Mała Julia w mgnieniu oka stała się nie takim małym Julienem. Gdyby tylko ktoś postanowił wręczyć medale za kolejność pojawiania się na tym świecie, Julek załapałby się jeszcze na podium, bowiem był ich trzecim już synem. Jako dzieciak był dość żywotny i nie dawał absolutnie o sobie zapominać. Nieco piegowaty biegał wraz z rówieśnikami po okolicy, zachwycając się dosłownie wszystkim, rósł jak na drożdżach i zanim ktokolwiek zdążyłby odśpiewać The Kittyman Julien śmigał już, z głową zadartą do góry, do piątej klasy. To właśnie wtedy sprawiał masę kłopotów i zawodu swoim rodzicom. Nie chciał się uczyć, dosłownie każda lekcja go nudziła, a żaden z nauczycieli nie potrafił sobie poradzić z jego nadpobudliwością. Matka załamywała ręce, ojciec się irytował, a Julek po prostu cieszył swym dziecięcym życiem. Aby poskromić jego niespożyte pokłady energii ojciec zapisał go na lekcje surfingu, które okazały się być strzałem w dziesiątkę. Młody pokochał to całym swoim wielkim (wielki w odniesieniu do jego jeszcze niezbyt wielkiego ciałka) serduchem, a do szkoły powoli zaczął się przekonywać… lekcje przestały być miejscem wyzbywania nadmiarów energii, a raczej absorbcji niezbędnej wiedzy. Można uznać, że z czasem stał się całkiem przyzwoitym uczniem za którego matka nie musiała się wstydzić na kolejnych wywiadówkach. Dość przełomowy, w mocno negatywnym znaczeniu, czas nastąpił, kiedy to na jaw wyszła prawda o ojcu i jego zdradzie. Julien zupełnie się pogubił, nie potrafił sobie z tym poradzić, człowiek którego podziwiał całe swoje dotychczasowe życie stał się dla niego jakimś obrzydliwym potworem. Przestał z nim rozmawiać i na moment porzucił surfing, który pokochał przecież za zasługą tamtego człowieka. Wybór dalszej ścieżki rozwoju przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Lubił pieniądze, więc stwierdził że finanse i rachunkowość to będzie dobry trop… w trakcie studiów podejmował się licznych prac dorywczych, co by mieć za co imprezować, bo to było zdecydowanie w centrum jego zainteresowań. Ciągle jednak czegoś mu brakowało (na pewno nie ojca, którego wręcz znienawidził), powrócił do surfingu, zajarał się modelarstwem, z kumplami popołudniami pogrywał w futbol i ukończył weekendowy kurs barmański. W dniu 20 urodzin, kiedy do zakończenia studiów zostało mu już mniej niż więcej, doszedł do wniosku, że on nie może tak żyć, potrzebuje monstrualnej zmiany. Od dzieciaka uwielbiał wodę, wszystko co z nią związane… i tak właśnie zaciągnął się do Royal Australian Navy. Tutaj wreszcie się odnalazł, choć nie było mu łatwo. Wypływanie na kilkumiesięczne rejsy, z dala od rodziny do której był niezwykle przywiązany, na początku sprawiało mu jednocześnie ogromną satysfakcję i ból. W pewnym momencie było to dla niego wręcz kojące, miał nadzieję, że to pomoże mu jakoś pogodzić się z sytuacją rodzinną i orientacją ojca. Pływanie przez 4 lata na rozmaitych fregatach i łodziach oraz sama służba nauczyła go dyscypliny i niesamowitej pracowitości. Podczas jednej z misji, w trakcie cumowania w porcie San Lorenzo ujrzał , najpiękniejszą kobietę na całym kontynencie. Julek, jak uparcie twierdzi, do tego momentu nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia i wszystkie te ckliwe bzdety, ale dla niej był w stanie zrobić dosłownie wszystko. Spędzał z nią każdą możliwie wolną chwilę, podszkolił dla niej swój marny hiszpański i musiał wracać, ale… obiecał, że po nią wróci, że nie rozstają się na zawsze. I tak też zrobił, po pół roku ponownie zawitał do Argentyny… tyle że już nie pod Australijską banderą. Jego konflikt z bosmanem poskutkował naganą, a w późniejszym czasie tymczasowym wydaleniem z służby. Oczywiście dla Juliena to był okropny cios, ale dzięki temu mógł w pełni poświęcić się swojej relacji z Estelle. Pomagał jej ojcu w uprawach ostrokrzewu paragwajskiego i było naprawdę dobrze… tylko jego tęsknota za Australią, za rodziną i za żeglugą nie dawała mu spokoju. Po kilkunastu tygodniach zaciągnął się na transportowiec, gdzie rejsy trwały od kilku dni do kilku tygodni, co było dla niego idealnym rozwiązaniem. Wreszcie pojawiła się niesamowita okazja odwiedzenia rodzinnych stron, bowiem jego załoga miała udać się na wyjątkowo długi rejs do Barcelony, a stamtąd do Brisbane. Nawet uzyskał zgodę na zabranie Estelle, wszystko układało się wręcz idealnie, podejrzanie idealnie. Tuż przy południowo-zachodnim wybrzeżu Maroka znaleźli się na kursie kolizyjnym ze szwedzkim tankowcem, który przez straszliwy sztorm nie zdążył skorygować odpowiednio swojego kursu, co doprowadziło do zderzenia. Trzy osoby z załogi zginęły, wśród nich niestety znalazła się Estelle. Macfarland ocalał tak naprawdę nielicznymi obrażeniami, spędził dwa tygodnie w marokańskim szpitalu, stamtąd wyruszył na południe Afryki, gdzie zaszył się na kolejne tygodnie. Przeżył, ale czuł się, jakby został na tamtym statku. Kolejnym przystankiem jego ucieczki były Włochy, skąd po kilku miesiącach zupełnej ciszy skontaktował się ze swoją rodziną. Wiedział, że powinien udać się do Argentyny, zachować się jak facet, ale po prostu nie potrafił. Zwłaszcza, jak po paru miesiącach podczas pobytu na Lofotach dostał telefon z informacją o wypadku brata… musiał wrócić do rodziny, potrzebował ich tak samo, jak oni potrzebowali jego. Na pewien czas zupełnie porzucił swoje dotychczasowe życie, a gdyby nie pomoc bliskich już nigdy więcej nie wyszedłby z mieszkania. Po roku wreszcie odważył się na wylot do Argentyny, gdzie czekała go konfrontacja z rodziną Estelle. Nie było to tak straszne, jak sobie wyobrażał… to znaczy jej brat prawie go zabił, ale prawie robi wielką różnicę! Spędził z nimi pół roku, które było… co najmniej wyzwalające. I wrócił. Wrócił do swojej Australii, do swojej rodziny, przyjaciół szukając na nowo sensu tego wszystkiego. Nie było łatwo, chciał porzucić żagle już na zawsze, zająć się czymś… spokojniejszym. I na początku tak było, uczył dzieciaki surfowania, ale kilka miesięcy temu powrócił do korzeni. No… prawie! Przyjął posadę sternika w Sailaway i uczy się życia na nowo.


*rave playing in the background*
- pracowity – niecierpliwy - ambitny – arogancki – punktualny - apodyktyczny – honorowy – nerwowy – pewny siebie – nierozważny – szczery – pełny sprzeczności - dobroduszny – impulsywny - lojalny – uparty – zaradny – egocentryk - troskliwy – dumny - życzliwy – sumienny – wścibski – empatyczny – zrzędliwy - otwarty - zachłanny - pogodny

*indie rock playing in the background*
- Julien jest straszliwym tryhardem i zawsze musi wszystko pierwszy, wszystko najlepiej… więc jak tylko jego najlepszy kumpel nauczył jeździć się na rowerze mały Julek nie mógł tego przeboleć. Jeszcze w ten sam dzień, w ciągu kilku godzin sam okiełznał dwukołową bestię.
- Może kiedyś wróci do tej „poważniejszej” żeglugi… na ten moment jeszcze nie do końca poradził sobie z wydarzeniami ostatnich 3 lat.
- Absolutnie nie ma podejścia do kwiatów… jest w stanie ususzyć totalnie wszystko.
- Ma wrażenie, że już nigdy nie będzie w stanie porozmawiać normalnie z ojcem… i o ojcu. Każda wzmianka o tym człowieku wywołuje u niego niemałe zdenerwowanie.
- Długi pobyt w Argentynie sprawił, że całkowicie zrezygnował z kawy. Od tamtej pory pija tylko i wyłącznie yerba mate, którą jest totalnie zajarany i poleca każdemu.
- Uzależniony od wszelkich aktywności fizycznych, siłownia, surfing, futbol, koszykówka, bieganie. Jest człowiekiem z natury bardzo żywotnym, wręcz nadpobudliwym, a to wszystko go na swój sposób uspokaja.
- Nienawidzi kłamców i kłamstwa. No ale sam się tego nie do końca trzyma… czasem woli skłamać niż jakoś głupio się tłumaczyć i wyjaśniać.
- Mało kto wie, że dalej bawi się w modelarstwo. Oczywiście swoje dzieła trzyma w pudłach pod łóżkiem, bo to takie… lamerskie?
- Bywa kochliwy, ale te wszystkie gadki, że w każdym porcie inna kobieta… nie do końca do niego trafiają, okej.
- Na statku nauczył się gotować z dosłownie wszystkiego! Niekoniecznie zawsze smacznie, ale najważniejsze że ekonomicznie.
- Nie toleruje spóźnień, a sam jest niesamowicie punktualny.
Julien Elias Macfarland
15.10.1993
Cairns
Były marynarz, aktualnie sternik
Sailaway
Opal Moonlane
Kawaler, heteroseksualny
Środek transportu
Marzy mu się własny jacht żaglowy, który planuje sobie sprawić w najbliższym czasie. Na ten moment porusza się czarnym fordem mustangiem z 1976 roku, którego powoli zaczyna zżerać rdza.

Związek ze społecznością Aborygenów
Żadnych związków, heh.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pobliżu wody! A tak serio… wszędzie tam, gdzie ludzie i pozytywna energia, może nieco alkoholu i dobrej muzyki.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Kogoś z rodzeństwa.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
A proszę bardzo, tylko żeby go nie zabijać i jakoś wybitnie nie uszkodzić!
Julien Elias Macfarland
Liam Hemsworth
niesamowity odkrywca
5IQ
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany