adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Charlie: Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Nasi bracia, dwaj kretyni, uznali, że zabawnie będzie rozpędzić nasze wózki, a potem je ze sobą zderzyć. Nam, przerażonym bobasom, wcale nie było do śmiechu, ale… Nigdy ci tego nie mówiłem, ale już wtedy, kiedy oboje zaczęliśmy płakać w tym samym momencie… Już wtedy wiedziałem, że kiedyś będziemy razem.
Czułaś, że prędzej czy później sprowadzę na ciebie kłopoty, prawda? To dlatego olewałaś mnie już od przedszkola? Boże, czego ja nie robiłem, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę! Ciągnąłem za warkocze wszystkie twoje koleżanki, bo wstydziłem się zaczepić właśnie ciebie. Kiedy podrzuciłem ci robaki do plecaka, udawałem, że to nie ja. Na szczęście podejrzenie padło na mojego kumpla. A ty? Zauważyłaś mnie dopiero wtedy, kiedy w piaskownicy mała Pandora oberwała ode mnie łopatką. Pamiętasz? Podeszłaś wtedy do mnie i w ramach zemsty podbiłaś mi oko. Cholera, bolało. Koledzy śmiali się z tego, że uderzyła mnie dziewczyna, ale warto było trochę pocierpieć, zwłaszcza wtedy, kiedy twoja mama przyprowadziła cię do mojego domu, wcisnęła mi w ręce czekoladę i kazała ci przeprosić. Nigdy nie powiedziałem ci, że młoda oberwała przypadkiem, bo celowałem w ciebie, ale nie trafiłem. Tak, to było głupie. Liczyłem na to, że mnie zauważysz. Wyszło trochę inaczej, ale zawsze lubiłem myśleć, że to dzięki mnie zaczęłyście się przyjaźnić.
W szkole nadal mnie nie dostrzegałaś. Zaczęłaś zadawać się z Benem Hargrove, więc ja postanowiłem się odsunąć. Kiedy wy biegaliście razem po placu zabaw, ja wzdychałem do Bex z równoległej klasy. Kiedy szukaliście przygód w okolicznych lasach, ja wzdychałem do Pam z sąsiedztwa. Dopiero w liceum zrozumiałem, dlaczego nie wiedziałaś nawet, że żyję - to dlatego, że ja sam nigdy nie odezwałem się do ciebie słowem. Okej, kiedy przepraszałaś mnie na siłę za podbite oko, wybełkotałem wtedy coś w stylu “nie boli”, ale to chyba się nie liczyło, co? Wszystko zmieniło się po wakacjach 2005. Do tej pory byłem niższy od ciebie, więc dlaczego miałabyś zwrócić uwagę na chłopaka, który ledwo sięgał ci do uszu? Kiedy wróciliśmy do szkoły, przewyższałem cię już o głowę. W końcu nabrałem odwagi i odezwałem się do ciebie po lekcjach, w kozie, gdzie razem odbywaliśmy karę. Ja za palenie za szkołą, ty za palenie przed nią. Potem już razem popalaliśmy w krzakach, z boku, gdzie nikt nigdy nas nie nakrył. Niezły ubaw miałem też w salonie tatuażu u mojego znajomego. Byłaś taka urocza, kiedy probowałaś przekonać mojego kumpla, że jesteś już dorosła, że po prostu musiałem ci pomóc i namówić go na to, żeby lekko nagiął przepisy. Jeśli do tej pory twoi rodzice nie mieli jeszcze nic przeciwko mnie, tak teraz mieli już argumenty, żeby zacząć zamykać cię w domu. To dzięki mnie zrobiłaś pierwszą dziarę, to ze mną wymykałaś się na przejażdżki na motorze, to ja prawie dostałem w mordę od twojego ojca, kiedy przyłapał mnie na tym, jak uciekam po rynnie z twojego pokoju. Wiesz, dlaczego mu przeszło? Bo od razu powiedziałem mu, że pewnego dnia się z tobą ożenię. Wciąż patrzył mi na ręce, ale chyba pogodził się z tym, że nie odpuszczę. I nie odpuściłem. Chciałem udowodnić twojej rodzinie, że w gruncie rzeczy dobry ze mnie chłopak. To dlatego zabrałem cię na szkolną potańcówkę i przed 23:00 grzecznie odstawiłem cię do domu.
Po godzinie znów się do ciebie zakradłem.
Tamtej nocy długo ze sobą rozmawialiśmy. Opowiedziałaś mi o wszystkim. O tym, że twój starszy brat został adoptowany przez waszych rodziców i uciekł z domu, kiedy się o tym dowiedział, o tym, że twój ojciec i matka odchodzili od zmysłów, kiedy go nie było. Ja nigdy bym ci tego nie zrobił. Nie postawiłbym cię w takim położeniu. Nigdy ci tego nie powiedziałem, ale obiecałem sobie wtedy jedno. Postanowiłem, że zaopiekuję się tobą i nigdy nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek cię skrzywdził.
Zatrudniłem się w waszej knajpie. Twoi rodzice nie płacili wiele, ale nie chodziło mi o pieniądze. Serio. Chciałem być bliżej ciebie, chciałem ci pomagać, bo wiedziałem, że dorabiasz tam w każdy weekend i próbujesz jakoś ich odciążyć. Pracowaliśmy razem, odkładaliśmy pieniądze na studia i wspólnie na nie poszliśmy. To ty namówiłaś mnie, żebym poszedł w ślady ojca i postawił na prawo. Zresztą, ty też się na to zdecydowałaś. Na tygodniu pilnie się uczyliśmy, weekendy spędzaliśmy w Moonlight. Czy takie życie było złe? Ani trochę.
Oświadczyłem ci się zaraz po studiach. Postanowiliśmy, że poczekamy ze ślubem, że trochę się usamodzielnimy, czegoś dorobimy i rzeczywiście, po kilku latach ciężkiej pracy w kancelarii i spłacie wszystkich studenckich zobowiązań (oraz małej pomocy mojego ojca chcącego jakoś wynagrodzić mi to, że zostawił matkę) kupiliśmy szeregowiec w Pearl Lagune. Urządzaliśmy go powoli, bez pośpiechu, wiele rzeczy kupując na pchlich targach w okolicznych miasteczkach. Ten okres naszego życia był idealny, ale potem…
Potem zmarła twoja matka. Zabrała ją choroba nowotworowa. Twoja rodzina potrzebowała wsparcia i doskonale rozumiałem to, że spędzałaś z nimi więcej czasu. Trzy lata później odszedł twój ojciec. Jego serce nie wytrzymało. Pamiętam twój ból. Miałaś 28 lat i straciłaś już oboje rodziców. Tak nie powinno być. Oboje to czuliśmy, ale… Muszę powiedzieć, że naprawdę mnie wtedy zaskoczyłaś. Doskonale zapamiętałem twoje słowa. Powiedziałaś wtedy “wystarczy już tych pogrzebów. Pobierzmy się, Charlie. Weźmy ślub i żyjmy. Tak po prostu”. Ceremonia była skromna, ale idealna, dokładnie taka, jaka powinna być. Zabrakło na niej twoich rodziców, ale ja wiem, że tamtego dnia patrzyli na nas z góry. Matka na pewno była wzruszona, a ojciec… Ojciec chyba zrozumiał, że wtedy, na ganku, nie żartowałem i dotrzymałem słowa.
Kochałem cię. Kochałem cię jak idiota, którym niewątpliwie byłem, ale Bóg mi świadkiem, gdybyśmy wtedy, dosłownie kilka dni przed pierwszą rocznicą, wyjechali z Cairns chociaż pięć minut później, dziś nadal byłabyś moją żoną.


Gwen: To, co się wtedy stało, znam dziś tylko z opowieści. Jechaliśmy razem, na twoim motorze. Wiem, że na jednym ze skrzyżowań ktoś wymusił na nas pierwszeństwo i po prostu nas staranował. Znaczy… Ciebie. Ja siedziałam z tyłu. Wyrzuciło mnie kilka metrów dalej i paradoksalnie chyba właśnie to uratowało mi życie. Nie mam pojęcia, jak długo byłam nieprzytomna i ile operacji przeszłam, zanim się obudziłam. Wiedziałam jedno - muszę w końcu otworzyć oczy. Muszę cię zobaczyć. Muszę do ciebie wrócić.
Wiesz, co było dla mnie najgorsze?
Najgorsze było to, że nie byłam na twoim pogrzebie.
Wiem, że twoja rodzina czekała z pochowaniem cię, aż wyjdę ze szpitala. Twoi rodzice w pełni mnie akceptowali, pokochali mnie, jak własną córkę, więc czekali. Wiem, że czekaliby dłużej, ale… Na początku rozmawiali z moim rodzeństwem. Czekali, bo przecież wypadało pochować nas razem, ale walczyłam. Boże, Charlie, walczyłam za nas oboje. Kiedy powiedzieli mi, że zginałeś na miejscu… Nie do końca pamiętam ten moment, w którym twoja mama powiedziała mi, że cię straciłam. Nie potrafię sobie tego przypomnieć i chyba nawet nie chcę. Byłam pod wpływem leków i jakimś cudem radziłam sobie z fizycznym bólem. Wiedziałam, że jestem na tyle silna, że dam radę, ale powrót do zdrowia był znacznie trudniejszy, niż myślałam.
Kiedy odeszła moja mama, zaczęłam traktować twoją jak moją własną. Ona również traktowała mnie jak córkę i pomagała mi tak, jak tylko mogła. To ona zbierała mnie z podłogi, gdy kolejny raz upadałam, próbując stanąć zmiażdżonej nodze, którą lekarze odratowali chyba tylko cudem. Tylko z nią byłam tak naprawdę szczera. Tylko jej powiedziałam o tym, że utrata kilku zębów boli mnie, jako kobietę, bardziej, niż reszta obrażeń. To ona o nic nie pytała, tylko dała mi swoje ramię, żebym mogła się wypłakać po tym, gdy lekarz powiedział mi, że w chwili wypadku byłam w ciąży, choć cierpiała wtedy równie mocno, jak ja. Przestała być tylko teściową. Stała się moją przyjaciółką, osobą, która przekupiła salową i odzyskała od niej to, co zostało z mojej obrączki. Obiecałam jej wtedy, że wstanę, że znów będę chodzić i pójdę na twój grób o własnych siłach. Nie chciałam, żeby zawieźli mnie tam na wózku zaraz po wyjściu ze szpitala. Miałam zbyt wiele blizn. Nie byłam sobą. Nie chciałam też kuśtykać do ciebie o kulach. Nie tego byś się po mnie spodziewał. Raz o tym rozmawialiśmy, pamiętasz? Ustaliliśmy wtedy, że gdyby któremuś z nas coś się stało, drugie się nie podda i ja… Nie zamierzałam się poddać.
Wciąż myślałam o tobie, o naszych planach, o tym, co mieliśmy razem zrobić. Potrzebowałam czasu, żeby dojść do siebie i stanąć na nogi. Nauczyłam się przestać zakrywać blizny pod tatuażami. Mam ich tyle, że chyba nie wiem, kim chcę teraz być. Nie wiem, czy chcę się zmieniać. Chcę być sobą, dawną Gwen, która kochała wolność, swój motor i tatuaże, a jednocześnie tego nienawidzę. Kilka miesięcy temu, tuż przed naszą kolejną rocznicą, powiesiłam na twoim nagrobku swój łańcuszek z obrączką. Chciałam to domknąć, wiesz? Nie zapomniałam o tobie, nadal będę cię odwiedzać, bo jesteś ważną częścią mojego życia, ale… Chcę ruszyć dalej. Chcę, ale nie umiem. Po tylu latach nie powinnam cię za to przepraszać, ale czasem czuję, że to jeszcze za wcześnie. Sama nie wiem. Kurwa, Charlie, czasem naprawdę mi ciebie brakuje.
Kiedyś miałam wszytko. Teraz nie mam nic. Chociaż od wypadku minęły już dwa lata, to nadal nie pracuję w zawodzie. Rzuciłam kancelarię, bo przypominała mi o tobie. Tkwię w barze, który jest teraz moim jedynym źródłem utrzymania, bo nie odzyskałam jeszcze pełnej sprawności. Wciąż zdarza mi się utykać na lewą nogę, z którą nadal mam problem. Nie mogę w pełni zgiąć i wyprostować kolana. Nadal mam na ciele kilka blizn, których nie chcę pokazywać innym, bo… Mam problem z nagością i otworzeniem się na życie, ale nadal walczę.
Dla siebie. Dla ciebie. Dla nas.
Gwen Fitzgerald
18.04.1989
urodzona w Cairns
współwłaścicielka kancelarii i baru
Fitzgerald & Hargrove / Moonlight Bar
pearl lagune
wdowa, heteroseksualna
Środek transportu
Motocyklistka. Jeździ od zawsze, chociaż od czasu wypadku stara się wybierać bezpieczniejsze środki transportu lub prosi bliskich o podwózkę.

Związek ze społecznością Aborygenów
Podobno przy którymś -pra w rodzinie matki zaplątały się jakieś tubylcze geny, ale Gwen wrodziła się chyba w rodzinę ojca i niespecjalnie widać jej związki z australijskimi przodkami. Przynajmniej ona ich nie dostrzega.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W Moonlight Bar. Kiedy nie ma jej w lokalu, jest w domu, na rehabilitacji lub u rodziny. Jedno jest pewne. Nie odwiedza plaż, a już tym bardziej nie spotka się jej w lesie deszczowym.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodziny Fitzgerald i Macfarland, Pandora Carleton

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale nie uszkadzajcie jej ciała. Ono już jest uszkodzone.
Gwen Fitzgerald
Serinda Swan
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany