nauczycielka angielskiego — Lorne Bay State School
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiodła się, straciła dziecko i zgrywa świetną nauczycielkę angielskiego. Po ucieczce do Sydney wraca z podkulonym ogonem pogrzebać byłego męża i chciałaby kogoś pokochać.
- Jestem... Violet Jane Gibney i... mam siedem lat. Napisałam wierszyk... Ma tytuł „W moim mieście, Lorne Bay”. W moim mieście, Lorne Bay...

To miasto nie pozwala mi odejść. Matka chciała urodzić w Cairns, ale nie zdążyła dojechać do szpitala - urodziła mnie w domu, w Lorne Bay. Gdy chciałam wyjechać do szkoły średniej, ojciec się ciężko rozchorował. Zostałam w domu, a on wkrótce zmarł. Nie ruszyłam się dalej, niż do Cairns, aż do czasu studiów. Skończyłam University of Queensland, ale pierwszą pracę i tak dostałam w Lorne Bay. Żywię wielką wewnętrzną niechęć do tego miasta-magnesu. Ale gdy miałam siedem lat, nie spodziewałam się jeszcze, że mnie tak zniewoli.

- Najlepszy referat napisała Violet Gibney. Gratulacje, Violet. Twoja praca przedstawia bardzo świeże podejście do twórczości Patricka White'a... Wstań i przeczytaj go klasie. Śmiało, Violet.

Nikt nie wiedział, co o mnie myśleć. Niby kujonka, ale tylko na angielskim - najwyższe oceny, wzorowe referaty, laureatka konkursów literackich, znająca wszystkie trudne słowa, a z drugiej strony - z innych przedmiotów czasem sobie nie radzi, ucieka na papierosa za szkołę, przychodzi na wszystkie imprezy, choć zwykle nie bawi się szczególnie. Sama nie wiedziałam, o co mi chodzi, bo nie pasowałam do niczego i do nikogo. Po śmierci ojca czułam się już zupełnie niezrozumiana - bo tylko z nim byłam sobą. Rozumiał moje wiersze i pomagał mi zrozumieć, co tak naprawdę w nich wyraziłam. Kim tak naprawdę jestem.
Bez jego interpretacji stałam się bezwartościowa. Kartka pełna słów, którym nikt nie potrafił nadać znaczenia.

- Pani Gibney? Świetna praca. To zaszczyt mieć taką studentkę. Tylko pani język... nie jest typowy dla takich prac. Powinna pani pisać coś bardziej... twórczego. Czuję w pani artystyczną duszę. Wielką wrażliwość.

Studia były dziwnym czasem. Chyba wszyscy wiedzieli, że nie jestem we właściwym miejscu - jednak ja wciąż tam byłam, wciąż w pierwszym rzędzie, wciąż z notatkami zrobionymi na ręce, jak w pierwszych latach szkoły, gdy nauczycielki kazały zapisywać na dłoni informację o wycieczce. Ja zapisywałam tam słowa, które do mnie przychodziły, a na które żal mi było papieru. Tylko wiedza zasługiwała na papier. Uczucia zasługiwały najwyżej na skórę. To wtedy nauczyłam się je dusić. Atrament jakby zatrzymywał moje emocje w ciele, ze mną, nie pozwalał im się wydostać. Potem trafiały do kanalizacji za sprawą mydła, ciepłej wody i cierpliwości.

- Violet, zostaw już ten kajet, okej? Zaraz przepadnie nam rezerwacja. Nawet nie dopięłaś sukienki. Przestań, wena jest jakimś ajurwedyjskim wymysłem... Co to jest w ogóle ajurweda? Violet...

Matka twierdziła, że to cud, że wychodzę za mąż, bo mam ładną buzię, ale umysł nie do ludzi. Ślub wzięliśmy w pierwsze wakacje po moich studiach. Na weselu grała prawdziwa orkiestra, a na stołach stały świece i świeże peonie. Nie wiedziałam, czemu jestem smutna. Smutek towarzyszył mi przez całą podróż poślubną. Zwiedzaliśmy Europę. Po raz pierwszy byłam tak daleko od Lorne Bay. Mój mąż wymyślał kolejne rozrywki, zabierał mnie z miejsca na miejsce, z kolacji na kolację, z punktu widokowego na punkt widokowy. Nie rozumiał, że chcę pisać, że ten smutek sprawia, że słowa znów chcą ze mnie płynąć. W ogóle nie rozumiał zbyt wiele z tego, kim jestem, ale nie wymagałam od niego zrozumienia - bo sama nie rozumiałam.

- Wiesz, skoro już tak musisz pisać, to może byś napisała bajkę dla naszego przyszłego dziecka? Naszego przyszłego dziecka, Violet. Okej, niech będzie, pogadamy o tym później... Nie stresuj się tak tą pracą, to tylko gromada krzyczących, obsmarkanych... Wiesz co, przyniosę ci termofor na ten brzuch.

Pierwszą pracę dostałam w Lorne Bay. To miasto znów mnie do siebie przyciągnęło. Mój mąż w zasadzie nie miał nic przeciwko, był zachwycony okolicą, naszym domem i wkrótce brakowało mu tylko jednej rzeczy - dziecka. Ja jednak miałam dzieci pod dostatkiem - wszystkie uczyłam angielskiego w Lorne Bay State School. To mi wystarczyło. Nie byłabym zbyt dobrą nauczycielką korzystania z nocnika. Nie rozumieliśmy się z mężem na tym tle i kłóciliśmy się już nie tylko o moje pisanie i mój smutek. Gdy pewnego dnia zaczęły się codzienne poranne wymioty, złe samopoczucie i pojawiające się znikąd łzy, on stwierdził, że to ciąża. Psychiatra stwierdził, że to nerwica lękowa. Dopiero kilka tygodni później okazało się, że spodziewamy się też dziecka.

- Epitafium? Czy ty jesteś pojebana? Violet, skończ już. Niech napiszą na jej nagrobku, żeby spała słodko, i skończmy już ten cyrk. Może byś ze mną gdzieś poszła, oderwała się, a nie tylko ten zeszycik?

Ciężko zniosłam śmierć matki. Może nie rozumiała moich problemów z mężem, ani nawet mnie nie rozumiała, ale była najbliższą mi osobą. Ostoją wspomnień o ojcu. Na jej pogrzeb specjalnie kupiłam sukienkę, bo nie mieściłam się już niemal w nic, co nosiłam do tej pory. Na cmentarzu poczułam silny ból i skurcze. Sukienkę spaliłam, gdy okazało się, że jednak dziecka mieć nie będziemy.

- Violet, odłóż ten kajet. Musimy pogadać. Słuchaj, to nie ma sensu. Ty ciągle płaczesz, albo rzygasz, albo... Musimy się rozwieść, Violet. Czy możesz odłożyć ten cholerny kajet?

Kłóciliśmy się coraz częściej, coraz ostrzej, choć to raczej on się kłócił, a ja smutno milczałam. Chciał próbować jeszcze raz, ja chciałam przespać jedną noc w całości. Rozwiedliśmy się. Mogłam zostać w jego domu, aż stanę na nogi, aż leki pomogą mi żyć i znajdę sobie coś, na co stać mnie z nauczycielskiej pensji - bo nie miałam siły walczyć o jego majątek. Któregoś wieczoru zastałam go jednak w domu z inną kobietą. Pod drzwiami stała walizka z moimi rzeczami. Pełnym miłosierdzia gestem wręczył mi plik banknotów. Nie było już dla mnie miejsca. Po ciemku wyszłam na ulicę, ściskając w jednej dłoni rączkę walizki, a w drugiej zwiniętą w rulon gazetę, którą uderzyłam go w twarz, żeby nie brudzić rąk.
To w tej gazecie znalazłam ogłoszenie o poszukiwaniach współlokatora. Tej gazecie zawdzięczam życie. A w tym niedużym pokoju próbuję je poukładać.
Violet Swan
18.09.1991
Lorne Bay
nauczycielka angielskiego
Lorne Bay State School
Opal Moonlane
rozwódka, heteroseksualna
Środek transportu
Odkąd moja matka zginęła w wypadku samochodowym, nie siedziałam za kierownicą. Korzystam z uprzejmości znajomych lub komunikacji miejskiej, a czasem jeżdżę na rolkach, ale rzadko mam na to humor.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie mam z nimi szczególnego związku, choć kiedyś zdarzało mi się uciekać do Tingaree w poszukiwaniu inspiracji i czuję się duchowo bliska temu miejscu.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Szkole lub w mieszkaniu, choć czasem uciekam przed współlokatorami na odludzia.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Współlokatorów - żeby wiedzieli, że nie zapłacę czynszu.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, tylko bez zabijania i zwalniania z pracy!
Violet Swan
Doutzen Kroes
przyjazna koala
viol#9498
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany