recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
~4~
Była szczęśliwa. Choć nie mogła powiedzieć, że nie pamiętała kiedy ostatni raz była tak szczęśliwa, bo dobrze to wiedziała, to nie zmieniało to faktu, że teraz było jej dobrze. Nie skończyło się na jednej nocy i jednym poranku z Chrisem. Zaczęli się spotykać, to to chyba trzeba było nazwać. Widywali się, spacerowali, rozmawiali i poznawali. To były często suche fakty jak wiek, czasami mało istotne informacje jak ulubiony film, ale dla Alaski to było ważne, żeby go poznać i dać poznać siebie. A jednak nadal mało o Chrisie wiedziała. Nie ciągnęła go na siłę za język, nie zadawała najtrudniejszych pytań, szanując jego potrzebę prywatności. Jednocześnie ufała mu na tyle by przypuszczać, że stopniowo dopuści ją do siebie, opowie o tym co go gryzie i co tak dokładnie się wydarzyło. Czuła, że ich znajomość zmierza w dobrym kierunku.
Uśmiechała się gdy tylko o nim myślała i starała się spędzać z Chrisem jak najwięcej czasu, bo lubiła z nim być. I chodziło zarówno o aspekt fizyczny, ale też o spędzanie razem czasu. Niechętnie wychodziła do pracy, bo wolała zostawać u Chrisa, nie wychodząc nawet z jego łóżka, ale pracować trzeba było. Gorzej, że rodzina zaczęła jej wymyślać jakieś zadania związane ze ślubem jej brata. A to miała coś odebrać, a to dopilnować czegoś innego. Podejrzewała, że to było działanie z premedytacją, żeby tylko odciągnąć ją od Chrisa. Bo rodzina widziała jak jej zależy na nim, jak błyszczą jej oczy gdy o nim mówi. Nawet siostra wzięła ją poprzedniego wieczoru pod rękę i szepnęła konspiracyjnie "zakochałaś się, co?". Alaska odpowiedziała tylko uśmiechem, ale to chyba było to uczucie, które nią zawładnęło.
Siedziała właśnie w salonie w domu rodzinnym i pomagała składać jakieś dekoracje czy bileciki na stół, gdy dostała wiadomość od Chrisa. Pierwsza jej część sprawiła, że się uśmiechnęła, ale zaraz potem zmarszczyła brwi. Shadow? Nie należała do fanów tego miejsca, choć zdarzyło jej się tam kiedyś pójść z koleżankami potańczyć. Od dawna tam nie była i jakoś nie tęskniła. Przez chwilę się nawet zawahała, bo do tej pory nie miała do czynienia z Chrisem po alkoholu. Nie była pewna czego się spodziewać. Czy upijał się na agresywnie czy na zaczepnie, a może na smutno... Widziała wielu ludzi po alkoholu, nawet tak pijanych, że ledwo kontaktowali. Sama raczej znała umiar, drink czy dwa, ale nigdy tyle, by urwał jej się film. Jeśli piła to, żeby się dobrze bawić, czasem, żeby oderwać się na moment od rzeczywistości, ale była linia, której nie przekraczała. Zwłaszcza jeśli nie było obok niej kogoś, kto w razie czego by ją powstrzymał przed jakąś głupotą.
Chrisa nie miała okazji poznać od strony alkoholowej, ale nie sądziła, by mogło ją to jakoś zrazić do niego. Każdy miał prawo wypić kilka drinków czy piw w barze. Doceniała, że pomyślał o niej, a nie o kimś innym i to do niej napisał. Chyba, że pomylił numer... ale nie, tą myśl szybko od siebie odepchnęła. Sam Chris ostrzegał ją jeszcze na początku, że nie jest taki miły. Miał swoje przejścia, może wydarzyło się coś, co go wyprowadziło z równowagi.
- Składaj, a nie wgapiasz się w ten telefon. - siostra ją pogoniła, ale sama chyba też wolała być teraz gdzie indziej.
- Muszę iść. - wstała i pomimo karcącego spojrzenia i kilku uwag, poszła po kurtkę i kluczyki do auta. Nie była dzieckiem, nie mogli jej zabronić wyjść. Na dodatek Chris chciał ją zobaczyć, więc stał się idealną wymówką do opuszczenia tego wesołego kręgu przygotowań weselnych, rozmów o bukietach, sukniach i tak dalej.
Było już ciemno, a Alaska jakimś wybitnym kierowcą nie była, więc jechała powoli. Musiała sobie nawet wpisać Shadow w Google Maps, bo nie pamiętała jak się tam jedzie. Zignorowała to "chyba" w SMSie i postanowiła, że zaryzykuje Shadow, a najwyżej jak tam Chrisa nie będzie, to wtedy będzie kombinować dalej. Cieszyła się, że jest w dżinsach i koszulce, a nie jakoś odstawiona, bo przy wejściu stało kilku już pijanych gości. I tak czuła na sobie ich wzrok i słyszała niewybredne komentarze na swój temat gdy ich mijała. Nie miała ochoty na takie zaczepki, nigdy ich zresztą nie lubiła. Puściła je teraz mimo uszu i weszła do środka lokalu. Fakt, że była ładna, młoda i potrafiła się ślicznie uśmiechać, pomagał w pokonywaniu trudności w postaci bramkarzy. Nawet brak obcasów i sukienki uszedł jej płazem. Ładni mają łatwiej, to była powszechna wiedza.
W środku było sporo ludzi, ale na szczęście nie aż tyle, żeby nie móc wypatrzeć Chrisa. Siedział przy barze, okej... przynajmniej nie obściskiwał nikogo na parkiecie. Czy byli już na tym etapie, że mogła być zazdrosna? Na pewno by była i pewnie by się mocno wkurzyła. Na szczęście teraz nie miała podstaw do zazdrości. Oby...
- Hej. Podobno tęskniłeś. - uśmiechnęła się szeroko gdy znalazła się przy mężczyźnie. Pocałowała go delikatnie w policzek i oparła się plecami o blat baru. - Poproszę colę. - uśmiechnęła się do barmana. Nie zamierzała pić alkoholu w końcu prowadziła. - Uratowałeś mnie przed rodzinnym weselnym sabatem. - wróciła spojrzeniem do Chrisa. Miała teraz chwilę by mu się przyjrzeć... tak, zdecydowanie wypił trochę za dużo, ale co mogło pójść nie tak?

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Powinien się na niej skupić. Na dziewczynie, z którą złapał od razu nić porozumienia i nie zamierzał jej zerwać. Mogła być dla niego nawet Ariadną, tą, która wyprowadzi go z podziemnego labiryntu i pomoże złapać oddech na świeżym powietrzu. Tą jedyną, wybraną przez kapryśny Los, który wreszcie chciał mu pokazać, że życie może być na nowo piękne. Brzmiało to zupełnie jak klisza i banał, ale Haynes jako pisarz wiedział, że w ludzkiej egzystencji nie brakuje takich prostych historii. A przecież nauczył się, że komplikacje zazwyczaj nie przynoszą niczego dobrego. Na własnej skórze (dosłownie) doświadczył tego jak problematyczny może być związek i nie chciał powrotu do owych toksycznych czasów, gdzie rytm jego życia wyznaczały ekstrema, związane z ukrywaniem swojego małżeństwa, potem romansu. Mógł napisać wówczas całą książkę o życiu na krawędzi rozpoznania i zapewne byłby z niej większy bestseller niż z jakiegokolwiek innego dzieła jego autorstwa. Mimo wszystko jednak te czasy miały w sobie coś kuszącego. Nie do końca umiał zidentyfikować, nawet po latach co sprawiało, że i tak pogrążał się coraz głębiej w relację skazaną od początku na zagładę.
Nie było przecież innego wyjścia z romansu niż katastrofa i skrzywdzenie kogoś. Nie powinien jednak do tego wracać mając Alaskę.
I nie wracał. Poprawka, bardzo chciał wierzyć, że do odnowienia kontaktów z Pearl Cambell podchodzi w sposób czysto wyrachowany, bez uczuć i emocji, które niegdyś między nimi krążyły. Po części tak było, bo nawet przy jej chęci nie doprowadziłby do wrzenia między nimi. Ogień fascynacji i namiętności zgasł na dobre i nie widział potrzeby rozpalania go na nowo. Z prostej przyczyny – jego sympatia, pożądanie, miłość kierowały się w stronę nowopoznanej dziewczyny i tego był pewien. Była jego ratunkiem, przyjaciółką i jednocześnie najlepszą kochanką. Dawała mu to, czego ktoś taki jak ta gówniara z piromańskimi zapędami nie mogła dać nigdy i to było dla niego jasne. Tyle, że w tym wszystkim chodziło o prawdę. Ta zaś przegrywałaby z każdą dziewczyną jego życia.
Christopher Haynes musiał dowiedzieć się kto stoi za tym podpaleniem i dlaczego jego egzystencja przez lata stała się tak jałowa. Ktoś musiał za to odpowiedzieć i nie oczekiwał przeprosin, ale przynajmniej przyznania się do winy. Jego obowiązkiem wręcz było osaczenie podejrzanej i wzbudzenie w niej wyrzutów sumienia na tyle, by wreszcie powiedziała prawdę. Ta wydawała mu się brutalna, mało atrakcyjna – w końcu zaatakował go ktoś, kogo wówczas kochał – ale warta poznania za wszelką cenę.
Wydawała się to było jednak słowo- klucz, bo wystarczyło, żeby skojarzył fakty, a wszystko nagle się rozpierdoliło. Dosłownie i właśnie w ten obelżywy i najbardziej wulgarny sposób, bo nim zdołał oskarżyć o coś Pearl to musiał stanąć oko w oko z faktem, że kobieta, do której mimo wszystko miał jakiś śladowy szacunek i która wydawała się osobą, z którą niegdyś chciał układać sobie życie po prostu go spaliła. Nie potrzebował żadnych dowodów, jej zmieszanie na wspomnienie o psie powiedziało mu znacznie więcej niż jakiekolwiek kłamstwo z jej ust i nie mógł nie powiązać faktów, choć były dla niego bolesne. Ba, miał wrażenie, że wtedy, również w Shadow wymiotował z czystego bólu i zaskoczenia. Nie pomogło, mijały dni, a on nadal tutaj przychodził. Już nie po to, by ją spotkać, ale by alkoholem nieco się znieczulić.
Nigdy nie wylewał za kołnierz (doprawdy co za durne powiedzenie!), ale obecnie czuł się jak wielka studnia bez dna, do której nalewał bez końca drinki. Na próżno, nadal miał wrażenie, że jest za trzeźwy, by sobie to wszystko poukładać.
W tym stanie zdecydowanie nie powinien też wypisywać do Alaski, ale nie był pierwszym, którego procenty przekonały, że to niezły pomysł, więc czuł się usprawiedliwiony, gdy wreszcie się pojawiła.
- O, jest. Moja dziewczyna!- i pocałował ją w czoło, tak, by owionął ją zapach naprawdę silnego alkoholu i przeświadczenie, że było gorzej niż myślała. – Może przynajmniej ty mnie nie rzucisz w ogień jak okażę się skurwysynem. To co z tym weselem? – o tak, było zupełnie tragicznie, a to było zaledwie preludium do tego co miało wydarzyć się wkrótce.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Miał niezałatwione sprawy, więc chyba normalnym było, że go ciągnęło w tą otchłań przeszłości. Jak dusza zmarłego, która po śmierci pozostaje związana ze światem żywych, bo nie zamknęła wszystkich doczesnych spraw. Sprawą Chrisa była tajemnica jaka wiązała się z pożarem, z tym, że o mało nie stracił życia. I choć żył, to był kimś innym, z nową twarzą, nowym życiem. Chciał znać prawdę, kolejna normalna rzecz. Po to istnieli detektywi, po to istnieli archeolodzy, antropolodzy i inni ludzie poszukujący prawdy, bez względu jak w odległej przeszłości była, jak głęboko zakopana, czy jak bardzo ukryta. Wielu dało się pochłonąć całkowicie dążeniu do rozwiązania tajemnicy i to często bezpośrednio z nimi niezwiązanej. Tajemnica dręcząca Chrisa była jego częścią tak bardzo, jakby to była część jego ciała. To co się wydarzyło trzy lata temu, zdeterminowało jego życie. I nawet jeśli prawda nic by nie zmieniła, bo magicznie nie odzyskałby swojej twarzy, ani domu, ani kariery czy żony, to jednak nie było w tym nic dziwnego, że chciał ją znać.
Mógł wtajemniczyć Alaskę w swoje plany, może mogłaby pomóc, podejść jakoś Pearl, korzystając z tego, że dziewczyna jej nie znała. Albo chociaż spoglądając świeżym okiem na tą sprawę, mogłaby dostrzec coś, co jemu umykało. Nie zdradził się jednak z tym co go trapi i jak bardzo go to dręczy. Zamiast tego wrócił do zajęcia, które przerwało pojawienie się Alaski. Jak się okazało, tylko tymczasowo.
Zapewne bardziej by się ucieszyła z nazwaniem jej "jego dziewczyną", gdyby był trzeźwy, albo choć minimalnie mniej pijany. Tymczasem otoczył ją ten charakterystyczny zapach, który nie pozostawiał wątpliwości, że Chris nie tylko siedział tu już jakiś czas, ale zapewne nie próżnował w tym czasie. Śmierdział jak gorzelnia... to chyba było właściwe określenie. Trzeba było jednak trochę więcej, by przebić tą wyidealizowaną bańkę jaką wytworzyła w swojej świadomości na Chrisa. Jasne, nie była naiwną nastolatką, wiedziała, że on ma swoje wady i przeszłość którą niechętnie się dzieli, że miał pewnie więcej kobiet niż ona mężczyzn i to pewnie dużo więcej. Ale to jej nie zrażało. Tak jak teraz nie zrażał jej jego stan. Choć wolałaby, żeby przystopował, bo będzie mieć problem z wpakowaniem go do samochodu... w końcu był od niej sporo cięższy, a na dodatek pijani ludzie mieli trochę bardziej płynny stan skupienia niż ludzie trzeźwi, przez co trudniej ich było utrzymać w pionie.
- W życiu, za ładny jesteś. - wypaliła bez zastanowienia, jakby zapominając, że tak nie zawsze wyglądał. Zdarzało jej się zapominać, że miał twarz Josha. Przy Christopherze zdarzało jej się zapomnieć o tym, że Josh istniał. Miała potem wyrzuty sumienia i czuła się jak najgorsza osoba na świecie. Ale to było silniejsze od niej, bo Chris pochłaniał całkowicie jej uwagę. Dlatego teraz palnęła jak głupia, zupełnie nie zastanawiając się nad tym, jak mógłby odebrać jej słowa, zwłaszcza teraz będąc po kilku głębszych. Myślała nawet, że to zabawne, bo dlaczego miałaby go rzucać w ogień, co to w ogóle za absurdalny pomysł. Gdyby wiedziała, że to przez ogień teraz Chris tu siedzi i to w takim stanie. - Zagonili mnie do składania bilecików na stoły. Generalnie cała ta impreza wymyka się chyba spod kontroli, a rodzinka chyba uznała, że jak mnie zagonią do roboty, to nie będę miała dla ciebie czasu. Patrz jak się pomylili. - pogłaskała Chrisa z czułością po policzku. Chciała by wiedział, że jest dla niej ważny, a na pewno ważniejszy niż wesele jej brata. - A ty? Świętujesz coś? - zapytała, ciekawa co nim kierowało, że trafił dziś tu i to w celu upicia się. Bo to musiało być działanie świadome, gdyż jego stan na to wskazywał, że to nie był przypadek.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Doprowadzenie się do takiego stanu nawet w jego wypadku nie było taką oczywistością. Jasne, pił sporo i jego agent powtarzał mu, że jest alkoholikiem, ale daleko mu było do stereotypowego żula, który pił do odcięcia się i był gotowy wiele poświęcić za wódkę. Nie, Haynes zawsze przedstawiał siebie jako wysokofunkcjonującego uzależnionego, co w zasadzie przekładało się jedynie na fakt, że zwyczajnie lubił się napić i robił to za często, zwykle w zaciszu własnego domu. Nikomu przecież nie chciał przynosić wstydu swoim zachowaniem ani też zawracać głowy ludziom, którzy mieli ciekawszy dzień niż wysłuchiwanie zwierzeń człowieka, który załamał się po transplantacji. Dlatego też najczęściej pił w swoim własnym gronie, wręcz do lustra, wychodząc z narcystycznego przekonania, że jeśli ma z kim rozmawiać w takim stanie to niech przynajmniej będzie to człowiek mądry. Dlatego też toczył ze sobą niezrównane dysputy i nigdy, ale to nigdy nie przyszło mu do głowy, by zapraszać na to intelektualne imprezy kogoś z zewnątrz. Nikomu dotąd na tyle nie zaufał, żeby paradować przed nim w swoim najgorszym wydaniu, gdzie język się plącze, a myśli nie nadążają za ciałem. Komunikacja zaś wówczas zamiera jakby nie dało się stworzyć zdania. Nic więc dziwnego, że wolał robić to sam, zostawiając siebie kochankom na czas, gdy będzie odrobinę bardziej przytomny.
Tyle, że Alaska nie była byle dziewczyną na jedną czy kilka nocy, a jego partnerką i choć żadne z nich nie pokusiło się o jakieś sformalizowanie tej etykietki to Chris chętnie ją w myślach nadużywał, czując się bezpiecznie przy wiedzy, że taka kobieta jest jego. Zapewne tylko dlatego nie mógł powstrzymać przemożnej ochoty na rozmowę z nią (dobra, nie chodziło mu wcale o konwersację, choć język również będzie konieczny) i nie kontrolował swoich pijackich odruchów, które polegały na ściągnięciu jej tutaj za wszelką cenę. Może i w perspektywie czasu to rozwiązanie miało okazać się katastrofalne w skutkach, ale jak na razie nie żałował, choć sam powód upijania się przez niego był niewesoły.
Ba, wystarczyło, że Alaska wspomniała o jego urodzie, a nastrój zmienił się w minutę i zbyt mocno odstawił szklankę z whisky, rozlewając ją w połowie.
- Dlatego ze mną jesteś?! Bo wyglądam jak jebany Josh? – to musiało paść i zapewne w innych warunkach wybrzmiałoby to milej i mieli szansę na normalną rozmowę, ale obecnie chyba musiał dowiedzieć się tego w ten szorstki i nieprzyjemny sposób, który jednocześnie wykluczał dla niego rozmowę o bukiecikach, weselu i całym tym ślubnym burdelu, na którym nie dość, że się nie znał to na dodatek przypominał mu jedynie o dwóch rzeczach.
Po pierwsze, był kiedyś żonaty i zaliczył fiasko stulecia zdradzając żonę z małolatą i pozwalając jej się spalić w celu uratowania psa, którego nie miał. A po drugie, ona też szykowała się do ślubu z osobą, której twarz nosił. To wszystko brzmiało jak bardzo nieśmieszny żart i zanim zdążył cokolwiek dodać albo przeprosić dziewczynę, musiał przepić tego suchara dużą porcją whisky i jednocześnie zaśmiać się na jej słowa. Co świętował? Może fakt odkrycia tajemnicy sprzed lat? Może to, że jest tak cudownym mężczyzną, że prędzej czy później kończy jak danie na grillu?
Panna Lockwood mogła sobie sama wybrać scenariusz, a tymczasem on wzruszył ramionami.
- Świętuję to, że znalazłem dziewczynę, która mnie spaliła. Wyobraź sobie, że nie był to nikt obcy! – zakrzyknął.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Z jakiegoś powodu nie powinno się SMSować po pijaku i teraz chyba mieli żywy dowód na to, że to był fatalny pomysł. Alaska z całą swoją naiwnością kontra pijany Chris, który był w trakcie rozwiązywania tajemnic z przeszłości. Ach, gdyby tylko pomyślała, że on to może opacznie zrozumieć. Gdyby ugryzła się w język. Ale na prawdę nie pomyślała i autentycznie zapomniała, że miał twarz Josha. Zbyt łatwo to zapominanie jej przy Chrisie wychodziło, ale to on był temu winny, że pochłaniał całkowicie jej uwagę.
A teraz... Pewnie kiedyś by ten temat wypłynął, ale to był chyba akurat najgorszy możliwy moment. Aż podskoczyła na ten jego wybuch, nie spodziewała się go. Do tej pory Chris był spokojny, czuły... ale ostrzegał ją na początku, że nie jest idealny. Powstrzymała odruch dania mu w twarz za tak drastyczne słowa, choć zdecydowanie na to zasłużył. Nie chciała jednak awantur w Shadow. Odchrząknęła więc i spoważniała.
- Jestem z tobą pomimo tego, że wyglądasz jak Josh. Zresztą nie... nie wyglądasz jak on. Jesteś ledwie podobny. I przy tobie zapominam o jego istnieniu, Chris. I jakbyś był milszy i trzeźwy, to mogłabym ci przedstawić całą listę argumentów dla których chcę z tobą być. - próbowała patrzeć mu w oczy i być twarda. Nawet jej to wychodziło, czasami sama siebie zadziwiała. Choć zabolało, że podniósł głos, że oskarżył ją o bycie z nim tylko ze względu na to, że miał twarz Josha. Jakby była tak płytka. Na prawdę tak myślał? Podobno ludzie po pijaku są szczerzy. Może to właśnie kołatało się w jego podświadomości, może tego się obawiał? Że jest z nim tylko przez Josha. Jebanego Josha... dokładniej rzecz biorąc.
"Dziewczyna, która go spaliła"... czyli pożar nie był wypadkiem? To było podpalenie? Ktoś chciał go zabić? Dziewczyna... jakaś kochanka? Psychofanka? A można by pomyśleć, że takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym życiu.
- Chris... - co miała na to powiedzieć? "Idź na policję!"? Albo coś równie głupiego? Pewnie żeby zgłosić taką sprawę musiałby mieć niezbite dowody. A fakt, że upił się do takiego stanu raczej nie wskazywał na to, by ta sprawa zmierzała w dobrym dla niego kierunku. Nikt obcy... Może ktoś komu ufał, może ktoś ważny dla niego. Czy fakt, że teraz go to tak obeszło, zabolało, świadczył o tym, że ona nadal była ważna? Czy to coś między nimi zmieniało? Zdecydowanie to była rozmowa, którą powinni byli przeprowadzić, ale na trzeźwo, bez takich emocji, bez alkoholu i bez przyglądających się obcych ludzi.
- Możesz mi powiedzieć... wiesz? O wszystkim. Jestem tu. - nie wiedziała, czy właśnie nie pakuje się w jakieś emocjonalne bagno, czy będzie w stanie to przetrwać, czy nie wyjdzie z tego poobijana na duszy i ze złamanym sercem. Ale znów - była gotowa zaryzykować, tak jak z pierwszą randką, jak z pierwszą wspólną nocą... Chris był ryzykiem, ale jaki związek nie był. Chciała mu pomóc, chciała móc coś zrobić, ale co ona mogła?

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Pokazywanie ukochanej prawdziwego oblicza nie mieściło się w standardach randkowania. Był wręcz przekonany, że powinno się przez pierwsze miesiące pokazywać swoje najlepsze cechy i dopiero, gdy już ktoś jest zaangażowany w relację to zrzucić na niego emocjonalną bombę. Zapewne byli ludzie, którzy pragnęli od początku być transparentni, ale podejrzewał, że mieli na sumieniu znacznie mniejszą listę przewinień niż Haynes.
Te jego mogłoby być użyte jako dowód, że trzeba unikać przystojnych i muskularnych brunetów, bo skrywają tak ogromne bagno, że świat takiego nie widział. Tak przynajmniej myślał sobie ledwo kontaktujący Chris, któremu przy okazji przyszło zmierzyć się z potworną zazdrością.
Wiedział, że tak będzie, że prędzej czy później temat Josha wypłynie i stanie się zarzewiem konfliktu między nimi. Do tej pory zgrabnie poruszali się w obrębie żartów bądź wręcz końskich zalotów, unikając tematów okołozwiązkowych. Podejrzewał, że gorszą historię miał on, pełną błędów, grzechów i wypaczeń, ale jednocześnie posiadanie przez Alaskę narzeczonego o jego twarzy wydawało mu się… dziwne. Może nie dopuszczał do siebie wcześniej takiego określenia, bo bał się, że zniszczy to rodzące się między nimi uczucie, ale najwyraźniej alkohol dodał mu niepotrzebnej odwagi i musiał zapytać, nawet jeśli nie chciał znać odpowiedzi na to pytanie. Tak naprawdę zdawał sobie przecież sprawę, że to i tak niewiele zmienia.
Byli razem i tego powinni się uczepić – tej wspólnej teraźniejszości, bez grzebania w przeszłości, która miała to do siebie, że potrafiła zrujnować każdą, nawet najbardziej świetną relację. Najwyraźniej jednak po pijaku o tym zapomniał i postanowił otrzymać odpowiedź na swoje pytanie w najbardziej prostacki i pozbawiony finezji sposób.
- Przepraszam, ale ja nie jest miły. Powinnaś o tym wiedzieć, a nie dokładać mi tych cech, może po Joshu – odburknął, nie był do końca przekonany, że tak jest i dawał temu wyraz w swoich słowach, ale i tak hamował się, bo znacznie gorsze słowa przelatywały przez jego myśli. Postanowił jednak je wyjątkowo pozostawić dla siebie, zwłaszcza że wiedział w którym momencie odniósł klęskę.
Wtedy, gdy w przypływie absolutnie złego humoru zwierzył jej się ze sprawy z podpaleniem. Nie chciał jej mówić całej prawdy, właściwie nie był pewien czy chce wtajemniczyć ją choćby w szczątkową wersję wydarzeń z tamtej nocy, zwłaszcza, że nie był niczego pewien, a wiedział, że ona (tak naprawdę jak wszyscy) pewnie nakazałaby mu to wszystko zostawić i skupić się na dalszym życiu.
Tyle, że nie potrafił. Może chodziło o jego profesję, może o charakter, ale trudno mu było przejść nad tym wypadkiem do porządku dziennego. Dlatego też zalewał robaka w tym barze i nie przejmował się, że ostatnio właśnie tu spotkał swoje urocze nemezis w postaci byłej kochanki.
- Mogę ci powiedzieć? – powtórzył. – Tutaj, teraz? – uściślił i rozejrzał się uważnie. – Nie wiem czy chcę – przyznał. – To nie jest historia, którą powinnaś usłyszeć na… - uniósł dłoń, by policzyć skrupulatnie ich randki, ale przecież nie był w najwyższej formie, więc darował to sobie. – Poza tym mam tylko poszlaki, żadnych dowodów. Tak naprawdę w tym temacie błądzę absolutnie we mgle, choć jestem pewny, że moja wersja wydarzeń jest tą słuszną – westchnął i chyba to bolało go najbardziej.
Nie było odwrotu, naprawdę to ona go spaliła i zrobiła to z zimną krwią, a on mimo wszystko nie potrafił jej znienawidzić przez wzgląd na dawne czasy.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
A może właśnie powinno było się mieścić? Im wcześniej pokażemy drugiej osobie prawdziwą twarz, tym prędzej można się dowiedzieć, czy dana relacja ma przyszłość, bez zmarnowania tygodni czy miesięcy z kimś, kto nie był w stanie nas zaakceptować. Alaska od początku była z Chrisem szczera, choć na pewno jeszcze nie miał okazji przekonać się jak bywa marudna czy zła, czy zmęczona. Na razie mieli tą swoją bańkę fascynacji, chemii i rodzącego się uczucia. Motylki latały wokół nich, jak na zaczarowanej łące prosto z baśni. Uważała... wierzyła, że Chris też jest wobec niej szczery, że nie udaje. Po prostu nie mówili sobie jeszcze wszystkiego, z różnych powodów, część swojego życia zostawiając tylko dla siebie.
Pomyślała, że Chris testuje dziś jej cierpliwość, mniej lub bardziej świadomie. Trafił jednak na przeciwnika, którego trudno było wyprowadzić z równowagi. Lata pracy z klientami, mniej lub bardziej upierdliwymi i problematycznymi, nauczyły ją nie tylko obcowania z osobami pod wpływem, ale też spokoju i cierpliwości. Emocje można było pokazać dopiero na zapleczu, gdy już nikt nie widział. I choć teraz miała ochotę wrzasnąć Chrisowi do ucha, żeby się ogarnął, bo plecie głupoty, to nie pozwoliła by to na nią wpłynęło. Przemawiał przez niego alkohol i być może jakieś irracjonalne uczucia, które nawet była w stanie zrozumieć, bo sama przywoływała w myślach Josha, zestawiając tych dwóch mężczyzn ze sobą. Ale tak było na początku. Chris wiele zmienił, a może nawet zmienił wszystko.
- Dla mnie byłeś miły do tej pory. - poprawiła i nawet ciężko westchnęła, słysząc znów imię zmarłego narzeczonego - Boże, Chris! Josha nie ma, przestał się liczyć. Dla mnie liczysz się tylko ty. Ja ci nie zarzucam, że porównujesz mnie z byłą żoną. - ani dla jednego, ani dla drugiego nie był to pierwszy związek. Mieli jakąś przeszłość, lepszą czy gorszą. Okej... jej były był z nimi w jakimś stopniu, ale on przynajmniej nigdy się nie pojawi w ich drzwiach, nie zadzwoni, nie polubi jej wpisu na Insta. Jego była żona, czy byłe kochanki, dziewczyny czy kogo tam jeszcze miał, wciąż krążyły po tym świecie i były bardziej namacalne. Ale zazdrość o nie w Alasce miała się dopiero pojawić. Teraz tymczasem się pochyliła, by powiedzieć Chrisowi coś do ucha - A skoro chcesz porównania, to w łóżku jesteś dużo... dużo lepszy. - wyprostowała się i sięgnęła po swoją Colę. Miała nadzieję, że to na jakiś czas zamknie temat Josha, a przynajmniej do momentu, aż Chris wytrzeźwieje i będą mogli w spokoju o tym porozmawiać, bez awantury wiszącej w powietrzu.
Tymczasem mężczyzna chyba postawił sobie za punkt humoru, że do awantury doprowadzi, bo zamiast doceniać, że ona przy nim, to odtrącał ją od siebie, stawiał jakiś głupi mur. Pijani ludzie byli trudni, a ona Haynes'a zbyt mało znała, by wiedzieć co go może wyprowadzić z równowagi, a co uspokoić. Krążyła po omacku i zaczynała czuć irytującą bezsilność. Nie lubiła tego uczucia, lubiła panować nad sytuacją chociaż częściowo. Teraz niósł ją nieprzychylny prąd i nie wiedziała, czy za następnym zakrętem woda się uspokoi, czy raczej przemieni w śmiertelnie niebezpieczny wodospad.
- Dobrze. Nie musisz mi mówić. Po prostu wiedz, że możesz. - jak rozmowa z upartym dzieckiem, grunt, żeby nie stracić cierpliwości. Bo co jeśli potem się nie pogodzą? Nie mogła znieść tej myśli, za bardzo jej już zależało, za dużo zdążyła do niego poczuć. Zakochać się w człowieku, którego tak mało się zna... trudna sprawa. Zapewne, gdyby wiedział kim jest tajemnicza ona, jak silne nadal wywołuje uczucia w Chrisie, to tak łatwo by jej nie szło zachowanie spokoju. Choć może nie tak, że by tu wybuchła. Poczekałaby aż będzie sama, aż będzie mogła sobie pozwolić na wypłakanie się w poduszkę i zadanie sobie setek pytać z cyklu "czy warto..."
- Zależy mi na tobie Chris. Bardzo. Ale nie będę cię zmuszać do zwierzeń. Powiesz mi tyle ile chcesz i kiedy będziesz na to gotów. A jeśli zdecydujesz się mnie wtajemniczyć, to postaram się ci pomóc odkryć prawdę, jeśli tego będziesz chciał. - jeśli prawda o podpaleniu miała go wyzwolić z ciężaru przeszłości, to warto było mu pomóc, za wszelką cenę. Nawet nie po to, by skupił się na dalszym życiu, ale by po prostu móc żyć. Tylko tyle i aż tyle.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Wydawać się mogło, że w jakiś pokręcony sposób Christopher usiłuje ją zniechęcić do siebie. Właściwie podejrzewał, że są w nim jakieś skłonności do autodestrukcji, nawet jeśli był człowiekiem jak dotąd obrzydliwie zapatrzonym w siebie i skupionym na hedonistycznej potrzebie zaspokajania własnych potrzeb. Z Alaską jednak było inaczej. To była pierwsza z dziewcząt w jego życiu, która budziła w nim dawno nieużywane sumienie i przez to czuł się czasami przy niej niekomfortowo bądź próbował to wszystko zrujnować. Bał się, był cholernie przerażony faktem, że prędzej czy później zrobi jej krzywdę. Nienaumyślnie, po prostu był tego typu mężczyzną. Może właśnie stąd wynikał fakt, że po pijaku zaczął zachowywać się jak łajdak.
Bo to nie ona miała problem z Joshem i tym, że nosi jego twarz, ale on sam. Prześladowały go sny w których Alaska wybiera oryginalny egzemplarz, a nie kopię, te w których Josh powraca do żywych i żąda zwrotu swoich tkanek. Te koszmary były takie realistyczne, że nawet w jej obecności budził się zlany potem i przekonany, że to była prawda. Wiedział, że on nie żyje, nawet był skłonny zajrzeć na jego nagrobek, by się upewnić, ale logicznie rzecz biorąc… nie musiał. Nosił w końcu jego twarz, więc to był dostateczny dowód jego śmierci i przewagi Haynesa nad nieboszczykiem. Niesamowite jednak, że tak twarde fakty trudno było zaordynować swojej własnej głowie, która podsyłała przez podświadomość najgorsze lęki i traumy.
I sprawiała, że jego świeżo rozpoczęty i udany związek stał nad lekką przepaścią, w którą popychał go zapewne każdy drink z jego strony.
- Moja była żona była beznadziejna – sprecyzował, wzdychając ciężko. Chciał pozostawić temat Josha daleko poza nimi, nawet sięgając po jego nemezis w postaci byłej. I fakt, jej narzeczony może i był martwy, ale to nie ułatwiało sprawy. Wręcz przeciwnie, tak naprawdę został zmuszony do konkurowania z niedoścignionym ideałem. Nieboszczyk nie mógł już przecież niczego spieprzyć, więc w pamięci Alaski miał pozostać z nienaruszoną pamięcią.
Tak przynajmniej myślał, ale gdy dziewczyna pochyliła się nad nim i wyszeptała kilku słów odnośnie doświadczenia łóżkowego zmarłego kochanka, nie mógł się nie uśmiechnąć. Może i to było prostackie i samcze, ale potrzebował mocno takiego porównania i przez chwilę zapomniał o fakcie mierzenia się z pozagrobowym ideałem o wspólnej twarzy. Na tyle, że objął ją ramieniem i pocałował w skroń.
Owszem, był trudny, rzekłby, że nawet cholernie skomplikowany i nieprzyjemny, ale przy tym całym wstawieniu się nie zapominał o tym, że mu na niej zależy i wiedział, że właśnie to uczucie będzie mu towarzyszyć za chwilę, gdy postanowi podzielić się z nią prawdą.
Taką z gatunku niełatwych, bo choć do tej pory dziewczyna nie zrobiła niczego, by pokazać się ze strony oceniającej sędzi to wiedział, że takie wyznania sprzyjają twardej ocenie i zazwyczaj jest ona negatywna. Nie chciał jednak zanadto się usprawiedliwiać bądź kolorować tamtej rzeczywistości, zresztą prawda była taka, że był zbyt pijany, aby to robić, więc miała usłyszeć jego wersję prosto z mostu.
- Kilka lat temu zacząłem być znudzony w małżeństwie. Powiedziałbym, że to kryzys wieku średniego, ale byłem na to za młody – westchnął. – Zwyczajnie czegoś zaczęło mi brakować i przypadkiem poznałem młodziutką dziewczynę. Nie potrzebowaliśmy za wiele – spojrzał na Alaskę znacząco, chciał ominąć fragmenty, które mogły ją zaszokować bądź być dla niej nieprzyjemne. – Nawiązaliśmy romans i naprawdę sądziłem wtedy, że zostawię żonę. Tak się jednak nie stało, a ona… Zrobiłem jej coś okrutnego i postanowiła się zemścić. Jestem w stu procentach pewien, że to właśnie ona podłożyła ogień – pokręcił głową, bo wiedział, że tak naprawdę brzmi to dość niedorzecznie.
Może faktycznie dorabiał filozofię do bardzo nieszczęśliwego wypadku i powinien się wstydzić oskarżeń w stronę dziewczyny? Może to on miał teraz obsesję na jej punkcie, a raczej na punkcie poznania prawdy?
To wszystko było absolutnie niepokojące i nie powinien już, zdecydowanie, więcej pić.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Alaska chyba wiedziała, że choć teraz dążyła do jak najszybszego zakończenia tematu Josha, to jednak czekała ich dłuższa rozmowa na jego temat, na trzeźwo i na spokojne, by już nigdy nie musieli do niego wracać, zwłaszcza jeśli ich relacja miałaby się przerodzić w długoterminowy związek. Musiała być ta sprawa zamknięta raz a dobrze, by jego przestały dręczyć koszmary, a ją wyrzuty sumienia. Teraz jednak najbardziej chciała zakończyć ten temat, bo nie sądziła, by pijany Chris był w stanie przeprowadzić tą rozmowę na spokojnie, zwłaszcza, że zaczął ją od zarzutu wobec Alaski.
Nie skomentowała prawdopodobnej beznadziejności byłej żony Chrisa, ale jak do tej pory nie polubiła zbytnio kobiety, głównie ze względu na przetrzymywanego psa Chrisa. Na szczęście męskie ego było równie łatwo złamać jak i połechtać. Alaska skorzystała z tej wiedzy, choć nie kłamała mówiąc, że Chris był lepszy w łóżku. Po prostu nie było jej planem dzielić się tym faktem z mężczyzną, ale skoro to miało mu poprawić humor, to mogła nagiąć własny plan. I chyba zadziałało nawet lepiej niż się spodziewała, kończąc trudny temat i jednocześnie sprawiając, że Chris się uśmiechnął. Miała tylko nadzieję, że teraz się nie będzie tym chełpił przy byle okazji.
Usiadła, gdy zaczął mówić i nawet była zdziwiona, że jednak się na to zdecydował. Doceniła to, że się przed nią otworzył, że wpuścił ją do swojego świata, choć nie było tam różowo i wesoło. Wydawał jej się teraz niemal trzeźwy, skupiony na opowieści. Może trochę tak to wyglądało, gdy jakiś pijany mężczyzna zwierzał się barmanowi ze swoich problemów? Trudno powiedzieć. Fakt faktem, że Alaska nie przeszkadzała Chrisowi, słuchała i układała sobie w głowie wszystkie kafelki, tworząc dziwną, mroczną mozaikę. Musiała odseparować od siebie dwie ważne informacje - jedną która potencjalnie mogła źle wróżyć dla ich związku, czyli to, że Chris zdradził byłą żonę i był gotów ją zostawić dla młodszej kochanki i drugą, która potencjalnie na ich związek wpływu nie miała, ale która w tym momencie była istotniejsza. Sama Alaska kiedyś powiedziała koleżance ze studiów, po tym jak tamta złapała chłopaka na zdradzie, że kto raz zdradził, nie będzie mieć oporów przed zrobieniem tego ponownie. Tamto jednak dotyczyło jednego związku. Wtedy kiedy Chris zdradził żonę, nie znał Alaski i był można powiedzieć, innym człowiekiem. To nie znaczyło, że teraz zrobiłby to ponownie. Nie zmieniało to jednak faktu, że zasiało się w umyśle Lockwoodówny ziarenko niepewności i zazdrości może. Będzie w wolnej chwili musiała je odnaleźć i wyrwać z umysłu nim zapuści korzenie. Skupiła się więc na podpaleniu. Historia brzmiała jak scenariusz z telenoweli i Alaska była ciekawa, czy była nią inspirowana, a może którąś powieścią Chrisa. Ale nie była niemożliwa, ludzie dziwnie reagowali na bycie zranionym. W końcu piekło nie zna większej furii niż wzgardzona kobieta.
- Nie wyobrażam sobie jak musiałabym być zraniona, żeby zrobić coś takiego. Ale są kobiety, które o mniejszy drobiazg robią wielkie awantury. Więc to pewnie możliwe, że to ona. Było prowadzone jakieś śledztwo w sprawie pożaru? Bo może warto tam pojechać, poszukać śladów. Ktoś kto robi coś takiego po raz pierwszy w życiu, mógł popełnić jakiś błąd. Chociaż pewnie po trzech latach nie ma już czego szukać. - zastanowiła się na głos, wkręcając się w jakąś detektywistyczną misję. Chciała mu pomóc poznać prawdę. - Jeśli ją zraniłeś, to miała motyw. Czy... czy chciałbyś, żeby została ukarana, czy po prostu chcesz wiedzieć co się wydarzyło? - zapytała. Wiedziała, że nie powinna się w to za bardzo wkręcać, że powinna teraz jakoś ostudzić jego emocje i zabrać do domu. Pomyślała jednak, że to nie może zaszkodzić ich relacji, może pomóc, bo on zobaczy, że ma w niej sojusznika. I nie było to udawane, by go do czegoś przekonać, a potem mówić coś zupełnie przeciwnego. Wierzyła, że to faktycznie mogło być podpalenie, zemsta byłej kochanki. Ludzie byli zdolni do wielkich okrucieństw, czynów nieprzewidywalnych i szalonych. Podpalenie wydawało się niczym w porównaniu z niektórymi historiami o jakich można było przeczytać w internecie.
- Mam pomysł. Pojedziemy do ciebie, wyśpisz się i jutro to na spokojnie przeanalizujemy. Możemy nawet pojechać w tamte miejsce. - położyła dłoń na jego dłoni, żeby okazać mu wsparcie. - Co ty na to?

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Chciał, żeby tym razem było inaczej i dlatego był gotowy na szczerość. Przynajmniej taki plan usiłował realizować, choć wiedział, że nie jest w tym dobry. Niektórzy ludzie byli stworzeni do bycia otwartymi księgami, z których można było wyczytać absolutnie wszystko, ale Haynes do nich nie należał. Nie dość, że jego charakter nie był zbyt wylewny to na dodatek w toku wieloletniego doświadczenia nauczył się oszukiwać tak wybornie, że trudno było mu przestać. Chciał, racja, ale miał wrażenie, że przez to pragnienie jedynie narazi ich świeży związek na szwank. Nie zawsze prawda zwyciężała i była piękna. Zwykle to kłamstwo wydawało się bardziej atrakcyjne i był przekonany, że ze swoim talentem do opowiadania historii mógłby jej tak naprawdę postarać się sprzedać wszystko. Nawet, gdyby uruchomił swoje umiejętności czystej manipulacji to mógłby przekonać dziewczynę, że tak naprawdę wszystkiemu winna była ona. Niepotrzebnie tak często mówiła o Joshu. Tak naprawdę był jednak na to zbyt pijany i zanim zdołał się obejrzeć, uśmiechał się przez sugestię łóżkową. Może i nie był jeszcze pogodzony z obecnością byłego narzeczonego w jej życiu, ale tak, połechtała mu ego i sprawiła, że pewne myśli odpłynęły gdzieś daleko, do krainy względnej trzeźwości.
Wówczas, zapewne na kacu powrócą, razem z chęcią opisania tego wszystkiego w najnowszej książce. Alaska jednak nie musiała się martwić – nie takich dzieł pragnęli od niego wydawcy i na takie wypociny nie miał całkowicie zbytu. Jedynym co liczyło się dla nich i co wzbudzało w nim irytację nie z tej ziemi były kryminały ze znajomym detektywem, pisane koniecznie pod batutą czytelników, rozczarowanych już poprzez ostatnie tomy. Z tego też powodu sądził, że będzie pisać do szuflady i w ten sposób poradzi sobie z historią swojego życia.
Wprawdzie nie brakowało w niej zbrodni niemalże doskonałej, ale bez sprawcy cała ta fabuła była niepełna i bardzo irytująca. Przypominało to faktycznie czytanie jakiegoś skomplikowanego i wielowątkowego kryminału w którym na końcu okazuje się, że morderca nie istniał bądź nie został odkryty. Gatunek został zachwiany i przez to pozostał tylko niesmak.
Właściwie tak czuł się Christopher, gdy zetknął się ostatnio z Pearl i dostrzegł, że jest winna, ale nie było sposobu, by jej tę winę udowodnić. Była na to cwana, plus na pewno miała wysoko postawionych przyjaciół, którzy doprowadzili do tego, że wszelkie ślady zostały zatarte. Stała się nieuchwytna i miała już nigdy nie odpowiedzieć za zniszczenie jego życia. Budziło to w nim zarówno głęboki sprzeciw, jak i ulgę, zaś sam fakt występowania tych dwóch przeciwstawnych emocji sprawiał, że czuł się jak w środku emocjonalnego tornada, które miało zanieść go do zupełnie innej krainy, coś jak w Czarnoksiężniku z Oz, ale jak mu zależało na Lockwood to nie mógł pozwolić na to, by stała się jego Dorotką. Za wiele miał do stracenia, zresztą ich wzajemne relacje z Pearl były wciąż popieprzone i czułby się absolutnie niezręcznie, gdyby musiał je zetknąć ze sobą, choćby przelotnie. Podejrzewał, że mimo wszystko kochanka go nieźle zna i mogłaby wystawić mu taką recenzję, że zapewne kobieta nie chciałaby mieć potem z nim wiele wspólnego.
Bał się, cholernie obawiał się tego, że mógłby ją stracić i choć podzielił się z nią wyzwaniem, które nie przechodziło mu łatwo przez usta, pragnął zostawić to tylko dla siebie. Ta sprawa była już tak bardzo skomplikowana, że nawet obecność Alaski i jej prostota opinii nie pomagały i był przekonany, że niestety nie okazałyby się wsparciem w sytuacji z Cambell. Dlatego postanowił zrobić coś absolutnie niewybaczalnego. Skłamać.
- Chciałbym to zostawić za sobą, wiesz? Nie chcę interesować się śledztwem. Zostało ono zamknięte i jeśli ona… nie przyzna się to nie będę jej dręczyć. To już minęło. Mam nowe życie z tobą i nie mogę się doczekać tego wesela z tymi kokardkami – ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez wargi, ale był już naprawdę nieźle wstawiony i podparł łokciami głowę, która nagle stała się ciężka jak z ołowiu. Zwyczajnie upił się, nie działo się nic złego – właśnie tę informację pragnął jej przekazać, a nie tę związaną z podpaleniem.
- I tak, jedźmy do mnie.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Jeśli gdzieś tam była jej wina, to tylko w tym, że zbyt szybko się tak mocno zaangażowała. Być może potrzebowała w swoim życiu kogoś takiego jak Chris, dlatego tak łatwo jej to przyszło. Może chemia między nimi była na prawdę silna, tak silna, że opór nie miał sensu. Ale wiele wskazywało na to, że powinna była być ostrożniejsza. Ale ani nie umiała, ani nie chciała. Złamane serce boli tylko przez jakiś czas, więc czasem warto było zaryzykować. Tym bardziej, że do dziś było cudownie. I dzisiejszy wieczór wcale nie musiał wszystkiego przekreślać. Musieli sobie to wszystko jakoś poukładać. Zadać sobie pytanie co jest ważniejsze i czy najważniejsi są oni razem czy duchy przeszłości.
Skinęła głową, choć w środku migała jej czerwona lampka. Nie trzymało się to kupy. Jeśli chciał to zostawić za sobą, to dlaczego doprowadził się dziś do takiego stanu? Coś jej nie pasowało w tym wszystkim i wyczuwała, że próba zakończenia tematu. Zabolało ją to, że nie chciał jej pomocy, że nie umiał jej zaufać na tyle, by pozwolić jej wejść w ten świat. Nie była głupia, nie łatwo było ją zmanipulować, była twardsza niż wielu myślało. Wiele przeszła i nadal trzymała się na powierzchni. Może chciał ją chronić, może jej nie ufał, może... może... może. Kolejne dane, które trzeba było przeprocesować, a teraz odpuścić. Ale słów się cofnąć nie dało. Chciała się mylić, zbyt wiele sobie dopowiadać, ale czuła przez skórę, że on nie odpuści. Przecież gdyby chciał to zostawić, to czy by próbował poznać prawdę? Nie... nie kłamał, nie zrobiłby jej tego. Nie skłamałby z premedytacją wiedząc, jak ważna jest prawda. Potrzebowała zrobić porządek w swojej głowie, choć jeszcze nie wiedziała jak.
Na temat wesela też nic nie powiedziała, bo w sumie na razie nie było mowy, by Chris z nią poszedł. Trochę obawiała się tego, że przed jej rodziną miałby stanąć ktoś o twarzy Josha. To była kolejna decyzja którą należało podjąć. Za dużo... za dużo na raz. Coś w środku niej chciało uciekać, wsiąść na statek i odpłynąć nawet dziś. Jedyne co ją trzymało na lądzie to Chris.
Uiścili rachunek i zabrali się do samochodu. Na szczęście Haynes był w stanie iść, bo raczej by go nie przytachała do samochodu. Pojechała od razu do jego mieszkania. Dobrze, że dopadła go senność, bo nie miała ochoty na seks z pijanym Chrisem, a dziwnie by się czuła wykręcając się, skoro dopiero co pochwaliła jego umiejętności. Położyła się obok niego, ale nie mogła spać. Gdy ukochany mężczyzna spał głęboko, Alaska dostała maila, który dodatkowo zamącił jej w głowie. Maila z pracy... tej właściwej, nie tej w Lorne. Czy nie chciałaby wrócić szybciej na sezon, że właściciel jachtu pyta konkretnie o nią, proponowano wyższą stawkę. Czas na podjęcie decyzji miała krótki... niecałe dwa tygodnie. Jakby ta wiadomość nie mogła przyjść dzień wcześniej czy później. Przyszła w najgorszym możliwym momencie, kiedy w głowie Alaski było więcej pytań niż odpowiedzi. Los chyba lubi dawać i los lubi zabierać. Najpierw połączył ją z Chrisem, a teraz chyba dawał jej coś do zrozumienia. I nawet nie mogła z nim o tym porozmawiać, bo bała się jego reakcji, zwłaszcza po tym wszystkim co się działo w Shadow.
Spała krótko i niespokojnie. Obudziła się wcześnie, zrobiła kawę, jakieś śniadanie. Nie chciała budzić Chrisa, ale dostała wiadomość z pracy, że musi przyjść wcześniej, bo ktoś się rozchorował. Zmarszczyła brwi, bo z jego perspektywy mogło to wyglądać jakby uciekła. Wzięła z biurka kawałek kartki i napisała "Musiałam iść do pracy. Widzimy się wieczorem" i serduszko. Obok kartki postawiła kubek z kawą, szklankę z wodą, aspirynę i jakieś lekkie śniadanie. Wszystko co mogło się przydać. Lubiła o niego dbać, chciała o niego dbać. Pogłaskała go po włosach i jeszcze szepnęła:
- Uciekam do pracy. Do zobaczenia później.
Nie mogła jednak wiedzieć czy ją usłyszał. Nie mogła też wiedzieć, czy przypadkiem przy budzeniu się, nie potrącił kubka z kawą, tak, że zalała wiadomość. A może ją przeczytał i nie myślał, że uciekła od niego, przez to wszystko co powiedział. Bo to nie było tak. Po prostu los postanowił sobie z nich okrutnie zażartować.

Chris Haynes
/zt
misio
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ