malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
przepraszam za kiepską, chorobową jakość :C

Byli ludzie dla których Shadow było krainą rozpusty, dziewiątym kręgiem piekła jak u Dantego, tyle, że zamiast Lucyfera na samym dnie tego dusznego lokalu, gdzieś w prywatnym gabinecie zasiadał sam Nathaniel. Plotki o tym miejscu rozprzestrzeniały się tak prędko jak zaraza i przez lata legenda tego przybytku stała się zbiorem historii wręcz mitycznych, bo przecież niemożliwym było, by w tak podrzędnym klubiku o nędznej reputacji działo się tak wiele. A może inaczej, wszyscy wiedzieli, że oprócz tego lokalu na powierzchni, gdzie gra najlepsza muzyka (wygrywana jej palcami) znajduje się coś jeszcze, ale wstęp do tej strefy dla vip-ów mieli nieliczni. I Julia Crane jak przystało na dziewczynę, która dba jedynie o sobie, znajdowała się daleko poza strefą tamtej działalności lokalu w którym przyszło jej pracować przez tyle lat. Oczywiście nie była ślepa i głucha na pewne oczywiste sygnały, ale dla swojej wygody wolała przymykać oczy w odpowiednich momentach. Łudziła się, że tak będzie zawsze, a jej znajomość z szefem będzie neutralna. Tyle, że tamtego dnia wszystko się spieprzyło i nagle poczuła się jak kiczowata postać, która zostaje wklejona w zupełnie inny, wrogi jej świat.
Wystarczyła jedna kula, a miejsce, które dotąd kojarzyło się jej z domem (bo przecież jako dwudziestolatka tu znalazła schronienie) stało się nagle zapowiedzią jej rychłej zagłady. Nie hiperbolizowała, może i starała się uważać tę strzelaninę za wypadek w miejscu pracy (jak to ładnie i eufemistycznie brzmiało w jej myślach), ale instynkt jej podpowiadał, że to nie był żadna przypadkowa akcja, ale długotrwałe działanie jej szefa. Który fakt, był kawałem sukinsyna bez serca, jedną z osób, która bardzo na luzie rozprawiała o zabiciu każdego, kto jej zagrozi, ale chronił ją i to sprawiało, że wierzyła, że nic złego ją nie spotka. Przez lata przecież nie działo się nic złego, a Julia uciekała od odpowiedzialności, nie mieszając się w ciemne sprawki Shadow. Mogła palić z nim papierosy, kłócić się o sztukę, filtrować, ale była bezpieczna.
Do czasu, a ten okazał się być zgubny, bo była w dziewiątym tygodniu ciąży i to chyba wyzwalało w niej poczucie absolutnej niesprawiedliwości i chęci odegrania się na nim. Nie przejmowała się, że zachowuje się nieco jak gówniara, bo przecież i tak postępowała fair. Nie zgłosiła ani swojej napaści ani strzelaniny na policję, a i tak czuła, że ponosi największe konsekwencje tych zajść. Dlatego, gdy wreszcie skończyła set i wylądowała przy barze (niestety już tylko po wodę) i dostrzegła, że barman gdzieś zniknął, sama ulokowała się za kontuarem i zaczęła nalewać sobie tonik.
Nie dbała o to, że ochroniarz nie spuszczał z niej wzroku, a ona sama wyglądała jak gość, a nie pracownik – ubrana, wprawdzie cała w tatuażach, ale wśród roznegliżowanych panienek rzucała się w oczy swoją zwyczajną, białą koszulą i wzrokiem zdradzającym, że daleko jej od zagubionych dziewczynek, które ktoś zwabił specjalnie do tego klubu.
- To co pijesz? – zwróciła się do mężczyzny naprzeciwko siebie, modląc się, by Jasper nie wrócił, bo przy jej obecnym nastroju mogła mu rozbić butelkę na głowie za samo zwrócenie jej uwagi. Odetchnęła głęboko i posłała starszemu klientowi szeroki uśmiech, który miał sugerować, że jest profesjonalistką w swoim fachu, zresztą nalewanie alkoholu nie mogło być takie trudne, prawda?
A Crane bardzo chciała się zabawić, nawet jeśli za chwilę jakiś goryl miał donieść górze o jej poczynaniach. Zawsze była gotowa wyjąć swój immunitet w postaci ciąży, choć ta jeszcze nawet nie była widoczna. – Mamy promocję dla nowych klientów. Drink na powitanie, tylko nie każ mi robić czegoś skomplikowanego, bo jeszcze się uczę!

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W swoim prawie pięćdziesięcioletnim życiu Aiden sporo już widział w życiu, można powiedzieć, że z niejednego pieca chleb jadł. Nie jest mu obce życie na wysokim poziomie, spotkał ludzi, którzy gotowi byli oddać życie na wiarę w ostateczne zwycięstwo dobra nad złe, ale zdawał sobie sprawę też z tego, że miewał klientów, którzy delikatnie mówiąc, należeli do australijskiego półświatka. Nigdy nie stanowiło to dla niego problemu, pieniądz to pieniądz i dopóki zarabia na swojej uczciwej pracy, to nie interesuje go czy klient płaci pieniędzmi, które sam zarobił na lewych interesach czy to ubezpieczenie w jakimś stopniu pokrywa leczenie weteranów wojennych. Jego ścieżka na kilkanaście godzin krzyżowała się ze ścieżką pacjenta na sali operacyjnej, nigdy nie dorabiał sobie do tego jakiejś własnej ideologii, a potem wracał do domu, do własnego życia i kolejnego dnia podejmował nowe wyzwania zawodowe. Taki styl życia pozwolił mu na dłuższą przerwę od wykonywania pracy zawodowej, kupno domu w niewielkiej mieścinie i zajęcie się wypasaniem owiec, a to wszystko jeszcze przed ukończeniem pięćdziesiątego roku życia, czyli w momencie życia, w którym może tak naprawdę wszystko. A jeśli narazi się tym na gadanie ludzi, to zdobyte doświadczenie życiowe, pozwoli mu nie brać nieprzychylnych komentarzy do siebie.
Młody Thompson przejmował się każdym krytycznym komentarzem pod swoim adresem. Tradycje rodzinne i duża ambicja, częstokroć nie pozwalały mu racjonalnie podejść do negatywnych ocen. Mielił więc to w sobie całymi dniami, a pewność siebie i świadomość własnej wartości przyszły do niego z wiekiem. Może momentami zbyt mocno wchodziło mu to w krew, dlatego wśród nowo poznanych ludzi niejednokrotnie uchodził za wywyższającego się snoba.
No cóż, trwająca ledwo kilka miesięcy praca ze zwierzętami sprawiła, że powoli schodzi już na ziemię, choć pewnych, wyrobionych przez kilkanaście lat nawyków, nie tak łatwo jest się pozbyć. Na przykład zamiłowanie do dobrej jakości jedzenia i alkoholu, to rzeczy, których tutaj naprawdę mu nie brakowało. Jeśli chodzi o jedzenie, to produkty tutaj są nawet lepsze niż w metropolii, pozostaje tylko nauczyć się gotować, albo znaleźć gosposię, która by to potrafiła. Za to alkohol, to już bardziej skomplikowana kwestia, gdzie by nie poszedł w okolicy, to mieli w ofercie tylko mocno spopularyzowane rodzaje, które nie były wcale tak dobrej jakości. To znaczy, jeśli stosować się do zasady, że alkohol nie ma smakować, tylko sponiewierać, to była może i całkiem ekonomiczna opcja, ale Aiden już od jakichś dwudziestu lat nie był jej wyznawcą, więc szukał lokalnie czegoś lepszej jakości.
Właśnie dlatego w końcu jego celem stał się miejscowy klub nocny, o niezbyt oryginalnej nazwie Shadow. Nie oceniajmy jednak książki po okładce. Poza tym, gdzie jak gdzie, ale do takiego miejsca najprędzej przyszliby miejscowi mafiozi, którzy lubią pokazać, że na mogą pozwolić sobie nawet na produkty z półki premium.
Nie pozwał jeszcze w Lorne Bay zbyt wielu ludzi, a Ci, z którymi się zadawał, jakoś nie pasowali mu do tego miejsca, więc do klubu wybrał się sam. W Internecie wyczytał, że nie nie wpuszczają klientów w trampkach i koszulkach polo, więc założył dobrze wyprasowaną koszulę, czarne spodnie i drogi zegarek. Tak właśnie zjawił się w Shadow, klubie wyglądem nieodbiegającym od normy tego typu miejsc. Lokal pozbawiony był naturalnego światła, które zastąpiło dużo wielkobarwnych lamp, długi bar z jednej strony, parę podestów dla tancerek rozlokowanych w różnych miejscach. Dziewczyny nie zachowywały się też jakoś przesadnie wulgarnie, więc nie było czym się oburzać.
Jako najodpowiedniejsze miejsce dla siebie, Aiden wybrał jednak bar, w końcu nie przyszedł tutaj, żeby się zabawić z przypadkową dziewczyną, tylko odprężyć przy paru drinkach. Chwilę zajęło, zanim w ogóle barman dał o sobie znak, ale w końcu zwróciła się do niego kobieta — barmanka, bo niby czemu miałby uważać, że to ktoś inny.
- Coś z wyżej półki. Jeśli macie dobrą szkocką albo gin, to nawet jeśli nie są schłodzone, wystarczy mi jeszcze tylko trochę lodu i już będziesz miała zadowolonego klienta. - skwitował pytanie szatynki. Jego zamówienie było na tyle proste, że nawet jeśli kobieta wykonuje swoją pracę dopiero pierwszy dzień, to praktycznie nie ma szans, żeby coś tutaj poszło nie tak. - Niezły chwyt marketingowy tak swoją drogą. - dodał po chwili, dla podtrzymania rozmowy. Prawdę mówiąc, jeśli przychodzi się większą ekipą, to taki pierwszy gratisowy drink i tak zwróci im się z nawiązką.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Nie lubiła wspominać o swoich doświadczeniach, choć niegdyś nawet dochodziło do tego, że przestawiała się samym imieniem. Bała się, że ktokolwiek skojarzy jej nazwisko z rodziną – z tymi bogatymi snobami, którzy poprzez surowce naturalne stali się krezusami i stać ich było na najlepsze szkoły dla siebie i zapewnienie im starannego wykształcenia. Z ulgą jednak odkryła, że nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi na zbieżność danych osobowych. Tak naprawdę mało kto interesował się historią najbogatszych ludzi, poza tym zapewne szukałby ich członków w innych miejscach niż podła mieścina. Przed laty osiadając w tych okolicach wybrała całkiem dobrze i dla wielu była anonimowa. Właściwie taka chciała być, choć czasami zaczynała zdawać sobie sprawę, że przez to jej brat nigdy jej nie odnajdzie. Wcześniej sądziła, że nie robi jej to różnicy i skoro nie zdecydował się na kontakt z nią, gdy wystawiała swoje obrazoburcze malowidła w Melbourne to myśli jak rodzice, ale obecnie zwyczajnie czuła się samotnie. Najwyraźniej ciąża miała to do siebie, że łagodziła pewne konflikty i nakazywała szukać drogi porozumienia. Być może chodziło również o czas, jaki upłynął od ostatnich wydarzeń. W pamięci Julii zacierał się akt bestialskiego gwałtu i pozostawała czysta nostalgia, która sugerowała, że niegdyś poszuka kontaktu. Na razie zaś nieco jak dziecko we mgle szukała jakiegoś substytutu i często odnajdywała go w ojcowskich figurach.
Nie chodziło nawet o to, że mężczyzna musiał być wyraźnie starszy od niej. Przez lata nauczyła się traktować Nathaniela jako swojego opiekuna, choć różnica między nimi wynosiła kilka lat. Zaś obecnie zaczepiając przy barze mężczyznę statecznego poszukiwała czegoś w rodzaju utraconego przed laty kontaktu. Wiedziała, że brzmi to żałośnie i zapewne nawet łamana kołem nie przyznałaby się do tego mechanizmu, ale była świadoma jego występowania.
Przynajmniej tak powtarzał jej terapeuta do którego zdarzało się jej chodzić w przeszłości. Na krótko, bo sprzedawał uniwersalne i bardzo błędne rozwiązania, które zakładały zazwyczaj zmianę miejsca pracy bądź miejsca do życia.
Próbowała, przemierzyła w przeszłości praktycznie całą Europę w poszukiwaniu terytorium na którym przestanie myśleć o przeszłości. Musiała przyznać, że to były zawsze nieudane wycieczki i choć nie znała mężczyzny stojącego przed nią to była wręcz pewna, że i on próbował przed czymś uciekać. Tak zawsze było – nieznajomy zjawiał się właśnie tutaj, by poszukać szczęścia w dobrych okolicznościach natury. Zapewne tak jak przed laty Julia stwierdził, że nie będzie miał czasu na rozmyślania nad sensem swojego życia, gdy będzie walczył z siłami natury. Takimi w którym praktycznie każde zwierzę usiłuje cię zjeść bądź sprowadzić na ciebie śpiączkę.
Crane mogła z rozbawieniem przyznać, że patrząc na to miasteczko pod takim kątem to nawet mafijny klub nie był taki najgorszy. Ba, Nate mógł pełnić rolę dobrego wujka i filantropa, bo przecież zapewniał pracę i dbał o swoje dziewczyny. Troska ta jednak przeplatała się z pewnymi despotycznymi ruchami z jego strony jak kontrola czy wplątywanie ich w swoje porachunkami i właśnie przez takie ekstra dodatki Julia postanowiła podzielić się jego ulubioną whisky z kimś nie dość, że obcym, to na dodatek przypominającym jej ulubionego wujka. Na ojca bowiem Aiden był jednak stanowczy za młody.
- Wiesz, whisky nie powinno się pić z lodem, bo mieszasz tak naprawdę wody z jej smakiem. Mam schłodzone kamienie, powinny być lepsze – uśmiechnęła się do niego. Nie szarżowała swoją wiedzą, po prostu niejedną butelkę miała na swoim koncie, a obecnie zwyczajnie chciała mu zapewnić jak najlepsze, smakowe doznania. – Skoro ma być szkocka to polecam Lagavulin, szesnastolatka prosto z Port Ellen – wskazała na półkę. – Chyba, że mnie rozczarujesz i poprosisz o The Macallana, bo taką pił James Bond – zaśmiała się cicho, póki była zajęta z klientem to nie było szans, że ochrona ją wyprosi albo kto inny wykręci jej ręce i zabierze z nich alkohol, dlatego też improwizowała jak tylko mogła.
Na razie chyba wychodziło jej całkiem nieźle.
- Shadow chyba nie pragnie nowych klientów. Mamy niezłą reputację – odpowiedziała i sama nalała sobie wody, by wznieść z nim toast. Jeszcze dwa miesiące pozwoliłaby sobie na szampana za kilkaset dolarów za butelkę, ale obecnie mogła już tylko podziwiać alkohole na półce. Pieprzona ciąża. – Co tu robisz? Jesteś nowym inwestorem, robisz sobie zawodowy urlop? – zgadywała, zupełnie jakby miało to znaczenie. Przecież mógł ją po prostu okłamać, bo przecież znajdowali się w takim miejscu, gdzie lepiej było nie zdradzać swoich sekretów.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
To nie jest tak, że nasz status materialny albo pochodzenie, wypisane są na naszym czole czcionką tak dużą, że każdy ze sporej odległości jest to w stanie odczytać. Prawda jest taka, że tylko krąg osób, w którym się odtaczasz, jest w stanie stwierdzić, tak, ten jest potomkiem właścicieli złóż ropy, a tamtego rodzina zaplątana jest w australijski półświatek. I gdy do tego kręgu dostanie się ktoś o wątpliwej reputacji, to jedynie on będzie w stanie poprosić o dużą pożyczkę albo oczekiwać jakiejś tam protekcji.
Aiden nie sądził nawet, że jego sąsiedzi wiedzą czym mężczyzna zajmował się przed przyjazdem do Lorne Bay. To znaczy, pewnie kilka osób plotkowało, ale plotki zwykle mają to do siebie, że stoją bardzo daleko od prawdy, więc nawet jeśli gdzieś tam padło, że jest lekarzem, to nikt nie może mieć pojęcia, że jego rodzina ma wielopokoleniowe tradycje w medycynie, a niektórzy jej członkowie mogli przeprowadzać pionierskie operacje. Thompson wątpił, że ktoś mógłby zainteresować się jego osobą tak bardzo, że poświęciłby czas na wyszukaniu jego nazwiska w wyszukiwarce internetowej. Patrząc jednak z drugiej strony, to brunet przez czterdzieści pięć lat swojego życia, funkcjonował w dużej metropolii, w której dużo łatwiej zachować anonimowość, bo ludzie są tak bardzo zagonieni za karierą i pieniędzmi, że nie interesuje ich nawet, kto mieszka po drugiej stronie klatki bloku, w którym i oni wynajmują czy kupili apartament. W Lorne Bay da się wyczuć inne, znacznie wolniejsze tempo życia, ale co się z tym wiąże, tego Aiden jeszcze nie zdążył zaobserwować. Dużo bardziej zajmuje go obserwowanie codziennego życia owiec i zabawy z psem. Prawdę mówiąc, to pomijając swoją byłą żonę, trochę za której sprawą zjawił się w miasteczku, jej syna i rodzoną córkę, która z dnia na dzień zwaliła mu się na głowę, to nie nawiązał jeszcze tutaj żadnych trwalszych relacji. I to nie jest dla niego w żaden sposób niekomfortowe. Może dlatego, że w Brisbane wcale nie miał tabunu bliskich znajomych. Lubił przebywać w towarzystwie, ale w większości przypadków były to powierzchowne relacje. Z tego powodu, gdyby teraz nagle wszystkie sąsiadki zaczęły do niego przychodzić z powitalnym ciastem, a sąsiedzi zapraszać na alkohol własnej roboty, to trudno byłoby mu wyjść poza tę powierzchowność.
No i może to jest prawda, może tak nagły przyjazd do małej mieściny, choć wcześniej przez lata nie chciał nawet o tym słyszeć, jest spowodowany chęcią ucieczki od czegoś. Od nieudanego życia prywatnego. Od nie do końca poukładanych relacji z dorosłymi już dziećmi, albo od sztucznego świata, w którym z racji obranej specjalizacji, siłą rzeczy musiał się obracać. Nie pomyślał jeszcze o tym w ten sposób i chyba faktycznie niepokorne owce i inne dzikie zwierzęta, sprawiają, że nawet jeśli zaczyna już analizować swoje życie, to nagle dzieje się coś takiego, że musi porzucić myśli i skupić się na działaniu.
Dziś jednak miał nadzieję, że nic się nie stanie pod jego nieobecność i w końcu wylądował w Shadow — lokalu, który był dla niego ostatnią deską nadziei, by nie być tak do końca odciętym od wygodnego życia.
- Wiem. - lekko skinął głową. - Jednak po moich dotychczasowych doświadczeniach z lokalnymi drink barami, nie oczekuję już zbyt wiele. - wyznał szczerze. Mimo że mógł nie zabrzmieć zbyt uprzejmie, to przez jego hodowany od kilku miesięcy zarost, był dostrzegalny niewielki uśmiech.
- Nie mam syndromu Bonda. Poproszę Lagavulin na kamieniach... no, chyba że to były tylko przechwałki. - odbił, poniekąd nawiązując do drobnej uszczypliwości ze strony nowo poznanej barmanki. Aiden nie jest człowiekiem, który ze spuszczoną głową będzie wysłuchiwał uszczypliwości, bez jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Tym bardziej mogę czuć się wyjątkowy. Choć z wdzięcznością poczekam jeszcze, aż zobaczę drinka, a na koniec rachunek. - stwierdził. Faktycznie, miejsce nie wyglądało na takie, w którym pojawiają się studenci, którzy w trakcie jednej nocy, odwiedzają kilka miejscówek, a na koniec i tak idą do monopolowego po parę browarów. Z punktu widzenia Aidena, to był spory atut, ale jego wiedza na temat tego miejsca, ograniczała się tylko do tego, co właściciele zamieszczali o sobie w Internecie.
- Na razie to drugie, a potem zobaczymy. - powiedział. Nie nastawiał się tutaj na nic, może faktycznie za jakiś czas będzie tak, że zacznie skupować miejscowe ziemie albo rozkręcać biznes w przystani. Teraz po prostu korzysta z życia, póki jeszcze może to robić właściwie bez żadnych ograniczeń.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Tęskniła za swoim tempem życia, które było przeciwieństwem jakiejkolwiek małomiasteczkowej sielanki. Pamiętała, że zawsze jej największą obawą był fakt, że utknie gdzieś w pięknym domu jako jeden z mało interesujących bibelotów. W środowisku, w jakim dorastała, wiele było historii trophy wife i była przekonana, że i jej matka należała do tego grona. Nikt o tym głośno nie mówił, zresztą nie była przecież całkiem uwięziona w pałacu ze złotymi klamkami, ale kariera muzyczna, jaką zarzuciła na czas wychowania dziecka była tylko akceptowalną wymówką. Większość mężczyzn dobierało partnerki tak, by ładnie wyglądały, miały niegroźne zainteresowania i broń Boże, nie posiadały własnego zdania.
Może i trochę hiperbolizowała – w końcu była tylko nastolatką dla której wszystko było na nie – ale przysięgała sobie, że nigdy nie da się zamknąć w takim schemacie. Przez lata jej się to całkiem udawało. Nikt nie śmiał przejąć kontroli nad dziewczyną w skórze, która odpalała papierosa za papierosem i angażowała kolejnych kochanków do swoich aktów, a rano po prostu kazała im spieprzać. Sprzeciwiała się zawzięcie ludziom pewnym, że kobiety w taki sposób się wykorzystuje. Uważała, że to ona rozgrywała ich jak tylko chciała i że pokazywała środkowy palec patriarchatowi , który nadal był obecny mimo całego dwudziestego pierwszego wieku.
Dlatego teraz czuła się nieswojo. Po pierwsze, przez ostatnie wydarzenia w Shadow zdała sobie sprawę, że mimo wszystko pozwoliła jednemu mężczyźnie sprawować nad sobą rządy. W końcu trafiła tutaj, by odpracować wdzięczność jaką miała do Nathaniela za prochy, które jej początkowo dostarczał. Na dodatek może i czuła się niezależna, ale szef otaczał ją czymś w rodzaju niewidzialnej opieki (dla niego) i też kontroli (tak ona by to nazwała), próbując trzymać ją jak najdalej od wszystkiego co kryminalne. Okazywało się więc, że uciekając przed zobowiązaniami tradycyjnej żony wpadła pod rynnę bycia pracownicą kogoś despotycznego i nienawidzącego sprzeciwu. Krew się w niej burzyła na myśl, że dała się tak ograć i przez lata była mu lojalna – ze strachu, z wdzięczności i z poczucia, że włos nie spadnie jej tutaj z głowy. Co gorsza, nawet jeśli była wściekła to nie mogła posiłkować się ani alkoholem, który rozbujałby jej zmysły i doprowadził do straty kontroli ani tym bardziej papierosami, a nikotyna przecież zawsze dawała radę w ekstremalnych sytuacjach, prosto z jej życia. Była więc trzeźwa, wkurzona tak bardzo, że niebawem miała zacząć wypuszczać parę z ust jak ten smok i na dodatek w ciąży.
Właśnie to teraz uwierało ją najbardziej, bo zupełnie nie wyobrażała sobie bycia niezależną, zagadującą do mężczyzn w barze dziewczyną, która ma dziecko. Musiała zmienić swoje życie i choć wiedziała, że najwyższa pora i że z Hyde’em wreszcie to wszystko poukładają to jej buntownicza natura stawała przed nią okoniem i podszeptywała, że jeszcze ma chwilę, by się zabawić. Wyjątkowo niewinnie, jeśli chodzi o nią, ale przecież lepsze to niż siedzenie w domu i oczekiwanie potomka. Właściwie już czuła mdłości na samą myśl o tak biernym spędzaniu wolnego czasu, z dala od konsoli, od yamahy i sztalug, bo oczywiście, że organizm nie tolerował jej farb. Nie mogło być gorzej.
- Gdzie były te lokalne drink bary? – zapytała z zainteresowaniem, wyjmując spod lady kamienie i alkohol, zarezerwowany dla kogoś o znacznie wyższym szczeblu, ale nieznajomy miał ładne oczy, więc wszystko zostanie wybaczone. Zaśmiała się na jego przytyk. – Miarą dobrego barmana jest chwalenie się przed podaniem szklanki – nalała wprawnie whisky i podała mu. – Potem ty upijasz się i zdradzasz mi historię swojego życia – podsunęła – a ja udaję, że to bardzo interesujące, choć tutaj mało co jest w stanie mnie zaskoczyć – przyznała i po chwili zawahania wyciągnęła do niego szczupłą dłoń. – Julia. Uznajmy, że ta boska whisky to na mój rachunek, a ten mam tutaj zawsze otwarty – zawyrokowała z uśmiechem. Do czasu, gdy ją stąd nie wyrzucą, ale nie zamierzała uprzedzać faktów, Nathaniel, zresztą, nigdy nie zrobiłby krzywdy ciężarnej.
Przynajmniej tak się łudziła.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Są środowiska, w których taki schemat jest szczególnie widoczny. Trochę na zasadzie sprzeczności, dzieje się tak w świecie medialnym, a już przede wszystkim, związanym z polityką, a z drugiej strony w półświatku. W obu tych przypadkach pozycja żony u boku swojego męża jest sprowadzana do samochodu czy garderoby. Chodzi głównie o to, by pochwalić się przed innymi. W przypadku rodziców Aidena mogło działać to podobnie, choć na znacznie niższym szczeblu, bo nawet najpopularniejszy lekarz w kraju, nie może równać się z przewodniczącym partii politycznej. Czy mimo wszystko zdarzały się momenty, w których byli szczęśliwi? Wydaje się, że tak. Z drugiej strony ta gra pozorów na pewnym etapie, nieco za bardzo weszła im w krew. Thompson na nieszczęście, a może i szczęście, zaliczył wpadkę na końcowym etapie studiów, więc obyło się bez tego całego szukania dla niego kobiety z wyższych sfer. Jednocześnie dla jego rodziców, nie był to wcale taki koniec świata, bo matką jego dzieci, jest kobieta, która również pochodzi w tego samego środowiska. Wszystko skończyło się na ślubie i weselu dla znajomych rodziców z obu stron, a dla Aidena i jego pierwszej żony, rozwodem po kilku latach. Jeśli doszukiwać się jakichkolwiek plusów z tych wszystkich doświadczeń Thomsona, to przynajmniej będąc dziś w podobnej sytuacji co jego rodzice, gdy wchodził w dorosłość, nie nakłada na swoje dziecko presji, którą on wówczas odczuwał. Pewnie i tak coś robi źle, bo córka woli wynajmować mieszkanie z kilkoma innymi młodymi ludźmi, niż mieszkać z nim, w całkiem dużym domu. No ale co to byłby za rodzic, który rozumiałby każdą decyzję swojego dziecka. Nawet jeśli Aiden uważał się za dość postępowego człowieka, akceptującego naturalne pokoleniowe zmiany, to jednak dzielą go z obecnymi studentami przeszło dwie dekady nabytych życiowych doświadczeń. Na pewne tematy nie jest w stanie patrzeć tak idealistycznie i z każdym rokiem coraz wyraźniej dostrzegając wyrachowanie innych ludzi. Jak to mówią, jest już w tym roku, że do czytania z bliska potrzebuje już okularów, za to idiotów dostrzega z kilometra.
W barmance nie dostrzegał niczego podejrzanego. Nie od dziś wiadomo, że pracownicy takich miejsc popijają sobie pod ladą, więc ewentualne dziwne zachowania kobiety, mógł zrzucić na wypity przez nią alkohol, a może i inne środki. Bo przecież nie wie, jak wyglądał jej wieczór, zanim ich ścieżki się skrzyżowały. Nie miała przecież wypisane na czole, że jest w ciąży, a wbrew wiejskim zabobonom, po oczach tego nie można wyczytać.
- Właściwie wszystkie przy plaży. - powiedział bez ogródek. A niech kobieta wie, że konkurencja nie oferuje usług na najwyższym poziomie. Z drugiej strony, to też nie do końca konkurencja. Na pierwszy rzut oka można dostrzec, że Shadow celuje w nieco inny target, niż studenci i surferzy podróżujący wzdłuż wybrzeża, w poszukiwaniu najlepszych fal. - Naturalnie. Nikt normalny nie krytykowałby swojego produktu przed ewentualną sprzedażą. - skinął głową i potem kiedy otrzymał drinka, zrobił to po raz kolejny, tym razem w geście podziękowania.
- Aiden. W takim razie lepiej nie mogłem trafić. - pewnie uścisnął dłoń kobiety, trochę na taki biznesowy sposób. W jego poprzednim życiu uścisk dłoni mówił o człowieku bardzo dużo, szczególnie jeśli chce się z danym człowiekiem prowadzić interesy. Lat przyzwyczajeń, nie da się wyłączyć jak na pstryknięcie palców.
- Moja historia nie ma na celu zaskakiwać kogokolwiek, no, chyba że kogoś interesują operacje plastyczne celebrytów. - wyznał. Można powiedzieć, że tym samym uchylił rąbka tajemnicy, na temat tego, czym między innymi zajmował się w swoim zawodowym życiu.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wiedziała, że są kobiety, które realizują się jako szczęśliwe żony i matki. Miała okres w swoim życiu – na krótko po ślubie – że była przekonana do zasadności tego powołania. Właściwie obecnie była przekonana, że została odurzona wizją sielanki, która nigdy nie miała prawa się spełnić. Po pierwsze, jej mąż oglądał się głównie za jej byłym, a po drugie, żadna euforyczna mężatka nie idzie do nocnego klubu. Nie, gdy wie co tu się wyprawia za zamkniętymi drzwiami i kim jest jej szef. Poza tym żadna świeżo upieczona małżonka nie zdradza swojego męża z konfidentem z policji i nie jest zmuszona do szantażu z jego strony. To wszystko sprawiało, że Julia nie miała możliwości realizować się w małżeństwie.
I to wszystko doprowadziło do tego, że lała najdroższe whisky i czekała aż zostanie wezwana na dywanik swojego szefa i będzie musiała nareszcie przestać pyskować. Mimo pozornego spokoju, jaki obecnie odczuwała (głównie ze względu na ciążę), ta kwestia wydawała się nie do osiągnięcia. Temperament miała iście piekielny i nawet jeśli miała za zapłacić, to postanowiła, że nie ugnie się ani trochę. Nie, gdy nadal czuła się poirytowana faktem, że jest spychana na boczny tor, tylko ze względu na pieprzoną ciążę, która przecież nie była jej winą.
Już i tak wiedziała, że za kilka miesięcy stanie się swoim najgorszym koszmarem i była przerażona rolą matki, a na dodatek życie bez papierosów wydawało się jej czystą męczarnią. Za to konwersacje z interesującymi i porywająco brzydkimi (jak Aiden) ludźmi były przyjemnością. Może powinna zmienić zawód i nie chować się już za konsolą, sztalugą bądź aparatem?
- Nie wydajesz się typem surfera – zgodziła się z nim, bo im dłużej się w niego wpatrywała – a robiła to, bo chciała dostrzec w nim coś więcej, coś innego niż sam o sobie planował powiedzieć – więc zdecydowanie odpada bar na plaży. Chyba, że kochasz się w gorących osiemnastkach. Tu raczej takie nie wpadają, bo zostają na dłużej – skierowała głowę w kierunku dziewcząt na rurkach. Młodziutkie, często głupiutkie i przekonane, że coś ugrają. Najwyraźniej jednak wpadały w tylko w rozgrywki z Nathanielem, a te zawsze kończyły się tragicznie. Przyciągały jednak uwagę, która dla Julii była dość abstrakcyjna. Zapewne dlatego, że nigdy nie była pięknością. Jej uroda była raczej tą dla koneserów, ale nie zdecydowała się na żadne poprawki. Może dlatego zaśmiała się na jego słowa.
- Proszę, proszę… Pan chirurg. Możliwe, że kiedyś widziałam twoją pracę. Dawniej często pozowały mi nagie modelki i niektóre miały naprawdę piękne piersi, więc gratulacje – uśmiechnęła się, do jej braku pruderyjności trzeba było przywyknąć, ale wiedziała, że skromność była zarezerwowana dla ludzi, którzy nie mieli do czynienia z nagością. Ona zaś ją już dawno oswoiła, razem z przekraczaniem pewnych granic i nie miała problemu z tym, by chwycić Aidena za ramię na widok Jaspera, powracającego do swojego baru.
- A teraz weźmiesz butelkę i uciekamy – pouczyła go więc bardzo cicho, ale jednocześnie bardzo stanowczo, bo ze wszystkich ludzi na świecie nie chciała teraz spotkać Ainswortha i wysłuchiwać jego opinii na temat kradzieży alkoholu. Może i pracowała tutaj i miała do tego prawo, ale ten barman był istnym wrzodem na tyłku i miała wrażenie, że donosi swojemu szefowi o wszystkim, a sam zdecydowanie coś ukrywał, bo przecież tutaj każdy miał swoje tajemnice, brudne sprawki i generalnie wiedziała, że powinna polecić temu chirurgowi plastycznemu każdy bar na plaży zamiast tego piekiełka.
Shadow w końcu było dobre dla ludzi, którzy nie wahali się przyjąć kuli, sprzedać działki albo zwyczajnie uciec jak oni teraz w korytarz prowadzący prosto na zaplecze. Na wypadek jego pytań przygotowała sobie zgrabną wymówkę i zamierzała jej użyć w odpowiednim momencie. Na razie nerwowo ściskała w palcach zapalniczkę, która niegdyś znaczyła dla niej wszystko.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Nigdy nie jest za późno na przebranżowienie, zwane również nieco bardziej poetycko — zmianą ścieżki życiowej. Aiden jest tego najlepszym przykładem. Jeszcze co prawda nie wie, czy ta zmiana wyjdzie mu na dobre, bo przecież istnieje niewielki procent szansy, że jego życie tutaj dzisiaj dobiegnie końca, ale sam fakt odważenie się na ten ruch, jest dla niego zaskakująco satysfakcjonujący. Może nie wpisze sobie hodowli owiec, jako największe osiągnięcie do CV, ale i tak coś mu mówiło, że nie będzie tego żałował. Zresztą w Brisbane czy Sydney, też bywał w tego typu miejscach i w każdym z nich mógł trafić na taką Julię.
- Bo nim nie jestem. Zresztą nie chodziło ani o łapanie fal, ani tym bardziej młodych dziewczyn. Szukałem po prostu dobrego jakościowo alkoholu, bo na dostawę zamówionego musiałem jeszcze przez jakiś czas zaczekać. - wyjaśnił. Osiemnastolatki... starsze od nich są jego własne dzieci, więc mając świadomość wieku napotkanej dziewczyny, to był jeden z istotniejszych argumentów, by nie kontynuować znajomości. Wiadomo, nie zawsze wiesz ile kobieta, z którą właśnie rozmawiasz ma lat, a w tzw. small talku nie wypada pytać o wiek. Jednakowoż nigdy a przykład nie zainteresował się studentkami medycyny, które odbywały niezbędny staż, do otrzymania tytułu lekarskiego, uważał to za brak podstawowej absolutnie przyzwoitości. Nie chodzi nawet o różnicę wieku, ale o fakt, że łączą ich hierarchiczne relacje. Zresztą podobnie jest z tworzeniem romantycznych relacji z pacjentami, sam się tego wystrzegał. A kiedy któreś z jego koleżanek bądź kolegów wikłało się w taką znajomość, to nie poprzestawał na karcących spojrzeniach rzucanych w ich kierunku.
- Dziękuję w imieniu własnym i kolegów po fachu. - skinął lekko głową. Nie udawał fałszywie skromnego, znał swoją wartość i oceniał ją na naprawdę wysoką ocenę. Z drugiej strony tutaj, w Lorne Bay, nie chełpił się też swoimi osiągnięciami czy pozycją w świecie, bo po pierwsze ludzie tutaj nie mieli o niej najmniejszego pojęcia, a po drugie, słysząc słowa chirurg plastyczny, to myśleli, że tylko celebryci się do nich zgłaszają. A przecież istnie cała wielka gałąź zajmująca się rekonstrukcją plastyczną, pomagając ofiarom wypadków i różnych chorób.
- Nie da się utrzymać ze sztuki? - zapytał. Nie będzie jedyną osobą, z której wyciąga się tego wieczoru informacje. Zresztą jego pytanie nie należało do najbardziej osobistych. Prosty ciąg myślowy — być może mylny — Julia pracuje za barem, bo sztuka marnie sprzedaje się w dzisiejszych czasach. To znaczy, są ludzie, którzy inwestują w obrazy czy rzeźby, ale to raczej ciężka praca, żeby trafić do tego typu odbiorców. Zanim to się stanie, też trzeba jakoś żyć, no i też dobrej jakości materiały malarskie nie należą do najtańszych. Zresztą wszystko, co aspiruje do bycia dla profesjonalistów, wiąże się z dużymi kosztami.
- Mówisz poważnie? - zapytał. Nie było czasu na odpowiedź, bo chwilę później faktycznie zaczęli przemierzać tę część klubu, która nie jest przeznaczona dla klientów. - Chętnie za wszystko zapłacę. - rzucił, gdy zatrzasnęły się za nimi któreś z kolei drzwi. W jednym z pomieszczeń dostrzegł zapasy alkoholu, drugi mógł służyć za pomieszczenie służbowe, reszta drzwi było zamkniętych, więc nie mógł nawet podejrzewać, co się za nimi kryje. Z drugiej strony nie miał dwudziestu lat i wiedział, że to, co dzieje się na parkiecie, to częstokroć niejedyne usługi oferowane przez takie kluby. Nieważne, bardziej martwił się o swój tyłek, no i mimo wszystko szkoda byłoby nie wypić jeszcze jednego drinka, choć teraz już raczej bez schłodzonych kamieni.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Tak naprawdę wielokrotnie zastanawiała się nad zmianą swojego życia o sto osiemdziesiąt stopni, ale zawsze wiedziała jedno – było jej pisane być artystką i tą, która przełamuje skostniałe, często patriarchalne reguły. W swoim życiu przeszła sporo i wiedziała, że najgorsze co mogła zrobić to dać się komuś ujarzmić. Może i w tym barze szefem był ktoś inny, ale gdyby tylko usiłował ograniczyć jej wolność to wbiłaby mu parasolkę od drinków w oko i wiedziała, że on doskonale o tym wie. Jeszcze nie urodził się taki, kto nią rządził… i lubiła sobie całkiem ckliwie myśleć, że właśnie kogoś takiego nosiła właśnie w swoim łonie. Dla syna byłaby w stanie zburzyć cały świat, a potem postawić go na nowo. Chciała wierzyć jednak, że będzie to chłopiec, bo dziewczynki…
Nie, nie mogła wyobrażać sobie, że za kilkanaście lat jej córka będzie łapać fale z tego typu podstarzałym mężczyzną. Uśmiechnęła się więc, gdy Aiden kategorycznie zaprzeczył. Mężczyźni w jego wieku zwykle wzbudzali w Julii pewne nieprzyjemne skojarzenia i sam fakt, że sama zbliżała się do tej granicy niczego nie ułatwiał.
- To chyba domena wszystkich plaż. W Rio też mnie długo obsługiwali – rzuciła więc mimochodem i wzruszyła ramionami. Nie mówiła mu, że wody unika… jak ognia i że rzadko zjawia się na plaży, choć nigdy nie porzuciła Australii. To wszystko wydawało się zbyt intymne na rozmowy przy drinku, zwłaszcza gdy to mężczyzna był tym jedynym pijącym. Ona sam zaś zajmowała się wszystkim innym, łącznie z obserwacją zaplecza.
- Widzę, że jesteś absolutnie skromny. To się ceni – droczyła się z nim, ale przecież miał prawo być dumny ze swojej pracy, ona też była, choć niekoniecznie z tej, zwłaszcza gdy brała za rękę obcego mężczyznę i znikała na zapleczu. Wyglądało to trochę jak jedna z tych scen w filmie sensacyjnym, gdzie piękna kobieta wplątuje Boga winnego mężczyznę w szereg kryminalnych intryg.
Tyle, że jej uroda była nienachalna, a Shadow wprawdzie miało zacięcie gangsterskie, ale nadal nie groziło jej aż tak wiele, poza burą od Nathaniela i rachunkiem od Jaspera. Uśmiechnęła się i jak gdyby nigdy nic oparła się o drzwi, którymi ktoś ruszał. Na próżno, zamknęła je za sobą i teraz mogła skupić się na pytaniu, które zostało postawione wcześniej.
- Ze sztuki? Hm, zależy co masz na myśli. Miałam wystawę obrazów, fotografowałam nieco dla Vogue, gram tutaj muzykę… a tak, nie jestem barmanką – wyszczerzyła się. – A poza tym i chyba to jest najważniejsze, posiadam spory fundusz powierniczy, więc bycie artystką jest dla mnie przywilejem, a nie zarobkiem – wyjaśniła i jak gdyby nigdy nic polała mu z butelki, którą zabrała ze sobą. – Nie musisz za nic płacić, chcę im dać nauczkę. Nienawidzę mężczyzn, którzy mówią mi co mam robić, a ten cały barman rości sobie do tego prawo – wzruszyła ramionami i spojrzała tęsknie na whisky.
Chętnie by się z nim napiła, a potem wypaliła niejednego papierosa, ale ciąża była dostatecznym znakiem zakazu. Właściwie biegać z nieznajomymi też nie powinna, ale udawała, że akurat to ostatnia rozrywka, jaką miała. Nikt sobie przecież nie wyobrażał jej z podręcznikami o dobrym rodzicielstwie, prawda?

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Patrząc na osobiste doświadczenia Thompsona, to ani z córką, ani z synem nie jest łatwo. W sumie najlepiej idzie mu dogadywanie się w przybranym synem, ale to dlatego, że ten był wychowany przez kobietę, która najwidoczniej miała w tym więcej wyczucia. No i mogli mieć od razu relację kumpelską, a z własnymi dziećmi taka taktyka nigdy nie wychodzi na dobre. W ogóle kluczem tutaj jest regularna i przewidywalna relacja, a takiej zabrakło w przypadku Aidena i jego nastoletnich bliźniąt.
Wracając do preferencji szatyna, to pewnie właśnie ze względu na własne dzieci, które właśnie wchodziły w dorosłość, nie mógł patrzeć na ich rówieśniczki, jak na potencjalny obiekt seksualny. Być może jest tak, bo dotąd jeszcze tego nie doświadczył, a jeśli po raz pierwszy przekroczy ten próg, to nigdy już nic nie będzie takie samo.
- Wiem, co potrafię. - odpowiedział. Pewnie powiedziałby jeszcze coś o tym, że nie musi nawet się chwalić, bo jego CV mówi samo za siebie. Najlepsze kliniki w tej części Australii, współpraca z wojskiem, przy okazji której zresztą poznał swoją drugą i jak na razie ostatnią byłą żonę. No właśnie, miałby sporo do powiedzenia na swój temat, bo uważał, że jeszcze przed czterdziestką udało mu się do końca pozbyć łatki syna genialnego chirurga, ale sytuacja uległa diametralnej zmianie. Już nie siedział na miękkim, wykończonym skórą krześle barowym, a szybkim krokiem przemierzał zaplecze.
Minęło kilka chwil i znów wrócili do pogawędki, znajdując się właśnie w pomieszczeniu pełnym regałów z metalowymi beczkami z piwem i kartonami pełnymi najpewniej innych rodzajów alkoholi. Aczkolwiek tego nie można być pewnym, dopóki nie zajrzy się do środka. Ile to razy pod pozorem transportu bananów do dyskontów, tak naprawdę sprowadzano dużą ilość narkotyków?
- Teraz ot tak wrócimy sobie do pogawędki? - zapytał z niedowierzaniem. Nie był przestraszony, daleko mu też było do paniki. To, co można było obecnie dostrzec na twarzy mężczyzny, to dezorientacja, przyprawiona nutą rezerwy i może małą szczyptą rozbawienia, bo nie sądził, że coś takiego może go spotkać dzisiejszej nocy. - Kultura patriarchatu w rozkwicie. Ale okej, to, że tutaj pracujesz, zwiększa moje szanse na przeżycie. - stwierdził z przekąsem. W sumie to, co ma do stracenia, dobrego alkoholu się nie odmawia, tym bardziej w miejscu, w którym o niego nie tak łatwo. A skoro już i tak padł ofiarą tego małego konfliktu interesów między pracownikami Shadow, to tym bardziej coś mu się z tego należy. Właśnie dlatego przysunął do ust szklankę z alkoholem. - Chcesz też? Mogę Ci odstąpić szkło. - zapytał gdy zapadła między nimi cisza, a cała uwaga wyraźnie skupiła się na whisky.
- Możesz sobie dopisać do portfolio, że jesteś niezłą aktorką, bo dałem się wkręcić, że naprawdę pracujesz za barem. - skomentował w końcu słowa kobiety o swoich doświadczeniach ze sztuką. Trzeba było przyznać, że to, co wymieniła, to całkiem spore osiągnięcia.
Mimo że wygląda na to, że oboje są tzw. bananowymi dzieciakami, to Aiden jednak dążył do tego, by uniezależnić się od rodzinnych funduszy. Nie oceniał jednak, bo to jednak głównie charakter jego pracy wpływał na potrzebę bycia samodzielną jednostką, a z drugiej strony co pokorzystał w młodości, to jego. Teraz zresztą jego dzieci są w podobnej sytuacji, więc byłby hipokrytą, gdyby krytykował taki styl życia.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Nie masz tak, że ciągle patrzysz na ludzi i zastanawiasz się co byś poprawił? Bo ja ludzi widzę za pomocą pociągnięcia pędzla i ciągle łapię się na tym, że przyglądam się im zbyt intensywnie. Nikt tego nie lubi, faktu, że przewiercam im wzrokiem, zupełnie jakbym wiedziała o czym myślą – odpowiedziała i sama była zaskoczona, że tak się rozgadała przed kimś zupełnie obcym. To nie tak, że konwersacja kiedykolwiek sprawiała jej problem. Wręcz przeciwnie, niegdyś umiała poderwać dosłownie każdego wykazując się elokwencją lub grając głupią (zależnie od preferencji), ale zwykle były to głupie rozmówki, takie, których pełno w barach. Tym razem jednak pokusiła się o pełną szczerość i mogła sobie pogratulować tego, bo po chwili przyszło jej uciekać na zaplecze.
Wróć, to nie była żadna ucieczka, a unikanie problemów, które piętrzyły się jej na ramionach i które niewiele miały wspólnego z podbieraniem alkoholu. To Nathaniel mógł jej z łatwością wybaczyć – zresztą, wcześniej spoglądał na nią przez palce i pozwalał jej na nieposłuszeństwo – ale już ciąży i jednoczesnego wplątania się w jego interesy… nie. To dlatego tak się szamotała i czuła, że traci grunt pod nogami. Trochę tak było. Mimo wszystko traktowała Shadow jak dom, może i patologiczny, o kiepskiej reputacji i ze zgrają pijaków i narkomanów, ale wciąż swój dom, bo była pierwszą z osób, które tutaj zaczęły pracować i jednocześnie pamiętała jeszcze smak kokainy na języku, prosto od szefa. Wiele się zmieniło, ona dorosła i musiała powiedzieć temu miejscu do widzenia, ale nie mogła oprzeć się pokusie, by z nimi wszystkimi się jeszcze podroczyć.
Aiden też mimowolnie zaczął zaliczać się do tego grona.
- Po prostu lubię gawędzić z ludźmi. Każdy ma swoje wady, prawda? – roześmiała się całkiem lekko. – Przecież nikt cię nie zabije. To znaczy mógłby, bo ten bar bywa… problemowy, ale jak coś to powiem, że jesteś ze mną – i puściła mu oko, żeby wiedział, że żartuje. – Wyluzuj… to tylko… - ale zamiast uśmiechnąć się i wziąć szklankę, złapała się za brzuch. – Boli – stwierdziła zupełnie jakby to ją zaskoczyło i usiadła na podłodze. Wystarczył moment i wszystko o czym rozmawiali, przestało mieć znaczenie, bo liczyło się tylko jej nienarodzone dziecko. Wprawdzie mężczyzna nie miał o nim (nadal wierzyła, że to syn) pojęcia, ale na razie nie zamierzała mu mówić, zbyt skupiona na tym nieznanym dotąd uczuciu.
To nie był ból, przypominało to raczej mityczne, bo związane z zakochaniem, łaskotanie motyli w brzuchu, ale przecież to nie było możliwe. Julia Crane już nie była na tym poziomie miłości bądź bycia nastolatką, więc do cholery, co się działo? Przez chwilę nawet rozważała powrót do baru, wyciągnięcie Nathaniela z gabinetu i sprowadzenie jego najlepszego lekarza. Z tym, że nie działo się absolutnie nic złego, bo przecież to nie był tego rodzaju ból.
- Jesteś lekarzem, prawda? – spojrzała na Aidena tak jakby dopiero sobie przypomniała, że istnieje. Musiała mu powiedzieć prawdę, może on rozwiąże łamigłówkę tego całego zamieszania i nerwów, które przetaczały się przez jej ciało. Jej ginekolog mamrotała coś o hormonach, ale ktoś taki jak Julia nie wierzył w to, że mogłyby ją w jakikolwiek sposób zniewolić. Była zbyt silna na jakieś reakcje chemiczne w organizmie i tego się trzymała również teraz, gdy wyciągnęła do niego dłoń, by pomógł jej wstać. – Więc jestem tutaj dj-ką i jestem w ciąży – dodała gwoli ścisłości, bo jeśli miał jej pomóc to musiał znać wszystkie symptomy tej dziwnej przypadłości.
Bo biedna nie zdawała sobie sprawy, że wszystko jest w porządku i że mały zwyczajnie zaczyna się w niej poruszać, a ona jeszcze tego nie rozpoznawała, bo było nieco wcześnie jak na takie akcje.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden nie uważał słów Julii za jakieś szalenie osobiste. Choć może dla artystów, właśnie ta twórcza strefa życia, jest jedną z najbardziej intymnych. Mężczyzna nie miał o tym najmniejszego pojęcia. Nikt z jego rodziny czy bliższych znajomych nigdy nie zajmował się tym na tyle poważnie, by organizować wystawy swoich prac. Na wernisaże artystów też chadzał niezwykle rzadko, choć przecież z racji profesji powinien być wrażliwy na ludzkie piękno i chociażby rzeźby powinny mieścić się w kręgu jego zainteresowań. Nie podążał ślepo za ideałem ludzkiego piękna, proponując swoim klientkom kolejne operacje. To z kolei prawdopodobnie dlatego, że w pewnym momencie drogi zawodowej, włączyła mu się potrzeba wypełnienia życiowej misji, bycia przydatnym dla kraju. Stąd trwająca kilka lat umowa na operacje weteranów poszkodowanych podczas służby. Wyciąganie setek spalonych odłamków szkła i kamieni ze skóry żołnierzy, a potem praca nad tym, żeby chociaż fizycznie nie było widać, że przeżyli traumę wojny, skutecznie utrzymywało go na ziemi. Bo nie ma co ukrywać, że łatwo jest odlecieć, gdy zarabiasz setki tysięcy na wszczepianiu implantów w pośladki, piersi czy policzki. Gdyby w jego życiu prywatnym i zawodowym nie wydarzyło się to wszystko, co miał już na swoich czterdziestosześcioletnich barkach, to mógłby przypominać teraz karykaturę samego siebie. Ustrzegł się inwazyjnych ingerencji w swoje ciało, jednocześnie nie krytykuje za to innych, w końcu stąd się wziął jego majątek.
Zaśmiał się ze słów kobiety. Jednak jak sama zauważyła, w takich miejscach dzieją się różne rzeczy, to strzelaniny też kiedyś może dojść. Kto wie, czy w przeszłości już jakiejś nie było, w końcu Aiden nie scrollował całego Internetu przed przyjściem do Shadow. Skoro jednak trzymały jej się żarty, to on też już całkiem odpuścił i nawet zaczął szukać miejsca do siedzenia, bo być może przez chwilę tutaj zabawią. Nie było mu dane nic takiego znaleźć, bo Julia okazała się zmienna jak huragan i ich sytuacja znów diametralnie się zmieniła. To znaczy głównie jej sytuacja, on czuł się jak ta pani w średnim wieku, która weszła do marketu, by kupić składniki na ulubione ciasto dla wnuka i zupełnie niespodziewanie została zakładniczką szaleńca ze spluwą. No dobra, może w tym momencie był, tym odrobinę bardziej ogarniętym zakładnikiem.
- Tak, tylko proszę, nie każ mi teraz pokazywać dowodu, by przeszukać Internet i przekonać się, że faktycznie jestem lekarzem, a nie jakimś zboczeńcem. - stwierdził. Już kilka tygodni temu miał jedną taką sytuację. Swoją drogą ciekawe, czy tamta kobieta doszła już do siebie. Nie miał w tej chwili czasu, na analizowanie tego, bo nagle zachowanie Julii stało się dla niego dużo bardziej zrozumiałe.
- Miałaś skurcz? To może zdarzać się już na wczesnym etapie ciąży, szczególnie pod wpływem silnych emocji. - powiedział rzeczowo, po czym odłożył gdzieś szklankę i podszedł do kobiety. Mógł jej pomóc wstać, wyciągnął rękę, aczkolwiek nadal nie miał pewności, czy to faktycznie skurcz. Jego wiedza na temat ginekologii i położnictwa była jednak dość ograniczona. Prędzej zrobiłby cesarskie cięcie, niż przyjął poród metodą naturalną. Z drugiej strony lepszy ktoś, kto jest przeszkolony medycznie, niż osoba, która nigdy w praktyce nie doświadczyła, co oznacza pierwsza pomoc w nagłych przypadkach. Nie zamierzał więc chować głowy w piasek. - Jesteś w stanie się wyprostować? - zapytał.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
ODPOWIEDZ
cron