przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
002.

Nie miała pojęcia, ile minęło czasu; stała przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu i nerwowo poprawiała idealnie wyprasowaną sukienkę. Materiał nie miał żadnych wycięć, nie odsłaniał ciała, które teraz zdobiły dwie nieregularne blizny. Wstydziła się ich. Stosowała zalecane maści, mające zmniejszyć widoczność powypadkowych bruzd, ale ich powolne działanie nie przynosiło zadowalających efektów. Doradzano jej zaakceptowanie defektów ciała, sugerowano, że powinna cieszyć się, że wciąż oddycha, zamiast ronić łzy nad bliznami. Jednak te dwie szramy były dla niej czymś więcej niż tylko skazami na ciemnej skórze, przypominały jej o tym, że to wszystko, wypadek oraz jego opłakane konsekwencje, było wyłącznie jej winą. Tylko jej.
Nie mogła tak po prostu zjawić się w Shadow, stanąć przed Nicholasem i spytać o uroczą (psia mać, dlaczego one nigdy nie mogą być brzydkie lub chociaż o złośliwym wyrazie twarzy?) blondynkę, w której towarzystwie widziała go kilka dni wcześniej. By tego dokonać, musiała wspomóc się płynną odwagą – w przypadku Harriet była to oczywiście tequila przegryzana plastrami pomarańczy z cynamonem. Doskonale wiedziała, że sięganie po alkohol nie było dobrym pomysłem. Ich pierwsza rozmowa po miesiącach milczenia nie powinna być dyktowana pijackim amokiem. Jednak dwa, no dobrze trzy, kieliszki miały tylko pomóc jej się przełamać, a nie sprawić, by język płatał jej figle. Niestety, im bliżej celu była, tym bardziej żałowała, że nie wypiła pięciu lub nawet sześciu. Może, zamiast wbijać się w krótką, obcisłą sukienkę i wysokie buty, powinna była się upić i przeprowadzić bełkotliwą, pełną łez oraz pretensji rozmowę przez telefon. O poranku prawdopodobnie byłoby jej cholernie wstyd za swoje zachowanie, aczkolwiek miałaby to z głowy. Ostatecznie o to właśnie chodziło. O przełamanie bariery. Oraz ciekawość. Bo, choć przyznanie się do tego wiele ją kosztowało, tajemnicza blondynka spędzała jej sen z powiek skuteczniej niż mocna kawa.
Próbując ułożyć w głowie jakiekolwiek sensowne zdanie, znalazła się tuż przed drzwiami klubu. Na parkingu stało wiele samochodów, a głośna muzyka wskazywała na to, że impreza trwała w najlepsze. Zawahała się co najmniej dwa i pół miliona razy, nim w końcu zdecydowała się przekroczyć próg. I od razu go ujrzała. Niedaleko drzwi, rozmawiającego z drugim mężczyzną, którego imienia nie pamiętała. Och, cholera, byłoby znacznie łatwiej, gdyby pracował za barem!
— Cześć — rzuciła, w pierwszej kolejności spoglądając na drugiego pracownika. — Może mógłbyś nas zostawić. Pięć minut? — zasugerowała, zamiast zapytać i uśmiechnęła się uroczo, próbując wyglądać na przekonującą. A kiedy mężczyzna odszedł, powoli przeniosła spojrzenie na Nicholasa.
— Nieźle wyglądasz — zaczęła, żałując wypowiedzianych słów od razu, gdy wypadły z jej ust. Niedawno świadomie poddał się operacji, więc może ów komplement wcale nie był na miejscu. — Chciałam… Chciałam pogadać — stwierdziła, bezradnie kuląc ramiona. Ale nie spuściła wzroku, przynajmniej na tyle było ją stać.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
01.


Blizny towarzyszyły mu od zawsze. Już jako dziecko, lubił prowokować sytuacje, które kończyły się licznymi otarciami i złamaniami ale w późniejszych latach wcale nie było ich mniej. Zaczynał od upadków z drzew i wypadków rowerowych, a kończył na bójkach na szkolnym korytarzu bądź w barach pod wpływem alkoholu. Każdy kto go znał, wiedział, że lubił awantury i mordobicie, co traktował w pewnym momencie życia jak formę kontaktowego sportu. Nigdy wcześniej nie miał jednak większych urazów i nie leżał w szpitalu więcej aniżeli jeden dzień. Pojawiał się w nim wyłącznie gdy konieczne było szycie rany bądź odwiedziny, jednak sam z własnej woli w życiu nie zapędzał się w takie miejsca. Przypominały mu o stracie matki, którą choć znaleziono w mieszkaniu, kojarzył z tymi wszystkimi samotnie konającymi pacjentami. Gdyby nie wypadek dziewczyny na której mu skrycie zależało, najpewniej nie znalazłby się tutaj przez następne dekady i choć nie od razu przyszła mu na myśl chęć niesienia jej pomocy, wiedział, że nie potrafiłby przejść obojętnie obok cierpienia osoby na której w mniejszym czy większym stopniu mu zależało. Kiedy była nieprzytomna, przeprowadzano z nim medyczny wywiad i po ostatecznej konfrontacji z jej rodzicami, zapadły ostateczne decyzje o przeszczepie nerki. Skłamałby mówiąc, że nie miał żadnych obaw i nie panikował przed podaniem mu narkozy ale ostatecznie, kiedy podano mu znieczulenie, nie pamiętał tego co działo się potem. Obudził się w szpitalnym łóżku i po kilku dniach opuścił budynek, wierząc, że jego czyny uratowały Harriet życie.
Czy upewnił się choć raz, że przeszczep rzeczywiście się przyjął, a ona była cała i zdrowa? Oczywiście, kontaktował się telefonicznie z jej matką i choć pragnął pozostać anonimowym dawcą, prosił o wszelkie aktualizacje jej stanu zdrowia. Nie chciał sam konfrontować się z dziewczyną po tym jak dowiedział się o jej narzeczonym, który niczego nieświadomy leżał pod respiratorem i walczył o życie. Nigdy nie pragnął wchodzić z buciorami pomiędzy dwójkę, żyjących w związku ludzi i gdyby był świadomy jego istnienia wcześniej, na pewno trzymałby się od niej z daleka. Było jednak na to za późno ale on nie zamierzał łamać własnych zasad i żył dalej tak, jakby nigdy się nie spotkali.
Kolejny wieczór spędzał w klubie na sprawdzaniu dowodów tożsamości i zawartości damskich torebek. Nie była to mocno wycieńczająca praca, choć z pewnością cholernie nużąca. Wdzięczny był za kumpla z którym spędzał całą zmianę, bo przynajmniej miał z kim porozmawiać w chwilach, gdy mniej osób próbowało dostać się do lokalu. Wymieniali się motoryzacyjnymi ciekawostkami, kiedy w zasięgu jego wzroku pojawiła się brunetka, odziana w skąpą sukienkę, odsłaniającą większą część jej delikatnego ciała. Mężczyzna zaklął pod nosem i od razu oznajmił współpracownikowi, że ją znał, by ten od razu nie rzucił się w jej stronę z chęcią przetrzepania jej torebki.
Co tu robisz? — rzucił zamiast cieplejszego przywitania i kiedy ta poprosiła o chwilę rozmowy w cztery oczy, Winslow skinął głową, dając do zrozumienia drugiemu bramkarzowi, że miał chwilę ponadprogramowej przerwy, którą mógł wykorzystać na siusiu bądź papierosa z tyłu budynku. — Przyszłaś tu specjalnie by prawić mi komplementy? Mogłaś wysłać maila albo wysłać kartkę na święta — rzucił nieco złośliwie. Przez ostatnie cztery miesiące, często analizował w głowie ich relacje i wracał pamięcią do wspólnie spędzonych chwil ale finalnie nie łączyło ich nic poza niezobowiązującymi, luźnymi spotkaniami. Nie było to przecież coś, czego nie robiłby wcześniej, prawda? Ona nie wiedziała o nerce, a on udawał, że nie wie o narzeczonym, który być może w końcu wybudził się ze śpiączki. Pragnął by tak pozostało.
Jestem w pracy, H. To nieodpowiedni moment na pogawędki i nadrabianie zaległości. Terrence za moment wróci — odpowiedział i przygotował dla niej papierowa opaskę, którą chciał okleić jej nadgarstek. Po jej ubiorze, sądził, że przyszła do klubu w celu poimprezowania w gronie przyjaciół ale co on tam wiedział? O niej nic.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Nie powinna była znać prawdy. Zgodnie z zasadami etyki oraz wyraźnym warunkiem postawionym przez dawcę, rodzice Harriet nie mieli prawa do podzielenia się z córką informacją o personaliach osoby, która zdecydowała się oddać jej część siebie. Pan Pemberton nigdy by tego nie zrobił; zawsze postępował zgodnie z literą prawa oraz szanował wszelkie narzucane zasady, a gdyby tego było mało, nie łamał obietnic. Nazwisko dawcy zabrałby ze sobą do grobu, nie poddając się naciskom córki. Jednak Tamara była inna – odznaczała się bardzo dobrą intuicją i miała fantastyczny zmysł obserwatorski. Ponadto doskonale znała swoje dziecko. Zgłoszenie się obcego mężczyzny do dobrowolnego oddania narządu na rzecz Harriet, od razu zwróciło jej uwagę. Zaniepokoiła się. To właśnie ona – niby przypadkiem – poruszyła temat leżącego w śpiączce narzeczonego córki w obecności dawcy, aby poznać jego reakcję. To ona węszyła, zadawała pytania i próbowała rozwikłać zagadkę tajemniczego mężczyzny, który ratował życie jej jedynego dziecka. Prawdopodobnie domyśliła się, że jego decyzja nie była bezinteresownym przejawem heroizmu oraz empatii. I dlatego, kilka tygodni po operacji, kiedy Harriet otrzymała zgodę na wyjście ze szpitala, powiedziała jej prawdę.
Od tego momentu matkę i córkę powiązała nigdy niewypowiedziana na głos tajemnica. Wystarczyło, że Tamara spojrzała na dziewczynę i już wiedziała, że dawca, Nicholas, nie był jej obojętny.
Tylko czy to cokolwiek zmieniało?
Harriet wciąż miała zaręczynowy pierścionek. Narzeczony wciąż pozostawał nieprzytomny.
W jaki sposób miała uporządkować swoje życie, kiedy osoba, z którą powinna porozmawiać w pierwszej kolejności, nie wybudzała się od prawie pięciu miesięcy?

Próbowała o tym nie myśleć, jednak ilekroć kończyła pracę, bezwiednie zaczynała tworzyć w głowie rozmaite teorie. Wielokrotnie zastanawiała się, dlaczego przestał się odzywać, dlaczego nie zainteresował się jej stanem, dlaczego uratował jej życie, a później ją zostawił. Z każdym mijającym miesiącem robiło się odrobinę łatwiej. Próbowała brać na siebie coraz więcej obowiązków, a poza tym dowiedziała się, że jej najlepsza przyjaciółka zostanie matką, co również pozwoliło jej skupić uwagę na czymś poza swoją niedolą. Jednak kiedy zobaczyła go tamtego dnia, coś w niej pękło. Nieodwracalnie. Widziała jego szeroki uśmiech, a może nawet iskry w ciemnych oczach, gdy patrzył na blondynkę. Byłoby jej znacznie łatwiej, gdyby usłyszała wprost, że ma zniknąć, że nie chce jej już nigdy widzieć, żeby dała mu święty spokój. Po wszystkim, co dla niej zrobił, mogłaby nie uszanować jego decyzji?
Teraz stała przed nim i błagała w myślach, by jednak takich słów nie usłyszeć.
— To wszystko? — rzuciła złośliwie, czekając, aż mężczyzna wyrzuci z siebie te wszystkie pełne frustracji i złośliwości słowa. W żadnym nie słyszała choćby odrobiny tęsknoty. — A kiedy będzie odpowiedni moment? Zniknąłeś. Przestałeś się odzywać. Nawet nie zapytałeś o… — urwała, choć oczywiście wypadek cisnął się jej na usta. To nie była tajemnica. O zderzeniu pisali w lokalnych gazetach, choć bez szczegółów. — O to, jak się czuję — dokończyła, nerwowo rozglądając się przez ramię, jakby się bała, że ktoś ich podsłucha. Nie mogła mu powiedzieć, że wie. Nie mogła, bo to groziłoby konsekwencjami złamania prawa przez jej matkę. Narażanie jej było ostatnim, czego Harriet chciała. Planowała zapytać o blondynkę, naprawdę planowała. Ale zamiast tego wysunęła nadgarstek w stronę Nicholasa, by mógł oznaczyć ją papierową obrączką. Jakże ona ich nie lubiła.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Oglądając te wszystkie seriale medyczne, których co prawda z własnej woli nigdy nie odpalał, zdążył już zarejestrować jak często lekarze przestrzegali swoich praw i obowiązków, a co za tym idzie - jak często brali w łapę. Gdyby dziewczyna chciała, najpewniej przy pomocy portfela załatwiłaby sprawę i poznała dane personalne dawcy ale czy faktycznie był aż tak bardzo zdesperowana, kiedy miała pod nosem rodziców, znających prawdę? Winslow prosił o dochowanie dyskrecji ale była przecie ich córeczką i zdawał sobie sprawę z tego, że bez trudu wyciągnęłaby od nich potrzebne informacje. No i plan faktycznie się powiódł co stawiało ich dwójkę w jeszcze bardziej zagmatwanej sytuacji.
Powodów dla których znacznie ukrócił ich relacje było wiele; począwszy od leżącego w śpiączce mężczyzny, któremu Pemberton pragnęła do niedawna przysięgać miłość i wierność małżeńską aż po grób, aż po oddany przez niego organ i chęć uniknięcia sytuacji w której dziewczyna czułaby się zobowiązana do jakiejkolwiek wdzięczności. Odkąd na szpitalnym korytarzu dowiedział się o jej narzeczonym, pragnął odrzucić w zapomnienie wszystkie wspólne chwile, które ich wiązały i wcale nie pragnął stać na ich drodze do szczęścia. Liczył na to, że wbrew wszystkim uprzednim wydarzeniom, uda im się odzyskać równowagę w związku - tak jakby Nicholas nigdy nie pojawił się w życiu Harriet. To na pewno uciszyłoby jego wyrzuty sumienia.
A co jeszcze chciałabyś usłyszeć? — parsknął śmiechem, spoglądając na nią z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Wcale nie pragnął przyjmować takiej chłodnej i zdystansowanej postawy ale czy tak faktycznie nie byłoby lepiej? Powinna wrócić do narzeczonego zamiast pojawiać się przed klubem w którym pracował - o czym przecież doskonale wiedziała. — Zniknąłem? Niby dokąd? Nigdzie nie wyjechałem, wciąż tu byłem — dodał i zmarszczył czoło, bo nie do końca wiedział dlaczego wyciągnęła tak błędne wnioski. Oczywiście wiedział, że chodziło jej raczej o jego zdystansowanie i brak jakiegokolwiek kontaktu ale skutecznie odwracał kota ogonem. — Poza tym dzwoniłem do ciebie, wiedziałaś o tym? Odebrała bodajże twoja matka, która poinformowała mnie o twoim pobycie w szpitalu — dodał, co akurat nie było kłamstwem, które tak łatwo wydostawały się teraz z jego ust. Nie zamierzał jednak wspominać o tym, że odwiedził ją i postanowił uratować jej życie, bo wciąż żył w przekonaniu, że taka informacja jedynie bardziej skomplikowałaby ich relacje, którą za wszelką cenę pragnął teraz ukrócić.
I wspomniała też o operacji — rzucił i zlustrował ją wzrokiem — Wyglądasz dobrze a fakt, że przyszłaś do klubu tylko potwierdza, że doszłaś już do zdrowia — odparł z uśmiechem, bo choć pragnął dystansu, nie próbował udawać niewzruszonego ale czy należało pytać o jej stan zdrowia kiedy odstawiona stała przed nim i była najlepszym dowodem na to, że operacja i rekonwalescencja przebiegła pomyślnie?
Szykuje się chyba grubsza impreza? — zapytał grzecznie, choć intencje miał nieco złośliwe. Bolał go fakt, że po wydarzeniach z ostatnich miesięcy nie mógł jej do siebie przyciągnąć i przytulić. Cieszył się, że była cała i zdrowa, bo przecież tylko tego pragnął kiedy siedział przy jej kozetce szpitalnej przed przeszczepem.

Harden E. Caulfield
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Większość dorosłych ludzi rozumiała, że filmowe koncepty – tworzone dla uciechy społeczeństwa – diametralnie różniły się od rzeczywistości niebędącej równie łaskawą, co doświadczeni scenarzyści. Harriet doskonale znała ten rodzaj strachu, który zauważyła w oczach rodziców. Nie był to bowiem pierwszy raz, gdy denerwowali się o życie córki; będąc noworodkiem, a dokładniej wcześniakiem, spędziła w szpitalnym inkubatorze niebywałą ilość czasu, przysparzając im ogromu cierpień. Niepewność ich wykańczała. Tak wówczas, jak i pięć miesięcy temu, gdy ponownie przyszło im odwiedzać dziecko w towarzystwie piszczących aparatur oraz zabieganych medyków. Nie mogła winić ich za to, że posunęliby się do wszystkiego, by ją uratować. Ale zdarzało się – w chwilach największej złości oraz frustracji – że była zła na matkę za wyznanie jej prawdy. Może gdyby nie wiedziała, byłoby jej łatwiej pogodzić się z milczeniem, jakie zaserwował jej Nicholas? Bo przecież nie miała pojęcia, że wyznanie tajemnicy było tylko jedną, maleńką częścią planu, który Tamara skrupulatnie wprowadzała w życie. Chciała ich skłócić. I to z pewnością się jej udało.
Auć. Jeśli do tej pory nie miała pojęcia, jak bolą ciosy zadane chłodną dłonią prosto w policzek, teraz miała okazję się przekonać.
— Kurwa, jaka byłam naiwna — warknęła z krzywym uśmiechem, którym próbowała zakryć chęć rozpłakania się. Nie mogła wykrzyczeć mu w twarz, że wie o przeszczepie. Nie mogła postawić go w takiej sytuacji, bo bała się, że Nicholas weźmie jej uczucia za przejaw wdzięczności. Ale przecież darzyła go nimi jeszcze przed wypadkiem. Zanim to wszystko… Pojęcia nie miała, jak powinna to ugryźć. Nie przypuszczała jednak, że spotka się z taką barierą, z tak solidnie wybudowanym murem. — Kiedy się taki stałeś? Wystarczyło, że wpadłam pod koła innego samochodu, a ty wymieniłeś mnie na blondynkę z różowymi tipsami? — parsknęła, próbując pochwycić jego spojrzenie.
Tak, czuła się dobrze. Tak, czuła się dobrze dzięki jego pomocy. Za którą nie mogła mu podziękować. I przez którą nie mogła go przytulić, choćby dotknąć. Dlaczego pozwoliła swojemu życiu tak bardzo się skomplikować?
— Doszłam do siebie, to prawda. Twoja troska okazała się nieoceniona. A teraz załóż mi tę pieprzoną opaskę — powiedziała, czując, że głos zaczyna jej się trząść. Połączenie nerwów i łez cisnących się do oczu było trudne do powstrzymania. Potrzebowała alkoholu.
Gdy na jej nadgarstku znalazła się papierowa bransoletka, odeszła w głąb lokalu, każdy krok akcentując głośnym stuknięciem obcasów. Doszła do baru, zgrabnie wślizgnęła się na wysoki hooker i zamówiła tequilę – przynajmniej nie wpadła na doskonały pomysł zmieszania ze sobą różnych alkoholi. Po jakimś czasie i opróżnieniu kilku kieliszków zaczęła rozmawiać z przypadkowymi mężczyznami, którzy pojawiali się przy niej. Lekko odurzona, z łatwością wdawała się w dyskusje.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Troska rodziców o jedyną córkę nijak go zaskoczyła; doskonale rozumiał ich strach oraz poczucie obowiązku, które nakazywało im zrobić wszystko co było w ich mocy by uratować swe jedyne dziecko. Byli gotowi poświęcić dla niej każdy pieniądz i resztki sił by tylko utrzymać ją przy życiu. Doskonale pamiętał jak jego matka, pomimo własnych problemów z uzależnieniem, za wszelką cenę starała się o dobrobyt dla niego i jego młodszej siostrzyczki - to przychodziło rodzicom całkowicie naturalnie i pewien był, że zrobiłby to samo dla swojego dziecka, gdyby to zdołało pojawić się na tym świecie. Prawdą było, że nie był by mimo wszystko dobrym ojcem, bo przecież jak mógłby skoro na wieść o ciąży Melis pragnął spierdolić nawet do Polski? Nie był gotów na rodzicielstwo i wcale tego dziecka nie chciał ale przecież nie mógłby go porzucić. Obawiał się, że mimo wszystko dosięgła go kara za wszystkie wypowiedziane słowa i niestety obciążył nią także Huntington czego żałował najbardziej na świecie.
Naiwna? A czego właściwie oczekiwałaś? Że po kilku spotkaniach uklęknę na jedno kolano, wyznam ci miłość i poproszę o twą rękę? Nie w głowie mi zabawa w dom i nie przypominam sobie byśmy cokolwiek sobie obiecywali — odparł z rozbawieniem, lustrując ją wzrokiem od góry do dołu. Sam nie wierzył w to, że wypowiedziane słowa były w stanie wydostać się z jego ust i że będą w stanie sprawić mu taki ogrom bólu. Widząc jej twarz czuł obrzydzenie do samego siebie ale i żal do niej, który utrzymywał się od chwili gdy dowiedział się o narzeczonym, którego pragnęła przed nim ukryć. Jego zachowanie było jedynie następstwem jej kłamstw, jednak nie była to vendetta, a zwykła troska. Nie powinna marnować życia u jego boku, kiedy miała przy sobie kochającego ją narzeczonego. — Jaką blondynkę? O czym ty kurwa pieprzysz? — skrzywił się i zmrużył oczy, przyglądając się jej z konsternacją. Nie miał pojęcia o kim mówiła i kiedy faktycznie z jakąś kobieta go widziała ale nie czuł się z tego powodu winny, bo przecież przez ostatnie miesiące nie łączyło go nic z żadną, inną kobietą. Sumienie miał czyste, przynajmniej pod tym względem!

Zakleił w końcu kolorową opaskę na jej nadgarstku i pozwolił by przekroczyła próg klubu, oglądając się przez ramię, jak gdyby chciał się upewnić, że faktycznie przyszła tu w celu imprezowania. Pozwolił sobie nawet pod pretekstem toalety zajrzeć do środka i z bezpiecznej odległości, stojąc pod ścianą po drugiej stronie sali, obserwował jak siada na barowym krzesełku i składa zamówienie u barmana. Pozwolił by wypiła pierwszą kolejkę tequili po czym wrócił do pracy, jednak po pół godziny znów wrócił na salę i kiedy zobaczył ją w towarzystwie nieznajomych typów, przegryzł policzek od wewnątrz i zaczął kręcić się w miejscu. Nie mógł tak po prostu wejść pomiędzy nich, bo co właściwie miałby na swoje usprawiedliwienie? Poza tym był w pracy, która mocno go teraz ograniczała. Wpadł w końcu na dość kuriozalny pomysł, którym podzielił się w większym skrócie z kolegą stojącym na bramce i ruszył w stronę baru pewnym, nieco łobuzerskim krokiem.
Saskia, nie lej tej pani więcej alkoholu. Ma zakaz wstępu do klubu po ostatniej pijackiej awanturze i nie wiem jakim cudem się przemknęła, pewnie Terrence o niczym nie wiedział. Nathaniel zabronił ją wpuszczać — rzucił w stronę zaznajomionej barmanki, która dość często zdarzało mu się odwozić po wspólnej zmianie do domu. Kobieta bez zbędnych pytań skinęła głową i zabrała z barowej lady pusty kieliszek Harriet. Nicholas chwycił ją delikatnie za ramię i na oczach poznanych przez nią mężczyzn, pociągnął ją za sobą w stronę wyjścia. — Musi pani natychmiast opuścić ten lokal, inaczej będę zmuszony wołać ochronę — rzucił dość głośno, by reszta zgromadzenia słyszała powód jego interwencji. Musiał przyznać, że miał przy tym naprawdę niezły ubaw ale jak się spodziewał, dziewczyna znienawidzi go do reszty.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
I D I O T K A! Obrzuciła się w myślach wyzwiskami, których głośno nie wypowiedziałaby pod adresem żadnej innej kobiety. Przeklęła się za pomysł przyjścia do Shadow. Przeklęła się za ubranie krótkiej sukienki, którą chciała go zwabić. Przeklęła się za to cholerne uczucie, którym go obdarzyła i którego – co najgorsze – nie potrafiła się pozbyć. W tej chwili oddałaby wszystko, aby naprostować swoje serce i ponownie skierować jego bicie w stronę narzeczonego. Niestety nie potrafiła tego zrobić. Czuła się zepsuta i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że już nigdy nie zdoła samej siebie naprawić. Było za późno. Popełniła zbyt wiele błędów, by przepraszam mogło cokolwiek zmienić.
Najbardziej bolesnym okazało się zderzenie z prawdą widzianą jego oczami. Nie mogła odmówić słuszności kryjącej się za jego słowami. Tak, wyobrażała sobie szczęśliwe zakończenie ich wspólnej historii. Najwidoczniej liczyła na zbyt wiele. Powinna była się zorientować, że mężczyzna, który najpierw decyduje się na heroiczny gest oddania nerki, a następnie okrywa się milczeniem, nie jest nią zainteresowany. Być może wypadek obudził w nim niezrozumiałe poczucie odpowiedzialności, którego nie wystarczyło na okres następujący po rekonwalescencji.
— Wybacz — odparła, próbując znaleźć w jego oczach najmniejszą wskazówkę, która dałaby jej nadzieję. Ostatnio niewiele poza nadzieją miała. Pragnęła, by Rhys się wybudził, gdyż przez cały czas obwiniała się za wypadek, ale prawdopodobieństwo, że tak się stanie, malało z każdym dniem, który przesypiał. — Najwyraźniej wyobraźnia wymknęła mi się spod kontroli — dodała, co było szalenie kiepskim usprawiedliwieniem, ale zawierało w sobie bardzo dużo prawdy. — Życz mi udanej zabawy — poprosiła, wkładając wiele siły w uśmiech, który przywołała na twarzy. A później zniknęła przy barze, próbując nadać rzeczywistości lepszych barw przy pomocy magicznej tequili.
Wprawdzie tego nie planowała, ale bawiła się nieźle – przymknęła oko na to, że mężczyzna próbujący z nią flirtować miał obrączkę na palcu, nie zwracała też uwagi na to, że z każdym kolejnym kieliszkiem coraz wyraźniej łamała zasady przedstawione jej przez lekarzy. Za to od czasu do czasu rozglądała się niby od niechcenia, szukając wzrokiem Nicholasa. Kobieca naiwność najwidoczniej nie miała żadnych granic.
Prawdopodobnie powinna wstać, pożegnać się z towarzystwem i wyjść, uprzednio zamawiając taksówkę lub dzwoniąc z prośbą do ojca. Druga opcja pozwoliłaby jej zaoszczędzić trochę pieniędzy, ale wiązałaby się z wykładem pełnym rozczarowania i wyrazów niedowierzania nad postawą nieodpowiedzialnej córki. Niestety siła jej woli była za słaba, by oprzeć się pokusie kontynuowania trywialnej rozmowy o filmach z lat dziewięćdziesiątych – które, prawdę mówiąc, niespecjalnie ją interesowały. A może po prostu chciała na moment zapomnieć o złamanym sercu? Nic nie działało równie dobrze, jak zastąpienie poczucia winy pożądaniem. Szkoda tylko, że obiekt był niewłaściwy.
Nie zauważyła, kiedy akcja się zawiązała, a już doszło do punktu kulminacyjnego; poczuła na ramieniu silną dłoń i nim zdążyła zaprotestować, została bezpardonowo odsunięta od baru i ubezwłasnowolniona. — To jakiś żart?! — zdążyła krzyknąć, a w oczach swojego żonatego towarzysza zauważyła rozbawienie. Jeszcze tego brakowało, by żałośni faceci szukający okazji do zdradzenia żon, wzięli ją za wariatkę. Mogła upaść jeszcze niżej? Prawdopodobnie mogła i zrobiłaby to gdyby nie ręka Nicholasa, która ją podtrzymywała. Alkohol zamieszał jej w głowie znacznie mocniej, niż sądziła, a szpilki nie ułatwiały poruszania się z gracją modelki.
Gdy wyprowadził ją poza próg klubu, wyrwała się z jego uścisku. Musiała zrobić kilka drobnych kroczków w miejscu, by odzyskać równowagę. — Obyś zdechł! Nie! Oby nigdy więcej ci nie stanął! — warknęła, nie kryjąc złości. Obrzuciła go mętnym spojrzeniem, mając nadzieję, że furia była w nim doskonale widoczna. — Złożę na ciebie skargę!

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Był czas, przed kilkoma miesiącami kiedy sam wyobrażał sobie ich relacje w zupełnie innym świetle. Nie łączyłby ich przelotny seks i niezobowiązujące spotkania, a prawdziwe uczucie, które być może miałoby szanse przetrwać nieco dużej aniżeli początkowo planował. Wiedział jednak, że nie był zdolny do budowania niczego stabilnego po wszystkim tym co przeżył z Melis i na dobrą sprawę jego niezależność całkowicie mu odpowiadała ale w głębi serca wiedział, że chciał spróbować. Zanim jednak mieli szanse się o tym przekonać, życie postanowiło napisać dla nich zupełnie inny, mocno odbiegający od ich pobożnych życzeń scenariusz, komplikując wszystko znacznie bardziej.
Być może to moja wina i dałem ci odczuć, że może być z tego coś więcej — odpowiedział nieco poważniej, odsuwając na bok kpinę i prześmiewczy uśmieszek, który miał sprawić, że w jej oczach stanie się jeszcze większym dupkiem aniżeli wcześniej. To był złożony proces na który składał się każdy, najmniejszy gest oraz słowa, które starał się dobierać z rozmysłem. Nigdy wcześniej nie musiał odpychać od siebie dziewczyny, która faktycznie był zainteresowany ale czuł, że tak należało postąpić, więc nie zamierzał walczyć z własną moralnością. Znienawidzi go ale uniknie cierpienia na które skazałby ją tak samo jak Melis. Ta myśl mu wystarczała, musiała. — Tak, baw się dobrze — odparł i zwilżył językiem usta, po czym odprowadził ją wzrokiem do miejsca w którym zniknęła za zakrętem, prowadzącym na główną salę klubu. Starał się by jego słowa brzmiały wiarygodnie, jednak liczył na to, że dziewczyna opuści Shadow jeszcze przed upływem północy i wróci bezpiecznie do domu.
Nie pragnął robić scen w towarzystwie klientów klubu i starał się by jego interwencja nie zwróciła uwagi reszty bawiących się na parkiecie osób, dlatego zachował spokój i z opanowaniem w głosie, poprosił dziewczynę o wyjście. — Nie, proszę pani. Dostałem szczegółowe wytyczne od właściciela tego lokalu. Jestem pewien, że nie zaszła żadna pomyłka — wyjaśnił i widząc jej podirytowanie, postanowił wyciągnąć ją przed klub zanim ta zrobi awanturę przed obserwującymi ich mężczyznami.
Na zewnątrz nie zwracał już uwagi na Terrence'a, który najwyraźniej zaskoczony był obelgami, które padały pod nazwiskiem drugiego bramkarza. — Obym zdechł?! Tego właśnie pragniesz?! — podniósł ton głosu i pochylił się nad nią, tak by dobrze widzieć jej rozwścieczoną twarz. Mógł spodziewać się nagłego wybuchu emocji, jednak nie myślał, że z jej ust padną właśnie takie słowa. Nie kiedy sam dał się pokroić po to by ratować jej życie.
Jeszcze chwila a którychś z nich spróbowałby dosypać ci coś do drinka i zaciągnąłby cię do toalety w wiadomym celu. Po to wciągnęłaś na siebie ten kusy kawałek szmaty, który odkrywa to co powinno być zakryte? — skrzyczał ją przypominając nadgorliwego ojca lub starszego brata. Nie chciał wyjść na zazdrosnego kochanka i psa ogrodnika ale czy tak właśnie nie było? Sam starał się ją odepchnąć i nie pozwalał by zbliżył się do niej ktokolwiek inny. — Zamówię ci taksówkę i wrócisz do domu — sięgnął do kieszeni eleganckich spodni po telefon na ekranie które wystukał dobrze mu znany numer.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Choć ich zachowanie można było ocenić jako niedojrzałe bądź dziecinne, oboje byli dorosłymi ludźmi, mającymi p r z e s z ł o ś ć. Harriet mogłaby podzielić ją na kilka etapów (tych ważniejszych i tych które pozbawione były większego znaczenia) i nadać im męskie imiona. Nie wstydziła się swoich poprzednich związków, gdyż wiele ją one nauczyły. Niestety, najwyraźniej wciąż za mało, by nabrała niezwykle istotnej umiejętności, jaką była szczerość. Oczywiście, że zdawała sobie sprawę z tego, że postąpiła niewłaściwie. Ale pogubiła się. Nie zdążyła się obejrzeć, a niewinne spotkania z Nicholasem zmieniły się w romans. I – choć prawdopodobnie czyniło to z niej złą osobę – nie żałowała. Naturalnie, gdyby mogła cofnąć czas, zrobiłaby to wszystko we właściwej kolejności. Najpierw złamałaby serce narzeczonemu, oddając mu pierścionek, a następnie pozwoliłaby sobie wpaść w ramiona Nicholasa, za którymi tak szalenie tęskniła. Jednak podejmowanie decyzji wcale nie było takie proste, a strach przed zmianami potrafił obezwładnić. Teraz nie miało znaczenia to, że ostatecznie zerwała zaręczyny. Nikt poza nią o tym nie wiedział. Oraz poza Rhysem, ale on wciąż się nie wybudzał. Czy to oznaczało, że do końca życia powinna go opłakiwać? Czy jednak miała prawo do tego, by rozpocząć nowy etap? Minęło pięć miesięcy. Pięć bardzo długich i bolesnych miesięcy. Odważyła się zrobić krok do przodu, jakim było rozpoczęcie rozmowy z Nicholasem, ale jego odpowiedź jedynie pchnęła ją do tyłu. Cofnęła się. Czy dzięki temu nabierze lepszej perspektywy?
— Przecież ja nie… — urwała, zorientowawszy się, że bełkotliwymi tłumaczeniami niczego nie osiągnie. Jego słowa były wyssanym z palca kłamstwem! Harriet pojawiła się w Shadow pierwszy raz od wypadku, a i przed nim nieczęsto tutaj zaglądała, wiedząc, że klub nie cieszy się najlepszą opinią. Gdyby wypiła dwa kieliszki tequili mniej, prawdopodobnie zaczęłaby się szarpać, ale w obecnym stanie bała się, że prędzej wyląduje na chłodnej podłodze, niż cokolwiek wskóra. W dodatku przesycony profesjonalnością ton jego wypowiedzi był dla niej zaskoczeniem; słyszalna oschłość sprawiała jej ból.
Gdy znaleźli się na zewnątrz, straciła wszelkie zahamowania. Chciała go skrzywdzić. Chciała, żeby poczuł się tak, jak ona – opuszczony i z pękniętym sercem. Być może gdyby była trzeźwa, znalazłaby na to lepszy sposób, niżeli rzucenie kilkoma obelgami. Teraz jednak emocje wzięły nad nią górę.
Czy tego właśnie pragnęła? Aby z d e c h ł? Nie, oczywiście, że nie. Pragnęła, by przestał być w stosunku do niej takim dupkiem i po prostu ją przytulił, zamknął w ramionach i pozwolił zasnąć. By mogła poczuć się bezpiecznie. Zrozumiała jednak, że na nic z tego nie może liczyć. I aby zachować resztki honoru, chciała pokazać, że jej również nie zależy na nim. — Naprawdę jesteś taki ślepy? Naprawdę nie wiesz, po co tutaj przyszłam? Myślisz, że zależy mi na opinii tych mężczyzn? Mam ich w dupie — mówiła, nie będąc pewna, czy przemawia przez nią irytacja czy alkohol. — To na tobie chciałam zrobić wrażenie — dodała, nerwowo poprawiając krótką sukienkę, jakby chciała okryć odsłonięte nogi. Objęła się ramionami, pocierając nagą skórę i odwróciła spojrzenie pod naporem jego przeszywającego wzroku. — Ale teraz nie ma to już znaczenia. Już nieważne. Zamów tę cholerną taksówkę — dodała, w milczeniu czekając na przyjazd samochodu. Chciała stąd odejść. Nigdy więcej nie wracać. Skreślić Nicholasa i wszystko, co ich łączyło. Bo próba poukładania tego bałaganu okazała się za trudna. I sprawiła jej zdecydowanie za dużo cierpienia.

Nicholas Winslow
Sprawdza dokumenty i wyrzuca niechcianych gości — Klub nocny Shadow
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczorami sprawdza dowody jako bramkarz w Shadow albo jeździ po mieście bez celu swoim starym Mustangiem. Zakochał się bez pamięci w Harriet ale jest zbyt dumny by wyznać jej uczucia - przynajmniej na trzeźwo.
Nicholas na co dzień zgrywał chojraka i typowego cwaniaka, którego niewiele w życiu ruszało, jednak każdy kto znał go dłużej, wiedział, że to dorosły mężczyzna z syndromem Piotrusia Pana. Lubił się wygłupiać i zachowywać kuriozalnie co nie do końca sam zauważał, bo przecież nawet teraz, gdy odgrywał szopkę przez brunetką, czuł, że postępował właściwie. W rzeczywistości zachowywał się jak niedojrzały osioł, który nie potrafił zawalczyć o dziewczynę na której faktycznie mu zależało ale być może tak było po prostu łatwiej? Lubił proste rozwiązania i było mu to całkowicie na rękę ale do tego dochodziły także wyrzuty sumienia względem leżącego w śpiączce mężczyzny o którego istnieniu do niedawna nawet nie wiedział. Wierzył, że czas jest w stanie leczyć rany i w końcu będzie w stanie zapomnieć o tych kilku niezobowiązujących spotkaniach ale nawet kiedy minęły cztery miesiące, Winslow odczuwa tę palącą ochotę wzięcia jej w swe szerokie i umięśnione ramiona. Tęsknota przeszkadzała mu w realizacji planu jakim było skuteczne spławienie jej, bo zamiast odpuścić i pozwolić jej żyć po swojemu, on kombinował jak koń pod górę byleby zepsuć jej imprezę i mieć pewność, że była bezpieczna we własnym łóżku.
Wszystkie obelgi, które padały pod jego adresem było tylko i wyłącznie jego sprawką. Zrobił wszystko by ją zranić i zrujnować jej ten wieczór, po czym zachowywał się jak zatroskany ojciec. Zależało mu na niej i nawet nie potrafił skutecznie tego ukrywać przed dziewczyną, która całkowicie zdezorientowana stała teraz przed nim. Narobił jej wstydu i choć wiedział, że nie powinien to miał pewność, że zapewni jej to bezpieczeństwo. Ono było dla mężczyzny najważniejsze.
Na mnie? Harriet jestem w pracy — roześmiał się i ściągnął brwi — a po jej zakończeniu muszę wracać do siebie, bo od rana mam cała masę sprawunków do załatwienia — skłamał by się nieco wytłumaczyć. Jeśli liczyła na to, że będą mogli spędzić te noc wspólnie, to jego zadaniem było zrobić wszystko by do tego nie dopuścić. Najcięższe jednak było zapanowanie nad własnym ciałem, które pragnęło dotykać ją przez resztę wieczora. — Poza tym — pociągnął dalej i zwilżył językiem usta. Nie chciał znów jej ranić, a już na pewno nie w taki sposób jak na początku. Widział do czego prowadziły te chore gierki i nie chciał by znów starała się zagrać na jego emocjach. — Ta cała relacja i seks.. To powinno się skończyć, najlepiej tu i teraz — westchnął ciężko i ułożył dłonie na jej barkach by móc spojrzeć w jej czekoladowe oczy. Kiedy jednak próbował zachować kontakt wzrokowy, sam łapał się na tym, że jego spojrzenie lądowało na kostce brukowej i miał ogromny problem by kłamać jej w żywe oczy. Był w tym coraz gorszy.
Jesteś rewelacyjną dziewczyną i niczego ci nie brakuje ale to nie wypali. Musze skupić się na pracy i swoich zobowiązaniach. Nie w głowie mi związki — dokończył i wzruszył ramionami po czym zrobił krok w tył. Na ekranie telefonu wcisnął w końcu ikonkę ze słuchawką i przystawił aparat do ucha. Zamówił taksówkę pod klub i kiedy rozmowa dobiegła końca, schował swojego Iphona z powrotem do kieszeni. — Chce byś była bezpieczna, to wszystko. Nie złość się i nie rób niepotrzebnych scen — odparł, widząc grymas na jej twarzy. Miał nadzieje, że nie będą musieli długo czekać na transport, bo nie chciał znów kłamać ani się z nią kłócić. Poza tym był w pracy.

Harriet L. Pemberton
happy halloween
marta
donalda, milo, sidney, tripp, suzie, portia
przyjmuje gości w — Charlotte Guesthouse
29 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oczyściła swoje imię z zarzutów o zamordowanie narzeczonego i wreszcie zajęła się ratowaniem pensjonatu, którego wypłacalność stoi pod znakiem zapytania. Poza tym próbuje zrozumieć swoje uczucia do Nicholasa i przestać obawiać się tego, co l u d z i e powiedzą.
Gryzło ją sumienie. Próbowała usprawiedliwiać swoje zachowanie, doszukując się powodów tych zdarzeń wśród szalejących wewnątrz niej emocji. Zasłaniała się niekończącymi się problemami w związku, potrzebą odnalezienia prawdziwego wsparcia, a przede wszystkim z m i a n a m i, do których przecież miała prawo. Nie kontrolowała swojego serca – biło w kierunku, którego sama nie mogła mu wyznaczyć. Nie działała z premedytacją. Nie obrała sobie Nicholasa za c e l, za mężczyznę którego zapragnęła zdobyć, by potraktować go jak zabawkę, a następnie zostawić i powrócić do narzeczonego. Podobna myśl nie przyświecała jej ani przez chwilę! Nie zdołała powstrzymać swoich uczuć, nie zapanowała nad nimi, a wyrwane z uścisku, popędziły w kierunku Winslowa. Być może powinna była je powstrzymać, stłamsić i zdusić w zarodku. Nie zrobiła tego. Pozwoliła im się rozwijać. Czy była to słuszna decyzja? Nie. Tak. Nie wiem? Z pewnością teraz, słuchając wszystkiego, co miał jej do powiedzenia, zaczynała się zastanawiać, czy aby on nie zabawił się jej kosztem. Tylko dlaczego w opozycji do tych słów, uratował jej życie, bez wahania oddając jej nerkę. Pogubiła się. A alkohol nie pomagał jej w rzetelnej próbie rozwikłania tej zagadki.
— Tak, jesteś najwidoczniej baaaardzo zajętą osobą — jawnie zakpiła, nie mogąc mu wybaczyć milczenia. Tęskniła za nim każdego dnia. Czekała na gest, choćby najdrobniejszy, który pozwoliłby jej wierzyć, że nie była mu obojętna. Jednak po wyjściu ze szpitala, nie otrzymała niczego – żadnej wiadomości, żadnego telefonu. To milczenie sprawiało, że traciła pewność siebie.
Gdy jej dotknął, przyjemny dreszcz przeszył jej ciało. Przez krótką chwilę miała nadzieję, że przyciągnie ją bliżej siebie i zamknie w uścisku swoich ramion. Dopiero następne słowa wypływające z jego ponętnych ust, uświadomiły jej, że nie pragnął jej dotyku. Tak naprawdę chciał, aby zniknęła z jego życia. Teraz. Tu i teraz.
— Nie wierzę ci — wykrztusiła z siebie, siląc się na twardy ton, choć głos wyraźnie jej się łamał. Mimo że uznała to za kłamstwo, strąciła jego dłonie, nie chcąc mu się przeciwstawiać. Nie zamierzała go błagać o szansę na udowodnienie mu swoich uczuć, kiedy on najwyraźniej tego nie potrzebował.— Ale proszę bardzo. Skończmy to — dodała i odwróciła się do niego plecami, wiedząc, że dłużej nie będzie w stanie powstrzymywać łez cisnących się do oczu. Nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Objęła się ramionami, by powstrzymać szloch. A gdy zjawiła się taksówka, ani razu nie obejrzała się za siebie. Nie chciała go widzieć. Nie chciała go widzieć nigdy więcej, bo wiedziała, że każdorazowo będzie czuła to samo – złamane serce.

Koniec.

Nicholas Winslow
ODPOWIEDZ