42 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#3

Wybór stroju na dzisiejsze wyjście nie był dla niego prosty. Nie do końca wiedział jak to spotkanie ma traktować, ale chyba miało to być po prostu wyjście kilku dorosłych ludzi na kolację, tak jak robią to dorośli, po prostu. Zbytnia elegancja raczej nie wchodziła w rachubę, więc stwierdził, że dość zwykła, raczej casualowa koszula będzie na takie wyjście idealne. Spodnie raczej też dość zwykłe, więc założenie jeansów wydawało mu się jedynym logicznym rozwiązaniem. Sam też nie do końca wiedział, czemu tak długo się zastanawiał, więc też z tą myślą stwierdził, że niezależnie od tego co ma na sobie, nie ma to większego znaczenia. Przed wyjściem poinformował córkę, że dzisiaj wróci później, bo wychodzi na kolację z innymi nauczycielami - bo taka przecież była wersja, którą znał, i taką samą jej przekazał, kiedy wróciła do mieszkania, a on zbierał się do wyjścia. Cóż, dość często się rozmijali a Joshua wiedział, ze Ruby raczej starała się wracać do domu później, niż od razu po szkole, co też później odbijało się na jej przygotowaniu do wszelakich kartkówek, testów, a co za tym szło: słabszych ocen.
Przyjechał na miejsce swoim samochodem, bo i tak od kiedy zaczął chodzić na spotkania AA, to nie pił już alkoholu - a to było już jakiś czas temu, zresztą, na same spotkania już nie uczęszczał od jakiegoś czasu, ale nadal trzymał się swojego postanowienia, by tego alkoholu nie ruszać.
Wszedł do budynku i podszedł do pierwszego najbliższego kelnera, od razu pytając się o zrobioną rezerwację przez jednego z pozostałych nauczycieli. Mężczyzna, którego akurat Joshowi udało się zaczepić wskazał mu miejsce, na które była rezerwacja i chemik musiał przyznać, że był zaskoczony, bo zdecydowanie wybrany stolik nie wyglądał na taki, przy którym mogłoby być więcej niż dwie osoby, co najwyżej dziecko z boku, ale to i tak za mało. Upewnił się, kilkukrotnie nawet powtarzając nazwisko, na które była rezerwacja, aż sam kelner zaczął na niego patrzeć nieprzychylnie. Nawet poinformował Fitzpatricka, że jeżeli to nie to, to już innych stolików wolnych nie ma, więc... No, tutaj była swoista pauza, ale Josh wiedział co to znaczy. Przeprosił więc uprzejmie i usiadł przy wybranym stoliku. Był wcześniej, więc nie dziwił się, że jeszcze nikt nie dotarł. Poprosił o wodę i rozejrzał się.
Dawno go nie było w tej konkretnej restauracji, która znajdowała się przy plaży. Kiedyż z żoną kilkukrotnie tutaj był, na samo to wspomnienie trochę mu zrzedła mina, ale szybko odegnał nieprzyjemne myśli, starając się je przegonić przy pomocy pozytywnych wspomnień, a to właśnie takie miał głównie z tym miejscem.
Spojrzał gdzieś w bok przez okno, w kierunku morza i pogrążając się w swoich myślach oczekując na towarzyszy dzisiejszego wieczoru. Cóż, na chwilę obecną, to mógł co najwyżej popijać wodę!

Eliana Vosburgh
ambitny krab
mkj
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll singthe song of the sea
02.

Eliana, starała się nie unikać wspólnych wyjść, zwłaszcza od czasu, kiedy postanowiła, że stanie się bardziej towarzyska. Kiedyś, mogłaby przesiedzieć każdy wieczór w mieszkaniu, wystarczyłaby jej dobra książka, Netflix, butelka wina i jakieś jedzenie na wynos. Na szczęście, zamknęła ten poprzedni etap życia, co nie znaczy, że nie zdarzały jej się takie wieczory, była tylko kobietą i czasem, potrzebowała chwili tylko dla siebie.
Wyjście na wspólną kolację, na początku wydawało jej się być średnim pomysłem. Z jednego, chyba najważniejszego powodu, kilka jej koleżanek z pracy, za wszelką cenę próbowały jej znaleźć mężczyznę, przez co mogła podejrzewać, że na dzisiejszej kolacji, po kilku lampkach wina, również poruszą ten temat. Jednak, po wielu zapewnieniach, że nie będzie rozmowy o życiu uczuciowym kobiety, zgodziła się na wyjście.
Przed wyjściem, zajęła się swoimi sprawami i dopiero godzinę, przed umówioną porą, zaczęła się szykować. Nie szła na randkę, więc nie spędziła godziny, szukając odpowiedniego stroju, aby zrobić dobre wrażenie na tej drugiej osobie. Skoro będą znajomi, wiedziała, że może postawić na wygodę, a w dziewczęcych sukienkach, czuła się dobrze i tak samo też wyglądała. Lia, poszła troszkę na wygodę i na umówione miejsce pojechała taksówką, aby po alkoholu nie wsiadać za kierownicę. Była to jedna z niewielu rzeczy, których nie tolerowała i nie akceptowała, sama wolałaby już przejść całe miasto na pieszo niż ryzykować stratę prawa jazda oraz bezpieczeństwem swoim i innych osób. Przed restauracją, była troszkę spóźniona, przez co była pewna, że wszyscy będą już na miejscu. O ile, na lekcjach była zawsze punktualna, tak po pracy, dość często zdarzało jej się spóźniać. Wychodziła też z założenia, że lepiej jak ktoś na nią poczeka, niż ona miałaby to zrobić. Nie było nic gorszego niż czekanie na drugą osobą.
Musiała przyznać, że miejsce, zostało wybrane idealnie, a bliskość oceanu, dodawało tylko uroku. Nie podziwiała zbyt długo widoków, wchodząc do środka, podała nazwisko jednej z nauczycielek, która kazała jej się na siebie powołać, a następnie, młody mężczyzna wskazał jej stolik. Brwi blondynki, w jednym momencie uniosły się ku górze, gdy zamiast stolika na minimum 6 osób, zobaczyła taki na dwie, a przy nim Josha. Zaczęła gorączkowo myśleć, że to może jakaś pomyłka, dziwny żart z ich strony, a zaraz się okaże, że ich znajomi patrzą z boku i po chwili do nich dołączą.
- Hej... - wypadałoby w końcu się odezwać, kiedy ustała przed stolikiem. - Nie wiem, czy oni to zaplanowali, czy wyszła jakaś pomyłka. Chociaż, patrząc na moje spóźnienie, wydaje mi się, że było to celowe zachowanie z ich strony - nie będzie przecież, stała i patrzyła się na mężczyznę, więc nie czekając na żadne pozwolenie, usiadła na krzesełku.
Wiedziała, że Joshua stracił żonę w wypadku i skoro, umówili ich razem, na pewno z nikim się nie spotyka.
- Chyba, próbowali umówić nas na randkę w ciemno - ponownie się odezwała i jeszcze, jakby chciała się upewnić, czy zaraz nie wyjdą ich znajomi, dyskretnie rozejrzała się po pomieszczeniu, zanim nie wróciła wzrokiem na mężczyznę. - Trzeba im przyznać, że wybrali ładne miejsce - na jej młodej twarzy, pojawił się delikatny uśmiech.

Joshua Fitzpatrick
powitalny kokos
twoim koszmarem
42 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Joshua raczej przez kilka ostatnich lat nie miał nawet możliwości by wyjść z kimś wspólnie. Był raczej samotnym kompanem swojego kufla, szklanki czy też po prostu kieliszka z którym danego wieczoru się umawiał. Nawet jeżeli miał na początku jakichś partnerów do tego, to szybko ci od niego uciekali, bo było widać, że Joshua po prostu pił, żeby pić, nie dla towarzystwa. Zresztą, chodził tam tylko po to, żeby zapijać swoje smutki i problemy. Szkoda, że te jego smutki się karmiły tym alkoholem, który w siebie wlewał.
Wyjście na tę kolację i dla niego nie było spełnieniem marzeń, bo raczej spodziewałby się przede wszystkim pokusy wypicia alkoholu, bo nie miał też zamiaru patrzeć krzywo na wszystkich, którzy dookoła by pili napoje z procentami. Nie mógł innym tego zabraniać, ale przecież byli alkoholicy zawsze mają strach przed tym, że ten nałóg wróci – i on świetnie zdawał sobie z tego sprawę. Bardzo często zmyślnie lawirował między półkami w sklepach, by po prostu nie przechodzić nawet obok butelek z piwem, czy tym bardziej z mocniejszymi alkoholami.
Sam fakt, ze wybrany stolik był stolikiem dla dwóch osób wzbudził jego wątpliwości, ale podarował sobie już bawienie się w detektywa, stwierdził, że po prostu poczeka, chociaż szczerze mówiąc? Domyślał się o co tutaj chodzi i z każdą chwilą, zwłaszcza, gdy nikt nie przychodził dochodził do wniosku, że po prostu ktoś go wkręcił w „randkę”. Raczej nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy. Nie uważał, by chciał zaczynać randkowanie, szukanie nowej kobiety, czy też miłości. Zresztą, dopiero odbudowywał swoją relację z córką i znalezienie kogoś nowego dla siebie raczej nie pomagałoby mu w odpieraniu wszelakich wyrzutów i ataków ze strony Ruby.
Zerknął kątem oka na zegarek, umówiona godzina już powoli mijała i powoli przychodziło mu na myśl, że nie dość, że ktoś go umówił na jakieś dziwne spotkanie w ciemno, to jeszcze ta osoba go wystawiła. Cóż, dobry początek!
Kiedy natomiast któregoś momentu uniósł wzrok i zobaczył znajomą twarz – Elianę, to sam nie do końca wiedział jak powinien zareagować. Widział, że ruszyła w kierunku stolika z równie zmieszaną miną jaką i on pewnie posiadał jakiś czas temu.
— Hej. — Odparł trochę niepewnie, ale kiedy zaczęła mówić, to też powoli wstał ze stolika i jeszcze kiedy mówiła podszedł do krzesła naprzeciwko, by jej odsunąć, stara szkoła, ot co.
— Nie wygląda mi to na pomyłkę, tylko… — Rozłożył dość bezradnie ręce, wracając do swojego krzesła i usadawiając się na nim. —Myślę, że to faktycznie było celowe zachowanie. — Potwierdził jej słowa i pokiwał też głową, zapewniając jej już podwójne potwierdzenie w ten sposób.
— Chyba tak to można nazwać. — Uśmiechnął się trochę niezręcznie, ponownie serwując jej szybkie potwierdzenie po raz kolejny podczas tej dość krótkiej wymiany zdań póki co.
— Prawda. Ładnie tutaj, nic się nie zmieniło. Kiedyś tutaj przychodziłem z… — Odchrząknął tutaj lekko, jakby uciekając od tego co zaczął mówić. — Bardzo ładne zachody słońca są tutaj. Widać z tarasu. W ogóle… ładne widoki. — Powiedział, wybraniając się ze swojego małego faux pas i zerknął na swoją szklankę z wodą, którą w połowie już opróżnił.
— Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że zacząłem bez Ciebie. O ile oczywiście nie chcesz wyjść, zrozumiem. — Powiedział pół-żartem, pół-serio, chociaż potem trochę może minimalnie zabijając tę atmosferę, ale też nie chciałby, by zmuszała się do pozostania tutaj.

Eliana Vosburgh
ambitny krab
mkj
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll singthe song of the sea
Nie wchodziła w szczegóły życia Josha, nie słuchała plotek, ani nie podsłuchiwała rozmów, które toczyły się w pokoju nauczycielskim, odnośnie innych nauczycieli. Skupiała się na swoim życiu, więc nie miała nawet pojęcia o jakichkolwiek problemach z alkoholem mężczyzny. Zresztą, sama nie chciałaby, aby ktoś wnikał w jej przeszłość i rozmawiał o tym z innymi osobami.
Jednak, widząc nauczyciela chemii, nagle przypomniała jej się rozmowa z jedną z dziewczyn, kiedy obie miały okienko. Dopytywała się Eliany na temat mężczyzn, z którym z pracy mogłaby wyjsć na kolację i który najbardziej zwraca jej uwagę. Oczywiście, blondynka nie wzięła tego na poważnie, traktowała to raczej jako zwykłą rozmowę, którą i tak szybko skończyła. Nawet gdy wyszła propozycja wspólnej kolacji, nie połączyła jednego z drugim, przecież to było absurdalne, aby umawiać ze sobą dwójkę dorosłych osób. Lia, nigdy też nie wykazywała większego zainteresowania, uważając, że w pracy musi być profesjonalne i szkoła, to nie jest dobre miejsce na romansy, nieważne, że faktycznie musiała przyznać, że Joshua był przystojny. Uważała też, że nie zwraca na niej większej uwagi.
Siedząc już na krześle, przy stoliku, delikatnie wzruszyła ramionami. Nie pamiętała, kiedy była na jakiejkolwiek randce w ciemno, nie licząc oczywiście spotkań z tindera, ale tam przynajmniej widziała drugą osobę.
- Na pewno celowe. Ciekawe, czy schowali się gdzieś na zewnątrz, obserwując to wszystko z boku, czy liczą, że dowiedzą się wszystkiego w poniedziałek - próbowała jakoś rozładować, tą dość napiętą atmosferę, która pojawiła się właśnie pomiędzy nimi. Inaczej było rozmawiać w pracy, a inaczej, kiedy miała świadomość, że umówili ją na randkę w ciemno - żadne z nich nie puści tego w nia pamięć, w najgorszym wypadku będą niezręcznie mijać się na korytarzu.
Zacisnęła na moment swoje usta, domyślając się, że chciał wspomnieć o swojej byłej żonie i sama, poczuła się minimalnie speszona. Nie wiedziała, co można czuć, kiedy umiera ukochana osoba i miała nadzieję, że jeszcze bardzo długo tego nie doświadczy.
- Myślę, że będzie nam dane zobaczyć zachód słońca. Oprócz dobrej restauracji, zarezerwowali też idealny stolik. Musieli się przy tym postarać - delikatnie się uśmiechnęła, kiedy jej wzrok przeniósł się na ocean, na który mogła swobodnie patrzeć przez szybę, przy której właśnie siedzieli. Słysząc pytanie znajomego, powróciła spojrzeniem ponownie na niego. Już w swoich poprzednich słowach, dała mu do zrozumienia, że skoro przyszła, niegrzecznie byłoby od razu wyjść.
-Hm, tym razem Ci wybaczę - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. - Chętnie zostanę, jeśli nie masz nic przeciwko. Chociaż, pewnie nawet na randce w ciemno, spodziewałbyś się kogoś innego? - spytała trochę bezpośrednio, zanim przemyślała swoje słowa. Dlaczego? Nie rozmawiali ze sobą zbyt często, różniło ich kilka lat, a jedyne co ich łączyło to fakt, że uczyli podobnych przedmiotów. Podziękowała kelnerowi za menu, które właśnie położył przed nimi na stoliku.
- A skoro, wspominałeś, że bywałeś tutaj często. Na pewno, jest coś z karty, co specjalnie polecasz? - wzięła do ręki jedną z kart, którą otworzyła i zaczęła przeglądać każde jedno danie, nie wiedząc kompletnie, na co się zdecydować. Pomimo tego, że mieszkała w Lorne od zawsze, na pewno bywała w tej restauracji, tak teraz miała jakąś pustką w głowie. Może też dlatego, że kompletnie nie wiedziała, jak zachować się w obecnej sytuacji? Ani też, nie wiedziala, co mężczyzna myśli o całej tej sytuacji, tak samo jak Elaina.

Joshua Fitzpatrick
powitalny kokos
twoim koszmarem
42 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
I sam Joshua nie należał do osób, które jakoś bardzo interesowałyby się życiem innych, jakkolwiek by to w jego przypadku nie zabrzmiało, tak z pewnością jednak miał za dużo na własnej głowie, by jednak przejmować się cudzymi problemami, a tym bardziej o nich rozmawiać. To nie było też tak, że się nie interesował, bo jeżeli zauważyłby, że ktoś ma jakiś problem to raczej by próbował pomóc, ale zwyczajnie nie należał do osób, które by plotkowały, czy jakkolwiek wścibiałyby swój nos w cudze życie. Zresztą było tak od zawsze: nawet przed śmiercią małżonki raczej preferował zachowywać się fair wobec innych i zwyczajnie nikogo nie obgadywał za plecami, bo uważał to, po prostu, za niefajne zachowanie.
Sam Joshua raczej nie miał sytuacji, ani raczej rozmowy, podczas której by go ktoś podpytywał o to, czy ktoś mu się podoba, czy też czułby jakiekolwiek zainteresowanie w kimś innym. Zresztą, tutaj była to trochę inna sytuacja i podpytywanie Joshuy, który utracił żonę w wypadku raczej nie byłoby w dobrym smaku i chyba wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Oczywiście zdarzały się osoby, które i takimi rzeczami się nie przejmowały, czy też po prostu nie czułyby zażenowania, ale były to raczej pojedyncze przypadki – no i tutaj się zwyczajnie nie trafiły.
Czy oglądał się za kobietami? Mówiąc, że nie: skłamałby. Był mężczyzną, był dorosły i jednak potrafił docenić atrakcyjność kogoś innego, chociaż szczerze mówiąc nie czuł się dobrze z tym, kiedy za kimś się oglądał, ale… i on musiał mieć życie. Wielokrotnie myślał o tym, że może powinien zacząć znowu prowadzić jakieś życie towarzyskie, chociaż chyba najpierw chciałby się wkupić w łaski swojej córki i to było dla niego jednak priorytetem.
Czu uważał Elianę za atrakcyjną? Z pewnością, chociaż wiedział, że było trochę wieku różnicy między nimi, to na pewno kilkukrotnie zdarzyło mu się podążyć za nią kątem oka i wiedział, że w szkole nie był jedynym, który tak zrobił. I nie chodzi tutaj już nawet o grono nauczycielskie, ale wiedział, że część starszych uczniów również wielokrotnie się za nią oglądała. Nie ma się czemu dziwić jednak.
— Wiesz co, byłem trochę przed umówionym czasem i nikogo tutaj nie widziałem, więc myślę, że raczej będą chcieli się dowiedzieć po fakcie. — Stwierdził. Gdyby on kiedykolwiek uczestniczył w takiej zagrywce, to wolałby nie być w okolicy rozgrywania się tak zaplanowanego spotkania. Wolałby mimo wszystko dowiedzieć się, tak jak zresztą powiedział, po fakcie.
I tak, zdecydowanie obawiał się niezręczności i tego, że po tym wszystkim ich relacje, zwłaszcza w szkole mogą być trochę… no właśnie niezręczne – to słowo po prostu idealnie opisywało to, jak mogło się to wszystko rozwiązać.
—Może. No, sama restauracja jest naprawdę w porządku, no i te widoki… — Uśmiechnął się, po prostu doceniając tę atmosferę, która towarzyszyła temu miejscu, w której kiedyś zarówno on jak i jego nieżyjąca już małżonka, której obiecał sobie nie wplatać nigdzie w swoje wypowiedzi, się zakochali.
— Dziękuję. — Również uśmiechnął się do niej, dziękując oczywiście za jej wielkie serce i zdolność do wybaczenia.
— Szczerze mówiąc… — Uniósł dłoń do brody, by delikatnie przeczesać ją palcami. — Nie wiem. Znaczy… pierwszy raz jestem na randce w ciemno i pierwszy raz na randce, od… — Pokręcił z głową, bo tutaj nie chodziło mu nawet o samo jego małżeństwo, tylko sam fakt ile minęło od tego czasu lat.
— Dawna, bardzo dawna. — Pokiwał głową, jakoby w potwierdzeniu swoich słów. Bo naprawdę, ostatnia randka była, no właśnie, z pięć, czy sześć lat temu, o ile można byłoby tak nazwać wspólne wyjście z małżonką.
— Chociaż fakt, że nawet nie wiedziałem, że będę dzisiaj na randce raczej działa na moją niekorzyść, jakbym wiedział… —To bym nie przyszedł. Pomyślał, a powiedział: — To bym się inaczej ubrał. — Bo jednak uważał, że z ich dwójki to nie on był odpowiednio ubrany.
— Tak, tak, tyle, że byłem tutaj wiele lat temu. Sprawdzałem kartę teraz, w międzyczasie, dania się trochę pozmieniały, pewnie kucharz już nie jest ten sam, więc raczej nie ufałbym swoim doświadczeniom sprzed tylu lat. — Uśmiechnął się do niej przepraszająco. Zresztą… Danie, które kiedyś tutaj zamawiał zazwyczaj już nawet nie widniało w karcie.

Eliana Vosburgh
ambitny krab
mkj
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll singthe song of the sea
Z tym się bez wątpienia różnili, bo Eliana, gdyby umówiła znajomych na randkę w ciemno, jako pierwsza schowałaby się i obserwowała wszystko z bezpiecznej odległości. Może ze względu na różnicę wieku, inaczej podchodzili do pewnych spraw, a może to ciekawość kobiety, nie pozwalałaby jej czekać do następnego dnia. Nie ma co się nad tym zastanawiać, bo nie była w takiej sytuacji, wręcz odwrotnie, to ona siedziała na randce, która zaplanowana była przez osoby trzecie.
Nie zdziwił ją też fakt, że był wcześniej. Kobieta, chyba nigdy się nie nauczy, aby wychodzić z domu wcześniej, po prostu nie potrafiła rozplanować sobie czasu, aby wyjść o dobrej porze, ale również nie chciałaby czekać na drugą osobę, co tylko by ją pewnie zestresowało. A w dzisiejszej sytuacji, gdyby to ona przyszła pierwsza, zdążyłaby już napisać kilka smsów z pytaniem, gdzie są wszyscy. Zacisnęła na moment usta, gdy wspomniał, że dawno nie był na randce. Tak właśnie mieli traktować to spotkanie? Czemu, to wszystko musiało być tak skomplikowane? Sama przecież nie wiedziała, jak nazywać tę kolację, jako randkę, zwykłe spotkanie... Za dużo myśli pojawiało się teraz w jej głowie. Zdążyła się też przyjrzeć mężczyźnie. Wyglądał normalnie, zapewne tak, jak widywała go często w pracy, Lia też, aż tak bardzo się nie starała. Nieraz, mógł ją widywać w dziewczęcych sukienkach, kiedy przychodziła wiosna, wczesna jesień.
- Jeśli tak Ci będzie wygodniej, możemy uznać, że to zwykła kolacja, a nie randka w ciemno, aby było mniej stresująco i mniej niezręcznie - powiedziała, uważnie się mu przyglądając. Teraz, decyzja należała tylko do niego. Chociaż i tak, gdzieś z tyłu głowy, blondynka będzie miała świadomość, że miała być to randka i na pewno, nie będzie to takie zwykłe spotkanie, jakiego oboje się spodziewali. - Josh, wyglądasz naprawdę dobrze. Nie widzę powodu, abyś teraz, musiał o tym myśleć - delikatny uśmiech, pojawił się na jej twarzy i troszkę wygodniej usiadła na krześle, przy okazji, wygładzając materiał i tak krótkiej sukienki na udach.
- W takim razie zaryzykuje - przytaknęła głową i powróciła spojrzeniem na listę dań. Była gotowa na kolację, więc wcześniej nie zdążyła nic zjeść w domu. Przyglądała się przez kilka długich sekund, które dłużyły się niemiłosiernie, zanim odłożyła kartę na stolik, którą przy okazji zamknęła.
- Nie wiem jak Ty, ale ja się chyba zdecyduję na spaghetti z owocami morza i do tego jakieś dobre, białe wino - spaghetti było bardzo bezpiecznym daniem, a skoro byli blisko oceanu, dodatki powinny być również świeże. Oczywiście, że nie miała też pojęcia o problemach z alkoholem Josha, takich rzeczy, nie mówi się głośno. - Albo, możemy wziąć butelkę białego wina? Jeśli tylko będzie pasowało do Twojego dania - dodała jeszcze, uważnie się mu przyglądając. Nie było tajemnicą, że wino, ale też każdy alkohol sprzyjał rozmowie i likwidował wcześniejsze blokady, które powstały, więc było to czymś naturalnym dla Eliany, że właśnie takie rozwiązanie zaproponowała.

Joshua Fitzpatrick
powitalny kokos
twoim koszmarem
42 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Różniło ich wiele, ale pewnie i właśnie zachowanie w takiej sytuacji było jedną z tych wielu rzeczy. On raczej przede wszystkim w ogóle nie chciałby się wplątać w takie zachowanie, bo po prostu nie chciałby kogoś zmuszać do postawienia się w takiej sytuacji. Nie wyobrażał sobie trochę tego, by kogoś wkręcić w taką randkę w ciemną, bo może ktoś by po prostu nie chciał w coś takiego wchodzić? Nie chciał po prostu za kogoś decydować i rzucać poniekąd kogoś na głęboką wodę, bo też tak trochę się w tej chwili poczuł, co jest dość ironiczne biorąc pod uwagę fakt, że jednak jest dorosły i to tak… porządnie dorosły.
W tej sytuacji oczywiście on sam również napisał do kolegi z pracy, który najbardziej go namawiał do przyjścia na to spotkanie, ale nie dostał żadnej informacji zwrotnej, żadnej odpowiedzi. Nic. Kompletna cisza.
Racja. Wyleciał z tym tekstem o „randce” dość prędko, jakby nie zdając sobie sprawy z tego, że przecież równie dobrze mogło jej to kompletnie nie odpowiadać. Zwrócił uwagę na to, że zacisnęła usta. Cóż, brak wyczucia jaki teraz zaprezentował był… no, w jego przypadku takim, którego można by się było spodziewać jednak.
— Tak, oczywiście. Dwoje dorosłych na wspólnej kolacji, po prostu. — Przytaknął jej, tak chyba byłoby im najłatwiej uśmiercić tę niezręczność, chociaż na to chyba było już i tak za późno. Jednak z tyłu głowy pewnie będą mieli świadomość, że to spotkanie miało być randką - zaplanowaną przez kogoś innego i ten fakt został im narzucony, ale jednak. Mogą się temu opierać, nie traktować tak tego, ale na ile by się to w rzeczywistości zdało?
Biorąc pod uwagę, że w zaledwie kilku zdaniach, które z siebie wyrzucił było słowo randka, na które przed chwilą tak zwrócił uwagę, że niekoniecznie odpowiadało w tej sytuacji, to, może lepiej by było gdyby się jednak ugryzł w język.
Odwzajemnił jej uśmiech, gdy ta obdarzyła go niewymuszonym komplementem. Teraz chyba on powinien jakoś na to odpowiedzieć, tak? To wydawało mu się teraz logicznym wyjściem.
— Ty też wyglądasz bardzo dobrze, chociaż pewnie nie musiałaś włożyć w to zbyt wiele wysiłku. — Odparł, ciągle utrzymując na twarzy delikatny, uprzejmy uśmiech. Może i nie wyglądali różnie od tego, jak bywali w szkole, ale jednak on urody pannie Vosburgh nigdy by nie odmówił, a jak to szło, ładnemu we wszystkim ładnie?
Pokiwał głową w odpowiedzi i on sam również otworzył swoją kartę, co poskutkowało chwilą niezręcznej ciszy, chwili, która wydawała się trwać dłużej niż w rzeczywistości. W przeciwieństwie od Eliany on swojej karty nie zamknął, tylko nadal miał ją przed sobą. Gdy się odezwała, uniósł wzrok, obdarzając ją spojrzeniem. Pokiwał głową, gdy powiedziała co zamówi, zbytnio się też nawet nad tym nie rozdrabniając – raczej dość bezpieczne danie, które ciężko było zepsuć, zwłaszcza w restauracji. Chociaż zawsze od spaghetti w takim miejscu można było wymagać więcej, niż od takiego domowego. Ba, nawet powinno się!
—Oh, wybacz, przyjechałem samochodem, nie piję alkoholu. — Odparł spokojnie, nie robiąc z tego jakiejś afery, nie zamierzał co prawda od razu mówić, że miał z tym kiedyś problem, zresztą, nie aż tak dawno. Nie miał też zamiaru powiedzieć tego w taki sposób, by myślała, że miałby coś przeciwko, by ona wypiła kieliszek, czy dwa, czy w zasadzie ile tylko zachce, nie będzie przecież oceniał.
— Ja za to wezmę rybę w sosie cytrynowym z warzywami. — Powiedział i też od razu, kiedy tylko złapał kontakt wzrokowy z przechodzącym kelnerem, to dał znać, że są gotowi by zamówić.

Eliana Vosburgh
ambitny krab
mkj
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll singthe song of the sea
Skoro, różniło ich, aż tak wiele. Ciekawe było to, że właśnie spośród wszystkich samotnych, wolnych nauczycieli, postanowili umówić ze sobą właśnie tę dwójkę. Mogło być wytłumaczeniem, że uczą podobnych przedmiotów, ale oprócz tego, nie było więcej podobieństw. Na całe szczęście, Eliana nie zastanawiała się nad tym, ani minuty dłużej. Bo naprawdę, wybierając pomiędzy wolnymi nauczycielami w ich szkole, wybór Josha, był najlepszy. Może była to też okazja, aby mogli się lepiej poznać? Niestety, ale mogła się jedynie domyślać, nie znając poprawnej odpowiedzi, ani pobudek, którymi kierowali się jej znajomi.
Zazwyczaj, blondynka nie była skrępowana, kiedy się z kimś spotykała. Nie było już śladu po tej nieśmiałej, niepewnej nastolatce, którą była kilka lat temu. Wiedziała, jakie ma atuty i potrafiła z nich korzystać, tak teraz, czuła się znów jak w liceum. Nieważne było to, że oboje, uznali, że lepiej będzie nazywać tę kolację zwykłym spotkaniem, a nie randką... stres i niechęć, aby nie zepsuć relacji pomiędzy nimi, była zbyt wielka, zwłaszcza w tym momencie. Z tyłu głowy, pojawiała się też myśl, aby nie powiedzieć czegoś, co nie wypada.
Delikatnie się uśmiechnęła, gdy pochwalił jej wygląd, ale uważała, że nie jest to dobry temat, na taki moment. Była tylko kobietą, lubiła dobrze wyglądać i w ostatniej chwili się powstrzymała, aby powiedzieć, że na randkę, dużo bardziej by się postarała. Niestety, już po chwili, kiedy rozmowa zeszła na alkohol, poczuła się troszkę zmieszana. To było dobre wytłumaczenie i nawet, przez myśl jej nie przeszło, że mógłby mieć inne powody. Dlatego, delikatnie przytaknęła głową.
- Rozumiem. Ale mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzało, że wypiję lampkę wina? Przyjechałam taksówką, więc nie muszę martwić się o powrót - gdyby tylko wiedziała, jakie było to nierozsądne posunięcie z jej strony. Żyła w błogiej nieświadomości i miała nadzieję, że wino, pomoże jej przestać się przejmować całą tą sytuacją.
Kiedy podszedł do nich kelner, Lia złożyła jako pierwsza swoje zamówienie, poczekała też, aż zrobi to Joshua i młody mężczyzna odszedł od nich z zapisanymi daniami. Niezbyt dobrze, reagowała na chwilową ciszę, która się pomiędzy nimi pojawiła.
- Wspominałeś ostatnio o córce, że wspólnie zamieszkaliście... Wasze relacje, się już poprawiły? - kolejne, niezbyt dyskretne pytanie, niestety, była to pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy. Mogłaby też zacząć temat pracy, szkoły, ich uczniów... Ale, to już byłaby lekka desperacja, aby rozmawiać o pracy podczas randki spotkania. - Przepraszam, to wasze prywatne życie, jak nie chcesz, nie musisz mi odpowiadać - dodała jednak po chwili, aby nie pomyślał o niej, że jest zbyt ciekawska. Na moment, spuściła swój wzrok na dłonie, które trzymała splecione na stole, ale po chwili, przeniosła już spojrzenie na Josha i nawet uroczo się do niego uśmiechnęła.
- Jestem za to pewna, że jak tylko wrócimy do pracy, jedyne, o czym będą rozmawiać i o co pytać, to temat dzisiejszej kolacji - to już chyba było bardziej odpowiednie, ale znów zahaczało o szkołę. Ups...

Joshua Fitzpatrick
powitalny kokos
twoim koszmarem
42 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Póki co były to raczej drobne różnice, nic poważnego. Zresztą, nie było dwóch idealnie takich samych osób. Z pewnością mieli też cechy wspólne. Może jednak mieli więcej podobieństw, których teraz póki co nie dostrzegali? Jednak skoro ich wspólni znajomi, czy raczej koledzy i koleżanki z pracy postanowiły ich umówić w ciemno, to może po prostu dostrzegali coś, czego oni jeszcze nie widzieli?
Nie zastanawiał się co prawda aż tak, która wśród nauczycielek by mu się najbardziej podobała, bo... nie widział takiej potrzeby, stawiał mimo wszystko na pewien profesjonalizm w kwestii swoich relacji zawodowych i nie widział powodu, by patrzeć na osoby ze szkoły, czyli mimo wszystko z pracy jakkolwiek inaczej. Co prawda, pewnie jak każdy facet w jakimś stopniu oceniał urodę kobiet w swoim otoczeniu, ale nie było to dla niego najważniejsze. Chociaż w takim hipotetycznym rankingu (którego oczywiście nie miał i nawet nie myślał o tworzeniu takiego!) Eliana z pewnością byłaby w czołówce, a możliwe, że zajmowała by pierwsze miejsce. Kto wie?
Sam Joshua też czuł się trochę skrępowany tą sytuacją. Faktycznie, uzgodnili już, że nie była to randka, ale... czy takie ustalenia naprawdę miały im pomóc pogodzić się z sytuacją, w jakiej się znaleźli? Znaczy, nie musieli się z niczym pogodzić, ale jednak pierwsze wrażenie o tym spotkaniu było, że to randka i mimo wszystko zostało to im gdzieś z tyłu głowy, co pewnie trochę ich blokowało.
A sam fakt, że Joshua już długi, długi czas nie był na takim, nawet, spotkaniu, powodowało, że i on się trochę stresował, chociaż nie do końca wiedział czym. Kolacja z koleżanką z pracy, to tyle, po co tutaj dodawać jakieś drugie dno i się niepotrzebnie stresować. Ehh... Ciężki temat!
— Nie, nie, żaden problem. Mogę Cię potem odwieźć, bez sensu, żebyś płaciła za taksówkę, skoro i tak prowadzę. — Zaproponował, bo wydawało mu się to też logicznym rozwiązaniem. Nie widział problemu, by nadłożyć drogi, czy nawet pojechać okrężną drogą. Zresztą, nie chciał jej zostawiać na pastwę taksówek, może akurat żadnej by nie mogła złapać?
Kiedy mieli już kelnera obok, to oczywiście pozwolił Lii zamówić jako pierwszej, potem on złożył swoje zamówienie, po którym zapadła znowu odrobinę krępująca cisza, podczas której gorączkowo próbował znaleźć temat do rozmów. Nie udało się, ale na ratunek przyszła jego towarzyszka dzisiejszego wieczoru, która poruszyła temat... dość aktualny w jego życiu.
Myślał nad odpowiedzią przez krótki moment, ale nim zdążył coś powiedzieć, do kobieta przeprosiła za wtrącanie się, chociaż oczywiście tak tego nie odebrał.
— Nie, w porządku. Jest... trudno? Pracuję nad tym, chociaż Ruby zdecydowanie nie chce mi po prostu pozwolić się do siebie zbliżyć. — Westchnął lekko po tych słowach. — Nie dziwię się jej. Powiedzieć, że przez ostatnie kilka lat byłem słabym ojcem, to więcej niż delikatne niedopowiedzenie. — Powiedział szczerze, bo naprawdę nie widział problemu w tym, by podzielić się tymi faktami. Może nie był to powód do dumy, ale równocześnie nie było to coś, co było przez niego ukrywane, raczej większość nauczycieli w szkole wiedziała, że przez jakiś czas Joshua miał... no swoje problemy i swoje demony, z którymi walczył.
Podparł się łokciami o stół, co poskutkowało też tym, że delikatnie się pochylił w kierunku swojej rozmówczyni, chociaż cały czas oczywiście też dzielił ich cały stolik.
Zaśmiał się cicho po jej słowach.
— Tak, tak, spodziewam się mało dyskretnych pytań z ich strony. Chyba zostaniemy ich nowym tematem rozmów. Żeby nie powiedzieć plotek. — Pokręcił głową, bo w sumie niekoniecznie mu ten fakt odpowiadał. Nie, fakt, że tutaj byli, tylko fakt, że mieliby być obgadywani, bo to raczej nigdy nie było zbyt przyjemne!

Eliana Vosburgh
ambitny krab
mkj
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll singthe song of the sea
Postanowiła, potraktować propozycję podwiezienia do domu, jako zwykły, miły gest. Przecież tak się zachowują znajomi, prawda? Powinna chyba, przestać doszukiwać się w słowach mężczyzny drugiego znaczenia, aby wymazać z głowy myśl, że miała być to randka. Jednak, skoro tak bardzo, chciała o tym zapomnieć, może faktycznie, chciałaby, aby była w tym, chociaż odrobina prawdy? Bo o ile mogła chodzić na randki z tindera, tak jeszcze nigdy, nie spotkała się z kimkolwiek z pracy. To było stanowczo zbyt skomplikowane i Eliana sama już w tym wszystkim zaczęła się gubić.
- Naprawdę? Jeśli, nie byłby to dla Ciebie problem, to chętnie skorzystam z propozycji - uniosła kącika ust ku górze w delikatnym uśmiechu. W Lorne na pewno znalazłaby jakiegoś ubera, czy inną taksówkę, ale nie zmieniało to faktu, że było to bardzo miłe ze strony Josha. Miała tylko nadzieję, że z każdą chwilą, będzie pomiędzy nimi mniej niezręcznie, bo podróż samochodem w ciszy, niekoniecznie by jej się uśmiechała.
Eliana, nie wiedziała jak zachowują się nastolatki wobec rodziców, tak samo, jak do nauczycieli, może całkiem inaczej. Ciężko było jej nawet się domyślać, bo jedyny kontakt, jaki z nimi miała był w szkole, podczas lekcji i chociaż, nieraz było to kilka godzin w ciągu tygodnia, to i tak, nie było to samo. Dochodził do tego też wpływ rówieśników, chęć zaimponowania. Dwa, niekiedy całkiem inne światy. I może, nie powinna wchodzić w aż tak prywatne życie mężczyzny, było już niestety za późno.
Przytaknęła delikatnie głową, niestety minęła już okres nastoletniego buntu i całkiem inaczej, patrzyła na ich obecną sytuacją, niż jego córka.
- Rozumiem... Ale jesteś jej ojcem, tak naprawdę, najbliższą dla niej osobą, może po prostu potrzebuje więcej czasu, aby się do Ciebie przekonać. Każdy, zasługuje na drugą szansę, nieważne, jakie błędy się popełniło, a w końcu Ruby się o tym przekona - wiedziała, że nikt nie jest idealny. Sama Lia, popełniała sporo błędów, robiła rzeczy, z których niekoniecznie była dumna. A skoro, jako nastolatka, nie miała na to czasu, nadrabiała to jako dorosła osoba. Też niezbyt odpowiedzialnie. Dlatego też nie dopytywała się o nic więcej, twierdząc, że jeśli Joshua kiedyś będzie chciał jej powiedzieć o swojej przeszłości, na pewno sam to zrobi. A jak na razie, ich znajomość i relacja, nie była jeszcze na etapie, żeby mówić swoje mroczne sekrety.
- Mało dyskretnych pytań? - powtórzyła za nim i sama również się zaśmiała. Wyprostowała się na krześle, odgarniając kosmyk włosów za ucho, a swoje spojrzenie utkwione miała cały czas w swoim dzisiejszym towarzyszu. - Oni będą chcieli wiedzieć wszystko, najlepiej ze szczegółami - odpowiedziała nadal rozbawionym tonem głosu. Oczywiście, mówiła o znajomych, z którymi sama spędzała więcej czasu i którzy byli, mniej więcej w jej wieku. A skoro i tak, spędzali tyle czasu z nastolatkami, niektóre zachowania, ciekawość, przejmowało się właśnie od nich. - Mam tylko nadzieję, że nie wyjdzie to poza pokój nauczycielski. Niekoniecznie, uczniowie powinni wiedzieć o wszystkim, co robi się poza lekcjami - wzruszyła delikatnie ramionami. Wtedy? Już na pewno, byłby plotki na korytarzach i wszystkie spojrzenia, skierowane tylko na nich. Była też córka Josha, a raczej nie chciał, aby dowiedziała się o dzisiejszym wyjściu. - Ale, nie powinniśmy się na razie, tym wszystkim martwić. To miała być miła kolacja, bez rozmów o ciężkich tematach, czy zastanawianiu się, co będzie w pracy - ułożyła dłonie na stoliku, splatając palce ze sobą. Na ich szczęście, nie musieli martwić się o przypadkowe spotkanie z uczniami, nie w takim miejscu.

Joshua Fitzpatrick
powitalny kokos
twoim koszmarem
42 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bo to… był zwykły i miły gest. Uważał to za odpowiednie zachowanie, bo też raczej nie należałoby do zbyt miłych pozostawienie dorosłej kobiety na pastwę taksówki, zwłaszcza, że przecież i tak poruszał się tym samochodem. Co prawda będzie musiał się dowiedzieć gdzie ją dowieść, ale to nie powinien być najmniejszy problem. Mimo wszystko, nawet jeśli ustalili już, że nie była to randka, to faktycznie z tyłu głowy gdzieś złośliwie ta myśl ciągle krążyła i choć nie chcieli do niej wracać, to i tak ciągle trochę tak było. Tak to zazwyczaj niestety działa: im się bardziej o czymś myśleć nie chce to się jeszcze bardziej ten temat sam nasuwa, czysta złośliwość mózgu, ale co zrobić!
Dlatego też właśnie uznał za stosowne i może nawet za konieczne, by zaproponować jej tę podwózkę, a w razie odmowy nawet nalegać. Uważał to po prostu za słuszne, a, że i tak nie dyskutowała, nie miała nic przeciwko, to… po prostu ominęli ten fragment dysputy na ten temat!
— Żaden. — Kiwnął głową, potwierdzając swoje słowa. — Miło, że się zgodziłaś, planowałem nalegać, więc nie wyjdę na natręta. — Zaśmiał się, bo oczywiście – połowicznie, ale jednak – żartował. Mimo wszystko ta niezręczność póki co pozostawała, ale jednak w jakimś stopniu też cały czas odchodziła w jakąś niepamięć, chociaż raczej był to dość… powolny proces.
Cóż, z dzieciakami tak to jest, że przy każdej okoliczności zachowują się inaczej. Rodzice często by nie byli w stanie poznać swoich pociech po tym jak zachowują się w szkole, ile przecież się słyszy tekstów od rodziców – i zarówno Eliana jak i Josh pewnie potrafiliby się z tym utożsamić -, że to co mówią o tych dzieciach, to nie może być o ich, tylko to musi być pomyłka, bo Brajanek taki grzeczny jest.
Niestety, nie zawsze tak jest i często właśnie to dopiero w szkole, wśród rówieśników młodzież potrafi się wykazać, w ten niekoniecznie dobry sposób. No, ale takie zachowanie – ogólnie – jakim jest zachowywanie się w różny sposób zależnie od okoliczności jest też dość naturalnym, bo właśnie zależnie od tego gdzie się jest i co się robi, to jednak zawsze się jest trochę inną osoba. Tak jak tutaj Josh był po prostu gościem, który został poniekąd wrobiony w randkę w ciemno (która nie jest randką), tak w szkole był nauczycielem, a w domu był, a przynajmniej próbował, rodzicem.
— To dość… — Tutaj wtargnęło mu się takie delikatne cmoknięcie — skomplikowane. — Dodał po krótkim zawahaniu, szukając odpowiedniego określenia. I to było, chyba, dobre.
— Trochę mi daje w kość, ale ma do tego pełne prawo. Zresztą, nie mogę oczekiwać, że nagle zmieni całkowicie swoje podejście. Wszystko krok po kroczku — Powiedział, jakby dokańczając swoją myśl względem tego jak Ruby go mogła odbierać i zachowywać względem niego. Joshua w dzieciństwie jak chyba każdy nastolatek miał też „gorsze” momenty, chociaż on i tak raczej należał do tych zdecydowanie grzeczniejszych dzieci.
Gdyby dorastał teraz, to pewnie byłby z tych dzieciaków, które trzymają się na uboczu i nie sprawiają problemów, to pewnie by go dobrze opisywało.
Swoją droga, Joshua naprawdę nie widział nic przeciwko, by mówić o sobie, był dorosły, swoje przeżył i jednak też już te swoje problemy po prostu przerobił i zaakceptował wszystko co miało miejsce, więc nie czuł, że miałby powód do wstydu. Może nie czuł jakiejś potrzeby uzewnętrzniania się, ale jednak nie miałby też przed tym jakichś irracjonalnych oporów. Był raczej otwarty.
No proszę, nawet udało mu się doprowadzić do tego, że wspólnie się śmiali z tego co się właśnie działo. No jednak ta niezręczność faktycznie mijała!
— Tak, pewnie tak. To może… o niczym im nie mówmy? Możemy ich zbywać tylko uśmiechem i mieć satysfakcję z tego, że tylko my będziemy wiedzieć jak poszła nam… no, to spotkanie. — Och, złapał się na tym, że prawie powiedział znowu słowo, którego starali się jednak nie wypowiadać.
— Też bym wolał by to nie wyszło poza pokój nauczycielski. — Pokiwał głową i uśmiechnął się ponownie do Eliany. To już teraz chyba była najdłuższa rozmowa jaką za sobą mieli w życiu i było całkiem nieźle! Swoją drogą, przede wszystkim Josh nie chciałby, by do jego córki doszły informacje, że się z kimś spotyka (chociaż tak nie było przecież), bo pewnie znalazłaby kolejny powód do tego, by się z nim kłócić.
— Prawda, prawda. — Uciekł teraz też spojrzeniem w bok, poszukując wzrokiem kelnera, ale najwidoczniej jeszcze nie przyszła pora podania ich dań.
— To co prawda będzie trochę związane z pracą, ale, co Cię pchnęło do tego, by zostać nauczycielką? — Zapytał, będąc szczerze ciekaw jej odpowiedzi.

Eliana Vosburgh
ambitny krab
mkj
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll singthe song of the sea
Gdyby tylko ze sobą więcej rozmawiali w pracy, pewnie wiedzieliby, że mieszkają w sąsiedztwie i Joshua, nie będzie musiał nadrabiać drogi, aby ją odwieźć. Tego jednak dowiedzą się pewnie dużo później.
Eliana, najczęściej na randki, umawiała się z mężczyznami, którzy nie byli ojcami z kilku powodów, przeszli już swoje w życiu, cały czas będzie istniało dziecko, a kobieta nie widziała się jako macocha. Kiedyś będzie chciała mieć dziecko, ale do tego jeszcze przyjdzie czas, jak na razie skupiała się w całości na pracy. Jednak spotkanie z Joshem, było inne, prawda? Po wszystkim nadal będą ze sobą rozmawiać, może nawet więcej niż do tej pory i nie powinna patrzeć na niego jak na potencjalnego partnera. Jak na razie, było jeszcze za wcześnie, aby mogła tak myśleć, czy przeszłaby jej taka myśl przez głowę, ale niekiedy pojawia się to całkiem przypadkowo i żadne z nich, nie będzie miało na to wpływu.
Przytaknęła delikatnie głowa, gdy mówił o swojej córce. Nic więcej nie chciała dodawać w tym momencie, bo jednak to nadal sprawy rodzinne, w które kobieta nie powinna się mieszać. Niekiedy młodzież, potrzebuje czasu, aby przystosować się do nowej sytuacji, nowego miejsca zamieszkania, ale nie zmieniała miejscowości, kraju, dziewczyna zamieszkała tylko z ojcem. Cóż, Lia nie była psychologiem, aby zastanawiać się nad tym i jeszcze bardziej próbować zrozumieć zachowanie Ruby.
- Mam nadzieję, że wszystko z czasem się ułoży - powiedziała tylko z delikatnym uśmiechem, bo to wydawało jej się najbardziej pasujące do obecnej sytuacji. Sama pewnie, chociażby z ciekawości, będzie bardziej przyglądać się zachowaniu jego córki, czy zobaczy jakąś zmianę w dziewczynie.
- Tak, to jest bardzo dobry pomysł, aby trzymać ich w niepewności - już sobie wyobrażała, jak niektórych będzie zjadała ciekawość. - Może wtedy nauczą się nie wtrącać w życie innych, a zająć się sobą - czy na pewno, miała coś przeciwko? W pierwszej chwili była zmieszana, nie wiedziała co myśleć, jak się zachować, była to dla niej nowa sytuacja. Ale teraz, po kilku, kilkunastu minutach rozmowy z mężczyzną, czuła się już dużo lepiej, swobodniej i może był to dobry pomysł, aby w końcu się lepiej poznali i porozmawiali ze sobą trochę więcej niż zazwyczaj. - To zrozumiałe. Dzieciaki bywają ciekawskie, byłby to dla nich temat numer jeden - nie chciała też do końca, zepsuć relacji Ruby z ojcem, wtedy dziewczyna mogłaby się jeszcze bardziej opuścić w nauce, a tego na pewno, żadne z nich by nie chciało.
Zacisnęła na moment swoje usta, jakby chciała zebrać wszystkie swoje myśli w jedną całość.
- I to jeszcze tak znienawidzonego przedmiotu? - to było raczej pytanie retoryczne, nie oczekiwała żadnej odpowiedzi. Była świadoma tego, jak większość uczniów reaguje na matematykę i nie lubi tego przedmiotu. - Jako dziecko i nastolatka, byłam kujonem... Nie lubiłam wychodzić ze znajomymi, chyba nawet nie miałam ich zbyt wielu. Wiem, że może teraz ciężko jest w to uwierzyć, ale tak było. Lubiłam się uczyć, chciałam być naukowcem, zastanawiałam się nawet nad pracą w NASA, ale pojawiło się kilka przeszkód - w postaci jej byłego chłopaka, który chciał wrócić do Lorne, a zakochana Eliana trochę zmieniła swoje plany. Czy żałowała? Niekiedy tak, ale lubiła pracę w szkole. - I ostatecznie skończyłam matematykę i zaczęłam uczyć w szkole. Obiecałam sobie, że nauczę, chociaż połowę dzieciaków czegoś więcej, niż wzorów skróconego mnożenia, czy wzoru na pole kwadratu - uśmiechnęła się do Josha, bo na pewno wiedział, jaka to była ciężka chwilami pracy i dość niewdzięczna. - Wiem, że sporo dzieciaków może się skarżyć, że jestem za bardzo wymagająca, ale nie jest tak źle, jak może się wydawać - dużo osób na początku brało ją za uczennicę, później za osobę, której można wejść na głowę, ale szybko wyprowadzała ich z błędu.
- A Ty? Od zawsze uczysz w Lorne Bay? - podrapała się po policzku, będąc ciekawa odpowiedzi. Dopiero przeszło jej przez myśl, że kiedyś mógł być jej nauczycielem i poczuła się tym faktem trochę skrępowana? Nie, nie mogła myśleć takimi kategoriami, to była już przeszłość, a ona nie była nastolatką.

Joshua Fitzpatrick
powitalny kokos
twoim koszmarem
ODPOWIEDZ