Sekretarka — Ratusz
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Got my heart up in this dance
What a beautiful man
That batchata as we rock on the set
Put his hand over my hips
Started looking at his lips
I'm the luckiest girl in the land
#4
na ciepły dzień


Od kryzysowego dnia minęło już trochę czasu i Delilah naprawdę stanęła na nogi. Od tamtej pory nie skontaktowała się z Lorenzo. Nie widziała w tym największego sensu, wiedząc że byli za wcześnie. Że musi odpocząć, pewnie z czasem zbierze na to siły - w końcu musieli wiedzieć na czym stoją - i zaczną razem rozmawiać. Tymczasem... Coś w Delilah pękło. Zamiast kurczowo trzymać się pozostałości po ich relacji, próbując coś odbudowywać, postanowiła czerpać przyjemności z tego co pozostało. W końcu to zawsze ona pierwsza pękała i niemal na kolanach przybiegała do Lorenzo, jakby to ona zawiniła. Tylko to nie Delilah była cholernie zazdrosna, nie ona na oczach drugiej osoby zalecała się kogoś innego. Coś się w niej zmienilo, zmieniło po nocy spędzonej u Benedicta. Zajmowała jeden ze stolików znajdujący się na zawnątrz małej knajpki i właśnie odpisywała na wiadomości, które do tej pory ignorowała. Niektóre z nich były służbowe, z nimi rozprawiła się bardzo szybko. Z innymi... odpowiadała lakonicznie, w większości były to zaniepokojone jej zachowaniem siostry. Popijała schłodzony drink o cytrusowym smaku, pociągając płyn przez kolorowa słomkę, gdy kątem oka dostrzegła znajdującego się nieopodal mężczyznę. Może, gdyby nie łączyła ich wspólna przeszłość Delilah nie zwróciłaby uwagi na pana doktora. Na Chrisa Davies, aż grzechem byłoby nie zerknąć. Przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie, kiedy spanikowana niemal siłą chciala, aby jakiś onkolog ją obejrzał. W końcu w jej rodzinie kilka kobiet miało raka piersi. Może przez to, że pech trzymał się jej mocno właśnie i tym przekleństwem została obarczona? Tak oto Delilah wylądowała w gabinecie doktora i dopóki lekarz nie zapewnił jej,że jedyne co mogła posiadać to jędrny biust, a nie żaden tak uspokoiła się. Pewnie obiecała jakąś kawę za uratowanie życia, ale przez ostatnie wydarzenia w życiu całkowicie wypadło jej to z głowy.
- Doktorze Davis? - zawołała, machając w jego stronę. Może dzisiaj odpłaci się mu za to, że dał jej drugie życie wtedy w gabinecie. Podniosła się z krzesła opierając jedną ręką o blat stolika. Dopiero wtedy pomyślała, że może gdzieś się spieszył i właśnie swoim narwanie wybiła go z rytmu. W końcu stał w miejscu i wyraźnie na kogoś lub na coś czekał. Mimo to uśmiechnęła się do mężczyzny szerówki, rumieniąc się delikatnie. - Może poświęci mi pan chwilkę? W końcu wiszę panu kawę, albo drinka... - uniosla szklankę z wspomnianym trunkiem, bezpośrednio zapraszając ledwo poznanego doktora. Czy wypadało tak robić? Chyba w ostatnim czasie nie zastanawiała się nad tym co powinna, a czego nie powinna robić. - O ile ma pan chwilkę...

Chris Davies
sumienny żółwik
M.