zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#2


Nazywajmy rzeczy po imieniu, Inej nie była fanką relacji międzyludzkich. Miała jednak w planach spróbować jakoś względnie normalnie żyć przeprowadzając się do tej dziury na krańcu świata. Prawda była natomiast taka, że wszystko co do tej pory tu robiła, każda jej relacja w pracy, z sąsiadami czy jakimikolwiek znajomymi, była w stu procentach udawana. W głębi serca nie zależało jej na żadnym z tych ludzi i gdyby trzeba było to bez zawahania strzeliłaby im wszystkim strzał w tył głowy... albo nawet w przód żeby było zabawniej. Dla niej oczywiście. Całe szczęście nikt się o tym nigdy nie dowie, bo częścią jej chorej osobowości była umiejętność budowania sobie zupełnie innej tożsamości, która była dla niej jak postać, którą musiała bezbłędnie odegrać, by później otrzymać Oskara. Starała się wtopić w tłum przez co musiała wykrzesać z siebie wszelkie pokłady wspaniałego aktorstwa, by odegrać Inej, dziewczynę z sąsiedztwa pracująca w barze. Jak na razie dawała radę, nikt nie zorientował się, że coś tu mogło śmierdzieć.
W celu kontynuowania swojego planu wmieszania się w lokalną społeczność, postanowiła się spotkać z jedną ze swoich... chyba to można nazwać przyjaciółek. Nie wiedziała, bo wcześniej żadnej nie miała, ale obstawiała, że to właśnie o to tyle krzyku w tych wszystkich komediach romantycznych. Oglądała ich trochę i mniej więcej kojarzyła co kobietki robią na takich spotkaniach, przede wszystkim alkohol... zaopatrzyła się więc w butelkę rumu, bo to jej jakoś tak najbardziej pasowała. Druga sprawa to ploteczki o facetach, z tym był pewien problem, ale to nic coś się wymyśli na poczekaniu. Trzecia rzecz to zaplatanie warkoczyków i chociaż Marlowe nie lubiła gdy ktoś dotykał jej włosów, to postanowiła zwalczyć w sobie tą niechęć byle tylko babski wieczór na plaży się udał!
- Heeeey - powiedziała widząc znajomą twarz, chociaż sama nie poznawała swojego głosu. W normalnych warunkach nigdy, by tak nikogo nie przywitała, ale to nie były normalne warunki. W jej oczach był to jakiś wielki eksperyment, który miał jej pokazać, czy potrafi już być czyjąś koleżanką, czy jeszcze musi nad tym popracować. - Nie mam co prawda żadnego koca ani nic w tym stylu, ale chyba możemy usiąść po prostu na piasku i mieć nadzieję, że nikt tam nie sikał - albo co gorsza srał. Inej widziała w swoim życiu wiele obrzydliwych rzeczy, ale siedzenie na gównie zdecydowanie było jedną z gorszych sytuacji jakie mogłyby się jej przytrafić.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
03.


Spójrzmy prawdzie w oczy, Presley nie była fanką nawiązywania nowych relacji. Miała grono przyjaciół i zanim w jej życiu pojawiła się Inej, jakoś niechętnie planowała je powiększyć. Ale stało się i nagle w tym gronie znalazła się kobieta. To zabawne, bo zwykle zadawała się z samymi facetami. Jakiś miała z nimi lepszy flow, a laski zwykle bywały zawistne i zazdrosne dosłownie o wszystko. Dlatego Prescott unikała znajomości z płcią piękną jak ognia. No chyba, że trafiała z takimi do wyrka, ale to już zupełnie inna kwestia. Podczas seksu przynajmniej nie trzeba było rozmawiać, a to już był duży plus.
Ale kumplowanie się z Marlowe zobowiązywało do rozmów, ploteczek, wymiany doświadczeń i różnych takich podobnych. Dlatego, jeśli Inej myślała, że serio będą sobie siedzieć na plaży, pleść warkocze i malować paznokcie, to była w ogromnym błędzie, wszak Presley daleko było do takich zabaw.
- No siema - rzuciła na powitanie i chyba podczas trwania tej znajomości ani razu nie zastanowiła się nad tym, że niewiele wie o pannie, która przytachała ze sobą butelkę rumu, zbyt wiele. Nie musiały się sobie zwierzać, Prescott nie była zbyt wylewna i nie miała tego w zwyczaju. Także świetnie się składało, że i Inej nie mówiła o sobie jakoś nadzwyczaj dużo. Układ doskonały. - Jeśli ktoś tutaj sikał, to i tak nigdy się o tym nie dowiemy. I dobrze, lepiej żyć w słodkiej niewiedzy. Rum? - wskazała podbródkiem na butelkę i zanim Marlowe zdążyła odpowiedzieć, Pres opadła na nagrzany jeszcze słońcem piasek. - Ja mam gin. Ale bez toniku. To pierwsza zasada chlania - nie rozcieńczać. Raz, że alko traci wtedy moc, a dwa, to ma się wtedy kaca jak stąd do Zimbabwe - sprzedała swoją teorię, którą od lat wpajał jej ojciec. Jak pić, to tylko dobry alkohol, a jak truć się fajkami, to tylko porządnymi. A właśnie, szlugi! Presley wygrzebała z kieszeni spodni pomiętą paczkę Marlboro i wyciągnęła ją w kierunku Inej. - Chcesz? - zawsze dzieliła się tym, co miała. Także z szanownymi panami żulami, którzy pieszczotliwie nazywali ją KIEROWNICZKĄ. No nie mogła im odmówić, kiedy prosili o papierosa. Słodziaki. W ich oczach była bossem z ostatniej rundy Mario, choć wolałaby być piękną, złotowłosą księżniczką, którą trzeba była ratować z opresji. Ale życie do nie je bajka, a ani nawet gra na konsolę.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
No to dobrze się dziewczyny dobrały, chociaż o przyjaźni Inej wiedziała tyle ile zobaczyła w filmach czy serialach, trochę więc chyba było u niej z tym słabo. Ale czego się spodziewać? W wojsku jej nie uczyli jak zacieśniać więzy, w CIA też tak nie koniecznie. Wiedziała tylko, że nie powinna robić krzywdy osobom, które chciała uważać za jakieś bliższe. Problem był taki, że czasem nie potrafiła się powstrzymać i wystarczył jeden glupi tekst żeby się zapaliła.
- Tak, też tak uważam, im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi - kiwnęła głową, bo to radziła wszystkim swoim nowym znajomym. Sąsiedzi pewnie nie byliby zadowolenie znając prawdę o niej. - Rum, mam nadzieję, że chcesz się trochę poczuć jak pirat - widziała piratów z Karaibów i wiedziała co tam pili! Trochę żałowała, że nie ma teraz jakiejś zajebistej papugi na ramieniu i drewnianej nogi. To byłoby super. - Brzmi jak dobra zasada - zaśmiała się, bo sądziła, że tak wygląda zrobić, widziała ma filmach. - A ogóle nie rozumiem idei robienia drinków... w sensie czaje, że ma smakować, ale chyba alkohol nie powinien smakować, bo wtedy już może być coś z człowiekiem nie tak - jak kros jej mówił mrrr jaka dobra wódka, to się poważnie zastanawiała czy z takim typem jest wszystko w porządku. - Nie dzięki, lubie swoje płuca - nie paliła papierosów jeżeli zadanie tego od niej nie wymagało. Za darmo się truć nie będzie, już wystarczy że jedzenie było chujowe. - Dobra jebać to - westchnęła i usiadła sobie na piasku, który mógł być obsikany, ale nie musiał. Otworzyła później butelkę rumu, którą podała dziewczynie. - Jak w pracy? Nikogo jeszcze nie utopiłaś? - Fun fact, Inej utopiła już kilka osób, interesujące przeżycie.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Jasne, że mam ochotę zostać piratem, arrr! - nawet przysłoniła sobie dłonią lewe oko, żeby zwizualizować jak bardzo chciała zostać jebanym, morskim rozbójnikiem. A jeśli rum miał jej w tym pomóc, to śmiało, proszę wlewać go do gardła Presley hektolitrami. - Przesadzasz - dodała, poklepując miejsce obok siebie, ażeby Inej przycupnęła na piaszczystej kupce. Wychodziła z założenia, że jeden mały, niewinny papierosek jeszcze nikomu nie zaszkodził. Poza tym na coś trzeba było umrzeć. Ot, hipoteza ala Prescott.
Kąciki jej ust uniosły się jednak nieznacznie, kiedy Marlowe zdecydowała się sięgnąć po fajkę. Umówmy się, papierosy smakowały najlepiej przy alkoholu i po seksie. A seks najlepiej po haszyszu.
- A daj spokój - machnęła gniewnie ręką, jakby próbowała odgonić nieznośną muchę. - Ludzie to debile. Ale zaraz, czy ty sugerujesz, że mogłabym kogoś utopić? Za taką właśnie mnie masz? Za ludzką topicielkę? - udała wielce obruszoną i nawet pokręciła głową, żeby wyglądać wiarygodnie. - A tak serio, to oni prędzej sami się potopią. Mówię NIE WCHODZIĆ NA DESKI, to nie, trzeba na nią wleźć. Skończeni kretyni. Nie wiem po co mi to było. Trzeba było sprzedawać rękawki i okulary do pływania, a nie pakować się w instruktarz - aż przewróciła ostentacyjnie oczami na samo wspomnienie tych wszystkich narwanych małolatów, którzy w ogóle nie dostosowywali się do poleceń. Zabawy w wodzie to nie przelewki, a surfowanie wcale nie było takie proste, jak początkującym mogło się wydawać. Ale niektórym nie przemówisz, bo i tak będą wiedzieć lepiej. - A u ciebie jak? Nazjeżdżało turystów, to pewnie wieczorami masz zapierdol? - w zasadzie Presley nie miała bladego pojęcia, czym Inej zajmowała się po godzinach. Może to i lepiej, bo czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal i mogłoby jej być trochę przykro (do czego oczywiście nie przyznałaby się za nic w świecie), gdyby dowiedziała się, że laska, z którą się kumplowała okazałby się kimś, kim wcale nie była. Tolerancja Prescott była naprawdę duża, ale kłamstwa znieść nie potrafiła.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Jak chcesz mogę Ci załatwić drewnianą nogę - bo co to za problem? Dla Inej żaden. Nawet jej mogła wyłamać tą prawdziwą, jakby była potrzeba. Jeżeli komukolwiek potrzeba nieuzasadnionej przemocy to zawsze może się zgłosić do jedynej i niepowtarzalnej Inej Marlowe. - Uwierz mi, że nie - zaśmiała się, bo to naprawdę była bardzo dobra zasada. Nauczyła się jej w wojsku, im człowieka bardziej wtajemniczali w działanie jednostki, tym większe prawdopodobieństwo, że skończy się na dnie jakiegoś płytkiego grobu. Tak samo zresztą mieli jej znajomi, gdyby ktokolwiek się dowiedział o jej prawdziwej profesji to cóż, idzie sie witać z aniołkami, bo nie mogła sobie pozwolić na rozpoznanie. Nie była jeszcze gotowa na siedzenie w więzieniu, może później.
- Topicielkę? Mam nadzieję - no od razu jej się weselej zrobiło i się ożywiła. - Żart... - dodała jednak szybko, bo na chwilę zapomniała, że nie powinna się ekscytować morderstwami przy ludziach. To mogła robić przy Sameen. - No powiem Ci tak całkiem szczerze, że się dziwię, że jeszcze dajesz sobie radę i wszyscy wychodzą żywi, ja bym tak nie potrafiła - no i to było naprawdę bardzo szczere wyznanie, bo oczywiście, że by tak nie potrafiła. Ona ledwo była w stanie przeżyć jak ktoś sie jej wtrącił w kolejkę w supermarkecie. To był maks jej możliwości panowania nad agresywnym zachowaniem.
- No trochę jest większy ruch, ale to dobrze, przynajmniej się nie nudzę, lubię jak się dużo dzieje, nikt mnie wtedy nie zagaduje o głupie życiowe porady - a powiedzmy sobie szczerze, ona nie była najlepszą osobą do udzielania rad, bo niewiele o normalnym świecie wiedziała. Mogła komuś powiedzieć jak przeżyć na wojnie, ale niewiele poza tym. - Presley, nie myślałaś kiedyś o wyjeździe? Jest tyle ładnych miejsc na świecie - zapytała tak z czystej ciekawości, co brunetkę trzymało na takim zadupiu.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Drewniana noga brzmiał wybornie, Presley od zawsze o takiej marzyła. Każdy szanujący się pirat powinien mieć przepaskę na oku, drewnianą nogę, papugę na ramieniu i...
- Hak! - wypaliła nagle Presley, pstryknęła palcami i wymierzyła palcem w stronę Inej. - Koniecznie musisz załatwić mi hak zamiast dłoni - okej, gdyby Prescott miała pełną świadomość kim była jej kumpela, to pewnie szybko pożałowałaby tych słów wiedząc, że dziewczyna bardzo łato może pozbawić jej ręki. Swoją drogą, co to za chujowa przyjaciółka, która nie mówi o sobie cienia prawdy? Ona przynajmniej nie śmieniała, że była tym, kim była i Marlowe doskonale widziała, że jeśli chodzi o profesję, to Prescott można spotkać po tej stronie plaży, gdzie najlepiej się surfuje. O ile nie przesiadywała wtedy w żadnym barze.
- Jestem oazą spokoju - wyjaśniła, zaciągając się papierosem. - Pierdolonym, zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora i wagonem pełnym jebaniutkich mnichów - to rzeczywiście zabawne, że w pracy potrafiła być tak opanowana, kiedy na co dzień szargały nią skrajne emocje, wpadała w niepotrzebną histerię, wyzywała wszystkich wokół i zaciskała mocno dłonie w pięści, jednocześnie krusząc je w pył, byle kogoś nie udusić. A w pracy? Istna zmiana o sto osiemdziesiąt stopni i kobieta nie do poznania! Oczywiście miewała chwile zwątpienia, a wtedy puszczały jej nerwy, jednak zdarzało się to naprawdę sporadycznie. Zwykle, gdy jej podopieczni z deski okazywali się skończonymi debilami.
Zamyśliła się na moment, do czego przyczyniło się pytanie Inej. Czy nie myślała o wyjeździe? Hm. Studiowała w Sidney, więc można powiedzieć, że na jakiś czas opuściła Lorne. Na kilka lat, ale jednak.
- Mieszkamy w pieprzonej Australii, Marlowe - rzuciła z uśmiechem i wskazała papierosem na plażę, a później na rozciągnięte ponad horyzontem, niesamowicie błękitne niebo. - Przecież tutaj jest jak w bajce. Czego chcieć więcej? - jasne, kiedyś chciałaby wybrać się do Europy, żeby pozwiedzać co nieco, ale czy chciałaby wyjechać na stałe? No way, po co? - A co? Planujesz wyjazd i proponujesz mi wspólną ucieczkę? - zafikała brewkami, ponownie przyciskając sobie fajkę do ust. No od razu trzeba było tak mówić, może wtedy Preska skusiłaby się na taką wyprawę w nieznane.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Hak? - Zmarszczyła czoło, a później wzruszyła ramionami. - No okej, może być hak, chociaż ręka może być bardziej przydatna niż noga - no Inej pewnie wolałaby nie mieć nogi niż ręki, chociaż pewnie byłoby trochę trudniej jej uciekać z miejsca zbrodni, a z takim hakiem zamiast ręki od razu wzbudzałaby większe zainteresowanie i ktoś mógłby ją rozpoznać. Także może lepiej dla niej jak będzie cała, w innym wypadku mogłaby już nie pracować w swoim "zawodzie".
- Okej stara, wierzę Ci... powiedzmy - powiedziała unosząc ręce, bo typiara chyba była bardziej szalona niż Inej. Blondynka nawet zrobiła wielkie oczy, a prawda jest taka, że Inej ciężko było czymś zaskoczyć, przede wszystkim dlatego, że nic ją jakoś wybitnie nie ekscytowało. - Może zamiast haku Ci kupię bilet do Tybetu, razem z tymi mnichami, zamknij się w jakimś klasztorze, głowa na łyso i trochę odpoczniesz - na luzie mogłaby jej kupić nawet dwa takie bilety, bo Inej hajsu miała jak lodu i lubiła go tracić na pierdoły, chociaż nikt o tym nie wiedział, bo w normalnym świecie była przecież tylko zwykłą barmanką.
- No nie wiem, może jakiegoś miejsca z mniejsza ilością pająków? - Zaśmiała się, bo jednak to ją w Australii trochę brzydziło. - Nigdy nic nie planuje - powiedziała bez zastanowienia i to była akurat prawda. W większość akcji się mieszała zupełnie na spontanie. Oczywiście swoje morderstwa musiała chociaż trochę ogarnąć, ale prawda jest taka, że robiła to dopiero, gdy była już na miejscu i zobaczyła swój cel. Później działała już właśnie dość spontanicznie. Czasem kogoś zastrzeliła, czasem podcięła żyły i patrzyła jak się wykrwawia, czasem ktoś dostał siekierą... różnie to bywało. Wszystko zależało od jej humoru. - Ale co? Nie chciałabyś wyjechać do Stanów? Czy do Europy? - Dopytała jeszcze, bo zawsze dobrze było mieć takie informacje o swoich znajomych.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ