prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
outfit

Gdy życie daje ci cytryny, zrób lemoniadę - jakoś tak leci ten slogan, a Polly klnie w duchu na czysty idiotyzm tego aforyzmu, drepcząc od taksówki do obskurnego marketu 24/7. W ostatnim czasie nagromadziła się u niej cała góra cytryn i najlepsze co z nimi się wydarzyło, to te na dole zaczęły kisnąć, tylko Polly nie zna się na fancy gotowaniu i nie ma pojęcia jak wykorzystać kimczi z cytrusów.
Kłótnia z Jebem całkowicie wyprowadziła ją z równowagi, wpychając w ramiona tequili i cherry na zdecydowanie zbyt długo, by mogła z czystym sumieniem przyznać, że w godzinach pracy była trzeźwa. Gdy do tego dołączyło wyznanie Julii na temat jej przeszłości z Adamem, przepadła zupełnie. Jej problemu nie stanowił sam fakt, że Polan ma przeszłość - prycha na to w duchu, bo kto jej przecież nie ma? Jednak znacząca bliskość z jej przyjaciółką, miłość wręcz, przyprawia ją o skręcające kiszki (wracamy do metafory z cytrynami?) torsje.
Wrzuca do małego, mocno zużytego plastikowego koszyka kilka produktów. Butelkę wódki i wina, jabłko drugiej świeżości, kilka saszetek z ramenem instant i paczkę papierosów. Płaci i wychodzi, od razu zapalając pierwsze wyciągnięte, nikotynowe zawiniątko, aż jej wzrok ląduje na nikim innym, a samym Adamie Polańskim we własnej osobie.
Zgniata papierosa pod butem (aż szkoda, jest prawie cały) i niewiele myśląc zrywa się natychmiast do żwawego marszu i po chwili zamachuje się i uderza go kilkukrotnie swoją torebką, na środku sklepowego parkingu. Siata z zakupami jest cała, szkoda tylko Pana Laurenta.
”Jak mogłeś mi KURWA nie powiedzieć, że byliście parą, Julia i Ty?!” krzyczy na niego, a wściekłość aż paruje spod jej czaszki.

Adam Polanski
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Mleko sojowe, pomidory w puszce, paczka czarnej kawy w ziarnach, butelka ginu, kilka cytryn i limonek. Essentials. Zakupy robił zazwyczaj w środku nocy, kiedy naszła go taka o c h o t a, albo zwyczajnie sobie o tym przypadkiem przypominał. Nie miał planu. Nigdy nie był zbyt perfekcyjną panią domu. Może znów powinien kogoś wynająć? Sympatyczną kobietę, która uzupełniałaby lodówkę, ogarniała mieszkanie i wstawiała pranie wcześniej, niż zmuszona do tego krzykiem nastolatka. Trudniej jednak byłoby mu wtedy ukryć niektóre grzeszki. Ta myśl sprawiła, że zapadł się we własnym umyśle, próbując jednocześnie wygrzebać z kieszeni kluczyki do samochodu. Nacisnął przycisk na pilocie, więc wielki samochód rozświetlił na moment parking swoimi migoczącymi światłami, ale zanim udało mu się otworzyć drzwi, uderzenie – jeszcze nie wie czym – wytrąciło go z równowagi.
Papierowa torba upada na ziemię, a Polański cudem ratuje szklanką butelkę przed upadkiem. Patrzy w pełnym szoku w stronę atakującego, a jego twarz zastyga w potężnym zdziwieniu. Jordan? O co jej chodzi? Spogląda na asfalt, na który upadły jego zakupy i przez krótką chwilę śledzi jeszcze toczące się pod szpilki Pollard żółte i zielone owalne owoce. Nie rozumie, o czym do niego mówi. Musi minąć jeszcze chwila, zanim dotrze do niego sens jej słów i bystrzejszą reakcją, uchroni się przed kolejnym ciosem, który rozwścieczona brunetka próbuje wymierzyć w jego stronę.
Co ma zrobić?
Skłamać?
Przyznać się?
– Myślałem, że wiesz – kłamstwo jak zwykle z ogromną łatwością wydobywa się z jego ust. Przygląda się jej jednak odrobinę dłużej i dociera do niego, że nie chce, żeby przyłożyła mu jeszcze raz. Nie widział jej jeszcze w takim wydaniu. Może jest odrobinę… Zaniepokojony?
Kręci przecząco głową i wzdycha tak głęboko, że aż widać jak wysoko podnoszą się i opadają jego ramiona.
– Nieprawda – sam wytyka sobie kłamstwo. – To bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje Polly – puszcza jej jeszcze tak wyświechtany frazes, że sam krzywi się, kiedy słyszy to na żywo. Druga wpadka. Czy przy trzeciej wyciągnie ze swojej malutkiej torebeczki pistolet i przestrzeli mu kolano? Jest zaskakująco ciężka.
– Po prostu… Kurwa mać – zaczyna, ale zwraca uwagę na to, jak idiotycznie wygląda, trzymając w ręku butelkę alkoholu. Wrzuca ją więc na siedzenie pasażera i zatrzaskuje drzwi. Teraz jest gotowy skupić się na odpowiedzi.
Pamięta spojrzenie Julii w domu Jordan. Wie, że to nie powinno mieć miejsca. I doskonale zdaje sobie sprawę, że to schemat, którym posługuje się od dawna. Chciałby mieć coś na swoją obronę. I chociaż zawsze potem jest mu za siebie niewyobrażalnie wstyd (i zawsze tak było), to trudno mu powiedzieć na głos, że jeśli w grę wchodzi seks, to nie ma dla niego żadnych świętości. Miota się więc w środku, pozostawiając kobietę w oczekiwaniu.
– Tak wyszło.
Wstyd. Wstyd. Wstyd.

Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Przestaje tłuc go torebką i zarzuca ją ponownie na ramię, dając mu moment na wyjaśnienie. Nawet dłużej niż moment i niecierpliwi się gdy Polan wciska jej kit za kitem. Drażni ją, aż marszczy brwi i rozszerza nozdrza w poirytowaniu, że jest z nią nieszczery w jednej z niewielu chwil, gdy pragnie usłyszeć właśnie to - nieprzefiltrowaną, surową prawdę, zaserwowaną na eleganckim, schłodzonym talerzu. Nie są p a r ą, żeby bawić się w taki teatrzyk i Polly dotychczas sądziła, że ten układ jest jasny. Mówią sobie niewiele, ale wystarczająco by ten mały układ łączący nieformalnie dwie osoby działał sprawnie i efektywnie.
Czy cokolwiek by się zaczęło, gdyby po tamtej felernej kolacji przyznał, że łączy go przeszłość z Julią - nie jest w stanie dywagować, zresztą wszelkie co by było gdyby nie leżą w jej naturze.
Jest jednak pewna, że chciałaby po prostu w i e d z i e ć i wtedy zadecydować, więc jest jej żal, że żadne z nich nie zdobyło się na jebaną krztynę szczerości. O wiele łatwiej jest jednak rozładować to napięcie przez wściekłość i agresję niż okazywanie smutku, poza tym robi się niecierpliwa, więc jej wolna ręka również zostaje wyrzucona w powietrze w geście rodem z włoskiej opery mydlanej, której bohaterami nagle się stali. Zapiera się teraz ową ręką o biodro, w bojowej pozie, wbijając wzrok w swojego kochanka.
Wybornie.
”Przestań się kajać” ruga go, czym pewnie nie pomaga, ale nie dba teraz o dopasowanie swojego zachowania by zneutralizować sytuację. Na Boga, to ona przecież rzuciła się na niego z torebką, chce tej konfrontacji!
”Cholera… sądziłam, że chcemy tego samego. Seksu, bez jakichś komplikacji… a TO” rysuje ręką w powietrzu symbol trójkąta między nimi, z trzecim wierzchołkiem gdzieś w kierunku północnym gdzie powinien być dom Julii ”jest w chuj dalekie od braku komplikacji” dodaje i jednocześnie czuje, że umyka z niej para i dym, ale nie jest jeszcze gotowa na porzucenie agresywnego podejścia. Nie chce go skrzywdzić, to jasne, ale dalej ma w sobie całe magazyny złości, na wszystko i wszystkich.

Adam Polanski
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
ODPOWIEDZ