lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
Nie powinna pić wina przed wyjściem z galerii, ale po ciężkim dniu pełnym wyjątkowych zjebów, odwiedzających to miejsce celem chyba tylko wkurwienia jej do tego stopnia, że znajdowała się o krok od morderstwa, coś jej się od życia należało. W nagrodę. Za to, że nikogo nie zajebała.
Kiedy więc zegar wybił szóstą, z ulgą podeszła do drzwi, przekręciła w nich klucz i dwustronną kartkę z "otwarte" zamieniła na "zamknięte". Gdyby to od niej zależało, obok dorysowałaby jeszcze wyciągnięty środkowy palec, ale pech chciał, że nie do niej należała, a właściciel niejednokrotnie zarzucał jej, że za mało się uśmiecha. W takich momentach Panam zagryzała wargi i powstrzymywała się od przypomnienia mu, że cały dzień zapierdziela za marny grosz (no dobra, niekoniecznie taki marny), jakiś czas temu straciła niedoszłe dziecko w wypadku, rozwiodła się i jej życie generalnie jest gównianne, a on siedzi na dupie na Malediwach albo gdzie tam go poniesie i nie robi nic poza liczeniem pieniążków.
Czerwone światło, sygnalizujące "stop" biło wyraźnie po oczach, ale zaślepiona połową butelki wina i zwyczajowym codziennym wkurwem, nie zauważyła go, robiąc pierwszy krok na jezdnię. Nie widziała go też robiąc drugi i trzeci. Dopiero przy czwartym, gdy samochód nadjechał zza rogu, a kierowca w ostatniej chwili nacisnął hamulec, pisk opon wybudził ją z letargu. W ostatniej chwili uskoczyła w bok, potykając się o krawężnik. Jedna noga splątała się z drugą, tworząc coś na wzór pokracznego tańca i gdy wystarczyło chwycić się latarni, ostatniej deski ratunku przed uderzeniem o chodnik - nie wyszło, znowu za późno. Leżała. Skąpana w tym świetle zdradzieckich promieni, wciąż czerwonych, zbita o płytę chodnikową, leżała na wznak, patrząc się w ciemniejący nieboskłon. Na kilka sekund jakiś szum wkradł się do głowy podstępem i kręciło się lekko. Przed oczami biało się zrobiło aż w końcu zgasło i żadne to słońce, a reflektory samochodu, który opuścił bogu ducha winny kierowca.
- Uważałbyś, mogłeś mnie zabić! - nie kwapiąc się wcale do spojrzenia w bok, wypluła swój zarzut raczej w kierunku nieba. Zarzut zupełnie bezpodstawny, bo wszak to ona weszła na jednię w krwistej poświacie. Niemniej teraz było jej już jakoś wszystko jedno. I nawet pokusiłaby się o stwierdzenie niech się dzieje wola nieba, gdyby nie zawisła nad nią twarz, która wbrew wszelakim prośbom kierowanym ku górze, nie należała do nikogo obcego. Twarz, na którą spoglądała tak często, że któregoś dnia zaczęła jej nienawidzić. Twarz byłego męża. Twarz kirby mattel .
- Kurwa - mruknęła pod nosem ledwie słyszalnie, bardziej do siebie niż do niego. - Nic mi nie jest, możesz już sobie iść - dodała, tym razem nieco głośniej i wyraźniej, żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości był w stanie się ewakuować zanim Panam spróbuje się podnieść z zimnej, twardej płyty chodnikowej.
ambitny krab
kasandra
lorne bay — lorne bay
33 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
blame it on Bianca
4.

Kirby wracał właśnie z treningu, a że sam nie przepadał za prowadzeniem auta to oczywiście korzystał z usług swojego kierowcy. Z reguły jeździł uberem, ale po treningu zazwyczaj był tak padnięty, że nie miał ochoty na rozmowy z jakimiś randomowymi ludźmi. A niestety kiedy kierowca ubera go rozpoznawał to często się nie zamykał i pierdolił do niego o rzeczach, którego absolutnie nie interesowały. Często odpowiadał chamsko, że ma to w dupie i żeby się zamknął, ale jego agent doradzał mu, żeby chociaż próbował być miły. No i Kirby próbował i nie odzywał się wcale, albo wsiadał do auta udając, że rozmawia przez telefon, albo ze słuchawkami na uszach.
Po treningu miał jednak swój rytuał, który polegał na tym, że w ciszy wracał do domu, brał sobie kąpiel i odpoczywał. Co absolutnie nie było do niego podobne, ale skoro gra w chujowym klubie to i jego ambicje gdzieś uleciały.
Tak więc po treningu i chujowym prysznicu w klubowej szatni, wsiadł na tylne siedzenie auta i pozwolił, żeby milczący kierowca zawiózł go do domu. Nie musiał udawać, nie musiał sprawiać wrażenia miłego. Znał tego kierowcę od kilku lat i oboje wiedzieli czego mogą od siebie wymagać. No i tak sobie jechali w spokoju, aż auto przed nimi prawie potrąciło jakąś kobietę i szybko spierdoliło.
-Zatrzymaj się, proszę. – Polecił kierowcy, ale wzrok skupił na uciekającym aucie. Niestety nie zdążył dostrzec rejestracji, ale Kirby uważał, że ucieczka była niesamowicie głupią decyzją, bo kobieta nie została nawet potrącona.
Nie wysiadł i nie zgrywał bohatera, zamiast tego opuścił szybę i spojrzał na kobietę i dostrzegł Panam. Roześmiał się na głos, bo oczywiście komiczne było zobaczenie jej na chodniku. –Mogłem. Ale nie tym razem. – Odparł, bo pewnie jak byli małżeństwem to miał do tego milion okazji, tak jak ona miała milion okazji, żeby zajebać jego.
-Pozwolę sobie na nie zgodzenie się z tym stwierdzeniem. – Uśmiechnął się i bohatersko wysiadł z auta i do niej podszedł wyciągając rękę, żeby się jej chwyciła, żeby mógł pomóc jej wstać. –Zawsze mogę odegrać scenkę kucając przy tobie i głaskać cię po główce. – Zaproponował z uśmiechem. –A tak serio… wszystko okej? – Teraz to już nawet miał zatroskany głos. Jasne, nie mieli za dobrych relacji, ale Panam przez kilka lat była jego całym światem. W sumie to nadal ją kochał.

Panam Palmer
ambitny krab
Bianca Del Rio
lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
W tej chwili zaczynała żałować, że mając tyle niechlubnych okazji, nigdy nie zdecydowała się morderstwo w afekcie. Tyle razy wszak chwytała za ramki ze zdjęciami (sklejone już tylekroć, że niemal się rozpadały w dłoni), ostatnie sztuki talerzy ze starej zastawy, wytłuczonej przed kilkoma miesiącami, czy butelki wina, ale tą przeważnie odkładała z powrotem na miejsce, korzystając z resztek rozwagi, bo jaki sens był w marnowaniu dobrego trunku, jeśli miałoby skończyć freskiem na ścianie i plamą na podłodze, w otoczeniu kilkudziesięciu odłamków szkła. Zresztą biorąc pod uwagę jej wątpliwe szczęście, byłaby pierwszą, która wdepnęłaby w jakiś niewidoczny, mieniący się tylko za dnia fragment. Zostałaby ofiarą własnej, niedoszłej przemocy.
Niemniej nie potrafiłaby go zabić. Nie, kiedy jeszcze nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez niego. Wbrew przeciwnościom losu, parli do przodu razem. Do czasu, kiedy wszystko zaczęło się sypać, efektem domina i zgubiła gdzieś poczucie celu w tej relacji. Ale nawet wtedy nie umiałaby go zamordować, choć teraz w myślach przeklinała swoją słabość, bo cóż gorszego mogło jej się przydarzyć, jak były mąż, pomagający jej dźwignąć dupę z chodnika?
- Och, jak łaskawie, pozwól, że Ci za to podziękuję - mruknęła z przekąsem, wcale nie wdzięcznym tonem, w ostateczności decydując się na skorzystanie z pomocy, po kilku nieudanych próbach dźwignięcia się samodzielnie. Zmrużyła oczy. Nie podobało jej się to mrowienie, które rozeszło się po jej dłoni, po przegubach aż po sam łokieć. Za mocno przypominało jej to samo sprzed lat. Przypominało wszystko to czego już nie było.
- Nie nadajesz się do kucania i głaskania po główce - zatrzymała na chwilę spojrzenie na linii jego oczu i nawet przyjęła na twarzy coś co wyglądało jak uśmiech. Może i od czasu ich rozstania minęły wieki, ale oboje zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli coś miałoby doprowadzić do morderstwa z zimną krwią, to właśnie takie głaskanie po główce.
- Chyba - stwierdziła bez przekonania, rozmasowując obolałe miejsca. - Chyba tak - poprawiła się, tym razem starając się zabrzmieć bardziej przekonywująco. - Okej by było gdyby ludzie nawet po pracy nie próbowali mi spierdolić reszty dnia - westchnęła, wyrzygując z siebie (rzecz jasna słownie) znaczną części frustracji, która gnieździła w niej się od samego rana.

kirby mattel
ambitny krab
kasandra
lorne bay — lorne bay
33 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
blame it on Bianca
-Oh. – Teatralnie złapał się za klatkę piersiową. –Ależ nie ma takiej potrzeby. Uśmiech takiej niewiasty jak ty jest wystarczającym podziękowaniem. – Oczywiście Panam się nie uśmiechała, a on po prostu robił sobie z niej podśmiechujki. Nigdy nie wiedział w jakim humorze ją zastanie. Nie wiedział jak potoczą się ich rozmowy. No i jak byli małżeństwem to jeszcze była w stanie sobie wypracować jakiś system, żeby ostatecznie sytuację naprostować i nie doprowadzić do niczego co mogłoby się niebezpiecznie rozrosnąć. Teraz jednak nad niczym nie panował. Nie miał nawet żadnych planów, żeby nad tym panować. Gdzieś w głębi duszy nadal mu zależało na Panam i prawdopodobnie, gdyby do niego przyszła i porozmawialiby o tym, że chcą spróbować raz jeszcze, to bez wahania by to zrobił. Była miłością jego życia, czy tego chciał czy nie.
Tak czy siak jak już zdecydowała się na przyjęcie jego pomocy to przytrzymując ją w okolicach pleców, złapał jej dłoń pewniej i podciągnął do góry. Pozwolił sobie nawet na otrzepanie jej ubrania ze zbędnych drobinek. Wiedział, że Panam lubiła prezentować się idealnie. Oczywiście uważał przy tym, żeby czasem przez przypadek nie dotknąć jej pośladka. Jeszcze by mu przywaliła i oskarżyła o niewiadomo co.
-No teraz to już niepotrzebnie ranisz moje uczucia. – Zmarszczył brwi i zastanawiał się przez chwilę czy rzeczywiście powinien być urażony tym faktem. Trochę był. Mieli sporo gorszych momentów jako małżeństwo, ale mieli też dużo dobrych. No chyba, że Panam mówiła poważnie i Kirby nigdy nie był idealnym mężem-pocieszycielem.
-Mogę cię odwieźć do domu. – Zaproponował wskazując na auto, kierowca zaparkował niedaleko, żeby dać Kirby’emu odrobinę prywatności podczas rozmowy z byłą żoną. –Albo mogę cię odprowadzić. – To też wchodziło w grę jeśli odmówi podwózki. –No chyba, że chcesz się wybrać do szpitala. – Kiwnął głową na jej rękę, która pewnie podczas upadku oberwała najbardziej, bo przyjęła na siebie ciężar całego ciała.
-Podpadasz dosłownie wszystkim? – Zapytał rozbawiony unosząc brwi. –Może to kwestia tego, że nie nosisz odblasków i jesteś praktycznie niewidoczna. – Okolica nie była jakaś ciemna. Dodatkowo zakładał, że skoro kierowca uciekł mimo, że do niczego nie doszło, sam udowadniał, że może to całe prawie potrącenie wynikało tylko z jego czy jej winy.

Panam Palmer
ambitny krab
Bianca Del Rio
lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
Skrzywiła się jeszcze bardziej, o ile w ogóle się dało, słysząc jego komentarz. Odwieczny problem Panam Palmer polegał na tym, że niezależnie od tego jak dobry humor miała i czego by nie robiła, idąc przez świat jej twarz niezmiennie pozostawała resting bitch face w różnych wariantach. Nawet nie robiła tego specjalnie, a przy Kirbym nawet częściej niż regularnie, zdarzało jej się szczerze uśmiechać, ale przeważnie sama świadomość wyjścia z domu i wdania się w ewentualną konfrontację z obcymi ludźmi, sprawiała, że jej twarz mówiła sama za siebie "omijać z daleka". I kiedyś nawet uważali to za urzekające, dopóki wszystko nie zaczęło się walić po równi pochyłej, a te urocze drobiazgi nie przerodziły się w irytujące zapalniki bomb, które w sobie nosili.
Przez moment poczuła się jak bezbronne dziecko. Kirby był wyższy od niej o dobre szesnaście centymetrów, a podniesienie jej filigranowego ciała nie stanowiło dla niego problemu. Ten jeden raz bitchy resting face na chwilę zostało pokonane, a jego miejsce zajęła mieszanina konsternacji przysłoniętej skrawkiem, błąkającego się na ustach uśmiechu. To całkiem miłe, że ją otrzepał, w momencie, w którym zapomniała o resztkach swojej godności, rozrzuconej na pasach przy sygnalizacji świetlnej. Niemniej wystarczył jeden nieostrożny ruch żeby jej stary wyraz twarzy wrócił na miejsce, a dłonie zacisnęły się w pięści. Nie skruszy jej serca, byle otrzepany paproch, ok? Właśnie tak sobie w głowie powtarzała.
- Myślałam, że nie da się zranić tego czego nie ma - odgryzła się złośliwie, czego po chwili pożałowała. Niezależnie od czasu jaki minął, ani powodu rozstania, wciąż był dla niej kimś, kogo nie da się ot tak wymazać z życiorysu. Był dla niej kimś bliskim i chyba oboje mieli tą świadomość, że gdyby coś się stało, mogli na siebie liczyć. Chociaż aktualnie Panam zachowywała się jak wredna suka.
- Nooo... Żartuję - westchnęła, rozkładając ramiona na boki. - Ale nie z tym, że nie nadajesz się do kucania i głaskania po główce. Dużo lepiej Ci wychodziło zamykanie ludzi w uścisku i mówienie tych wszystkich pokrzepiających mądrości. O, właśnie, to było dobre - wymamrotała, głównie na myśli mając siebie, ale nie będzie przecież na ulicy wywlekać dawnych czasów i wspominać jak dobrze im kiedyś było, bo to mogło się skończyć dwojako. W najgorszym wypadku ciskaniem tego co było pod ręką w przestrzeń przed siebie, ale to chyba już mieli dawno za sobą.
- Do szpitala na pewno nie - zaprotestowała od razu, ale wiedziała, że jej były mąż nie pozwoli jej odejść bez upewnienia się, czy wszystko na pewno było w porządku. - Ale możesz mnie odprowadzić, no i dziękuję - to ostatnie już bąknęła pod nosem, znów czując się jak mała dziewczynka, mimo że miała na koncie niemal trzy dychy.
- Wyobrażasz sobie mnie w odblaskach? - prychnęła, co potem przerodziło się w parsknięciem śmiechem, bo wizja siebie w odblaskowej kurtce, kamizelce albo nawet zwykłej opasce, wydała się być absurdalnie zabawna. - Powinnam zaskarżyć miasto. Oni powinni się tym zająć żeby miejsca były odpowiednio oświetlone, a ludzie nie potrącali przechodniów - prawdopodobnie już nawet zapomniała co pokazywała sygnalizacja świetlna, kiedy próbowała przejść na drugą stronę, ale Panam Palmer znała swoje prawa. Choć najczęściej po pijaku.

kirby mattel
ambitny krab
kasandra
lorne bay — lorne bay
33 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
blame it on Bianca
-No tak. – Odparł i pokiwał głową w odpowiedzi na komentarz o tym, że był pozbawiony uczuć. Mógł się w sumie spodziewać tego, że z jakiegoś powodu Panam nadal będzie mu dogryzać. Nic dziwnego, że sam później chodził i atakował werbalnie każdego kto się napatoczył. Był do tego przyzwyczajony. Tak traktowała go przez kilka lat osoba, która z pozoru miała być przecież tą najważniejszą i tą na zawsze.
-Jasne, Panam. – Odparł posyłając jej nieco wymuszony uśmiech. Nie miał zamiaru wdawać się w dyskuje na temat tego, że nie do końca jej wierzy, bo oboje wiedzieli, żę z jej strony nie było w tym ani krzty żartu. Tak o nim myślała, a on przez ostatnie chwile ich małżeństwa nie do końca dawał jej powód do uwierzenia, że tak nie było. –Prawda. Zawsze miałem coś mądrego do powiedzenia. – Teraz zaśmiał się szczerze i nawet nie myślał o tym, że musiałby to udawać. Szkoda tylko, że niewiele mu tych wszystkich mądrości zostało. Szkoda też, że rozdawał mądrości i rady wszystkim dookoła, a sam nigdy z nich nie korzystał. Albo po prostu nie miał ich dla siebie. Teraz by mu się przydało, żeby ktoś mu powiedział coś mądrego co mógłby sobie przemyśleć. Może zmieniłoby to trochę jego życie. Na lepsze. Chociaż to też nie tak, że miał złe życie. Właściwie to jego życie było fantazją wielu ludzi na świecie.
-W porządku. – Odpowiedział uznając, że nie będzie się wykłócał z Panam. Była dorosłą kobietą i sama z pewnością była bardziej świadoma tego czy jej „wypadek” wymagał wizyt w szpitalu. Kirby nie był już w żaden sposób związany z nią. No może poza wspólną przeszłością. To mu przypomniało w sumie o tym, że powinien zrobić update swojej listy osób do kontaktu w razie wypadku i powinien usunąć stamtąd Panam. Zakładał, że niespecjalnie by ją obeszła jakakolwiek jego kontuzja czy wypadek. –Nie ma problemu. – Skinął głowa i tylko napisał smsa swojemu kierowcy, żeby zrobił sobie przerwę, a jak Mattel będzie go potrzebował to po prostu do niego zadzwoni.
-Jako wielką limonkę tak. – Uśmiechnął się słysząc jej śmiech. –Ale mogłabyś zainwestować w te odblaskowe bransoletki. Albo chociaż taki breloczek z wesołym uśmieszkiem. Myślę, że jak poszłabyś na posterunek i ładnie poprosiła to policja by ci dała coś takiego. – Zażartował sobie chociaż wiadomo, że takie bezpieczeństwo było absolutnie potrzebne. –Zbiłabyś fortunę na takim pozwie. Moje auto ma kamerę, więc dosłownie mam nagrane jak upadasz. Możemy się nawet umówić na wspólny seans, żeby przenalizować to nagranie. – Zaproponował oczywiście w żarcie, bo to pewnie byłby nudny filmik i jednocześnie nieco niekomfortowy. No chyba, że ktoś lubił oglądać jak ludzie upadają.

Panam Palmer
ambitny krab
Bianca Del Rio
lorne bay — lorne bay
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She likes to run from troubles in her high heels
She loves McDonalds and she hates Beverly Hills
Pewnych nawyków nie da się przezwyciężyć i tak było w przypadku niepohamowanych złośliwych komentarzy, które płynęły z jej ust zupełnie naturalnie, jakby tylko na tym opierała się ich niegdysiejsza relacja. W pewnej mierze było w tym trochę prawdy, zważywszy na to, że nie bez przyczyny się rozstali, a wypadek sam w sobie był jedynie gwoździem do trumny wśród pasma niepowodzeń. Czasami kiedy o tym myślała, zastanawiała się, kiedy to wszystko zaczęło się psuć i czy istniał chociaż cień szansy żeby mogli to naprawić, ale oboje go przeoczyli.
- I chociaż czasami miałam ochotę Ci za to wydrapać oczy, to życzę Ci żeby to się nigdy nie zmieniło - wyznała równie szczerze, bez cienia ironii w głosie. W zasadzie to czasem jej tego brakowało i chociaż bywały momenty, że z irytacji wręcz w niej wrzało, potrzebowała takich przysłowiowych kopniaków. Być może, gdyby i tym razem mogła liczyć na jego mądrości, rzuciłaby pracę w galerii w pizdu i otworzyła własną, w której mogłaby rządzić się własnymi prawami, a nie stosować do cudzych, a to z kolei nie doprowadziłoby jej tutaj, na czerwone światło, przeklinając w duchu każdą godzinę minionego dnia.
- Na pewno przemyślę te wszystkie opcje - oboje doskonale wiedzieli, że tak wcale się nie stanie, a jeśli Pam kiedykolwiek założy coś odblaskowego na siebie to będą to te kolorowe koraliki, które kiedyś kupiła na jednym z wyjazdów od ulicznego sprzedawcy, który na bank tworząc swoje rękodzieło zaaplikował sobie wcześniej jakieś grzybki albo kwas. Niemniej ta niebywale urokliwa biżuteria skradła jej serce i czasem ją przywdziewała, mając lepszy humor, równocześnie wyglądając jak wyrośnięte dziecko.
- Ej, ale to wcale nie jest głupi pomysł - stwierdziła zupełnie poważnie, rozważając opcję wspólnego seansu nad nagraniem. Chociaż nie, obyłoby się bez oglądania. Jakoś niespecjalnie przypadła jej do gustu myśl, że musiałaby oglądać swój własny upadek, zwłaszcza, że kiedy skok adrenaliny zaczął opadać, wzięła również pod uwagę opcję sygnalizacji świetlnej i swoje ewentualne niedopatrzenie. - Chociaż może lepiej puścić to w niepamięć. Nie będę Lorne ograbiać z pieniędzy, które mogłoby wydać na... No nie wiem, jakieś nowe boisko dla dzieci czy coś - uznała wspaniałomyślnie, chociaż w jej słowach nie było krzty miłosierdzia i prawdopodobnie oboje o tym doskonale wiedzieli.
- Zresztą skoro już zdecydowałeś się mnie odprowadzić, powiedz lepiej co u Ciebie i jak się mają Bianca i Violet - nie chciała bezpośrednio poruszać tematu jego piłkarskiej kariery, wiedząc że ta powoli umiera. Zresztą w odwecie mógł zapytać o jej własną, a przecież malarka z niej w ostatnim czasie była żadna. Na pewno nie będzie z niej drugiej Fridy Kahlo, jak twierdziła jeszcze kilka lat temu. Rzecz jasna bez mono brwi.

kirby mattel
ambitny krab
kasandra
ODPOWIEDZ