studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
10
Sienna nie zawsze grała czysto. A już zwłaszcza nie wtedy, kiedy czegoś chciała albo ktoś jej zalazł za skórę - a w tym przypadku, Dexterowi jakimś cudem udało się osiągnąć oba na raz. Oczywiście, jako dobra przyjaciółka powinna dać mu przestrzeń i pozwolić, żeby z tak ważnym wyznaniem przyszedł do niej sam, bla bla bla i te sprawy. Jednak nie oszukujmy się, gdyby rzeczywiście udała, że Percy nic jej nie powiedział i zachowała to dla siebie, nie byłaby sobą. No i czułaby się trochę tak, jakby okłamywała przy tym swojego najlepszego kumpla. Nic więc dziwnego, że musiała się do dosyć kontrowersyjnego podstępu, aby zmusić go do rozmowy i osaczyć go w takim momencie dnia, kiedy wiedziała, że nawet nie będzie miał sił się bronić.
Czyli rano.
Zwlekła się więc z łóżka bladym świtem, w drodze do mieszkania swojego przyjaciela zajechała do piekarni po świeżutką kawę i jego ulubione bajgle, a na wypadek gdyby ktoś jeszcze sądził, że niskie dziewczyny nie są niebezpieczne, poprosiła o świeżo wypieczonego croissanta z nadzieniem czekoladowym, który roztaczał wokół siebie tak cudowny zapach, że sama zrobiła się głodna. Więc wzięła jeszcze jednego, w innym przypadku pewnie nie dojechałby do Dextera w całości. Tak czy siak, wpuściła się sama na jego chatę, bo pewnie wiedziała gdzie trzymają zapasowy klucz albo zapomnieli zamknąć albo w ogóle nie zamykali, jakby taka Sienna naprzykład postanowiła wpaść z samego rana. Skierowała się prosto do jego pokoju, zamknęła za sobą drzwi i kucnęła przy łóżku, przy śpiącym Wheatley'u. Uchyliła torbę z piekarni, aby mógł poczuć zapach świeżych wypieków i zdjęła pokrywkę z kawy, podsuwając mu aromatyczny napar pod nos i zagarniając w jego stronę unoszącą się nad kubkiem parę. - Dzień dobry, słoneczko - powiedziała, szczerząc do niego wszystkie swoje bielutkie ząbki. - Przyszłam tu złożyć ci propozycję nie do odrzucenia - oznajmiła, kiedy przyjaciel już raczył otworzyć oczy i na nią spojrzeć. Bezceremonialnie wbiła się obok niego do łóżka, uważając by nie rozlać kawy. - Powaga, najlepszy deal w twoim życiu. To wszystko może może być twoje... gorąca kawusia, która postawi cię zaraz na nogi. Twoje ulubione bajgle, jeszcze ciepłe. I cudowne słodkości na sam koniec, które poprawią twój dzień na najbliższy tydzień - zamrugała niewinnie oczętami i uniosła do góry trzymaną przez siebie torbę. - To wszystko może być twoje, a w zamian chcę tylko jedną, maleńką rzecz... CO WYDARZYŁO SIĘ MIĘDZY TOBĄ, A PERCYM MATTHEWSEM! - oczywiście, doskonale wiedziała co się wydarzyło, ale chciała to usłyszeć z jego ust.
I była rozczarowana, że nie wiedziała tego od dawien dawna.

Dexter Wheatley
sumienny żółwik
.
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[#14]
Umówmy się, że ostatnimi czasy Dexter nie podejmował dobrych decyzji - każdemu mógł zdarzyć się gorszy okres i niestety on teraz taki miał. Nieważne co robił, większość spraw jeszcze nie do końca była pozamykana tak jakby tego chciał. Oczywiście, że każdy problem powinno się rozwiązywać z marszu, a nie przekładać go na inną okazję bo później niestety tworzyła się góra, do której ciężko było dotrzeć na sam szczyt. A na razie musiał babrać się w tym wszystkim co zawalił na przestrzeni ostatnich kilku tygodni. I nie wiedział jakim cudem Poppy jeszcze się od niego nie wyprowadziła, bo on sam najchętniej strzeliłby sobie w łeb ale potem pewnie by wzięli go za tchórza, dlatego tak się starał z całych swoich sił, żeby wszystko w końcu wyprostować. Uczelnię, relacje z ojcem (dobra tego nigdy nie ogarnie, ale próbuje heh), tenis, kurs japońskiego i milion innych rzeczy zwalających się na głowę. Dlatego tak cenił sobie, gdy miał chwilę tylko dla siebie - ostatnio był potwornie zmęczony. Niemalże miał wrażenie jakby wszystkie siły go opuszczały, a najgorzej było w momencie pobudki. Niby przesypiał już większość nocy, ale zwlekanie z łóżka przychodziło mu z niezwykłą trudnością. Tym bardziej, że wiedział, że dzień będzie wyglądać zupełnie tak samo, chyba, że wieczorem skończy się to jakąś imprezą. Ale...czuł pustkę. Pieprzoną pustkę, gdy tylko otwierał oczy, choć przy Poppy starał się uśmiechać i zachowywać całkiem normalnie to czasem różnie niestety wychodziło - a potem miał wyrzuty sumienia, z którymi na szczęście wieczorami mógł się pożegnać gdy jedli wspólnie pizzę. Z Poppy naprawdę się przybliżył i niemalże zaczynał traktować ją jak własną siostrę. I zdecydowanie lepiej się dogadywał niż z tą od swojej rodziny haha.
Sienna zdecydowanie znała słabe punkty Dexa - poranek właśnie do tych należał. Zwykle wstanie z łóżka to była dla niego najgorsza męka, ale teraz jego intuicja podpowiadała mu, że było jakoś inaczej. Pierwsze co sprawiło, że zaczął się wybudzać z ciężkiego snu to zapach. Rzadko kiedy to czuł w swoim pokoju, bo zwykle razem z Poppy przygotowywali sobie śniadania, albo gdy jedno się śpieszyło to zdarzało się, że jadł nawet na mieście w pośpiechu, byleby chociażby na tą uczelnie zdążyć. -Chyba nadal mi się to śni - wymamrotał bardzo cieniutkim i zaschniętym głosem gdy nieco uchylił jedną powiekę i pierwsze co ujrzał to blondynkę kucającą tuż przed nim -Jeszcze pięć minut, mamo.... - jęknął, opatulając się szczelniej swoją kołdrą. Potrzebował dosłownie chwili by ogarnąć, że to rzeczywiście była Sienna, dlatego przetarł dłońmi sklejone oczy -Jezu, Sienna czemu nie śpisz u siebie? Która godzina? - otworzył je szczerzej, bo serio chyba jeszcze nie zdarzyło się, żeby przyjaciółka z samego rana się u niego zjawiła. Jak już to zostawała u niego dzień wcześniej, ale tak jeszcze nie było. COŚ MUSIAŁO SIĘ STAĆ.
-Błagam, nie każ mi się procesować z samego rana - zrobił skwaszoną minę, kiedy ona zaczęła mówić coś o najlepszym interesie swojego życia. Ostatnio wszystko szło nie tak, więc właściwie wszystko zaczynało być mu wszystko jedno. -Skoro przyszłaś tutaj o.... - zerknął na budzik stojący na szafce nocnej tuż obok łóżka a potem przeniósł wzrok na blondynkę7 RANO a to ci się jeszcze nie zdarzyło....i przyniosłaś mi tu to wszystko, to...CO CHCESZ? - wtrącił się jeszcze przed tym zanim wyjawiła powód całego zamieszania i musiał przyznać, że trafiła w punkt. Kawa i bajgle były mocnym strzałem, a zaczynał robić się głodny, co świadczyło burczenie w brzuchu... i niemalże zaksztusił się gdy w końcu powiedziała o co chodzi. No tak, mógł się domyśleć. Poprawiał się właśnie bo chciał wygodniej się usadowić, ale niemalże bezwładnie opadł z powrtoem na poduszki jakby prawie siły stracił (których nie miał haha) ale był porannym trupem, dosłownie.
-Sienna, byliśmy najebani wtedy...sam nie wiele z tego pamiętam...a ja potem mega żygałem... - powiedział w końcu po chwili ciszy jaka między nimi zapadła. Przesunął się trochę by blondynka mogła wparować do niego na łóżko gdy już to zrobiła, jego głowa niemalże bezwładnie opadła na jej ramię -I...niczego to nie zmienia między nami. Po prostu tak wyszło, że akurat był to Percy...ale..dało mi to sporo do myślenia... - sięgnął zatem ręką po swoją zasłużoną bagietkę, bo przecież już część prawdy dostała, prawda? -Smacznej kawusi.... - cmoknął ją w policzek w podzięce, że pofatygowała się tak rozpędzić z tym śniadankiem.
Sienna Hargreeves
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
Sienna wiedziała, że powinna mu poświęcać zdecydowanie więcej czasu, bo w końcu przyjaciele i rodzina są w życiu najważniejsi. Może gdyby mniej skupiała się na samej sobie i udawaniu, że nic się w jej życiu nie dzieje, to sama zauważyłaby, że Dextera coś dręczy i trzeba mu pomóc. Wychodziłoby więc na to, że dzisiejsza akcja ninja to tak naprawdę samolubna Hargreeves, starająca się jakoś poradzić sobie z własnymi wyrzutami sumienia, ech.
- Też bym miała taką nadzieję, bo ze snu można się obudzić, a ty masz ten koszmar na jawie - zaszczebiotała słodziutkim głosikiem, dalej wachlując unoszącą się nad kawą parę w jego stronę. - MAMO?! - no tego jeszcze nie grali, gdzie niby ona przypominała jego matkę, co? Chyba tylko cudem się powstrzymała, żeby go przez ten pusty łeb nie zdzielić, ale wtedy cały jej plan diabli by wzięli - Nie chcesz tego wiedzieć - skwitowała tylko, choć aż ją korciło, żeby teraz mu wmówić jakąś głupotę, bo coś czuła, że w tym stanie łyknąłby dosłownie wszystko. Ale okej, niech zna jej dobre serce! I tak zamierzała go przyszpilić do muru, mogła mu pozostawić choć odrobinę godności!
- Nie ma takiej opcji, Wheatley - bo zdecydowanie nie zamierzała odpuścić, dopóki nie wyciągnie z niego wszystkich interesujących ją informacji. - Nie drzyj się tak, bo wszystkich pobudzisz - żachnęła. Mieli sprawę załatwić po dobroci, nawet śniadanie dostał, więc w ogólnym rozrachunku chyba serio nie wyszedł na tym aż tak bardzo źle, nie?
- Nie wiedziałam, że Matthews aż tak tragicznie całuje - rzuciła, nim zdążyła się ugryźć w język, ale umówmy się, że takie komenatrze były silniejsze od niej i pewnie nigdy by sobie nie wybczyła, gdyby przegapiła okazję, żeby jakiś zaserwować. A umówmy się, Dex podłożył się jej na tacy. Wzruszyła tylko ramionami, poslała mu przepraszający uśmiech i w ramach zadośćuczynienia, że nie potrafiła utrzymać powagi w takiej sytuacji, posmyrała go palcami po głowie. Za uchem, tak jak lubił. - To znaczy, że wolisz teraz facetów? Czy zawsze wolałeś? Czy... po prostu starasz się to ogarnąć? - zapytała, starając się ogarnąć co właściwie działo się w jego głowie. - Dlaczego nie przyszedłeś o tym ze mną pogadać? Przecież wiesz, że bym nie oceniała, ani nic - z drugiej strony, może wcale nie powinna się dziwić, skoro w oczach wszystkich swoich kumpli pozostawała związkofobem i dziewicą. No, może z wyjątkiem Benjiego, który zdezaktualizował jedno z dwóch w ostatnim czasie i doskonale wiedział, że jeśli tylko piśnie komuś słówko o tym co się stało, będzie mógł pożegnać z przyrodzeniem. - Byś się podzielił - mruknęła tylko. Oczywiście, że mogła wziąć też dla siebie, ale raz, że nie pomyślała, a dwa, że już zjadła, a jak wiadomo to małe chuchro miało bezdenny żołądek.

@dex
sumienny żółwik
.
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z całych sił starał się przyklejać do siebie uśmiech niemal każdego dnia - głównie po to by najbliżsi nie odkryli co mu wierciło dziurę w żołądku. W dodatku zbierało się w nim poczucie winy, że będąc tak pochłonięty ogarnianiem własnych spraw, że bywał zmuszany do odwoływania kolejnych umówionych spotkań. Wszystko przez to, że grafik był zwyczajnie napięty do granic możliwości, aczkolwiek nie odpuszczał sobie chociażby imprez - bez tego wyszumienia się zwyczajnie by prędko ześwirował - nienawidził tego wkraczania w dorosłość i miał wrażenie, że z każdym rokiem będzie tylko gorzej - od życia już nic nie będzie, tylko praca? Zastanawiał się jak jego rodzice potrafili znaleźć dla siebie w tym wszystkim czas, bo nie sądził by pracą nazywali rozrywkę. Do tej pory właściwie musiał skupić się jedynie na egzaminach - przez to, że nie przypilnował się, zabrakło mu odrobinę szczęścia narobił sobie problemów dodatkowo niepotrzebnie i dopiero od kilku tygodni tak na dobrą sprawę wychodził na prostą. Została mu ostatnia poprawka w przyszłym tygodniu i wreszcie będzie na czysto - to dlatego głównie w każdej ''wolnej'' chwili spędzał nad książkami, notatkami, które nawet w telefonie miał posegregowane (oczywiście nie swoje, tylko cudem zdobyte heh). Sienna wchodząc do pokoju mogła zauważyć stosy książek walające się nie tylko na biurku, ale były wszędzie; cała ściana przy łóżku była obwieszona mapami myśli, które sobie dodatkowo robił by to wszystko spamiętać. Po lewej była ściana od koreańskiego, a druga od prawa i powoli przestawało mu to wystarczać haha. Gdyby mu powiedziała w jakim celu tylko tu przyszła, niczym nimfa kusząca go porannymi bułeczkami i tak by się nie obraził - w gruncie rzeczy przynajmniej znaleźli dzięki temu dziwnemu pomysłu czas dla siebie i wyszedł z tego ogromny plus. Pewnie widzieli się nie raz ale ostatnie dwa tygodnie były jakąś totalną czystą masakrą - totalnie wyjęte z życia.
- Może jeszcze mi powiesz, że utknąłem w innym wymiarze, z którego nie da się wydostać? - oglądał wczoraj wieczorem najnowszy odcinek Riverdale, w ogóle przebrnął wcześniej przez Rivervale i w sumie trochę i mu to zostało w pamięci -No a nie? - jeszcze miał przyćmiony umysł, świeżo obudzony naprawdę kiepsko kojarzył, a zwykle to jego matka miała w zwyczaju wparowywać mu rankami do pokoju i wywalać do szkoły, prawdopodobnie to przez to nazwał w ten sposób Hargreeves - Jesteśmy sami,Poppy została wczoraj u Rivera - wzruszył ramionami, kompletnie się tym nie przejmując, że darł się na całe mieszkanie. Do tego byli zresztą obydwoje przyzwyczajeni już do takiego komunikowania się gdy jedno było np w pokoju a drugie w salonie (choć wystarczyłoby napisać na messengerze, co w ostateczności często robili xd) - W sumie...nie było aż tak źle... - sam nie wierzył w to co właśnie powiedział, bo to, że był schlany i połowy rzeczy nie pamiętał, np. to o czym w ogóle gadali tamtego wieczoru - ale sam pocałunek zapamiętał - i przede wszystkim usilnie próbował wywalić go z głowy i nie sądził, że będzie to aż takie ciężkie.
- Musiałem najwidoczniej wyjść z wprawy w piciu, że tak mnie potem zmogło...ale...to był pierwszy raz kiedy pocałowałem się...z chłopakiem. Słabo wyszło, że akurat był to kumpel... - westchnął ciężko, wiedząc, że jeszcze będzie musiał porozmawiać z Percym i mu powiedzieć, że wszystko jest dalej normalnie - to nic nie zmienia między nimi. Musiał to potwierdzić. Posłał jej lekki uśmiech gdy poczuł łaskotanie jej palców tuż za uchem, a gdy spuściła dłoń, chwycił ją w swoją -Nie...chyba nie jestem...to znaczy...bardziej staram się to ogarnąć. George i Frank próbowali wyciągnąć mnie tydzień temu do gejowskiego klubu, ale chyba to mnie nie kręci do końca. Nie chcę się na razie jakoś określać diametralnie...nie czuję tego do końca bym był tak w 100%....bo nadal czuję, że...jednak bardziej wolę dziewczyny.. - zerknął w końcu na przyjaciółkę wypuszczając ciężko powietrze. Nie wiedział czy Sienna coś z tego jego gadania cokolwiek zrozumiała - on sam ledwo siebie rozumiał, o co mu tak właściwie chodziło -Mogę to podpiąć po biseksualność, tak chyba będzie najprościej - a prawda była taka, że nie chciał być gejem, nie czuł się nim prawdę mówiąc w ogóle - nie eksperymentował z wyglądem, nie miał jakichś ciągnąt specjalnie do tych wszystkich rzeczy.
-Wiesz...chyba to do mnie nie docierało w ostatnim czasie...nie chodzi o to, że nie chciałem pogadać, bo... z początku w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Też dużo się uczyłem i nie miałem czasu w ogóle tego rozkminić...ale mam nadzieję, że nie jesteś o to obrażona, co? - objął jasnowłosą ramieniem, czując w tym momencie pewną ulgę. Sam nie wiedział jak do końca taką wiadomość chociażby przyjełaby jego rodzina - wiedział, że ojciec by tego nie zaakceptował, matka pewnie też średnio, o rodzeństwie wolał nie wspominać - dlatego chyba naprawdę cieszył się wewnątrz siebie, że...powoli zaczynał rozumieć, że wcale nie ciągnie go do tej samej płci i tylko w tym jednym kierunku. To by była totalna katastrofa, gdyby jeszcze musiał tak wielką zmianę w swoim życiu ogarniać - zdecydowanie nie miałby na to głowy, siły, chęci i prędzej chyba by się powiesił.
-A tak na serio to aktualnie nikogo nie mam... - dodał tak po prostu z dupy, nie wiedząc czemu chciał to głośno zaznaczyć. -Oprócz pieprzonych poprawek - zaśmiał się na sam koniec, podając Siennie swoją nadgryzioną bułkę.
Sienna Hargreeves
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
- Chcesz poprawić tę odpowiedź? Bo mogę uznać, że tego nie słyszałam. Pewien ptaszek mi wyśpiewał, że to już ci się kiedyś zdarzyło po zerwaniu - pal licho z tym, że Sienna jako jego najlepsza przyjaciółka o niczym nie wiedziała, no mogła zaakceptować, że to były jego prywatne sprawy i jej nie powiedział, ale niech jej teraz głupot nie wciska. No chyba, że sam o tym nie wiedział, to wtedy trochę słabo. - To najgłupszy pomysł jaki ostatnio słyszałam, a mieszkam z Brooksem i Wattsem - przewróciła oczami słysząc na co wpadli jego znajomi. - Nie rzuca się ludzi od razu na tak głęboką wodę. To jakbyś dziewictwo chciał stracić w czasie orgii - przewróciła oczętami i jak będzie trzeba to sobie poważnie porozmawia z Georgem i Frankiem, żeby im się przypadkiem w dupach nie poprzewracało. - Nie musisz tego pod nic podpinać, Dex. Ani się określać. Ważne, żebyś... żebyś w końcu doszedł do tego, co cię tak naprawdę uszczęśliwia - i nie trzeba było chyba dodawać, że Sienna zamierzała go wspierać niezależnie od tego, w której drużynie będzie teraz grał. - Obrażona? No coś ty. Raczej czuję się paskudnie, że niczego nie zauważyłam wcześniej i zostawiłam cię z tym samego - westchnęła ciężko i oderwała palcami kawałek jego bułki, wciskając ją sobie do ust. Prawda była jednak taka, że ona też nie była z nim całkowicie szczera w ostatnim czasie. Ani z nim, ani z Warrenem, ani właściwie z nikim. Do tej pory nie mieli przed sobą tajemnic i zdawała sobie sprawę, że powinna im powiedzieć o czymś tak ważnym jak utrata dziewictwa, ale... w sumie czego od niej oczekiwać? Zachowywała się jakby to nie miało najmniejszego znaczenia i nie ruszało jej wcale, a o tym, że był to jej pierwszy raz nie wspomniała nawet Benjiemu, który jednak mógł być nieco faktem zainteresowany.
- No ja myślę, że nie masz. Bo jakbyś miał i nic mi nie powiedział, to tak łatwo byś się z tego nie wyplątał, Wheatley. Pamiętaj, że najpierw moje błogosławieństwo, a dopiero potem jakieś inne rzeczy. Muszę mieć pewność, że taka laska... czy facet... byliby dla ciebie odpowiedni - powiedziała srogim tonem. Może i trochę zbyt bardzo wtrącała się w życie swoich przyjaciół, ale chyba zdążyli się już do tego przyzwyczaić, bo powiedzmy sobie szczerze, że z taką Sienną to nie mieli łatwego życia.
Inna sprawa, że rzadko komu udawało się zdobyć jej aprobatę, w końcu była święcie przekonana, że nikt (absolutnie nikt) nie jest wystarczająco dobry dla jej chłopców.

Dexter Wheatley
sumienny żółwik
.
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Poranki wyglądy w przypadku Dextera okropnie - nie dość, że czuł się jak wypompowany balonik czyli kompletnie pozbawiony życiowej energii jednakże będący ze świadomością, że trzeba się ogarnąć na uczelnie sprawiało, że każdy ruch był niemalże wymuszony mechanicznie, niczym jakby staczał jakąś osobistą wojnę samym z sobą. I Sienna właśnie trafiła na taki poranek, gdzie z góry nastawił się już na kolejną życiową porażkę. Ostatnio wszystko nie wyglądało tak jak powinno, włączając to zdecydowanie jego własną orientację.
- Jak tylko dowiem się co to był za ptaszek, to uwierz mi, powyrywam mu wszystkie piórka za paplanie dziobem! - mruknął nieco obrażonym tonem głosu, chociaż z trudem tak naprawdę próbował otworzyć szufladkę w głowie i przypomnieć sobie o czym tak naprawdę Sienna mówiła. Łatwiej było zapytać, prawda o co chodziło przyjaciółce, ale on lubił chyba sobie utrudniać życie -Tym bardziej....że po tym jak próbowałem zawinąć się z imprezy.....ugh... - zrobił wyraźnie skrzywioną minę i miał ochotę zakopać się pod kołdrą nie chcąc by Sienna widziała zażenowany wyraz jego twarzy, ale zwyczajnie robiło mu się nie dobrze na samo wspomnienie -Jakiś napalony typosz się do mnie dorwał....i kurwa, Sienna, w życiu nie czułem takiego obrzydzenia, ale nie wiem co się stało wtedy z moim mózgiem....nie potrafiłem nic zrobić, kurwa...i gdyby... - sam wolał nie domyślać się do czego mógłby się posunąć nawalony Hugo, ale naprawdę ciężko mu się o tym mówiło. Tym bardziej, że właściwie oprócz Matthewsa dosłownie NIKT o tym nie wiedział - i wolałby, żeby tak pozostało. Jeszcze wywoływała w nim tamta noc tak skrajne emocje, że widział jak ręce zaczynają mu drżeć, więc prędko schował je pod kołdrą - Gdyby nie Percy, nie wiem do czego by się posunął ten Hugo... - jęknął, wpatrując się tępo w ścianę obok, czując jednak ulgę, że w końcu komuś o tym powiedział. Nie wyobrażał sobie, że mógłby o tym pogadać swojemu staremu, który pewnie byłby zażenowany samym faktem, że nie potrafił komuś porządnie przywalić tylko dał się dorwać - Sam nie wiem dlaczego tak się dzieje...szczerze wolałbym, żeby wszystko pozostało tak jak jest niż...miałbym odkrywać siebie na nowo - wywrócił oczyma jak pojechał z tekstem z typowego poradnika Nie chciałem zawracać ci czymś takim głowy, zresztą....serio myślałem, że to nic takiego... - powiedział szczerze, trochę mając za złe na siebie, że kolejna sprawa urosła do rangi jakiegoś sekretu, tym bardziej, że wcale nie chciałby przed blondynką niczego ukrywać. Niesamowite, jak sprawy potrafiły się same z siebie komplikować gdy w ogóle on sam nie przepuszczał, że może wywiązać się z tego jakiś kłopot. Tym bardziej mógł liczyć na przyjaciółkę i był za to wdzięczny Siennie, nawet jeśli myślała, że przegapiła jakąś ważną 'część' w jego życiu -Wiesz, to mi dało do myślenia teraz....i z jednej strony nie chciałbym, żebyś teraz czuła się przez to winna, okej? To ja tu bardziej zawiniłem, bo nic nikomu o tym nie mówiłem..w każdym bądź razie...słuchaj...ty też...jakbyś nie mogła sobie z tym poradzić, to wiesz, że możesz mi o tym powiedzieć? O każdej porze dnia i nocy? - może dobrze się stało, że 'oczyścił się' ze sekretów, które chował w swoim sercu, samotnie się próbując z nimi uporać. Miał przy sobie przyjaciółkę, na którą mógł liczyć i to sprawiło, że po raz pierwszy uśmiechnął się z większą ulgą.
-Wiedziałem, że tak będzie - zaśmiał się, kręcąc mimowolnie głową na słowa Sienny -Szczerze mówiąc po tych wszystkich ostatnich wydarzeniach chyba muszę sobie zrobić przerwę w szukaniu kogoś...zresztą, lol, ostatnio nawet nikogo nie szukałem, mój grafik jest zbyt napięty - znów zaśmiał się tylko tym razem nieco smutniej niż chwilę wcześniej, uświadamiając sobie, że ledwo znajdował czas dla samego siebie.
Sienna Hargreeves
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
Już niech nie narzeka - Sienna z całą pewnością też nie należała do rannych ptaszków, a jakoś zwlekła się z łóżka o wiele wcześniej od niego, by móc przypuścić atak na Wheatleya'a. Serio, powinien to docenić - zwłaszcza, że był to jej wolny dzień i naprawdę mogła jeszcze kokosić się w łóżku otoczona swoimi psiakami. Ale w końcu, czego nie robi się dla przyjaciół, prawda? Albo żeby zagłuszyć własne wyrzuty sumienia, bo w tym przypadku na jedno wychodziło.
- No jasne, uważaj, bo mając starego dziennikarza jeszcze ci wypaplam kto był moim źródłem - dramatycznie przewróciła oczami, bo jeśli Dex jeszcze nie wiedział od kogo to wie, to chyba rzeczywiście coś mu nie stykało. Z drugiej strony, może to jednak wcale nie było w tym kontekście aż tak oczywiste? Sienna była blisko ze wszystkimi w ich ekipie, a jak wiadomo faceci plotkują o wiele więcej, niż baby, więc równie dobrze mógł jej o tym powiedzieć taki Warren. Niemniej, nie był to czas na dalsze rozmyślania na ten temat, bo kiedy tylko Dexter pociągnął dalej temat tego, co stało się w klubie, wyraz twarzy Hargreeves momentalnie zmienił się o stoosiemdziesiąt stopni. Poderwała się mimowolnie do góry i przysunęła się do niego, sprawdzając czy wszystko z nim w porządku. - Słucham?! Że co zrobił?! - nie potrafiła nawet ukryć złości i wzburzenia, bo chodziło o jedną z najważniejszych dla niej osób. - Który to był? Niech ja tylko gnoja dorwę we własne ręce, to pożałuje, że w ogóle na ciebie spojrzał. Własnym fiutem się udławi, przysięgam ci! - można przysiąc, że z oczu tego małego krasnala zaczęły teraz buchać płomienie. Kij z tym, że pewnie nie byłaby w stanie wymierzyć takiemu pederaście sprawiedliwości, skoro nawet mierzący prawie metr dziewięćdziesiąt Dexter sobie nie poradził i musiał tu wkroczyć profesjonalny bokser, ale w chwili obecnej naprawdę była gotowa rozszarpać temu Hugo gardło własnymi zębami. Zawsze wydawało jej się też, że to głównie dziewczyny musiały sobie radzić z takimi rzeczami, ale najwyraźniej w dzisiejszym świecie nikt nie był bezpieczny. Niewiele myśląc, pokręciła tylko głową i zaplotła mu ramiona za szyją, przytulając go mocno do siebie. - Jednak czasem się do czegoś ten Matthews przydaje - szepnęła mu do ucha, nieco uspokojona, że nic większego się nie wydarzyło. Musiała zakodować sobie w pamięci, żeby podziękować za to Percy'emu. - Pewnych zmian nie da się zatrzymać, Dex. Trzeba je wziąć na klatę, ale najlepiej w spokojnych i kontrolowanych warunkach, a nie w gejowskim klubie - nie chciała mu prawić żadnych kazań, bo to przecież nie była jego wina, ale nadal nie rozumiała, dlaczego w ogóle dał się zaciągnąć w takie miejsce, skoro w temacie dopiero raczkował. - Ja? - zaśmiała się słysząc jego słowa. - Daj spokój, ja nie miewam takich problemów, dobrze o tym wiesz - pokręciła głową, choć nie była to niestety prawda. Sienna zawsze unikała tego typu spraw damsko-męskich, a po śmierci jedynego chłopaka, z którym kiedykolwiek się związała, wielu postawiło na niej krzyżyk. Po prostu w ostatnim czasie wszystko wymknęło się spod kontroli, ale... nie mogła o tym powiedzieć Dexterowi. Głównie dlatego, że nie mogłaby go prosić o to, by trzymał to wszystko w sekrecie przed Warrenem, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi, a Warren... nawet nie chciała myśleć co by się działo, gdyby się dowiedział.
- To akurat bardzo dobry pomysł, stary. Najlepiej odpuść sobie te sprawy całkowicie, po co ci one w ogóle jak masz nas? - zaśmiała się, bo przecież z Wattsem tworzyli nierozłączne trio i gdyby ktoś pytał o zdanie Siennę, to najlepiej aby tak właśnie pozostało, bo przecież nie potrzebowali do szczęścia nikogo, poza sobą.

Dexter Wheatley
sumienny żółwik
.
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chodziło o to, że niemalże do każdej z pozoru zwykłej czynności życiowej się przymuszał - zwykłe zrobienie śniadania stanowiło problem, a co dopiero większe życiowe wyzwania. Podświadomie zaczynał powoli odczuwać, że coś w nim siedziało - najpierw bowiem wmawiał sobie, że to z czystego, niemalże złośliwego lenistwa, ale czy lenistwo utrzymywałoby się w takim stanie przez tak dłuższy okres? Im bardziej się starał coś ogarnąć, załatwić, tym ani nie czuł żadnej satysfakcji, że coś się chociaż odrobinę zmieniło - nie chciał jeszcze nazywać tego tym fachowym nazewnictwem medycznym na literę d, chociaż zwykle określał to po prostu byciem w permanentnej czarnej dupie a ilość tych wszystkich spraw jakie miał do ogarnięcia, wcale nie zachęcała go do ''normalnego'' funkcjonowania - wręcz przeciwnie: największą życiową radość odczuwał ostatnio jedynie leżąc w łóżku. Jeszcze miał siły zagryzać zęby, ale coś czuł, że długo jeszcze tak nie pociągnie, jeśli nie podejmie jakichś decyzji, ale gdyby tylko mógł po prostu zapadłby się pod ziemię.
-Ale sero, przyznaję, że kompletnie nie wiem o czym mówisz - skrzywił głowę tak by na nią zerknąć z typową dla siebie nieogarniętą miną, w momencie kiedy nie wiedział o co chodziło. Więc czekał czy przyjaciółka jeszcze coś o tym wspomni, ale jak nic nie powie, to on jej aż tak łatwo nie odpuści! I tak już z niego wyciągnęła tyle spraw, które miesiącami 'wisiały' w jego głowie. -Szczerze wolałbym go już nigdy nie spotkać na swojej drodze - westchnął ciężko, totalnie zażenowany tym, że wtedy dał się tak łatwo podejść, ale umówmy się, ostatnio w ogóle był pozbawiony jakiejkolwiek formy. Przypomnienie sobie tamtej nocy sprawiło, że miał ochotę znów zwymiotować dalej niż widział - jedno wiedział jego: gejowskie kluby zdecydowanie nie były dla niego. Przeniósł w końcu nieco niemrawy wzrok na blondynkę wiszącą tuż nad nim
-Wiesz co jest w tym najzabawniejsze? Że czułem się jakbym grał w jakimś serialu netflixa - sam już nie wiedział czy się z tego śmiać czy płakać, ale wtedy naprawdę bał się czy nie dojdzie do okropnej rzeczy, że mu wsadzi gardło swoje przyrodzenie, a jak czuł w dolnych okolicach gdy się do niego przyciskał całym sobą, musiało być całkiem sporych rozmiarów. -No przynajmniej potem pogadaliśmy, ale wiesz... z drugiej strony tyle razy miałem do niego napisać, a koniec końców w takiej kijowej sytuacji się spotkaliśmy - pokręcił znów głową, nie mogąc do końca w to wszystko uwierzyć, ale ważne, że mają wyjaśnioną sytuację i wiedzą na czym obydwoje stoją.
-Każdy je ma, Sienna...i wiem, że nie warto to dusić w sobie...choć...wiem jak nie łatwo jest o tym cholerstwie mówić...komukolwiek... - westchnął ciężko, przytulając ją mocniej do siebie kiedy owinęła się ramionami wokół jego szyi, on schował mordę w jej jasne włosy, jakby się własnie ukrywał przed całym światem. Obydwojgu ciężko przychodziło rozmawiać o swoich najskrytszych rozterkach i dlatego tak ją doskonale rozumiał, bo do tej pory sam myślał, że musiał jedynie polegać na sobie, by nie zawracać innym głowy swoimi problemami. Jednakże pozbycie się jakichś tajemnic pozwalało poniekąd odczuwać jakąś ulgę, że już nie jest się w tym wszystkim samemu i sam już nie wiedział co było lepsze.
-No tak, przecież wy mi w zupełności wystarczacie - zaśmiał się też, jednak pokiwał twierdząco głową, że na razie powinno tak zostać. Swoją drogą jego przyszłościowy 'partner/ka' będą naprawdę mieli z tą trójką pod górkę i aż wolał nie myśleć jakie warunki będzie pewnie głównie Sienna im stawiała. -A co u Wattsa? Bo ta gnida też się ostatnio rzadko odzywa! - przypomniało mu się jeszcze właśnie, gdy wciąż będąc obejmowany przez Siennę, wgryzał się w swoją bajglę, którą prawie dokańczał.
Sienna Hargreeves
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
To brzmiało jak książkowa definicja depresji i wszystko wskazywało na to, że Dexter chyba powinien w końcu poszukać pomocy u specjalisty. Bo tam napewno wysłałby go Sienna, gdyby usłyszała o wszystkim przez co przechodził w ostatnim czasie i jak się z tym czuł. Ale jak ustaliliśmy wcześniej, była naprawdę chujową przyjaciółką i wiele rzeczy jej w ostatnim czasie umykało, nawet jeśli nie powinno.
- No jasne - przewróciła tylko oczętami, bo już myślała, że wyszli na prostą i wrócili do bycia ze sobą szczerymi. Albo przynajmniej, że Wheatley wrócił do bycia szczerym z nią. - Gwarantuje ci, że jeśli jeszcze kiedykolwiek pojawi się w pobliżu, to będą go ze ściany zeskrobywać, więc możesz spać spokojnie - zapewniła go, głaszcząc uspokajająco po głowie. I chociaż naprawdę miała ochotę rozszarpać tego całego Hugo na małe kawałeczki gołymi rękoma, to dla dobra swojego przyjaciela naprawdę miała nadzieję, że już nigdy nie dane będzie się im spotkać.
- Mam nadzieję, że nie było to jakieś Stranger Things albo Riverdale, bo wtedy się wypisuję - rzuciła lekko, starając się jakoś podnieść go na duchu i jednocześnie przytuliła go mocniej do siebie. To, przez co przeszedł było naprawdę okropne i nigdy nie powinien był doświadczyć czegoś tak paskudnego i traumatyzującego. Ani on, ani nikt inny. - Może w końcu powinieneś? To cały czas twój kumpel i... no wiem od niego, że jemu też to wszystko ciąży i chciałby wrócić do tego, co było - może nie powinna się wypowiadać w imieniu Percy'ego, ale przecież dokładnie to jej powiedział, tak? A jeśli Dexter dalej się stresował, że coś mogło się skomplikować, to może jej głupie wściubianie nosa w nieswoje sprawy pomoże przynajmniej odrobinkę.
- Nie, Dex. Ja serio nie miewam takich problemów i... kurwa, no nie zamierzam ich mieć. Jednego chłopaka już pochowałam, kolejnego nie będzie - pokręciła głową. Dobrze wiedział, jak trudny był to dla Sienny temat i jak mocno przeżyła śmierć Gibbonsa. W porządku, nigdy nie była w nim jakoś mocno zakochana, a ich "związek" był jednym wielkim pasmem porażek, a w momencie jego wypadku byli cholernie pokłóceni, ale.. właśnie to nie dawało jej spokoju. Wszyscy mieli ją za opłakującą swojego chłopaka dziewczynę, a tak naprawdę była jedną wielką oszustką. No i też wtedy postanowiła sobie, że kolejnego związku nie będzie, bo się do nich nie nadaje i tylko raniłaby wszystkich wokół.
- Grzeczny chłopiec - uśmiechnęła się do niego i poklepała go zadziornie po głowie, jakby to jednen z jej psiaków właśnie przyniósł jej swoją zabawkę. Zdecydowanie chłopaki nie miały z nią łatwego życia, ale żeby być zupełnie fair, ona z nimi również. Co prawda, nigdy ich nie stawiała w takiej sytuacji, żeby tak dla odmiany to oni musieli przetestować jej ewentualnych przyszłych partnertów, bo żadnych nie było na horyzoncie to po pierwsze, a po drugie nawet gdyby się jakiś odważny pojawił, to od razu był friendzonowany. - No do mnie też się ostatnio nie odzywa, odkąd prawie się znowu ostatnio ze sobą przespaliśmy. A prawie robi wielką różnicę, więc nie wiem o co w sumie kręci taką aferę, ta męska duma to jednak straszna suka - westchnęła ciężko, bo pewnie Dex nie raz i nie dwa był świadkiem, jak jego przyjaciół trochę na imprezie poniosło, więc zaczęli się ze sobą całować. Z czasem stało się to prawie ich rytuałem, ale Sienna zawsze wychodziła z założenia, że dopóki nie przekraczają żadnej granicy i oboje czują się z tym okej, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tylko jakoś coraz trudniej było jej ignorować fakt, że Warren chyba zaczął chcieć przekroczyć tę granicę. No i... ona może też? - Czy możesz mi tym nie kruszyć w cycki? - prychnęła w końcu, jak trochę okruszków z bajgla przytulonego do niej Dextera wleciało jej w dekolt. No świat się kończy!

Dexter Wheatley
sumienny żółwik
.
lorne bay — lorne bay
23 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Usilnie starał się sprawiać wrażenie, że wcale aż tak źle z nim nie było - przede wszystkim zależało mu na tym aby nie fundować huśtawki emocjonalnej swoim najbliższym. Dlatego gdy dopiero zostawał sam w swoim pokoju dawał najczęściej upust swoim uczuciom - na szczęście jeszcze nie przyszło mu do głowy by zacząć okaleczać swoje ręce z tej poczucia bezsilności, ale gdyby mógł najchętniej po prostu by nie wstawał z łóżka. To zdecydowanie było ostatnio najlepsze miejsce do chowania swoich przygniatających problemów. Sam nie był lepszy, bo miał wrażenie, że skupiał się ostatnio wyłącznie na tym jak mu było po prostu chujowo i narzekanie weszło mu w krew.
- Wiesz, że nie chodzi o to, że ukrywam przed tobą sprawy, o których powinnaś wiedzieć pierwsza....bo czasem wydaje mi się, że bez sensu jest o tym w ogóle wspominać... - westchnął głęboko, gładząc ramię swojej przyjaciółki brodą a potem policzkiem się o nie oparł. Zamknął na chwile oczy czując, że musi przełknąć gorycz porażki, którą ostatnio ciężko mu było w ogóle zaakceptować. -Ale chyba będę musiał popracować nad swoją kondycją, albo zapisać się na jakiś kurs samoobrony - zażartował, skoro u niego nawet bicie się z kimś wychodziło równie kiepsko. Był jednakże przybity tym wszystkim co się działo ostatnio i prawdopodobnie to sprawiło, że stracił czujność i miał pecha, że napotkał zboka Hugo. Ale nie chciał się przekonywać jak by mu poszło za drugim razem gdyby był może bardziej trzeźwy niż był wtedy -Wiem, zasługuje na to by to wszystko wyprostować i obiecuję, ogarnę to teraz tak jak należy - uśmiechnął się lekko bo ileż można chować głowę w piasek? Oczywiście, że było mu zwyczajnie głupio, że ten pocałunek tak przypadkiem się zdarzył, ale skoro nie żywił głębokich uczuć do kumpla po prostu powinno być teraz wszystko okej. Gorzej, jakby rzeczywiście się w nim zabujał na amen, ale na szczęście tak się nie stało.
Kiedy wspomniała o Gibbsonie momentalnie szczelniej zamknął ją w swoich ramionach - dobrze wiedział, że nie do końca się z tym wszystkim pogodziła wewnętrznie i sama potrzebowała jeszcze dodatkowego czasu, chociaż być może nigdy tego nie zaakceptuje. -Jestem beznadziejny w dawaniu miłosnych rad, ale jeśli mogę ci coś podpowiedzieć....to...nie zamykaj się zupełnie na wszystkich. To....na pewno nie będzie ci służyło...a może jeszcze kogoś znajdziesz komu uda się zapełnić tą pustkę... - wiedział, że to są chujowe słowa pocieszenia i najlepiej by było jakby zamknął jadaczkę, ale chciał mieć pewność, że Sienna wiedziała, że nie była w tym wszystkim sama. Miała przecież jego i Warrena, którzy traktowali ją trochę za bardzo jak księżniczkę, której nie mogła stać się żadna krzywda.
- Czy my przypadkiem nie mieliśmy jakiegoś układu, że jak skończymy 30-lat i nadal będziemy sami to się wtedy ze sobą hajtniemy? - zaśmiał się by nieco się podnieść i zaczął gilgotać jasnowłosą po najbardziej wrażliwych miejscach jakie znał gdzie wiedział, że ją to będzie drażniło. W końcu jednak dał się przekonać by przestał pod groźbami wybicia przednich zębów -Oj wybacz, nie chciałem! Ale daj, wycignę! - zaproponował zanim się zdążył zorientować w ogóle co powiedział, bo ręka miała wylądować mu w końcu w dość mocno zakazanym miejscu więc w ostatniej chwili się powstrzymał ale i tak ostatecznie oberwał na koniec poduszką od Sienny jednocześnie ześlizgując się z łóżka niczym dziki wunsz rzeczny na podłogę, udając, że umarł od tego potężnego ciosu.
z /t x2 Sienna Hargreeves
sumienny żółwik
avada kedavra
brak multikont
ODPOWIEDZ