lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
10.

Cole nie miał ostatnio zbyt dobrej passy życiowej. Dobra, on nigdy nie miał dobrej passy. Jego życie było ciągiem porażek, niepowodzeń i niemiłych rzeczy. Ostatnio jeszcze próbował odbudować relację, którą przez zwykłe nieporozumienie stracił kilka miesięcy wcześniej. Robił z siebie debila i pajaca i nic mu nie wychodziło. Nie potrafił rozmawiać o swoich uczuciach, a już na pewno nie potrafił rozmawiać z ludźmi. Widocznie bycie towarzyskim nie było mu przeznaczone.
Na szczęście w jego życiu pojawiła się Jedda, która potrzebowała pomocy, a on mógł jej tej pomocy udzielić. Była to miła odmiana odskocznia od wszystkich relacji z kobietami jakie dotychczas miewał. Nie musiał się skupiać na tym, żeby dziewczynę zdobyć i się z nią przespać. Ogólnie to nie miałby nic przeciwko, bo Jedda była niesamowicie seksowna. W tym jednak przypadku miał okazję wykazać się jako policjant, a także i przyjaciel. Co prawda mógł mieć w pracy z tego powodu wiele nieprzyjemności, ale na chwilę obecną udało mu się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi. Pokopiował akta, o które prosiła go przyjaciółka. Odczekał dwa dni, żeby się upewnić, że nikt w pracy się nie zorientował i zadzwonił do niej, żeby umówić spotkanie.
Specjalnie wybrał taką lokalizację. Nie chciałby przekazać jej takiej teczki w miejscu, gdzie mogliby zostać dostrzeżeni przez kogokolwiek. Lorne Bay było małe, ludzie wiedzieli kim jest Cole i kim jest Jedda. Nie było sensu w dostarczaniu im dodatkowych powodów do plotek.
-Hej. – Przywitał się jak już dziewczyna do niego podeszła. –Kupiłem ci kawę. – Wręczył jej kubek wskazując na kawiarnię, którą było widać w oddali. –Chodź. – Kiwnął na nią głową i powoli ruszył w kierunku swojego prywatnego auta, gdzie czekały na nią akta. –Wybacz za zwłokę, ale wolałem się upewnić, że nikt nie podejrzewa mnie o jakieś węszenie. – Wyjaśnił mówiąc to szeptem i rozglądając się czy nie ma w okolicy kogoś kto mógłby ich obserwować albo podsłuchiwać. Zapewne Cole przesadzał z tą swoją tajemniczością, ale za bardzo lubił swoją pracę, żeby ją stracić.

Jedda Corrente
sumienny żółwik
alemalpa#7279
WETERYNARZ — CAIRNS AQUARIUM
23 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Jest w 1/3 Aborygenką, zamieszkuje dzielnicę Tingaree i pracuje w oceanarium. Od roku poszukuje zaginionego chłopaka, ale marnie jej idzie. Robi wszystko, by nie być powiązaną z szemranymi interesami ojca, i to idzie jej nieco lepiej.
[3]

Bezradność. To właśnie denerwowało Jeddę chyba najbardziej na świecie. To uczucie, kiedy opanowała ją bezwzględna bezradność i Jed za nic nie potrafiła się wyswobodzić z jej sideł. Bo bezradność była bezlitosna, a w ostatnim czasie Jedda nie potrafiła tak naprawdę żadnej sprawy doprowadzić do końca. Cały czas tkwiła niczym w błędnym kole w sprawie Johanna, jednocześnie próbując się wyprzeć tego, że jej brat bliźniak naprawdę miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem jej chłopaka. Ale nie miała na to dowodów i co więcej żadna z myśli, które zaprzątały jej głowę nie miały logicznego podłoża. Jed w ostatnim czasie podgryzała nerwowo skórki wokół paznokcie, sprawiając, że jej niegdyś zadbane dłonie teraz były w dość opłakany stanie, jeśli ktoś przyjrzał się im z bliska.
I naprawdę liczyła na Tilly w tej sprawie. Ale… chyba nawet bardziej liczyła na Demosa. I jasne, wciąż miała wyrzuty sumienia i trochę było jej głupio. Wiedziała przecież doskonale, że Cole ryzykuje swoją posadę. I właściwie momentami nawet nie do końca rozumiała dlaczego. Jasne, że trochę go kokietowała, ale zawsze wydawało jej się, że odsuwa się w odpowiednim momencie. Choć może to tylko kolejna rzecz, którą sobie wmawiała, próbując się usilnie wybielić. Ale przede wszystkim absurdalnie szkoda jej było tego mężczyzny, bo przecież gdyby okoliczności były inne to może nawet umówiłaby się z nim na randkę, może nawet skradłaby mu pocałunek, może nawet byłaby ciekawa jakby to było mieć w nim trochę takiego przyjaciela z korzyściami. Bo jednak nie potrafiła mu odmówić atrakcyjności. Jednakże po pierwsze, była tak beznadziejnie zakochana w kimś innym, kimś, kto był obecnie widmem, a po drugie Cole Demos był jej potrzebny. Choćby do takich krzywych akcji jak teraz. – Hej – przywitała się lekkim uśmiechem i skinieniem głową. – Dziękuję, miło z twojej strony – powiedziała, ze zdziwieniem przyjmując kawę. Upiła łyk i musiała przyznać w myślach, że jakimś cudem trafił w jej ulubioną. Podążyła za nim w kierunku samochodu i gdy tylko do niego wsiedli, a Cole wszystko jej wyjaśnił, skinęła ze zrozumieniem głową. – Jasne – powiedziała powoli. – Słuchaj, ja… naprawdę doceniam to, co dla mnie zrobiłeś – powiedziała szczerze. Nie łudziła się, że z akt dowie się czegokolwiek nowego, ale i tak była mu wdzięczna za to ryzyko. Ostrożnie odłożyła kawę na bok i otworzyła kopertówkę z aktami.
wystrzałowy jednorożec
no anu
brak multikont
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Upił łyka swojej kawy uznając, że zakupienie tych napojów nie było złym pomysłem. Jasne, jakby ktoś się dowiedział, że Cole podkradł akta to zapewne zaczęliby go śledzić. Łącznie z tym, żeby sprawdzić transakcje na jego karcie. Nie był jednak głupi i płacił gotówką. Jasne, baristka mogła zapamiętać jego twarz, ale przez kawiarnie przewijało się tyle ludzi, że naprawdę wątpił w to, że któraś by go zapamiętała. Nie zwracał na siebie uwagi, a chciał żeby to wyglądało na randkę, albo spotkanie towarzyskie. Na takich ludzi nikt nigdy nie zwracał uwagi. I to nie tak, że w tym momencie myślał o wyrwaniu jej. Absolutnie nie. Skupił się na misji i na tym, że obiecał jej pomóc. Był mężczyzną, który dotrzymywał słowa, a przynajmniej za takiego lubił się uważać. To jak widzieli go inni to już całkiem inna sprawa.
-Wiem. – Odpowiedział jak już siedzieli w tym aucie. Pozwolił jej otworzyć akta i je przejrzeć. Sam w ciszy pił swoją kawę. –Nie miałem sam okazji do nich zajrzeć. – Dodał w razie gdyby chciała go o coś zapytać i zasięgnąć opinii policjanta, który jednak nie był ze sprawą jakoś powiązany. –Chciałem też spróbować wyciągnąć prywatne zapiski detektywa prowadzącego śledztwo, ale, że sprawa jest dosyć… stara, to miałem z tym problemy. Ostatecznie z tego zrezygnowałem. – Wyjaśnił. To już byłoby zbyt mocne narażenie swojej kariery. I tak wiele ryzykował. Ale gdyby został przyłapany na grzebaniu w rzeczach swojego kolegi po fachu, jeszcze starszego doświadczeniem i rangą, to zapewne skończyłby bez pracy. A na to nie mógł sobie pozwolić. W małym mieście i przy byciu zwykłym policjantem nie bardzo mógł liczyć na to, że po prostu przeniosą go na inny posterunek. –Mam nadzieję, że mogę liczyć na to, że nie powiesz nikomu skąd to masz? – Musiał się upewnić, że mógł liczyć od niej na to samo zaufanie, którym ona obdarowała jego kiedy prosiła go o pomoc. W tym momencie stawał przeciwko wszystkim swoim kolegom, żeby pomóc komuś kogo uważał za przyjaciółkę.

Jedda Corrente
sumienny żółwik
alemalpa#7279
WETERYNARZ — CAIRNS AQUARIUM
23 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Jest w 1/3 Aborygenką, zamieszkuje dzielnicę Tingaree i pracuje w oceanarium. Od roku poszukuje zaginionego chłopaka, ale marnie jej idzie. Robi wszystko, by nie być powiązaną z szemranymi interesami ojca, i to idzie jej nieco lepiej.
Niewiele mówiła z początku i naprawdę wahała się czy powinna w ogóle otwierać te akta. No, bo jaki tak właściwie miała plan? Prawdę mówiąc, żadnego. Nie oczekiwała cudu ani żadnej przełomowej objawionej prawdy, wręcz spodziewała się, że nie znajdzie w tych aktach zupełnie niczego. Dlatego powoli zaczęło do niej docierać, że być może naraziła Demosa tylko na niepotrzebne ryzyko. Choć z drugiej strony… co jeśli jej oczy dostrzegą coś, jakiś wzór, który pominęliby policjanci? Naiwna teoria, to prawda, ale Jedda naprawdę była już nieco zdesperowana. Czuła, że nawet odkąd dołączyła do niej Tilly, to sprawa wcale nie posuwa się do przodu.
Otworzyła akta i zamarła. Ostatnie zdjęcia, billingi, ostatnia lista kontaktów, rachunki, zaświadczenie o niekaralności, za to legitymacja studencka Johanna, opis jego rodziny i… zdjęcie, które miało świadczyć o domniemanych powiązaniach z jej bratem bliźniakiem. Aż jej trochę zemdliło. To było właśnie to, czego obawiała się najbardziej, a co tylko podejrzewała. – Mam pytanie, ale bardziej ogólne – powiedziała nagle i zerknęła na Cole’a. – Czy nie powinno się w takiej sprawie zbadać każdy trop? I przesłuchać każdego, kto mógł być jakoś powiązany ze… zniknięciem zaginionego? – spytała niepewnie i ze zmarszczeniem brwi. – Czy policja może uznać, że jakiś świadek jest niewarty albo nieistotny dla śledztwa? – dopowiedziała, kierując wzrok już bezpośrednio na mężczyznę siedzącego obok niej. Wydawało jej się to wszystko cholernie dziwne. Zwłaszcza, że naprawdę nie miała wątpliwości, iż jej brata nikt nie przesłuchiwał w tej sprawie, choć akta przed nią ewidentnie sugerowały, że miał jakieś powiązania z Johannem, o których najwyraźniej nawet ona nie miała pojęcia.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem, próbując wybadać czy mówi poważnie. I aż się przeraziła, gdy pomyślała, że Cole może uważać ją za aż tak głupią trzpiotkę. – Oczywiście, że nie – powiedziała z naciskiem. – Właściwie… byłam przekonana, że będziesz chciał je zabrać i zwrócić na miejsce po naszym spotkaniu – powiedziała z niewielkim zdziwieniem, bo nie sądziła, iż Demos pozwoli jej na zatrzymanie tych akt. Jeśli chodzi o dowody, to przecież równie dobrze mogła sobie zrobić tylko fotki akt i to wszystko. Nikt nie musiałby się wcale dowiedzieć o tym, że cokolwiek zostało wyniesione z posterunku.

Cole Demos
wystrzałowy jednorożec
no anu
brak multikont
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cole, tak jak wspomniał wcześniej, nie miał okazji sam zajrzeć w akta. Miał swoje sprawy na głowie, które niestety zajmowały mu tyle czasu, że nie znalazł nawet chwili, żeby się z nimi zapoznać. Niby jako policjant miał do tego prawo, ale, że o akta prosiła go Jedda, ale nie prosiła go wprost o pomoc i jego punkt widzenia w tej sprawie, to nie chciał się angażować. Oczywiście nie miałby nic przeciwko, w końcu była przyjaciółką, a on chciałby pomóc. Po prostu nie lubił być osobą wściubiającą nos w nie swoje sprawy. Nawet kiedy otworzyła teczkę to starał się tam nie zaglądać, chociaż nie da się ukryć, że rzucał tam okiem. Co prawda nie jakoś namiętnie, ale ciężko było nie widzieć niektórych rzeczy. Bardziej jednak skupił się na jej reakcji.
-Jasne, strzelaj. – Zachęcił ją i nawet nieco słabo się uśmiechnął. Nie wiedział czy uśmiech był odpowiedni w tej sytuacji. –Powinno się zbadać każdy trop. To prawda. – Przytaknął, ale pozwolił jej mówić dalej. –To jest ogólnie dosyć skomplikowana sprawa. – Westchnął lekko, bo wiedział, że zacznie się ciężki temat. –I nie zrozum mnie źle, bo absolutnie nie będę tutaj bronić nikogo z policji. Powiem ci tylko jak jest. – Wolał, żeby miała świadomość tego, że jest z nią szczery, że nie wciska jej tego samego kitu, którym ją karmili przez cały czas trwania śledztwa. –Te pierwsze godziny przy zaginięciu są najważniejsze. Więc niby sprawdza się każdy trop, ale też robi się mocną selekcję i nie wszystko zostaje sprawdzone. Często jest po prostu mało ludzi do pracy, a policja nie może sobie pozwolić na tracenie czasu i sprawdzanie każdego jednego pierdnięcia. – Jasne, chcieliby sprawdzać wszystko, ale pierwsze 24 godziny były zawsze najważniejsze, a nie można było rzucić wszystkiego i skupiać się na jednej sprawie. –Dopiero po około 2-3 dniach zaczyna się sprawdzać wszystkie tropy, anonimowe zgłoszenia itp. No i jak nadal nic się nie zmienia, nikogo nie znajdują, nie znajdują nawet ciała, to po prostu… o sprawie trochę się zapomina, aż w końcu przełożony każe zamknąć to w pizdu, bo szkoda tracić hajsy na sprawę, która może trafić do archiwum x. – Wzruszył na koniec ramionami i spuścił wzrok, bo wolał uniknąć patrzenia na zawód malujący się na jej twarzy. Niestety życie nie wyglądało jak to w filmach, gdzie ktoś poświęcał życie prywatne dla rozwiązania tej sprawy. Żaden policjant nie miał takich pragnień. Mieli życia, do których wracali, a pracę zostawiali na komisariacie. Telewizja i filmy kreują błędny wizerunek policji i detektywów. –Także, w ogólnym skrócie to tak, policja może uznać, że świadek jest nieistotny dla śledztwa. A przynajmniej w początkowej fazie śledztwa. – Dodał jeszcze takie krótkie podsumowanie. Najgorzej, że ten zignorowany świadek najczęściej jest kluczowym i później policja ma problemy, bo nie zajęli się przesłuchaniem wszystkich świadków.
-Oh. Właściwie to to ma sens. – Teraz to było mu głupio, że w ogóle zasugerował, że Jedda mogłaby to wykorzystać przeciwko niemu. –Aczkolwiek to kopie, więc jeśli będziesz ich strzegła to możesz je zachować dla siebie. Chociaż myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zniszczenie ich. – Zasugerował i podrapał się po policzku.

Jedda Corrente
sumienny żółwik
alemalpa#7279
WETERYNARZ — CAIRNS AQUARIUM
23 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Jest w 1/3 Aborygenką, zamieszkuje dzielnicę Tingaree i pracuje w oceanarium. Od roku poszukuje zaginionego chłopaka, ale marnie jej idzie. Robi wszystko, by nie być powiązaną z szemranymi interesami ojca, i to idzie jej nieco lepiej.
Wysłuchała go od początku do końca. Jego słowa dały mu tylko do myślenia. Trochę czuła się w tym momencie przytłoczona – niby wiedziała, że nie należy tak w stu procentach ufać policji, zwłaszcza, gdy była się w jej skórze. Niby była dobrze sytuowana, ale wszyscy w tym miasteczku wiedzieli, że jej ojciec dorobił się pieniędzy w niekoniecznie poprawny i legalny sposób. Ponadto z jej pochodzeniem, kolorem skóry i mieszkając wśród społeczności aborygeńskiej – jednocześnie będąc w jakimś stopniu jedną z Aborygenów – również nie było łatwo odpowiadać przed funkcjonariuszami policji. A to, co właśnie powiedział jej Cole wcale nie poprawiało sytuacji. – Czyli jednak seriale kryminalne kłamią – wtrąciła z kwaśną miną i z udawanym rozbawieniem, próbując nieco rozładować atmosferę. Zwłaszcza, że miała wrażenie, iż to głównie jej osoba wpływa na ciężar tej rozmowy. – Chodzi o to, że… – zaczęła, ale zawahała się, spoglądając na Demosa niepewnie. – Mogę ci ufać, prawda? – Wiedziała, że może. Ba, samo to, że siedzieli teraz w jego samochodzie, spędzając czas na przeglądaniu akt policyjnych już przecież o tym świadczyło. Ale wolała zadać to pytanie, by nieco rozgonić wszelkie niepewności. I uznajmy, że jednak mogła mu ufać albo po chwili sama doszła do tego wniosku, że może. – Bo chodzi o to, że tutaj znajduje się zdjęcie mojego brata, a nie pamiętam, by go przesłuchiwali. To znaczy, wiem, że mój ojciec był wezwany na posterunek policji w celu przesłuchania, ale mój brat nie. Policja rozmawiała też ze mną, zarówno w domu jak i na posterunek. I to był jedyny raz, kiedy byli u nas w domu. Jestem pewna, że mój brat nie rozmawiał z policją – oznajmiła z determinacją. I nagle wskazała palcem na jego zdjęcie. – A jednak… jest tutaj – dodała ze zmarszczeniem czoła. Kompletnie tego nie rozumiała. Choć miała złe przeczucia, to jednak naprawdę nie wiedziała, co jej brat może mieć z tym wszystkim wspólnego. Wątpiła, by Cole potrafił jej tak w zasadzie na to odpowiedzieć, ale naprawdę właśnie ta kwestia ją uderzyła, gdy przeglądała akta.
Tak, myślę, że masz rację – przyznała. Przejrzała wszystko jeszcze raz i zerknęła na mężczyznę taksująco. – Chcesz się zająć zniszczeniem tego czy ja mam to zrobić? – Pewnie wolałaby przyjrzeć się temu samodzielnie w domu, ewentualnie nawet pokazać to wszystko Tilly (a właściwie z naciskiem na to drugie), ale z drugiej strony nie chciała ryzykować i jednocześnie nadużywać jego zaufania. Spoglądała jednak na niego z nadzieją, iż jej na to pozwoli.
Cole Demos
wystrzałowy jednorożec
no anu
brak multikont
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
-Niestety tak. – Posłał jej smutny uśmiech. Ludzie mieli bardzo zaburzoną wizję tego jak pracuje policja, albo jak szybko przychodzą jakiekolwiek wyniki. Niestety nie było czegoś takiego jak otrzymanie próbki w ciągu paru godzin. Nawet jak się narzucało czemuś priorytet to trzeba było poczekać parę dni. Na większość wyników badań, śledczy czy detektywi musieli czekać nawet po kilka tygodni. Dlatego większość spraw tak długo się ciągnęło. Jasne, te z porwaniami/zaginięciami były traktowane całkiem inaczej, ale i tak były przeciągane w czasie ze względu na to, że po prostu niektórych rzeczy nie dało się przeskoczyć, albo przyspieszyć.
-Oczywiście, że możesz. – Potwierdził, ale wiadomo, że jest to coś co powiedziałaby każda osoba, która chciałaby dowiedzieć się więcej. Z tym, że Cole był akurat w stu procentach szczery. Mogła mu zaufać. W końcu załatwił jej te dokumenty, udzielał jej wszystkich informacji. Pewnie powiedział jej więcej niż detektyw śledczy, który rzeczywiście sprawę prowadził. Tak czy siak Demos nie miał żadnego ukrytego motywu w swojej pomocy. Robił to, bo został o to poproszony i miał możliwość pomocy. Czemu miałby tego nie robić?
-Twój brat? – Zainteresował się i słuchał jej uważnie. Rzeczywiście brzmiało to wszystko podejrzanie. –A nie wspominał o niczym? – Dopytał i wyciągnął dłoń w stronę teczki. –Mogę? – Zapytał i jak już dostał teczkę to zaczął ją szybko przeglądać. Zazwyczaj w takich aktach były transkrypty z przesłuchań. Nie znalazł jednak nic co wskazywałoby na jej brat. –Nie ma nic. – Powiedział i oddał jej teczkę. –Albo rzeczywiście nigdy nie został przesłuchany, albo ktoś usunął to z akt, ale zapomniał o zdjęciu. – Zamyślił się spoglądając przed siebie. –Twój brat znał twojego przyjaciela? Myślisz, że ma z tym coś wspólnego? – Dopytał. W końcu nie znał sprawy, nie znał jej brata i nie znał jej przyjaciela.
-Zajmę się zniszczeniem tego. – Pokiwał głową. Będzie miał pewność, że rzeczywiście nikt go z tym nie powiąże i dokumenty rzeczywiście zostaną zniszczone. –Wybacz, że nie mogłem zrobić więcej. – Powiedział w końcu. Nie czuł, żeby dał jej jakiekolwiek rozwiązanie czy zamknięcie. Czy podsunął jej chociażby jakąś wskazówkę? Wątpił, chociaż może podąży tropem swojego brata.

Jedda Corrente
sumienny żółwik
alemalpa#7279
WETERYNARZ — CAIRNS AQUARIUM
23 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Jest w 1/3 Aborygenką, zamieszkuje dzielnicę Tingaree i pracuje w oceanarium. Od roku poszukuje zaginionego chłopaka, ale marnie jej idzie. Robi wszystko, by nie być powiązaną z szemranymi interesami ojca, i to idzie jej nieco lepiej.
Skinęła głową. Kompletnie nie rozumiała, co w tych aktach robi zdjęcie jej brata i w jaki sposób jej bliźniak mógł być zamieszany w zniknięcie jej chłopaka. No właśnie, jej chłopaka, o którym wciąż utrzymywała, że jest jej przyjacielem – a przynajmniej tak się zachowywała podczas rozmowy z Demosem. Ale to dlatego, że martwiła się, że jeśli Cole zorientuje się, że Jedda tak naprawdę nie szuka swojego najlepszego przyjaciela, a ukochanego to nie będzie taki chętny do pomocy jak dotychczas. – Możesz – przyznała i podała mu akta. Spoglądała na niego uważnie, badając jego reakcje. Aczkolwiek niewiele to pomogła, zresztą podobnie jak jego wyrok, który nie wniósł niczego ku jej niepocieszeniu. Sama wiedziała, że nic tam nie ma poza tym zdjęciem i to jej się wyraźnie nie podobało. Bo to oznaczało, że albo samodzielnie będzie musiała pogrzebać w rzeczach swojego bliźniaka, albo przystawić go do ściany i zapytać wprost. – Dlaczego ktoś miałby usunąć jego przesłuchanie z akt? – zapytała niemal równocześnie, co on ją. Bo prawdę mówiąc, jego głos ponownie wyrwał ją z zamyślenia i dopiero wówczas skupiła się na tym, co do niej przed momentem powiedział. – Nie znał. To znaczy, wiesz, widywał Johanna w moim towarzystwie. Może byli „na cześć” albo zamienili ze sobą parę zdań, ale to wszystko – powiedziała w końcu po chwili zastanowienia. Bo przecież nic ich nie łączyło – poza Jeddą oczywiście – ale tak to; nie mieliby zapewne sobie wiele do powiedzenia. Chyba, że i w tej kwestii również się myliła co do swojego chłopaka, bo jak już się niejednokrotnie okazało – myliła się w wielu kwestiach. I na pewno nie wiedziała też wszystkiego.
Och… – mruknęła. – A może… hm, może jednak mogłabym się temu przyjrzeć w domu? Może uda mi się coś więcej rozgryźć czy połączyć poszlaki. Obiecuję, że nie potrwa to długo, i że zniszczę wszystko niedługo – poprosiła go i znów spojrzała na niego tak, by nieco go zmiękczyć. Nawet słabo się do niego uśmiechnęła. Oczywiście nie chciała go wkopać, ale im dłużej o tym myślała, naprawdę uważała, że TIlly powinna również zobaczyć te akta. – Proszę? – dodała, przekrzywiając głową. To było dla niej ważne i miała nadzieję, że jednak Cole to zrozumie.

Cole Demos
wystrzałowy jednorożec
no anu
brak multikont
lorne bay — lorne bay
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wzruszył ramionami i bezradnie pokręcił głową. –Nie wiem. – Odpowiedział zgodnie z prawdą. –Snuję teraz domysły, bo nie znam sprawy. – Wyjaśnił. Aczkolwiek było to dosyć dziwne, że w aktach znajdowało się zdjęcie jej brata, ale nie było żadnej wzmianki o nim w aktach. Jego imię i nazwisko nigdy nie zostało wypisane. Tak więc Cole po prostu zgadywał, że jej brat mógł powiedzieć coś co było zbyt istotne dla sprawy, albo… pogrążało kogoś. Takie informacje też często były usuwane z akt. Żeby czasem ktoś nie miał na kogoś haka. Tym bardziej jak na przykład taka informacja dotyczyła kogoś z policji. Lorne Bay było malutkie i nie od dziś było wiadome, że i tutaj znajduje się skorumpowana policja. Jak zresztą wszędzie.
-Hm. – Zmarszczył brwi. –To skoro ich znajomość była taka przelotna, albo po prostu nieistniejąca to uznali, że nie ma sensu żeby wpisywać to do akt. – Ponownie wzruszył ramionami. Taka informacja wydawała się być nieistotna, ale jednak powinna znaleźć się w aktach. Było to jednoczesne oczyszczenie świadka/podejrzanego, którym mógł być teraz jej brat. Skoro tego nie było to nad nim nadal tkwiła wielka niewiadoma.
Spojrzał na nią nieco podejrzliwie. Niespecjalnie chciał, żeby te akta znikały z jego wzroku, ale z drugiej strony, zadał sobie trochę trudu, żeby je dla niej załatwić. A wiadomo, że po tak krótkim i szybkim przejrzeniu ich nie wyłapałaby potrzebnych informacji. Albo chociaż takich, które odpowiedziałyby jej na nurtujące ją pytania. –Okej. Niech będzie. – Zgodził się trochę niechętnie. –Ale wolałbym, żebyś jednak mi je oddała. Chciałbym je zniszczyć osobiście. – Zaproponował kompromis, który wydawał mu się fair dla obu stron.
-Zabrać cię do domu? – Zaproponował, bo skoro i tak już siedzieli w jego aucie to nie widział powodu, żeby ją wypraszać z auta i żeby musiała wracać na własną rękę. Znali się zanim jeszcze poprosiła go o pomoc, więc raczej nie byłoby w tym nic podejrzanego, że dwójka znajomych się ze sobą spotyka.

Jedda Corrente
sumienny żółwik
alemalpa#7279
WETERYNARZ — CAIRNS AQUARIUM
23 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Jest w 1/3 Aborygenką, zamieszkuje dzielnicę Tingaree i pracuje w oceanarium. Od roku poszukuje zaginionego chłopaka, ale marnie jej idzie. Robi wszystko, by nie być powiązaną z szemranymi interesami ojca, i to idzie jej nieco lepiej.
To wszystko było naprawdę podejrzane i Jed z coraz większym strachem zaczęła wysnuwać swoje własne podejrzenia. Wiedziała, że musi o tym jak najszybciej porozmawiać z Tilly i pokazać jej te akta. Najchętniej napisałaby do niej w tym momencie, ale nie mogła, kiedy Cole wpatrywał się w nią tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Była jednocześnie zaniepokojona i podekscytowana, bo z jednej strony w końcu natrafiła na coś, być może istotnego, a z drugiej… jeśli jej brat był w zamieszany w zniknięcie jej chłopaka, to Jedda sama nie była pewna czy faktycznie chce o tym wiedzieć i chce dalej zgłębiać tą sprawę. Czuła się trochę jakby utknęła między młotem a kowadłem. Na pewno nie brała pod uwagę, by usunięte dowody o przesłuchaniu jej brata miały obciążać kogoś innego. Nie wpadła na to, a skoro Cole nie zdradził się ze swoimi myślami, to Jed nie miała powodów, by tak właśnie myśleć.
Jego odpowiedź ją nie uspokoiła, ale mimo wszystko posłała mu wymuszony uśmiech. Oczywiście trochę zmieniła wyraz twarzy wraz ze swoją prośbą, chcąc by stanęło na jej, ale w końcu nieco się poddała i przystała na kompromis. – Oddam na pewno. – Po chwili przemyślenia poukładała sobie to wszystko w głowie. Zaprosi Tilly do siebie, pokaże jej akta i odda je potem Demosowi. I nikt się nie dowie – poza Tilly – że policjant wyniósł coś, czego nie powinien i zrobił coś, za co mogły mu grozić poważne konsekwencje.
Natomiast drgnęła, gdy zaproponował jej podwózkę. Skinęła głową z uroczym uśmiechem, zgadzając się. Pewnie trochę milczała po drodze, ale jeśli Cole Demos zadawał jej pytania, to Jed na pewno na nie odpowiadała. W każdym razem podczas podróży niewiele mówiła i była nieco wycofana. Ale gdy tylko zaparkowali w pobliżu jej domu – bo jednak mimo wszystko nie chciałaby by ktokolwiek w ich domu widział, że podwozi ją policjant – i Jed w końcu wysiadła, pocałowała go w policzek i obiecała, że da znać, gdy tylko przejrzy dokumenty i będą one gotowe do zwrotu. A gdy tylko zamknęły się drzwi za jej plecami, napisała wiadomość do Tilly.

/zt x2 <3
wystrzałowy jednorożec
no anu
brak multikont
ODPOWIEDZ