strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
03.
Są takie momenty w życiu, że dochodzi się do wniosku, iż głupota ludzka nie zna granic. I właśnie w pracy strażaka, policjanta czy lekarza na SORze chyba można dojść do tego wniosku o wiele szybciej niż gdziekolwiek indziej. Student dosłownie ugrzązł w balkonie. Jego dolna część ciała znajdowała się praktycznie u sąsiada, którego zresztą nie omieszkał kopać po głowie za każdym razem, gdy ten próbował wezwać strażaków. Kiedy Autumn i dwójka innych strażaków pojawiło się na miejscu, szybko odbyli grę w papier, kamień, nożyce, by ustalić, które z nich musi wychodzić po drabinie na balkon i zabezpieczyć na miejscu wypadku poszkodowanego. Niestety, padło na Autumn – niestety, bo owy student był w samych bokserkach, nadal lekko pijany chociaż była siódma rano i nie omieszkał podrywać przy tym wszystkim Autumn, gdy ta zabezpieczała go specjalną oponą i liną. Ostatecznie udało im się go wyciągnąć tylko z nieznacznym uszkodzeniem balkonu, ale cała trójka była ubrudzona od stóp do głów w pyle. Autumn jedyne, co zdążyła zrobić to przemyć twarz, kiedy wrócili do remizy i zaraz dobiegły do niej głosy, dochodzące z kuchni. Skierowała się tam niemal natychmiast.
Mam tylko jedno pytanie – obwieściła wszem i wobec, wchodząc do salki, która roboczo służyła im za kuchnię i jadalnię w jednym. Jej uwaga skupiła się wyłącznie na Camdenie. Zdążyła pozbyć się już po drodze strażackiej kurtki i była w samej koszulce. – Kto dzisiaj ma dyżur na kuchni? Czy dostanę do jedzenia coś, co nie sprawi, że będę mieć odruch wymiotny? Błagam – powiedziała udawanym melodramatycznym tonem i zaraz przechyliła się w stronę Camdena, po to, by lekko go szturchnąć, gdy siadała tuż obok niego. Na tyle blisko by stykali się ramionami. – Powiedz, że ty dzisiaj gotujesz a nie komendant? – mruknęła do niego cicho i mrugnęła do niego porozumiewawczo. Jakoś tak zawsze czuła się lepiej, gdy go widziała. Wynikało to z wielu powodów, co do których nawet przed samą sobą ciężko jej się było przyznać, ale nie potrafiła się w jego obecności nie uśmiechać. – Jak tam? Wydarzyło się coś ciekawego podczas naszej nieobecności? – Po cichu modliła się też, by nie wyskoczyło żadne nowe zlecenie, bo naprawdę była potwornie głodna. Rozkręcę się I promise, na razie gorąc mi nie służy.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Cam nie wyjeżdżał tego dnia na akcję, póki co! Sprzątał z nudów w swojej szafce, pokręcił się tu i tam i po prostu czekał na to, czy coś się stanie. Nie życzył sobie i nikomu tego, co złe, o nie. Zajmował się tym, co mu wpadło w ręce. To rozmawiał z innymi, to milczał, pogrążony we własnych myślach.
Kiedy ekipa strażaków wróciła do remizy, ożywił się nieco. Chciał się dowiedzieć ze szczegółami o tym, co się wydarzyło i jak przebiegała akcja. Wiedział, że zaraz zgromadzą się w ich ulubionym miejscu, czyli pomieszczeniu, w którym odpoczywali i mogli sobie przygotować coś do jedzenia.
Cam stał oparty o blat stolika i z założonymi rękami obserwował wchodzących. Kiedy tylko przemówiła Autumn, uśmiechnął się. Niektórzy byli uprzedzeni do kobiet – strażaków, ale nie Camden. Jefferson nigdy nie czuł, że to coś złego, albo że sobie nie poradzą. Miał takie samo zaufanie do kobiet, jak i mężczyzn. Bo w tej pracy właśnie to było najważniejsze. Poza tym miał jeszcze inne powody, by tak czuć. Przyjaźnili się, a Cam… cóż, sam nie wiedział, czy to wszystko, czy było coś ponadto. Przyłapywał się na tym, że spoglądał na nią inaczej, a tym, którzy starali się go swatać, mówił kategoryczne: nie. Zupełnie jakby wiedział, że jego serce było już zajęte.
- Hmm, może są jakieś szanse na coś lepszego niż ostatnio – powiedział do dziewczyny.
- W prawdzie nie jest to mój dzień na gotowanie, ale chętnie się tego podejmę. Już posprzątałem, co było do ogarnięcia – dodał. - Chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko. Możesz nawet pomóc, zleci ci czas nieco szybciej – Cam lubił gotować i nawet dość mu to wychodziło. Bez żadnego sprzeciwu zaszyłby się w ich małej kuchni.
Na pytanie odpowiedział po chwili namysłu:
- Czy ja wiem… - zaczął. - Znalazłem pająka w naszej szatni. Na szczęście nie z tych groźnych. Podrzuciłem go do szafki Rudego w ramach zemsty za to, co mi niedawno zrobił – Rudy był ich największym jajcarzem w ekipie i po prostu lubił robić dowcipy. Z tym, że nie każdy chciał przykładowo natknąć się na wiaderko z farbą, która miała go ochlapać. Cam trafił nieco lepiej, nie na farbę, a na pomyje po myciu podłogi.
- Póki co nie było żadnych zgłoszeń. Możesz chwilę odetchnąć. Jak było na akcji? - chciał znać szczegóły. - Ciekawe widoki? - mrugnął do przyjaciółki porozumiewawczo. Lubił się droczyć. Oczywiście wszystko w ramach żartów i rozładowania emocji.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Z kolei Autumn nie mogła powiedzieć, że czuła się całkiem jak ryba w wodzie w towarzystwie, które złożone było w większości z mężczyzn, ale zdążyła już się przyzwyczaić do niektórych aspektów z tym związanych. A przynajmniej na tyle, by funkcjonować wśród stada kolesi i nie dać się stłamsić. Zresztą, nie była tak całkiem odosobniona w tym męskim gronie – na szczęście, choć rzeczywiście niewiele w remizie było kobiet. Nigdy natomiast panowie nie dali jej odczuć, że jest choćby trochę od nich gorsza. Wszyscy traktowali ją na równi; była trochę takim ich kumplem i nie zdziwiłabym się gdyby panowie w remizie czasem trochę się zapominali i szturchali ją nieco mocniej z wesołym okrzykiem stary. Nie żeby jej to przeszkadzało, bo wręcz przeciwnie – uznawała to za komplement. No i był jeszcze Camden. Camden, któremu zdecydowanie pozwalała na znacznie więcej względem swej osoby niż komukolwiek z pracy. Ba, nawet nie z pracy, bo czasami wydawało jej się, że w chwilach zapomnienia pozwala mu na zbliżenie się do siebie bardziej niżby chciała. Oczywiście w miarę możliwości gasiła to uczucie w zarodku. Nie chciałaby pod żadnym pozorem, by ich relacja wyszła poza jej strefę komfortu, gdzie czuła się bezpieczna i pewna siebie. Jasne, że mogła z nim flirtować, żartować i droczyć się, ale zawsze wiedziała, kiedy bezpiecznie się wycofać.
Lekko zmarszczyła nos, niekoniecznie w geście zadowolenia. Chyba po cichu liczyła, że ktoś przygotuje już dla niej jadalny posiłek, a ona nie będzie musiała się zbytnio wysilać. Zmęczona była, ale z drugiej strony wiedziała, że pewnie poszło by im całkiem sprawniej we dwójkę. Zerknęła na niego przelotnie i w zasadzie nie musiał nic więcej dodawać, bo już została przekonana. Wystarczyło jej tylko jedno jego spojrzenie. – No dobra – mruknęła z westchnieniem i podniosła się z miejsca. – Okej, znajcie łaskę pana, dzisiaj my robimy obiad – powiedziała do reszty i pewnie skierowali się po tym już do kuchni, gdzie rzekomo miała pomagać Camdenowi. Zaraz też parsknęła śmiechem i przewróciła oczyma. – Należało mu się, a i tak uważam, że za te ostatnie pomyje powinna go spotkać o wiele gorsza kara – oznajmiła Autumn. Ona sama chyba bardziej preferowałaby farbę niż te paskudne pomyje. Zresztą, w tym przypadku całkowicie rozumiała chęć zemsty mężczyzny.
Wyszczerzyła się szczerze rozbawiona na jego pytanie. – Och, wspaniale. Akademiki studentów to, to, co uwielbiam. Nie ma to jak przystojny, muskularny młody mężczyzna, który do ciebie zarywa, tkwiąc w połowie wbitym w balkon – oznajmiła ironicznie bez cienia zażenowania. – Szkoda tylko, że niekoniecznie był w moim typie – zażartowała jeszcze i nawet zaczepnie dźgnęła Camdena w bok. Bez żadnego konkretnego powodu, widocznie miała problem z trzymaniem rąk przy sobie. Zaraz po tym usiadła na blacie półek w kuchni, przyglądając się temu, co robił Cam.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Cam chętnie zaszył się w kuchni, bo lubił gotować i nawet mu to nieźle wychodziło. Jeszcze nikogo nie otruł, ani nikt się nie krzywił, gdy próbował. Skoro nie było odruchów wymiotnych, to chyba naprawdę można było mówić o sukcesie.
- Moja droga, ten pająk to dopiero wstęp – cmoknął, po czym uśmiechnął się cwanie.
- Pomysły się znajdą, trzeba gościa w coś wrobić. Wybaczam, ale nie znaczy to, że się obejdzie bez większego dymu, o nie. Niech myśli, że to wszystko, na co mnie stać. Przyczaję się i zaatakuję od strony, z której się nie będzie spodziewać – Cam nie był człowiekiem złośliwym, ale należało się gościowi coś spektakularnego.
Zaczął się rozglądać za tym, co mieli w kuchni, ale zapasy były dość ubogie. Mimo to Jefferson nauczył się korzystać z tego, co miał pod ręką. Do sklepu też nie było daleko, więc nie ma tragedii.
Wysłuchał w międzyczasie słów Autumn i zaśmiał się, szczerze rozbawiony.
- Dlaczego mnie nie dziwi to, że trafiła ci się akurat taka akcja. Gościu musiał być zachwycony, mimo całej sytuacji – podsumował. On by się dał uratować takiej kobiecie jak jego przyjaciółka. Ufał jej bezgranicznie, jak reszcie ekipy, ale nawet nie chodziło o to. Była dla niego o wiele bardziej ważna niż inni. Miał przyjaciółki, ale żadna nie była nią. Autumn zawsze była wyjątkowa.
Ugryzł się w język, gdy chciał zapytać, kto jest w jej typie. Mimo bliskiej relacji unikał takiego tematu, bo bał się odpowiedzi. Niby nie nastawiał się na zbyt wiele, ale cały czas miał nadzieję, że może… Nie wiedział, czy ma zrobić pierwszy krok, który albo wyniesie go na wyżyny, albo całkiem pogrąży. Bał się utraty tego, co już posiadał, mimo iż chciał więcej.
- Lepsze to i tak niż koty, które muszę ściągać z drzewa u sąsiadki. Ona sama je tam wgania – stwierdził. Pominął fakt, że kobieta swata go ze swoją wnuczką. Nie dość, że była dla niego zbyt młoda, to jeszcze zupełnie nie w jego typie.
- A z innej beczki – mówił dalej, gdy wyciągał kolejne produkty i kładł je na stole. - Wybrałbym się gdzieś na krótką wycieczkę, nie chciałabyś mi towarzyszyć? - zapytał, posyłając jej uważne spojrzenie.
Od pewnego czasu miał ochotę zaszyć się choćby na dwa, trzy dni gdzieś poza domem i pomyślał, że fajnie by było gdyby ktoś mu towarzyszył. Dlaczego nie pomyślał o którymś z kumpli? Może dlatego, że nie była to jego pierwsza myśl. Widział z kim chciałby się gdzieś udać. Prawdę mówiąc nawet rozbicie namiotu na plaży z nią byłoby lepsze od wszystkiego innego.
Czekając na odpowiedź stanął tak by nie widziała jego twarzy i tego, jak wbija wzrok w jeden punkt Nie liczył na cuda, ale może? Nie byłby to pierwszy ich wspólny wypad, chociaż zwykle mieli towarzystwo. Sami ograniczali się do posiedzeń w barze, czy w domu albo spacerów po okolicy. Nie był pewien jak kobieta odbierze jego słowa i zaproszenie, ale miał nadzieję na to, że się zgodzi. No chyba, że miała inne plany z kimś jeszcze.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Wyszczerzyła się do niego w szczerym uśmiechu. Już zacierała mentalnie rączki, wiedząc, że prawdopodobnie Camden pozwoli jej na uczestniczenie w tej zemście na koledze, jakikolwiek by to pomysł nie był. A Autumn na pewno by mu nie odmówiła, gdyby jej to zaproponował. Nawet jeśli miało to wynikać z czystej złośliwości. – Jakby co, to wiesz, gdzie mnie znaleźć – obiecała z uśmiechem i mrugnęła do niego porozumiewawczo. Chciała, by wiedział, że może na nią liczyć, bo przede wszystkim byli znakomitymi przyjaciółmi dla siebie, a to w istocie do czegoś zobowiązywało. Choćby do wspólnego odwetu za tamten wcale nieśmieszny, a wręcz trochę upokarzający żart.
Jej spojrzenie rozbłysło. Ciekawiło ją dlaczego niby gość miał być taki zachwycony perspektywą jej ratunku, ale bynajmniej nie chciała sprawiać, że Cam poczułby się zażenowany. Albo nieswój. Dlatego nie zadała na głos tego kotłującego się po jej myślach pytania. Wyczuwała lekki podtekst w jego słowach, ale – choć sama trochę go podpuszczała – nie chciała chyba w to teraz brnąć. Cały czas miała wrażenie, że stosuje wobec niego technikę pół kroczków i wychodzi mu naprzeciw i trochę nie wiedziała czy to dobrze, czy źle. I sama nie wiedziała też czy to takie bezpieczne i niewinne jak jej się wydawało w chwili obecnej. Ale lubiła go i czuła się przy nim luźno – na tyle luźno, że faktycznie mogła przez przypadek popełnić parę błędów. – Hm, może ona po prostu chce, żebyś spędzał z nią więcej czasu. Starsi ludzi czasem czują się samotni – zaryzykowała stwierdzeniem, nieco wybita z własnych myśli. – Chociaż chwila… Chyba, że to taka młodsza sąsiadka. Wtedy mogę zaryzykować pomysłem, że być może próbuje cię poderwać – oznajmiła z rozbawieniem i przyjrzała mu się z podejrzeniem, jakby naprawdę oczekiwała, że Camden przyzna jej rację w tym aspekcie. Oczywiście tylko się droczyła, bo tak już mieli, prawda.
Wyprostowała się gwałtownie, słysząc zmianę tematu i przez przypadek uderzyła głową w półkę nad sobą, bo wciąż siedziała nieco przygarbiona na tym blacie kuchennym. Jęknęła z bólem i potarła czubek głowy palcami. Nie było to zbyt mocne uderzenie, więc nawet tego głupstwa nie skomentowała, tylko spojrzała wprost na Camdena. – Wycieczkę? – powtórzyła szybko, nie dając mu zbytnio szansy na natychmiastową reakcję na jej uderzenie się. – A dokąd? I z kim jeszcze? – Bo chyba odebrała to bardziej jako wycieczkę taką, na jaką kilkakrotnie się już wybierali w towarzystwie innych. Ale widząc jaką postawę przyjął, nie patrząc na nią i tak, by i ona nie mogła odczytać niczego z jego twarzy, pomyślała, że być może chodzi o trochę inną wycieczkę. Zwłaszcza, że przecież zapytał czy nie chciałaby mu towarzyszyć, a gdyby chodziło o wypad z kilkoma osobami, pewnie inaczej sformułowałby to pytanie. – Och. – Nagle do niej dotarło i przechyliła się lekko w jego stronę, próbując mimo wszystko wyłapać jego spojrzenie, które tak usilnie przed nią ukrywał. – Miałeś na myśli, że tylko we dwójkę? – spytała ostrożnie, ale mimo wszystko z uśmiechem, bo przecież nie chciała, by Camden odebrał jakoś błędnie jej reakcję. W gruncie rzeczy, nie powiedziała przecież: nie.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Cam nie chciał kłamać, więc powiedział jak to było naprawdę z jego sąsiadką.
- Ma rodzinę, no i wnuczkę… - spojrzał na przyjaciółkę uważnie. - Młodszą o 10 lat ode mnie, którą wysyła do mnie z ciasteczkami w ramach podziękowań. To dla mnie jasny sygnał. A ja nie jestem zainteresowany, proste – miał na oku zdecydowanie kogoś innego, kogoś w swoim przedziale wiekowym, zabawną, odważną, dobrą i piękną. A jednak uparcie milczał. Kiedyś uważano go za dziwaka, bo miał problemy z wyrażaniem siebie i uczuć. Coś chyba mu z tego zostało, bo zamiast mówić jak było, po prostu stał z tyłu, czując, że i tak jest na przegranej pozycji.
Szczęście rzadko się do czepiało, dlatego nie wierzył do końca, że może spotkać go coś naprawdę dobrego.
Zajął się tym, co miał przed sobą, bo jak szybko nie zacznie, to wszyscy będą marudzić, że są głodni. Ale kiedy usłyszał uderzenie i jęk, natychmiast się odwrócił. Chyba powiedział o wycieczce w niezbyt dobrym momencie.
- Cała jesteś? - zapytał, widząc jak dziewczyna masuje sobie głowę.
- No… - kontynuował temat wyjazdu. - Jeszcze nikogo nie zapytałem – powiedział szczerze.
Mógł zabrać siostrę, albo brata, albo kogoś z przyjaciół, ale każdy wiedział, że Camden Jefferson najlepiej czuje się w małym gronie. Mimo iż nauczony był do towarzystwa licznej rodziny, lubił skromne towarzystwo czy samotność. Tym razem nie chciał być sam. Można powiedzieć, że ostatnio wracał do „żywych” jeśli chodzi o spotkania z przyjaciółmi. Poprawa była znaczna, ale co wnikliwi zauważyliby tę zmianę po tym, jak Autumn przestała spotykać się z takim jednym. Nigdy nie chciał się wtrącać w związki kogoś, kogo cenił i nigdy nie dał po sobie poznać, że jest zazdrosny czy coś. Mimo to, kiedy tylko tamten zszedł ze sceny, poczuł coś w rodzaju ulgi. I postanowił powalczyć, ale była to metoda delikatna. Pewnie wiele osób widziało jego maślany wzrok, gdy z uwielbieniem wpatrywał się w Autumn, no ale…
- Nie wiem ile osób pojedzie, może nikt. I pytam, czy by ci to przeszkadzało, gdyby faktycznie wyszło na to, że jesteśmy sami. No bo ten… - plątał się nieco, ale chciał mówić jak jest.
- To tylko dwa, trzy dni. Pomyślałem o tobie w pierwszej kolejności, ale gdybyś nie chciała, to nic – szczerze mówiąc czuł, że jeśli się nie zgodzi, to pewnie pojedzie sam. W ramach kary.
- Tak naprawdę nie wiem nawet czy to wypali, ale fajnie byłoby się gdzieś ruszyć, odpocząć, zmienić na chwilę otoczenie… - mówił i zaczął kroić pierwsze warzywo, jakie miał pod ręką.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Widząc to jego uważne i poważne spojrzenie, nie mogła się powstrzymać przed nikłym uśmiechem. Jakby już trochę wyczuła, co się kryje za tym wnuczkowym wyznaniem. Parsknęła śmiechem. – Wybacz – powiedziała natychmiast, nie chcąc go urazić tym rozbawieniem. – Ale to trochę takie… banalne, prawda? Jakaś przemiła babuszka, próbuje ci wcisnąć swoją jeszcze bardziej milszą wnuczkę. To poniekąd urocze i mimo wszystko prostolinijne myślenie – skomentowała. Autumn już taka była, że raczej nie kryła się z tym, co uważała, czy co myślała. Stąd jej problemy z siostrą, której czasami powiedziała o jedno słowo za dużo. Jednakże wiedziała, że Camden raczej szanuje ją właśnie za tą bezpośredniość. – I jakoś wcale się nie dziwię, że wpadłeś w oko staruszce – oznajmiła z promiennym uśmiechem, połowicznie tylko żartując. Camden pewnie obiektywnie jako strażak, wydawał się świetnym kandydatem dla jej wnuczki. Tyle, że mężczyznę należało poznać i faktycznie zwrócić uwagę na to, jak radzi sobie z drugą osobą. Przynajmniej tak uważała Autumn, która już go jednak troszkę znała i doskonale wiedziała, że taka sytuacja z wnuczką może być dla niego troszkę krępująca i nieprzyjemna może nawet? Chociaż tutaj już z tą opinią strzelała mocno.
Cała – zapewniła z przewróceniem oczyma i przesunęła się nieco, by nie znajdować się tak bezpośrednio pod tym półkami. Tak na wszelki wypadek. Za to posłała mu uważne spojrzenie. Czekała cierpliwie aż wyrazi to, co miał na myśli i nie przerywała mu w żadnym momencie. Naprawdę chciała usłyszeć to, co miał jej do powiedzenia i skąd wynikało to zaproszenie. Nawet jeśli miała pewne obawy co do tego, w jakim kierunku to pójdzie. Na szczęście – nie padło ani razu słowo randka, więc mogła poniekąd odetchnąć. Milczała. Dość długo, bo i przez ten cały czas, kiedy do niej mówił, ale tylko dlatego, że chciała wysłuchać go do końca. I ostatecznie ten ostatni argument ją przekonał. – Wiesz, to całkiem dobry pomysł – oznajmiła powoli. – Fajnie będzie się gdzieś ruszyć i odpocząć. – Czy by jej przeszkadzało, że będą tylko razem? Ani trochę! W końcu naprawdę lubiła spędzać czas z Camdenem i przecież nawet wtedy, gdy wyjeżdżali gdzieś całą grupką, to jednak bywało tak, że najczęściej siedziała właśnie z Camdenem i to z nim rozmawiała na przeróżne tematy. Jasne, nigdy się nie izolowali od reszty, a przynajmniej ona tego nie robiła, ale na wspólnych wypadach mimo wszystko jemu poświęcała troszkę więcej czasu niż innym. A wynikało to najzwyczajniej w świecie z tego, że jego towarzystwa nie denerwowało ją w żadnym stopniu. No i go lubiła, bo jak można było go nie lubić? – Powiedz tylko kiedy i gdzie, żebym zdążyła się spakować odpowiednio – zażartowała swobodnie. Stwierdziła jednak, że chyba powinna dodać coś jeszcze. – Nawet jeśli pojedziemy tylko we dwoje… Nie mam z tym problemu. Będziemy się dobrze bawić, tak samo jakbyśmy się bawili, będąc z ekipą – powiedziała z rozwagą, ostrożnie dobierając słowa mimo wszystko.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
- Masz rację, ale co poradzić. Młody, wolny i do tego taki, który wziął sobie za cel pomaganie innym. To brzmi jak dobry plan. Nie mam jej tego za złe, ale to dość męczące – naprawdę nie lubił, gdy się go w coś wplątuje. Dlatego starał się dawać znaki, że po prostu nie jest to w porządku i tyle. Do tamtej pani nic nie miał, chciała dobrze, ale wiedział, że jak się za bardzo kombinuje, to nie wychodzi na dobre.
- Oczywiście nie odwrócę się od nich i nie odmówię pomocy – Cam mógł marudzić, narzekać i się nie zgadzać na pewne sprawy, ale nie powie nie, gdy chodziło o jakąś ważną sprawę, taka natura.
Zręcznie zajął się krojeniem tego, co miał pod ręką i przynajmniej nie musiał zakłopotany patrzeć na to, jak zareaguje Autumn. Dał jej chwilę na przemyślenie tematu i kiedy odpowiedziała, dosłownie było widać jak jego mięśnie już nie są tak napięte jak chwilę wcześniej.
- Poważnie? - przestał kroić i jego jasne oczy spoczęły na powrót na przyjaciółce.
- Świetnie, cieszę się – zeszło z niego całe napięcie i uśmiechnął się tak, jakby właśnie w tej chwili wygrał w loterii. - Terminy się dogra. Naprawdę fajnie będzie się stąd wyrwać – cóż, marzył o podróżach innych niż palcem na mapie, ale wiedział, że tak wsiąkł w swoją okolicę, że nie będzie w stanie wyjechać na dłużej. Tu było wszystko, czego potrzebował w życiu do szczęścia.
- Sprawdzimy jak z dyżurami i innymi obowiązkami, potem się wybierze – tak było chyba najlepiej. - I cieszę się, że nie masz nic przeciwko temu, jeśli wyjdzie na to, że pojedziemy sami. Nie chciałbym, żebyś czuła się niekomfortowo – zapewnił, ale skoro jej to nie przeszkadzało, to pozostało się cieszyć. I naprawdę widać było ulgę na jego twarzy. Może zabierał się dość nieporadnie do spraw sercowych, ale gdyby udało im się wyskoczyć gdzieś razem, może i wybadałby teren i własne szanse.
- Dawno nie ruszałem się z Lorne Bay. Czas to zmienić – znajdą jakiś miły zakątek i się tam zaszyją. - Może masz takie miejsce, które chciałabyś odwiedzić? - zapytał.
- Jestem otwarty na propozycje, bo nie mam jeszcze sprecyzowanych planów – przyznał. Kiedy do kuchni wszedł jeden z kolegów, Cam pogroził mu nożem.
- Poczekaj, a coś przegryziesz dobrego – powiedział do mężczyzny. Tamten powędrował wzrokiem między Jeffersonem, a Autumn i z uśmieszkiem na twarzy podniósł ręce i się wycofał. O co mu chodziło? Czasami Camden miał wrażenie, że inni wiedzą więcej, niż się mówiło na głos. Znowu trochę się spiął, ale robił wszystko, by nie było widać tego zakłopotania na jego twarzy.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
To rzeczywiście brzmi jak dobra partia – oznajmiła zaczepnie i obdarzyła go uśmiechem. Wcale się nie dziwiła staruszce, że upatrzyła sobie takiego Jeffersona na znakomitego chłopaka dla swojej wnuczki. Zresztą, Camden nie musiał jej wcale zapewniać, że pomoże, gdy zajdzie taka potrzeba. Znała go na tyle, by to wiedzieć i trochę też w tym przypominał jej, jej siostrę, czego nie chciała na głos przyznać, bo jednak szczerze drażniła ją ta cecha u jej siostry. A u Camdena… wychodziło to jakoś tak o wiele naturalniej i tylko sprawiało, że patrzyła na niego ze szczerą sympatią i uznaniem.
Trochę zaskoczyło ją jak nagle się rozluźnił, gdy tylko się zgodziła. Niby obojętnie wzruszyła ramionami. Nie spodziewała się, że Camden aż tak może się spiąć, czekając na jej odpowiedź. Powinno zapalić to u niej czerwoną lampkę, ale cóż, tak się nie stało i wobec tego, Autumn po prostu uśmiechnęła się lekko i skinęła głową potwierdzająco, nie zauważając nawet jak jego oczy i twarz pojaśniały. – Pewnie… Coś wymyślimy – przyznała mu, bo faktycznie perspektywa takiego wypadu z Camdenem sprawiła, że jakoś tak lżej jej się zrobiło. Jeszcze parę dni temu kategorycznie zanegowała pomysł swojego brata, gdy próbował wysłać ją na wycieczkę z jej siostrą, ale z Camdenem… Z Camdenem tak naprawdę nie miała aż takich oporów, bo szczerze wątpiła w to, by ich wypad miał zakończyć się kłótnią. Wiedziała, że dogadują się naprawdę dobrze i będzie to udany wypad. Bez żadnych niespodzianek. – To kochane, ale nie musisz się martwić. Niewiele jest rzeczy, które potrafią sprawić, że poczułabym się niekomfortowo – przyznała szczerze, bo tak też trochę było. Autumn należała jednak do tych pewnych siebie istot. – Hm, nie mam pomysłu, ale myślałam, że skoro proponujesz, to ty masz już jakiś pomysł. Choćby zalążek? – spytała ze śmiechem, bo jednak to pytanie trochę ją zaskoczyło, ale jak się szybko okazało; Camden twierdził, że sprecyzowanych planów nie miał. Autumn już otwierała usta, by się odezwać, kiedy nagle do kuchni wkroczył ich wspólny kolega. Obserwowała go, ale na tą jego głupią minę, dość jednoznaczną zresztą, wywróciła tylko oczyma, bo raczej przyzwyczajona była do takiego zachowania. To już nie można było spokojnie prowadzić rozmowy damsko-męskiej, bo zaraz pojawiał się ktoś z nieproszonymi wymownymi spojrzeniami i podtekstami. Zauważyła jednak – przez jakąś sekundę – to zakłopotanie na twarzy Camdena. Niewiele myśląc odchrząknęła i zsunęła się z blatu. – Dobra, to ja może się na coś przydam i pomogę, co? – spytała i podeszła nawet bliżej niego. – Co mam robić? – spytała zwarta i gotowa do pomocy, spoglądając na niego z należytą uwagą.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Cam nie lubił swatania, czuł się wtedy niepewnie. Ufał sobie, nie innym. A skoro wiedział, czego chciał – nawet jeśli podchody szły mu w dość specyficzny sposób – nie potrzebował rad innych. Naprawdę było to dla niego żartem, na który odpowiedział uśmiechem, ale za kolejną próbą po prostu miał dość. Nie lubił pytań o uczucia. Nie żeby ciężko mu było przyznać, że już kogoś kochał. Po prostu bał się, że zerwie silną nić przyjaźni, którą już posiadał. Potrzebował czegoś więcej, ale nie chciał wystraszyć dziewczyny. Krok po kroku, może coś z tego będzie.
- Wiesz… - zaczął. - Myślałem, że po prostu wsiądę w samochód i sprawdzę, gdzie mi zacznie brakować paliwa. Tam się gdzieś zaszyję i zobaczę, co słychać tu i tam – uśmiechnął się.
- Ale w towarzystwie jestem gotów wysłuchać propozycji drugiej strony – zapewnił.
- Coś musimy wymyślić – wziął do ręki pomidory i zaczął nimi żonglować. Trzema jeszcze da radę, ale większą ilością już nie. - Raz, dwa, trzy – miejsce docelowe wybierasz ty! - powiedział, po czym przestał się bawić i wrócił do pichcenia.
- Przydasz się – powiedział, kiedy zapytała. - Nie martw się, nie będziesz kroić cebuli – pocieszył ją. Weźmie to na siebie, najwyżej mu się oczy zaczerwienią.
- Ponieważ nie ma dużego wyboru, zrobimy zapiekankę z warzywami. Przynajmniej każdy weźmie ile chce – zapewne ziemniaki, makaron czy ryż mieli pod ręką w większych ilościach. Najłatwiej i najszybciej przygotować. Podzielili się pracą, bo krojenia i obierania było sporo, a Cam jak mówił, sam wziął się za nieszczęsną cebulę.
- Trzeba będzie się wybrać potem na zakupy – odparł, pociągając nosem. W remizie było ich trochę, więc gdy się robiło coś konkretnego, zapasy szły w najlepsze. No ale musieli mieć siłę do pracy, prawda? Należy im się jakiś porządny posiłek. I warto było pocierpieć dla tego.
- Ej, tylko się nie śmiej – zerknął na Autumn. Wiedział, że wygląda biednie w tej chwili. Zamrugał oczami, by odpędzić napływające łzy.
Sam się z siebie śmiał tak naprawdę. Jeśli ktoś mu teraz zrobi zdjęcie i wyśle innym, nie będzie już tak wesoło, ale przecież strażacy byli jak druga rodzina. Ufali sobie i robili sobie żarty nawzajem. Wszystko w ramach miłości bratersko-siostrzanej. Cam doceniał tę relację. Zaufanie było najważniejsze, a jeśli do tego dochodziło coś innego, jak szczera koleżeńskość, było jeszcze lepiej.
- Jefferson! - usłyszał za plecami głos kolegi i odwrócił się. - Tylko ma to być zjadliwe, jasne? - Camden znów pomachał nożem w odpowiedzi. Teraz kuchnia była jego terenem.
- Będzie, będzie – mruknął w odpowiedzi. - Ale jeśli nie będziesz zadowolony, stawiam ci kolejkę w pubie – odwrócił się i wzruszył ramionami.
- Nie ma wyjścia, musi nam wyjść coś dobrego – szepnął do Autumn.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn też nie lubiła swatania – a jeszcze bardziej nie lubiła, gdy ktoś wywierał na nią presję w kwestii związku i oczekiwał, że zrobi coś wbrew sobie. A tak przecież było z jej poprzednim związkiem – prawie się zaręczyła, tylko dlatego, że jej rodzice tak bardzo przepadali za typem. I gdyby wtedy się nie wycofała, teraz pewnie planowałaby ślub ze sztucznym uśmiechem, bo choć jej poprzedni chłopak był naprawdę dobrym i w porządku typem, to jednak ona nie czułaby się szczęśliwa w tym związku. Nie czuła, żeby się dogadywali. Co do samego Camdena, Autumn miała nieco inne podejście. Prawdę mówiąc ciągnęło ją do niego dość mocno, ale nie chciała za bardzo angażować się z kimś z pracy, z kimś, kogo łatwo mogłaby stracić z różnych względów. A szczerze wątpiła, by Camden zdecydował się na relację bez zobowiązań i sama nie do końca wiedziała czy oboje sprawdziliby się w tego rodzaju relacji. Poza tym za bardzo go lubiła, by zrobić coś, co definitywnie przekreśliłoby ich znajomość.
Parsknęła śmiechem, ale mimo wszystko spodobała jej się ta wizja. Ładnie to ujął i zadziałało na wyobraźnię. – To brzmi naprawdę super – oznajmiła z uśmiechem i wzruszyła ramionami. – Jeśli coś wpadnie mi do głowy na pewno dam znać – zapewniła, zanim jeszcze zabrali się do wspólnego przyrządzania jedzenia. – Hej, ale wiesz, że mogę? Nie musisz mi iść na rękę! – rzuciła z lekkim obruszeniem, bo przecież nie musiał być dla niej taki dobry i nie musiał zabierać się za to krojenie cebuli tylko dla jej dobra, nie? Choć potem, gdy go widziała z takimi zaczerwienionymi oczyma, nie mogła przestać myśleć o tym, że przynajmniej odrobinę była mu wdzięczna za to, że był takim gentelmanem. – Oddelegujemy kogoś na zakupy, nie musimy tutaj odwalać całej roboty – oznajmiła stanowczo, bo bynajmniej nie zamierzała tylko i wyłącznie zajmować się kuchnią. Nie byli tutaj sami, a ich strażacka rodzina też mogła się na coś przydać i Autumn zamierzała to pozostałym członkom drużyny wyraźnie zaznaczyć. I koniec z wykorzystywaniem Camdena.
Nie śmieję się! – Chociaż rzeczywiście parsknęła śmiechem. – No dobra… Ale wiedz, że doceniam twoje poświęcenie. Nawet bardzo! – zapewniła z mocą i nawet odłożyła na moment wszystko, co miała w dłoniach i podeszła do niego. – Poczekaj chwilę – poprosiła, chcąc by wstrzymał się z krojeniem cebuli i przypadkiem się nie pokroił. Naciągnęła rękaw bluzki na palce i wytarła lekko miejsce pod jego oczyma. – Miałeś rzęsę i łzy – wyjaśniła z lekkim uśmiechem. Mimo wszystko był to gest szybki i pozornie niewinny, bo niby wiedziała, że chyba nie powinna tego robić w tak flirciarski sposób, ale jednocześnie… nie potrafiła się powstrzymać. Odsunęła się od niego gwałtownie, gdy ktoś wykrzykuje nazwisko Camdena. Wróciła do swojej pracy i tylko zmierzyła go uważnym spojrzeniem. – Tak, po takiej hojnej obietnicy raczej nie możemy zawalić – stwierdziła ze śmiechem.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Cam też uważał, że byłoby dobrze, gdyby ktoś inny poszedł na zakupy, ale w razie potrzeby nie będzie się wymigiwał. Jemu to naprawdę nie przeszkadzało. Sprawiedliwość wymagała jednak, by to ktoś inny się pofatygował. Może i racja, wszystko będzie robić sam?
Na słowa o poświęceniu, sam się zaśmiał. On był przyzwyczajony do tego, gotował często, bo lubił, pozwalało mu to zebrać myśli i odprężyć się nieco. A cebula już taka wredna była, że nawet faceta skłaniała do wzruszenia.
Cam zamarł jak mu poleciła Autumn i poczekał na jej gest. To niby nic takiego, a jednak było przyjemne.
- Dzięki – powiedział cicho. Spojrzał na nią uważnie. Nie miał nic przeciwko takim momentem, zdecydowanie nie. Szybko się wycofała, ale ciągle czuł jej dotyk na swojej twarzy.
Po obietnicach co do posiłku, uśmiechnął się.
- Zawsze marudzi, ale nigdy się później nie czepia – zauważył.
- Damy radę – był zdeterminowany.
Zajęli się przygotowaniem dania i gawędzili wesoło. Praca szła im sprawnie, bo dogadywali się i tak podzielili obowiązkami, że uzupełniali się wzajemnie. Co jakiś czas, Cam częstował przyjaciółkę dodatkami, które wcześniej doprawiał, by oceniła czy jest dobre. I chyba nie było źle. Kiedy w końcu potrawa wylądowała w piecyku, Cam zaczął sprzątać swoje stanowisko pracy.
- Wiesz… - zagadnął. - Muszę się wybrać na zakupy prezentu dla matki z okazji urodzin. Masz jakiś ciekawy pomysł na coś oryginalnego? - zapytał. - Myślałem o jakimś bilecie do teatru, ale wiem, że brat już o tym pomyślał. Rękodzieło da moja siostra, a ja nie mam nic na myśli – wytarł blat i wyrzucił kawałek ręcznika papierowego do kosza.
- Nie chcę powtarzać tego, co już dostała, nie często przynajmniej. Co by mogło ucieszyć kobietę? - zapytał przyjaciółkę, przy okazji zastanawiając się, czy będzie mógł wykorzystać ewentualny pomysł na później i dla niej. Może przy okazji dowie się, co by się podobało Autumn.
- Jasne, najważniejsze, by prezent był z serca, ale… - rozłożył bezradnie ręce. - No wiesz, chciałbym coś fajnego i ciekawego.
I wolał się zdać na kogoś z dobrym gustem. Przy okazji może znalazłby jakiś pretekst do tego, by wybrać się na zakupy z przyjaciółką? Cam nie był taką życiową ofiarą, ale czasem byle okazja była warta wykorzystania. Trzeba było łapać okazję.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
ODPOWIEDZ